(Tekst
publikowany w najnowszej „Niedzieli” (nr 28 z lipca 2016 )
Zainaugurowana
przez nowy rząd PiS-u i nowego prezydenta Andrzeja Dudę nowa
polityka historyczna sprzyja ostatecznej likwidacji skutków
dziesięcioleci upokarzania Polaków w ramach tzw. „pedagogiki
wstydu”, którą niejednokrotnie piętnował prezes PiS-u Jarosław
Kaczyński. Sprzyja to ponownemu wznowienia przedwcześnie
umorzonych z winy byłego fatalnego prezesa IPN-u Leona Kieresa
śledztw w sprawie mordu w Jedwabnem w 10 lipca 1941 r, i
rzekomego pogromu w Kielcach w 4 lipca 1946 r. Przypomnijmy tu, że
właśnie „Niedziela” była dzięki jej naczelnemu ks.
infułatowi Ireneuszowi Skubisiowi pierwszym medium prasowym,
które stanowczo sprzeciwiło się tak nagłaśnianemu w
przeważającej części „polskich” mediów zbiorowi
antypolskich oszczerstw Jana Tomasza Grossa. (Por. cykł moich
tekstów „Sto kłamstw J.T.Grossa”). Niestety. ówczesna
jednostronnie i bez dowodów przesądzająca o winie Polaków
polityka prezesa IPN-u L. Kieresa doprowadziła do przedwczesnego
umorzenia śledztwa w sprawie zbrodni w Jedwabnem i fatalnego w
skutkach przerwania ekshumacji w Jedwabnem .Tę ostatnią przerwano
akurat wtedy, gdy znaleziono wyraźne dowody zbrojnej obecności
Niemców przy stodole w Jedwabnem ( blisko sto łusek po nienieckich
nabojach. Na próżno protestowano przeciwko przerwaniu ekshumacji (w
m.in. w liście kilkudziesięciu osobistości polonijnych ).
Nowe
świadectwa o Jedwabnem
Stopniowo
mnożyły się jednak dowody dominującej roli Niemców w mordzie
Jedwabnem i ich strzelania do Żydów próbujących uciec z
podpalanej przez Niemców stodoły. Już w 2004 r. historyk i reżyser
dokumentalista Artur Janicki nakręcił prawdziwie obiektywny
film „Jedwabne”,, który potem kilkanaście lat przeleżał się
na półkach. Powodem zablokowania tego filmu był jego obiektywizm
i obalanie kłamstw Grossa. Szczególnie ważną część filmu
stanowiła rozmowa z szefem ekipy archeologicznej, prowadzącej
ekshumacje w Jedwabnem- prof. Andrzejem Kolą. Stwierdził on,
iż znalezione tam łuski były wystrzelone po 1939 r. i były
dowodem na to, że do żydowskich ofiar strzelano z broni ręcznej
zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz stodoły. Znamienny był fakt,
że raportu prof. Koli w ogóle nie zamieszczono w ogromnym
przegadanym dwutomowym wydawnictwie Kieresowskiego IPN o Jedwabnem
(1561 stron). Prof. Kola nazwał zresztą ekshumacje w Jedwabnem
tylko „parodią ekshumacji” z powodu jej przedwczesnego
przerwania.
5
stycznia 2008 jeden z najwybitniejszych badaczy historii Polski w
drugiej wojnie światowej dr Leszek Żebrowski zamieścił w
„Naszym Dzienniku” ważny tekst nt. sprawy Jedwabnego „Nowe
kłamstwa Grossa”. Dr Żebrowski przytoczył tam wczesne relacje
żydowskie, które zostały pominięte przez Grossa i które nie były
wykorzystane w śledztwie IPN-u. Były tam m.in. relacje Michaela
Maika, Rywki Kaiser i Hersza Cukiermana (Harolda Zissmana).Wszystkie
te relacje wskazywały na dominującą rolę Niemców w zbrodni w
Jedwabnem. ).
Jednym
z ważniejszych wydarzeń w dyskusji o Jedwabnem w ostatnich latach
było ogłoszenie w TV Niezależnej Polonii wstrząsającej
relacji naocznego świadka wydarzeń Hieronimy Wilczewskiej
(miała 8 lat w dniu masakry). Ojciec Wilczewskiej został
zastrzelony przez Niemców jeszcze na miesiąc przed rzezią w
Jedwabnem.. Wilczewska żyje od lat w New Britain w stanie
Connecticut w USA. Wilczewska opisywała jak gestapowiec żądał,
aby się napatrzyła, co Niemcy robią z Żydami, bo jak skończą z
Żydami, to zrobią to samo z Polakami. Wilczewska szczegółowo
opisała widziane przez nią zapędzanie Żydów do stodoły,
która później spalili. Jej przejmująca relacja stanowi
centralną część filmu pary polonijnych działaczy: Wacława
i Elżbiety Kujbidów. W maju tego roku w Stowarzyszeniu
Dziennikarzy Polskich wyświetlono po raz pierwszy dokumentalny
film Wacława i Elżbiety Kujbidów: ”Jedwabne – Naoczni
świadkowie-Spisane Świadectwa – Pominięte fakty.” Debatę na
temat tego filmu prowadził we „Wnet” naczelny dyrektor tej
stacji Krzysztof Skowroński. Film Kujbidów jednoznacznie
oskarżał Niemców o zbrodnie w Jedwabnem w oparciu o świadectwa
naocznych świadków, a zarazem piętnował świadome zakłamania w
śledztwie IPN-u,.
O
kolejnych ważnych nowych świadectwach powiedział w audycji
„Warto rozmawiać” red. Jana Pospieszalskiego w dniu 28
czerwca br. zasłużony działacz opozycji anty-PRL-owskiej, a od
niedawna nowy członek kolegium IPN Krzysztof Wyszkowski.
Powiedział on o znalezionej w aktach Wojewódzkiej Żydowskiej
Komisji z Białegostoku relacji Żydówki Finkelsztein,
która pisała o słyszanych przez nią licznych strzałach
niemieckich przy stodole w Jedwabnem. Wyszkowski wspomniał również
o przemilczanym dotąd fakcie, że w czasie ekshumacji znaleziono
ciało przestrzelone niemiecka kulą. Jak można było przemilczeć
tak ważny fakt?!
27
czerwca br. w Białymstoku odbyła się uroczystość ku czci
ok.1000 Żydów, którzy zostali spaleni przez Niemców na niecałe
dwa tygodnie przez Jedwabnem 27 czerwca 1941 roku, co było faktem
całkowicie przemilczanym przez J.T.Grossa i jego zwolenników.
Przemawiający z tej okazji prezes PiS Jarosław Kaczyński
powiedział ,że wina Niemców za ten mord i inne zbrodnie w
regionie Podlasia była „jasna i określona” i „trzeba o tym
mówić” I dodał -
„Nie można jej przysłaniać różnego rodzaju operacjami typu
tych, które były zorganizowane wokół Jedwabnego, gdzie
przedstawiano zbrodnię, której się rzeczywiście dopuszczono, ale
w sposób nie mający nic wspólnego z jej rzeczywistym przebiegiem,
z faktami”.
Wszystkie
te nowe świadectwa wskazują na to, że należy jak najszybciej
doprowadzić do wznowienia śledztwa w sprawie mordu w Jedwabnem,
tylko tym razem bez udziału takich szkodników jak L. Kieres, i do
wznowienia zbyt pochopnie przerwanej ekshumacji.
Prawda
o rzekomym pogromie w Kielcach
4
lipca 1946 r. w dzień po sfałszowaniu referendum przez
komunistów doszło w Kielcach do zorganizowanej przez NKWD i
kielecką bezpiekę prowokacji, która nagłośniono jako tzw.
„pogrom kielecki”. W jej wyniku zginęło 37 Żydów i 3 Polaków.
Celem prowokacji było odwrócenie uwagi Zachodu od sfałszowania
referendum. Podobnego typu prowokacje były organizowane przez NKWD
również na Węgrzech, w Słowacji i w Rumunii w pierwszych latach
po 1945 r, zawsze dla przysłonięcia jakichś sowieckich łajdactw
popełnionych wobec tych krajów. Pisała o tym szeroko już w 1991
r. czołowa historyk węgierska, obecnie dyrektor budapeszteńskiego
„Muzeum Terroru”
Maria Schmidt.
(Por. szerzej uwagi w moim opracowaniu : Kulisy zbrodni kieleckiej”,
zamieszczonym w drugim tomie IPN-owskiego wydawnictwa „Wokół
pogromu kieleckiego” (Warszawa 2008. s.458) .Od początku wiele
wybitnych osób, tak jak ambasador USA w Warszawie Artur
Bliss Lane,
czy ks. biskup kielecki Czesław
Kaczmarek ,
który przygotował tajny raport z o zbrodni kieleckiej (za co m.in.
go później więziono) jednoznacznie uznali, że zajścia kieleckie
były wynikiem działań komunistycznej bezpieki.
Tym
bardziej żałosnym był fakt, że komunistyczne kłamstwo o
pogromie kieleckim publicznie odgrzewano i nagłaśniano nadal po
1989 r. Jeszcze w 1996 r. postkomunistyczny minister spraw
zagranicznych Dariusz
Rosati
wystąpił ze skierowaną do Światowego Kongresu Żydów prośbą o
przebaczenie za wydarzenia kieleckie 1946 r., oświadczając: „Jest
nam wstyd za to, ze Polacy dokonali tej zbrodni:”. Przepraszał w
imieniu narodu polskiego (!) zamiast PZPR, z którą był związany
prze ćwierć wieku.
Na
szczęście w 1996 r. wyszła pierwsza bardzo cenna książka
Krzysztofa
Kąkolewskiego
„ Umarły cmentarz”, gruntownie odkłamująca sprawę Kielc w
1946 r. i pokazująca tę zbrodnię zgodnie z faktami jako efekt
nikczemnych działań sowieckich i polskiej bezpieki. W dwa lata
później (w 1998 r.) mieszkający w Kielcach ksiądz profesor Jan
Śledzianowski
wydał książkę: „ Pytania
nad pogromem kieleckim”,, podobnie jak Kąkolewski demaskującą
fałsze o rzekomym pogromie kieleckim.
Przez wiele lat blokowano wyświetlenie w którejkolwiek z telewizji
nakręconego w 1996 r. filmu-dokumentu brata Czesława
Miłosza-
Andrzeja
Milosza
„Henio”. Było to wyznanie chłopca, którego rzekome porwanie
przez Żydów posłużyło bezpiece do sprowokowania zajść
kieleckich. Chłopiec Henryk
Błaszczyk
przez 50 lat bał się wyznać prawdę, z obawy przed zamordowaniem
przez ludzi z bezpieki. To, co powiedział było niesamowite.
Okazało się, że jego własny ojciec był ubekiem i w towarzystwie
innych zaprzyjaźnionych ubeków wspierali prowokację kielecką, a
zastraszony Henio był ich narzędziem Znamienne, że tak ważny,
odsłaniający prawdę film pokazano dopiero w 18 lat po nakręceniu
– w 2014 r. - w posiadającym bardzo małą oglądalność kanale
„Historia”. Przez lata blokowano również wyświetlenie innego
filmu dokumentalnego Andrzeja Miłosza z 1996 r,. „Pogrom Kielce 4
lipca 1946 r. Pikanterii całej sprawie nadaje fakt, ze autor filmów
blokowanych przez „nowa cenzurę” Andrzej Miłosz był
wyróżniony tytułem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata” za
ratowanie Żydów. W telewizjach blokowano również pokazanie filmu
reżysera dokumentalnego i historyka Artura
Janickiego
„Pogrom kielecki – fałsze i prawda”. Film jednoznacznie
odsłaniał komunistyczna inspirację rzekomego „pogromu”
kieleckiego, mówił o celach tej prowokacji. 29 czerwca 2015 r. w
internetowej telewizji wyświetlono kolejny film demaskujący
kłamstwa o rzekomym pogromie kieleckim „Śladami prawdy”. Była
to rozmowa Małgorzaty
Sołtysiak
z sędzią Andrzejem
Jankowskim,
który pewien czas prowadził śledztwo w sprawie tzw. pogromu,, a w
2018 r. był jednym z 3 redaktorów IPN - owskiego wydawnictwa „Wokół
pogromu kieleckiego”. Jankowski był do pewnego stopnia naocznym
świadkiem zbrodniczych wydarzeń- w 1946 r. jako mały chłopiec
przebywał przy basenie na który przychodzili żołnierze KLBW.
Wtedy usłyszał jak opowiadali, że na rozkaz rosyjskiego majora
zabijali Żydów. Wyznania sędziego Janickiego były jednoznacznym
oskarżeniem NKWD i kieleckiej bezpieki o doprowadzenie do tzw.
pogromu. Wszystkie te nowe świadectwa skłaniają tym mocniej do
wznowienia tak niegodnie umorzonego w 2004 r. za czasów dominacji
L. Kieresa w IPN śledztwa w sprawie zbrodni kieleckiej. Postulowałem
to już w 2008 r. we wspomnianym 2 tomie IPN-owskiego wydawnictwa
„Wokół pogromu kieleckiego” (op. cit.,s.469 ) i w czasie mojej
dłuższej rozmowy odbytej w obecności prof./ Jana
Żaryna
z prezesem IPN-u Januszem
Kurtyką zaledwie na tydzień przed jego śmiercią. Śmierć prezesa Kurtyki
położyła na długo kres szansom na doprowadzenie do wznowienia
takiego śledztwa. Tym bardziej warto podjąć je dziś.
dlaczego Pan nie wspomina o roli Lecha Kaczyńskiego jako ministrze sprawiedliwości w tej sprawie ?
OdpowiedzUsuńBardzo prawdopodobne jest, że Lecha Kaczyńskiego silnie naciskano (szantażowano?), i w końcu zmuszono do wydania polecenia aby wstrzymał ekshumację. Kto to mógł zrobić, nie tak trudno się domyśleć.
OdpowiedzUsuń