))Zapraszamy na Oficjalną Stronę internetowa Jerzego Roberta Nowaka((

sobota, 18 listopada 2017

Czołowi publicyści nokautują Dudę (I)

W ostatnich paru tygodniach nasila się coraz mocniejsza krytyka postępowania A. Dudy ze strony czołowych publicystów polskich. Dudę na ogół bronią głównie różni lawiranci i koniunkturaliści, tacy jak sławetny faryzeusz i judeochrześcijanin Tomasz Terlikowski czy prożydowski lizus i narodowy masochista Rafał A. Ziemkiewicz. Znany z pieniactwa i jątrzenia rzecznik A. Dudy Łapiński, jakże celnie nazwany Czerepachem, jak zwykle kłamie, głosząc w najnowszej „Polska the Times”, (nr z 17-19 listopada 2017 r.), że tylko „niektóre prawicowe media krytykowały prezydenta”. Jest to rażąca nieprawda. Nie niektóre, ale przeważająca część mediów prawicowych, i to tych najbardziej popularnych piętnowała zachowanie PADa. Znamienny jest sam fakt, że dwa tak mocno różniące się tygodniki jak „Warszawska Gazeta” i „Gazeta Polska” tylko w jednym są w pełni zgodne - w krytykowaniu postępowania Dudy. Warto to szerzej przedstawić. W najnowszej „Warszawskiej Gazecie” aż trzech głośnych redaktorów tego tygodnika spuszcza intelektualne manto Dudzie.
 
M. Kokoszkiewicz o Dudzie: „Hamulcowy na smyczy Timmermanów”
 
Zacznijmy od publikacji moim zdaniem najwybitniejszego dziś publicysty „Warszawskiej Gazety” red. Mirosława Kokoszkiewicza. W tekście „Hamulcowy na smyczy Timmermanów” („Warszawska Gazeta” z 17 listopada 2017) red. Kokoszkiewicz pisze bez ogródek: „Prezydent Andrzej Duda idzie śladami Lecha „Bolka” Wałęsy i jeżeli przejdzie do historii, to z racji niespełnionych obietnic wyborczych (podkr.-JRN) (...) Można powiedzieć, że prezydent to także „ktoś”, kto powoli przyzwyczaja nas do swojej nowomowy, z której nic nie wynika oprócz celebrowania samego siebie i upajania się własnymi wypowiedziami. (...) Andrzej Duda uwierzył, że ... może przejść do historii, jeżeli będzie lojalny wobec „krakówka, czyli tego specyficznego środowiska wywodzącego się z postkomuny i dawnej Unii Wolności”.
 
M. Kokoszkiewicz: Zaproszenie Tuska przed Dudę, to coś jak „amnestia dla zdrajcy”
 
W innym tekście publikowanym w tym samym numerze „Warszawskiej Gazety” z 17 listopada 2017 r. red. Kokoszkiewicz wydrwił zaproszenie przez Dudę Tuska na oficjalne uroczystości Święta Niepodległości. W artykule zatytułowanym „Jak odróżni człowieka od świni” Kokoszkiewicz pisał m.in.: „Przez lata rządów Tuska dostaliśmy mnóstwo dowodów na to, że mamy do czynienia ze zdrajcą kupczącym naszym interesem narodowym i polską racją stanu (...) Dzisiaj słyszymy także od przedstawicieli prawicowych mediów i niektórych polityków obozu rządzącego, że zaproszenie wysłane do Tuska przez prezydenta Dudę to rutyna. Wmawia nam się, że to zaproszenie wyraża szacunek dla ciągłości państwa, a pan prezydent robi tak, co roku, wystosowując do wszystkich byłych prezydentów i premierów zaproszenia na święta 3 maja i 11 listopada. Rozumiem, że gdyby żył Jaruzelski, to on również zostałby zaproszony z tego samego klucza, pomimo, że był zdrajcą, zbrodniarzem i agentem sowieckim, który wydał wojnę pragnącemu wolności polskiemu narodowi. Rutyna i dbałość o historyczną ciągłość państwa wymagają zapraszania Aleksandra Kwaśniewskiego (TW „Alek”), który pijany jak furman słaniał się na cmentarzu w Charkowie nad grobami pomordowanych Polaków (...) Powiem szczerze, że mam gdzieś taką rutynę, dbałość o historyczną ciągłość państwa i prezentowanie rzekomej wysokiej politycznej klasy. Nie przemawiają do mnie słowa prezydenckiego „Czerepacha” Łapińskiego (Piotr Lewandowski), że narodowe święto „powinno nas łączyć bez względu na to z jakiej partii jesteśmy. I bez względu na sympatie polityczne”. Czy ktoś tu czasami nie mąci Polakom w głowach ? (...) Dlaczego na co dzień słyszymy, że Tusk powinien siedzieć, a z okazji święta ogłaszacie amnestię dla zdrajcy? (Podkr.-JRN) (...)”.
 
Publicysta „Warszawskiej Gazety” P. Lewandowski: „Andrzej Duda dał się poznać jako miękki lawirant”
 
W tymże numerze „Warszawskiej Gazety” z 17 listopada 2017 r. znajdujemy inny bardzo krytyczny tekst o Dudzie pióra Piotra Lewandowskiego : „Prezydent 2020 - Duda czy Szydło ?”. Krytykując sławetne weta A. Dudy z lipca 2017 r. w podrozdziałku zatytułowanym „Niesmak pozostał”, Lewandowski pisze, że Andrzej Duda „ewidentnie ugiął się przed ulicznymi manifestacjami oraz naciskiem prawniczego establishmentu (...) Najwyraźniej liczył, że kokietując drugą stronę, ugra jakieś punkty i zetrze przyklejoną mu łatkę „Adriana”, dodatkowo kreując się na patrona „nadzwyczajnej kasty”. Nie bez przyczyny zaczęto mówić, że w Pałacu Prezydenckim straszy duch Unii Wolności (podkr.-JRN) (...) Dodatkowo fatalnie wyglądała czasowa koincydencja (czy tylko koincydencja?) związana z 45-minutową rozmową telefoniczną z kanclerz Angelą Merkel, do jakiej doszło 20 lipca - z komunikatu rzecznika niemieckiego rządu Steffena Seiberta dowiedzieliśmy się, że jednym z głównych tematów była kwestia praworządności w Polsce, co Kancelaria Prezydenta przemilczała. Dodajmy jeszcze kompletnie niepoważne motywowanie weta opinią pani Zofii Romaszewskiej (...) Słowem, porozumienie porozumieniem - ale niesmak pozostał. Przykro to pisać, ale Andrzej Duda dał się poznać jako miękki lawirant i do tego ambicjoner - a to jest najgorsze połączenie. Owszem, bez ambicji niczego w w polityce się nie osiągnie, lecz potrzeba czegoś jeszcze - twardego kręgosłupa. Orban czy Kaczyński, to również politycy z ambicjami, ale porównywać ich z Dudą, to jakby porównywać hartowaną stal i plastelinę. A skoro o tym mowa, to jest jeszcze jeden polityk obdarzony żelaznym kośćcem - mianowicie Beata Szydło. I sądzę, że to właśnie ona powinna zostać przez PiS wystawiona do wyborów prezydenckich w 2020 r. (...) Nie chciałbym za bardzo wchodzić w buty Jarosława Kaczyńskiego, ale na jego miejscu poważnie bym się zastanowił, czy można Andrzejowi Dudzie zaufać po raz drugi. Raz już wierzgnął, wystawiając na szwank kluczową reformę, i nikt nie zagwarantuje, że podobna sytuacja się nie powtórzy - zwłaszcza w drugiej kadencji, gdy będzie się już rozglądał za jakimś miękkim lądowaniem, a partia nie będzie miała na niego „bata”. Wtedy dopiero może stać się prawdziwym „hamulcowym”.(...) Reelekcja Andrzeja Dudy pozostawia szeroki margines niepewności, tymczasem premier Szydło swoją lojalność wobec obozu „dobrej zmiany” wykazała ponad wszelką wątpliwość (...) W zarysowanym tu wariancie Andrzej Duda już dziś może zacząć myśleć o sobie jako o byłym prezydencie i bardzo młodym emerycie. (Podkr.-JRN). No , chyba, że się ogarnie i zacznie do końca kadencji dawać bardzo mocne dowody lojalności. Tylko czy po tym wszystkim przekona prezesa Kaczyńskiego, a nade wszystko swoich wyborców”.
Jako trzeci z publicystów „Warszawskiej Gazety” w jej najnowszym numerze dorwał się do skóry Dudy jeden z najpopularniejszych autorów z tego tygodnika Marcin Hałaś. W swym co tygodniowym przeglądzie prasy Hałaś napisał m.in.: „ Ale skoro - co dla każdego rozsądnego człowieka powinno być oczywiste -rasistowskie hasła może wznosić tylko idiota albo prowokator, to nie ma powodu, aby z tego powodu od razu lać jeszcze więcej wody na młyn lewactwa i wskakiwać w buty Romaszewskiej albo w sukienkę Unii Wolności. A tak właśnie pośpiesznie uczynił prezydent Andrzej Duda, który łaskaw był powiedzieć: „Nie ma znaku równości między patriotyzmem a nacjonalizmem. Nasz kraj jest dla wszystkich, którzy chcą żyć uczciwie i go budować. Nie ma w nim miejsca ani zgody na ksenofobię, chorobliwy nacjonalizm i antysemityzm. Taka postawa oznacza wykluczenie z naszego społeczeństwa”. Oj, panie prezydencie. Po pierwsze z dwojga złych skrajności - ksenofobia jest lepsza od szaleństwa multikulti. Po drugie, co oznacza „chorobliwy nacjonalizm”? Czyli na niechorobliwy zdrowy nacjonalizm jest miejsce w naszym kraju? Dziękuję w imieniu uczciwych ludzi, którzy uważają się za nacjonalistów. Niemniej nurtuje mnie pytanie, kto będzie orzekał, czy nacjonalizm jest już chorobliwy, czy jeszcze „zdrowy”. Może Zofia Romaszewska wespół z Jackiem Żakowskim? Najlepiej na antenie Radia TOK FM”. (Por. M. Hałaś : Kroniki tygodniowe: ziarna i plewy, „Warszawska Gazeta” 17 listopada 2017 r.).
 
M. Hałaś wspomniał również w swym arcyciekawym tekście: „Kontrowersje wzbudziło zaproszenie przez prezydenta Dudę na obchody Święta Niepodległości Donalda Tuska. Z jednej strony stronnictwo niezłomnych uważało, że Tuska nie należało zapraszać. Takie stanowisko najlapidarniej wyraził pisarz, a zarazem felietonista naszego tygodnika Jacek Piekara, stwierdzając: „Zaproszenie Tuska na Święto Niepodległości to jak zapraszanie ladacznicy na święto westalek. Nie sądziłem, że będziemy musieli znosić takie rzeczy...” (...) . (Por. tamże).
 
A. Duda poparł nominację syna osławionego antypolskiego szkodnika Leona Kieresa
 
Marcin Hałaś podjął również w swym tekście za mało dyskutowaną sprawę kolejnej „dziwnej’ nominacji ze strony Dudy. Jak pisał Hałaś : „Portal w Polityce.pl opisał sytuację z Wrocławia, gdzie sędzią tamtejszego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego został Piotr Kieres. Tak zdecydowała Krajowa Rada Sadownictwa. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że o stanowisko to aplikował również Karol Kiczka -dziekan na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego. Profesor ma dorobek naukowy i autorytet w środowisku uniwersyteckim, ale również jedną zasadniczą wadę: nie należy do „zupełnie nadzwyczajnej kasty ludzi”. Za to sędzia Piotr Kieres posiada w niej umocowanie pokoleniowe, albowiem jest synem Leona Kieresa - kiedyś senatora Platformy Obywatelskiej, a dziś sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Jak pisze portal w Polityce.pl: „Prof. Kiczko ewidentnie, tak doświadczeniem praktycznym, jak i wiedzą ogólną, przewyższał więc merytorycznie, nieznanego szerzej radcę prawnego Piotra Kieresa -syna Leona Kieresa”. A mimo to _Krajowa Rada Sądownictwa wybrała Kieresa juniora. Czy to już jest nepotyzm, czy jeszcze „zaledwie” magia nazwiska? (ładnego nazwiska - szkodnika i antyPolaka - JRN). Najgorszy w całej sprawie jest fakt, że prezydent Andrzej Duda podjął decyzję o powołaniu młodego Kieresa. Tym samym prezydent RP okazał się jedynie notariuszem „zupełnie nadzwyczajnej kasty ludzi”. I smutno, i straszno”. (Podkr.- JRN).
Jak z tego widać Duduś jest niezrównanym we wspieraniu „lewej nogi”, tym razem dzieci z „ różowych dynastii”, wsławionych jadowitym krajowym antypolonizmem.
 
J. Lichocka: prezydent Duda kwestionuje prawa demokratycznie wybranej większości parlamentarnej
 
Podobnie jak w najnowszej „Warszawskiej Gazecie” także w najnowszej „Gazecie Polskiej” (nr z 15 listopada 2017 r.) aż trójka autorów atakuje zachowanie prezydenta A. Dudy. Zacznjmy ich omówienie od tekstu dziennikarki i posłanki PiS-u Joanny Lichockiej „Rozczarowanie”. Lichocka pisze m.in.: „Trudno ukrywać, że publiczne wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy, a także fakt, że zawetował reformę sądownictwa i stawia teraz bardzo trudne warunki do spełnienia większości rządowej, nie podobają się wyborcom PiS. (...) Wiem z różnych rozmów z Polakami, którzy głosowali na Andrzeja Dudę, że nie rozumieją, dlaczego w tak ważnej dla nich sprawie nie ma porozumienia, z jakiego powodu prezydent, który wielokrotnie deklarował potrzebę głębokiej reformy państwa, dziś zdaje się działać tak, jakby zmiany nie chciał. Konsternację wywołał wywiad prezydenta dla Telewizji Trwam i Radia Maryja - fragmenty z reagującym nerwowym śmiechem i krytykującym PiS Andrzejem Dudą obiegły portale społecznościowe - prezydent z pewnością też je widział. Zapewne zna reakcje na nie. Złość, oburzenie, a najczęściej smutek i rozczarowanie. Może stad wynikają kolejne wypowiedzi Andrzeja Dudy, że jeśli reformy sądownictwa nie będzie do końca roku, to znaczy, że PiS postanowił jej nie przeprowadzić. Ta próba przerzucenia odpowiedzialności na większość rządzącą może zdradzać, że do otoczenia prezydenta i jego samego dotarło, iż cena wet prezydenckich i ewentualnej porażki reformy może być wysoka (...)
Patrzymy więc na Pałac Prezydencki, na Andrzeja Dudę, i ... nie chce nam się wierzyć, że się pomyliliśmy (...) Wygląda więc na to, że prezydent nie tyle stara się budować prawo na kolejne lata, ile doraźnie próbuje zablokować partii rządzącej przeprowadzenie wyboru władz KRS. (Podkr.- JRN). Ta chęć wprowadzenia sztucznych ograniczeń nie ma niestety wiele wspólnego z myśleniem kategoriami mechanizmów demokracji. Na jakiej bowiem podstawie kwestionuje się prawo większości parlamentarnej do podejmowania decyzji, zgodnie z jej mandatem wyborczym (...) to niestety prosta droga do usankcjonowania :nadzwyczajnych kast” jako faktycznie sprawujących władzę”(...) .
 
K. Gójska: dlaczego Duda chce „świętować z człowiekiem, bez którego do tragedii 10 kwietnia by nie doszło” ?
 
Ostrą krytykę zachowań Dudy kontynuuje w tym samym numerze „Gazety Polskiej” zastępca redaktora naczelnego tego tygodnika Katarzyna Gójska. Polemizuje ona z tłumaczeniem kancelarii prezydenta, iż do Tuska nie wysłano żadnego zaproszenia, „lecz jedynie z automatu postąpiono wedle obowiązującego zwyczaju zapraszania na tę uroczystość byłych szefów rządów i prezydentów”. Jak pisze K. Gójska : „Daję wiarę tym tłumaczeniom, sęk w tym, że pan prezydent Andrzej Duda nie powinien go stosować. Donald Tusk ponosi polityczną odpowiedzialność za śmierć delegacji ze śp. prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele, za pohańbienie ich szczątków, za oddanie śledztwa Putinowi, za działanie totalnie wbrew interesowi Rzeczpospolitej w tej sprawie, za kampanię pogardy przed Smoleńskiem, za niespotykaną, odbywającą się pod patronatem Platformy i ówczesnego rządu falę chamstwa wobec wszystkich tych, którzy walczyli o rzetelne śledztwo. I w końcu za wszystkie kłamstwa nazywane przez niego „śledztwem smoleńskim”. Jestem przekonana, że znacząca część wyborców pana Andrzeja Dudy nie jest zainteresowana tym, by kultywował on jakieś dotychczasowe zwyczaje, ale by tworzył nowe - oparte na prawie i sprawiedliwości. By działał, szanując pamięć bohaterów, a nie bezrefleksyjnie przejmował dziedzictwo Aleksandra Kwaśniewskiego (to zapewne od niego zwyczaj zapraszania wszystkich pochodzi). Czy wysłałby zaproszenie też Jaruzelskiemu ? 10 kwietnia 2010 roku Donald Tusk usunął się z grona osób, z którymi wypada celebrować jakiekolwiek święto. Rozczarowuje, że prezydent Duda- tak często odwołujący się do dziedzictwa profesora Lecha Kaczyńskiego - tego nie rozumie. Wyłączenie Tuska z polskiej sfery publicznej nie jest elementem jakiejś wojny, walki politycznej. Jest po prostu obowiązkiem moralnym i przyzwoitości. Nie da się z emfazą wspominać poległego pod Smoleńskiem prezydenta, a później świętować z człowiekiem, bez którego do tragedii 10 kwietnia by nie doszło”.(Podkr.-JRN).
 
J. Liziniewicz: Czy A. Duda „w końcu dojedzie do przystanku „zdrajca”
 
Trzecim z kolei, bardzo krytycznym tekstem wobec Dudy w najnowszej „Gazecie Polskiej” jest felieton Jacka Lizinkiewicza : „Operacja odklejania Dudy”. Lizinkiewicz pisze: „Od miesięcy trwa proces odklejania prezydenta Andrzeja Dudy od obozu PiS. Opozycja (...) niczym wataha wilków wybrała najsłabsze sztuki stada i postanowiła na nie przenieść całą presje. O ile Jarosław Gowin wytrzymał tę próbę, to jednak prezydent dał się złamać, blokując reform sądownictwa (...) pękł. Wystraszył się świeczek przed Sadem Najwyższym. Ataków mediów i zagranicy. Front został złamany. Prezydent (...) nie widzi, że pozwolił wbić klin miedzy siebie a PiS. W przestrzeń tę od razu wchodzą politycy, którzy chcą, aby znów było, tak jak było. I nagle Donald Tusk postanawia przyjąć zaproszenie prezydenta Dudy na obchody 11 listopada. Zadufany w sobie Pałac, w którym podzbiór ludzi najmądrzejszych na świecie ma wyjątkowo liczną reprezentację, z pewnością jest z siebie dumny, uważając, że jego pozycja rośnie. Tymczasem nie widzi, że ludzie z dołu, elektorat, postrzega to jak stukanie się kieliszkami w Magdalence, albo jak wsiadanie Moniki Olejnik do samochodu Jerzego Urbana (...) To oczywiście proces odklejania i przyswajania do „Salonu” prezydenta Dudy. Już przestał on być Adrianem. Wszystko przed nim. Jeśli pojedzie drogą wytyczona przez „Salon”, w końcu dojedzie do przystanku „zdrajca”.(Podkr.-JRN).
 
W. Cejrowski: „Mam już podejrzenia, że Duda albo durny albo nasłany albo resortowe dziecko. (...)”.
 
Ze szczególnie ostrym atakiem na Dudę wystąpił w wywiadzie internetowym z 19 października 2017 r. słynny prawicowy publicysta Wojciech Cejrowski. Stwierdził tam bez ogródek : „Mam już podejrzenia, że Duda albo durny albo nasłany albo resortowe dziecko. (...) W kampanii wyborczej startował z PiS-u a obecnie się dystansuje od PiS-u czyli oszukał swoich wyborców. Oni głosowali na gościa, który razem z PiS-em będzie współpracował, więc nie podoba mi się, że on się dystansuje i jest bardziej z Kukizem, bo co innego mi obiecywał”. Z kolei w rozmowie w radiu Wnet 10 października 2017 r. Cejrowski powiedział : „Być może Duda dlatego się nagle zrobił taki miękki wobec komuchów, którzy zasiedlili i zakorzenili całe sądownictwo w Polsce; być może się dlatego zrobił miękki, że on z tego "Krakówka". (Podkr.- JRN) I jemu jest tak po prostu od dziecka niezręcznie kogoś ochlapać zupą, żeby wyszedł. A tych dziadów czerwonych, przekazujących sobie z dziada pradziada przekazujących sobie pewne wartości trzeba wszystkich wyrzucić”. 
 
Ks. T. Isakowicz - Zaleski napiętnował niewrażliwość Dudy na historię cierpień Kresowiaków
 
Z bardzo ostrą demaskatorską krytyką niepatriotycznego zachowania Dudy w sprawie losów Kresowiaków wystąpił jeden z czołowych autorytetów patriotycznych ksiądz Tadeusz Isakowicz - Zaleski. W wywiadzie dla „Polska the Times” z 17-19 listopada 2017 r. ks. Isakowicz - Zaleski powiedział o Dudzie: „Przede wszystkim muszę wyrazić krytykę pod adresem pana prezydenta Andrzeja Dudy, który tak jak Bronisław Komorowski nie potrafi umiejętnie rozgrywać relacji z Ukrainą (...) Prezydent Duda był już dwa razy na Ukrainie. Ani słowem publicznie nie wspomniał o ofiarach ludobójstwa. (tu wtręt Anity Czupryn z „Polska the Times”: „Nie był na grobach” ) Właśnie. A Kwaśniewski - co by o nim nie powiedzieć - był. Inni politycy też byli. Wyraźnie widać, że pan Andrzej Duda świadomie uchyla się od pamięci o ofiarach. (Podkr.-JRN). Pojedzie trzeci raz, i z tego co słyszę, bo zapowiadał to szef jego kancelarii, minister Szczerski, pojedzie do Charkowa. To dobrze, że uczci polskich oficerów pomordowanych przez NKWD w Charkowie, ale też po raz kolejny pokaże, że nie zależy mu na pamięci o ofiarach UPA na Wołyniu i Podolu. W tym roku pan prezydent zrobił też unik, jeśli chodzi o objęcie patronatu nad uroczystościami z okazji kolejnej rocznicy Krwawej Niedzieli na Wołyniu ,obchodzonej 11 lipca. Na Skwerze Wołyńskim był prezes PiS Jarosław Kaczyński, był minister Antoni Macierewicz, ale pana prezydenta nie było. Nie spotkał się też nigdy z rodzinami ofiar UPA (...) Pan prezydent Andrzej Duda do Komitetu Narodowego, tworzonego na stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości, nie zaprosił Kresowian i ich potomków. Zaprosił natomiast Niemców z Opolszczyzny, co samo w sobie jest dziwne, bo ich pradziadkowie byli przeciwko powstańcom śląskim (Podkr.-JRN) (....) Jaki jest jednak sensy wykluczania? Są obywatelami gorszej kategorii? Pan prezydent przez dwa lata nie pojechał także na groby ofiar UPA w Polsce, np. na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie .(Podkr.-JRN). Uważam, że jest on niewolnikiem tzw. teorii Jerzego Giedroycia, która brzmi: „Zapomnij o Kresach” i „Ukraina jest najważniejsza”. Akurat w jednym zgadzam się z ministrem Waszczykowskim, że wobec braku pochówku ofiar ludobójstwa prezydent nie powinien jechać na Ukrainę (...) Jeżeli pan prezydent jedzie na Ukrainę i nie odwiedzi polskich miejsc pamięci na Kresach Wschodnich, to po co on tam jedzie? W jaki sposób przysłuży się sprawie pochówku ?. Prezydent Poroszenko był w Polsce raz, a pan prezydent chce jechać już po raz trzeci na Ukrainę. Jaka tu jest symetria ? Poza tym, jeśli po raz trzeci nie odwiedzi mogił na Wołyniu, to tylko pokaże stronie ukraińskiej, że mu na tym nie zależy, że odpuszcza te sprawy. Trzeba stosować naciski. Uważam, że idealnym naciskiem byłoby powiedzenie: „Nie chcecie pozwolić nam pochować ofiar, nie damy pieniędzy na waszą armię”. Jednak już tyle błędów popełnili prezydent Duda i minister Waszczykowski, że chyba tylko jakaś radykalna wymiana urzędników w Kancelarii Prezydenta i MSZ mogłaby coś zmienić. Miejmy nadzieję, że to wreszcie się stanie. Teraz cała sytuacja doprowadzona jest do ściany i nie ma żadnego efektu (...)
 
Co ciekawe, prezydent Izraela, który był w zeszłym roku na Ukrainie, w przeciwieństwie do pana prezydenta Andrzeja Dudy miał odwagę publicznie powiedzieć wobec kijowskiego parlamentu, że za ludobójstwo Żydów na Ukrainie odpowiedzialni są nie tylko Niemcy, ale i ukraińscy ludobójcy, którzy brali czynny udział w ich mordowaniu”. (Por. wywiad A. Czupryn z ks. Isakowiczem- Zaleskim: Ks. Isakowicz: Narody polski i ukraiński nie są skłócone, „Polska the Times”, 17-19 listopada 2017 r.). Skomentuję to słowami : No cóż prezydent Izraela ciągle pamięta o żydowskich ofiarach doby wojny, w przeciwieństwie do stosunku Dudy do polskich ofiar.
 
Pod koniec wywiadu ks. Isakowicz- Zaleski powiedział : „ Myślę, że pan prezydent Andrzej Duda powinien się wreszcie zdecydować. Bo stoi okrakiem na barykadzie, mówiąc słowami Lecha Wałęsy : „Jestem za, a nawet przeciw”. W kampanii wyborczej deklarował wsparcie spraw Polaków na Kresach Wschodnich i rodzin ofiar ludobójstwa. Nic nie zrobił. (Podkr.-JRN). Niech się więc zdecyduje, czy chce tego bronić, czy nie. Ma ogromne możliwości. Mógłby, jak prezydent Izraela postawić warunek: „Pomożemy wam, ale pozwólcie nam pochować ofiary ludobójstwa”. Jeżeli zmarnuje tę szansę, to znów się cofniemy”. (Tamże).
 
Czy prezydent Duda jest tylko pozorantem?
 
Opisana przez księdza Isakiewicza - Zaleskiego całkowita niewrażliwość prezydenta Dudy w sprawie pochowków polskich ofiar ukraińskiego ludobójstwa obnaża jak bardzo pozorowany jest jego patriotyzm, że ogranicza się do wygłaszania pięknych górnolotnych słów, przy równoczesnym braku prawdziwie głębokiego uczuciowego przejmowania się polskimi tragicznymi losami. Podobnie jak pozorowany jest katolicyzm Dudy na pokaz, wyrażający się w łapaniu hostii, czy obrazu Matki Boskiej, przy równoczesnym braku reakcji na bluźniercze przedstawienie „Klątwy” w Warszawie, udziale w celebracji 500 rocznicy powstania tak morderczego wobec katolików luteranizmu, przyjaźnie celebrowanym spotkaniu z wrogiem chrześcijaństwa A. Foxmanem, „zapomnieniu” o odznaczeniu Orderem Orła Białego o. Maksymiliana Kolbe ,etc.

czwartek, 16 listopada 2017

Jak Duda wyselekcjonował licznych lemingów i lewaków do Komitetu obchodów stulecia Niepodległości

O dwie rzeczy nikt nie powinien posądzać obecnego prezydenta A. Dudę - o znajomość historii i o obiektywizm. Dał akurat świeży dowód swej negacji w obu tych sprawach - przy powołaniu „odpowiedniego” składu Komitetu Narodowych Obchodów Setnej Rocznicy Odzyskania Niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej. W Komitecie tym starannie pominięto wszystkich wybitniejszych współczesnych historyków polskich od profesorów Andrzeja Nowaka, Tadeusza Marczaka, Wojciecha Polaka, Krzysztofa Kawalca po ks. prof. Zygmunta Zielińskiego i prof. Wiesława J. Wysockiego. Jak wiadomo jednak Duda nie ma doradcy od historii, choć ma jako doradcę trenera narciarstwa. Typowe dla braku obiektywizmu Dudy było pominięcie w składzie Komitetu środowisk prawicowych, za to wyeksponowanie różnych lemingów i lewaków. We wspomnianym Komitecie znalazły się m.in. takie osoby jak absolwent Akademii Nauk Społecznych przy KC PZPR, a teraz działacz OPZZ Jan Gus przez 12 lat członek PZPR do 1990 r. Henryka Bochniarz, w 1991 r. minister w rządzie osławionego liberała-dyletanta Jana Krzysztofa Bieleckiego. Do Komitetu weszła w imieniu PO osławiona zawalidroga przy wszelkich marszach niepodległościowych „Bufetowa” Hanna Gronkiewicz Waltz, mam nadzieję już niezadługo lokatorka któregoś wiezienia za to wszystko, co nabroiła przy „złodziejskiej reprywatyzacji” Warszawy. W skąd Komitetu weszła mocna reprezentacja PSL-u poza oficjalnym reprezentantem tej partii także Waldemar Pawlak jako strażak i Władysław Kosiniak -Kamysz jako LZS-owiec. Wszedł też tak skompromitowany „pełzającą germanizacją” Wrocławia prezydent tego miasta Rafał Dutkiewicza,
 
Mściwy Duduś
 
Nie dopuszczono za to przedstawicieli narodowców, w tym stowarzyszenia Święto Niepodległości od sześciu lat organizującego z takim powodzeniem ponad stutysięczne marsze niepodległościowe we Warszawie. Nie dopuszczono również kresowiaków, w tym prezesa Witolda Listowskiego, prezesa Patriotycznego Związku Organizacji Kresowych i Kombatanckich. To już efekt mściwości Dudusia - Listowski publicznie skrytykował Dudę za lekceważenie obchodów rocznic kresowych. Nie dopuszczenie do Komitetu przedstawicieli liczących 6 milionów osób środowisk kresowych jest tym wymowniejsze w zestawieniu z włączeniem do Komitetu przedstawiciela Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku. Włączono do obchodów przedstawiciela mikroskopijnej Polskiej Partii Socjalistycznej, pomijając za to Prawicę Rzeczpospolitej, UPR, Partię Wolność etc. Cóż od dawna widać, że koń trojański „Duduś” wciąż wspiera lewą nogę.
 
Myślę, że należy wyciągnąć wnioski z tego typu dość szczególnego „poprawnego -politycznie”, dobranego przez Dudę Komitetu. Oficjalne obchody pod auspicjami Dudy powinny zostać całkowicie zbojkotowane, a wszyscy patrioci powinni pójść w wielkim tradycyjnym Marszu Niepodległości, organizowanym od sześciu lat przez środowiska narodowe. A Dudusia zostawmy w jego ulubionym kręgu lemingów i lewaków, razem z Walcową, Bochniarz, Dutkiewiczem, Guzem i Pawlakiem.

środa, 15 listopada 2017

Bredzenie A. Dudy o nacjonalizmie - sprzeczne z przesłaniem Prymasa Tysiąclecia

Bredzenie A. Dudy o nacjonalizmie - sprzeczne z przesłaniem Prymasa Tysiąclecia

Prezydent A. Duda wielokrotnie dowiódł, że nie stać go na ostre potępienie tak wielu przypadków szalejącego krajowego i zagranicznego antypolonizmu. Okazało się po dwóch latach, że nie mas odwagi nawet na podjęcie decyzji o pozbawieniu orderu najgorszego polakożercy świata Jana Tomasza Grossa. Za to kolejny raz tym chętniej rzucił się z gromką przemową przeciw nacjonalizmowi i antysemityzmowi z okazji mało znaczących incydentów w czasie wspaniałego Marszu Niepodległości 11 listopada br. Incydentów, które prezes PiS-[u Jarosław Kaczyński określił jako „margines marginesu”. Inaczej Duda. W wystąpieniu w czasie swojej wizyty w Krapkowicach w województwie opolskim powiedział: iż dlatego jest mu „niezmiernie przykro, że ostatnio w Warszawie na Marszu Niepodległości, radość tych, którzy przyszli świętować wspaniałe polskie święto, została zakłócona” poprzez transparenty przyniesione przez osoby nieodpowiedzialne. Transparenty, z których treścią nikt uczciwy w Polsce nigdy się nie zgodzi. Bo nie można postawić znaku równości pomiędzy patriotyzmem a nacjonalizmem - dodał Andrzej Duda. - To są dwa zupełnie przeciwne zjawiska i dwie zupełnie przeciwne postawy - podkreślił. - Patriotyzm to miłość ojczyzny, miłość bliźniego, to miłość do rodaków, miłość do wszystkich tych, którzy chcą szczęścia ojczyzny, powodzenia, dla tych, którzy tutaj mieszkają. Nacjonalizm to spojrzenie negatywne, to spojrzenie, że nasz kraj jest tylko dla nas. To nieprawda. Nasz kraj jest dla wszystkich tych, którzy chcącą żyć uczciwie i którzy chcą go budować. To jest podstawowe kryterium - oświadczył Andrzej Duda. - Nie ma w naszym kraju miejsca ani zgody na ksenofobię, nie ma w naszym kraju miejsca na chorobliwy nacjonalizm, nie ma w naszym kraju miejsca na antysemityzm. Taka postawa oznacza wykluczenie z naszego społeczeństwa. Ludzie, którzy tak się zachowują, są wykluczeni, mają postawę, której nie da się inaczej nazwać (jak) tylko postawą niegodną - (http://www.tvn24.pl).
 
Przypomnę tu jeszcze raz, że sam prezes PiS-u J. Kaczyński stwierdził, że jakieś nieodpowiedzialne hasła czy okrzyki to był „margines marginesu” w całym, tak wspaniałym patriotycznym marszu. Ale Duduś wie lepiej. Z prawdziwą histerią doszukuje się w Marszu antysemityzmu, choć żaden dosłownie żaden obserwator Marszu, nawet najbardziej wrogo do niego usposobiony, nie mógłby przytoczyć konkretnego przykładu jakichkolwiek antyżydowskich zachowań. Przecież to jego bezpodstawne histeryczne tropienie antysemityzmu zakrawa na jakiegoś chorobliwego fisia, godnego jakichś fanatycznych nowojorskich rabinów z Brooklynu, czy przynajmniej redaktorów „Gazety Wyborczej”. Zastanawiam się, komu służy Duda swymi publicznie tak nieodpowiedzialnie rzucanymi oskarżeniami pod adresem uczestników Marszu. W każdym razie swymi pomówieniami obraził całą ponad stutysięczną rzeszę uczestników Marszu Niepodległości.

Prymas Tysiąclecia o nacjonalizmie

Szkoda, że A. Duda, tak mocno pozujący na nadzwyczaj pobożnego katolika, nigdy najwidoczniej nie doczytał myśli kogoś od niego dużo większego - tak monumentalnej postaci polskiego katolicyzmu jak Prymas Tysiąclecia Stefan kardynał Wyszyński. Gdyby go czytał, może zastanowiłby się nad jego tak ważnym przesłaniem, stanowczo różnicującym między nacjonalizmem jako miłością do swego Narodu, a szowinizmem jako czymś deformującym miłość do swego narodu poprzez nienawiść do innych nacji. Przypomnijmy tu jakże jednoznaczne i cenne stwierdzenie Prymasa Tysiąclecia: „Działajcie w duchu zdrowego nacjonalizmu. Nie szowinizmu, ale właśnie zdrowego nacjonalizmu, to jest umiłowania Narodu i służby jemu”. (Podkr.-JRN. Cyt. za: „Kardynał Wyszyński. Biografia”, Ewa Czaczkowska, Znak 2013, s. 378). Warto przypomnieć, że kardynał Wyszyński kiedyś powołał się na jakże istotne spostrzeżenie prof. Feliksa Konecznego: „Polacy są gotowi w każdej chwili krzywdzić Polskę, żeby nie skrzywdzić kogoś innego”. (Podkr.-JRN).
Stwierdzenie Prymasa Stefana Wyszyńskiego pasuje jak ulał do postawy Dudy, który w swej wiernopoddańczej postawie wobec Żydów wyraźnie zapomina o obronie prawdy o Polsce i Polakach. W przemówieniu do kapłanów w 1976 r. Prymas Tysiąclecia powiedział: „Naprzód umocnić musi swoją ojczyznę, a gdy to zrobi, pomyśli o innych, o sąsiadach. Niestety, u nas dzieje się trochę inaczej – „zbawia” się cały świat, kosztem Polski. To jest zakłócenie ładu społecznego, które musi być co tchu naprawione, jeżeli nasza Ojczyzna ma przetrwać w pokoju, w zgodnym współżyciu i współpracy, jeżeli ma osiągać upragniony ład gospodarczy. Nieszczęściem jest zajmowanie się całym światem kosztem własnej Ojczyzny”. Nie sądzę, żeby Duda chciał zbawiać cały świat kosztem Polski. On chciałby tylko wszędzie zbawiać tak bezkrytycznie idealizowanych przez niego Żydów kosztem Polski. A przecież niestety jak dotąd jest ciągle prezydentem Polski, a nie Izraela, gdzieżby szczególnie mocno pasował razem ze swym teściem - żydowskim polakożercą J. Kornhauserem. Warto przypomnieć jeszcze dwie jakże wymowne wypowiedzi Prymasa Tysiąclecia, tak aktualne właśnie dziś. Jedna ,to stwierdzenie Prymasa Tysiąclecia z 1976 r.: Nie wolno wchodzić w takie układy i przyjmować takich zamówień międzynarodowych, które byłyby krzywdą dla kultury narodowej i suwerenności gospodarczej. Druga zaś z czasu, gdy apelował w 1981 r.: „W Polsce trzeba bronić spraw własnej ojczyzny, a nie obcych zamówień”. (Oba cytaty podaje za książeczką: Stefan kardynał Wyszyński „Aby Polska Polską była” ,wybór myśli o Narodzie, przygotowany przez J. R Nowaka, II wyd., Warszawa 2013,ss.31, 42).
Przypomnijmy Dudzie wypowiedzi słynnego naukowca katolickiego O. Jacka Woronieckiego o patriotyzmie i nacjonalizmie
Warto polecić ignorantowi Dudzie komentarz wybitnego autora katolickiego O. Jacka Woronieckiego o złym i dobrym nacjonalizmie. O. J. Woroniecki należał do najwybitniejszych polskich myślicieli katolickich, był znawcą filozofii i teologii moralnej, rektorem paru wyższych uczelni. Tym bardziej godne uwagi są jego stwierdzenia na temat dobrego i złego nacjonalizmu. O. Woroniecki pisał na ten temat m. in.: Istnieje nacjonalizm liberalny – o podstawach nienawiści – mniej lub więcej ateistyczny i nieetyczny. Nie da się on pogodzić z etyką chrześcijańską i szkodliwym jest bardzo nie tylko dla pokoju świata, ale również dla moralnego rozkwitu życia narodowego ludów. Potępienie go przez Kościół nikogo by zadziwić nie mogło. Istnieje również nacjonalizm chrześcijański, na podstawach miłości oparty. Jest on, niestety, za mało uwzględniany przez teologów i filozofów katolickich, przejętych zbyt wyłącznie zwalczaniem pierwszego. W środowiskach katolickich panują względem tego drugiego rodzaju nacjonalizmu pewne uprzedzenia, pochodzące od wpływu, któremu środowiska owe uległy ze strony indywidualizmu i współczesnego sentymentalizmu”.

H. Sienkiewicz o różnych odmianach nacjonalizmu

Niedouczkowi Dudzie zalecam zapisanie do sztambucha pięknych słów Henryka Sienkiewicza z jego książeczki „Zjednoczenie Polski”. Sienkiewicz pisał tam m.in.: „ Tylko nikczemne i złośliwe indywidua, lub absolutni głupcy mogą porównywać nacjonalizm polski z charakterystycznym nacjonalizmem niemieckim lub czarnosecinnym rosyjskim. Nacjonalizm polski nie tuczył się nigdy cudzą krwią i łzami, nie smagał dzieci w szkołach, nie stawiał pomników katom. Zrodził się z bólu, największej tragedii dziejowej. Przelewał krew na rodzinnych i na wszystkich innych polach bitew, gdzie tylko chodziło o wolność. Wybuchnął i rozgorzał w niewoli, jako poryw ku wolności. Wypisał na swych chorągwiach najszczytniejsze hasła miłości, tolerancji, oswobodzenia ludu, oświaty, postępu - i w imię tych haseł przechodził wraz z całą ojczyzną w osobach swych bojowników przez takie cierpienia, przez jakie od czasów chrześcijaństwa nie przechodzili bojownicy żadnej innej idei”. (Cyt. za: H. Sienkiewicz: „Zjednoczenie Narodowe”, Warszawa 1984, wyd. podziemne-Oficyna Liberałów (z posłowiem Janusza Korwina - Mikke),ss. 14-15 ).

Komentarze internautów na temat ataku Dudy na nacjonalizm

Warto dodać, że agresywny atak Dudy na nacjonalizm wywołał natychmiast szereg negatywnych komentarzy dla obecnego nieszczęsnego prezydenta RP. Oto kilka z nich:

ZBM

Nacjonalizm to spojrzenie negatywne, to spojrzenie, że nasz kraj jest tylko dla nas. To nieprawda.” - powiedział Prezydent III RP. Tylko że w kampanii wyborczej Pan Andrzej Duda mówił jak nacjonalista, że nie otworzy granic Polski przed obcymi, bo najpierw należy przyjąć do Polski Polaków ze Wschodu, z Kazachstanu. Ale dopiero jako Prezydent III RP pokazuje nam, że to nie antypolonizm jest dla niego tak bardzo negatywnym spojrzeniem jak antysemityzm i polski nacjonalizm. Kim tak naprawdę jest pan Andrzej Duda, że miliardami polskich złotych wspiera banderowską, szowinistyczną Ukrainę, potępia wydumaną przez żydów polską ksenofobię i antysemityzm oraz bezmyślnie krytykuje wspaniały polski nacjonalizm? A może jest on jakimś radzieckim patriotą, który nie przestaje kochać Kraju Rad swego dziadka?


to nie Lech i orzeł biały dali początek Narodowi Polskiemu tylko Jafet (syn Noego) i biała gęś Jafeta uczynili pradawne początki przyjaznej krainy Polin, do której rządzenia, dzisiejszy prezydent Juda otrzymał namaszczenie łapiąc „hostię” i z zimną krwią wysyłając jednodniowe Polskie dzieci na szczepionkowy holokaust.

VRS

Pan prezydent się obudził - między celebracją rocznicy buntu Lutra a tegoroczną chanuką. Albo obudził go telefon.

 

Noel 46.134.144.*


A Polaków można obrażać, szczególnie w Parlamencie Europejskim? Dlaczego zaproszono tego antypolskiego Phusaka z Sopotu? Duduś czuj się odwołany, okazałeś się perfidnym zdrajcą!

 

Zorianin62@Zorianin62


Natomiast jest miejsce na żydowski antypolonizm

attacus 14.11.2017

Od dziesięcioleci komuniści pracują ciężko nad nadaniem pejoratywnego zabarwienia słowu „nacjonalizm” i utożsamieniem go z szowinizmem. Oczywiście poza tymi przypadkami , kiedy to jakaś nacja wyzwalała się spod jakiegoś „ucisku” - wówczas nawet dla komunistów nacjonalizm był dobry. Nad utożsamieniem słowa nacjonalizm z szowinizmem , ksenofobią, rasizmem itd ciężko pracowano nawet w PRL. I to się udało niestety. Niestety, bo jeśli chce się doprowadzić do jakichś nienaturalnych zmian, to najpierw trzeba zacząć manipulowanie językiem. To jest właśnie to redefiniowanie pojęć przez lewactwo. Jak widać nasi politycy ulegają temu bezkrytycznie. Pan Andrzej Duda grzmi z mównicy: „To są dwa zupełnie przeciwne zjawiska i dwie zupełnie przeciwne postawy. Patriotyzm to miłość ojczyzny, miłość bliźniego, to miłość do rodaków” Tylko że rodak to przedstawiciel tego samego narodu, czyli tej samej nacji. I tak należy rozumieć nacjonalizm: jako miłość do swojego Narodu. Wypowiadając się w taki sposób o nacjonalizmie jak Pan Andrzej Duda, wpisuje się on w retorykę lewicowych eurokratów, dla których największą przeszkodą w tworzeniu marksistowskiego superpaństwa europejskiego są postawy narodowe, czyli nacjonalistyczne.

karol 13.11.2017 18:24

Mylisz się prezydencie Duda. Nacjonalizm to nie jest spojrzenie negatywne i nie że nasz kraj jest tylko dla nas. Pomylił ci się polski nacjonalizm z niemieckim czy żydowskim. Polski nacjonalizm to patriotyzm, to umiłowanie własnej Ojczyzny, to obrona własnych dzieci i rodaków w pierwszej kolejności a nie w ostatniej jak by niektórym się chciało. To zadbanie o własny naród i własny kraj w pierwszej kolejności a jak pozostanie miejsca i środków to dla innych. A nie tak jak jest dzisiaj, czyli dokładnie odwrotnie. Obcy maja piewrszeństwo w Polsce a Polacy mogą sobie mieć ten patriotyzm i z tylnych siedzeń niech sobie kochają tą Polskę podczas gdy w pierwszych fotelach i za kierownicą siedzą inni. Takiego patriotyzmu chciałbyś prezydencie Duda? My chcemy Boga i Nacjonalizmu!

zuraw

Panu Dudzie, na którego zresztą głosowałam, nacjonalizm pomylił się jak widać z szowinizmem, nacjonalizm to właśnie życie dla swej Ojczyzny, pełne oddanie, nawet kosztem życia, Bronienie jej przed wrogami, patriotyczne wychowanie swoich dzieci, dbanie przede wszystkim o swych najbliższych, członków tej społeczności, także tych o innych korzeniach ale pragnących żyć tutaj razem z rdzenną ludnością, tak jak najpierw bronimy swą rodzinę a dopiero w drugiej kolejności innych. Czym jest szowinizm powinien pan Duda podejrzeć w Izraelu, kraju stosującym segregację rasową, zamykających mniejszość palestyńską w gettach, kradnącym jej ziemię.
Tak w ogóle, czy ktoś na tym marszu wyzywał żydostwo, albo coś w tym stylu? Więc dlaczego znowu nas ten pajac łaja?

 

Kris 99.237.30.*


Prez Duda myli się. Definicja Nacjonalizmu jest zgoła inna. To nacjonalistyczny szowinizm mówi, że naród jest lepszy od innych. Nacjonalizm sam w sobie nie jest negatywny. Bez niego mamy globalizm

 

Błazen, wstyd przynosi 89.78.3.*


Maliniak nie mógł pominąć okazji, by nie wytrzeć kolan przed sanhedrynem


RYSK 31.179.118.*


Na kogo głosowałem 46.229.158.*
Jakbym słyszał Tuska , Komorowskiego innego Geremka.
PAD nie zająknął się na temat antypolonizmu ? To mu chyba nie przeszkadza.

 

Noel 46.134.144.*

A Polaków można obrażać, szczególnie w Parlamencie Europejskim? Dlaczego zaproszono tego antypolskiego Phusaka z Sopotu? Duduś czuj się odwołany, okazałeś się perfidnym zdrajcą!

Poseł K. Pawłowicz o zasadniczej różnicy między nacjonalizmem a szowinizmem
Poseł, prof. Krystyna Pawłowicz tłumaczyła Dudzie jak pijanemu dziecku we mgle: „Patriotyzm, czyli miłość dla swej Ojczyzny - nie jest zły. Nacjonalizm, czyli miłość dla swego Narodu, też nie jest zły. ZŁY jest SZOWINIZM, czyli chorobliwe uwielbienie swego narodu, POŁĄCZONENIENAWIŚCIĄ do innych narodów.
Bez polskiego patriotyzmu i polskiego nacjonalizmu dziś Polski już by nie było. W Polsce nie dajmy się politycznej, lewackiej poprawności i  terrorowi pojęciowemu, które chcą wykluczyć jako zbrodnicze pojęcia „narodu”, „narodowego państwa”; byśmy nie mówili już o Narodzie Polskim i naszym polskim nacjonalizmie, któremu zawdzięczamy w dużej mierze przetrwanie Polski i polskiego Narodu.
Mamy inne, niż Niemcy historyczne doświadczenia z „nacjonalizmem”, który nigdy nas Polaków nie prowadził do wojny z innymi narodami. Dzięki naszemu nacjonalizmowi chcieliśmy zawsze po prostu, jako Polacy - przetrwać.
Niech lewacy nie kojarzą polskiego nacjonalizmu z niemieckim, bo im bardziej nienawistnie wobec Polski to robią, tym bardziej umacniają miłość i oddanie Polaków dla swej Ojczyzny i swego Narodu. Nasz, polski nacjonalizm nie jest wymierzony w żaden inny naród.”.
Prof. Jan Żaryn o nacjonalizmie
W wywiadzie udzielonym Łukaszowi Żygadle 15 czerwca 2017 r. pt. Ciągle uczymy się nacjonalizmu prof. Jan Żaryn powiedział m.in.: „Zanim ktoś zacznie rzucać kamieniami w polskich nacjonalistów, zwłaszcza z kręgów Kościoła katolickiego, to powinien się zastanowić i przybliżyć sobie ten wielki temat dziedzictwa polskiego nacjonalizmu” – mówi senator PiS, prof. Jan Żaryn w rozmowie z Łukaszem Żygadło.
Skąd się bierze krytyka i niechęć do idei polskiego nacjonalizmu, którą można zaobserwować ze strony hierarchów Kościoła katolickiego? Przecież polski nacjonalizm różni się od „wydań” europejskich...
Wydaje się, że ewidentnie jako naród – czyli Polacy oraz polskie duchowieństwo – nie mieli czasu i możliwości, żeby w sposób całościowy przyjrzeć się tradycji polskiego nacjonalizmu, który bez wątpienia w głównym nurcie podstawowym od zawsze był związany jednocześnie z polską tradycją chrześcijańską, katolicką. Ten polski wymiar nacjonalizmu został w ciągu wielu dekad – co najmniej od czasów propagandy komunistycznej z lat 40. i 50. – poddany jednoznacznej i krzywdzącej ocenie propagandowej, niemającej nic wspólnego z prawdą, przy jednoczesnym fizycznym wymordowaniu ewentualnych dyskutantów i przedstawicieli środowisk narodowych w Polsce. (...)
Oczywiście, jak każdy obóz ideowy, tak również nacjonalizm w Polsce miał swoje słabości i błędy. Poddane dzisiaj krytyce fragmenty działań narodowców – szczególnie w okresie lat 30. – nie rzutują rzecz jasna na pozytywną ocenę tego, co nazywa się głównym źródłem polskiego nacjonalizmu, czyli przywiązania do wiary i bezwzględnej miłości do ojczyzny. Oczywiście nie wszyscy muszą być wyznawcami tej tradycji, ale nie możemy też udawać, że w Polsce ona nie istnieje. (...)
Przed wojną głosicielami i wyznawcami idei nacjonalizmu byli wielcy duchowni. Wystarczy wspomnieć kardynała Adama Stefana Sapiehę, abp. Józefa Teodorowicza, bp. Stanisława Łukomskiego – można przedstawić długą listę, bowiem wielu wybitnych kapłanów nacjonalistów stało się męczennikami, którzy zginęli za ojczyznę. Dlatego zanim ktoś zacznie rzucać kamieniami w polskich nacjonalistów, zwłaszcza z kręgów Kościoła katolickiego, to powinien się zastanowić i przybliżyć sobie ten wielki temat dziedzictwa polskiego nacjonalizmu.(...)
Jeżeli mówimy o tradycji, którą się definiuje powszechnie jako tradycję narodowo-socjalistycznego ruchu lewicowego, szowinistycznego i rasistowskiego, który jest dla nas, Polaków, szczególnie dotkliwie obecny poprzez nacjonalizm pogański niemiecki, a w drugiej kolejności nacjonalizm pogański ukraiński, to należy potępić te dwa nacjonalizmy. Tylko że wśród polskich nacjonalistów nikt do tego nurtu się nie odwołuje, a jeśli to robi, to trzeba go wykluczyć ze środowiska polskich nacjonalistów”.

Prof. J. Bartyzel przeciw deformowaniu obrazu nacjonalizmu
Z kolei prof. Jacek Bartyzel pisał w opublikowanym w internecie w czerwcu 2016 r. szkicu „Czy nacjonalizm jest ideologią?” m.in.: Należy zauważyć, że nacjonalizm, tak jak każde zjawisko społeczno-polityczne, posiada swoje oblicze zarówno radykalne (skrajne) jak też umiarkowane. W przypadku nacjonalizmu umiarkowanego mamy do czynienia z postawą mniej lub bardziej uświadomionego poczucia solidarności z własnym narodem i jego kulturą, przy czym nie mamy w tym wypadku do czynienia z ojkolatrią. Jednocześnie taka forma nacjonalizmu nie przybiera kształtu kolektywizmu, gdyż często posiada podbudowę personalistyczną, gwarantującą uszanowanie indywidualnego wymiaru osoby ludzkiej, co wynika z akceptacji i włączenia do swego systemu aksjologicznego chrześcijańskich zasad etycznych. Dlatego też nacjonalizm w powyższej formie nie dąży do zdominowania i opanowywania innych narodów i jest przeważnie wyzbyty ekspansjonizmu. Taki typ nacjonalizmu nie jest sprzeczny z patriotyzmem, a nawet zachodzą między nimi ścisłe relacje, gdyż jak zauważa W. Wasiutyński ,,nie można kochać ojczyzny nie kochając narodu ani kochać narodu nie kochając ojczyzny. Prymat interesu narodu i prymat interesu kraju są tym samym”.
Z kolei nacjonalizm skrajny (agresywny) charakteryzuje się: szowinizmem, dokonywaniem deifikacji własnego narodu; deprecjacją innych nacji; kierowaniem się w praktyce politycznej wynaturzoną zasadą egoizmu narodowego, która uznając dobro własnego narodu za najwyższy i jedyny cel ludzkiego życia nakazuje podporządkowanie wszystkich ludzkich działań osiągnięciu owego dobra (bez uwzględnienia personalistycznej koncepcji natury ludzkiej); takiej postawie towarzyszy także zjawisko gradacji narodów, wedle której własna natio znajduje się na jej szczycie; kolejną, organicznie związaną z taką formą nacjonalizmu zasadą jest darwinizm społeczny, który głosi konieczność istnienia nieustannej walki, która ma toczyć się między narodami.
Jak łatwo dostrzec, nieporozumieniem jest twierdzenie o istnieniu jednego, powszechnie obowiązującego modelu nacjonalizmu. Jest oczywistym, że pomiędzy tymi kategoriami idei nacjonalistycznej zachodzą znaczące różnice i jest błędem utożsamianie nacjonalizmu z jedną (wypaczoną) tylko jego wersją. (Podkr.-JRN).
Jak z tego widać obaj wybitni naukowcy -profesorowie J. Żaryn i J.Bartyzel sprzeciwiają się jednostronnemu negatywnemu spojrzeniu na nacjonalizm, nie widzeniu różnych odmian nacjonalizmu, od pozytywnego po negatywny. Te jednostronne spojrzenia wynikają na ogół z powierzchownego spojrzenia i ignorancji, tak jak w przypadku zabierającego publicznie głos na ten temat bez znajomości rzeczy A. Dudy.

Ks. prałat Roman Kneblewski za prawdą o polskim nacjonalizmie
W kwietniu 2016 r. w „Polsce Niepodległej” ukazał, sie jeden z najciekawszych głosów o polskim nacjonalizmie. W tekście tym, napisanym przez jednego z najwybitniejszych współczesnych intelektualistów katolickich można bylo przeczytać m.in.: „Godzi się tutaj zauważyć, iż twórcą doktryny polskiego nacjonalizmu jest Roman Dmowski, nasz wielki myśliciel, współtwórca niepodległej Polski i jeden z wielkich przywódców Narodu. Jemu winniśmy jako Polacy nieustanną cześć i wdzięczność. Ten właśnie opisany przez Romana Dmowskiego polski nacjonalizm jest szczególnie piękny, nie zawahałbym się powiedzieć, iż ze wszystkich nacjonalizmów świata najpiękniejszy. To jest nacjonalizm katolicki, wielkoduszny, szlachetny, który nie zakłada żadnego szowinizmu ani ksenofobii. W prawdziwie polskim nacjonalizmie nie ma cienia nienawiści czy pogardy. To jest czysta miłość: miłość do Polski, do Polaków, do tego wszystkiego, co polskie.
Zechciejmy również zauważyć, że ilekroć mówimy o patriotyzmie, o tym, że ktoś jest patriotą, o patriotycznych postawach i tym podobnych, to mamy na myśli jedno i drugie:  patriotyzm i zarazem nacjonalizm, gdyż to się przenika i uzupełnia.
Mocno podkreślić w tym miejscu należy, iż Roman Dmowski jest twórcą doktryny, a nie cnoty polskiego nacjonalizmu. Ta cnota rozwijana była w naszym narodzie od zarania, od wielu wieków i pokoleń. To właśnie u nas najwcześniej, bo już w szesnastym wieku ukształtowało się na dobre współczesne pojęcie narodu, które się stało udziałem pozostałych narodów cywilizowanego świata Zachodu dopiero w wieku dziewiętnastym.
My, Polacy nie mamy się czego wstydzić. Możemy być dumni! Nasz polski nacjonalizm zachował się w pięknej, czystej, katolickiej postaci – w odróżnieniu od rozmaitych „nacjonalizmów” chorych. Tak, jak każda cnota: i patriotyzm, i nacjonalizm może się przerodzić w jakąś żałosną karykaturę, w zaprzeczenie siebie. Przykładem takiej karykatury nacjonalizmu może być nazizm w hitlerowskich Niemczech. Tamci naziści odwoływali się do wartości nacjonalistycznych i patriotycznych, ale grzeszyli szowinizmem: nienawidzili wszystkich innych. To był szowinizm i – na domiar złego – socjalizm, czyli diabelstwo czystej wody. Podobnie rzecz się miała z ukraińskim szowinizmem. W Małopolsce Wschodniej czy na Wołyniu dochodziło do strasznych, wręcz niewyobrażalnie okrutnych mordów na Polakach za to tylko, że byli Polakami. Taki nazizm i szowinizm nie ma nic wspólnego ze zdrowym nacjonalizmem. Jako przykład nam współczesny może posłużyć państwo założone przez Żydów w Palestynie. Tam panuje apartheid. Mieszkańcy są dzieleni, nie tylko murem, na lepszych (Żydów) i gorszych (Palestyńczyków). Palestyńczycy – jego rodowici mieszkańcy – są izolowani, odgradzani. Świat niekiedy się oburza, ale nic nie robi. Tymczasem trudno nie uznać, że tworzenie takich podziałów to po prostu szowinizm, rasizm i ksenofobia.
Natomiast nasz polski nacjonalizm taki nigdy nie był. Przeciwnie – my, Polacy byliśmy zawsze otwarci. W naszym nacjonalizmie nie ma ani krztyny rasizmu czy ksenofobii. Przecież polskimi nacjonalistami bywali Polacy pochodzenia żydowskiego. Walczyli również w Narodowych Siłach Zbrojnych i nikt z tego nie robił problemu. Wszyscy wiedzieli, że ten czy ów polski nacjonalista ma żydowskie pochodzenie i to nikomu nie przeszkadzało. Nasz polski nacjonalizm jest wolny od szowinizmu, ksenofobii i rasizmu. To jest czyste umiłowanie Polski, Narodu i tego wszystkiego, co polskie. Tego się trzymajmy! Pielęgnujmy nasz szlachetny, polski nacjonalizm!”. (Podkr.- JRN).

Internauta freebox w komentarzu do mojego tekstu napisał:

Zarzucanie prezydentowi Polski iż nie wie co czyni, jest nieuprzejme. To człowiek inteligentny, więc należy zakładać, że dobrze przemyślał swoje ruchy” . Akurat zgadzam sie z tym, że Duda, b. działacz antynarodowej Unii Wolności dobrze przemyślał swoje ruchu. Przed wyborami udawał, że jest obrońcą polskości przeciw antypolonizmowi.. Faktycznie zaś był zakamuflowanym koniem trojańskim, który coraz bardziej odsłania swoje oblicze dalekie od polskiego patriotyzmu, a bardzo bliskie wyłącznie interesom żydowskim.Jest najbardziej prożydowskim (obok B.Geremka) politykiem polskim po 1989 r.”

Inny internauta, niejaki Remigiusz Brojewski grozi mi sądem za uwagi „obraźliwe” dla Dudy. 

Nie boję się sądu. Postawienie mnie przed sądem dałoby mi świetną trybunę dla bardzo konkretnego publicznego oskarżenia Dudy o zdradę. Uważam, że takimi bezmyślnymi wystąpieniami jak atak na polski nacjonalizm w Krapkowicach Duda hańbi pamięć polskich patriotów, którzy reprezentowali zdrowy nacjonalizm, nastawienie na obronę Narodu, a nie na agresje. Dzieli Polaków. Hańbi pamięć tak wspaniałych postaci sympatyzujących z polskim nacjonalizmem jak pisarze H. Sienkiewicz, W. Reymont, S. Wyspiański. Hańbi pamięć tak wielkich duchownych jak ks. abp. J. Teodorowicz, kardynał A. Sapieha, bp. S. Łukomski, o. M. Kolbe, Prymas Tysiąclecia S. Wyszyński, którzy popierali zdrowy nacjonalizm.

Duda przekreśla wielką część polskiej tradycji narodowej i szkodzi Polsce. Osobiście jestem za poddaniem go procedurze impeachmentu (odwołania z urzędu prezydenta), bo na ten urząd nie zasługuje jako zdrajca narodowej sprawy.