Kolejne świństwo antyPolaka K. Nycza (I)
Honorowy patronat Nycza nad antypolskim filmem
Niedawno
z przysłanego mi przez profesora Tadeusza Marczaka tekstu
znanego publicysty patriotycznego Jana Bodakowskiego,
publikowanego w internecie 31 grudnia 2017 r., dowiedziałem
się o niezwykle haniebnej sprawie, kompromitującej warszawskiego
metropolitę kardynała Kazimierza Nycza. Bodakowski opisuje
ją szczegółowo w udokumentowanym tekście: „ „Antypolski
„dokument” o pogromie kieleckim – za pieniądze podatników i z
patronatem honorowym metropolity warszawskiego”. Chodzi o
antypolski łże-dokument filmowy o rzekomym pogromie kieleckim „Przy
Planty 7/9”, któremu patronują: wspomniany Nycz, Naczelny Rabin
Polski Michael Schudrich oraz Przewodniczący Komitetu ds.
Dialogu z Judaizmem biskup Rafał Markowski. Na bohatera
filmu wykreowano jednego z najgorszych antypolskich oszczerców,
mieszkającego w Kielcach Bogdana Białka, skrajnego
syjonistę, popularyzatora i przyjaciela Jana Tomasza Grossa.
Białek, zaprzyjaźniony z prezydentem Kielc Wojciechem
Lubawskim (jego doradca i bliski współpracownik), poświęca
niebywale wiele energii na upowszechnianie starej komunistycznej
propagandowej tezy o zbrodni kieleckiej z 1946 r. jako rzekomego
pogromu Żydów. Jak pisał Bodakowski: „Bohaterem filmu „Przy
Planty 7/9″ jest Bogdan Białek mieszkaniec Kielc zaangażowany w
czczenie pamięci ofiar pogromu i szerzenie tezy o polskiej
odpowiedzialności za pogrom. Pod koniec filmu Bogdan opowiada o
swoim dzieciństwie w Białymstoku, wśród Żydów
i polskich alkoholików, o tym jak w dzieciństwie z biedy musiał
jeść mięso padłych zwierząt, i o tym jak dzieci się z niego
wyśmiewały, bo przez krótką nogawkę spodenek na gimnastyce
wypadał mu siusiak. Dziś Bogdan założył instytut, który
prowadzi warsztaty antydyskryminacyjne, walczące z antysemityzmem i
homofobią i ma lokal w budynku, w którym mieszkały ofiary
pogromu.
Reżyserami filmu są Michał Jaskulski i Lawrence Loewinger. Konsultantem historycznym obrazu jest Bożena Szaynok. Film został współfinansowany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej (czyli polscy podatnicy sfinansowali kolejny antypolski obraz).
Reżyserami filmu są Michał Jaskulski i Lawrence Loewinger. Konsultantem historycznym obrazu jest Bożena Szaynok. Film został współfinansowany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej (czyli polscy podatnicy sfinansowali kolejny antypolski obraz).
Obraz
został nagrodzony na: Jersey City International Television and Film
Festival, St. Louis International Film Festival, Warszawskim
Festiwalu Filmów o Tematyce Żydowskiej, Międzynarodowym Festiwalu
Filmowym „Żydowskie Motywy”. Z filmu widzowie dowiedzą się, że
rzekomo: Kościół katolicki i Polacy ukrywali z poczucia winy
prawdę o pogromie (podkr.-JRN), komuniści chcieli
zapomnieć o pogromie, bo był on dowodem, że nie kontrolują
polskiego społeczeństwa, które robi co chce, w tym i dokonuje
masowych mordów Żydów, Polacy zawiązali spisek, by ukryć prawdę
o pogromie, osoby głoszące tezę o polskiej odpowiedzialności za
pogrom miały być ofiarami prześladowania ze strony polskich
antysemitów (między innymi były obrzucane granatami (...).
W filmie filosemici głoszący tezy o polskiej odpowiedzialności za pogrom ukazani są jako osoby kulturalne i spokojne. Przeciwnicy tezy o polskiej odpowiedzialności za pogrom ukazani są jako frustraci, histerycy, antysemici, o niskiej kulturze osobistej. W filmie nie występuje żaden historyk piszący prawdę o odpowiedzialności komunistycznego okupanta za pogrom. Nie ma też ani słowa o faktach sprzecznych z tezą o polskiej odpowiedzialności za pogrom.
Zdaniem bohatera filmu Bogdana, Polacy, by uzdrowić się z traumy odpowiedzialności za wymordowanie Żydów muszą przyznać się do winy.
Występująca w filmie Żydówka twierdzi, że część Polek mordowała Żydów i kradła ich mienie, a część była tak podniecona mordowaniem Żydów, że nie chciała mianować czasu na kradzież mienia żydowskiego, by móc jak najdłużej sadystycznie pastwić się nad Żydami (...)
Występująca w filmie Żydówka twierdzi, że Polacy rozrywali żywcem Żydów (jeden Polak ciągnął za jedną nogę Żyda, drugi Polak ciągnął za drugą nogę Żyda), i tańczyli na głowach Żydów. Polacy określani są w filmie jako bestie, wulgarna i sadystyczna dzicz. Występująca w filmie Żydówka twierdziła, że najbardziej sadystyczne były Polki, a Polacy bili się między sobą o to, by móc mordować Żydów. (....) Z filmu widzowie dowiedzą się, że rzekomo cała Polska była antysemicka, wszędzie były pogromy, Polacy nie zmienili się od czasów kiedy mieli mordować Żydów, Polacy są antysemitami, Żydzi są współgospodarzami Polski, polscy chłopi w czasie wojny mordowali Żydów. Kłamstwem jest też teza o tym, że pogrom był dziełem Polaków a nie komunistów. Występujące w filmie Żydówki twierdzą, że wszyscy Polacy byli antysemitami, w Majdanku Polki biły Żydówki bardziej niż Niemcy, po wojnie wszyscy Polacy byli antysemitami, bo nie chcieli oddać Żydom mienia, które im zrabowali, zagłada Żydów nie była by możliwa bez Polaków.”.
W filmie filosemici głoszący tezy o polskiej odpowiedzialności za pogrom ukazani są jako osoby kulturalne i spokojne. Przeciwnicy tezy o polskiej odpowiedzialności za pogrom ukazani są jako frustraci, histerycy, antysemici, o niskiej kulturze osobistej. W filmie nie występuje żaden historyk piszący prawdę o odpowiedzialności komunistycznego okupanta za pogrom. Nie ma też ani słowa o faktach sprzecznych z tezą o polskiej odpowiedzialności za pogrom.
Zdaniem bohatera filmu Bogdana, Polacy, by uzdrowić się z traumy odpowiedzialności za wymordowanie Żydów muszą przyznać się do winy.
Występująca w filmie Żydówka twierdzi, że część Polek mordowała Żydów i kradła ich mienie, a część była tak podniecona mordowaniem Żydów, że nie chciała mianować czasu na kradzież mienia żydowskiego, by móc jak najdłużej sadystycznie pastwić się nad Żydami (...)
Występująca w filmie Żydówka twierdzi, że Polacy rozrywali żywcem Żydów (jeden Polak ciągnął za jedną nogę Żyda, drugi Polak ciągnął za drugą nogę Żyda), i tańczyli na głowach Żydów. Polacy określani są w filmie jako bestie, wulgarna i sadystyczna dzicz. Występująca w filmie Żydówka twierdziła, że najbardziej sadystyczne były Polki, a Polacy bili się między sobą o to, by móc mordować Żydów. (....) Z filmu widzowie dowiedzą się, że rzekomo cała Polska była antysemicka, wszędzie były pogromy, Polacy nie zmienili się od czasów kiedy mieli mordować Żydów, Polacy są antysemitami, Żydzi są współgospodarzami Polski, polscy chłopi w czasie wojny mordowali Żydów. Kłamstwem jest też teza o tym, że pogrom był dziełem Polaków a nie komunistów. Występujące w filmie Żydówki twierdzą, że wszyscy Polacy byli antysemitami, w Majdanku Polki biły Żydówki bardziej niż Niemcy, po wojnie wszyscy Polacy byli antysemitami, bo nie chcieli oddać Żydom mienia, które im zrabowali, zagłada Żydów nie była by możliwa bez Polaków.”.
To
nie był żaden pogrom lecz zbrodnia NKWD i UB
Nyczowi
popierającemu, przez swój patronat dla antypolskiego filmu
,wznowienie starych komunistycznych bredni o rzekomym pogromie
kieleckim polecam lekturę kilku tekstów jak widać zupełnie
nieznanych temu niedouczonemu hierarsze. Otóż już 7 lipca 1946 r.
grupa wybitnych intelektualistów. polskich przebywających na
emigracji w USA, Polaków i Żydów (m.in. prof. O. Halecki, H.
Aszkenazy, J. Lechoń, K. Wierzyński) podpisała deklarację
oceniającą „zbrodnię popełnioną w Kielcach” jako „rezultat
niesławnej prowokacji zaplanowanej przez tajną policję reżimu
warszawskiego”.. (Por. szerzej jej tekst w moim opracowaniu „Kulisy
zbrodni kieleckiej”, drukowanym w podstawowej książce na ten
temat -IPN-owskim wydawnictwie „Wokół pogromu kieleckiego”,
Warszawa 2008,tom II.ss.449-450). Z jednoznaczną krytyką zbrodni
kieleckiej jako zbrodni komunistycznej wystąpił w swej
wspomnieniowej książce „I saw Poland Betrayed” ambasador
amerykański w Warszawie w 1946 r. Artur Bliss Lane. Tak
oceniono ją też w tajnym raporcie przygotowanym pod auspicjami
biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka. Bardzo ważne
znaczenie miały gruntownie udokumentowane informacje o Kielcach 1946
r., zawarte w książce b. majora Informacji Wojskowej WP pochodzenia
żydowskiego Michała (Michaela) Chęcińskiego. W
opublikowanej w 1982 roku w Nowym Jorku książce „Poland:
Communism- Nationalism - Antisemitism” Chęciński wyraźnie
wskazał na cele sowieckiej prowokacji w Kielcach, a także nazwał
po imieniu głównego organizatora tej zbrodni majora NKWD Michaiła
Aleksandrowicza Diomina. (Por. moje uwagi w książce IPN „Wokół
pogromu...tom II, ss. 456, 457, 462).
W
latach 90-tych wiele zrobiono dla ujawnienia prawdy o roli NKWD i
polskiej bezpieki w przygotowaniu prowokacji kieleckiej - w
obszernych (ponad 200-stronnicowych publikacjach), które wyszły
spod piór ks. Jana Śledzianowskiego i Krzysztofa Kąkolewskiego.
Dodajmy do tego w Polsce na ogół przemilczaną świetną książkę
polonijną na temat zbrodni kieleckiej, wydaną w 1994 r. w
Toronto-Chicago pracę zbiorową „Kielce -July 4 1946. Background,
Context and Events”. Pokazaniu autentycznej prawdy o wydarzeniach
kieleckich miały służyć również dwa filmy, niestety długo
przetrzymywane na półkach. Jeden z nich z 1999 r. w reżyserii
Andrzeja Miłosza i Henryka Wejcherta pt. „Henio”
przedstawiał szczere wyznania o roli bezpieki ze strony porwanego w
lipcu 1`946y r. syna ubeka Henia Błaszczaka. Drugi film
„Pogrom czy mord. Kielce 4.7.1946 w reżyserii Artura Janickiego
również oskarżał komunistycznych prowokatorów. Niestety powołany
przez antyPolaka Leona Kieresa do prowadzenian śledztwa w
sprawie zbrodni kieleckiej prokurator Krzysztof Falkiewicz,
który prowadził śledztwo w latach 2001 -2004, bezpodstawnie
umorzył je.(Por., moje uwagi o deformacjach i przemilczeniach
Falkiewicza w IPN-owskim wydawnictwie „Wokół pogromu kieleckiego
op.cit. t. II,ss.452-455).
20
września 2016 r. do Delegatury Kieleckiej IPN trafił wniosek grupy
patriotycznych działaczy kieleckich ,do wiadomości prezesa IPN-u
Jarosława Szarka. Wniosek podpisali: Małgorzata
Sołtysiak, wiceprzewodnicząca Krajowego Ruchu Społecznego im
.Lecha Kaczyńskiego, Michał Sadko,prezes Fundacji Odzyskajmy
Naszą Historię, Wojciech Zapała, prezes Grupy Rekonstrukcji
Historii im. porucznika Stanisława Grawdy, Karolina
Lebiedowicz, sekretarz Okręgu Świętokrzyskiego NSZ, Filip
Bator, sekretarz Brygady Świętokrzyskiej ONR. Wniosek
postulował wszczęcie postępowania w kierunku umorzenia części
uzasadnienia śledztwa w sprawie pogromu przez prok. Falkiewicza,
wskazującej na antysemityzm w Kielcach jako źródło zajść w
Kielcach. Warto podkreślić, że prezes IPN-u Jarosław Szarek
nie zdobył się przez prawie dwa lata od nadesłania tego wniosku do
niego na ustosunkowanie się do jego treści, nawet w bardzo krótkiej
formie. Jak widać, wbrew swym początkowym wypowiedziom prezes
Szarek sam utonął w bagnie poprawności politycznej”. Smutne!
Mimo
tak wielu świadectw o prowokacji komunistycznej w 1946 r. w Kielcach
zajadli antyPolacy powrócili znów do propagandowych stwierdzeń o
rzekomym pogromie kieleckim - we wspomnianym filmie „Planty 7/9”.
A jako głównego bohatera kłamliwej opowieści wybrano zajadłego
syjonistę i antyPolaka B. Białka, nie historyka a psychologa z
zawodu. A odświeżanym bredniom patronował Nycz.
Nycz
popierając oszczerstwa o rzekomym pogromie w Kielcach kłamie wbrew
wcześniejszym ustaleniom Prymasa A. Hlonda i innych hierarchów.
Idiotyczne
poparcie propagandowej PRL-owskiej wersji o rzekomym pogromie
kieleckim przez Nycza jest tym bardziej szokujące, że przedtem
wybitni hierarchowie jednoznacznie oceniali zbrodnię kielecką jako
komunistyczną prowokację. Już w 1946 r. Prymas Polski August
Hlond
dawał wyraz temu przekonaniu, co niedawno przypomniano na łamach
„Naszego Dziennika”. Słynny kielecki biskup Czesław
Kaczmarek
doprowadził z pomocą odważnego prokuratora Jana
Wrzeszcza
do przygotowania tajnego raportu dowodzącego komunistycznej
prowokacji w Kielcach, Ciężko później za to zapłacił-
aresztowaniem, torturami i surowym wyrokiem. Jeszcze w 1991 r. ks.
arcybiskup
Henryk
Muszyński,
skądinąd
znany z dialogu z Żydami, pisał o
komunistycznej
prowokacji w Kielcach. Nycz zlekceważył też ustalenia z
gruntownej książki księdza Śledzianowskiego o zbrodni
kieleckiej. Wolał dać swój patronat dla ustaleń skrajnego
syjonisty, przyjaciela J.T.Grossa - Bogdana Białka. Przypomnijmy, że
fanatyczny
prożydowski propagandysta
Białek nie ma żadnej wiedzy historycznej, a jest psychologiem z
zawodu!
Progrossowe
świństwo Nycza. Jak Nycz zablokował odczyt piętnujący
katolikożercę i polakożercę J. T. Grossa
Po
raz pierwszy nabrałem wątpliwość co do autentyczności wiary i
patriotyzmu u Nycza zimą 2006 r., gdy Nycz jeszcze jako arcybiskup
w ostatniej chwili zablokował wygłoszenie przeze mnie odczytu w
kościele przy ul. Dickensa na Ochocie na temat J.
T. Grossa.
Trudno było zrozumieć, dlaczego katolicki hierarcha faktycznie
wystąpił w obronie fanatycznego żydowskiego katolikożercy i
polakożercy. Co było szczególnie niegodziwe, to fakt, że Nycz
zabronił
mego odczytu antygrossowego zaledwie na pięć godzin przed jego
odbyciem. Nie protestowałbym, gdyby zrobił to tydzień przed
spotkaniem. A ten nadęty
złośliwiec w purpurze
zrobił to na pięć godzin przed spotkaniem, aby je uniemożliwić
Spotkanie miało się odbyć na Ochocie w kościele przy ul. Dickensa
i gospodarz pomieszczenia miejscowy ksiądz wcześniej sympatycznie
nas zapraszał. A potem przyszedł zakaz od arcybiskupa. Na szczęście
organizator spotkania p. Ryszard
Strzałkowski błyskawicznie
załatwił możliwość spotkania się w sali „Solidarności”
przy pobliskiej ul Białobrzeskiej. Była ona jednak za mała.
Przyszło 500 osób, a tylko 200 znalazło miejsce na sali. A reszta
przez parę godzin w zimowe popołudnie stała przed oknem sali
słuchając (musieliśmy otworzyć okna)... Tak zachował się
„katolicki” arcybiskup, blokując odczyt piętnujący
antypolskiego i antychrześcijańskiego fałszerza Grossa.
Ta
skrajna progrossowa
prożydowska
stronniczość Nycza musi budzić uzasadnione wątpliwości zarówno
co do jego wiary jak i patriotyzmu. Arcybiskup,
a dziś kardynał, faktycznie wystąpił po stronie katolikożercy
Grossa, który wielokrotnie szkalował Kościół katolicki i wielu
hierarchów, między innymi jednego z największych polskich
hierarchów XX wieku kardynała Adama Sapiehę. Tego typu
postępowanie Nycza jest nie do usprawiedliwienia, nie do obrony. Jak
wytłumaczyć szkody, jakie Nycz wyrządził pięciuset wierzącym
patriotom, którzy przybyli na odczyt, mający za cel obronę wiary
katolickiej i polskości?! Było wśród nich wielu młodych ludzi.
Czy dziwimy się, że po takich hucpiarskich gestach jak ten Nycza w
ostatnich latach bardzo spada religijność wśród młodzieży!
Przypomnę
tu, że w moich spotkaniach antygrossowych w 2006 r. występowali
tacy hierarchowie jako ponad 90-letni już wówczas biskup Albin
Małysiak
(dwukrotnie), uznany za Sprawiedliwego wśród Narodów Świata
przez Instytut Yad Vashem w Jerozolimie (za uratowanie kilku Żydów
w czasie wojny), biskup ordynariusz kieleckie Kazimierz
Ryczan,
biskup Edward
Frankowski.
Przypomnę, że biskup ordynariusz Stanisław
Stefanek
uczestniczył w uroczystym przyznaniu mi honorowego obywatelstwa w
Jedwabnem. Że arcybiskup szczeciński Przykucki
publicznie nazwał mnie „apostołem współczesnego patriotyzmu”,
że obecny arcybiskup szczeciński Andrzej
Dzięga
gościł mnie parę dni w swym pałacu biskupim. Że ks. biskup
Edward Frankowski napisał bardzo piękną przedmowę do mojej
książki „Co Polska dala światu”. Że były przewodniczący
Episkopatu ks. arcybiskup Józef
Michalik
napisał do redakcji katolickiego tygodnika „Niedziela”
podziękowanie za moje wystąpienie w jego obronie przeciw napaści
„Gazety Wyborczej”. Ze przeor klasztoru na Jasnej Górze
o.Izydor
Matuszewski
posłał
do redakcji „Niedzieli” podziękowanie dla mnie (wraz z dużym
pięknym obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej) za moją obronę
pamięci przeora Augustyna
Kordeckiego.
Ze byłem publicznie wyróżniany przez dwóch innych wybitnych
hierarchów: ks. biskupa Adama
Lepę (w
styczniu 2010 roku podczas opłatka w łódzkim stowarzyszeniu
kombatantów Antyk nazwał mnie „najodważniejszym z Polaków”) i
ks. biskupa Ignacego
Deca
(od którego dostałem piękny pamiątkowy pierścień). Że zawsze
mogłem liczyć na serdeczne poparcie byłego naczelnego redaktora
„Niedzieli” ks. infułata
Ireneusza Skubisia
i obecnej redaktor naczelnej tego tygodnika katolickiego Lidii
Dudkiewicz.
Przypomnę, że jestem autorem kilku książek w obronie Kościoła
katolickiego: „Kościół a Rewolucja Francuska” (wydana w w 1999
roku, czeski przekład w 2003 r.), 358 -stronnicowej książki „Walka
z Kościołem wczoraj i dziś” (1999 r.), „Aby Polska Polską
była” (wybór myśli Prymasa Tysiąclecia o Narodzie),2001 r.,
„Alleluja i do przodu. Prawda o Radiu Maryja i jego przeciwnikach”
(2003 r.), ponad 370 stronnicowej książki „W obronie wiary”,2008
r.. oraz książki „Alleluja i pod prąd”,2008. A także
opublikowanych w latach 2001-2oo2 2 tomów wyboru kazań ks.,prałata
H.Jankowskiego: „Ks. Jankowski na przekór kłamstwom”. Dodajmy
do tego kilkaset artykułów w obronie Kościoła katolickiego. I za
to wszystko spotkał mnie ten niegodziwy, haniebny zakaz ze strony
złego kardynała Nycza. Ten podlec w przebraniu kardynała dotąd
mnie nie przeprosił za swój „wyczyn”.
Nycz
- prześladowcą jednego z najsłynniejszych księży patriotycznych
S. Małkowskiego
Konsekwentnie
prześladowany w ostatnich latach przez Nycza ksiądz Stanisław
Małkowski
należał do najwybitniejszych księży opozycyjnych wobec reżimu
Jaruzelskiego.. Z tego powodu na początku lat osiemdziesiątych XX
wieku znalazł się na liście niewygodnych księży sporządzonej
dla zastępcy dyrektora Departamentu
IV Ministerstwa Spraw Wewnętrznych,
pułkownika Adama
Pietruszki,
których zamierzano skrytobójczo zgładzić. Figurował na niej pod
numerem pierwszym, przed księdzem Jerzym
Popiełuszką.
W 1983 r. został odsunięty od
pracy duszpasterskiej i ewangelizacyjnej decyzją
kurii archidiecezji
warszawskiej i
przeniesiony do posługi kapelana na Cmentarzu
Komunalnym Północnym na Wólce Węglowej w Warszawie.
Pomimo to podejmował się dalej działalności kaznodziejskiej.
Zapraszany do różnych warszawskich i podwarszawskich parafii
wygłaszał tam swoje wykłady, rekolekcje i homilie cechujące
się licznymi odwołaniami do katolickiej
nauki społecznej,
a wymierzone przeciwko panującemu w Polsce ustrojowi
socjalistycznemu. Publikował też pod różnymi pseudonimami w
prasie podziemnej oraz niezależnej („Biuletyn Informacyjny”,
„Krytyka”, „Spotkania”, „Tygodnik
Powszechny”,
„Tygodnik
Wojenny”,
„Więź”,
„Znak”)
23 września 2006 prezydent RP Lech
Kaczyński za zasługi
dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej oraz za działalność
na rzecz przemian demokratycznych w kraju,
odznaczył księdza Stanisława Małkowskiego Krzyżem
Komandorskim Orderu
Odrodzenia Polski.
W 2007 jego nazwisko zostało upamiętnione na tablicy poświęconej
kapelanom Solidarności, która znajduje się w kościele
św. Katarzyny na
warszawskim Służewie..W
styczniu 2011 został uhonorowany Nagrodą im. Grzegorza I Wielkiego
przyznaną mu przez redakcję miesięcznika„Niezależna
Gazeta Polska – Nowe Państwo”
Tygodnik „Warszawska
Gazeta”
uznał go natomiast za Człowieka Roku 2010.
Po
1989r. ks. Małkowski był wolontariuszem duszpasterstwa więziennego.
Pracował nadal jako celebrans pogrzebów na Cmentarzu Komunalnym
Północnym w Warszawie oraz jako ksiądz wspomagający w kilku
parafiach diecezji warszawsko-praskiej i archidiecezji warszawskiej.
Do 2002 był rezydentem na Saskiej
Kępie w parafii
Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Warszawie.
24
stycznia 2007 został odwołany z posługi kapelana na Wólce
Węglowej.
Powodem decyzji był wywiad, którego udzielił dla programu Jerzego
Zalewskiego Pod
Prąd w TV
Puls oraz
wystąpienia i wypowiedzi w telewizji publicznej na temat sytuacji
Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce i mianowania, a następnie
rezygnacji metropolity
warszawskiego Stanisława
Wielgusa..
Usunięto go także z pracy w parafii
św. Patryka na Gocławiu,
gdzie był księdzem wspomagającym. W diecezji
warszawsko-praskiej,
na terenie której mieszka, decyzją kurii odebrano mu prawo
głoszenia homilii, prawo spowiadania oraz przyzwolono mu jedynie na
odprawianie mszy
świętych koncelebrowanych w
parafii na Saskiej Kępie.
Po interwencji biskupa pomocniczego warszawskiego Mariana
Dusia został
przywrócony do posługi przy pogrzebach na cmentarzu na Wólce
Węglowej. Od 2007 r. pełni ponownie obowiązki księdza
wspomagającego w parafii św. Ignacego Loyoli, w parafii św.
Patryka, a także w parafii
Miłosierdzia Bożego w Warszawie.
który
w kwietniu 2010 postawili przed pomnikiem
księcia Józefa Poniatowskiego polscy harcerze.
13 września 2010 postępowaniem tym ściągnął na siebie
ostrzeżenie kurii archidiecezji warszawskiej i groźbę obłożenia
karą suspensy..
Mimo upomnień pozostał nadal sympatykiem Społecznej Inicjatywy
Obrońców Krzyża, dla której poświęcił nowy krzyż, W
listopadzie 2010 na życzenie kurii archidiecezji warszawskiej
przestał pełnić posługę w Domu Opieki i Hospicjum Res Sacra
Miser w Warszawie.
W
2014 r.
Wojciech Sumliński, dziennikarz
śledczy, przyjaciel księdza Małkowskiego powiedział w Radiu WNET
o tym, że 15 kwietnia ksiądz Stanisław Małkowski został wezwany
na „dywanik” do kardynała Kazimierza Nycza.
Ks.
Małkowskiemu zagrożono, że jeśli nadal będzie działał w
dotychczasowy sposób to może zakończyć się to zakazem
odprawiania mszy na Wólce Węglowej, a także skierowaniem na
wcześniejszą emeryturę. Ksiądz znosi to jednak bardzo dobrze.
Robi przede wszystkim to w co wierzy. Ma przy tym ogromne wsparcie od
ludzi”.
Warto
przypomnieć, co pisał ksiądz S. Małkowski o jego dzisiejszych
prześladowaniach:
„Doszło
do ponurej sytuacji. Podczas komuny nie miałem żadnych ograniczeń
formalnych skierowanych do mnie osobiście w kwestii głoszenia Słowa
Bożego. To zabrzmi źle, ale trzeba powiedzieć, że podczas PRL-u
miałem większą swobodę wypowiadania się na tzw. tematy
kontrowersyjne niż dziś”. (Por. Ks.
Stanisław Małkowski: Gdyby żył ks. Jerzy Popiełuszko, byłby
ciągany przez byłych ubeków po sądach,
rp.pl, 6 stycznia 2012).
Przypomnijmy
tu, że 24 wrześnią 2014 r. ukazał się w internecie
Apel do kardynała Nycza w sprawie ks. Małkowskiego (umieszczony
przez Wojciecha
Kulińskiego
w „Wirtualnej Polsce”) :
Drodzy,
Apelujemy
: podpiszcie
ten list i wysyłajcie do J. Eminencji. Mamy
nadzieję, że z uwagi na zbiorowość wystąpienia tym razem
zareaguje pozytywnie.
Bywajcie,
Do:
Arcybiskup Metropolita Warszawski
JE
ks. Kardynał Kazimierz NYCZ
‘knycz@episkopat.pl’;
‘sekretariat-abp@mkw.pl’
Laudetur
Jesus Christus !
Eminencjo,
od
przeszło trzydziestu lat z szacunkiem i podziwem śledzimy pracę
duszpasterską i działania patriotyczne naszego wspaniałego
kapelana
- Stanisława Małkowskiego.Jest On pasterzem ogromnej rzeszy Polaków, uczy katolickiego rozumienia Polski, władzy i PRAWDY.
Mimo
to ks. Stanisława Małkowskiego spotykają niezasłużone (naszym
zdaniem) restrykcje w działalności duszpasterskiej. Postulujemy aby
w imię sprawiedliwości, usunąć te niegodne Kościoła i Jego
Pasterzy restrykcje. Zostały one , podobno, narzucone ks.
Stanisławowi Małkowskiemu przez
J.E.
ks. Kardynała Prymasa Glempa w 1985 r.
Wtedy
ks. Prymas był pod groźbą komunistycznych służb specjalnych.
Ponadto,
uczciwego uregulowania wymaga emerytura Ks. Stanisława Małkowskiego
do której praw tak podle został pozbawiony przez byłych rządców
parafii na Wólce Węglowej.
Obecnie
w ćwierć wieku po „zwycięstwie
demokracji”
utrzymywanie tych szykan może źle świadczyć o naszych Pasterzach
i Archidiecezji.
Opisana
niepożądana sytuacja zmusza nas do zwrócenia się z pokorną i
usilną prośbą o :
–
przywrócenie
Ks. Stanisławowi Małkowskiemu pełnych praw w pełnieniu posług
duszpasterskich;
–
awans
w hierarchii duszpasterskiej, na co od lat zasługuje,
–
przywrócenie
świadczeń emerytalnych i
–
objęcie
Jego dotychczasowej pracy duszpasterskiej i patriotycznej ojcowskim
błogosławieństwem i poparciem przez JE ks. Kardynała Metropolitę.
Z
Panem Bogiem,
Warszawa,
AD 2014 , 24 wrzesień.
Maria
Choińska,
Mirosław
Dakowski
Adam
Ferch,
Krystyna
Ferch,
Lech
Jęczmyk,
Magdalena
Jęczmykowa”
Nycz przeciw Radiu Maryja
26 grudnia 2010 r. Nycz wyraźnie wypowiedział się przeciw Radiu Maryja, stwierdzając : „Radio Maryja, w całości jako takie, nie jest problemem dla Kościoła. Problemem są pewne audycje i wypowiedzi zbyt daleko ingerujące w politykę. Stacja ta często przekracza granicę, schodząc z płaszczyzny etycznej czy metapolitycznej na polityczną. Słuchacz musi wiedzieć, po jakiej stronie stoi radio katolickie. Każde medium katolickie ma obowiązek być na płaszczyźnie nauki Kościoła. Muszę się przyznać, że bardzo mało słucham radia, a Radia Maryja nie słucham wcale”. (Podkr.-JRN). I czym się tu chwaliłeś zarozumiały hierarcho? Jeśli wcale nie słuchasz Radia Maryja, to skąd wiesz, że pojawiały się tam „ audycje i wypowiedzi zbyt daleko ingerujące w politykę” i że „stacja ta często przekracza granicę”?. (Por.Kardynał Nycz: Radia Maryja nie słucham wcale - Wiadomości http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/kardynal-nycz-radia-maryja-nie-slucham-wcale/vwbqk26 Gru 2010 ). Cóż za pokrętna logika w wykonaniu kogoś, kto piastuje stanowisko kardynała! Nigdy nie słucha Radia Maryja, a jednak krytykował je za wygłaszane tam treści. Warto dodać, że w tym samym wywiadzie Nycz wychwalał dominikanina o. Ludwika Wiśniewskiego jako rzekomo „człowieka pełnego miłości do Kościoła”. Przypomnijmy więc, że tenże dominikanin znany jest m.in. z furiackiej wręcz nienawiści do Radia Maryja i swych głupawych prostackich uogólnień w stylu: „Według moich ocen ponad 50 proc. duchowieństwa jest „zarażone” ksenofobią, nacjonalizmem i wstydliwie skrywanym antysemityzmem” (Z wywiadu o. L.Wiśniewskiego w grudniu 2010 r. dla „Gazety Wyborczej”). Jak widać antypatriotyczny dominikanin, tak ceniony przez Nycza znalazł sobie ulubiony organ w „ Gazecie Wyborczej”- „żydowskiej gazecie dla Polaków” (jakże trafna definicja red. S. Michalkiewicza).
Rola Nycza w osłabianiu fali patriotyczno-religijnego uniesienia na Krakowskim Przedmieściu
Kardynał K. Nycz odegrał bardzo dużą rolę we wsparciu działań władzy PO dla wygaszenia fali patriotyczno-religijnego uniesienia przy krzyżu na Krakowskim Przedmieściu. Wbrew nastrojom środowisk patriotycznych Nycz wciąż starał się o jak najszybsze usunięcie krzyża sprzed pałacu prezydenckiego i przeniesienie go do kościoła Świętej Anny, co w końcu nastąpiło. Jednym z najważniejszych działań Nycza w tym celu było ingerencja przeciw księdzu Stanisławowi Małkowskiemu, odgrywającemu bardzo ważną role w podtrzymywaniu ducha ludzi wierzących manifestujących na rzecz zachowania krzyża przy pałacu prezydenckim. 14 września 2010 ks. Stanisław Małkowski, który od sierpnia uczestniczył w modlitwach przed krzyżem, został wezwany do kurii warszawskiej, gdzie zakomunikowano mu, że ma zakaz odprawiania nabożeństw i modlitwy w tym miejscu. Ksiądz Małkowski nie chcąc sprzeciwiać się swemu zwierzchnikowi abp. Nyczowi, musiał zrezygnować z obecności przed Pałacem Prezydenckim.
Jak określić działania Nycza uderzającego w dwóch najsłynniejszych księży patriotycznych w jego archidiecezji, duchownych, których patriotyzm i oddanie Bogu stały się od lat prawdziwymi wzorami dla wiernych. A zarazem duchownych, którzy potrafili skupiać wokół siebie wielkie grona patriotów. Czy tak postępuje ktoś prawdziwie mocno wierzący i związany z ideałami Ojczyzny? Nie sądzę. Jak wytłumaczyć z kolei fakt, że hierarcha tak bezwzględnie jak Nycz odnoszący się do najbardziej patriotycznych duchownych równocześnie w żaden sposób nie zareagował na wyjątkowo bluźnierczy skandal w jego archidiecezji - przedstawienie „Klątwy”. Reagowali na nie z oburzeniem hierarchowie z innych diecezji -vide bardzo ostre potępienie przedstawienia „Klątwy” przez biskupa Wiesława Mehringa. Reagował rzecznik Konferencji Episkopatu Polski Paweł Rytel-Andrianik. a arcypasterz z diecezji warszawskiej Nycz nie odniósł się w żaden sposób do tego haniebnego przedsięwzięcia. Przypadek? Czy chodziło tylko o to, że wspierała to przedstawienie zaprzyjaźniona z Nyczem jedna z przywódczyń PO najbardziej pazerna katoliczka świata H. Gronkiewicz- Waltz?
Ks. dr Adam Gardyasz obronił kiedyś pracę doktorską z filozofii,
dowodzącą ateizmu „TW
Filozofa” abp. J. Życińskiego. Szkoda, że nie znalazł się jak dotąd żaden odważny duchowny, który obroniłby podobną pracę doktorską na temat ukrytego ateizmu kardynała Nycza. A byłaby to wielce wartościowa i potrzebna lektura.
Filozofa” abp. J. Życińskiego. Szkoda, że nie znalazł się jak dotąd żaden odważny duchowny, który obroniłby podobną pracę doktorską na temat ukrytego ateizmu kardynała Nycza. A byłaby to wielce wartościowa i potrzebna lektura.
Nycz, którego wielu określa oryginalną ksywą „Nic” odznacza się dość wyjątkową cechą swej kardynalskiej purpury. Wygląda na to, że jest on tym polskim kardynałem z ostatnich paru stuleci, który wyróżnia się najmniejszym dorobkiem intelektualnym. Dodajmy do tego, że jest kardynałem - zdrajcą Narodu i Kościoła. Pod tym względem jednak nie jest wcale odosobnionym. Już w XVIII wieku byli tacy zdrajcy jak biskupi: Józef J. Massalski, Jozef K. Kossakowski i Prymas Polski Michał Poniatowski. Wszyscy źle skończyli. Biskupi Kossakowski i Massalski zostali powieszeni za zdradę na rynku warszawskim. Prymas Polski M. Poniatowski, słusznie oskarżony o zdradę popełnił samobójstwo, trując się. Popularny ludowy wierszyk głosił: „Książę prymas zwąchał linę, wolał proszek niż drabinę".
Temat
ten będę kontynuował w następnym odcinku na blogu pt. „Inne
wybryki antyPolaka Nycza”, gdzie będę pisał m.in. o wysuniętej
przez Nycza propozycji uczczenia zbrodniczego islamu przez
wprowadzenie w Kościele katolickim Dnia Islamu, o jego
wystąpieniach przeciw rządowi Dobrej Zmiany, megalomańskim planie
budowy Nycz Tower.