Prezydent
A. Duda mianował generałem oszusta i renegata J. Karskiego
Pisałem
już o licznych plusach prezydentury Andrzeja Dudy, bez
porównania lepszego od takich nieudaczników w roli głów państwa
jak „Bolek” L. Wałęsa, o „mało co magister”
A. Kwaśniewski, czy gburowaty bul B. Komorowski.
Obiektywizm zmusza jednak do przyznania, że podczas ponad
półtora rocznej prezydentury A. Duda popełnił zdecydowanie
za wiele błędów. Najwięcej z nich wynika z nadmiernej
miękkości prezydenta. Opiszę je szerzej na swym blogu w
tekście: „Podwawelska „miękkość” prezydenta A.Dudy.
Szczególnie dużym błędem prezydenta A. Dudy był jego nonsensowny
apel w dniu 10 kwietnia 2016 r., abyśmy przebaczyli sobie wszyscy
nawzajem. Wiadomo, jakie winy mają przeciwnicy rządów Dobrej
Zmiany. Począwszy od ponad 8o morderstw popełnionych przez
„Nieznanych Sprawców”, poprzez niszczącą terapię szokową
Planu Sorosa-Sachsa-Balcerowicza, złodziejską prywatyzację
do rozlicznych wielkich afer. Niewiadomo zaś, co maja
nam wybaczać politycy SLD, UD, UW, PO, Nowoczesnej etc. Brednia do
kwadratu!. Dobrze, że od razu wtedy 10 kwietnia świetnie
skontrował Dudę prezes PIS Jarosław Kaczyński !
Najwięcej
poważnych błędów popełnił prezydent A. Duda jednak w
sprawach stosunków polsko-żydowskich. O kilku z nich pisałem już
w poprzednich odcinkach tego blogu. Teraz wspomnę szerzej o
innym ciężkim błędzie prezydenta Dudy jakim było
nonsensowne wywyższenie przez prezydenta A. Dudę do stopnia
generała Jana Karskiego. Ten dzielny kurier z
czasów wojny w ostatnich kilkunastu latach swego życia
konsekwentnie szkodził Polsce i Polakom, zachowywał się jak
renegat i antyPolak, czego rozliczne przykłady przytaczam niżej w
tekście Dodajmy, że był on również wybielaczem komunistycznych
zbrodniarzy od Bieruta, Bermana i Cyrankiewicza po Jaruzelskiego,
a zarazem entuzjastycznym propagatorem prezydentury A.
Kwaśniewskiego za co bardzo ostro skarcili go J.
Nowak-Jeziorański, W. Bartoszewski, Z. Korbońska i inni
działacze Podziemnego Państwa Polskiego. A przy tym wszystkim
pan Karski był wielkim samochwałem, oszustem i
mistyfikatorem., czemu dał wyraz już w pierwszej swej książce.
Jak
J. Karski nakłamał o swym rzekomym „heroicznym” zakradnięciu
się do obozu zagłady dla Żydów w Bełżcu
W
1944 r. Jan Karski wydał w Bostonie w USA swoje blisko
400-stronnicowe pamiętniki „Secret State” (Państwo Podziemne).
Dla zyskania tym większej popularności książki często
mocno koloryzował w niej, a niekiedy cynicznie kłamał.
Najskrajniejszym jego kłamstwem była 13 stronnicowa relacja
(ss./333-352) o swym rzekomym, heroicznym zakradnięciu się do obozu
zagłady dla Żydów w Bełżcu. Było to ordynarne kłamstwo. Nawet
w panegirycznej książce o Karskim Amerykanina E.
Thomasa Wooda i
Polaka Stanisława
M. Jankowskiego „Karski”
przyznaje się, że Karski nigdy nie był w obozie w Bełżcu.
Autorzy stwierdzają to w dość delikatnej formie, pisząc (ss.
151-152): „Miasteczko, do którego przyjechał Jan, nie było
Bełżcem i on sam o tym wiedział. (Podkr.-JRN). Gdy trzy miesiące
później znalazł się w Londynie, opisał to miejsce jako „obóz
rozdzielczy oddalony o jakieś pięćdziesiąt kilometrów od miasta
Bełżec (...) W raporcie ogłoszonym w sierpniu 1943 roku Jan
umieścił ten obóz najpierw dwanaście mil, a potem dwanaście
kilometrów od Bełżca. Gdy zaś w 1944 roku zaczął publicznie
mówić o swojej misji, miasteczko, w którym się znalazł,
stało się samym Bełżcem. Najwyraźniej wraz z upływem czasu
myliły mu się szczegóły”. ładne „pomyłki” pana
samochwała! Miejscowość, do której przybył Karski w ciągu
zaledwie roku zmieniła się w jego relacjach z miejscowości
położonej o „jakieś pięćdziesiąt kilometrów od Bełżca” w
miejscowość znajdującą się dwanaście kilometrów od
Bełżca, a w końcu w miasto obozu zagłady-Bełżec. Co
więcej Karski dorobił całą bajeczkę o tym, jak to z
narażeniem życia przekradł się do tego obozu w przebraniu
estońskiego strażnika, i o tym jak wiele nerwów i obaw
kosztowało to takiego „herosa” jak on. Warto przypomnieć,
że pełną samochwalstwa relację J. Karskiego o rzekomym
pobycie w obozie zagłady w Bełżcu zakwestionował m.in. w
faktograficznym tekście red. Stanisław Michalkiewicz. (Por.
Gdzie
był i co widział Jan Karski? Komentarz •
specjalnie
dla www.michalkiewicz.pl • 22
kwietnia 2014).
Karski
często fantazjował, nieraz robiąc to ze skrajnym cynizmem
Nawet
z panegirycznej książki E. T. Wooda i S. M. Jankowskiego
wynika, że Karskiego cechowała wręcz notoryczna skłonność
do kłamstw, głównie dla upiększenia i zwielokrotnienia swej
wojennej roli. Oto kilka przykładów. Przewodniczący Amerykańskiego
Kongresu Żydów Morris Waldmann pisał: „i na podstawie
wiarygodnych informacji doszedłem do wniosku, że wiele z jego
(Karskiego-JRN) stwierdzeń było nieprawdziwych i wątpliwych”.
(Wg. E.T. Wood i S. M. Jankowski: op.cit.,s.263). Waldmann zarzucał
Karskiemu, iż nakłamał, mówiąc mu, że wszedł do obozu zagłady
w mundurze litewskim, a na spotkaniu dzień wcześniej mówił o
mundurze estońskim. Zataił w ten sposób informacje na temat
munduru ukraińskiego, w który rzeczywiście był przebrany.
(Por. tamże, s. 263). Waldmann przyłapał Karskiego również na
innej nieścisłości - stwierdzeniu, że przybył do Stanów w lutym
1943 roku (w rzeczywistości przyjechał w czerwcu 1943 r.) Były
jednak również i dużo gorsze kłamstwa w wypowiedziach
i tekstach Karskiego. W raporcie z lata 1944 r. Karski pisał do
rządu: „Wydawcy moi kładą nacisk, ażeby część żydowską
książki szczególnie rozbudować. Chcą, ażebym pisał o walce w
Getcie Warszawskim, pomimo, że konstrukcyjnie nie wiąże się to z
całością (...) Być może, że pójdę za ich sugestią”
(Cyt. za E. T. Wood i S. M. Jankowski: op. cit. s. 284). Jak
piszą cytowani wyżej autorzy: „W ostatecznej wersji książki
przywódcy Bundu i syjonistów informują Karskiego o planach
powstania w getcie. Autor umieścił te informacje, kierując się
zapewne sugestią wydawcy, chociaż dobrze wiedział, że
informacja ta nie jest prawdziwa (podkr.-JRN), w 1942 r. jeszcze
o tym nie rozmawiano”.. Karski, notoryczny fałszerz, znów
nakłamał bez większych skrupułów! Zdumiewała łatwość, z jaką
Karski godził się na tego typu „retusze” prawdy w książce,
którą określano jako autentyczne świadectwo owych czasów,
świadectwo, do którego później sięgali amerykańscy naukowcy,
„niepomni na niedopowiedzenia i adaptacje”. W książce
E.T.Wooda i S. M. Jankowskiego (op.cit.,s. 283) czytamy : „wiele
przedstawionych szczegółów daleko odbiegało od prawdy (...)
chwilami retuszował rzeczywistość,. aby osiągnąć bardziej
dramatyczny efekt”.
Zapytam tu: jakąż wartość
historyczną mają tak zretuszowane i zafałszowane pamiętniki
Karskiego?
J.
Karski, wieczny oportunista
Rozmaite
przeróbki i „adaptacje” ( m.in. dodane na prośbę wydawcy
fragmenty o rzekomym romansie z Danutą Sławik) nieźle sie
opłaciły Karskiemu. Pełna dodatkowo wymyślonych sensacji książka
bardzo dobrze sie sprzedawała, a Karski otrzymał za nią
wysokie honorarium. Na dodatek urósł do roli wielkiego bohatera,
zwłaszcza po opowieści o tak niebezpiecznym przedarciu się do
obozu zagłady w Bełżcu. Nie wszystkim jednak podobał się sposób
przedstawiania polskich spraw w książce i w wystąpieniach J.
Karskiego w USA. Według książki E. T. Wooda i S. M. Jankowskiego
(op.cit.,s.292) jednoznacznie i ostro wystąpił przeciw Karskiemu
jeden z najwybitniejszych polskich patriotycznych Żydów, z tzw.
nurtu asymilatorów, b. legionista i i przedwojenny minister w
rządzie polskim Henryk Rajchman. Zwracając się do tłumu
Polaków w Detroit H. Rajchman nazwał Karskiego „kanalią,
fałszywym dyplomatą opływającym w luksusy i działającym na
szkodę Polski” Jak piszą biografowie Karskiego E. T. Wood i
S. M. Jankowski (op.cit.,s.292) :„Jan wyraził swe oburzenie,
próbował się bronić (choć niezbyt uczciwie, gdyż pisał o
skromnym życiu, które prowadzi, nie wspominając o swoich
wynagrodzeniach za książkę i odczyty) (podkr.-JRN) i domagał
się sprostowań”. W odpowiedzi b. minister RP zarzucił Karskiemu
upowszechnianie fałszywych informacji o sytuacji w kraju i
wybielanie sowieckiej polityki wobec Polski. Faktem było, że Karski
był aż nadto skory do przystosowywania się do ludzi, od
których zależało jego promowanie. Tak jak skwapliwie
przystosowywał się do wszystkich postulatów wydawcy, tak wcześniej
pilnie przystosowywał sie do tego, czego oczekiwali jego angielscy
przełożeni w radiu, zwłaszcza w tak drażliwej sprawie jak
stosunki polsko-sowieckie. Według książki E. T. Wooda i S. M.
Jankowskiego Karski opowiadał się za rozwiązaniem pojednawczym ( w
stosunkach ze Stalinem -JRN). Uważał, że (...) należy )
(...) wziąć pod uwagę uzasadnione oczekiwania Związku
Sowieckiego, że jego zachodni sąsiad będzie krajem stabilnym i
nastawionym przyjaźnie. Polakom zatrudnionym w radiu „Świt”
mówił, że jego poglądy podziela większość działaczy podziemia
(choć zapewne było inaczej).(Podkr.-JRN). Jak można
się domyślać angielskich przełożonych radia cieszyły te
opinie”. A wieczny oportunista Karski cieszył się ich coraz
większymi względami.
J.
Karski a Witold Pilecki
Wyjątkowo
wielkie wyróżnienie Karskiego przez prezydenta A. Dudę, który
mianował go pośmiertnie generałem boli tym mocniej, że
dużo czystsza od niego postać, jaką był Witold Pilecki
jest oficjalnie niższa rangą - jest tylko pułkownikiem.
Przypomnijmy, że Witold Pilecki został aresztowany w 1947 r.
a później stracony w 1948 r.. Pilecki wciąż ryzykował swoje
życie w walce o Polskę, podczas gdy Karski
„przepuszczał pieniądze rządu londyńskiego w domach publicznych
Paryża” ( Wg .tekstu Andrzeja Horubały: Zapiski o
bohaterze („Do rzeczy” 22 kwietnia 2014 r.). Dodajmy do
tego inną sprawę. W 2007 r., miałem zaszczyt rozmawiania
w Nowym Jorku z prawdziwie wspaniałą osobą- byłą
działaczką Państwa Podziemnego Zofią Korbońską, wdową
po słynnym Delegacie Rządu na Obczyźnie Stefanie Korbońskim.
Miała jak najgorszą opinię o Karskim, szczególnie ostro piętnując
jego pazerność i chciwość. Opowiadała, ze w 1946 r. brytyjska
policja celna zatrzymała na granicy Karskiego, który przemycał do
W. Brytanii złoto i dolary. Przed groźbą więzienia uratował
go tylko b. ambasador polski w Londynie Edward Raczyński.
Nieprzypadkowo jako główny sposób zarobku w latach 60-tych i
7-0-tych Karski wybrał remonty nieruchomości i sprzedawanie ich
potem pod dużo wyższej cenie. W polskich realiach uniwersyteckich
„ten sposób zarabiania pieniędzy uważany byłby za
skandaliczny”.(Wg. E.T. Wood, S. M. Jankowski : op. cit.s, 308).
Andrzej
Horubała przeciw zmistyfikowaniu swej roli przez J .Karskiego
Jednym
z jakże nielicznych tekstów o Karskim, pisanych bardzo
obiektywnie, i bez panegiryzmu był szkic znanego publicysty i
reżysera telewizyjnego Andrzeja Horubały : Zapiski o
bohaterze („Do rzeczy” ,22 kwietnia 2014 r. Red. Horubała pisał
o Karskim m.in.: „Im dłużej czytam o Karskim, tym silniejszy
budzi się we mnie opór. Im dłużej czytam o Karskim, tym
mniej go lubię. Dlaczego? Może dlatego, że się
po prostu z nim nie zgadzam? Że jego wypowiedzi,
zachowania, kwestionują moje przekonania i polityczne opcje.
Że jego postać burzy moje ustabilizowane spojrzenie
na historię. Że był bohaterem – nie ulega
najmniejszej wątpliwości. Ale jego późniejsze dzieje, dzieje jego
legendy, mitologizacje, jakim podlegały on i jego misja,
interpretacja tego, co się stało, przestają być tak
krystalicznie przejrzyste, a postać jego zaczyna mienić się
różnymi, czasami konfliktowymi odcieniami i gryzącymi się
barwami. I postać Karskiego wymyka się, staje się
niejednoznaczna i rozpada się na wiele wzajemnie
sprzecznych opowieści. Czy nie za sprawą samego
Karskiego? Czy to nie on sam był jednak trochę kameleonem?
Zmieniającym swój wygląd w zależności od otoczenia,
wpasowującym się w różne mityczne ujęcia, realizującym
bardzo różne narracje. (...) Przecież przeczuwał, w co
ładuje nas historia. I z rozmów w Stanach
Zjednoczonych szykował dwa raporty – ściśle tajny
dla premiera Mikołajczyka i drugi pełen
przemilczeń – dla rządu. Zaczynał się czas dyplomacji
i wielkiego kłamstwa. I przecież miał Karski swój udział
w manipulacji Mikołajczyka i Sprzymierzonych, gdy
zatrudniony w brytyjskiej radiostacji Świt, udającej krajowe
podziemne radio, dbał o niepodejmowanie drażliwego tematu
zagrożenia ze Wschodu. Cenzurował prawdę i miał swój
udział, gdy milczał w sprawie zagrożenia okupowanego kraju
komunistyczną agenturą. Gdy pomijał zbrodnie sowieckiej
partyzantki. Był dyplomatą, był politykiem. (...). Jest dla mnie
Karski postacią kontrowersyjną. To, co robiono z jego
legendą, to, co ze swą legendą robił sam, irytuje mnie,
drażni, budzi sprzeciw. (...) „.
Jak
„odstępca” J. Karski -wsparł kampanię wyborczą A.
Kwaśniewskiego w prezydenckich wyborach 1995 r.
Według
panegirycznej książki E. T. Wooda i S. M. Jankowskiego
(op.cit.,ss.310-312) J. Karski od połowy lat pięćdziesiątych
pozostawał w bliskim kontakcie z amerykańską agencja
wywiadowczą CIA, a nawet „w pewien sposób wziął udział w
antykomunistycznej nagonce, rozpętanej w latach pięćdziesiątych
przez senatora Mc Carthyego” (tamże,s.307). We wrześniu
1955 r. wystąpił z ramienia amerykańskiego Departamentu Stanu jako
orędownik „amerykańskiego stylu życia” z serią 140 wykładów
w krajach Azji. Jedenaście lat później, w okresie od września
1966 roku do lutego 1967 roku wystąpił z kolejną wielką
serią wykładów wspierających amerykańską politykę w kilkunastu
krajach Azji, Afryki i basenu Morza Śródziemnego przeciw
komunistom. Na tym tle tym bardziej szokowała
zadziwiająca ewolucja Karskiego w połowie lat 90-tych. Wziął
wtedy bardzo aktywny udział w kampanii propagandowej na rzecz
postkomunistycznego kandydata do prezydentury RP Aleksandra
Kwaśniewskiego, a potem wziął udział w uroczystym
zaprzysiężeniu go na prezydenta RP. Co więcej Karski gorąco
pogratulował Kwaśniewskiemu jego zwycięstwa wyborczego,.
zamieszczając w postkomunistycznej „Trybunie” z
25-26 grudnia 1995 r.(nr 274) list do postkomunistycznego
prezydenta-elekta pod nagłówkiem: „Naród powierzył Panu
spełnienie jego woli i nadziei”. Znając chciwość
Karskiego można przypuszczać, że tak mocno poparł Kwaśniewskiego
wcale nie bezinteresownie; przypuszczalnie postkomunistyczny kandydat
do prezydentury odpalił mu niezłą sumkę.
Nader
aktywne wsparcie ,udzielone przez Karskiego postkomuniście
Kwaśniewskiemu wywołało bardzo ostry sprzeciw kilku
byłych czołowych żołnierzy Polski Podziemnej. 15 grudnia 1995 r.
na łamach „Rzeczpospolitej” ukazał się ich pełen
goryczy i oburzenia na Karskiego list otwarty, podpisany przez J.
Nowaka Jeziorańskiego, W. Bartoszewskiego, Z. Korbońską, A.
Pomiana i T. Żenczykowskiego. . Piętnując opublikowanie
na łamach SdRP-owskiej „Trybuny” pochwalnego listu Karskiego do
Kwaśniewskiego sygnatariusze listu zarzucili mu, że w swej
wypowiedzi na łamach „Trybuny” „Jan Karski nie tylko
„rozgrzeszył wasalne władze PRL od Bieruta po Jaruzelskiego ze
zbrodni dokonanych na Polsce, ale przypisał im inicjatywę i
zasługę w odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Z największą
niechęcią i żalem podnosimy głos protestu przeciwko wystąpieniu
naszego kolegi z lat Polski Walczącej. Wobec nieprawdy, jaka zawiera
niemal każde słowo tej wypowiedzi, milczeć nam nie wolno. Tym
bardziej, że „Trybuna” powołuje się we wstępie na wielki
autorytet autora listu (...) Czy historykowi dziejów
ostatnich, jednemu z ostatnich żyjących świadków historii i
straszliwej polskiej tragedii lat 1944-1945 oraz lat następnych
trzeba przypominać powszechnie znane fakty ? Czy zapomniał, że
Polska była okupowana przez Armię Czerwoną i NKWD, a Stalin
dokonał wewnętrznego podboju kraju dzięki dobrowolnej i gorliwej
pomocy tych Polaków, dla których włączenie Polski do ZSRR jako
jeszcze jednej republiki radzieckiej stało się życiowym celem od
chwili odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 r. NKWD juz
po kilku miesiącach stał sie niepotrzebny. Zastąpili go polscy
siepacze Bieruta, Radkiewicza i innych. Z ich rak śmierć
poniosły dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy towarzyszy walki
podziemnej Jana Karskiego. Znane są dziś dokumenty i listy
imienne ludzi wieszanych, rozstrzeliwanych, więzionych i
torturowanych przez Polaków z partii Aleksandra Kwaśniewskiego.
Według Karskiego Bierut nie miał innego wyboru, musiał wobec
„sowieckiej potęgi” podpisywać wyroki śmierci na
żołnierzy AK i przywódców Podziemia. Gomułka musiał wydać
rozkaz masakry stoczniowców w siedemdziesiątym roku. Zdaniem
Karskiego wobec potęgi rosyjskiej nie mieli innego wyboru. Karski
rozgrzesza partie Kwaśniewskiego z „wojny z narodem”
wypowiedzianej w 1981 r, ,śmierci górników w kopalni „Wujek”,
zamordowania Pyjasa i Przemyka, męczeńskiej śmierci
ks. Popiełuszki i innych zbrodni stanu wojennego.(...)”
Szczególnie
ostro zabrzmiały słowa końcowego akapitu wspomnianego listu
otwartego do Karskiego: „Należymy podobnie jak Karski do
odchodzącego pokolenia Polski walczącej (...) Z głębokim żalem
stwierdzamy, że Jan Karski w swym oświadczeniu, jak również w
liście do Aleksandra Kwaśniewskiego, dopuścił się aktu
odstępstwa od tych ideałów, którym służył tak bohatersko
ryzykując wielokrotnie swoje życie w latach wojny i
okupacji”.(Podkr.-JRN). Karski ogromnie obraził sie na
sygnatariuszy listu, i jak pisano „do końca życia nie podał
ręki Bartoszewskiemu i Nowakowi-Jeziorańskiemu”.
Jak
Karski wysławiał komunistycznych zbrodniarzy, łącznie z J.
Bermanem
Karski,
bezlitosny w swych potępieniach dla polskich elit patriotycznych z
przeszłości (o czym niżej) miał nadzwyczaj wiele zrozumienia dla
rządców komunistycznych, łącznie z takim zbrodniarzem jak Jakub
Berman. Dość przypomnieć jakże głupawe wynurzenia
Karskiego w telewizyjnej „Godzinie Szczerości” w lipcu 1996 r.
Oto niektóre z nonsensów wówczas wypowiedzianych publicznie przez
Karskiego: „Najlepszą partią jest Unia Wolności. Bierut,
Berman, to porządni ludzie, cóż mogli oni zrobić wobec
Kremla? Cyrankiewicz, kiedy go znałem, to najszlachetniejszy
człowiek. Komuniści- znałem wielu szlachetnych komunistów. Żydzi
są lepszymi patriotami niż Polacy... Kościół,. e...Kościół.
Prawica, to takie coś koło Kościoła. Prawica? Obrzydliwi ludzie.
Życzę prawicy jak najgorzej (...) Kwaśniewski, świetny prezydent!
Bezpartyjny!”.(Cyt. za „Myśl Polska z 21 lipca 1996
r. ) Karski powiedział tam również: „Żydzi zamieszkujący
nasz kraj to najszlachetniejsi Polacy, których trzeba otaczać
szacunkiem oraz przepraszać za to, że musieli zmieniać nazwiska
pod naporem polskich antysemitów”.( Cyt. za:: Andrzej Lgocki
: Godzina prawdziwej szczerości, „Nasza Polska”). Czy nabożny,
prawicowy prezydent A, Duda naprawdę nie znał tych wypowiedzi
Karskiego? A gdzie byli jego doradcy.
J.
Karski wysławiał Jaruzelskiego i C. Kiszczaka
Bardzo
ostra krytyka Karskiego ze strony działaczy Polskiego Państwa
Podziemnego na czele z J. Nowakiem Jeziorańskim i W. Bartoszewskim w
1995 r. nie zmieniła postawy byłego kuriera Dalej brnął wytrwale
w umizgach do środowisk postkomunistycznych. W 1997 r. w wywiadzie
dla postkomunistycznych „Wiadomości Kulturalnych”, redagowanych
przez starego agenta SB K.T.Toeplitza, Karski posunął się
nawet do wychwalania zasług Wojciecha Jaruzelskiego i
Czesława Kiszczaka jako „inicjatorów” Okrągłego Stołu.
Stwierdził m.in. ; „Od rządu Jaruzelskiego i Kiszczaka.
wyszła twórcza, moim zdaniem, inicjatywa, może jest możliwa jakaś
współpraca? I wyszedł tego kompromis, okrągły stół, wreszcie
nowa rzeczywistość polska”. (Por. „Poprawki do obrazu Polski”,
wywiad Adama Budzyńskiego z Janem Karskim, „Wiadomości
Kulturalne” z 16 lutego 1997 r.)