))Zapraszamy na Oficjalną Stronę internetowa Jerzego Roberta Nowaka((

niedziela, 30 kwietnia 2017

„Sąd kapturowy” nad Małgosią Sołtysiak

26 kwietnia 2017 r. pisałem na tym blogu o skandalicznym zachowaniu władz Ruchu im. Lecha Kaczyńskiego wobec wiceprezes tego Ruchu Małgorzaty Sołtysiak z Kielc. Usunięto ją z funkcji wiceprezesa tego Ruchu zaocznie w marcu 2017 r. za powiedzenie prawdy. W lipcu 2016 r. M. Sołtysiak, zaangażowana od wielu lat w wyjaśnianie prawdy o zbrodniczej prowokacji sowieckiej w Kielcach 1946 r,. skrytykowała przemówienie prezydenta A. Dudy podczas obchodów 70 rocznicy prowokacji kieleckiej. Skrytykowała prezydenta Dudę - zgodnie z prawdą- za to, że w swym przemówieniu powtórzył tezy starej komunistycznej propagandy o tym, iż winę za tragedię kielecką z 1946 r. ponoszą antysemiccy kielczanie. Krytykowała równie to, że podczas obchodów przeczytano obrzydliwy polakożerczy wiersz teścia prezydenta Dudy - poety Juliana Kornhausera, piętnujący „antysemickich kielczan”. Kornhauser kłamał już na początku swego wiersza, pisząc, że to „źli kieleccy mieszczanie” i chłopi zamordowali dr S. Kahane przewodniczącego Komitetu Żydowskiego w Kielcach „sztachetami i kamieniami”.
W rzeczywistości Kahane zginął od kuli oficera LWP i było to początkiem bezpieczniackiej prowokacji. Bez trudu można znaleźć informacje o tym przy haśle Kahane w Wikipedii i w materiałach IPN-u, książkach K. Kąkolewskiego, księdza J. Śledzianowskiego. Dlaczego więc pan Kornhauser kłamał w swym wierszu i nigdy nie przeprosił… za to kielczan a teraz bezmyślnie wyrzucono p. Sołtysiak za powiedzenie prawdy.

W tekście na blogu z 26 kwietnia pisałem: „Pytanie, ile osób będzie miało cywilną odwagę, by ją poprzeć wbrew nowym „prawicowym” cenzorom?!”. Tym mocniej cieszę się więc, że już w kilka dni po moim tekście M .Sołtysiak znalazła obrońcę i to znakomitego - najsłynniejszego pisarza i poetę kresowego Stanisława Srokowskiego, autora scenariusza do głośnego filmu Wołyń.
 
W kolejnym swym cotygodniowym felietonie pt. „Obywatel a władza i państwo”, zamieszczonym w „Warszawskiej Gazecie” z 28 kwietnika- 11 maja 2012 r. Srokowski napisał m.in.: „Męska władza nie zakazuje mówienia, nie wprowadza cenzury, nie blokuje myślenia, tylko słucha i mądrze wykorzystuje wiedzę płynącą z ust ludu, obywateli. Poruszyła mnie bardzo ostatnio sytuacja Pani Małgorzaty Sołtysiak, którą już tydzień temu „Warszawska Gazeta” zaprezentowała. To aktywna, twórcza, mądra i pełna pasji działaczka społeczna z Kielc. Jak wiadomo, do niedawna pełniła funkcje wiceprzewodniczącej zarządu Stowarzyszenia Ruch Społeczny im. Lecha Kaczyńskiego. I oto nagle, ni stąd, ni zowąd, przestała tą wiceprzewodnicząca być. Co się takiego stało? Co uczyniła, że poza jej plecami wyrzucono ją z gremium kierowniczego ? Stowarzyszenie to jeszcze nie państwo. I nie wielka władza. Ale to znak, że w państwie coś się psuje. Odbył się nad nią sąd kapturowy i Małgorzata Sołtysiak została potraktowana jak śmieć, którego można się pozbyć w każdej chwili. W mądrze rządzonym państwie nie odbywają się sądy kapturowe. Nie linczuje się obywatela tylko dlatego, że inaczej myśli. To, co uczyniono z p. Sołtysiak, poraża i gniewa. Bo jest niesprawiedliwe i głupie. Bez sensu. Taki sposób potraktowania człowieka świadczy o prymitywnych gustach i złej woli.(Podkr.-JRN).
Do tej pory p. Sołtysiak nie wie, w czym zawiniła. Nikt nie zaprosił ją na zebranie. Nikt nie powiadomił, że odbędzie się nad nią jakiś sąd. Dowiedziała się o wszystkim przez przypadek. Dodajmy, że była współtwórczynią tego Ruchu. O usunięciu z zarządu dowiedziała się od dziennikarzy. Rozumiem jej rozgoryczenie i żal. Została wyrzucona, jak się domyśla, zapewne tylko dlatego, że krytycznie się wypowiedziała o wystąpieniu prezydenta Dudy w Kielcach, w trakcie obchodów 70-rocznicy pogromu kieleckiego, kiedy to prezydent Duda oskarżył w dużym stopniu mieszkańców miasta, którzy jakoby mordowali Żydów. Z taką interpretacją Małgorzata Sołtysiak się nie zgadza. I powiedziała to publicznie. Nie zgodziła się, by obarczać kielczan odpowiedzialnością zbiorową za niepopełnioną zbrodnię. Zamknięto jej usta za to, że ośmieliła się mieć inne zdanie niż prezydent. (Podkr.-JRN). Właśnie w tym momencie stajemy wobec problemu odpowiedzialności obywatela za swoje państwo, region, miasto (...) Państwo i jego instytucje nie mogą niszczyć obywatela. Nie mogą zamykać mu ust. Bo to prowadzi prostą drogą do degeneracji władzy i upadku państwa (...) „
 
Jakże warto, by te mądre i stanowcze słowa pisarza Stanisława Srokowskiego dobrze przemyśleli politycy PiS i Ruchu im. Lecha Kaczyńskiego. Żeby zrozumieli, że PiS tylko straci na forsowaniu nowej cenzury i żeby zrozumieli, że niezależnie myślące indywidualności ,takie jak Pani Małgorzata Sołtysiak są prawdziwym skarbem, a nie obiektem do stawiania pod pręgierzem.
 
Pani Małgorzata Sołtysiak jest pierwszą ofiarą zemsty za krytykę kłamliwych stwierdzeń o historii Polski ze strony prezydenta Andrzeja Dudy, Stwierdzeń faktycznie godzących w mądrą politykę historyczną, której potrzebę tak mocno i słusznie akcentuje PiS. Czy będą dalsze ofiary retorsji za krytykę słabego, mięczakowatego prezydenta RP? Prezydenta, który wciąż ulega presji potężnego lobby żydowskiego i wyraźnie zapomniał o potrzebie obrony polskości. Zapomniał o tym, w imię jakich wartości go wybrano! Walczmy i naciskajmy na to, żeby nie zatriumfowała dość ponura prognoza Grzegorza Brauna z 27-go lutego 2017 r., iż „Polska nie wstała z kolan! Po prostu zmieniła klęcznik!” A jeśli prezydent A. Duda będzie dalej powtarzał swe serwilistyczne błędy wobec innej nacji, to trzeba będzie jak najszybciej zastanowić się nad wytypowaniem innego, dużo bardziej stanowczego kandydata z prawicy patriotycznej na przyszłego Prezydenta RP!

środa, 26 kwietnia 2017

Odkłamać historię stosunków polsko-żydowskich (VIII)

Nowi cenzorzy w Ruchu im. Lecha Kaczyńskiego
 
Niewątpliwie ogromnie potrzebny jest silny autentyczny ruch społecznego wsparcia dla rządu Zjednoczonej Prawicy, skupiający jak najszersze rzesze bezpartyjnych. Takim ruchem miał być z założenia powstały w 2011 r. Ruch Społeczny im. Lecha Kaczyńskiego. Niestety grzechem pierworodnym tego ruchu było tworzenie go od góry, a nie oddolnie, tak jak powinny powstawać nowe prawdziwie niezależne ruchy społeczne. Co gorsza na czele tego ruchu od razu postawiono kancelistę Macieja Łopińskiego b. urzędnika kancelarii świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego. Maciej Łopiński przez 10 lat był w PZPR (od 1971 r. do 1981r,); do partii wstąpił tuż po masakrze grudniowego buntu robotników Wybrzeża w 1970 r., a od 1981 r. działał w opozycji. Wyraźnie nie miał on jednak żadnych umiejętności tworzenia ruchu społecznego. W efekcie Ruch Społeczny im. Lecha Kaczyńskiego faktycznie dogorywa niemal od powstania. W ostatnim czasie działalność tego Ruchu ograniczała się niemal wyłącznie do przyznawania dorocznych nagród, co jest o wiele za mało jak na ruch społeczny. Już cztery lat temu jeden z działaczy tego Ruchu, profesor, a obecnie nawet poseł PiS, zwierzył mi się, że Ruch im. Lecha Kaczyńskiego jest po prostu w letargu. Jedyną prawdziwie aktywną częścią tego ruchu jest działające w kręgach wykładowców poznańskie AKO Sukcesy AKO są jednak wyłącznie zasługą świetnie działającej samodzielnej poznańskiej części tego Ruchu pod kierownictwem dynamicznego profesora Stanisława Mikołajczaka.
 
Gdy p. M. Łopiński awansował w 2015 r. do kancelarii prezydenta A. Dudy, na czele Ruchu postawiono panią Martę Kaczyńską, niestety pozbawioną głębszego doświadczenia politycznego, M. Kaczyńska, znana głównie z tego, że jest bratanicą Prezesa PC, stara się być celebrytką i ma za sobą bardzo nieudany związek z synem SLD-owskiego barona, Dubienieckiego. Nie uratowała ona dogorywającego Ruchu. W marcu tego roku doszło zaś do prawdziwego skandalu - z Ruchu usunięto jego prawdziwą podporę - niezwykle aktywną działaczkę patriotyczną z Kielc, współzałożycielkę Ruchu w 2011 r, jednogłośnie wybraną na wiceprezeskę na walnym zebraniu Ruchu w 2015 r. Małgorzatę Sołtysiak. Pani ta, bratanica jednego z dowódców „żołnierzy wyklętych”, od lat niestrudzenie walczy o dobre imię Kielc i odsłonięcie pełnej prawdy o kulisach NKWD-zistowskiej i bezpieczniackiej prowokacji w lipcu 1946 r. oszczerczo ogłoszonej w PRL-u jako rzekomy pogrom Żydów W swej walce o prawdę o prowokacji kieleckiej p. Małgosia Sołtysiak niejednokrotnie zderzała się ze skądinąd bardzo nieciekawą postacią obecnego prezydenta Kielc Wojciecha Lubawskiego. Tenże Lubawski na każdym kroku wspiera skrajnie prożydowskiego Bogdana Białka, zaprzyjaźnionego z polakożercą J. T. Grossem, któremu organizował spotkanie w Kielcach. Białek zakładał niegdyś kielecki oddział „Gazety Wyborczej” i nawet był jego redaktorem naczelnym. „Wyróżnił się’ m .in. atakowaniem kieleckich bohaterów Polskiego Państwa Podziemnego. Dzięki protekcji prezydenta Lubawskiego właśnie wielbiciel Grossa Białek organizował w zeszłym roku kieleckie obchody zbrodni kieleckiej z 1946 r. Były one utrzymane całkowicie w stylu PRL-owskich kłamstw na ten temat. 4 lipca 2016 r. doszło w Kielcach do uroczystego wystąpienia prezydenta A. Dudy, który nie uwzględnił coraz wyraźniejszej prawdy o kulisach sowieckiej i bezpieczniackiej prowokacji z 1946 r. i w najlepsze perorował o zbrodni kieleckiej jako efekcie rzekomego pogromu Żydów
 
Przemówienie prezydenta A. Dudy sprowokowało liczne pełne oburzenia głosy wśród internautów. Pisano m.,in.:

Dlaczego Pan Prezydent bierze w obronę tylko wybranych. Nie ma usprawiedliwienia dla żadnej zbrodni, ani antysemickiej ani antypolskiej, to dlaczego bierze Pan udział w antypolskiej nagonce?
rabbi.rozencwajg
W Polsce jest miejsce wyłącznie na antypolonizm!
wilenski11
i nieprawdą jest jakoby żydzi kwiatami witali armię czerwoną, nie było też żydowskich prokuratorów i sędziów z nadania nkwd, którzy bez skrupułów mordowali Polaków a teraz nie spekulują i nie fundują ludziom co rusz kryzysów finansowych, to
Stanisław

"nie ma usprawiedliwienia dla (...) " Ciekawe czy z równą stanowczością wypowie się Pan odnośnie zbrodni wołyńskiej. Niebawem się okaże.
Martyrologia Polski to nie tylko Katyń, to również Wołyń i żydowskie mordy NKWD na Polskich obywatelach, panie prezydencie Duda.
Obywatel.

Szkoda, że co do ludobojstwa Polakow juz sie wypowiadasz tak dosadnie panie prezydencie POLSKI.

Jagoda.

Maski spadają. Nigdy nie miałam złudzeń co do p. Dudy ani wątpliwości czyja polityka jest tu realizowana, zwłaszcza po działaniach MSZ. Myślę że przymierzają się do wypłacania tych 65 mld $.

Gość.

Skandaliczne słowa pod adresem Polaków. Proszę nie fałszować faktów z naszej historii.

Goj.

Gdzie ta dobra zmiana? Mieliśmy wstać z kolan, skończyć z pedagogiką wstydu (...) Dodajmy do tych uwag internauty pytanie : Gdzie tu sens, gdzie logika panowie z PiS-u ?

lamen111.

To przykre, ze państwo polskie w osobie Prezydenta firmuje kłamstwo historyczne. Antypolonizm na świecie oraz w Polsce jest większy niż antysemityzm i jakoś to władzy nie przeszkadza.

2xc

Żałuję, że na niego głosowałem.
Duda skapcaniałeś. Ciągle to samo., ten sam teatr. PLUCIE NA POLAKOw Obwinianie POLAKOW OFIAR POGROMOW NIEMIECKICH<UKRAINSKICH. MY POLACY SARMACI we własnym kraju jesteśmy OBWINIANI, OPLUWANI ,nawet p;rzez Prezydenta.
 
rebe.

Czy Duda wchodzi w buty Kwasa i chce nas upokorzyć? Czy nasi prezydenci muszą kłamać po prowokacji UB?
sympatyk.
Głosowaliśmy na Pana, aby reprezentował P:an interesy polskie., Ten kapelusz reprezentuje kogoś innego. Nagła zmiana?
 
r.

Czy to jeszcze nasz prezydent? Prezydent Polaków? Po dzisiejszej uroczystości można zacząć wątpić?
Gdzie prawda? Proszę nie zakłamywać historii Polski.1000 lat wspólnej historii to nie życie razem, bo Żydzi mieli osobne gminy, i to nie tylko przyjaźń i znajomość, ale walka o byt, korupcja i lichwa

(Jak widać zwykły internauta okazał się bardziej biegły w historii od prezydenta A.Dudy- JRN).

Niektórzy autorzy pokpiwali z mało gustownego czarnego żydowskiego kapelusza, który ubrał w lecie prezydent Duda. Pisali:
 
Helena Barska

8 lipca 2016. We własnym kraju spotykamy się z antypolonizmem i jakoś nikt nie chce tego zauważyć. W tym kapeluszu jest Panu nie do twarzy.

polstuś

Pan. Co za ??? tak ubrał Prezydenta?
Alicja.
Ten kapelusz jest za duży na Dudę .Wygląda w nim śmiesznie.

Zenski.

6 lipca. Panie prezydencie, jestem załamany...Ten kapelusz?
 
Marek.

A kto mu taki kapelusik w lecie kazał założyć?

Prezydent Duda, który na ogół ubiera się z gustem, wyraźnie przeszarżował ze swym żydowskim kapeluszem. Po nałożeniu w lecie tego za dużego czarnego kapelusza trochę przypominał słynnego sołtysa Kierdziołka.
 
Cytowane tu wpisy w internecie to tylko cząstka z rozlicznych wpisów, które wyrażały rozczarowania z Prezydenta Dudy po jego tak pierwszym skrajnym prożydowskim „odlocie” w wystąpieniu w Kielcach. Tym bardziej warto docenić odważną patriotkę kielecką Małgosię Sołtysiak, która mimo eksponowanej pozycji wiceprezeski Ruchu im Lecha Kaczyńskiego nie wahała się otwarcie powiedzieć tego, co myśli o wystąpieniu prezydenta Dudy w Kielcach. Jak mówiła p. Sołtysiak w wywiadzie „Zemsta za prawdę o pogromie kieleckim?”, udzielonym redaktorowi „Warszawskiej Gazety” (nr z 21 kwietnia 2017 Robertowi Wyrostkiewiczowi „To prawda, nie milczałam. Za to spotkała mnie zemsta... W publicznych wypowiedziach odniosłam się do wystąpień pana prezydenta i pani premier ( w związku z rocznica prowokacji kieleckiej - JRN). Byłam nimi autentycznie oburzona. Ich wymowa była identyczna z tą z minionej epoki. Byłam mocno rozczarowana, liczyłam bowiem, że „dobra zmiana” umożliwi wolność badań naukowych i wyjaśnienie do końca, kto i z czyjej inspiracji dokonał pogromu Żydów w Kielcach w 1946 r. Obydwa wystąpienia polityków państwowych, którzy mieli prowadzić politykę historyczną, nie upokarzającą naszego narodu i odkłamującą wydarzenia, za które wbrew prawdzie obarczani są Polacy, były dla mnie wielkim rozczarowaniem i dałam temu wyraz. Po prostu historii nie można przekłamywać na modłę poprzedników szkalujących Polaków, nie opierając się przy tym na historycznych ustaleniach. Do tego obietnice trzeba spełniać, a te pozostają niespełnione. Reduta Dobrego Imienia złożyła wniosek do Kancelarii Prezydenta w sprawie Grossowi polskiego orderu. Zdaje się, to miało to miejsce jesienią 2015 r. Nikt już o tym nie pamięta. Szkalowanie Polaków odbywa się bezkarnie, a order nadal pierś Grossa zdobi...” (Podkr.- JRN). Dodajmy do tych słów M. Sołtysiak - a nasz Prezydent jak zwykle nic nie robi przeciw antypolonizmowi. Woli wraz z polakożercami typu A. Foxmana wygłaszać tyrady przeciw antysemityzmowi. Bo tylko ta sprawa go naprawdę rajcuje. Pogratulować!
 
Sołtysiak odniosła się w swoim wywiadzie dla „Warszawskiej Gazety” również do pożałowania godnego faktu odczytania na obchodach 70-lecia zbrodni kieleckiej obrzydliwego oszczerczego wiersza na ten temat, który wyszedł wiele lat temu spod pióra teścia prezydenta Dudy - Juliana Kornhausera. Jak powiedziała Sołtysiak: „W czasie obchodów odczytano utwór Juliana Kornhausera „Wiersz o zabiciu doktora Kahane”, który zaczyna się od słów : „A jacy to źli ludzie, mieszczanie kielczanie, żeby pana swego Seweryna Kahane, zabiliście, chłopi, kamieniami,. sztachetami”. Fakty są takie, że Seweryn Kahane został zastrzelony przez żołnierza (oficera-JRN) WP na początku wydarzeń 4 lipca 1946 r. Ciekawi mnie również, co autor miał na myśli, pisząc, że Seweryn Kahane był „panem” kieleckich mieszczan i chłopów? Nie mogłam na te działania, słowa i akceptacje dla takich uroczystości nie zareagować, nawet jeśli przyłożyli do tego rękę sam prezydent i pani premier. Została przedstawiona nieprawdziwa wersja historii”..
 
Małgorzata Sołtysiak pisze niepodważalną prawdę na ten temat, prostując oszczerstwa Kornhausera o zabiciu Seweryna Kahane przez „złych mieszczan kieleckich”. Bez trudu można sprawdzić w Wikpedii, że Kahane, przewodniczący Komitetu Żydowskiego w Kielcach został zastrzelony przez żołnierza, a niezabity sztachetami przez mieszczan czy chłopów. A ściślej zastrzelił go oficer LWP, co było początkową fazą prowokacji kieleckiej, przygotowanej za wiedzą czołowego przedstawicielka żydokomuny w Polsce Jakuba Bermana, nadzorującego bezpiekę w Biurze Politycznym KC PPR.
Dodajmy, że w tekście na Facebooku p. Małgosia Sołtysiak napisała m.in.:
Ja myślę, że zarówno premier Szydło, jak i prezydent Duda przyjęli wersję o antysemickich Kielcach, bo lobby żydowskie okazało się silniejsze. Podobnie w Jedwabnem, pomimo przerwanej ekshumacji i niedokończonym śledztwie, obowiązuje sowiecka wersja historii o polskim antysemityzmie, co by to nie miało znaczyć. Wznowienie śledztwa w obydwu przypadkach jest nieodzowne. Tylko wtedy upadnie żydowski motyw do szantażowania Polski. Będzie kiedyś odważny rząd, który się z tym zmierzy? W każdym razie my będziemy naciskać.” .
Następnie w rozmowie z Wolną Polską” tak wyjaśniła swoją wypowiedź.„Tak to odczuwałam. Nie jestem politykiem i nie znam uwarunkowania stanowiska pani premier i pana prezydenta. Z jakiegoś tytułu ekshumacja w Jedwabnem została przerwana. Jest tutaj na pewno jakieś drugie dno, o którym nie mamy pojęcia na tyle wiarygodnego, aby o nim oficjalnie mówić. O coś w tym wszystkim chodzi. Nazwałam to „lobby żydowskim”, ale gdzieś jest przyczyna, że taka opinia o Polakach jest rozpowszechniana i nie ma na to stanowczej reakcji rządu czy placówek dyplomatycznych.”
Jak z tego wszystkiego wynika pani Małgosia Sołtysiak jest pierwszym męczennikiem walki przeciw antypolonizmowi za czasu prezydentury A. Dudy i rządu Dobrej Zmiany. Kompromitujący był fakt, że usunięto ją ze stanowiska wiceprezeski Ruchu im. Lecha Kaczyńskiego pod jej nieobecność na zebraniu (specjalnie ją pominięto przy zapraszaniu uczestników). Przykre to i żałosne! Pytanie, ile osób będzie miało cywilną odwagę, by ją poprzeć wbrew nowym „prawicowym” cenzorom?! W każdym razie już teraz cieszę się, że w najbliższym numerze „Warszawskiej Gazety” ma wystąpić w obronie M. Sołtysiak znakomity pisarz kresowy Stanisław Srokowski. Jak z tego wynika sprawy usunięcia Małgosi Sołtysiak nie da się już wyciszyć!
Ciekawe ,jaki będzie dalszy rozwój Ruchu im. Lecha Kaczyńskiego, który tak skompromitował się wyrzuceniem swej wiceprezeski M. Sołtysiak pod jej nieobecność. Nie dowodzi to na pewno dużej siły demokracji w tym Ruchu! Jak widać PRL-owskie prywyczki są nadal bardzo silne za rządów Dobrej Zmiany. Przypomnę, że w październiku zeszłego roku po moim wieczornym wystąpieniu na swoim blogu z krytyką słabo zreformowanej telewizji spod znaku J. Kurskiego już następnego dnia rano poinformowano mnie o zablokowaniu mego zaplanowanego na prawie godzinę radiowego programu o Powstaniu Węgierskim 1956r. Retorsja jak za najlepszych lat PRL-u!

niedziela, 23 kwietnia 2017

Odkłamać historię stosunków polsko-żydowskich (VII)

J. Karski: „Polska była ropiejącym wrzodem w Europie w XIX wieku”
 
Szczególnie jaskrawym przykładem obrzydliwych ,wręcz niepoczytalnych, pomówień Karskiego pod adresem Polski był jego wywiad dla SdRP-owskiej „Trybuny” z 3 lutego 1997 r. „Polska- Mesjasz czy wrzód?” Powiedział tam wprost : „Przecież Polska to jest teren w Europie, który w XIX wieku, jak to odkryłem w dokumentach, nazywany był w kancelariach dyplomatycznych „ropiejącym wrzodem Europy”, „z którym nie wiadomo, co robić”. Karski całkowicie utożsamiał się z tym oszczerczym twierdzeniem i podkreślił: „Faktem jest, że od pokoleń Polska jest klasycznym terenem niestabilności. Ile było granic Polski? Jeszcze przed śmiercią Sobieskiego unia perejesławska - inne granice, pokój karłowicki- inne granice, I,II,III rozbiór - jeszcze inne granice”. Dajmy tu znaczącą poprawkę do słów Karskiego. Twierdzenie o Polsce jako „ropiejącym wrzodzie Europy” wypowiedział kanclerz zaborczej Austrii - Metternich.. Nieprzypadkowo, bo to polscy generałowie : J. Bem i J. Dembiński dowodzili walką Węgrów przeciw austriackiemu despotyzmowi, a inny polski generał Chrzanowski dowodził walką Włochów przeciw Austrii..Dla kancelarii państw zaborczych, od Austrii po Rosję i Prusy, byliśmy rzeczywiście „ropiejącym wrzodem ich Europy, symbolem ciągłego niezłomnego buntu. I oto renegat Karski całkowicie utożsamiał się z opiniami zaborców przeciw Polsce, a nie opiniami Europy wolności. Nie identyfikował się z opiniami najsłynniejszych wolnościowych XIX-wiecznych intelektualistów i polityków, dla których Polska była ucieleśnieniem ideałów prawdy i wolności. Z Victorem Hugo, który nazwał Polskę „rycerzem Europy” i zapewniał : „Polska będzie triumfować. Gdyby bowiem zginęła na zawsze, to jej śmierć byłaby mniej więcej śmiercią dla nas wszystkich”. Ze słynnym historykiem francuskim Julesem Micheletem, który pisał o Polakach jako „narodzie wspaniałym, narodzie najbardziej ludzkim”, a o Polsce, jako o kraju, który uratował ludzkość. Z przywódcą węgierskiej wojny niepodległościowej 1at 1848-1849 Lajosem Kossuthem, który stwierdził: „Sprawa Polaków jest sprawą Europy i śmiało mogę powiedzieć, że kto Polaków nie szanuje (...) ten własnej nie kocha Ojczyzny”. Ze słynnym rewolucjonistą włoskim Giuseppe Garibaldim, który stwierdził: „Sprawa polska jest sprawą całej ludzkości”. Ze słynnym myślicielem duńskim żydowskiego pochodzenia George Brandesem, który pisał : „Kochać Polskę i wolność - to jedno”.
 
W dalszej części wywiadu dla postkomunistycznej „Trybuny” Karski wystąpił jako gwałtowny krytyk naszych powstań narodowych i żarliwy obrońca „ładu”, który nam stwarzali carowie. Bo przez powstania traciliśmy tylko resztki państwa: „Powstało Królestwo Kongresowe i znowu inne granice. Unia dynastyczna z carem- macie sejmy, macie rząd, własne wojsko. No to Polacy zrobili Powstanie Listopadowe. Wtedy car odebrał konstytucje, ale ciągle jeszcze trzymał Królestwo Kongresowe. No to Polacy zrobili Powstanie Styczniowe. W odwecie następny car zadecydował: Nie ma Królestwa Kongresowego, tylko jest „Priwislinskij Kraj”.
 
Według Karskiego wszystkiemu temu byłi wyłącznie winni Polacy, buntowali się przeciwko dobroci cara, który dał im wszystko: „sejmy, rząd i własne wojsko”. Jak było w rzeczywistości - pokazują słowa czołowego w swoim czasie rzecznika orientacji prorosyjskiej w Polsce, byłego ministra spraw zagranicznych Rosji księcia Adama Czartoryskiego. Ten słynny dyplomata i polityk już 17 lipca 1815 roku ostrzegał swego przyjaciela cara Aleksandra I: „Książę Konstanty żywi nienawiść do tego kraju (...) Konstytucja jest przedmiotem drwin u niego (...) pragnie kierować armią kijem i zastosowuje go (...) Czas nagli, Najjaśniejszy Panie. Każda godzina może przynieść burzę i katastrofę, o jakiej myśl sama przeraża”. Według Karskiego jednak to tylko Polacy byli wszystkiemu winni. Jak mogli buntować się przeciw Mikołajowi I Pałkinowi, jak mogli buntować się przeciw barbarzyńskim rządom Iwana Paskiewicza, ponurej „paskiewiczowskiej nocy”, bo przecież ciągle jeszcze cały ówczesny terror odbywał się pod szyldem Królestwa Kongresowego. Włosi czy Węgrzy buntowali się, robili powstania przeciw imperium Habsburgów, o wiele łagodniejszemu pod względem terroru i barbarzyństwa od Rosji, a jednak według anty-Polaka Karskiego to Polacy byli winni, że buntowali się przeciw imperium knuta, tiurmy, katorgi i ciemnoty!
 
Z dosadną odpowiedzią na antypolskiej obelgi Karskiego, choć bez wymienienia wprost jego nazwiska wystąpił Jan Nowak- Jeziorański w tekście publikowanym w parę miesięcy po wywiadzie Karskiego w „Trybunie”. Nowak -Jeziorański pisał m.in.: „Stańczycy widzieli zbawienie w zgodzie z Austrią, ale nie uważali się nigdy za Austriaków mówiących po polsku. Byli Polakami do szpiku kości. Żaden z nich nie powtórzył potwornej obelgi, jaka rzucił wobec Polski Metternich, który nazwał ją „ropiejącym wrzodem Europy, z którym nie wiadomo co robić”. Metternich, pamiętajmy był architektem Świętego Przymierza i śmiertelnym wrogiem nie tylko Polski, ale także wszystkich ludów Europy walczących o prawo do samostanowienia. W surowych ocenach Kalinki, Szujskiego, Bobrzyńskiego i innych nigdy nie było pogardy i tonu wyższości wobec własnego narodu, który cechuje renegatów”.(Podkr.-JRN). (J. Nowak- Jeziorański: Spór o o Konstytucję 3 maja, „Gazeta Wyborcza” ,2-4 maja 1997 r.). Jak widzimy nawet J. Nowak-Jeziorański już wtedy myślał o Karskim jako o renegacie. Nieprzypadkowo Karski już nigdy nie podał mu ręki do końca swego życia. A jednak prezydent A.,Duda wywyższył renegata do stopnia generała!
 
Atak Karskiego na „idiotyczne” Księstwo Warszawskie
 
W cytowanym, wyżej wywiadzie dla postkomunistycznej „Trybuny” znalazła się jeszcze inna konstatacja- horror w wykonaniu Jana Karskiego. Było to stwierdzenie, że „Napoleon zrobił idiotyczne jakieś Księstwo Warszawskie”. „Dobrodziejstwu” carów Karski przeciwstawiał jako idiotyzm państwo polskie, niewielkie, ale rzeczywiście narodowe, z księciem Józefem Poniatowskim na czele narodowej armii, z demokratycznymi reformami i kodeksem Napoleona. Skrajny rusofil Karski nic z tego nie rozumiał, za to tym mocniej wychwalał dobrodziejstwa Stalina dla Polski. I wychwalał Polskę pojałtańską, która dzięki Stalinowi dostała jakoby „najlepsze granice, jakie miała w historii, proste, bez żadnych wygibasów”.
 
Pozwolę sobie zacytować tu opinię znanego dziennikarza Stefana Bratkowskiego, dziś znajdującego się w przeciwnym do mnie obozie, choć kiedyś byliśmy bardzo zaprzyjaźnieni. W książce Bratkowskiego, przez lata bardzo gruntownie zajmującego się dziejami Polski w XIX wieku „Najkrótsza historia Polski” (Warszawa 1999, ss.229-230) czytamy. : „Księstwo Warszawskie, to zaszczytna przygoda historyczna narodu (Podkr.-JRN).(...) Zakrawało to istotnie na cud. Bo naraz całe społeczeństwo szlacheckie, balujące na grobie ojczyzny, przeobraziło się znowuż w zaradnych, rządnych obywateli. Organizuje się, powołuje kompetentne władze lokalne, wojewódzkie i centralne, wyposaża swoje wojsko, reformuje kraj, instalując na terenie Księstwa - francuskie prawo cywilne i handlowe, słynny „Kodeks Napoleona” i „Kodeks Handlowy”, które dadzą ziemiom centralnej Polski wyprzedzenie cywilizacyjne wobec reszty środkowej i wschodniej Europy. I nikt nie skąpi grosza”.
 
Tak pisał prawdziwie kompetentny badacz historii Polski w XIX wieku, a nie niedouczony pseudouczony. Karski.
 
Jak nieproszony mentor zza Oceanu Karski potępieńczo atakował polskie elity z przeszłości
 
Narodowy nihilista Jan Karski nie zapomniał w swych obłąkańczych potępieńczych atakach na dzieje Polski starannie oczernić dawne polskie elity, o ileż wspanialsze od dzisiejszych ułomnych elit, od Kwaśniewskich, przed którymi Karski padał na ziemię w wiernopoddańczych hołdach. Karski piętnował rzekomy zawsze niski poziom polskich elit, I robił to wbrew prawdzie-jak pokazałem na paru wspomnianych przykładach. W cytowanym już wyżej wywiadzie dla postkomunistycznej „Trybuny” Karski uogólniał: „Zdaję sobie sprawę, że to, co powiem, nie będzie się podobało Polakom. W Polsce tradycyjnie, i to nie tylko w tym pokoleniu, ale zawsze, elity polityczne były na niskim poziomie”. Rzekomej tradycyjnej - od zawsze słabości politycznych elit polskich Karski przeciwstawiał prawdziwy pean na cześć postkomunistycznego prezydenta RFP Aleksandra Kwaśniewskiego, oceniając go jako „doskonałego prezydenta”, „tworzącego prawidłowy obraz Polski”.( (Por. postkomunistyczna „Trybuna” z 3 lutego 1997 r.) Zapytajmy jaki kraj zaaplikowałby nam Karski jako wzorzec zawsze wysokiego poziomu elit? Czy może „elity” niemieckie z czasów Wilhema II, z ich poparciem militaryzmu i parcia do wojny, albo „elity” Republiki Weimarskiej? A może „elity” rosyjskie, z ich wieczną akceptacją samodzierżawia, od XVIII wieku po rok 1917 i straszliwą nieudolnością kiereńszczyzny? A może „elity” francuskie z doby Daladiera, osławionych monachijczyków i późniejsze rządy kolaborantów z Vichy? Czy dzisiejsze tak głupawe „elity” amerykańskie spod znaku Clintonów i Obamy? Przypomnijmy, co mówił na ten temat polskich elit znakomity historyk, przedwcześnie zmarły profesor Jerzy Skowronek. W diametralnej sprzeczności z dywagacjami Karskiego o niskim poziomie polskich elit były uwagi profesora Skowronka o elicie Powstania Styczniowego, o „dojrzałości i odpowiedzialności jego przywódców, którzy swój los przyjęli z podniesionym czołem, mając świadomość, jak wiele od tego zależy. Zginęli, ale ocalili honor. O pokusy nie było trudno: denuncjacje współpracowników i towarzyszy walki lub ucieczka za austriacki kordon by ich ocaliła. Ale nic takiego nie miało miejsca”( Por. „Gość Tygodnika: profesor Jerzy Skowronek „Tygodnik Solidarność” ,28 stycznia 1994,oprac. W. P. Kwiatek)/. Jakże ważna była wymowa całego przesłania rozmowy z prof. J .Skowronkiem: „Za każdym razem nasz gość dowodnie wykazywał,.że nigdy nie mieliśmy powodów do wstydu, że to od nas można było czerpać garściami doświadczenia. Że j a k o   n a r ó d z d a w a l i ś m y  z a w s z e  e g z a m. i n”. (Podkr- .J. Skowronka). Tak oceniał prawdziwy patriota, jakże przeciwstawny postawom typu anty-Polaka Karskiego!

Karskiego, renegata, wyzutego z szacunku dla polskości, i tak mocno ją szkalującego, wyraźnie trzeba było by posłać na długie, bardzo żmudne korepetycje z polskich dziejów do niektórych wybitnych cudzoziemców, doskonale znających dzieje Polski. Choćby do jednego z czołowych zagranicznych badaczy historii Polski prof. Normana Daviesa, autora słynnego „Bożego Igrzyska”, który stwierdził wręcz: „Historia uczy, że Polacy przetrwali, bo potrafili walczyć o swe państwo i ich obowiązkiem jest walczyć dalej”.(Cyt za: Polacy jak Irlandczycy, wywiad W. Pankowskiego z N. Daviesem, „Gazeta Wyborcza”, z 10 marca 1996 r.)
 
Tak poniewierający polska historię Jan Karski z biegiem lat przestał odczuwać jakiekolwiek więzy uczuciowe z Polską i Polakami. E. T. Wood i S. M. Jankowski pisali (op.cit.,,s.322): „W 1991 roku Jan wrócił do wolnej Polski, aby odebrać doktorat honoris causa na Uniwersytecie Warszawskim i wygłosić wykład; był zadowolony z tej wizyty, ale nie przeżywał jej głęboko, gdyż czuł sie już Amerykaninem”, (Podkr. - JRN). 

Wcześniej występując w październiku 1981 roku na Międzynarodowej Konferencji Oswobodzicieli, koordynowanej przez Wiesela (żydowskiego noblistę -JRN) i sponsorowanej przez Radę Pamięci Holocaustu, przypochlebiając się zebranej publiczności, głównie żydowskiej, Karski powiedział: „ja jestem chrześcijańskim Żydem”.(Cyt. za: E. T. Wood i S. M. Jankowski : op.cit.,s.319). Rzeczywiście zachowywał się jak Żyd, ale nie chrześcijański, a skrajnie antypolski!

I osobę takiego oszczercy historii Polski prezydent A. Duda wyniósł do stopnia generała. Czy zrobił to tylko przez ignorancję? A gdzie byli jego taki liczni doradcy?
 
Kto doprowadził do wyolbrzymienia ponad miarę domniemanych zasług Jana Kurskiego
 
Pokazałem jak bardzo niezasłużenie wznosi się na piedestał Jana Karskiego ponad innych prawdziwych bohaterów takich jak Ojciec Maksymilian Kolbe czy Witold Pilecki. Warto się przyjrzeć, co szczególnie sprzyjało skrajnemu nagłaśnianiu postaci J. Karskiego jako niemal bohatera wszechczasów. Myślę, że szczególnie dużą rolę odegrały pod tym względem jego bardzo silne związki z Klubami Rotary, czym się tak chwalą na stronie tych klubów. Od 1934 roku do śmierci Karski pozostawał związany z ruchem rotariańskim. Od 1995 roku był członkiem honorowym RC Kazimierz Dolny. Podczas swojej misji wojennej goszczony był przez dziesiątki klubów Rotary w Wielkiej Brytanii i USA, gdzie prezentował sytuację w okupowanej Polsce, w tym, dokonującą się hitlerowską zbrodnię na narodzie żydowskim. Także w czasie swej kariery akademickiej i z racji pozycje międzynarodowego autorytetu w obszarze upamiętniania zbrodni Holocaustu był stałym gościem klubów rotariańskich. W historii polskiego Rotary, trudno o postać o podobnym znaczeniu. (Por. Jan Karski Rotary w Polsce,rotary.org.pl/jan-karski/.Rotary w Polsce. Dystrykt 223e1). Ciekawe, że jak pisał Andrzej Horubala w cytowanym wyżej świetnym tekście, to „Józef Retinger, agent niejasnych spraw, holował Karskiego na Zachodzie”.(Por. A .Horubała) 

Przypomnijmy, że Retinger był zagorzałym masonem, w latach 20-tych doradcą prezydenta Meksyku Eliasza Callesa, który starał się zniszczyć Kościół katolicki za wszelką cenę, mordując księży i paląc kościoły. Warto dodać, że zajadle antykatolicka i antypolska żydowska loża masońska B’nai Birth przyznała Karskiemu swoją specjalną nagrodę. W niezasłużonym promowaniu rzekomych ogromnych zasług Karskiego dla Polski bardzo dużą rolę odegrały dwie osoby: zajadły geremkowiec konsul w Los Angeles w latach 1999-2003 i w Nowym Jorku 2005-2010 Krzysztof Kasprzyk i konsul w Nowym Jorku w latach 2010-2015 znana z antypolskiego zadęcia konsul Ewa Juńczyk- Ziomecka.

sobota, 22 kwietnia 2017

Odkłamać historie stosunków polsko-żydowskich (VI)

Jak renegat Karski wciąż stawał po stronie Żydów w polemikach ze środowiskami polonijnymi
 
Szczególne haniebne w ostatnich kilkunastu latach życia Jana Karskiego było jego ciągłe stawanie po stronie Żydów w polemikach między nimi a przedstawicielami amerykańskiej Polonii. Było to zachowanie godne najgorszych renegatów. Szczególnie podłe było wystąpienie Karskiego przeciw polskiej stronie w czasie debaty polsko-żydowskiej w Muzeum Holocaustu w październiku 1995 r. Głównym przedstawicielem strony polskiej w tej debacie był profesor Iwo Cyprian Pogonowski, który skrytykował zakłamanie spraw polskich w Muzeum Holocaustu. szczególnie krytycznie oceniając przedstawienie w skrajnie antypolskim duchu zbrodni kieleckiej z 1946 r., wyeksponowanej w ostatniej sali Muzeum Holocaustu .I wtedy - jak pisano w „Dzienniku Związkowym” - „głównym polemistą (prof. Pogonowskiego- JRN) ku zdziwieniu wielu obecnych okazał się Jan Karski (...), twierdząc, że „Kielce są symbolem polskiej hańby”, a władze Muzeum Holocaustu „wykazały i tak wiele dobrej woli i taktu:”, nie wymieniając „polskich szmalcowników” - powszechnej jego zdaniem, nowej profesji Polaków, jaka pojawiła się podczas niemieckiej okupacji! W istocie był to głos odosobniony, ponieważ pozostali działacze polonijni zachowali pełną solidarność, i zgodność z szeregiem przytoczonych sugestii Iwo C. .Pogonowskiego, zgadzając się zwłaszcza, że sposób zredagowania i sformułowania wielu plansz (w Muzeum Holocaustu- JRN) jest co najmniej „niefortunny” .(Cyt .za tekstem, Wojciecha A. Wierzewskiego: „Żydzi nie byli jedynymi, którzy cierpieli...”, chicagowski „Dziennik Związkowy” 20-223 października 1995 r.) I takiego antypolskiego łobuza i renegata jak Karski niebywale mocno wyróżnił „nasz” prezydent A,. Duda, wynosząc go do rangi generała! Karskiemu nie przeszkadzało wystąpienie w jadowicie antypolskim filmie „Shoah” Lanzmanna, w którym ohydnie szkalowano jego polskich rodaków. Co więcej wybraniał ten film przed polskimi krytykami. Przypomnijmy, że antypolskie fałsze Lanzmanna spotkały z ostrym sprzeciwem ze strony niektórych uczciwych Żydów (np. ze świetnym polemicznym tekstem profesora Israela Shahaka z Izraela)., Ale ci Żydzi byli uczciwymi moralistami w przeciwieństwie do zaprzańca Karskiego!
 
Dlaczego Karski wciąż stronniczo stawał po stronie Żydów we wszystkich sporach między nimi a Polakami? Wiele nasłuchałem się na ten temat od dwojga szczególnie szanownych rozmówców : cytowanej już wdowy po Stefanie Korbońskim - Zofii i profesorze Iwo Cyprianie Pogonowskim, nader zasłużonym popularyzatorze historii i kultury polskiej w USA oraz niebywale stanowczym obrońcą obrazu Polski. Korbońska tłumaczyła zachowanie Karskiego wyłącznie chciwością, i uzależnieniem od korzyści materialnych i promowań, które zapewniali mu Żydzi jako najbardziej wpływowa grupa narodowościowa w USA. Pogonowski w czasie długiej, najdłuższej w moim życiu, bo prawie 2-godzinnej rozmowy telefonicznej, podał trzy zasadnicze powody skrajnej prożydowskiej stronniczości Karskiego. Po 1). Żydzi szantażowali go groźbą publicznego nagłośnienia prawdy o jego fałszu na temat rzekomego pobytu w obozie zagłady w Bełżcu. Po 2) Karskiemu zapewniono wysoką emeryturę z Izraela (płacę, to wymagam!). W przeciwieństwie do Polaków Żydzi potrafią doceniać rolę ważnych świadków historii. A takim świadkiem Karski niewątpliwie był. Po 3) Karski był prawdziwie kabotyński z natury. Żydzi obiecali mu zaś, że jeśli będzie konsekwentnie dokopywał Polakom w różnych debatach, to doprowadzą do mianowania go pokojowym laureatem Nobla, w co natychmiast miał uwierzyć., Swoją drogą zaś, czemu miał nie wierzyć, wiedząc, że np. Wisława Szymborska dostała Nagrodę Nobla w miejsce znienawidzonego przez Michnika Zbigniewa Herberta, W roku Karski dostał zresztą nominację do pokojowej nagrody Nobla.
 
Dodatkowo związki Karskiego z Żydami umocniło jego małżeństwo ze znaną żydowską tancerką z synagogi Polą Nirensztejn (Pola Niżyńską). Było to małżeństwo \dość zdumiewające, zważywszy na ogólnie znany fakt, że Pola Niżyńska ogromnie nienawidziła Polaków. Przyznawano ten fakt nawet w „Gazecie Wyborczej”. Niżyńska stanowczo odrzucała jakąkolwiek myśl o zaproszeniu przedstawicieli tak znienawidzonego narodu do ich domu i mówiła- „idź ze swymi Polaczkami do restauracji!”. Odmawiała też rozmawiania w domu po polsku, „bo nie może wybaczyć Polakom antysemityzmu”.(Wg. Aleksandry Klich: Ksero z życia Jana Karskiego, „Gazeta Wyborcza” z 28 września 2010 ). Dlaczego Nizyńska zgodziła sie więc poślubić Polaka Karskiego? Jest to prawdziwa tajemnica. Dodajmy, że ich małżeństwo zakończyło się samobójstwem Poli, która wyskoczyła z balkonu. Sam Karski przyznawał : „Moja żona nie miała serca do Polaków., Nigdy nie poszła na mój odczyt dla Żydów. „Ty kłamiesz, robisz propagandę tym swoim Polakom”- mówiła. Miała dla mnie szacunek, ale uważała mnie za polskiego szowinistę. Polaków uważała za antysemitów. Czy to się nam podoba, czy nie Polacy, maja na całym świecie opinie antysemitów”.( Por opracowaną przez Michała Cichego opowieść J. Karskiego : „Widziałem, „
Gazeta Wyborcza” z 2-3 października 1999 r.)

Poniewieranie historii Polski w licznych wypowiedziach Jana Karskiego
 
Nieprzypadkowe wydaje się skrajne deformowanie historii Polski jako „nienormalnego „kraju wiecznych nieudaczników” w licznych wypowiedziach Jana Karskiego, tak chętnie nagłaśnianych w różnych organach postkomunistów. W ostatnim okresie swego życia Karski chętnie akcentował, że nie czuje się Polakiem, bo teraz jest Amerykaninem. (tak mówił miedzy innymi w wywiadzie dla SdRP-owskiej „Trybuny” z 3 lutego 1997 r.) Nowa amerykańskość Karskiego nie przeszkadzała mu w bardzo surowym wyrokowaniu na temat Polski i polskości, których się wyrzekł. Przemawiał wciąż z pozycji samozwańczego nieubłaganego sędziego, mającego dla Polski i Polaków wyroki jak najsurowszego potępienia. Prawdopodobnie robił to, aby tym bardziej uzasadnić swoje odstępstwo od tak „złego” narodu, rzekomo obciążonego samymi wadami, swego rodzaju „chorego członka” Europy. Wypowiedzi Karskiego sączyły wciąż skrajny masochizm historyczny w odniesieniu do polskich dziejów - ich fałsz i nicość obnażyłem już w pierwszym tomie mojej grubaśnej książki „Zagrożenia dla Polski i polskości’ (Warszawa 1998,ss. 163-169). 

Na przykład w wywiadzie dla postkomunistycznego „Wprost” Karski głosił z typową dlań arogancją: „W ciągu minionych trzystu lat przegraliśmy wszystkie wojny, wszystkie powstania,. wszystkie zrywy narodowe (...) Były jednak dwa wyjątki. Zwycięstwo w wojnie polsko-bolszewickiej. A potem? Paroletnia anarchia polityczna, następnie dyktatura. Drugi wyjątek to bezkrwawe zwycięstwo „Solidarności” w latach osiemdziesiątych. I co teraz? Polityczna anarchia oraz gospodarcza zapaść”.” (Por. „grzech pychy”. rozmowa z Karskim we „Wprost” z 20 grudnia 1992 r.) Trudno zrozumieć, dlaczego niedouczony Karski zaczął swe wyliczanie od trzystu lat, a więc od 1692 roku. Przypomnijmy nieukowi, że w 1699 roku w pokoju karłowickim Polska odzyskała Kamieniec Podolski. W 1711 roku zakończyła się wojna północna, która trudno nazwać naszą klęską- formalnie byliśmy stroną zwycięską w wojnie ze Szwecją, choć u boku faktycznego zwycięzcy -cara Piotra I. Wojny o tron polski między Stanisławem Leszczyńskim, a Augustem II, a później Augustem III, miały charakter wojen domowych, choć ostatecznie rozstrzygnęła w nich popierająca Sasów Rosja. Fatalne skutki przyniosła klęska pierwszego dużego polskiego zrywu narodowego- Konfederacji Barskiej, apotem kolejne klęski- upadek Sejmu Czteroletniego i upadek Powstania Kościuszkowskiego. Czy po 1795 roku można jednak tylko mówić o samych klęskach, jak prawił niedouczek Karski? Czy można nazwać klęską walkę Legionów gen. J. Dąbrowskiego po stronie Napoleona w sytuacji, gdy walka ta przyczyniła się do powrotu Polski w 1807 roku na mapę Europy w formie Księstwa Warszawskiego. Dwa lata później Księstwo Warszawskie wyszło zwycięsko ze swych pierwszych bojów w wojnie z Austrią, wydatnie poszerzając swoje terytorium. Jak pisał słynny historyk generał Marian Kukiel: „Wyszło Księstwo z wojny 1809 roku prawie podwojone”.(Por. M. Kukiel: „Dzieje Polski porozbiorowe”, Londyn : 1993,s.129). Później w XIX wieku spotkały nas rzeczywiście same przegrane w powstaniach, choć warto wspomnieć o wygranej gospodarczej Poznańskiego w bojach przeciw germanizacji.
 
Wiek XX to nie tylko zwycięstwo 1920 roku i sukces „Solidarności” - jak głosił Karski. To również triumf powstania wielkopolskiego z końca 1918 r. i pierwszych miesięcy 1919 roku w walce przeciw Niemcom i ostateczny sukces powstań śląskich. To również udział w rozpoczętej z powodu napaści na Polskę w 1939 roku światowej wojnie przeciw III Rzeszy, zakończonej zwycięstwem koalicji, w której uczestniczyliśmy. (inna sprawa, to kwestia porzucenia Polski i reszty Europy Środkowej przez mocarstwa zachodnie, które w ten sposób przegrały zwycięstwo 1945 roku). Czas powojenny, to również zwycięstwa buntów Narodu przeciw totalitarnej władzy w październiku 1956 roku, obalenie Gomułki w rezultacie buntu robotników Wybrzeża w grudniu 1970 r. i cofnięcie podwyżek cen po buntach klasy robotniczej w Radomiu i w Ursusie w czerwcu 1976 roku. Wszystko to przemilczał Jan Karski, bo nie pasowało do jego pesymistyczno-masochistycznej wizji dziejów Polski.
 
Wyszydzanie przez Karskiego polskich tradycji walk „Za wolność naszą i waszą”. 

Żałosno-groteskowe były również podejmowane przez Karskiego próby opluwania polskich tradycji walk „za wolność naszą i waszą”. Według Karskiego: „Kiedy Polacy zaczną się „opiekować”, albo walczyć o jakiś naród, to przysporzą więcej kłopotów niż pożytku .Może więc byłoby dobrze, aby ktoś powiedział: „Polacy nie walczcie o nas!” (Por. Grzech pychy. Z rozmowy z J. Karskim, „Wprost” z 20 grudnia 19o92 r.) Szkoda, że Karski konkretnie nie wyjaśnił, na czym polegały rzekome kłopoty przysparzane przez Polaków narodom, za które walczyli. Może by wyjaśnił na przykład przyczyny tak uroczystych obchodów Dnia Pulaskiego w Stanach Zjednoczonych, czy sławy fortyfikacji Kościuszki w West Point. Dotąd. najwyższym posągiem w West Point jest pomnik Kościuszki. Może by wyjaśnił, dlaczego na Węgrzech taką czcią otacza się polskiego generała Józefa Bema, uważanego za bohatera węgierskiej wojny niepodległościowej 1849 roku. Może by wyjaśnił wysławianie przez Francuzów pamięci księcia Józefa Poniatowskiego jako jednego z najdzielniejszych i najbardziej utalentowanych marszałków Francji napoleońskiej. W wydanym przez bibliotekę Larousse’a „Dictionnaire de la Revolution et de l’ Empire” (Paris 1965,s.252) można przeczytać o „magnifique courage” (wspaniałej odwadze) księcia .J. Poniatowskiego). 
Przypomnijmy, że w kanadyjskim mieście Prescott uczczono pomnikiem postać bohaterskiego polskiego majora Mikołaja Szulca, dowódcy kanadyjskiego powstania przeciw brytyjskiej tyranii w 1838 r. Powstanie, mimo przegranej, doprowadziło w skutkach do przyznania Kanadzie dużo większego samorządu. ({Por. szerzej: J. R. Nowak : „Co Polska dała światu”, Warszawa 2010, s. 48)., Karski zapomniał, że Belgowie z wdzięczności za rolę Powstania Listopadowego w zablokowaniu rosyjskiej interwencji przeciw Belgii w 1830 r. powołali jednego z naszych naczelnych dowódców powstańczych gen. Jana Skrzyneckiego na dowódcę dywizji w swej armii. Warto przypomnieć również niebywale dużą rolę polskiego generała Konstantego Borzęckiego w kształtowaniu tureckiej świadomości narodowej). Największy z Turków XX wieku, twórca nowoczesnego państwa tureckiego po I wojnie światowej Kemal Ataturk wyznał bez ogródek o Borzęckim: „Ten Polak godny jest pomnika ze szczerego złota, tak wielkie są jego zasługi w dziele tworzenia się nowożytnej Turcji”.(Cyt. za Kirą Gałczyńską - Kilańską, Kraków 1974,s.181. Czy trzeba przypominać jak wielką wyjątkową sympatią dotąd cieszą się Polacy w Gruzji przez pamięć o ich pomocy dla powstańców gruzińskich przeciw caratowi w XIX wieku? Czy o tym wszystkim nie wiedział zadufany w sobie nieuk J. Karski? Przypomnijmy również, że w 1797 r. Włosi wdzięczni za pomoc Polskich Legionów w ich walce przeciw okupującej Włochy armii austriackiej ułożyli na cześć polskich żołnierzy piękną „Canzonę”, w której znalazł się między innymi dwuwiersz: „Wolność włoska, co swe bycie Mężnemu winna Lechicie”.
W oryginale włoskim brzmiało to”

La libertate italica
Che tanto deve a Vopi
Bravi Pollachi”.
 
Jak widać o tym wszystkim nic nie wiedział nieuk Karski!

piątek, 21 kwietnia 2017

Odkłamać historię stosunków polsko-żydowskich (V)

Prezydent A. Duda mianował generałem oszusta i renegata J. Karskiego

       Pisałem już o licznych plusach prezydentury Andrzeja Dudy, bez porównania lepszego od takich nieudaczników w roli głów państwa jak  „Bolek” L. Wałęsa, o „mało co magister” A. Kwaśniewski, czy gburowaty bul B. Komorowski. Obiektywizm zmusza  jednak do przyznania, że podczas ponad półtora rocznej prezydentury A. Duda  popełnił zdecydowanie za wiele błędów. Najwięcej z nich wynika z nadmiernej  miękkości prezydenta.  Opiszę je szerzej na swym blogu w tekście: „Podwawelska „miękkość” prezydenta A.Dudy. Szczególnie dużym błędem prezydenta A. Dudy był jego nonsensowny apel w dniu 10 kwietnia 2016 r., abyśmy przebaczyli sobie wszyscy nawzajem. Wiadomo, jakie winy mają przeciwnicy rządów Dobrej Zmiany. Począwszy od ponad 8o morderstw popełnionych przez „Nieznanych Sprawców”, poprzez niszczącą terapię szokową Planu Sorosa-Sachsa-Balcerowicza, złodziejską prywatyzację do  rozlicznych wielkich  afer. Niewiadomo zaś, co maja nam wybaczać politycy SLD, UD, UW, PO, Nowoczesnej etc. Brednia do kwadratu!. Dobrze, że od razu wtedy 10 kwietnia  świetnie skontrował Dudę prezes PIS Jarosław Kaczyński !
    
Najwięcej  poważnych błędów  popełnił prezydent A. Duda jednak w  sprawach stosunków polsko-żydowskich. O kilku z nich pisałem już w  poprzednich odcinkach tego blogu. Teraz wspomnę szerzej o innym ciężkim błędzie prezydenta Dudy jakim było  nonsensowne  wywyższenie przez prezydenta A. Dudę do stopnia generała  Jana Karskiego. Ten dzielny kurier  z czasów wojny w ostatnich kilkunastu latach swego życia konsekwentnie szkodził Polsce i Polakom, zachowywał się jak renegat i antyPolak, czego rozliczne przykłady przytaczam niżej w tekście Dodajmy, że był on również wybielaczem komunistycznych zbrodniarzy od Bieruta, Bermana i Cyrankiewicza po Jaruzelskiego, a zarazem entuzjastycznym propagatorem  prezydentury A. Kwaśniewskiego za co bardzo ostro skarcili go J. Nowak-Jeziorański, W. Bartoszewski, Z. Korbońska i inni działacze Podziemnego Państwa Polskiego. A przy tym wszystkim  pan Karski był wielkim  samochwałem, oszustem  i mistyfikatorem., czemu dał wyraz już w pierwszej swej książce.
   
Jak J. Karski nakłamał o swym rzekomym „heroicznym” zakradnięciu się do obozu zagłady dla Żydów w Bełżcu

W 1944 r. Jan Karski wydał w Bostonie w USA swoje  blisko 400-stronnicowe pamiętniki „Secret State” (Państwo Podziemne). Dla zyskania tym większej popularności książki  często mocno koloryzował w niej, a niekiedy cynicznie kłamał. Najskrajniejszym jego kłamstwem była  13 stronnicowa relacja  (ss./333-352) o swym rzekomym, heroicznym zakradnięciu się do obozu zagłady dla Żydów w Bełżcu. Było to ordynarne kłamstwo. Nawet w panegirycznej książce o Karskim Amerykanina E. Thomasa Wooda i Polaka  Stanisława M. JankowskiegoKarski” przyznaje się, że Karski nigdy nie był w obozie w Bełżcu. Autorzy stwierdzają to w dość delikatnej formie, pisząc (ss. 151-152): „Miasteczko, do którego przyjechał Jan, nie było Bełżcem i on sam o tym wiedział. (Podkr.-JRN). Gdy trzy miesiące później znalazł się w Londynie, opisał to miejsce jako „obóz rozdzielczy oddalony o jakieś pięćdziesiąt kilometrów od miasta Bełżec (...) W raporcie ogłoszonym w  sierpniu 1943 roku Jan umieścił ten obóz najpierw dwanaście mil, a potem dwanaście kilometrów od Bełżca. Gdy zaś w 1944 roku zaczął publicznie mówić o  swojej misji, miasteczko, w którym się znalazł, stało się samym Bełżcem. Najwyraźniej wraz z upływem czasu myliły mu się szczegóły”. ładne „pomyłki” pana samochwała! Miejscowość, do której przybył Karski w ciągu zaledwie roku zmieniła się w jego relacjach z miejscowości położonej o „jakieś pięćdziesiąt kilometrów od Bełżca” w miejscowość  znajdującą  się dwanaście kilometrów od Bełżca, a w końcu  w miasto obozu zagłady-Bełżec.  Co więcej Karski dorobił całą  bajeczkę o tym,  jak to z narażeniem życia przekradł się do tego obozu w przebraniu estońskiego strażnika, i o tym jak wiele  nerwów i obaw kosztowało  to takiego „herosa” jak on. Warto przypomnieć, że pełną samochwalstwa relację J. Karskiego o rzekomym  pobycie w obozie zagłady w Bełżcu zakwestionował m.in. w  faktograficznym  tekście red. Stanisław Michalkiewicz. (Por. Gdzie był i co widział Jan Karski? Komentarz  •  specjalnie dla www.michalkiewicz.pl  •  22 kwietnia 2014).

    Karski często fantazjował, nieraz robiąc to ze skrajnym cynizmem
   
Nawet z panegirycznej książki  E. T. Wooda i S. M. Jankowskiego wynika, że  Karskiego cechowała wręcz notoryczna skłonność do kłamstw, głównie dla upiększenia i zwielokrotnienia swej wojennej roli. Oto kilka przykładów. Przewodniczący Amerykańskiego Kongresu Żydów Morris Waldmann pisał: „i na podstawie wiarygodnych informacji doszedłem do wniosku, że wiele z jego (Karskiego-JRN)  stwierdzeń było nieprawdziwych i wątpliwych”. (Wg. E.T. Wood i S. M. Jankowski: op.cit.,s.263). Waldmann zarzucał Karskiemu, iż nakłamał, mówiąc mu, że wszedł do obozu zagłady w mundurze litewskim, a na spotkaniu dzień wcześniej mówił o mundurze estońskim. Zataił w ten sposób informacje na temat munduru ukraińskiego, w który  rzeczywiście był przebrany. (Por. tamże, s. 263). Waldmann przyłapał Karskiego również na innej nieścisłości - stwierdzeniu, że przybył do Stanów w lutym 1943 roku (w rzeczywistości przyjechał w czerwcu 1943 r.) Były jednak  również i dużo gorsze kłamstwa w  wypowiedziach i tekstach Karskiego. W raporcie z lata 1944 r. Karski pisał do rządu: „Wydawcy moi kładą nacisk, ażeby część żydowską książki szczególnie rozbudować. Chcą, ażebym pisał o walce w Getcie Warszawskim, pomimo, że konstrukcyjnie nie wiąże się to z całością (...) Być może,  że pójdę za ich sugestią” (Cyt. za E. T. Wood i  S. M. Jankowski: op. cit. s. 284). Jak piszą cytowani wyżej autorzy: „W ostatecznej wersji książki przywódcy Bundu i syjonistów informują Karskiego o planach powstania w getcie. Autor umieścił te informacje, kierując się zapewne sugestią wydawcy, chociaż dobrze wiedział, że informacja ta nie jest prawdziwa (podkr.-JRN), w 1942 r. jeszcze o tym nie rozmawiano”.. Karski, notoryczny fałszerz, znów nakłamał bez większych skrupułów! Zdumiewała łatwość, z jaką Karski godził się na tego typu „retusze” prawdy w książce, którą określano jako autentyczne świadectwo owych czasów, świadectwo, do którego później sięgali amerykańscy naukowcy, „niepomni na niedopowiedzenia i adaptacje”.  W książce E.T.Wooda i S. M. Jankowskiego (op.cit.,s. 283) czytamy : „wiele przedstawionych szczegółów  daleko odbiegało od prawdy (...) chwilami retuszował rzeczywistość,. aby osiągnąć  bardziej dramatyczny efekt”.   
 Zapytam tu: jakąż wartość historyczną mają tak zretuszowane i zafałszowane  pamiętniki Karskiego?
                  
J. Karski, wieczny oportunista
        
Rozmaite  przeróbki i „adaptacje” ( m.in. dodane na prośbę wydawcy fragmenty o rzekomym romansie z Danutą Sławik) nieźle sie opłaciły Karskiemu. Pełna dodatkowo wymyślonych sensacji książka bardzo dobrze sie sprzedawała, a  Karski  otrzymał za nią wysokie honorarium. Na dodatek urósł do roli wielkiego bohatera, zwłaszcza po opowieści o tak niebezpiecznym przedarciu się do obozu zagłady w Bełżcu. Nie wszystkim jednak podobał się sposób przedstawiania polskich spraw w książce i w wystąpieniach J. Karskiego w USA. Według książki E. T. Wooda i S. M. Jankowskiego (op.cit.,s.292) jednoznacznie i ostro wystąpił przeciw Karskiemu jeden z najwybitniejszych polskich patriotycznych Żydów, z tzw. nurtu asymilatorów, b. legionista i  i przedwojenny minister w rządzie polskim Henryk Rajchman. Zwracając się do tłumu Polaków w Detroit H. Rajchman nazwał Karskiego „kanalią, fałszywym dyplomatą opływającym w luksusy i działającym na szkodę Polski” Jak piszą biografowie Karskiego  E. T. Wood i S. M. Jankowski (op.cit.,s.292) :„Jan wyraził swe oburzenie, próbował się bronić (choć niezbyt uczciwie, gdyż pisał o skromnym życiu, które prowadzi, nie wspominając o swoich  wynagrodzeniach za książkę i odczyty) (podkr.-JRN) i domagał się sprostowań”. W odpowiedzi b. minister RP zarzucił Karskiemu upowszechnianie fałszywych informacji o sytuacji w  kraju i wybielanie sowieckiej polityki wobec Polski. Faktem było, że Karski był aż nadto skory do  przystosowywania się do ludzi, od których zależało jego promowanie. Tak jak skwapliwie przystosowywał się do wszystkich postulatów wydawcy, tak wcześniej pilnie przystosowywał sie do tego, czego oczekiwali jego angielscy przełożeni w radiu, zwłaszcza w tak drażliwej sprawie jak stosunki polsko-sowieckie. Według książki E. T. Wooda i S. M. Jankowskiego Karski opowiadał się za rozwiązaniem pojednawczym ( w stosunkach ze Stalinem -JRN). Uważał, że (...) należy ) (...) wziąć pod uwagę uzasadnione oczekiwania Związku Sowieckiego, że jego zachodni sąsiad będzie krajem stabilnym i nastawionym przyjaźnie. Polakom zatrudnionym w radiu „Świt” mówił, że jego poglądy podziela większość działaczy podziemia (choć zapewne  było inaczej).(Podkr.-JRN). Jak można   się domyślać angielskich przełożonych radia cieszyły te opinie”. A wieczny oportunista Karski cieszył się ich coraz większymi względami.
      
J. Karski a  Witold Pilecki
    
Wyjątkowo wielkie wyróżnienie Karskiego przez prezydenta A. Dudę, który mianował go pośmiertnie generałem   boli tym mocniej, że dużo  czystsza od niego postać, jaką był Witold Pilecki jest oficjalnie niższa rangą - jest tylko pułkownikiem. Przypomnijmy, że  Witold Pilecki został aresztowany w 1947 r. a później stracony w 1948 r.. Pilecki wciąż ryzykował swoje życie w walce o Polskę, podczas gdy Karski   „przepuszczał pieniądze rządu londyńskiego w domach publicznych Paryża” ( Wg .tekstu Andrzeja Horubały: Zapiski o bohaterze  („Do rzeczy” 22 kwietnia 2014 r.). Dodajmy do tego inną sprawę. W 2007 r., miałem  zaszczyt rozmawiania  w Nowym  Jorku z prawdziwie wspaniałą osobą- byłą działaczką Państwa Podziemnego Zofią Korbońską, wdową po słynnym Delegacie Rządu na Obczyźnie Stefanie Korbońskim. Miała jak najgorszą opinię o Karskim, szczególnie ostro piętnując jego pazerność i chciwość. Opowiadała, ze w 1946 r. brytyjska  policja celna zatrzymała na granicy Karskiego, który przemycał do W. Brytanii złoto i dolary.  Przed groźbą więzienia uratował go tylko  b. ambasador polski w Londynie Edward Raczyński. Nieprzypadkowo jako główny sposób zarobku w latach 60-tych i 7-0-tych Karski wybrał remonty nieruchomości i sprzedawanie ich potem pod dużo wyższej cenie. W polskich realiach uniwersyteckich „ten  sposób zarabiania pieniędzy uważany byłby za skandaliczny”.(Wg. E.T. Wood, S. M. Jankowski : op. cit.s, 308).

  Andrzej  Horubała przeciw zmistyfikowaniu swej roli przez J .Karskiego
       
Jednym z jakże nielicznych   tekstów o Karskim, pisanych bardzo obiektywnie, i bez panegiryzmu był szkic  znanego publicysty i reżysera telewizyjnego Andrzeja Horubały : Zapiski o bohaterze („Do rzeczy” ,22 kwietnia 2014 r. Red. Horubała pisał o Karskim m.in.: „Im dłużej czytam o Karskim, tym silniejszy budzi się we mnie opór. Im dłużej czytam o Karskim, tym mniej go lubię. Dlaczego? Może dlatego, że się po prostu z nim nie zgadzam? Że jego wypowiedzi, zachowania, kwestionują moje przekonania i polityczne opcje. Że jego postać burzy moje ustabilizowane spojrzenie na historię. Że był bohaterem – nie ulega najmniejszej wątpliwości. Ale jego późniejsze dzieje, dzieje jego legendy, mitologizacje, jakim podlegały on i jego misja, interpretacja tego, co się stało, przestają być tak krystalicznie przejrzyste, a postać jego zaczyna mienić się różnymi, czasami konfliktowymi odcieniami i gryzącymi się barwami. I postać Karskiego wymyka się, staje się niejednoznaczna i rozpada się na wiele wzajemnie sprzecznych opowieści. Czy nie za sprawą samego Karskiego? Czy to nie on sam był jednak trochę kameleonem? Zmieniającym swój wygląd w zależności od otoczenia, wpasowującym się w różne mityczne ujęcia, realizującym bardzo różne narracje. (...) Przecież przeczuwał, w co ładuje nas historia. I z rozmów w Stanach Zjednoczonych szykował dwa raporty – ściśle tajny dla premiera Mikołajczyka i drugi pełen przemilczeń – dla rządu. Zaczynał się czas dyplomacji i wielkiego kłamstwa. I przecież miał Karski swój udział w manipulacji Mikołajczyka i Sprzymierzonych, gdy zatrudniony w brytyjskiej radiostacji Świt, udającej krajowe podziemne radio, dbał o niepodejmowanie drażliwego tematu zagrożenia ze Wschodu. Cenzurował prawdę i miał swój udział, gdy milczał w sprawie zagrożenia okupowanego kraju komunistyczną agenturą. Gdy pomijał zbrodnie sowieckiej partyzantki. Był dyplomatą, był politykiem. (...). Jest dla mnie Karski postacią kontrowersyjną. To, co robiono z jego legendą, to, co ze swą legendą robił sam, irytuje mnie, drażni, budzi sprzeciw. (...) „.

Jak   „odstępca” J. Karski -wsparł  kampanię wyborczą  A. Kwaśniewskiego w prezydenckich wyborach 1995 r.  
   
Według panegirycznej książki E. T. Wooda i S. M. Jankowskiego (op.cit.,ss.310-312) J. Karski od połowy lat pięćdziesiątych pozostawał w bliskim kontakcie  z amerykańską agencja wywiadowczą CIA, a nawet „w pewien sposób wziął udział w antykomunistycznej nagonce, rozpętanej w latach pięćdziesiątych przez senatora Mc Carthyego” (tamże,s.307). We wrześniu 1955 r. wystąpił z ramienia amerykańskiego Departamentu Stanu jako orędownik „amerykańskiego stylu życia” z serią 140 wykładów w krajach Azji. Jedenaście lat później, w okresie od września 1966 roku  do lutego 1967 roku wystąpił z kolejną wielką serią wykładów wspierających amerykańską politykę w kilkunastu krajach Azji, Afryki i basenu Morza Śródziemnego przeciw komunistom. Na tym  tle tym bardziej  szokowała  zadziwiająca ewolucja Karskiego w połowie lat 90-tych. Wziął wtedy bardzo aktywny udział w kampanii propagandowej na rzecz  postkomunistycznego kandydata do prezydentury RP Aleksandra Kwaśniewskiego, a potem wziął udział w uroczystym zaprzysiężeniu go na prezydenta RP. Co więcej Karski gorąco pogratulował Kwaśniewskiemu jego zwycięstwa wyborczego,. zamieszczając w postkomunistycznej „Trybunie”   z 25-26 grudnia 1995 r.(nr 274) list do postkomunistycznego prezydenta-elekta pod nagłówkiem: „Naród powierzył Panu spełnienie  jego woli i nadziei”.  Znając chciwość Karskiego można przypuszczać, że tak mocno poparł Kwaśniewskiego wcale nie bezinteresownie; przypuszczalnie postkomunistyczny kandydat do prezydentury odpalił mu niezłą sumkę.
      
Nader aktywne wsparcie ,udzielone przez Karskiego postkomuniście Kwaśniewskiemu wywołało  bardzo ostry sprzeciw kilku  byłych czołowych żołnierzy Polski Podziemnej. 15 grudnia 1995 r. na  łamach „Rzeczpospolitej” ukazał się ich pełen goryczy i oburzenia na Karskiego list otwarty, podpisany przez J. Nowaka Jeziorańskiego, W. Bartoszewskiego, Z. Korbońską, A. Pomiana i T. Żenczykowskiego.  . Piętnując opublikowanie na łamach SdRP-owskiej „Trybuny” pochwalnego listu Karskiego do Kwaśniewskiego sygnatariusze listu zarzucili mu, że w swej wypowiedzi na łamach „Trybuny” „Jan Karski nie tylko „rozgrzeszył wasalne władze PRL od Bieruta po Jaruzelskiego ze zbrodni dokonanych na Polsce,  ale przypisał im inicjatywę i zasługę w odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Z największą niechęcią i żalem podnosimy głos protestu przeciwko wystąpieniu naszego kolegi z lat Polski Walczącej. Wobec nieprawdy, jaka zawiera niemal każde słowo tej wypowiedzi, milczeć nam nie wolno. Tym bardziej, że „Trybuna” powołuje się we wstępie na wielki autorytet autora listu (...) Czy historykowi dziejów  ostatnich, jednemu z ostatnich żyjących świadków historii i straszliwej polskiej tragedii lat 1944-1945 oraz lat następnych trzeba przypominać powszechnie znane fakty ? Czy zapomniał, że Polska była okupowana przez Armię Czerwoną i NKWD, a Stalin dokonał wewnętrznego podboju kraju dzięki dobrowolnej i gorliwej pomocy tych Polaków, dla których włączenie Polski do ZSRR jako jeszcze jednej republiki radzieckiej stało się życiowym celem od chwili odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 r. NKWD juz po kilku miesiącach stał sie niepotrzebny. Zastąpili go polscy siepacze Bieruta, Radkiewicza i innych. Z ich rak śmierć poniosły dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy towarzyszy walki podziemnej Jana Karskiego.  Znane są dziś dokumenty i listy imienne ludzi wieszanych, rozstrzeliwanych, więzionych i torturowanych przez Polaków z partii Aleksandra Kwaśniewskiego. Według Karskiego Bierut nie miał innego wyboru, musiał wobec „sowieckiej potęgi” podpisywać wyroki  śmierci na żołnierzy AK i przywódców Podziemia. Gomułka musiał wydać rozkaz masakry stoczniowców w siedemdziesiątym roku. Zdaniem Karskiego wobec potęgi rosyjskiej nie mieli innego wyboru. Karski  rozgrzesza partie Kwaśniewskiego z „wojny z narodem” wypowiedzianej w 1981 r, ,śmierci górników w kopalni „Wujek”, zamordowania Pyjasa i Przemyka, męczeńskiej śmierci ks. Popiełuszki i innych zbrodni stanu wojennego.(...)”
    
Szczególnie ostro zabrzmiały słowa końcowego akapitu wspomnianego  listu otwartego do Karskiego: „Należymy podobnie jak Karski do odchodzącego pokolenia Polski walczącej (...) Z głębokim żalem stwierdzamy, że Jan Karski w swym oświadczeniu, jak również w liście do Aleksandra Kwaśniewskiego, dopuścił się aktu odstępstwa od tych ideałów, którym służył tak bohatersko ryzykując wielokrotnie swoje życie w latach wojny i okupacji”.(Podkr.-JRN). Karski ogromnie obraził sie na sygnatariuszy listu, i jak pisano  „do końca życia nie podał ręki Bartoszewskiemu i Nowakowi-Jeziorańskiemu”.
     
Jak Karski wysławiał komunistycznych zbrodniarzy, łącznie z J. Bermanem
     
Karski, bezlitosny w swych potępieniach dla polskich elit patriotycznych z przeszłości (o czym niżej) miał nadzwyczaj wiele zrozumienia dla rządców komunistycznych, łącznie z takim zbrodniarzem jak Jakub Berman.  Dość przypomnieć jakże głupawe wynurzenia Karskiego w telewizyjnej „Godzinie Szczerości” w lipcu 1996 r. Oto niektóre z nonsensów wówczas wypowiedzianych publicznie przez Karskiego: „Najlepszą partią jest Unia Wolności. Bierut, Berman, to porządni ludzie, cóż mogli oni zrobić wobec  Kremla? Cyrankiewicz, kiedy go znałem, to najszlachetniejszy człowiek. Komuniści- znałem wielu szlachetnych komunistów. Żydzi są lepszymi patriotami niż Polacy... Kościół,. e...Kościół. Prawica, to takie coś koło Kościoła. Prawica? Obrzydliwi ludzie. Życzę prawicy jak najgorzej (...) Kwaśniewski, świetny prezydent! Bezpartyjny!”.(Cyt. za „Myśl Polska z 21 lipca  1996  r. ) Karski powiedział tam również: „Żydzi zamieszkujący  nasz kraj to najszlachetniejsi Polacy, których trzeba otaczać szacunkiem oraz przepraszać za to, że musieli zmieniać nazwiska pod naporem polskich antysemitów”.( Cyt. za:: Andrzej Lgocki : Godzina prawdziwej szczerości, „Nasza Polska”). Czy nabożny, prawicowy  prezydent A, Duda naprawdę nie znał tych wypowiedzi Karskiego?  A gdzie byli jego doradcy.

J. Karski wysławiał Jaruzelskiego i C. Kiszczaka
      
Bardzo ostra krytyka Karskiego ze strony  działaczy Polskiego Państwa Podziemnego na czele z J. Nowakiem Jeziorańskim i W. Bartoszewskim w 1995 r. nie zmieniła postawy byłego kuriera Dalej brnął wytrwale w umizgach do środowisk postkomunistycznych. W 1997 r. w wywiadzie dla postkomunistycznych „Wiadomości Kulturalnych”, redagowanych przez starego agenta SB K.T.Toeplitza, Karski posunął się nawet do wychwalania zasług Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka jako „inicjatorów” Okrągłego Stołu. Stwierdził m.in. ; „Od rządu Jaruzelskiego i Kiszczaka.  wyszła twórcza, moim zdaniem, inicjatywa, może jest możliwa jakaś współpraca? I wyszedł tego kompromis, okrągły stół, wreszcie nowa rzeczywistość polska”. (Por. „Poprawki do obrazu Polski”, wywiad Adama Budzyńskiego z Janem Karskim, „Wiadomości Kulturalne” z 16 lutego 1997 r.)

czwartek, 20 kwietnia 2017

Odkłamać historię stosunków polsko-żydowskich (IV)

Antykatolickie wyskoki S. Weissa

Wielce nabożny prezydent A. Duda (piszę to bez ironii) zapomniał, że Weiss zaatakował prymasa Polski Józefa Glempa w 2001 r., gdy prymas stwierdził, że i Żydzi mają za co przeprosić Polaków. W „Naszym Dzienniku” pisano (w tekście Macieja Walaszczyka „Dyplomata prowokator”) :

Kto domaga się przeprosin od strony żydowskiej za udział Żydów w zbrodniach aparatu komunistycznego na Polakach jest "antysemickim manipulatorem" - uznał ambasador Izraela w Polsce Szewach Weiss. Przypomnijmy, że po deklaracji Episkopatu Polski o przeprosinach Boga i ludzi za zbrodnię w Jedwabnem o taki gest ze strony żydowskiej w kierunku Polaków upomniał się ks. Prymas Józef Glemp. Ambasador Izraela w Polsce uważa, że Żydzi nie mają powodów, by przepraszać Polaków za swój udział w zbrodniach komunistycznych, a ten, kto tak twierdzi, kieruje się antysemicką manipulacją. (... ) Jeśli taka ważna osoba jak kardynał Glemp, na takim wysokim stanowisku, z takim wpływem dodaje ten motyw, że my też mamy prosić o wybaczenie, to jest używanie niby ostrożne, ale nieostrożne takich elementów - powiedział ambasador. Takie stawianie spraw nazwał "antysemicką manipulacją".
Komentując tę agresywną wypowiedź Weissa prymas Polski stwierdził w Radiu Plus : „Moglibyśmy wskazać na niektóre momenty, kiedy Żydzi tak nas obrazili, że warto, by nas przeprosić”.
 
Czy wielce nabożnemu prezydentowi A. Dudzie nie przeszkadzało to, że faryzejski polityk izraelski S. Weiss posuwał się w przeszłości do skrajnych oszczerczych uogólnień na temat Kościoła katolickiego w Polsce ? By przypomnieć choćby stwierdzenia S. Weissa w przeprowadzonym z nim wywiadzie Joanny Szwedowskiej „Ziemia i chmury” (Sejny 2002 r.). Powiedział wówczas m.in.: „ Może jest tak, że siła polskiego Kościoła miała przez wieki korzeni, a jednym z nich był antysemityzm? I może jest tak, że mimo, że nie ma już w Polsce Żydów, Kościół używa starych ogni antysemityzmu, aby wzmocnić swoją siłę?”.(Podkr.-JRN). Jak określić te antykościelne insynuacje pana Weissa o „starych ogniach antysemityzmu”? Jak prezydent Duda godzi się z takimi sformułowaniami eksponowanego przez niego fanatycznego antykatolickiego Izraelczyka?
 
Jak bardzo S. Weiss jest pełen hipokryzji najlepiej świadczy jego zachowanie w sprawie napływu muzułmańskich imigrantów do Europy. Zarówno w felietonach ,jak i w przemówieniu w Gdańsku 30 stycznia 2016 r. Weiss stanowczo opowiedział się za przyjmowaniem przez Polskę uchodźców z Bliskiego Wschodu. Tymczasem jego własny kraj - Izrael karze od 5 do 15 latami więzienia za pomoc nielegalnym imigrantom.
(O skandalicznej decyzji prezydenta A.Dudy w sprawie odznaczenia Orderem Orła Białego żydowskiego krętacza i antypolskiego roszczeniowca napiszę w odrębnym artykule dla wrocławskiej „Opcji na Prawo”.)
W tekście tym przytoczyłem rozliczne kłamstwa S. Weissa, prostowane przez różnych polskich autorów, w tym m.in. G. Brauna, T. Płużańskiego, A. Zambrowskiego, S. Michalkiewicza i mnie. Jak to wszystko ma się do cytowanej na wstępie wcześniejszego mego tekstu brechty prezydenta A. Dudy, głoszącej do Weissa: „Pan zawsze mówi prawdę”. Ciekawe, czy prezydent Duda wypowiedział tę brechtę z powodu swej totalnej ignorancji w sprawach polsko-żydowskich, czy tylko kongenialnie udawał tę ignorancję?
Podsumujmy uwagi na temat tak wyróżnionego przez prezydenta Dudę izraelskiego polityka S. Weissa. Polityk ten nikczemnie zniesławił wielkiego polskiego polityka Romana Dmowskiego, nazywając go „mordercą”, oczerniał Kościół katolicki w Polsce, personalnie atakował Prymasa Polski Józefa Glempa. Równocześnie skrajnie wychwalał Menachema Begina, mającego na swym koncie prawdziwe zbrodnie, maksymalnie pomniejszał zbrodnie żydowskich ubeków i NKWD-istów, pomniejszał i wybielał zbrodnie popełnione przez żydowską policję i Judenraty wobec własnych rodaków żydowskich. Co więcej, uparcie, wręcz zajadle podtrzymuje żydowskie wielkie a bezprawne roszczenia wobec Polski. Czy taki człowiek zasługuje na przyznanie mu najwyższego polskiego odznaczenia państwowego?. Odpowiedź w tej sprawie wydaje się aż nadto jednoznaczna, a wina za ten skandal całkowicie obciąża prezydenta A. Dudę i jego doradców. Czy prezydent RP może być takim totalnym ignorantem w ważnej części historii Polski - sprawach historii stosunków polsko-żydowskich ?
Inne skrajne prożydowskie ‘wyczyny” prezydenta A. Dudy
 
Tak niefrasobliwie honorujący faryzeusza i wyłudzacza prezydent A. Duda ma na swym koncie całe mnóstwo innych rzeczy świadczących o niedopuszczalnym stronniczym prożydowskim przechyle w jego działaniach. O jednym z najskrajniejszych „wyczynów” prezydenta Dudy - uhonorowaniu tytułem generała renegata Jana Karskiego napiszę w najbliższym osobnym tekście na blogu. Prezydent A. Duda splamił się też całkowicie niezgodnym z prawdą historyczną przesłaniem do kielczan w 70-rocznicę zbrodni z lipca 1946 r, którą przedstawił w starym PRL-owskim stylu jako pogrom, zamiast przedstawić udokumentowaną już prawdę o prowokacji NKWD i UB. To wystąpienie prezydenta Dudy wywołało wiele oburzenia. Grzegorz Braun stwierdził w cytowanym już wywiadzie dla R. Pazio w „Najwyższym Czasie” z 23 stycznia 2017 r.: „Prezydent Andrzej Duda w pełni podtrzymuje i reprodukuje żydowską narrację historyczną, co potwierdza kolejnymi swymi wystąpieniami w tych sprawach. Do księgi hańby zapisują się tylekroć już powtarzane przezeń kłamstwa, np. na temat pogromu kieleckiego. (Pan prezydent przyjmuje za dobrą monetę i powtarza tezy stalinowskiej i michnikowskiej propagandy w tych sprawach)”. (Podkr.-JRN). Z oburzeniem zaprotestowała przeciw kłamliwym i anachronicznym wynurzeniom prezydenta A. Dudy w sprawach zbrodni kieleckiej 1946 r. słynna kielecka patriotka Małgorzata Sołtysiak, b. przewodnicząca kieleckiego KIK--u i wiceprezeska Ruchu im. Lecha Kaczyńskiego. Z opóźnieniem ośmiu miesięcy została ukarana za ten protest - w marcu 2017 r. wyrzucono ją z funkcji wiceprezeski Ruchu im. Lecha Kaczyńskiego podczas zebrania tego Ruchu, na które ją nawet nie zaproszono. Skandal! (Por. wystąpienie M. Sołtysiak na portalu Wirtualnej Polski z 14 kwietnia 2017 r.)
Przypomnijmy, że na lipcowych obchodach 70 -rocznicy zbrodni kieleckiej z 1946 r. Na odczytano „Wiersz o zabiciu doktora Kahane" autorstwa Juliana Korhausera (ojca Pierwszej Damy Agaty Dudy), który Sołtysiak uznała za „obraźliwy i obrzydliwy" Trudno sie nie zgodzić z taką oceną tego oszczerczego wobec kielczan wiersza. Kornahauser pisał w nim m.in.:
A jacy to źli ludzie mieszczanie kielczanie,
żeby pana swego, Seweryna Kahane,
zabiliście, chłopi, kamieniami, sztachetami!
Boże że go pożałuj i wszech synów Dawidowych
i że tako marnie zeszli od nierównia swojego! (...)
( Por. J. KornhauserKamyk i cień, Poznań 1996,s.28 ).
Zapytajmy najpierw - jakimż to panem był rabin Kahane dla mieszkańców Kielc? Być może jako rabin był panem dla Kornhausera, ale dla nikogo więcej. A poza tym to Kornhauser świadomie nakłamał, że rabina Kahane zabili mieszkańcy Kielc kamieniami, sztachetami. Zastrzelił go oficer WP, a zabójstwo to było jednym z elementów bezpieczniackiej prowokacji w Kielcach. O tym, że rabin Kahane został zabity przez oficera WP jest powszechnie znane z akt na temat zbrodni kieleckiej w 1946 r. Pan Kornhauser, nawet po latach powinien przeprosić kielczan za swe oszczerstwo i prawdziwym skandalem było odczytywanie jego kłamliwego wiersza w 2016 r. na uroczystości z okazji 70-tej rocznicy zbrodni kieleckiej.
G. Braun: Grozi nam zaspokojenie ogromnych roszczeń żydowskich
   
W wywiadzie udzielonym Rafałowi Pazio w „Najwyższym Czasie” (nr z 23 stycznia 2017 r.) Grzegorz Braun pisał m.in.: „Mam nadzieję, że nikt nie będzie tak naiwny, by sądzić, że prezydent Duda pojechał do Izraela po to właśnie, żeby odznaczyć Szewacha Weissa, z którym spotkał się parę dni wcześniej w Warszawie (...) Nie sądzę, aby ktokolwiek zdradził nam, o czym rzeczywiście rozmawiał prezydent podczas kolacji w cztery oczy z premierem Natanjahu i jakie były istotne przyczyny tej pielgrzymki. Odnotujmy, że w dniu kiedy prezydencki samolot wylądował, został przywitany przez izraelską prasę jednoznacznie sformułowanymi oczekiwaniami, że żydowskie roszczenia wobec Polski zostaną wreszcie zaspokojone (...) Zwracam uwagę na artykuł Grzegorza Taylora, który przewodniczy konsorcjom żydowskich organizacji, diaspory i państwa Izrael do spraw tzw. restytucji mienia ofiar Holocaustu. Głównym celem i zadaniem tej organizacji jest doprowadzenie do skutecznej egzekucji urojonych długów, które nie mają najmniejszej podstawy prawnej, historycznej. logicznej czy tym bardziej moralnej. To jest próba rozbójniczego wymuszenia i wygląda na to, że prezydent Duda z jakichś przyczyn czuje się związany ulegać tym materialnym roszczeniom”. (Podkr-JRN).

Skrajna proizraelskość prezydenta A.Dudy na forum międzynarodowym
 
Zdumiewa niebywała proizraelskość prezydenta A. Dudy w polityce zagranicznej. akurat wtedy, gdy agresywność Izraela została potępiona nawet na forum Rady Bezpieczeństwa. Jak stwierdził Grzegorz Braun w cytowanym wyżej wywiadzie : „Jeden z ministrów (kancelarii A. Dudy-JRN) przed wyjazdem deklaruje wprost, że Prezydent udał sie do Jerozolimy. Taki niuans, że do Jerozolimy, a nie Tel Avivu, ale przecież to jest de facto uznanie żydowskiej suwerenności w Jerozolimie. A dzieje się to w bardzo zmieniającym się kontekście polityki międzynarodowej (...) Mieliśmy w ostatnich tygodniach sprzeczną z oczekiwaniami Tel Avivu deklarację Rady Bezpieczeństwa ONZ, a w ostatnich dniach odbyła się konferencja paryska w sprawie pokoju na Bliskim Wschodzie. Oba te akty prawne Izrael kontestuje, a Rzeczpospolita Polska skandalicznymi enuncjacjami prezydenta Dudy i jego ministrów jednoznacznie staje ramię w ramię z Izraelem. Otóż należy zadać pytanie: za jaką cenę? Co Polska na tym zyskuje, a co traci? Czy przypadkiem konsekwencją takich zachowań nie będzie akcja odwetowa, która zostanie nam przedstawiona jako akcja ekstremistów islamskich. Czy jednoznaczne uczynienie z Polski rzecznika interesu żydowskiego na Bliskim Wschodzie nie wystawi nas na jakieś ciosy, zamachy terrorystyczne, które w sposób idealny mogą inicjować i legitymizować taki właśnie kryzys kontrolowany, którego wyczekują liderzy obozu zdrady narodowej?”.( Podkr.- JRN)
Z tych tak przekonywujących wywodów G. Brauna wyraźnie wynika, że prezydent A. Duda swą skrajnie proizraelską postawą moze doprowadzić do zagrożenia bezpieczeństwa Polski. Jak z tego widać pan prezydent Andrzej Duda, ufny w swą popularność. zaczyna prowadzić jakąś „dziwną” własną politykę zagraniczna, sprzeczną z elementarnymi interesami Polski. Co na to prezes PiS Jarosław Kaczyński ? Dodajmy, że prezydent A.Duda staje tak mocno po stronie Izraela po stronie Izraela w czasie, gdy kraj ten kontynuuje nadal bestialską rozprawę z Palestyńczykami. Dość przypomnieć choćby informacje zamieszczone w jednym z najnowszych artykułów „Gazety Wyborczej” ( z 18 kwietnia 2017 r.) w tekście pt. „Głodówka palestyńskich więźniów”. Pisze sie tam m.in., że „Amnesty International (AL) w ostatnim raporcie oceniła, że Palestyńczycy sa przetrzymywani w sposób okrutny” (...)”.
Przy okazji przypomnę, że znany publicysta Aleksander Ścios od dłuższego czasu ostrzega przed różnymi niefrasobliwymi i wręcz lekkomyślnymi posunięciami prezydenta A. Dudy w sprawie bezpieczeństwa narodowego. 
https://bezdekretu.blogspot.com/2017/03/gra-na-wybudzonego-prezydenta.htm).21 mar 2017, Aleksander Ścios - Bez Dekretu: LIDER (NIE)BEZPIECZEŃSTWA
https://bezdekretu.blogspot.com/2016/06/lider-niebezpieczenstwa.html 20 cze 2016) .
 
Niektórzy sugerowali, że Ścios jest bliskim współpracownikiem ministra Antoniego Macierewicza i w jego tekstach krytycznych wobec Dudy odzwierciadlają się pewne różnice w poglądach obu tak wpływowych polskich polityków. Nie zmienia to faktu, że należałoby się starannie przyjrzeć pouczającej argumentacji red. Ściosa.
Na tle skrajnych prożydowskich wynurzeń prezydenta A. Dudy coraz bardziej narastają we mnie obawy o to, żeby prezydent, tak bezkrytycznie idealizujący Żydów i ich takich przedstawicieli jak A. Foxman w Nowym Jorku czy S. Weiss w Izraelu nie stał się, o zgrozo, pierwszym prezydentem polskim, który poprze bezpodstawne i bezprawne roszczenia żydowskie wobec Polski na nie bagatelną sumę 65 miliardów dolarów. (Vide ostrzeżenia S. Michalkiewicza). I zrobi to prezydent wybrany przez patriotyczną większość Polaków, czyniąc to, czego nie zrobili nawet tacy zdrajcy interesów Polski jak A .Kwaśniewski czy B. Komorowski. Trzeba tym mocniej bić na alarm. Mam nadzieję, że publiczne ujawnienie tak wielu przykładów bezkrytycznego zadurzenia się prezydenta A. Dudy w racjach żydowskich powstrzyma go na przyszłość przed publicznym lansowaniem takiej postawy kosztem, polskich interesów narodowych. A swoją drogą jakże przydałaby się publiczna deklaracja posłów PiS-u, że nie zamierzają iść na ustępstwa wobec bezpodstawnych materialnych roszczeń żydowskich. Zachęcam posłów „Kukiz 15”,kilku posłów niezależnych, lub jedynego posła Prawicy Rzeczpospolitej do wystąpienia z interpelacją w tej sprawie.
Prezydent A. Duda jest niewątpliwie bez porównania lepszym prezydentem RP od przynajmniej czterech prezydentów poprzednich. Od targowiczanina W. Jaruzelskiego i od nieuka „Bolka” L. Wałęsy, który jako prezydent wciąż cofał się w rozwoju. Od chorego na „chorobę filipińską” „o mało co magistra” A. Kwaśniewskiego. Od bucowatego grubianina bul B. Komorowskiego. Jest od nich dużo lepiej wykształconym, i autentycznym patriotą. Przeprowadził świetną, niezwykle dynamiczną wygraną kampanię prezydencką stojąc zdawałoby się na straconej pozycji. Jest znakomitym oratorem, na ogół zawsze mówiącym bez kartki. Wielokrotnie występował z pięknymi patriotycznymi przemówieniami, m.in. na na pogrzebie „Inki”, czy na prapremierze filmu o „żołnierzach wyklętych” - „Historia Roja” Jerzego Zalewskiego. Umie nawiązywać świetny kontakt bezpośredni z ludźmi przybyłymi na spotkania. Dużo bardziej niż inni prezydenci troszczy się o Polaków za granicą. W polityce zagranicznej zdobył się na nowe otwarcia, choćby podczas podróży do Chin. Wiele robi dla wzmocnienia polityki historycznej.
Niestety na dłuższą metę A. Duda nie będzie dobrym prezydentem, jeśli nadal będzie zachowywać się tak jak w ostatnich latach w tak ważnej sprawie jak stosunki polsko-żydowskie. Bo jest to zachowanie w sposób oczywisty sprzeczne z interesami i oczekiwaniami Narodu, który reprezentuje. Prezydent Duda musi dobrze przemyśleć tę sprawę, bo niektórzy z tych osób, które głosowały na niego, powoli zaczynają już tracić cierpliwość - dość rozejrzeć się po ostrych wpisach na licznych portalach w internecie! Niech się wreszcie uwolni od swych skrajnych prożydowskich serwilizmów, które są coraz trudniejsze do przełknięcia przez dla jego patriotycznych wyborców z maja 2015 r. Zastrzegam się, nasza cierpliwość już się kończy. Jeśli dojdzie do jeszcze jednego służalczego wobec Żydów wystąpienia A. Dudy, to pierwszy wystąpię z apelem do prawicy o wysunięcie nowego, bardziej kompetentnego i twardego kandydata na przyszłego prezydenta RP. A znalazłoby się przynajmniej kilku lepszych kandydatów od A. Dudy, choćby prof. Zdzisław Krasnodębski, Janusz Wojciechowski, prof. Andrzej Nowak czy kobieta- Małgorzata Wasserman. Ludzie twardzi, a nie mięczaki jak A. Duda.