Jak
renegat Karski wciąż stawał po stronie Żydów w polemikach ze
środowiskami polonijnymi
Szczególne
haniebne w ostatnich kilkunastu latach życia Jana Karskiego było
jego ciągłe stawanie po stronie Żydów w polemikach między nimi
a przedstawicielami amerykańskiej Polonii. Było to zachowanie
godne najgorszych renegatów. Szczególnie podłe było wystąpienie
Karskiego przeciw polskiej stronie w czasie debaty polsko-żydowskiej
w Muzeum Holocaustu w październiku 1995 r. Głównym
przedstawicielem strony polskiej w tej debacie był profesor Iwo
Cyprian Pogonowski, który skrytykował zakłamanie spraw
polskich w Muzeum Holocaustu. szczególnie krytycznie oceniając
przedstawienie w skrajnie antypolskim duchu zbrodni kieleckiej z 1946
r., wyeksponowanej w ostatniej sali Muzeum Holocaustu .I wtedy - jak
pisano w „Dzienniku Związkowym” - „głównym polemistą (prof.
Pogonowskiego- JRN) ku zdziwieniu wielu obecnych okazał się Jan
Karski (...), twierdząc, że „Kielce są symbolem polskiej hańby”,
a władze Muzeum Holocaustu „wykazały i tak wiele dobrej woli i
taktu:”, nie wymieniając „polskich szmalcowników” -
powszechnej jego zdaniem, nowej profesji Polaków, jaka pojawiła się
podczas niemieckiej okupacji! W istocie był to głos odosobniony,
ponieważ pozostali działacze polonijni zachowali pełną
solidarność, i zgodność z szeregiem przytoczonych sugestii Iwo
C. .Pogonowskiego, zgadzając się zwłaszcza, że sposób
zredagowania i sformułowania wielu plansz (w Muzeum Holocaustu- JRN)
jest co najmniej „niefortunny” .(Cyt .za tekstem, Wojciecha A.
Wierzewskiego: „Żydzi nie byli jedynymi, którzy
cierpieli...”, chicagowski „Dziennik Związkowy” 20-223
października 1995 r.) I takiego antypolskiego łobuza i renegata
jak Karski niebywale mocno wyróżnił „nasz” prezydent A,.
Duda, wynosząc go do rangi generała! Karskiemu nie przeszkadzało
wystąpienie w jadowicie antypolskim filmie „Shoah”
Lanzmanna, w którym ohydnie szkalowano jego polskich rodaków.
Co więcej wybraniał ten film przed polskimi krytykami.
Przypomnijmy, że antypolskie fałsze Lanzmanna spotkały z ostrym
sprzeciwem ze strony niektórych uczciwych Żydów (np. ze świetnym
polemicznym tekstem profesora Israela Shahaka z Izraela)., Ale
ci Żydzi byli uczciwymi moralistami w przeciwieństwie do zaprzańca
Karskiego!
Dlaczego
Karski wciąż stronniczo stawał po stronie Żydów we wszystkich
sporach między nimi a Polakami? Wiele nasłuchałem się na ten
temat od dwojga szczególnie szanownych rozmówców : cytowanej już
wdowy po Stefanie Korbońskim - Zofii i profesorze Iwo
Cyprianie Pogonowskim, nader zasłużonym popularyzatorze
historii i kultury polskiej w USA oraz niebywale stanowczym obrońcą
obrazu Polski. Korbońska tłumaczyła zachowanie Karskiego wyłącznie
chciwością, i uzależnieniem od korzyści materialnych i promowań,
które zapewniali mu Żydzi jako najbardziej wpływowa grupa
narodowościowa w USA. Pogonowski w czasie długiej, najdłuższej w
moim życiu, bo prawie 2-godzinnej rozmowy telefonicznej, podał trzy
zasadnicze powody skrajnej prożydowskiej stronniczości Karskiego.
Po 1). Żydzi szantażowali go groźbą publicznego nagłośnienia
prawdy o jego fałszu na temat rzekomego pobytu w obozie zagłady w
Bełżcu. Po 2) Karskiemu zapewniono wysoką emeryturę z Izraela
(płacę, to wymagam!). W przeciwieństwie do Polaków Żydzi
potrafią doceniać rolę ważnych świadków historii. A takim
świadkiem Karski niewątpliwie był. Po 3) Karski był prawdziwie
kabotyński z natury. Żydzi obiecali mu zaś, że jeśli będzie
konsekwentnie dokopywał Polakom w różnych debatach, to doprowadzą
do mianowania go pokojowym laureatem Nobla, w co natychmiast miał
uwierzyć., Swoją drogą zaś, czemu miał nie wierzyć, wiedząc,
że np. Wisława Szymborska dostała Nagrodę Nobla w
miejsce znienawidzonego przez Michnika Zbigniewa Herberta, W
roku Karski dostał zresztą nominację do pokojowej nagrody
Nobla.
Dodatkowo
związki Karskiego z Żydami umocniło jego małżeństwo ze znaną
żydowską tancerką z synagogi Polą Nirensztejn (Pola Niżyńską).
Było to małżeństwo \dość zdumiewające, zważywszy na ogólnie
znany fakt, że Pola Niżyńska ogromnie nienawidziła Polaków.
Przyznawano ten fakt nawet w „Gazecie Wyborczej”. Niżyńska
stanowczo odrzucała jakąkolwiek myśl o zaproszeniu przedstawicieli
tak znienawidzonego narodu do ich domu i mówiła- „idź ze swymi
Polaczkami do restauracji!”. Odmawiała też rozmawiania w domu po
polsku, „bo nie może wybaczyć Polakom antysemityzmu”.(Wg.
Aleksandry Klich: Ksero z życia Jana Karskiego, „Gazeta
Wyborcza” z 28 września 2010 ). Dlaczego Nizyńska zgodziła sie
więc poślubić Polaka Karskiego? Jest to prawdziwa tajemnica.
Dodajmy, że ich małżeństwo zakończyło się samobójstwem Poli,
która wyskoczyła z balkonu. Sam Karski przyznawał : „Moja żona
nie miała serca do Polaków., Nigdy nie poszła na mój odczyt dla
Żydów. „Ty kłamiesz, robisz propagandę tym swoim Polakom”-
mówiła. Miała dla mnie szacunek, ale uważała mnie za polskiego
szowinistę. Polaków uważała za antysemitów. Czy to się nam
podoba, czy nie Polacy, maja na całym świecie opinie antysemitów”.(
Por opracowaną przez Michała Cichego opowieść J.
Karskiego : „Widziałem, „
Gazeta Wyborcza” z 2-3 października 1999 r.)
Gazeta Wyborcza” z 2-3 października 1999 r.)
Poniewieranie
historii Polski w licznych wypowiedziach Jana Karskiego
Nieprzypadkowe
wydaje się skrajne deformowanie historii Polski jako „nienormalnego
„kraju wiecznych nieudaczników” w licznych wypowiedziach Jana
Karskiego, tak chętnie nagłaśnianych w różnych organach
postkomunistów. W ostatnim okresie swego życia Karski chętnie
akcentował, że nie czuje się Polakiem, bo teraz jest Amerykaninem.
(tak mówił miedzy innymi w wywiadzie dla SdRP-owskiej „Trybuny”
z 3 lutego 1997 r.) Nowa amerykańskość Karskiego nie
przeszkadzała mu w bardzo surowym wyrokowaniu na temat Polski i
polskości, których się wyrzekł. Przemawiał wciąż z pozycji
samozwańczego nieubłaganego sędziego, mającego dla Polski i
Polaków wyroki jak najsurowszego potępienia. Prawdopodobnie robił
to, aby tym bardziej uzasadnić swoje odstępstwo od tak „złego”
narodu, rzekomo obciążonego samymi wadami, swego rodzaju „chorego
członka” Europy. Wypowiedzi Karskiego sączyły wciąż skrajny
masochizm historyczny w odniesieniu do polskich dziejów - ich fałsz
i nicość obnażyłem już w pierwszym tomie mojej grubaśnej
książki „Zagrożenia dla Polski i polskości’ (Warszawa
1998,ss. 163-169).
Na przykład w wywiadzie dla postkomunistycznego
„Wprost” Karski głosił z typową dlań arogancją: „W ciągu
minionych trzystu lat przegraliśmy wszystkie wojny, wszystkie
powstania,. wszystkie zrywy narodowe (...) Były jednak dwa wyjątki.
Zwycięstwo w wojnie polsko-bolszewickiej. A potem? Paroletnia
anarchia polityczna, następnie dyktatura. Drugi wyjątek to
bezkrwawe zwycięstwo „Solidarności” w latach osiemdziesiątych.
I co teraz? Polityczna anarchia oraz gospodarcza zapaść”.”
(Por. „grzech pychy”. rozmowa z Karskim we „Wprost” z 20
grudnia 1992 r.) Trudno zrozumieć, dlaczego niedouczony Karski
zaczął swe wyliczanie od trzystu lat, a więc od 1692 roku.
Przypomnijmy nieukowi, że w 1699 roku w pokoju karłowickim Polska
odzyskała Kamieniec Podolski. W 1711 roku zakończyła się wojna
północna, która trudno nazwać naszą klęską- formalnie byliśmy
stroną zwycięską w wojnie ze Szwecją, choć u boku faktycznego
zwycięzcy -cara Piotra I. Wojny o tron polski między
Stanisławem Leszczyńskim, a Augustem II, a później
Augustem III, miały charakter wojen domowych, choć
ostatecznie rozstrzygnęła w nich popierająca Sasów Rosja.
Fatalne skutki przyniosła klęska pierwszego dużego polskiego
zrywu narodowego- Konfederacji Barskiej, apotem kolejne klęski-
upadek Sejmu Czteroletniego i upadek Powstania Kościuszkowskiego.
Czy po 1795 roku można jednak tylko mówić o samych klęskach, jak
prawił niedouczek Karski? Czy można nazwać klęską walkę
Legionów gen. J. Dąbrowskiego po stronie Napoleona w
sytuacji, gdy walka ta przyczyniła się do powrotu Polski w 1807
roku na mapę Europy w formie Księstwa Warszawskiego. Dwa lata
później Księstwo Warszawskie wyszło zwycięsko ze swych
pierwszych bojów w wojnie z Austrią, wydatnie poszerzając swoje
terytorium. Jak pisał słynny historyk generał Marian Kukiel:
„Wyszło Księstwo z wojny 1809 roku prawie podwojone”.(Por. M.
Kukiel: „Dzieje Polski porozbiorowe”, Londyn : 1993,s.129).
Później w XIX wieku spotkały nas rzeczywiście same przegrane w
powstaniach, choć warto wspomnieć o wygranej gospodarczej
Poznańskiego w bojach przeciw germanizacji.
Wiek
XX to nie tylko zwycięstwo 1920 roku i sukces „Solidarności” -
jak głosił Karski. To również triumf powstania wielkopolskiego z
końca 1918 r. i pierwszych miesięcy 1919 roku w walce przeciw
Niemcom i ostateczny sukces powstań śląskich. To również udział
w rozpoczętej z powodu napaści na Polskę w 1939 roku światowej
wojnie przeciw III Rzeszy, zakończonej zwycięstwem koalicji, w
której uczestniczyliśmy. (inna sprawa, to kwestia porzucenia Polski
i reszty Europy Środkowej przez mocarstwa zachodnie, które w ten
sposób przegrały zwycięstwo 1945 roku). Czas powojenny, to również
zwycięstwa buntów Narodu przeciw totalitarnej władzy w
październiku 1956 roku, obalenie Gomułki w rezultacie buntu
robotników Wybrzeża w grudniu 1970 r. i cofnięcie podwyżek cen po
buntach klasy robotniczej w Radomiu i w Ursusie w czerwcu 1976 roku.
Wszystko to przemilczał Jan Karski, bo nie pasowało do jego
pesymistyczno-masochistycznej wizji dziejów Polski.
Wyszydzanie
przez Karskiego polskich tradycji walk „Za wolność naszą i
waszą”.
Żałosno-groteskowe
były również podejmowane przez Karskiego próby opluwania polskich
tradycji walk „za wolność naszą i waszą”. Według Karskiego:
„Kiedy Polacy zaczną się „opiekować”, albo walczyć o jakiś
naród, to przysporzą więcej kłopotów niż pożytku .Może więc
byłoby dobrze, aby ktoś powiedział: „Polacy nie walczcie o nas!”
(Por. Grzech pychy. Z rozmowy z J. Karskim, „Wprost” z 20 grudnia
19o92 r.) Szkoda, że Karski konkretnie nie wyjaśnił, na czym
polegały rzekome kłopoty przysparzane przez Polaków narodom, za
które walczyli. Może by wyjaśnił na przykład przyczyny tak
uroczystych obchodów Dnia Pulaskiego w Stanach Zjednoczonych,
czy sławy fortyfikacji Kościuszki w West Point. Dotąd.
najwyższym posągiem w West Point jest pomnik Kościuszki. Może
by wyjaśnił, dlaczego na Węgrzech taką czcią otacza się
polskiego generała Józefa Bema, uważanego za bohatera
węgierskiej wojny niepodległościowej 1849 roku. Może by wyjaśnił
wysławianie przez Francuzów pamięci księcia Józefa
Poniatowskiego jako jednego z najdzielniejszych i najbardziej
utalentowanych marszałków Francji napoleońskiej. W wydanym przez
bibliotekę Larousse’a „Dictionnaire de la Revolution et de l’
Empire” (Paris 1965,s.252) można przeczytać o „magnifique
courage” (wspaniałej odwadze) księcia .J. Poniatowskiego).
Przypomnijmy, że w kanadyjskim mieście Prescott uczczono pomnikiem
postać bohaterskiego polskiego majora Mikołaja Szulca,
dowódcy kanadyjskiego powstania przeciw brytyjskiej tyranii w 1838
r. Powstanie, mimo przegranej, doprowadziło w skutkach do
przyznania Kanadzie dużo większego samorządu. ({Por. szerzej: J.
R. Nowak : „Co Polska dała światu”, Warszawa 2010, s. 48).,
Karski zapomniał, że Belgowie z wdzięczności za rolę Powstania Listopadowego w zablokowaniu rosyjskiej interwencji przeciw Belgii w
1830 r. powołali jednego z naszych naczelnych dowódców
powstańczych gen. Jana Skrzyneckiego na dowódcę dywizji w
swej armii. Warto przypomnieć również niebywale dużą rolę
polskiego generała Konstantego Borzęckiego w kształtowaniu
tureckiej świadomości narodowej). Największy z Turków XX wieku,
twórca nowoczesnego państwa tureckiego po I wojnie światowej Kemal
Ataturk wyznał bez ogródek o Borzęckim: „Ten Polak godny
jest pomnika ze szczerego złota, tak wielkie są jego zasługi w
dziele tworzenia się nowożytnej Turcji”.(Cyt. za Kirą
Gałczyńską - Kilańską, Kraków 1974,s.181. Czy trzeba
przypominać jak wielką wyjątkową sympatią dotąd cieszą się
Polacy w Gruzji przez pamięć o ich pomocy dla powstańców
gruzińskich przeciw caratowi w XIX wieku? Czy o tym wszystkim nie
wiedział zadufany w sobie nieuk J. Karski? Przypomnijmy również,
że w 1797 r. Włosi wdzięczni za pomoc Polskich Legionów w ich
walce przeciw okupującej Włochy armii austriackiej ułożyli na
cześć polskich żołnierzy piękną „Canzonę”, w której
znalazł się między innymi dwuwiersz: „Wolność włoska, co
swe bycie Mężnemu winna Lechicie”.
W
oryginale włoskim brzmiało to”
„La
libertate italica
Che
tanto deve a Vopi
Bravi
Pollachi”.
Jak
widać o tym wszystkim nic nie wiedział nieuk Karski!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz