))Zapraszamy na Oficjalną Stronę internetowa Jerzego Roberta Nowaka((

środa, 25 listopada 2015

Czas na weryfikację ambasadorów



       Zdecydowane zwycięstwo Zjednoczonej Prawicy w październikowych wyborach stwarza szanse dokonania tak potrzebnych przełomowych zmian we wszystkich sferach polskiego życia. Wymagać one będą odpowiedniego wsparcia i promowania przez polska dyplomacje na arenie międzynarodową. Nie wydaje się to możliwe bez radykalnej wymiany dotychczas dominującej w naszej dyplomacji kadry dyplomatów, Stąd proponowana w tym tekście skrótowa lista ambasadorów do jak najszybszej wymiany.

  Najbardziej skompromitowany ambasador – R. Schnepf

       Szczególnym dysonansem w polskiej dyplomacji jest postać ambasadora RP w Stanach Zjednoczonych Ryszarda Schnepfa. Tak się złożyło, że ten nasz ambasador jest zarazem dyplomatą, który najmocniej zaszkodził interesom Polski i Polonii. Schnepf jest synem starego KPP-owca Maksymiliana Schnepfa, a po 1945 r. oficera osławionej stalinowskiej Informacji Wojskowej. Publicysta Stefan H. Wilk oskarżał płk. Schnepfa na łamach „Głosu” z września 2006 r., że: „(…) W 1945 r. wraz z wydzielonym oddziałem specjalnym brał udział w przeprowadzonej przez siły sowieckie ”operacji augustowskiej’, w rezultacie, której ponad 700 mieszkańców ziemi augustowskiej nie tylko nie odnaleziono wśród żywych, ale także nigdy nie odnaleziono ich ciał”. Sam Ryszard Schnepf początkowo był ambasadorem w Urugwaju i Paragwaju (1991-1995) i w Kostaryce (2001-2005). Wsławił się wówczas organizowaniem haniebnej oszczerczej nagonki na przywódcę Polonii w Ameryce Łacińskiej prezesa USOPAŁ Jana Kobylańskiego. W 2005 r. jako główny doradca premiera Marcinkiewicza w polityce zagranicznej, Schnepf szczególnie gorliwie zajmował się ,kosztem innych działań, sprawą zapewnienia jak największego zadośćuczynienia Żydom za mienie w Polsce. I wówczas skompromitował się wystąpieniem, które było czymś skrajnie niedopuszczalnym z uwagi na polskie interesy narodowe w polityce międzynarodowej. Schnepf, wówczas sekretarz stanu w kancelarii premiera, w sposób wręcz kretyński publicznie ujawnił swą postawę, godzącą w podstawowe wymogi polskiej racji stanu, udzielając poparcia tak antypolskiej inicjatywie jak projekt budowy gazociągu Niemcy – Rosja na dnie Bałtyku. Spowodowało to jego usunięcie z funkcji 1 czerwca 2006 r. Po dojściu do władzy PO szybko awansował. 22 listopada 2007 r. został podsekretarzem stanu w Msz. Od 2008 do 2012 r. był ambasadorem w Hiszpanii, a od września 2012 jest ambasadorem w USA. Czas najwyższy by odwołać tak skompromitowaną osobę z funkcji ambasadora w tak ważnym dla Polski kraju jak USA.

Ludzie z korporacji Geremka

      W obecnej kadrze ambasadorów wielką część stanowią ludzie „z korporacji Geremka” i „ z korporacji Sikorskiego”, nie nawykli do oryginalności myślenia i samodzielności sądów. Wielu z nich, często wraz z rodzinami, obracało się przez wiele lat w środowiskach Unii Demokratycznej, potem Unii Wolności, potem Platformy Obywatelskiej. Przytoczmy kilka jakże wymownych przykładów.

     Iwo Byczewski, ambasador w Tunezji od 2012 r. był w latach 90-tych wiceministrem spraw zagranicznych u boku K. Skubiszewskiego, A. Olechowskiego, W. Bartoszewskiego. Jednostronnie zaangażowany politycznie, publicznie afiszował się w 2010 r. udziałem w komitecie poparcia B. Komorowskiego. Żoną Byszewskiego jest znana aktorka Anna Nehrebecka. Zajadła zwolenniczka PO, radna miasta Warszawy z jej ramienia, należała do komitetu poparcia B. Komorowskiego w wyborach 2010 i 2015 r. Skrajnie rozgoryczona z powodu jego przegranej w 2015 r. „popisała się” wulgarnym stwierdzeniem o prezydencie elekcie A. Dudzie: „W d… dostaniemy przez tego chłystka”. Czy mąż osoby zdolnej do publicznego wyrażania takiej arogancji wobec wybranego przez miliony Polaków prezydenta nadaje się na ambasadora obecnego rządu? Moim zdaniem czas odwołać tego pana !

     Dość szczególny przebieg miała kariera polityczna Piotra Nowiny- Konopki, obecnego ambasadora w Stolicy Apostolskiej, Z inicjatywy Wałęsy w 1990 r. podjął pracę jako minister stanu w kancelarii prezydenta W. Jaruzelskiego. Wałęsa szybko uznał go jednak za nielojalnego wobec siebie i publicznie nazwał „gnidą”. Nowina- Konopka był współzałożycielem UD i UW. Mianowanie go w 2013 r. ambasadorem w Watykanie oznaczało dalszy ciąg zmonopolizowania ambasady polskiej w Watykanie przez ludzi Unii Wolności (po H. Suchockiej). Chyba nie do pomyślenia jest to, żeby Piotr Nowina-Konopka, polityk, który w nocy z 4 na 5 czerwca 1992 r. złożył wniosek o odwołanie rządu J. Olszewskiego, reprezentował obecny patriotyczny rząd w Stolicy Apostolskiej?! Czas na odwołanie !

       Skrajnym nieporozumieniem jest urzędowanie Romana Kowalskiego jako ambasadora RP w Budapeszcie. Jego wysłanie na tę placówkę było od początku bardzo ostro krytykowane przez posłów PiS-u. Przypominano, że był on absolwentem Moskiewskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych. Uczelnia ta słynęła z komunistycznej indoktrynacji, a jednym z jej zadań było przygotowywanie kadr dla radzieckiego wywiadu. Będąc ambasadorem w Budapeszcie Kowalski nie ukrywał swej wrogości zarówno wobec PiS-u jak i do rządów V. Orbána. Szczególnie skandaliczny był personalny atak R. Kowalskiego na satyryczny występ Jana Pietrzaka w Budapeszcie pod koniec 2013 r. Kowalski z furią piętnował fakt, że Pietrzak pozwolił sobie na dowcipkowanie z premiera i prezydenta RP i wygrażał organizatorom występu. W publikowanym „w Sieci” felietonie: „Ambasadorowi nie do śmiechu” Jan Pietrzak pisał m.in. : „Przepraszam organizatorów występu za szykany, jakie ich spotykają ze strony troglodyty w roli polskiego ambasadora, człowieka bez poczucia humoru i honoru”. Tego typu persona jak R. Kowalski może być tylko zawalidrogą na drodze zbliżenia rządu B. Szydło z rządem V. Orbána i trzeba go jak najszybciej odwołać.

      Specyficznym zjawiskiem jest ambasador w Pradze - Grażyna Bernatowicz- Bierut. Była protegowaną Sikorskiego, który w 2007 r. zrobił ją wiceministrem spraw zagranicznych, co znacząco przerosło jej zdolności intelektualne. Dzięki poślubieniu Marka Bieruta, bratanka przywódcy komunistycznego Bolesława Bieruta, weszła do „czerwonych dynastii”. Według tekstu S.H. Wilka, do roku 1989, gdy ktoś w MSZ nieopatrznie zatytułował ją “panią Bernatowicz”, niezmiennie poprawiała go, groźnie wykrzykując: “Bierut-Bernatowicz” (czy “Bernatowicz-Bierut). Nazbyt skażona geremkowszczyną i sikorszczyzną wyraźnie nie nadaje się do MSZ-u w czasach przełomu.


     „Polityczni” ambasadorowie, bez doświadczenia dyplomatycznego


     Bardzo wiele wątpliwości budziła od początku kandydatura Tomasza Arabskiego na ambasadora w Madrycie. Arabski nie miał żadnego doświadczenia dyplomatycznego. Był za to bardzo bliskim „człowiekiem Tuska”, jako szef kancelarii premiera od 2007 r., od 2011 r. w randze ministra. B. minister spraw zagranicznych RP Anna Fatyga oskarżyła Arabskiego w czasie dyskusji nad jego kandydaturą na ambasadora, że był „ikoną wojny z prezydentem Lechem Kaczyńskim”. Zarzuciła mu, że doprowadził do poważnego uszczuplenia prerogatyw głowy państwa. Chodziło o zdarzenie z 2008 r., gdy Arabski odmówił samolotu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, który chciał razem z premierem polecieć na posiedzenie Rady Europejskiej. Krytykując Arabskiego, zarzuciła mu, że będąc odpowiedzialnym za zorganizowanie przelotu prezydenta 10 kwietnia 2010 r. do Katynia nie potrafił zadbać o bezpieczeństwo prezydenta Co więcej, bez ogródek oskarżyła Arabskiego, że „reprezentował stanowisko rosyjskie" po katastrofie smoleńskiej, gdy pojechał razem z rodzinami ofiar do Moskwy. Witold Waszczykowski z PiS-u zapytał wprost Arabskiego, czy chce iść w ślady ambasadorów "politycznych" doby PRL- Albina Siwaka i Stanisława Kociołka ? Zarzucano Arabskiemu, że jego wyjazd do Madrytu jest ”ucieczką”, mającą utrudnić działania wymiaru sprawiedliwości w śledztwie w sprawie smoleńskiej. Choć ostatecznie kandydaturę Arabskiego przegłosowano stosunkiem 13 do 8 głosów nadal utrzymywały się wątpliwości co do wysłania tak „politycznego” ambasadora, obciążanego różnymi zarzutami, zamiast rasowego dyplomaty, do Hiszpanii.. Czas na odwołanie!


W lipcu 2015 r. pomimo sprzeciwu PiS-u głosami ówczesnej większości parlamentarnej (PO i PSL) przeforsowano kandydaturę Marcina Wojciechowskiego na ambasadora na tak ważnej placówce dyplomatycznej w Kijowie. Posłowie PiS- u protestowali, bo kandydatury tej nie skonsultowano z prezydentem -elektem. Nic nie wiadomo o jakichś szczególnych kwalifikacjach dyplomatycznych Wojciechowskiego do funkcji ambasadora, poza tym, że przez 14 lat (1998-2012) był dziennikarzem działu zagranicznego „Gazety Wyborczej”. A to trochę za mało.


Wysunięty w marcu 2013 r,.: kandydat na ambasadora RP w Kanadzie, Marcin Bosacki nigdy nie pracował na placówce dyplomatycznej. Nie znał również języka francuskiego, jednego z dwóch języków obowiązujących w tym kraju. Za to był dziennikarzem „Gazety Wyborczej”, a potem rzecznikiem prasowym ministra Sikorskiego. Była szefowa MSZ Anna Fotyga przypomniała o głośnym skandalu w MSZ i osobistej odpowiedzialności Bosackiego za naciski na redakcję „Rzeczpospolitej”. Rzecznik naciskał, by nie publikowała krytycznego tekstu o wysłaniu na Białoruś PiT-ów opozycjonistów. Dokumenty zawierały informacje o wsparciu finansowym z Polski dla tych osób. –„Naciski na media dyskwalifikują pana do reprezentowania Polski na tak ważnej placówce” – zakończyła poseł. Najwyższy czas, by odwołać Bosackiego.

„Wymieść geremkowszczyznę żelazną miotłą”

     Na koniec pozostaje mi tylko podpisanie się oboma rękoma pod wyrażonym 23 kwietnia 2015 tak dosadnym postulatem prof. Jacka Bartyzela: „Jeśli kiedykolwiek powstanie rząd polski nie tylko z nazwy, to w MSZ cała geremkowszczyzna i bartoszewszczyzna musi zostać wymieciona żelazną miotłą do samych fundamentów. Lepiej przez jakiś czas nie mieć żadnych dyplomatów, lepiej żeby na placówkach dyplomatycznych był tylko personel techniczny, niż żeby Polskę reprezentowali ludzie, którzy Polski nienawidzą i jej świadomie szkodzą”.


25.11.2015

czwartek, 19 listopada 2015

Bufetowa musi odejść

     Mam nadzieję, że szybko dojdzie do rozpisania przyspieszonych wyborów samorządowych. Są one tym bardziej uzasadnione w sytuacji straszliwego fiaska PSL-u w najnowszych wyborach parlamentarnych. Fiasko to jakże mocno potwierdziło wątpliwości co do prawdziwości kilka razy lepszych efektów tej partii w wyborach samorządowych. Jakże potrzebne wydają się nowe wybory samorządowe w Warszawie, gdzie musimy wciąż się wstydzić z powodu nieudolnych i tak kosztownych rządów Hanny Gronkiewicz- Waltz. Przypomnijmy choć skrótowo kilka epizodów z jej kariery. Zaczęła się ona wyłącznie dzięki protekcji Lecha Wałęsy. To ona za podszeptem Falandysza wysunął jej kandydaturę na prezesa NBP. Większość sejmowa odrzuciła ją za pierwszym podejściem uznając, że jako osoba znająca banki tylko z teorii, bez żadnej praktyki, nie ma żadnych kwalifikacji do kierowania NBP. Wałęsa uparł się jednak przy kandydaturze Waltzowej i poprzez różne naciski doprowadził do jej wyboru na prezesa NBP za drugim podejściem. Jak pisano na ten temat w „Dzienniku .pl” z 8-9 grudnia 2007 (tekst L. Zalewskiej): „Niektórzy sugerowali, że jej niekompetencja jest na rękę nieformalnemu układowi w świecie banków, jaki pod bokiem prezydenta miał tworzyć Mieczysław Wachowski. Jeśli prawdą jest, że pomagał on załatwiać niektórym bankowe kredyty, uległa i słabo zorientowana kandydatka musiała być dla niego idealna (…) Nie uwierało ją, że prywatne banki trafiają w ręce nomenklaturowych działaczy i stają się świetnym sposobem na uwłaszczanie się postkomunistów”.

    Srogo zawiódł się Lech Wałęsa na Waltzowej, która tak wiele mu zawdzięczała w początkach swej kariery. Stalin nazwał kiedyś poczucie wdzięczności „psim uczuciem”. Waltzowa myśli o tym, jak się zdaje, nader podobnie do Józefa Wissarionowicza. Gdy po paru latach urzędowania na stanowisku prezesa NBP wystartowała w wyborach na prezydenta RP, bez żenady atakowała swego tak wielkiego dobroczyńcę Wałęsę w toku kampanii. Rozwścieczony Wałęsa powiedział, że to, co zrobiła Gronkiewicz-Waltz: „to jest solidarność hieny. Gdy jedna hiena pada, druga skacze jej do gardła”.

    Przez wiele lat eksponowała się jako działaczka Ruchu Odnowy Duchu Świętym, przedstawiając się jako istne ucieleśnienie nabożności, a raczej dewocji (jakoś nie robi tego dziś w dość areligijnym PO ). Czasem posuwała się przy tym do arcyniedorzecznych skrajności, m.in. w stylu eksponowania swej rzekomej poufałości z Duchem Świętym. Brzmi to niewiarygodnie, więc na dowód zacytuję świadectwo tak bliskiej Waltzowej "Gazety Wyborczej” z 8-9 listopada 1994 r. W publikowanym tam tekście A. Kublik i I, Szpali pt. „Prezydent w Duchu Świętym” można było przeczytać o Gronkiewicz- Waltz: „W miesięczniku „Słowo wśród nas” ojców Marianów powiedziała, że prezesurę NBP przyjęła za namową Ducha Świętego” . (Podkr.-JRN). Dziwne, że taka brednię opublikowano w miesięczniku ojców marianów. Kilka razy cytowałem chichocząc wspomnianą wypowiedź Waltzowej różnym zaprzyjaźnionym duchownym, mówiąc: „Widzicie wielebni księża, żaden hierarcha, nawet sam papież, nie dostąpili zaszczytu namawiania przez Ducha Świętego, a szczęście to trafiło się tylko Waltzowej”. Warto dodać, że Gronkiewicz- Waltzowa zdobyła się na przypływ fantazji godnej barona Münchausena, by dowieść rzekomego wyjątkowego uznania dla niej nawet ze strony tak wielkiej postaci Kościoła jak Jan Paweł II. Jak pisała Luiza Zalewska w tekście :”Duch Święty czuwa nad panią Hanią, „Dziennik.pl” 8-9 grudnia 2007: „Po spotkaniu w Skoczowie, gdzie pielgrzymował Jan Paweł II, relacjonuje współpracownikom: „Patrzyłam na usta Jego Świątobliwości i zobaczyłam, że układają się w słowa: Hanno zostaniesz prezydentem!”. (Podkr.- JRN). Jak widać źle odczytała z ust Jana Pawła II, bo dostała zaledwie 2,76 proc. głosów. W czasie tejże kampanii prezydenckiej „wsławiła się” również powiedzeniem: .Jak zostanę prezydentem RP, to będę matką i ojcem dla Narodu”. Natychmiast czujnie skomentował to minister G. Kołodko, mówiąc: „Wtedy to już chciałbym być pełną sierotą !”
  Po odejściu z NPB Waltzowa przez kilka lat była jednym z wicedyrektorów Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Odpowiadała za kadry oraz administrację, a złośliwi zapewniali, że jej kompetencje obejmowały także bufet pracowniczy. Tak zrodziła się jej najpopularniejsza ksywa: „Bufetowa”. Ma jednak i inne ksywy, m. in. „Gronkowiec" i przydomek „Kim-Ir-Sen”. Skąd takie egzotyczne miano ? Polecam lekturę 31 numeru „Angory” z 30 lipca 2006 r. gdzie zamieszczono facjatę Gronkiewicz-Waltz, bardzo przypominającą „ Ukochanego syna ludu koreańskiego Kim –Ir –Sena”.

     Jako prezydent Warszawy Gronkiewicz-Waltz ma na swoim koncie cały szereg niemądrych decyzji ze stratą dla miasta. Doprowadziła do gigantycznego zadłużenia Warszawy. Jest odpowiedzialna za opóźnienie licznych inwestycji, chaos przy budowie metra, bałagan z realizacją ustaw śmieciowych, niepotrzebne rozkopanie Warszawy w zbyt wielu punktach. Jest odpowiedzialna za przeprowadzanie remontów ulic w najmniej odpowiednim czasie. Na przykład w pobliżu mego domu na Belwederskiej w rejonie ul Grottgera zamiast przeprowadzić remont chodnika w lecie, przeprowadza się go w środku listopada, wywołując skrajne zabłocenia, utrudniające przejście. W pobliżu mojego domu w ostatnich kilku latach wyrosły markety: Biedronka i Rossman, a upadły świetnie funkcjonujące dotąd małe polskie sklepy. To wszystko są efekty polityki Gronkiewicz- Waltzowej, wyraźnie wspierającej rozrost zagranicznych marketów w centrum stolicy i przepędzającej polskich kupców. Dzięki Waltzowej jeszcze bardziej nasiliła się i tak liczna, najczęściej mało kompetentna administracja. Sama Waltzowa za swych rządów zatrudniła ponad 2000 nowych pracowników administracyjnych, najczęściej różnych „krewnych i znajomych królika” z PO. Obdarza ich sowitymi premiami i ma w nich i w ich rodzinach wierną armię broniących swych synekur agitatorów na czas wyborów. Ratusz bezprawnie utajnia różne umocy- zlecenia, co jak dotąd wielokrotnie bezskutecznie krytykowano, Popierając wyłącznie „swoich” ludzi z PO, Waltzowa niejednokrotnie blokowała piastowanie ważnych funkcji przez ludzi z innych partii. Najnowszy przykład- jak pisze już w podtytule „Wyborcza” z 5 listopada 2015: „Prawo i Sprawiedliwość odbiło Platformie Śródmieście. Ale PiS-owski burmistrz nie dostał pełnomocnictw i w praktyce dzielnicą ręcznie steruje urzędnik ze stołecznego ratusza”.(Wg. I. Szpala: Ostatnia kratka ratunku, „Gazeta Wyborcza” z 5 listopada 2015 ). Jak długo będzie się tolerować takie metody ? Zamiast oszczędzać na biurokracji oszczędza się na zwykłych mieszkańcach – vide bardzo wysokie ceny w komunikacji miejskiej. W ciągu 6 lat prezydentury Waltzowej nieodpowiedzialnie wycięto ponad 140 tysięcy dorosłych drzew, mocno zubożając florę miasta.

     Waltzowa, niegdyś tak obnosząca się z nabożnością na pokaz, nie wahała się przed decyzją o brutalnym przepędzeniu polskich kupców z Placu Defilad. Szczególne oburzenie w środowiskach katolickich wywołało aroganckie postępowanie Waltzowej wobec broniącego wartości chrześcijańskich profesora Bogdana Chazana i jego brutalne usunięcie ze stanowiska dyrektora Szpitala Specjalistycznego im. Świętej Rodziny w Warszawie. Znamienne jest, że z protestem przeciwko decyzji Gronkiewicz –Waltz w sprawie prof. Chazana ostro wystąpili, piętnując łamania klauzuli sumienia pracowników służby zdrowia, w imieniu Katolickiej Odnowy w Duchu Świętym w Polsce: przewodniczący tego ruchu ks. Sławomir Płusa i wiceprzewodniczący Norbert Dawidczyk (w oświadczeniu z 11 lipca 2014 r.)


Z kolei na portalu „Fronda.pl” z 11 grudnia 2012 r. ostro skomentowano totalną niewrażliwość Waltzowej na atak na obraz Matki Boskiej na Jasnej Górze.. Zapytana o tę tak szokującą sprawę przez M. Olejnik, Waltzowa zatrzymała się w pół zdania i nagle stwierdziła: „Właściwie w całej Europie są pewne napięcia, można powiedzieć... Nie wiem, to jest pytanie do astrologów, czy to nie są jakieś takie gwiazdy czy planety, które mają wpływ na temperamenty naszego życia. Ja czasami tak myślę, bo przecież różne zdarzenia mają miejsce też w innych krajach”. Autor z portalu „Frondy” komentował: „Pamiętam panią Gronkiewicz-Waltz jako zaangażowaną katoliczkę, niemal wzór chrześcijańskiej postawy, nauczyciela modlitwy. Kobietę niezwykle zaangażowaną w życie Kościoła, otwarcie przyznającej się do pogłębionej wiary, czy publicznie modlącej podczas Kongresu Odnowy w Duchu Świętym na Jasnej Górze. Widziałem to na własne oczy. Dziś zamiast solidnego wsparcia dla Kościoła, gdy ktoś podniósł rękę na Czarną Madonnę, słyszymy jej dystans do całego haniebnego zdarzenia. Przecieram oczy ze zdumienia. Dziś sugeruje, aby pytać astrologa.”
Czy te wszystkie fakty nie dowodzą skrajnej hipokryzji i faryzeuszostwa p. Gronkiewicz-Waltz?
Zajadle anty-PiS-owska Waltzowa wciąż dążyła do usunięcia krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego na Krakowskim Przedmieściu i sprzeciwiała się budowie tam pomnika ku czci ofiar ze Smoleńska. Jak bardzo nacechowana jest złą wolą w tej sprawie świadczył jej sprzeciw wobec projektu tzw. pomnika świateł, czyli instalacji widocznej po zmroku. Hanna Gronkiewicz- W audycji w TVN 24 Waltz porównała projekt pomnika świateł do nazistowskiego monumentu z Norymbergi z 1937 roku –„To medialne krzyżowanie najbliższych ofiar tragedii - ocenił wypowiedź Waltzowej Joachim Brudziński z PiS-u. Przypomnijmy, że w Nowym Jorku powstał pomnik świateł, upamiętniający ofiary zamachu z 11 września. Dopiero po wzmożonej presji opinii publicznej zgodziła się na budowę pomnika, ale na niezbyt eksponowanym miejscu przy ulicy Trębackiej, zamiast powszechnie postulowanego miejsca na Krakowskim Przedmieściu. Rzekomo tak uczulona na względy estetyczne, Waltzowa uparcie, stronniczo i bezmyślnie broniła kiczowatej instalacji tęczy na jakże nie odpowiednim dla niej miejscu przed kościołem na Placu Zbawiciela.
Do niebywałej skrajności dochodzi awersja Waltzowej wobec środowisk niepodległościowych. Wielokrotnie wyrażała się z niechęcią o Marszu Niepodległością w listopadzie 2013 r. podjęła decyzję o przedwczesnym rozwiązaniu tego Marszu. W jednej z wypowiedzi stwierdziła nawet, że „gdyby zależało to od niej, gdyby prawo dawało taką możliwość, zakazałaby tego Marszu- Niedopuszczalne jest, żeby było tak straszne chuligaństwo”. Prawdziwie kuriozalna była decyzja Gronkiewicz-Waltz z września 2015 r. zakazująca demonstracji przeciw imigrantom. Decyzja ta była tak jaskrawie bezprawna, że uchylił ją nawet wywodzący się z PO wojewoda mazowiecki,.

    Tak niechętna środowiskom niepodległościowym Gronkiewicz-Waltz zorganizowała wielką fetę jubileuszową z okazji 60 rocznicy powstania „darowanego” Warszawie przez J. Stalina Pałacu Kultury i Nauki. Wywołało to stanowczy protest dr Jerzego Bukowskiego, rzecznika Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie. Zarzucił on Hannie Gronkiewicz-Waltz naruszenie statutu PO, do której należy, stwierdzając m.in. :„.Wydaje mi się bowiem, że paragraf 10, w którym mowa jest o dopuszczeniu się czynów nieetycznych lub hańbiących został przez panią Gronkiewicz-Waltz świadomie naruszony, bo zorganizowanie takiej uroczystości z okazji rocznicy oddania do użytku jednego z najbardziej widocznych symboli zniewolenia Polski przez Związek Sowiecki jest absolutnie niezgodne z polską racją stanu. Chcę również zapytać czy jej działalność, jako przez wiele lat broniącej pomnika polsko-sowieckiego Braterstwa Broni na placu Wileńskim tzw. Czterech Śpiących, da się pogodzić ze statutem i programem PO, czy też zasługuje na jakąś karę dyscyplinarną”. Dodajmy tu, że Waltzowa kilkakrotnie publicznie atakowała prezydenta Andrzeja Dudę. Prowokacyjnie wręcz tuż przed 1 sierpnia 2015 r. nie zgodziła się na przemówienie prezydenta elekta A. Dudy podczas uroczystości rocznicowy Powstania Warszawskiego.


Trudno zrozumieć fakt , że na czele stolicy Polski stoi dziś osoba tak mocno pobawiona cnoty obiektywizmu,, reprezentująca skrajną zajadłość wobec co najmniej polowy mieszkańców miasta, którzy głosują na Pis. (Ostatnio PiS wygrał w Warszawie.) Osoba o strukturze psychicznej godnej Stefana Niesiołowskiego. Dziś, gdy w Polsce wieje wiatr przemian, gdy obalono Komorowskiego i Kopacz, dalsze pozostawanie Waltzowej na stanowisku włodarza stolicy jest prawdziwym dysonansem, zawstydzającym nas warszawiaków. Mam nadzieję, że jak najszybciej w wyborach samorządowych uwolnimy się od tej niemiłej ikony lemingów!

19 listopada 2015 r.

poniedziałek, 16 listopada 2015

Antypolska hucpa wdowy po Kiszczaku

      Niedawno w związku ze śmiercią komunistycznego zbrodniarza Czesława Kiszczaka doszło do rzeczy wyjątkowo haniebnej. Wdowa po nim Maria Kiszczak, przemawiając na pogrzebie powiedziała m.in. : „Bóg ci zapłaci za wszystkie krzywdy, które niewdzięczny, niegodny Polak ci czynił”. Wypowiedź ta była prawdziwym szczytem bezczelności, zważywszy na wszystkie zdrady i krzywdy wyrządzone przez C. Kiszczaka Polakom od młodych lat poprzez kilka dziesięcioleci. Historyk z UW prof. Tadeusz Rutkowski, opisując biografię Kiszczaka stwierdzał o czasie, gdy ten pracował w stalinowskiej In formacji Wojskowej: „Są zeznania, że bił i znęcał się nad ludźmi. Był oprawcą, który miał krew na rękach i terroryzował polskich oficerów”. A potem przyszły dalsze zbrodnie – odpowiedzialność za zamordowanie górników z „Wujka”, zamordowanie księdza Jerzego Popiełuszki i Grzegorza Przemyka i rozliczne inne ofiary MSW w dobie stanu wojennego. Przygotowujący biografię Kiszczaka dr Lech, legendarny kapłan „Solidarności” i duszpasterz Ormian w Polsce niedawno podsumował swój osąd z długotrwałych studiów nad rolą Kiszczaka: „Z dokumentów wynika, że już jako 20- latek (Kiszczak- JRN) był człowiekiem złym, bezwzględnym (…) To był człowiek, który w każdym momencie mógł, każdego zdradzić, wystawić (…) I Jaruzelskiego i Kiszczaka dla oczyszczenia atmosfery, ku refleksji i przestrodze należałoby zdegradować do szeregowców i im wszystkie odznaczenia. Co więcej , powinno się też im odebrać prawa do emerytur dla uprzywilejowanych, które dziedziczą pani Kiszczakowi i pani Jaruzelska. Nie ma powodu, by rodziny takich ludzi cieszyły się przywilejami”. (Por. wywiad M. Skowrona z dr L.Kowalskim: Zdegradować go do szeregowca, „SuperExpress”,. 7-8 listopada 2015 ).

      Zdumiewające, że nawet teraz znaleźć można obrońców zbrodniczego generała. Adam Michnik, który kiedyś nazwał go „człowiekiem honoru”, teraz w wystąpieniu żegnającym Kiszczaka w radiu TOK FM stwierdził, że generał przy Okrągłym Stole „odkupił swoje winy”. I tłumaczył, że „jeżeli Kiszczak mataczył w sprawie Grzesia Przemyka, top mataczył w w dobrej wierze – on był przekonany, że broni swoich podwładnych przed zmasowaną kampanią, organizowaną przez opozycję solidarnościową. (Por. M. Michalska: Błyskawiczny pogrzeb Kiszczaka, „Gazeta Polska codziennie” 9 listopada 2015 ).Adam Leszczyński w „Wyborczej” z 6 listopada 2015 r. poszedł jeszcze dalej od Michnika, używając już w tytule swego artykułu o Kiszczaka słów: „Komunista, który likwidował komunizm”. W rzeczywistości zaś było dokładnie wręcz odwrotnie. Kiszczak ułatwił komunistom przekształcenie się w postkomunistów, którzy utrzymali bardzo wiele dawnych wpływów komunistycznych w swych rękach. A Okrągły Stół, przy którym Michnik tak żwawo popijał wódkę z Kiszczakiem był wielką zdradą opozycji i Polski. Dokonaną dzięki nie dopuszczeniu przez Geremka, Michnika i Mazowieckiej do obrad Okrągłego Stołu całej części prawicowej opozycji. Jak to niedawno niebywale szczerze wyznał prof. Marcin Król, dawny wielki zwolennik Mazowieckiego: ”Uczestniczyłem w rozmowach, podczas których Mazowiecki, Geremek i inni zastanawiali się, kto powinien być w Komitecie Obywatelskim, a potem przy Okrągłym Stole oraz na liście do parlamentu. Bali się każdego, kto miał choć trochę bardziej wyraziste poglądy. Mówię o ludziach takich jak Leszek Moczulski, którzy nie mieścili się w schemacie polityka umiarkowanego”. (Por. wywiad R. Kałukina z M. Królem: Będzie wielki bunt, „Newsweek” 4 maja 2015 ).

      Wróćmy jednak na krótko znów do wdowy po C. Kiszczaku. Teraz wybraniająca go i wręcz stawiająca jako herosa Maria Kiszczak jeszcze parę tygodni temu snuła ekshibicjonistyczne wspomnienia na jego temat w jednej z bulwarówek, uskarżając się jaki to był z niego zły człowiek i jak to w końcu musiała go zdradzić. Szokujące wyznania staruszki, która poszła „na całość” w odsłanianiu cech swego męża. Kto wie, czy te jej wyznania nie odbiły się wstrząsowo na Kiszczaku, który zmarł w parę tygodni po ich publikacji. Z drugiej strony trudno uwierzyć, żeby ten komunistyczny „twardziel” zachował choć odrobinę wrażliwości. Na dodatek do tego wszystkiego niedawno przeczytałem w którejś z bulwarówek coś, co sugerowało, że to Maria Kiszczak zamknęła swemu mężowi drogę do zbawienia. Jak sama wyznała, jej mąż prosił o księdza przed śmiercią, ale nie sądziła, że tak szybko umrze i nie sprowadziła księdza.

16 listopada 2015 r.

niedziela, 15 listopada 2015

Ostrzegam : muzułmańscy terroryści mogą uderzyć w Polskę!

        Najnowsze tak straszne zamachy w Paryżu może przebudzą wreszcie choć część zajadłych rzeczników poprawności politycznej, plotących bzdury o potrzebie ratowania tysięcy nieszczęśliwych uchodźców i multikulturowości. Tylko ślepi nie dostrzegli dotąd, że gros imigrantów stanowili nie kobiety i dzieci, lecz zdrowi młodzi mężczyźni, silne byczyska, pędzące na nasz kontynent, by zyskać jak największy „socjał’. Część z nich jest aż nadto gotowa, by gwałcić i rabować. Dowiodły tego rozliczne incydenty, na ogół starannie przemilczane w mediach.

To Orbán miał rację!

          Fakty pokazały, że najszybciej rozpoznał zagrożenie dla Europy premier Węgier Viktor Orbán, tak mocno atakowany za rzekomy nacjonalizm przez głupawych pseudo-„Europejczyków”.Przypomnijmy tu, że kanclerz Austrii oskarżał Orbána za rzekomy „neonazizm” w związku z budową przez Węgry odrutowanego płotu granicznego. A teraz nawet austriacki minister spraw wewnętrznych opowiedział się za budową płotu granicznego. A już budują takie płoty Słowenia, Chorwacja czy Bułgaria. Nic dziwnego, że nawet premier Bawarii Horst Seehofer powiedział, że rację w sprawie uchodźców miał Orbán, a nie Merkel, coraz bardziej potępiana w swoim kraju. Orbán kolejny raz okazał się najbardziej odważnym i przewidującym politykiem Europy, jej najlepszym obrońcą.

Dlaczego Merkel dała taką plamę ?

            Najbardziej skompromitowała się kanclerz A. Merkel przez swe niemądre, skandaliczne wypowiedzi otwierające drogę dla najazdu imigrantów na Europę. To Merkel jest główną winną tak wielu ofiar w Paryżu - wszak wśród muzułmańskich morderców było paru „uchodźców”, którzy z łatwością przedostali się z Grecji, wykorzystując totalny brak kontroli. Dlaczego Merkel dała taką plamę? Przecież kanclerz Merkel nie jest głupią, a wręcz przeciwnie, jest bez porównania mądrzejszą od F. Hollanda i najgorszego prezydenta w dziejach USA po 1945 r. B. Obamy – jak wciąż powtarza Max Kolonko. Zdumiewające jest przy tym, że ta tak przebiegła kanclerz dalej nieracjonalnie upiera się przy swych niemądrych decyzjach, otwierających drogę inwazji imigrantów na Europę. Dlaczego to robi?
Być może dlatego, że ulega naciskom różnych nieformalnych wpływowych gremiów, którym zależy na globalizacji za wszelką cenę i rozbijaniu państw narodowych w różnych częściach Europy. Tak jak to robi od lat zajadły wróg państw narodowych i religii George Soros, wciąż marzący o obaleniu Orbána. Nader celnie akcentował te groźby świadomego rozwadniania poczucia narodowego i religii redaktor Maciej Pawlicki parę miesięcy temu w programie J. Pospieszalskiego.

             Jaki z tego płynie wniosek? Otóż to, że muzułmańscy terroryści już w najbliższych miesiącach mogą za cel swego ataku wybrać właśnie Polskę. Mogą zrobić to z awersji do nas ,jako kraju najbardziej jednorodnego religijnie, zdominowanego przez katolików, ojczyzny papieża Jana Pawła II, i stąd państwa szczególnie znienawidzonego przez fanatycznych muzułmanów. A na dodatek – jak dowiodła afera taśmowa – mamy szczególnie słabe, wręcz mizerne i skłócone służby specjalne. Apeluję - nie lekceważmy przedstawionych tu potencjalnych zagrożeń dla Polski!

15 listopada 2015 r.

sobota, 14 listopada 2015

Żałosny finisz premierzycy Kopacz

    Ewa Kopacz, „chodząca nicość”, jak ją kiedyś określił Ludwik Dorn, pozostała sobą aż do żałosnego końca. Było nim jej pełne wściekłej agresji wystąpienie w Sejmie okazji pożegnania premierowskiego stołka, swego rodzaju pomylenie Sejmu z maglem. Można podziwiać niebywałą butę odchodzącej w niesławie premierzycy. Zamiast przeprosić naród za dewastację kraju, której jest współsprawczynią, z hucpą i prostactwem atakowała i oskarżała przeciwników. Podobna buta cechuje nadal jej współpracowników od Małgorzaty Kidawy-Błońskiej po Cezarego Tomczyka i Michała Kamińskiego. Totalny brak klasy i kultury. Przyznał to nawet taki zwolennik PO jak Jacek Żakowski, stwierdzając, że była wyraźna „przepaść intelektualna” między wystąpieniem Kornela Morawieckiego a Kopacz, oczywiście na niekorzyść p. premier. Swą końcową agresją Kopacz ostatecznie przesądziła o swym losie, dzień później wyraźnie przegrywając w wyborach na przewodniczącego klubu poselskiego PO. I dopiero to coś ją nauczyła- zwiała przed sromotną porażką w wyborach na przewodniczącego swej partii, bojąc się upokarzającego werdyktu ze strony ogółu członków PO.

    Przywódca bolszewicki W.I. Lenin marzył, że w komunizmie będą rządzić nawet kucharki. Komunizmu na szczęście nie mamy, ale dzięki Tuskowi Polska rządziła osoba na miarę i w stylu kucharek. Jakąż kompromitacją naszego prawie 40 milionowego narodu były rządy tej najbardziej miernej i najbardziej rozhisteryzowanej premierzycy w dziejach Polski. Oby wraz z upadkiem Kopacz odszedł na zawsze w niepamięć taki styl nienawiści i agresji w ustach głowy rządu !

14 listopada 2015 r.

piątek, 6 listopada 2015

Refleksje powyborcze II - Wygrani.





Niektóre ciekawsze wyniki posłów i senatorów PiS-u, którym najmocniej kibicowałem

  Uważam, że obecny skład Sejmu i Senatu jest bez porównania lepszy od poprzedniego z uwagi na szanse obrony polskiego patriotyzmu i polskich interesów narodowych, a także dzięki odmłodzeniu. W niemałej mierze zadecydowała o tym klęska SLD i palikociarni, a także pogrom PSL-u. Korzystne okazało się również dojście niektórych nowych osób w ramach PiS- u i formacji Kukiz 15. Cieszę się z wcześniejszego odsunięcia w PiS-ie paru niezbyt ciekawych osób, a w szczególności Adama Hofmana, agresywnego zarozumialca, który zrobił karierę głównie na wymyślaniu ziobrystom od „zdrajców”. Dobrze, że wyborcy „podziękowali” paru posłankom i posłom PiS-u, dość powszechnie krytykowanym za brak aktywności, lub za inne sprawy, nie będę tu wymieniał konkretnych nazwisk. Moje uznanie dla obecnej reprezentacji PiS-u nie oznacza mego bezkrytycznego dla niej entuzjazmu. Ciągle widzę w niej niestety obok wielu świetnych postaci także i pewne osoby typu Hofmana i wciąż obawiam się, czy PiS okaże podobną do Orbána tak niezbędną twardość w obronie polskich interesów w UE. Równocześnie jednak jak najdalszy jestem od skrajnie krytycznych ocen wobec PiS-u i negowania go w czambuł. Mogę w tym kontekście oprzeć się na moich doświadczeniach osobistych w kontaktach z niektórymi posłami i senatorami PiS-u, którzy wywarli na mnie nader pozytywne wrażenie swą patriotyczną postawą i obroną narodowych interesów, Odwołam się tu do konkretnych przykładów polityków, którzy, dodajmy, wszyscy uzyskali wyraźny wzrost głosów w stosunku do wyborów 2011 r. Było to najlepszym potwierdzeniem ich umiejętności i skuteczności dotarcia do wyborców.

Duży sukces osiągnęła zbyt długo niedoceniana świetna merytorycznie, znana z ogromnej pracowitości i bardzo licznych bezpośrednich kontaktów z wyborcami posłanka Gabriela Masłowska w okręgu lubelskim (nr 6 ). Umieszczona na 3 miejscu listy posłów PiS-u Masłowska z wynikiem 24 tys. głosów zdobyła drugie miejsce wśród posłów PiS-u , a trzecie wśród ogółu posłów w jej okręgu. Znana z wielkiej wrażliwości na problemy społeczne poseł Masłowska jest od 1997 r. prezesem Obywatelskiego Stowarzyszenia Uwłaszczeniowego w Lublinie. Bardzo dobitnie występowała za uwłaszczeniem mieszkań spółdzielczych. Znana jest z ostrych krytyk polityki b. prezydenta B. Komorowskiego. Niejednokrotnie atakowana przez „Gazetę Wyborczą”, która przedstawiła ją jako rzekomo „kłótliwą” przeciwniczkę euro. Jest za to tym mocniej lubiana przez wyborców. Znaczący sukces w Poznani , w którym od dawna dominują wpływy lemingów, osiągnął Tadeusz Dziuba. pełnomocnik PiS-u na Poznań. Należy on do najbardziej sumiennych, realistycznych i bezpośrednich posłów PiS-u. .Uzyskał on znaczący wzrost głosów od 2011 r. ( miał wówczas 28 508 głosów, podczas gdy w 2015 r. uzyskał 32 970 głosów ) Kierowany przez niego poznański PiS osiągnął również wzrost głosów o około 20 tysięcy w stosunku do 2011 r. Cieszę się też mocno z , kolejnego sukcesu wyborczego posła Jana Szyszko, b. ministra środowiska, który umieszczony niesłusznie dopiero na piątym miejscu zdobył trzeci wynik w reprezentacji PiS-u.w okręgu 20 (Warszawa).. .W 2011 r. miał 13 636 głosów, w 2015 r,. – 15 015 głosów.). Posła J. Szyszkę poznałem przed laty jako bardzo zaangażowanego patriotę podczas zamkniętego kameralnego spotkania w Warszawie z najsłynniejszym obrońcą spraw polskich w USA, prezesem KPA Edwardem Moskalem. Znane są jego ogromne zasługi dla skutecznej obrony polskich lasów. W czasie ostatniej kampanii wyborczej miałem przyjemność wystąpić na Jego rzecz podczas spotkania z posłem Szyszką w Karczewie. Zaimponowało mi jego żarliwe wystąpienie w sprawie potrzeby dużo lepszej obrony polskich interesów narodowych wobec luminarzy Unii Europejskiej. Mam wrażenie, że poseł Szyszko będzie najlepszym z parlamentarzystów przeciwstawiających się ekspansji GMO w Polsce, a także ostrzegających przed groźbą zawarcia tak niekorzystnego dla Polski traktatu TTIP między USA a UE, preferującego interesy koncernów wobec państw narodowych.
Wielki sukces osiągnął poseł Stanisław Szwed, zdobywając pierwsze miejsce w okręgu bielskim z rekordową ilością głosów 46 220, poprawiając w ten sposób swój wynik z 2011 roku o prawie 14 tysięcy głosów (w 2011 r. miał 32 416 tys. głosów). Szwed jest świetnym znawcą spraw gospodarczych , polityki socjalnej i administracji publicznej. W 2006 r. był uhonorowany przez „Tygodnik Solidarność” tytułem „Człowieka Roku. Należy do najaktywniejszych posłów w całej reprezentacji PiS-u. Redaktor Krzysztof Czabański zdobył w tym roku po raz pierwszy mandat poselski - w Toruniu, z bardzo dobrym wynikiem (jak na „spadochroniarza) – 16546 głosów. Czabański jest znakomitym dziennikarzem i może odegrać wielką rolę w przyszłej walce o zreformowanie mediów publicznych.

  Cieszę się, że wszedł ponownie do Sejmu mecenas Bartosz Kownacki, obrońca praw części rodzin osób, które zginęły w Smoleńsku. Zawsze będę pamiętał, jak bardzo mi kiedyś pomógł bezinteresownie w sprawie grożącej procesem w związku ze wspólnym wystąpieniem z prof. Wolniewiczem w Radiu Maryja. Mocno kibicowałem w staraniach o wygraną w kampanii do Senatu znanemu katolickiemu publicyście Czesławowi Ryszce, który po przejściowym wypadnięciu z tej Izby, z dużą dla niej stratą, wygrał w 2014 r. w wyborach uzupełniających do Senatu. .Zwycięstwo Ryszki w obecnych wyborach do Senatu jest tym ważniejsze w czasie, gdy chodzi o nader ciężki bój o prawdę w mediach, gdzie glos C . Ryszki jako długoletniego współpracownika „Niedzieli” może być szczególnie przydatny. Warto dodać, że Ryszka ma bardzo bogaty dorobek książkowy (kilkadziesiąt książek) chyba największy w obecnym parlamencie. Kolejny raz został wybrany do Senatu Waldemar Kraska, senator kilku kadencji. Od dawna jest zaangażowany w promowanie spraw Polonii, m.in. jest zaprzyjaźniony z kierownictwem USOPAŁ-u Senator Kraska piętnował jako „zabójcze” dla Polski „samozwańcze” roszczenia Światowego Kongresu Żydów. Niejednokrotnie atakował „znikające obietnice” Ewy Kopacz. W wyborach w 2011 r. Kraska miał ponad 41 tys. głosów, w wyborach 2015 r. uzyskał dużo lepszy wynik- 55 502 głosów.

Kolejny sukces wyborczy odniósł ekonomista, dotychczasowy senator w okręgu płockim Marek Martynowski. Zawdzięczamy mu teraz zdecydowane wyeliminowanie W. Pawlaka z wynikiem 80 133 głosów (Pawlak miał o prawie 17 tys. głosów mniej – 63 301 głosów. ). W okręgu 34 (tarnowskie ) kolejny raz zwyciężył w wyborach do Senatu senator Zbigniew Cichoń, uzyskując ilość 77 459 głosów, z przewagą ponad 35 tysięcy głosów w stosunku do pokonanego kandydata z PO. Znaczący sukces uzyskała Dorota Arciszewska- Mielewczyk, chyba najbardziej zasłużona w PiS-ie w akcentowaniu racji polskich wobec Niemiec,. Jej elektorat wzrósł z 18 086 w 2011 r. do 25 054 w 2015 r. Ponownie weszła do Sejmu po czteroletniej przerwie patriotyczna działaczka Teresa Wargocka ( 8567 głosów w okręgu siedleckim). Po raz pierwszy weszła do Sejmu w okręgu rzeszowskim Krystyna Wróblewska. Patriotyczna,wielce wykształcona i znana społeczniczka, dyrektorka Podkarpackiego Centrum Edukacyjnego.. Warto dodać, że właśnie Krystyna Wróblewska zepchnęła w niebyt polityczny tak skompromitowanego prezesa klubu poselskiego PSL-u Jana Burego, uzyskując w decydującej rozgrywce o 54 głosy więcej od niego. Duży sukces osiągnął patriotyczny poseł z rzeszowskiego Kazimierz Gołojuch. Kandydujący z siódmego miejsca Gołojuch uzyskał czwartą ilość głosów. Jego elektorat wzrósł z z 12 311 głosów w 2011 roku do 19 118 w 2015 r.

W okręgu zielonogórskim po raz pierwszy wszedł do Sejmu patriotyczny socjolog prof. Jacek Kurzępa, wspierany przez bardzo dobrze dobrany zespół ekspertów. Uzyskał 5486 głosów.


Wielki sukces ‘Solidarnej Polski”

   Wybory 2015 r. przyniosły prawdziwie duży sukces posłów „Solidarnej Polski”. Pomimo umieszczenia ich na nieproporcjonalnie niskich miejscach osiągnęli znakomite wyniki,.
Szczególnie dobry wynik uzyskał Zbigniew Ziobro. W „Polska the Times” z 30 października 2015 komentowano „Ziobro wystartował do Sejmu z ostatniego 32 miejsca na liście Prawa i Sprawiedliwości Polityk dokonał czegoś praktycznie niemożliwego. Z tak niekomfortowej pozycji zdobył 67 238 głosów. To najlepszy wynik indywidualny spośród wszystkich kandydatów zarejestrowanych w wyborach do Sejmu w regionie. Przed Zbigniewem Ziobro nikt nie zanotował najlepszego wyniku w okręgu startując z ostatniego miejsca”. Dodajmy, że Zbigniew Ziobro uzyskał o niemal 25 tys. głosów więcej niż startujący z pierwszego miejsca na liście PO Schetyna i swój mandat zdobył nie w rodzinnym okręgu – w Krakowie, lecz gościnnie w okręgu 33 (Kielce).
Bardzo wielki sukces indywidualny uzyskał Arkadiusz Mularczyk w okręgu nowosądeckim. Choć był umieszczony dopiero na siódmym miejscu listy zdobył bezapelacyjnie pierwsze miejsce w swym okręgu wyborczym z 36 003 głosami.. Co więcej, zapewnił sobie niemal dwukrotnie większe poparcie wyborców niż inny znany poseł Piotr Naimski, umieszczony na pierwszym miejscu listy PiS-u (19 tys. głosów). (Wiadomo, że Mularczyk zamierza powrócić do PiS-u), Znakomity wynik wyborczy osiągnął rzecznik „Solidarnej Polski” Piotr Jaki. Kandydując z 3 miejsca listy PiS-u w Opolu osiągnął najlepszy wynik w swym regionie, zdobywając 29 923 głosy. Było to ok. trzy i pół raza lepiej od jego rezultatu w wyborach 2011 r., gdy zdobył 8911 głosów. Świetny wynik osiągnęła posłanka Beata Kempa – 29 677 głosów we Wrocławiu, z czwartego miejsca na liście przechodząc na drugie miejsce. Kempa znana jest z doskonałych polemicznych wystąpień w audycjach telewizyjnych , m.in. z T. Iwińskim i S. Niesiołowskim. Nigdy nie dała się też przekrzyczeć tak agresywnej M. Olejnik. Zdecydowany sukces wyborczy odniósł również Tadeusz Cymański, kandydujący w Gdańsku z 9 miejsca. Z wynikiem 13 126 głosów Cymański zajął 3 miejsce na liście wybranych posłów PIS-u. Cymański znany jest z bardzo dużej wrażliwości społecznej i krytyki liberalizmu gospodarczego.

  Mandat zdobyli również kandydujący z ósmego miejsca  Edward Siarka (13 953 głosów )., Tadeusz Woźniak 11 011 głosów Piotr Uruski 11 200 głosów i Michał Wójcik 7652 głosów..
W wyborach do Senatu bardzo duży sukces uzyskał Mieczysław Golba, osiągając w okręgu krośnieńskim jeden z kilku najlepszych wyników w Polsce (110 155 głosów.).. Zdeklasował drugą na liście kandydatkę (A. Zając z PSL-u ), wygrywając z nią z blisko 63-tysięczną przewagą. Zwycięstwo w wyborach do Senatu osiągnął również inny kandydat z „Solidarnej Polski” – Jacek Włosowicz z 69 115 głosów, wyprzedzając w kieleckim drugiego w wyborach kandydata z PSL o ponad 46 tysięcy głosów.

Sukcesy wyborcze polityków z „Solidarnej Polski”, które osiągnęli startując ze słabych miejsce, dowodzą, że wreszcie Polacy zaczynają myśleć i wybierają zamiast głosować tylko na jedynkę.

Wyborcze wyniki „Polski Razem”

  Stosunkowo mniej spektakularne były wyborcze efekty Polski Razem. Niewątpliwym dużym sukcesem był wynik Jarosława Gowina. Startując z ostatniego miejsca krakowskiej listy PiS-u ostatecznie zdobył drugie miejsce na tej liście ( za Małgorzatą Wassermann ) z 43 539 głosami . Stosunkowo słabszy od oczekiwanego wynik uzyskał dziennikarz Marek Zagórski. Startując z pierwszego miejsca listy PiS-u w siedleckim uzyskał czwarte miejsce z wynikiem 19 018 głosów. Z kolei Jacek Żalek uzyskał w Białymstoku 12 370 głosów. Do Sejmu weszli również Michał Cieślak w Kielcach ( 6331 głosów) Iwona Michałek w Toruniu i Artur Zasada w Zielonej Górze ( 5821 głosów). Do Sejmu weszło także dwóch posłów rekomendowanych przez Polskę Razem Duży sukces osiągnęła Polska Razem w wyborach do Senatu. Startujący z listy Polski Razem prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Konstanty Radziwiłł osiągnął zdecydowane zwycięstwo na R. Giertychem w okręgu podwarszawskim(41( ,uzyskując 99875 głosów. Do Senatu weszło trzech członków Polski Razem: Adam Bielan (77 912 głosów w okręgu radomskim), Andrzej Stanisławek w okręgu lubelskim (67 708 głosów) i Andrzej Wojtyła, b. minister zdrowia w latach 1992-1993 , wiceminister zdrowia w latach 2005 -2006. (Uzyskał 43 068 głosów w Kaliszu). Do Senatu weszły również trzy osoby bezpartyjne ,rekomendowane przez Polskę Razem.

Artur Dmochowski komentował w „Gazecie Polskiej” z 28 października 2015 : „(…) fakt, że PiS nie posiada dużego marginesu głosów ponad absolutną większość, oznacza, ze wzrasta rola poszczególnych ugrupowań tworzących Zjednoczoną Prawicę, a de facto będących jej wewnętrznymi frakcjami. Bez nich bowiem sam PiS rządzić by po prostu nie mógł”.

Bez porównania słabsze były wyniki Prawicy Rzeczypospolitej Marka Jurka. Zdobyła ona tylko jeden mandat poselski ( Jan Klawiter w okręgu gdyńskim ) .Do Sejmu nie dostał się nawet tak znany polityk jak Marian Piłka, wice przewodniczący Prawicy Rzeczypospolitej. W rozmowach ze mną działacze tej partii uskarżali się na niedotrzymanie wobec nich umów ze strony PiS-u. Zamiast obiecanego 8 miejsca we wszystkich 41 okręgach dostali to miejsce tylko w kilkunastu okręgach.

Zwycięstwa kilku polityków, których kandydatury proponowałem w książce "Jak ratować Polskę”

  W wydanej w 2014 r. książce „Jak ratować Polskę” na stronach 43- 52 proponowałem znaczące rozszerzenie listy kandydatów PiS-u do parlamentu o przynajmniej kilkadziesiąt osób spoza tej partii :polityków, ekonomistów, działaczy społecznych, ludzi kultury i nauki. Cieszę się więc , że do nowego Sejmu i Senatu weszło szereg osób, które proponowałem do uwzględnienia na listach do Sejmu, tyle, że większość z nich weszła z listy „Kukiz 15”. Z listy PiS-u dostał się do Sejmu moim zdaniem najlepszy dziś parlamentarzysta z dziedziny gospodarki Janusz Szewczak W książce „Jak ratować Polskę" na s.45 pisałem: „W pierwszym rzędzie myślę tu o poszerzeniu listy kandydatów PiS-u o znawców spawy gospodarczych, dotąd w zbyt małym stopniu prezentowanych w Sejmie. Chodzi mi m.in. o znakomitego ekonomistę „Skoków” dr Janusza Szewczaka, doskonale wprowadzającego czytelników w sprawy gospodarki na łamach „Sieci”.(…)”. Na s. 50 cytowanej książki optowałem o wytypowanie na listę do parlamentu tak nonkonformistycznego historyka jak profesor Jan Żaryn. Cieszę się, że wszedł on z listy PiS-u do Senatu z jednym z najlepszych wyników wyborczych (119 870 głosów).Profesor Żaryn, konsekwentny obrońca prawdy historycznej , był jednym z czołowych moich sojuszników w walce przeciw oszczerstwom J.T.Grossa. Zawdzięczam mu zorganizowanie mego spotkania i godzinnej rozmowy z nieodżałowanym prezesem IPN-u Januszem Kurtyką, dosłownie na tydzień przed jego śmiercią w Smoleńsku. Myślę, że prof. Żaryn stanie się najlepszym rzecznikiem polskiej polityki historycznej i obrońca prawdy o Polsce w nowym Senacie, gdzie niestety znaleźli się też tacy deformatorzy prawdy jak Bogdan Borusewicz i Bogdan Klich i tak zafałszowująca prawdę o Sierpniu 1980 r. Henryka Krzywonos.

Na s.48 cytowanej książki pisałem:”Polecałbym również kandydaturę Janusza Sanockiego, b. działacza opozycyjnego w PRL-u, a później m.in. burmistrza Nysy, rzecznika radykalnych zmian w Polsce”. Cieszę się, że Sanocki wszedł do nowego Sejmu -jako kandydat z listy „Kukiz 15”. Na s. 51 pisałem : „:Myślę, że bardzo przydałoby się uzupełnienie listy do Parlamentu o ludzi odważnie i bezkompromisowo walczących przeciw patologiom wymiaru sprawiedliwości choćby takich, jak (…) Jerzy Jachnik, prezes Stowarzyszenia Przeciw Bezprawiu z Bielska Białej, od lat występujący o radykalną naprawę polskiego sądownictwa”. Jachnik wszedł do Sejmu z listy „Kukiz 15”. Na s. 48 proponowałem: „Jakże przydałoby się dla odmłodzenia reprezentacji PiS-u w Parlamencie wzięcie na listy tej partii kilku wybitniejszych działaczy narodowych młodego pokolenia na czele z Robertem Winnickim i Krzysztofem Bosakiem, tak znanymi z dynamizmu i swady politycznej. Winnicki wszedł do nowego Sejmu z listy „Kukiz 15”.


Sukces narodowców

Wielki sukces mogą odnotować narodowcy, którzy po raz pierwszy weszli do Sejmu – z listy „Kukiz 15”. Obok prezesa Ruchu Narodowego Roberta Winnickiego do Sejmu z poparciem tego Ruchu weszli też: Adam Andruszkiewicz, Sylwester Chruszcz, Bartosz Jóźwiak (prezes UPR) Jakub Kulesza, Tomasz Rzymkowski, Jarosław Porwich i Anna Siarkowska. Przypomnijmy tu, że Sylwester Chruszcz, b. europoseł LPR, kierował tą partią po odejściu jej grabarza R. Giertycha. Dodajmy, że do Sejmu wszedł również popierany przez narodowców Marek Jakubiak, właściciel browaru, który był ofiarą nagonki za rzekomą homofobię.


Inne uwagi

  Swego rodzaju wyrazem, sprawiedliwości dziejowej jest fakt, ze wśród posłów z Wrocławia wybranych do nowego Sejmu jest tak zasłużony radykalny solidarnościowiec Kornel Morawiecki, a nie ma wśród nich zakłamanego intryganta ,i nienawistnika z Unii Wolności, kumpla Michnika i Kuronia – Władysława Frasyniuka.

Przeszedł Jan Filip Libicki, który na swym blogu chwalił się, że zablokował projekt wprowadzający bezpłatne leki dla seniorów oraz ubogich rencistów i emerytów, pobierających świadczenia poniżej 845 złotych....

Nowoczesna postawiła na… synów prezydentów miast. W Białymstoku mandat zdobył Krzysztof Truskolaski (syn prezydenta Białegostoku Tadeusza Truskolaskiego), a w Opolu – Witold Zembaczyński (syn byłego wieloletniego prezydenta Opola Ryszarda Zembaczyńskiego).


Kilka ważnych uwag na koniec

Niewątpliwie jest za mało dziennikarzy w sejmowej reprezentacji PiSu. Za wielki brak uważam to, że w czasie, gdy trzeba będzie podjąć wielki bój o przekształcania mediów, zwłaszcza telewizji publicznej i publicznego radia, w sejmowej reprezentacji PiS-u jest tak niewielu dziennikarzy. Można ich dosłownie policzyć na palcach jednej ręki :K. Czabański, J. Lichocka, B. Bubula, C. Ryszka, J. ( Sellin, który przed laty był dziennikarzem. Czy to wystarczy do forsowania zmian, m.in. tak potrzebnej ustawy medialnej na wzór Węgier Orbána ?

Podsumowując trzeba stwierdzić, że wybory 2015 r. są wielkim sukcesem PiS-u, stanowiącym świetne otwarcie dla ewentualnych przełomowych zmian. Będą one jednak bardzo ciężkie do osiągnięcia przy obecnym stanie zdewastowania tak wielu sfer życia przez rządy PO – dlatego tak potrzebne jest dokonanie gruntownego Bilansu Otwarcia. Zmiany te będą wymagać ogromnej odwagi zwłaszcza w sytuacji zmuszającej do koniecznego zderzenia z siłami dominującymi w UE (sprawy pakietu klimatycznego, nacisków w sprawie imigrantów, groźby korzystnego tylko dla koncernów traktatu TTIP miedzy USA a UE, presji na rzecz GMO, potencjalnych konfliktów z szefami UE w związku z planowanym opodatkowaniem banków i supermarketów). Bardzo wielkim zagrożeniem dla polski są rozmiary naszego zadłużenia , tak nieodpowiedzialnie powiększonego za rządów PO. Szczególnie niebezpieczny jest fakt, że wielka część naszych długów została wykupiona przez Niemcy, co grozi bardzo fatalnymi skutkami na przyszłość. Odpowiedzialny rząd patriotyczny powinien tym mocniej podnieść sprawę jakże wielkich odszkodowań niemieckich za zniszczenia wojenne, ciągle tak pomijaną. Sejm i Senat powinny zdecydowanie wykluczyć jakiekolwiek spełnienie bezpodstawnych roszczeń żydowskich. Na ich posiedzenia w tej sprawie powinny zaprosić naszego wielkiego przyjaciela , piętnującego tak mocno te roszczenia – prof. Normana Finkelsteina. Sprawa roszczeń jest tym ważniejszą, że grozi wybór na nowego prezydenta w USA Hillary Clinton, tak wielkiej rzeczniczki roszczeń wobec Polski. Powinniśmy przekonać działaczy polonijnych, aby kandydatom na nowego prezydenta USA postanowili jako warunek – negowanie roszczeń żydowskich wobec Polski. Generalnie zaś musi się zakończyć traktowanie po macoszemu Polonii. MSZ musi robić wszystko, co tylko możliwe dla wzmocnienie prestiżu Polonii. A przede wszystkim musi dokonać jak najszybszego oczyszczenia polskiej dyplomacji z zawalidrogów. Choćby takich jak obecny ambasador RP w USA Ryszard Schnepf, skrajny szkodnik i intrygant antypolonijny, czy inna szkodniczka - konsul RP w nowym Jorku Ewa Juńczyk –Ziomecka, skompromitowana promowaniem takich wrogów Polski jak J. T.Gross. .Za szczególnie trudną sprawę uważam naprawę tak katastrofalnego wymiaru sprawiedliwości, rzecz z którą największe trudności mają węgierscy reformatorzy. Pamiętajmy przy tym, że przeciwnicy reform, mimo przegranej , mają ciągle o wiele za duże wpływy w społeczeństwie (Platforma 23 proc. Polska Petru –ponad 8 proc, PSL, ponad 5 proc. Zjednoczona Lewica 6 i pół proc. ,Razem ponad 3 proc. Przeciwnicy zmian dominują w Trybunale Konstytucyjnym (jest w nim m.in. od 2012 r. tak skompromitowany Leon Kieres, przegrany w wyborach 2011 r.). Dominują również w Sądzie Najwyższym, NIK-u, urzędzie rzecznika praw obywatelskich, mediach, sadownictwie, służbach specjalnych, nie mówiąc o wciąż nie przeczyszczonej agenturze. Na dodatek mamy ciągle fatalną konstytucję, do której zmienienia potrzebna jest jednak większość konstytucyjna. Niewykluczone, że rozmiary barier stojących na drodze głębszych reform zmuszą prezydenta i rząd do przeprowadzenia przyspieszonych reform. Aby zapewnić w nich pełną większość konstytucyjną niezbędne jest jednak dużo szersze otwarcie do wszystkich sił patriotycznych w myśl zasady „Wszystkie ręce na pokład”, otwarcie, które tak mocno postulowałem w książce „Jak ratować Polskę” (ss.43- 52). Przedstawiałem tam kilkadziesiąt osób, których wejście na listy Pis-u byłoby gwarancją pełniejszego zwycięstwa (m.in,. J. Łopuszańskiego, C. Mecha, R. Szeremietiewa, J. Dobrosza, prof. T. Marczaka, W. Tomczaka ). Na szczęście mamy przed sobą wzór niezłomnej odwagi reform w postaci Węgier Orbána, które jakże warto naśladować, a które stały się znakomitym przykładem efektywności konsolidacji wszystkich sil patriotycznych.