Sprawa
zablokowania wprowadzenia Dnia Pamięci Ludobójstwa Kresowian w
dniu 11 lipca 2016 r. jest niewątpliwie najpoważniejszym błędem
w polityce PiS od początku rządów Beaty Szydło. Tym
konieczniejsze jest poszukanie głównych odpowiedzialnych za ten
blamaż, a zarazem sprawców jakże silnych podziałów w PiS w tej
sprawie. Najbardziej odpowiedzialnym za to jest niewątpliwie
minister spraw zagranicznych Wiktor Waszczykowski. Przypomnę
tu, że już 31 stycznia 2016 r. pisałem na tym blogu w tekście
„Dokonania i zaniechania ostatnich paru miesięcy” o „Chowaniu
głowy w piasek przez ministra W. Waszczykowskiego wobec nieuczciwego
podejścia polityków ukraińskich do sprawy rozliczania ukraińskiego
ludobójstwa na Kresach w dobie wojny”:.Dość dziwacznie
zabrzmiało sformułowanie ministra . Waszczykowskiego: „Wspieramy
naszych ukraińskich partnerów (…) w rozliczaniu trudnych
bolesnych kwestii historycznych” . Gdzie Pan Minister widzi
jakąkolwiek skłonność „naszych ukraińskich partnerów” do
„rozliczania trudnych bolesnych kwestii historycznych”?. A przede
wszystkim ludobójstwa popełnionego na Polakach w czasie wojny na
Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Jest akurat odwrotnie. Obecni
politycy rządzący na Ukrainie nie tylko nie rozliczają tych
bolesnych spraw, lecz je wybielają kosztem Polski. Czy mam
przypominać rolę szefa ukraińskiego IPN-u Wołodymyra Wiatrowicza,
probanderowskiego historyka, promującego Banderę jako „Bohatera
Ukrainy”. A przecież na to tak ważne stanowisko szefa
ukraińskiego IPN-u W. Wiatrowicz został mianowany w grudniu 2014 r.
przez popieraną! przez nas Radę Ministrów Ukrainy. Nawet do szkół
ukraińskich wprowadza się kult ludobójczej UPA. Właśnie przez
wzgląd na tak mocno i słusznie popieraną przez PiS i prezydenta A.
Dudę politykę historyczną nie powinniśmy zamykać oczu na
nierzetelność naszych ukraińskich partnerów. Partnerów,
którzy bardzo chętnie biorą od nas pomoc (4 mld zł), a
równocześnie dalej wspierają fałszowanie wzajemnej historii
naszym kosztem. Tak jak robił to niegdyś dziś całkowicie
zmarginalizowany, wspierany przez nas prezydent W.Juszczenko, który
wysuwał na piedestał „bohaterów narodowych” antypolskich
ludobójców : Banderę i Szuchewicza:”..
Spór
między „mięczakami”, a twardymi rzecznikami obrony polskiej
historii
„Rozpaskudziliśmy
partnera” pisał o stosunkach z Ukrainą w cytowanym przez mnie
artykule w poprzednim tekście na blogu publicysta Piotr
Skwieciński, zastępca naczelnego redaktora tygodnika „ w
Sieci”. I rzeczywiście w Polsce wciąż płacimy fatalne skutki
miękkiej, skrajnie ustępliwej polityki wobec sąsiadów
,zainaugurowanej pod koniec lat osiemdziesiątych przez tzw. opozycję
laicką pod egidą A. Michnika i J. Kuronia.
Już
pod koniec 1989 r. w dyskusji na łamach katolickiej „Więzi”
zabrzmiało bardzo znamienne ostrzeżenie mec. Andrzeja
Grabińskiego (znanego obrońcy w sprawach politycznych i
przyjaciela Jana Olszewskiego). Odniósł się on do sprawy
naszego stosunku do narodów wchodzących niegdyś w skład
Rzeczpospolitej, a które są w tej chwili poza naszymi wschodnimi
granicami, mówiąc:„Jest rzeczą charakterystyczną, że u kilku z
tych narodów obserwuje się niezmiernie wrogi stosunek do Polaków.
Najgorzej występuje to zjawisko na Litwie, moim zdaniem w dużej
mierze zostało sprowokowane przez Polaków. Nie tych, którzy
mówili, jak jest rzeczywiście, tylko tych, którzy uważali, że
trzeba zdobyć za wszelka cene sojusznika i to w ten sposób, żeby
broń Boże mu nie przeczyć, broń Boże nie drażnić. W każdym z
tych społeczeństw istniały grupy, które były wrogo ustosunkowane
do Polski i istniały grupy, które do Polski podchodziły w inny
sposób. Ale jeżeli nasi działacze opozycyjni przyznawali w
znacznej mierze rację tym wszystkim, którzy na naszą niekorzyść
fałszowali historię, to doprowadziło do sytuacji, że ci, którzy
byli do Polski ustosunkowani życzliwie, przestali odgrywać
jakąkolwiek rolę” (Podkr.- J.R.N.) (…)” (Por. dyskusja
redakcyjna ‘Więzi”; Czas wielkiej próby, „Więź” 1989, nr
11-12,s. 18).
Wypowiedź
mecenasa Grabińskiego w dyskusji „Więzi” została maksymalnie
poparta przez świetnego znawcę historii Polski, kierownika działu
historycznego „Więzi”, a później kierownika takiegoż działu
w „Gazecie Polskiej” Zdzisława Szpakowskiego. Stwierdził
on m.in.: „Zgadzam się z głosem pana Grabińskiego, że w dobrze
rozumianym interesie porozumienia narodowego nie należy wyłącznie
bić się we własne piersi, ani tym bardziej w cudze. Rzeczywiście
w ostatnim okresie w publicystyce polskiej daje się zauważyć
tendencja masochistyczna do przyjmowania na siebie
odpowiedzialności za wiele faktów, które - co najmniej są
zawinione wspólnie”. (Podkr.- J.R.N.). (Tamże, s.22).
Mecenas
J. Grabiński dodał później w dyskusji:„Oczywiście należy
stosować zasadę skutecznego działania i dążyć do jak
najlepszych stosunków z sąsiadami. Chodzi mi jednak o sposób ich
osiągania. Ten, który polega na kompletnej uległości, na
ignorowaniu własnych zasług i krzywd i fałszowaniu własnej
historii jest po prostu mało skuteczny”. (Por.tamże, s.27).
Niestety, pomimo ostrzeżeń mec.Grabińskiego i red. Szpakowskiego
w polskiej polityce i historiografii na całe dziesięciolecia
zapanowała polityka masochizmu narodowego, „pedagogika wstydu”.
Nieudolny
polityk, rzecznik jak najbardziej ustępliwej polityki wobec Ukrainy
Paweł Kowal
Najgorszym
kontynuatorem wspomnianej szkodliwej polityki tzw. opozycji
laickiej wobec sąsiadów jest były polityk PiS Paweł Kowal.
Przypomnijmy, że w latach 1996–1998 studiował on w Collegium
Invisible w Warszawie pod kierunkiem osławionej kłamczuchy,
konsekwentnie fałszującej historię Polski w duchu masochizmu
narodowego profesor Krystyny Kersten i jak widać wiele w
nim zostało z zatrutego ducha jej „nauk”. W czasie, gdy
ukraińscy politycy i historycy traktują Polskę z niebywałą
arogancja, wychwalając naszych morderców spod znaku Bandery i
Szuchewicza, Kowal zaleca nam , abyśmy byli wobec Ukraińców
maksymalnie ugrzecznieni i pokornie liczyli się z każdym ich
zdaniem. I cierpliwie czekali na to, aż Ukraińcy zrozumieją nasze
racje. Powiem wprost, jeśli się będzie dalej prowadzić wobec
Ukraińców politykę w stylu Waszczykowskiego i Kowala, to doczekamy
się zmiany stosunku Ukraińców do nas na Święte Nigdy. A oto
typowe wynurzenia Kowala na temat stosunków z Ukraińcami.
Ostrzegając przed rzekomym „pobrząkiwaniem szabelką” oraz
„inflacją wielkich słów i uchwał” z polskiej strony Kowal
stwierdził : „Uważam, że w polskiej racji stanu jest leży
wspieranie silnej Ukrainy oraz, że Polska jest wystarczająco
silnym państwem, by stać ją było na strategiczną cierpliwość
do Ukrainy, która najwidoczniej potrzebuje czasu, by zbudować swoje
podejście do rzezi wołyńskiej. (Podkr.- J.R,.N.)
Inaczej polska racja stanu jest bardziej zagrożona” (Por. wywiad
Anity Czupryn z Pawłem Kowalem : Są tacy , którzy widząc
,mnie w TV, mówią „banderowiec”, „Polska the Times” 2o
czerwca 2016 )..I tak czekamy na inne podejście strony ukraińskiej
już 73 lata. Dla Kowala pewnie i 150 lat czekania nie byłoby zbyt
długo.
W
innym wywiadzie, danym redaktorowi „Gazety Wyborczej” z 20
czerwca 2016 r. Kowal już w tytule głosił „Nasze kłótnie
radują Putina". W tekście wywiadu Kowal m.in. ironizował na
temat projektu uchwały sejmowej w sprawie rzezi wołyńskiej,
mówiąc: „Przychodzi lipiec i zaczyna się taniec wokół jakiejś
deklaracji Sejmu o Wołyniu oraz debaty o tym, czy Ukraińcy dość
się pokajali, czy wreszcie uznają, że dokonało się ludobójstwo
(…) Nie stać nas na pusty nacjonalizm. Nawet, jeśli na krótka
metę da więcej głosów w wyborach”.
Co
wynika z tych ględzeń Kowala – jego absolutna niewrażliwość
na pamięć o ogromnych cierpieniach, jakie przeżyła polska
mniejszość narodowa na Wołyniu i w Małopolsce wschodniej.
Przemysław
Żurawski vel Grajewski
Szczególnie
szkodliwą rolę w umacnianiu polskiej tolerancji wobec banderyzmu
na Ukrainie odgrywa Przemysław Żurawski vel Grajewski, jeden
z doradców ministra W.Waszczykowskiego, a zarazem od 2015 r. członek
Narodowej Rady Rozwoju, powołanej przez prezydenta Andrzeja Dudę.
Od szeregu lat jest on wyjątkowo mocno skonfliktowany z polskimi
środowiskami kresowymi. Warto tu przypomnieć opinię o Żurawskim
vel Grajewskim wyrażoną 17 stycznia 2016 r. na portalu Onet przez
takiego przedstawiciela środowisk kresowych jak ks. Isakowicz-
Zaleski. W tekście zatytułowanym „Przemysław Żurawski vel
Grajewski strzelił w stopę prezydentowi i rządowi” ks.
Isakowicz- Zaleski pisał m.in.: Pan Przemysław Żurawski vel
Grajewski, członek Rady Programowej Prawa i Sprawiedliwości oraz
Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP, od pewnego czasu robi co
może, aby skłócić swoje środowisko polityczne z Polakami
wywodzącymi się z Kresów Wschodnich. W 2013 roku występował
przeciwko uchwale sejmowej, która zgodnie z prawdą historyczną
miała nazwać po imieniu i potępić ludobójstwo dokonane w latach
1939 - 1947 na Polakach i obywatelach polskich innej narodowości (w
tym też na Żydach, Ormianach i Czechach) przez Organizację
Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińską Powstańczą Armię oraz SS
Galizien i inne ukraińskie organizacje kolaboranckie. Na łamach
"Gazety Polskie Codziennie" pisał on, że jest
przeciwny, bo uchwała zawierająca prawdę o ludobójstwie "obniży
skalę sympatii proukraińskich w Polsce". Nazwał też
ludobójstwo "rabacją", porównując je do rabacji w 1846
r., co jest nie tylko sprzeczne z faktami historycznymi, ale i
obraźliwe dla rodzin pomordowanych W ten sposób ustawił się w tym
samym szeregu co inni przeciwnicy owej uchwały, do których należał
Adam Michnik, Janusz Palikot i prezydent Bronisław
Komorowski. Nawiasem mówiąc, posłowie PiS nie posłuchali
swego doradcy i 12 lipca 2013 r. wraz z posłami z Solidarnej Polski,
grupy Jarosława Gowina, PSL i SLD głosowali za prawdą.
Przeciwko byli posłowie PO i Ruchu Palikota, którzy większością
zaledwie 10 głosów słowo "ludobójstwo" zastąpili
zakłamanym potworkiem językowym "czystki etniczne o znamionach
ludobójstwa".
Zdumiewające
jest , do jakiego stopnia P.Żurawski vel Grajewski, doradca
ministra spraw zagranicznych, nie przejawia podstawowych zasad
kultury osobistej, posuwając się do publicznego wyrażenia pogardy
dla środowisk kresowych. 16 stycznia 2016. r. Anna Wiejak pisała
na portalu „Prawy .pl” w tekście zatytułowanym:. Doradca MSZ
pogardliwie o Kresowianach: „Głupich pod dostatkiem” m.in.„
Głupich w każdej nacji pod dostatkiem niestety. Na szczęście
ludzie określający się mianem „środowisk kresowych” nie
rządzą Rzecząpospolitą [pisownia oryginalna – przyp. red.] –
to fragment wpisu na Facebooku dr. hab. Przemysława Żurawskiego vel
Grajewskiego, członka Rady Rozwoju przy Prezydencie RP oraz gabinetu
politycznego w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Tymi słowami
Żurawski vel Grajewski pocieszał szefa Związku Ukraińców w
Polsce Piotra Tymę, odznaczonego Krzyżem Kawalerskim Orderu
Odrodzenia Polski przez ustępującego prezydenta Bronisława
Komorowskiego, które to odznaczenie być może zostanie mu odebrane
przez kancelarię prezydenta Andrzeja Dudy na wniosek
oburzonych środowisk Kresowian.„Przyjmij Piotrze proszę wyrazy
mojej solidarności w tej sprawie” dodał Żurawski vel Grajewski,
zwracając się do tego znanego polakożercy i neobanderowca. Warto w
tym miejscu podkreślić, iż Prawo i Sprawiedliwość szło do
wyborów, zarówno prezydenckich jak i parlamentarnych, z hasłami
ożywienia pamięci historii polskiego ludobójstwa na Kresach
Wschodnich Rzeczpospolitej. Kuszono Kresowian, iż ten ponury okres
zostanie w końcu odkłamany a stosunki polsko-ukraińskie
znormalizowane.(…) Żurawski vel Grajewski, namaszczony przez
ministra Witolda Waszczykowskiego na doradcę w ministerstwie, od
samego początku nie kryje swoich ukraińskich sentymentów i wydaje
się wprost nieprawdopodobną arogancją obecnej ekipy rządzącej,
iż nie reaguje ona na wielokrotne przykłady obrażania rodzin ofiar
ukraińskiego ludobójstwa, w tym także ten haniebny wpis. W każdym
szanującym się rządzie na Zachodzie za taką postawę, jaką
prezentuje Żurawski vel Grajewski, czekałaby go natychmiastowa
dymisja”.
Piotr
Zaremba uzasadnia odmowę uznania przez rządzących 11 lipca za
Dzień Ludobójstwa Kresowian
Nigdy
nie przepadałem za publicystyką Piotra
Zaremby
.W czasach jednoznacznych ostrych konfliktów politycznych mieściła
się ona jakoś tak pomiędzy UW a PC, pomiędzy PO a PiS. Ta
niejednoznaczność wyrażała się też w wielkiej rozmaitości
politycznej organów prasowych, do których pisywał Z Zaremba. Po
1989 r. .współpracował z tak różnymi ,mediami jak „Gazeta
Polska” i „Gazeta Wyborcza”, Ład” i „Tygodnik Powszechny”/
Nie zaskoczyła mnie więc zbytnio jego kunktatorska postawa w
sprawie rzezi Wołyńskiej, wyraźnie uzasadniająca odmowę uznania
11 lipca za Dzień Ludobójstwa Kresowian. Wyraziło się to
najpierw tekstem Zaremby na portalu „w Polityce..pl” z 7 lipca .
Kończył swój tekst stwierdzeniem:
Bardzo trudno jest w takiej sytuacji prowadzić prawicowej ekipie
rządowej sensowną politykę.
Mimo
wszystko kibicuję tym posunięciom, które mają na celu osłabienie
emocji, jak rezygnacja z Dnia Ludobójstwa 11 lipca”.
(Podkr.- J,.R.N.)
Ten
sam temat podjął P. Zaremba również w felietonie „Poczekajmy”.
w najnowszym numerze „w Sieci” z 11 lipca. Pisał w nim m.in.
:”To, co zrobiła Ukraina Polakom na Wołyniu było ludobójstwem
(…) Dziś pojawia się inny pomysł, narodowej prawicy, wymuszenia
na Ukrainie jednoznacznych decyzji, kiedy jest zagrożona przez
Rosjan (…) PiS balansuje . Próbuje zaspokoić żądania
satysfakcji dla ofiar wołyńskiej rzezi, także uchwałami,
anytukraińskie nastroje części elektoratu. I prowadzi politykę
zabezpieczenia Polski na wschodniej flance, na której groźny jest
Putin, nie Kijów. Stąd na przemian ruchy twarde i miękkie. W tym
kontekście trzeba czytać odmowę uznania przez rządzących 11
lipca za Dzień Ludobójstwa Kresowian,. To nie czas, by realizować
rosyjski scenariusz, nawet w imię oczywistych historycznych
porachunków”.
Wyrażone
w felietonie stanowisko Zaremby wywołało ostry protest kresowiaka,
prezesa Klubu Patriotycznego w Warce Zbigniewa Kwiczaka. W
skierowanym do red. Zaremby liście Z. Kwiczak napisał:
„Pan
Piotr Zaremba!
Jestem stałym czytelnikiem Waszego tygodnika „w Sieci”.
Jednak z smutkiem i oburzeniem przeczytałem Pana wypowiedź na temat
stosunków polsko-ukraińskich i ludobójstwie Polaków na Wołyniu i Kresach
Południowo-Wschodnich w numerze tygodnika 28/189/2016 z 11-17 lipca br.
Jak Pan może rozumieć tych, którzy od lat żądają wyrozumiałości, danie
Ukraińcom czasu, by sami pojęli oraz politykę wschodnią Pana prezydenta
Lecha Kaczyńskiego, która zakładała wyciszenie historycznych sporów w
imię wspólnej obrony przed zagrożeniem rosyjskim imperializmem. Niestety
z przykrością muszę stwierdzić, że Pan Prezydent Lech Kaczyński i Pan
nie mieliście i nie macie racji.
Po pierwsze, daliśmy Ukraińcom 73 lata, aby pojąć co ich bohaterska UPA
robiła i z kim walczyła;
Po drugie, ta nasza wyrozumiałość i pobłażanie oraz fałszowanie historii
doprowadziło do szybkiego odradzania się skrajnego
nacjonalizmu/banderowskiego/ na Ukrainie, opartego o ideologię Doncowa i
Bandery; (Podkr.- J.R.N.)
Po trzecie, stosunki polsko-ukraińskie muszą opierać się na prawdzie, a
nie na totalnym kłamstwie i to perfidnym kłamstwie;
Po czwarte, skrajny nacjonalizm ukraiński /banderowski/ zagraża również
Polsce i to już w niedalekiej przyszłości;
Po piąte, Pan obraża Kresowian i jest przeciwny uczczeniu bestialsko
pomordowanych naszych rodaków i obywateli RP, stwierdzając, że uznanie
prawdy i uczczenie ofiar ludobójstwa jest realizowaniem scenariusz
rosyjskiego i domyślam się, że według Pana Kresowiacy, którzy domagają
się prawdy od dziesiątków lat i uczczenia ofiar ludobójstwa są agentami
Rosji.
Po szóste, stwierdza Pan, że nie czas by realizować rosyjski scenariusz
nawet w imię oczywistych historycznych obrachunków.
Pytam więc Pana, a kiedy będzie ten czas, czy za 100 lat bo 73 lata to
za mało;
Po siódme, zastanawiam się również czy wypowiadałby Pan takie opinie
gdyby w okrutny sposób wymordowano całą Pańską rodzinę”. (Podkr.-J.R.N.)
Do wiadomości: Redaktor Naczelny; Jacek Karnowski”.
Jestem stałym czytelnikiem Waszego tygodnika „w Sieci”.
Jednak z smutkiem i oburzeniem przeczytałem Pana wypowiedź na temat
stosunków polsko-ukraińskich i ludobójstwie Polaków na Wołyniu i Kresach
Południowo-Wschodnich w numerze tygodnika 28/189/2016 z 11-17 lipca br.
Jak Pan może rozumieć tych, którzy od lat żądają wyrozumiałości, danie
Ukraińcom czasu, by sami pojęli oraz politykę wschodnią Pana prezydenta
Lecha Kaczyńskiego, która zakładała wyciszenie historycznych sporów w
imię wspólnej obrony przed zagrożeniem rosyjskim imperializmem. Niestety
z przykrością muszę stwierdzić, że Pan Prezydent Lech Kaczyński i Pan
nie mieliście i nie macie racji.
Po pierwsze, daliśmy Ukraińcom 73 lata, aby pojąć co ich bohaterska UPA
robiła i z kim walczyła;
Po drugie, ta nasza wyrozumiałość i pobłażanie oraz fałszowanie historii
doprowadziło do szybkiego odradzania się skrajnego
nacjonalizmu/banderowskiego/ na Ukrainie, opartego o ideologię Doncowa i
Bandery; (Podkr.- J.R.N.)
Po trzecie, stosunki polsko-ukraińskie muszą opierać się na prawdzie, a
nie na totalnym kłamstwie i to perfidnym kłamstwie;
Po czwarte, skrajny nacjonalizm ukraiński /banderowski/ zagraża również
Polsce i to już w niedalekiej przyszłości;
Po piąte, Pan obraża Kresowian i jest przeciwny uczczeniu bestialsko
pomordowanych naszych rodaków i obywateli RP, stwierdzając, że uznanie
prawdy i uczczenie ofiar ludobójstwa jest realizowaniem scenariusz
rosyjskiego i domyślam się, że według Pana Kresowiacy, którzy domagają
się prawdy od dziesiątków lat i uczczenia ofiar ludobójstwa są agentami
Rosji.
Po szóste, stwierdza Pan, że nie czas by realizować rosyjski scenariusz
nawet w imię oczywistych historycznych obrachunków.
Pytam więc Pana, a kiedy będzie ten czas, czy za 100 lat bo 73 lata to
za mało;
Po siódme, zastanawiam się również czy wypowiadałby Pan takie opinie
gdyby w okrutny sposób wymordowano całą Pańską rodzinę”. (Podkr.-J.R.N.)
Do wiadomości: Redaktor Naczelny; Jacek Karnowski”.
Co
różniło Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego od zachowań ministra
W. Waszczykowskiego et consortes na sprawy rzezi wołyńskiej?
W
kontekście wzruszającego listu Pana Zbigniewa Kwiczaka, chciałbym
poczynić dwie uwagi. W pełni zgadzam się z nim w ocenie tekstu
Piotra Zaremby, który od dłuższego czasu reprezentuje wśród
publicystów prawicowych typ niesłychanej, niedopuszczalnej wręcz,
miękkości w różnych sprawach, a teraz pokazał ją w
sprawie stosunku do ukraińskich sprawców rzezi wołyńskiej.
Dlaczego Polacy maja być przez całe dziesięciolecia cierpliwi,
podczas gdy Ukraińcy posuwają się do niesłychanie chamskich
antypolskich prowokacji, typu serwowania dania mięsnego „rzeź
wołyńska” podczas happeningu w kijowskim lokalu Bar Hot w
styczniu 2015 r. Nic nie słyszałem ani o proteście polskiego MSZ w
tej sprawie, ani o ukaraniu przez władze ukraińskie sprawców tej
obrzydliwej prowokacji . Z kolei w sprawie odniesień do ś.p.
prezydenta Lecha Kaczyńskiego zwróciłbym uwagę na potrzebę
uwzględnienia dwóch za mało znanych jego wypowiedzi w sprawie
rzezi wołyńskiej. Cytował będę je za materiałami nadesłanymi
mi wczoraj przez naukowca i publicystę dr Mirosława Borutę
z Krakowa , redagującego świetny portal Kraków Niezależny”.:
„11
lipca 2008 r. na Skwerze Wołyńskim w Warszawie odbył się apel ku
czci ofiar tragedii polskiego Wołynia 1943 – 1944. Podczas
uroczystości Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP prof.
odczytał list Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha
Kaczyńskiego:
„Przekazujemy treść listu Prezydenta RP:
Serdecznie pozdrawiam wszystkich Państwa, zgromadzonych na uroczystości ku czci ofiar tragedii polskiego Wołynia i Kresów Południowo - Wschodnich z lat 1943 - 1944. (…) Przed 65 laty zniszczona została wieloetniczna społeczność Wołynia, tworzona przez sześć wieków wspólnej obecności. Śmierć poniosło kilkadziesiąt tysięcy Polaków - mężczyzn i kobiet, dzieci i starców. Na zawsze zniknął z powierzchni ziemi wszelki ślad po tysiącu polskich wsi, spalono i zburzono kościoły i cmentarze, zniszczono polskie instytucje życia społecznego i kulturalnego. Ci, którzy zdołali się uratować, zostali ograbieni z dorobku życia swojego i wielu pokoleń przodków.
Tragedia Wołynia była przełomowym momentem zagłady polskich Kresów - unicestwienia w wyniku II wojny światowej tej części naszej narodowej historii i tradycji. Po dziś dzień stanowi ona jednak bezcenny element polskiej tożsamości i duchowego dziedzictwa, w polskich sercach trwa bowiem nadal pamięć. Dzięki tym, którzy ocaleli, i ich potomkom, dzięki wysiłkom organizacji Kresowian pomimo upływu czasu oraz przemilczania tego rozdziału naszych dziejów Polacy wciąż pamiętają o rozmiarach tragedii, której 65 lat temu doświadczył polski Wołyń. Tragedii, którą trudno zrozumieć, z którą nie można się pogodzić, o której nie można zapomnieć(…) Jako Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej w imieniu całego narodu składam dzisiaj hołd wszystkim ofiarom wydarzeń wołyńskich z lat 1943 - 1944. (….)Cześć pamięci wszystkich ofiar i bohaterów Wołynia! Nigdy nie wolno nam o nich zapomnieć. Pragniemy na zawsze zachować ich w naszych polskich sercach.”
„Przekazujemy treść listu Prezydenta RP:
Serdecznie pozdrawiam wszystkich Państwa, zgromadzonych na uroczystości ku czci ofiar tragedii polskiego Wołynia i Kresów Południowo - Wschodnich z lat 1943 - 1944. (…) Przed 65 laty zniszczona została wieloetniczna społeczność Wołynia, tworzona przez sześć wieków wspólnej obecności. Śmierć poniosło kilkadziesiąt tysięcy Polaków - mężczyzn i kobiet, dzieci i starców. Na zawsze zniknął z powierzchni ziemi wszelki ślad po tysiącu polskich wsi, spalono i zburzono kościoły i cmentarze, zniszczono polskie instytucje życia społecznego i kulturalnego. Ci, którzy zdołali się uratować, zostali ograbieni z dorobku życia swojego i wielu pokoleń przodków.
Tragedia Wołynia była przełomowym momentem zagłady polskich Kresów - unicestwienia w wyniku II wojny światowej tej części naszej narodowej historii i tradycji. Po dziś dzień stanowi ona jednak bezcenny element polskiej tożsamości i duchowego dziedzictwa, w polskich sercach trwa bowiem nadal pamięć. Dzięki tym, którzy ocaleli, i ich potomkom, dzięki wysiłkom organizacji Kresowian pomimo upływu czasu oraz przemilczania tego rozdziału naszych dziejów Polacy wciąż pamiętają o rozmiarach tragedii, której 65 lat temu doświadczył polski Wołyń. Tragedii, którą trudno zrozumieć, z którą nie można się pogodzić, o której nie można zapomnieć(…) Jako Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej w imieniu całego narodu składam dzisiaj hołd wszystkim ofiarom wydarzeń wołyńskich z lat 1943 - 1944. (….)Cześć pamięci wszystkich ofiar i bohaterów Wołynia! Nigdy nie wolno nam o nich zapomnieć. Pragniemy na zawsze zachować ich w naszych polskich sercach.”
Pragnę
również przypomnieć zbyt mało znane ,również nadesłane mi
przez dr M. Borutę ,oświadczenie Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego
z 4 lutego 2010 ws. nadania Stepanowi Banderze tytułu
Bohatera Ukrainy:
„Decyzje
Prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenko, dotyczące nadania członkom
OUN/UPA statusu kombatantów oraz pośmiertne nadanie Stepanowi
Banderze tytułu Bohatera Ukrainy budzą sprzeciw Prezydenta Polski
Lecha Kaczyńskiego. Ocena działalności Organizacji Ukraińskich
Nacjonalistów oraz Ukraińskiej Powstańczej Armii są w Polsce
jednoznacznie negatywne. Organizacje te dokonywały masowych mordów
polskiej ludności na wschodnich terenach II RP, w których zginęło
ponad 100 tys. Polaków tylko z tego powodu, iż byli Polakami. Mordy
te budzą jednoznaczny sprzeciw społeczeństwa polskiego.
Ostatnie działania Prezydenta Ukrainy godzą w proces dialogu historycznego i pojednania. Bieżące interesy polityczne zwyciężyły nad prawdą historyczną. (Podkr. – J.R.N.)
Tymczasem w Polsce mocne jest przekonanie, że trwałe i silne partnerstwo Polski i Ukrainy, suwerennych, wolnych i demokratycznych państw jest racją stanu obu krajów. Nie możemy o tym zapominać”.
Ostatnie działania Prezydenta Ukrainy godzą w proces dialogu historycznego i pojednania. Bieżące interesy polityczne zwyciężyły nad prawdą historyczną. (Podkr. – J.R.N.)
Tymczasem w Polsce mocne jest przekonanie, że trwałe i silne partnerstwo Polski i Ukrainy, suwerennych, wolnych i demokratycznych państw jest racją stanu obu krajów. Nie możemy o tym zapominać”.
Miałem
w swoim czasie wiele zastrzeżeń do ukraińskiej polityki Lecha
Kaczyńskiego, zwłaszcza do unikania przezeń zwrotu „ludobójstwo”
i do nadmiernego idealizowania prezydenta W. Juszczenki,
który okazał się niezwykle nielojalny wobec Polski. Przytoczony tu
tekst prezydenta L. Kaczyńskiego dowodzi, że potrafił on mocno
zareagować na najgorszy przejaw kultu banderyzmu na Ukrainie-
nadanie tytułu Bohatera Ukrainy Stefanowi Banderze. Jakże to różni
jego postawę od ministra Waszczykowskiego et consortes, którzy
nawet teraz, w czasie maksymalnego nasilenia oficjalnej propagandy
probanderowskiej, na Ukrainie w ostatnim półroczu nie zdobyli się
na żaden , dosłownie żaden, oficjalny protest w tej sprawie.
Mój komentarz
Niewątpliwie
w naszym polskim interesie należy utrzymanie niepodległej Ukrainy
i troszczenie się, by nie stała się czyimś protektoratem, i to
zarówno rosyjskim jak niemieckim, czy amerykańsko-żydowskim.
Poparcie dla niepodległości Ukrainy nie może iść w parze z
idealizowaniem rządzących Ukrainą skorumpowanych oligarchów, a
tym bardziej takich elementów ich polityki, które są sprzeczne z
naszymi interesami narodowymi, czy oznaczają zafałszowanie historii
wzajemnych stosunków polsko-ukraińskich, wybielanie ukraińskiego
ludobójstwa na Polakach. Wspieranie niepodległości Ukrainy nie
powinno oznaczać wybiegania przed szereg innych państw UE w krytyce
działań Rosji wobec Ukrainy, za co jak dotąd
zapłaciliśmy
największymi rosyjskimi sankcjami. Powinniśmy tez lepiej
rozszyfrowywać całą obłudę zachodniej polityki wobec Ukrainy.
Czołowe państwa UE na czele z Niemcami obiecywały złote góry
Ukrainie, a potem ją porzuciły, wręcz zdradziły, bo przecież
narzucone przez Niemcy porozumienie w Mińsku oznaczało faktyczną
kapitulację Ukrainy wobec Rosji. Wspieranie niepodległości
Ukrainy przez Polskę musi opierać się na polityce wzajemnej
życzliwości, a nie na tolerowaniu jawnie antypolskich działań,
takich jak wybielanie polakożerczych ludobójców stylu Bandery
czy Suchewicza,
narzucenia nawet kar za ich krytykowanie. Najnowszym przejawem
ukraińskich działań tego typu było nazwanie na cześć Bandery
jednego z głównych prospektów Kijowa. A my nawet nie reagujemy na
taki gest ukraiński, który jest wręcz prowokacją wobec Polski.
Gdzie nasza godność starej daty? Jak widać tej godności nie mieli
zarówno politycy PO jak i nie ma nieszczęsny obecny minister spraw
zagranicznych W.Waszczykowski. Nie
może być dłużej tak, że my dajemy Ukraińcom dużą pomoc
finansową, narażamy się w ich obronie, a oni za to w zamian kopią
nas w kostki!
Piętnując
odwoływanie się rządzących środowisk ukraińskich do takich
zbrodniarzy-ludobójców jak Bandera czy Suchewicz powinniśmy
sugerować Ukraińcom: jeśli chcecie prawdziwej przyjaźni
,sięgnijcie do takich jej symbol jak hetman kozacki Iwan
Wychowski z XVII wieku, współtwórca ugody hadziackiej z
Polską, czy sojusznik marszałka J.Piłsudskiego ataman Symon
Petlura. Bardzo potrzebnym gestem byłoby również jak
najszybsze pośmiertne odznaczenie Orderem Orła Białego słynnego
ukraińskiego historyka Wiktora Poliszczuka, prawdziwego
rzecznika prawdy w stosunkach polsko-ukraińskich. Napisał siedem
książek demaskujących zbrodnie UPA wobec Polaków. Nigdy nie
otrzymał on żadnego polskiego odznaczenia, choć odważnie walczył
o zdemaskowanie zbrodniczego charakteru UPA-OUN . Byłem u niego w
mieszkaniu pod Toronto w Kanadzie i opowiadał mi o rozlicznych
groźbach ze strony nacjonalistycznej emigracji ukraińskiej w
Kanadzie – zapowiedziach, że zamordują mu żonę. O ile wiem
doszło nawet do podpalenia jego mieszkania.
Inna
ważna sprawa – przy tej kolejnej rocznicy rzezi wołyńskiej
zmarnowano okazje uhonorowania (na wzór Yad Vashem w Izraelu) tych
Ukraińców, którzy ratowali Polaków w czas nieludzki. Może np.
przez umieszczenie na Zamku Królewskim Złotej Księgi, w którą
byłyby wpisywana nazwiska Ukraińców i ludzi z innych nacji, którzy
narażali swe życie, by uratować Polaków przed śmiercią
Powinniśmy
dystansować się od poparcia Balcerowicza przez rząd ukraiński
Powinniśmy
dystansować się od poparcia P. Poroszenki dla Balcerowicza,
przynajmniej tak mocno jak Balcerowicz dystansuje się od rządu B.
Szydło i prezydentury A. Dudy, wręcz je atakując.
Powinniśmy otwarcie, mocno i jednoznacznie dystansować się od
Balcerowicza, tak by widziały to szersze rzesze Ukraińców. To
dystansowanie jest niebywale potrzebne, bo działania
gospodarcze Balcerowicza przyniosą na pewno bardzo ciężkie straty
gospodarcze na Ukrainie, i tak będącej w stanie zapaści.
Dystansowanie to jest tym potrzebniejsze, że brak zdecydowanej
krytyki Balcerowicza przez władze polskie może spowodować, iż
jego szkodliwa działalność „gospodarcza” na Ukrainie
spowoduje obciążenie za nią Polski i Polaków i może spowodować
niebezpieczny wybuch antypolskich fobii na Ukrainie. Niedawno
prezes PiS Jarosław Kaczyński publicznie nazwał
Balcerowicza szkodnikiem i tego określenia powinniśmy się trzymać
na każdym kroku.
Czy
A. Michnik zgłupiał do reszty?
9
lipca Adam Michnik wypowiedział następujący komentarz o
Martinie Lutherze Kingu: „Był gorszego sortu i zamordował
go zwolennik dobrej zmiany”. Nie wiem, co było większe w tej
wypowiedzi Michnika: chamstwo, czy głupota.
„Nowe
wraca”. „Nowa cenzura” w telewizji pod egidą J. Kurskiego
W
oparciu o dobrze poinformowane źródła podaję o szczególnie
skrajnym wybryku cenzuralnym telewizji publicznej pod kierownictwem
Jacka
Kurskiego.
10 lipca 2016 r. zablokowano w tejże telewizji od dawna
przygotowywany pokaz świetnego filmu małżeństwa Elżbiety
i Wacława
Kujbidów
z Kanady „Jedwabne
– Naoczni Świadkowie – Spisane Świadectwa – Pominięte
Fakty”, Film był wcześniej promowany w Stowarzyszeniu
Dziennikarzy Polskich na Foksal w maju 2016 r. pod auspicjami
red.. Krzysztofa
Skowrońskiego,
prezesa SDP i dyrektora Radia Wnet. Nie jest to więc dzieło
„oszołomów”, lecz starannie udokumentowany film o Jedwabnem z
nowymi świadkami wydarzeń, jednoznacznie ukazujący zbrodniczą
rolę Niemców w tej masakrze. Jak wytłumaczyć zatrzymanie pokazu
takiego filmu w reformowanej „patriotycznej” telewizji. Czyżby
panu Jackowi Kurskiemu coś bardzo mocno przeszkadzało w ukazaniu
filmu broniącego dobrego imienia Polski i Polaków.? Może się
nagle zaraził poglądami braciszka- zastępcy Michnika. Wiem o
ogromnym rozgoryczeniu twórców filmu – państwa Kujbidów, którym
do ostatniej niemal chwili wmawiano, że film zostanie pokazany
akurat w rocznicę tak zafałszowywanej dotąd jedwabieńskiej
tragedii. Mam nadzieję, że któryś z posłów złoży interpelację
w sprawie, tak absurdalnego ocenzurowania ważnego dokumentu
filmowego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz