Ciągle
jeszcze z nadzieją patrzę na rządy PiS, mimo za dużej ilości
błędów popełnionych już w czasie pierwszego półrocza. Uważam
je jednak za wielka szansę dla Polski, największą od paru
dziesięcioleci, szansę której nie wolno zaprzepaścić. Piszę to,
choć widzę, jak mało stara się PiS o poszerzenie poparcia
społecznego, że prowadzi „rewolucję gabinetową”, że
niewiele robi dla zmian w terenie. Widać, że zbyt wielu działaczy
PiS ugania się tylko za posadami, a czasem wchodzi nawet w
zatrute układy z PO czy SLD. Słychać coraz więcej skarg, że
wielu posłów i senatorów PIS arogancko nawet nie odpowiada na
telefony od członków czy sympatyków PiS. Bardzo lubię niektórych
ministrów rządu p. B. Szydło, choćby Z .Ziobro, B.
Kempę, czy J. Szyszko, a równocześnie nie rozumiem,
dlaczego trzyma się w rządzie takiego nieudacznika i szkodnika jak
W. Waszczykowski, który powinien być wyrzucony z trzaskiem
z rządu i z polskiej sceny politycznej. Uważam, że w wielu
sprawach nasze reformy są zbyt małe i powolne w porównaniu z
reformami V.Orbana, choć prezydent A. Duda obiecywał,
że będzie go naśladował, przynajmniej w gospodarce. Ciągle jest
u nas za wiele biurokracji zamiast pójścia węgierską drogą
zmniejszania ilości urzędników i obniżania podatków dla
przedsiębiorców. Jest wiele rzeczy , które mocno popieram tak jak
program 500 plus, ograniczenie samowoli komorników, i zapowiedź
obcięcia emerytur esbeckich, stanowczość premier B. Szydło wobec
Brukseli czy troska prezydenta A. Dudy o Polaków za granicą.
Niestety
ostatnio przeżyłem duży szok, z powodu paru posunięć PIS, które
dowodzą, że wcale nie jest za dobrze z tak mocno anonsowaną
polityką historyczną rządu tej partii, polityką, która mogłaby
być jego największym atutem i podbić umysły i serca Polaków.
Zaczęło się od kolejnej roczny prowokacji ubeckiej w Kielcach w
1946. r. Prezydent A. Duda wypowiadał się w tej sprawie z pewną,
choć niedostateczną, troską o wyważenie, mówiąc bardzo ostro o
zachowaniu wojska i milicji w czasie rzekomego pogromu. Nie wiem
jednak, kto podpowiedział premier B. Szydło tak fatalną treść
Jej listu do kielczan, skupiającego się głównie na eksponowaniu
zajść tłumu, i całkowicie pomijającego to, co było prawdziwą
przyczyną zajść – tj. zmasowane działanie ludzi z bezpieki,
dyrygowanych przez NKWD. Przecież fakt ten jednoznacznie
potwierdzają ustalenia ogromnej części naukowców i publicystów z
ostatnich kilkunastu lat. (Por. choćby ostatnie wystąpienia prof.
J.Żaryna czy dr R.Smietanki-Kruszelnickiego z
IPN-u).Wiem o jakże wielkim rozczarowaniu, jakie wywołał tekst
listu premier B. Szydło wśród kielczan, którzy uznali, że „wraca
Nowe”, czyli kontynuacja dawnej „pedagogiki wstydu”.(Wywołało
to również wiele niekorzystnych dla Pani Premier wpisów w
internecie) Myślę, że pani premier Szydło powinna przyjrzeć się
dokładnie autorowi przesłanego przez nią listu na zasadzie
refleksji, kto ją „wpuścił w maliny” w tej sprawie? Powrócę
do tej kwestii szerzej w jednym z kolejnych wpisów na łamach mojego blgu.
PiS wyciągnął chyba wniosek ze skrajnego niepotrzebnego
nagłośnienia 70- tej rocznicy zbrodni kieleckiej i błędów w jej
interpretacji. Kilka dni później mocno wyciszono obchody
75-rocznicy zbrodni w Jedwabnem, którą tak mocno zafałszowywano ze
strony Kwaśniewskiego i Komorowskiego. Na kancelarii Prezydenta RP
ciągle leży jednak dotąd nie załatwiona sprawa prośby o
odebranie wysokiego odznaczenia najzajadlejszemu polakożercy
J.T.Grossowi. Dziwne, że choć minęło ponad pół roku od tej
prośby, dotąd nie zapadło żadne rozstrzygniecie. A tymczasem
skandalista J. T .Gross wystąpił w najnowszym „Newsweek”- u z
chamskim atakiem na J.Kaczyńskiego i PiS, zestawiającym ich z
faszyzmem. Cóż, tolerancja wobec Grossa rozzuchwala, a jest
sprzeczna z obroną dobrego imienia Polski. Na dodatek ostatnio
popełniono poważny błąd w sprawie obchodów rocznicy rzezi
wołyńskiej, wywołując wielkie rozczarowanie setek tysięcy, a
może nawet milionów Polaków. Spowodowała to nagła przedziwna
zmiana zachowania PiS w sprawie odpowiedniego uczczenia rocznicy
ludobójstwa Polaków na Wołyniu. Przyjrzyjmy się historii
ostatnich kilku lat polityki PiS w tej sprawie.
PiS
w starciu z PO w sprawie ukraińskiego ludobójstwa
Przypomnijmy,
że PiS, w odróżnieniu od PO, przez wiele lat stanowczo opowiadał
się za odpowiednim uczczeniem pamięci Polaków zamordowanych w
rzezi wołyńskiej i nazwaniu tej zbrodni „ludobójstwem’.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński już w lipcu 20O3 r. w 60 rocznicę
rzezi wołyńskiej stwierdził: „To, co się stało przed 60 laty
na Wołyniu, a później w innych częściach Galicji Wschodniej, to
było ludobójstwo (…) To było ludobójstwo na wielka skalę i
każdy, kto nie chce tego powiedzieć (…) kapituluje przed
zbrodnią, zapewnia triumf zbrodniarzom (..) Jeżeli w jakikolwiek
sposób relatywizujemy, zmniejszamy wagę, nie określamy w sposób
adekwatny właśnie, czyli jako ludobójstwo, masowego zabijania
Polaków – to stwarzamy podstawę do powtórzenia tego rodzaju
wydarzeń”. 12 lipca 2013 posłowie PiS zdecydowanie
opowiedzieli się za poprawką w uchwale na temat zbrodni wołyńskiej,
określającą ją mianem ludobójstwa.. Niestety zostali
przegłosowano w Sejmie głosami PO i Ruchu Palikota. W PO narzucono
w tej kwestii nawet dyscyplinę partyjną, z której wyłamało się
10 posłów. Ostatecznie głosami 222 posłów przeciwko 212 (z PiS,
Solidarnej Polski, PSL, SLD.) przegłosowano uchwałę,
stwierdzającą, że rzeż wołyńska była tylko „czystką
etniczną o znamionach ludobójstwa”, a nie jak proponował PiS-
ludobójstwem. W kolejnym głosowaniu Sejm odrzucił również
poprawkę, zgodnie z którą dzień 11 lipca miał zostać
ustanowiony Dniem Pamięci Ofiar Zbrodni Wołyńskiej. (Por. S. Zurek
: Kresowianie zostaną zdradzeni po raz drugi, „Polska
Niepodległa” 15 czerwca 2016 ).
Nasilenie
fali probanderowskiego nacjonalizmu na Ukrainie w ostatnim roku
Polska
płaci bardzo wysoką cenę za tolerowanie bez protestu wybielania
ludobójczego banderyzmu przez kolejne rządu ukraińskie. Dość
przypomnieć to, że rządy PO przez lata bezmyślnie zamykały oczy
na probanderowskie wybryki prezydenta W.Juszczenki, który uczynił
ludobójców S.Banderę i R.Suchewycza bohaterami narodowymi Ukrainy.
Co więcej, dzięki głupawemu pomysłowi arcybiskupa J.
Życińskiego Juszczenko–chwalca ludobójców został nawet
uhonorowany doktoratem honoris causa KUL-u. Wstyd i hańba
ówczesnemu kierownictwu KUL-u i jego nadzorcy, b. TW Filozofowi,
arcybiskupowi Życińskiemu ! Początkowo , przy tak mocnym wsparciu
Majdanu przez czołowe polskie siły polityczne liczono, że nowy
prezydent i rząd ukraiński odwdzięczą się Polsce poprzez
ostateczne rozliczenie ze zbrodniami UPA. Nastąpiło coś wręcz
przeciwnego – szybko nasiliła się fala probanderowskiego
nacjonalizmu,która ogarnęła nawet Kijów, kiedyś wolny od tej
zarazy. W niemałej mierze zadecydowała o tym cyniczna
koniunkturalna postawa oligarchy prezydenta Petru Poroszenki, który
wykorzystał poparcie mitu UPA dla ratowania swej reputacji, bardzo
nadszarpniętej przez ciągłe korupcyjne afery oligarchów. Doszło
do prawdziwego paradoksu. Poroszenko, choć sam żydowskiego
pochodzenia, bez skrupułów postawił na kult Bandery i UPA,
dziwnie „zapominając”, że sotnie UPA „wyróżniły się”
żarliwością w okrutnym mordowaniu Żydów.
Jak
niedawno pisał w „Warszawskiej Gazecie” „słynny kresowy
pisarz Stanisław Srokowski: „W placówkach kulturalnych, w
kinach wyświetla się dziesiątki banderowskich filmów. W setkach
miast buduje się pomniki Bandery, Szuchewycza, Kłaczkiwskiego i
Dywizji SS Galizien, największych morderców Polaków”.
. Czołowym promotorem kultu ludobójców :Bandery i Szuchewycza stał
się bardzo wpływowy szef ukraińskiego IPN-u Wolodymyr
Wiatrowicz., zażarty wróg Polaków., o którego antypolskich
„wyczynach” już pisałem szerzej na tym blogu 22 lutego 2016 r..
Rafał A. Ziemkiewicz pisze w najnowszym numerze „Do Rzeczy”
( z 11 lipca 2016 r.):: „Polskie milczenie ośmiela neobanderowców
do zachowań coraz bardziej bezczelnych. Od historyków dowiadujemy
się, że z ukraińskich archiwów wyparowują dokumenty zbrodni.
Atakowane są konferencje naukowe,. ekshumacje szczątków ofiar,
świadkowie, którzy zdecydowali się opowiedzieć o tamtych czasach,
dzwonią do polskich autorów,, błagając o usuniecie z książek
ich relacji i nie zdradzanie, broń Boże, danych pozwalających na
identyfikację”.(Por.R. M .Ziemkiewicz: Wołyń- –kłamstwo
katyńskie III RP, „Do Rzeczy” 11 lipca 2016 r.).
9
kwietnia 2015 r.271 deputowanych do Werchownej Rady poparło projekt
ustawy wniesiony przez syna komendanta UPA Romana Szuchewycza, Jurija
Szuchewycza. Projekt zakładał uznanie wszystkich członków
organizacji paramilitarnych walczących o niepodległość Ukrainy w
XX wieku za "bojowników o wolność i niezależność Ukrainy”.
W kategorii tej nalazły się m.in. OU, i UPA. Szczególnie skrajny
był zapis w nowym prawie, przewidujący karanie każdej osoby, która
lekceważyłaby weteranów czy negowała celowość ich walki. Grozi
to karaniem wszystkich tych, którzy chcieliby odsłonić prawdę o
ludobójstwie UPA na Polakach.. Rzecz znamienna- ustawę uchwalił
parlament ukraiński akurat w tym samym dniu, gdy przemawiał w nim
ówczesny prezydent B. Komorowski. Prezydent ten, najwyraźniej
wyzuty z poczucia polskiej godności, nie zdecydował się nawet na
najmniejszy protest wobec ukraińskiego prawa tak godzącego w
szukanie prawdy o martyrologii Polaków na Wołyniu i w Małopolsce
Wschodniej..
Ukraiński
historyk I. Patryliak: „Zabijanie Polaków, to walka
z kolonializmem”
Szczególnie
obrzydliwym przejawem nasilenia probanderowskiego nacjonalizmu na
Ukrainie było niedawne wystąpienie znanego ukraińskiego
historyka, profesora Uniwersytetu Kijowskiego Iwana
Patryliaka,
który porównał mordowanie Polaków przez Ukraińców na Wołyniu i
w Małopolsce Wschodniej do walki z kolonializmem. Patryliak
stwierdził m.in. :
„Co
do incydentów na Wołyniu. Kiedy algierscy Arabowie rozpoczęli
wojnę o niepodległość, masowo zabijali francuskich, białych
kolonistów. To samo miało miejsce w innych krajach, które walczyły
o niepodległość. W żadnym wypadku w odniesieniu do kolonistów
nie kwalifikuje się to jako ludobójstwo”. Kontynuując
swe wywody Patryliak akcentował, że
Polacy nie byli na terytoriach dzisiejszej Ukrainy ludnością
miejscową, lecz napływową, która etnicznie nie była związana z
tymi terenami. Zdaniem ukraińskiego naukowca walkę Ukraińców z
Polakami należy traktować jako walkę z kolonializmem. Patryliak
zapytywał: „Gdy
wydalono przedstawicieli dawnego ludu panującego – to jest to
ludobójstwo czy nie? Czy wyrzucenie Portugalczyków z Mozambiku to
było ludobójstwo?”. Pytaniom
tym towarzyszyła argumentacja
że mordów UPA na Polakach nie można nazwać ludobójstwem,
ponieważ ludobójstwo to całkowite wyniszczenie danej populacji, a
UPA zabijała Polaków tylko „selektywnie”. (Wszystkie informacje
o obłędnych tezach I.Patryliaka podaję za danymi zamieszczonymi
przez publicystę Lipińskiego na portalu „Kresy.pl” w dniu 5
lipca 2016 r.)
Z
kolei znany ukraiński pisarz, dziennikarz i intelektualista
Prochasko stwierdził w, wywiadzie udzielonym „Kurierowi
Galicyjskiemu”, że ludobójstwo Wołyńsko-Małopolskie było
konieczne do zbudowania ukraińskiej państwowości. Wybraniał
także udział Ukraińców w walkach u boku SS-Galizien. Odnosząc
się do sprawy zarzutów zbrodniczości wobec UPA, Prochaśko prosił,
by zrozumieć, że w latach 40. XX wieku „zarodek państwa
[ukraińskiego], które nigdy nie istniało ma nadzieję na
powstanie”. „(…) to były okrutne czasy, ale ludzie marzyli o
swoim państwie. (…) W tamtych czasach dało się wytłumaczyć
różne metody walki” – stwierdził Prochasko, głosząc, że
tamtych wydarzeń nie można osądzać „z punktu widzenia roku
2015”.
Jak
akcentował Prochasko, usprawiedliwiając rzezie UPA: „Teraz
możliwa jest budowa państwa bez mordów na ludności cywilnej, w
tamtych czasach tak nie było” Jednocześnie zasugerował,, że w
analogicznej sytuacji Polacy postąpiliby tak samo, jak ówczesne
bandy UPA i wielu Ukraińców:„Gdyby w tamtych czasach było
zagrożenie dla państwa polskiego, to zastosowywano by takie same
metody.
Ukraiński intelektualista powiedział też, że jeden z
jego dziadków „musiał pójść do dywizji SS „Galizien”, bo
jego żoną była Polką” i chciał „zabezpieczyć swoją polską
rodzinę przed represjami ze strony Ukraińców”. I dodał:„Wtedy
nikt nie zastanawiał się co robi SS na Wschodzie. Porównywano te
doświadczenia z legionami z lat 18–20.Uważano, że jest to
formacja ukraińska, która będzie walczyć z bolszewikami”.
(Cyt. za W. Kuliński w „Wirtualnej Polonii” z dnia 4
marca 2015 r.).
Czyż
nie jest rzeczą zdumiewającą, że na Ukrainie, w kraju dostającym
dużą pomoc materialną od Polski i wspieranym przez Polskę
politycznie i moralnie, co naraziło nas na wielkie sankcje
rosyjskie, publikuje się teksty publicznie usprawiedliwiające
mordowanie Polaków w czasie ludobójczych rzezi na Wołyniu, Jak
określić władze ukraińskie, które dopuszczają do publicznego
usprawiedliwiania ludobójców przez „profesora” L.Patryliaka i
„intelektualistę” Prochasko?
Z
kolei w tekście nadesłanym przez Lipińskiego poinformowano na
portalu „Kresy.pl” o kolejnych zafałszowaniach historii w
duchu antypolskim przez znanego ukraińskiego wielbiciela Bandery
Wołodymyra Wiatrowycza,
zajmującego tak eksponowane stanowisko szefa ukraińskiego IPN-u.
Tym razem Wiatrowycz popisał się swymi ordynarnymi fałszami w
odniesieniu do rzezi Polaków na Wołyniu w tekście publikowanym na
łamach renomowanego amerykańskiego czasopisma ds. polityki
zagranicznej „Foreign Policy”. Starał się tam maksymalnie
pomniejszyć dane o ilości Polaków i Żydów zamordowanych przez
Ukraińców na Wołyniu. Równocześnie zaś – jak komentowano na
portalu „Kresy.pl” .:Wiatrowycz, relatywizując zbrodnie
popełniane przez ukraińskich nacjonalistów, pisał
„Ukraińcy zabijali przedstawicieli innych narodowości; zabijali
również innych Ukraińców, a inne narody zabijały się nawzajem,
w potworny sposób. Ten okres ukraińskiej historii opiera się
sprowadzeniu do bycia czarno-białym” (…) Oskarżenia, iż OUN i
UPA kolaborowały i uczestniczyły w Holokauście i czystkach
etnicznych są charakterystyczne dla sowieckiej historiografii i
propagandy”.
Na
początku czerwca 2016 r. kijowska rada miejska podjęła wręcz
prowokacyjną decyzję wobec Polski, uchwalając nadanie jednej z
ulic miana osławionego ludobójcy Siepana Bandery,
Przebiegły
faryzejski list grupy 12 ukraińskich osobistości do Polaków
2
czerwca 2016 r. grupa ukraińskich osobistości, w tym m.in.,. byli
prezydencie L.Krawczuk i W.Juszczenko ogłosiła list
do Polaków na rzecz wzajemnego dialogu i przebaczenia. List ten był
w gruncie rzeczy pełen hipokryzji, bo stawiał znak równania między
winami Ukraińców wobec Polaków i Polaków wobec Ukraińców, i
faktycznie zmierzał do zapobieżenia ustanowieniu specjalnego Dnia
Pamięci osób pomordowanych przez UPA. Świetnie obnażył
prawdziwe faryzejskie intencje autorów listu poeta, dramaturg i
dziennikarz Waldemar Żyszkiewicz, przez wiele lat
współpracownik „Tygodnika Solidarność”..W publikowanym na
łamach tygodnika „Do Rzeczy” tekście „Falstart z Juszczenką
w tle” (nr z z 13 czerwca 2016 r.) red. Żyszkiewicz napisał
m.in.: „Oto rodacy tych, którzy mają na sumieniu polskie,
żydowskie, ormiańskie, ale i ukraińskie ofiary Wołynia czy
Tarnopolszczyzny przypominają Polakom o pokucie, choć sami przecież
dotąd żadnej nie odprawili, dodając za to ryzykowne twierdzenie o
„krzywdzie, która jest zawsze obustronna”. Czy Niemcy odważyliby
się po roku 1945 zwrócić w ten sposób do Żydów? Autorzy listu
na tym wszakże nie poprzestają, lecz „wzywają polskie władze
państwowe i parlamentarzystów” do niepodejmowania jakichkolwiek
„nie wyważonych deklaracji politycznych”. Grupa prominentnych
przedstawicieli ukraińskiego państwa czuje się w prawie
„przestrzegać” władze Rzeczpospolitej przed oddaniem należnej
czci tysiącom polskich obywateli okrutnie pomordowanych tylko za to,
że byli Polakami. To się nazywa tupet, żeby nie używać bardziej
dosadnych określeń.
Dwunastu
sygnatariuszy listu, w tym również były prezydent Wiktor
Juszczenko, który Banderę i Szuchewycza, odpowiedzialnych za śmierć
tysięcy naszych rodaków, zaliczył do panteonu bohaterów
narodowych Ukrainy, domaga się od strony polskiej ustanowienia
„Wspólnego Dnia Pamięci Ofiar Naszej Przeszłości”. Czyli
czegoś w rodzaju wspólnego Święta Katów i Ofiar”.
(Podkr.- J.R./N.)
Nic
dziwnego , że tego typu list spotkał się z bardzo krytyczną
odpowiedzią ze strony PiS-owskiej większości Sejmu. W liście
stwierdzono m,.in.: „Polska nie godzi się z gloryfikacją „tych,
którzy mają na rękach krew naszych rodaków”. (Por. wef: PiS
pisze list do Ukraińców. Rzeź wołyńska, „Rzeczpospolita” 27
czerwca 2016 r.).
Znany
publicysta, zastępca redaktora naczelnego „w Sieci”- Piotr
Skwieciński w artykule wstępnym w n numerze z 27 czerwca 20-16
komentował ucieczkę Ukraińców od rozliczenia się z ponurym
UPA-wskim fragmentem swej przeszłości, pisząc m. in.: „
‘Wszystkich Polaków zdających sobie sprawę z tego,, jak cenne
jest dla nas umacnianie państwa ukraińskiego jako przeciwwagi dla
rosyjskiego imperializmu, musi smucić to, co ostatnio się dzieje w
dziedzinie historycznego dialogu między naszymi narodami. Polacy, w
tym ci zaangażowani we wspieranie walki Kijowa z rosyjską agresją
,oczekiwali że ukraińska narracja historyczna uzna kluczowe dla
naszej strony fakty. Czyli przede wszystkim to, że zbrodnia wołyńska
to nie był efekt wojennego chaosu ani spirali odwetu, tylko
eksterminacja, zaplanowana na zimno przez kierownictwo UPA. Niestety
nic takiego nie nastąpiło. Odwrotnie, jednostronny kult UPA jako
armii wyzwoleńcze, która z definicji nie mogła się dopuścić
zbrodni, staje się oficjalną ukraińską narracją(…)”
Jak
się okazuje coraz więcej gorących sympatyków Ukrainy takich jak
red. Skwieciński ma już dość tego, że politycy ukraińscy
dosłownie idą w zaparte, konsekwentnie tuszując prawdę o
ludobójczych zbrodniach UPA. Czy my możemy liczyć w ogóle na
jakakolwiek wdzięczność za polską pomoc ze strony tak
nielojalnego sojusznika jak Ukraina pod rządami Poroszenki?
Szokujące
naciski na PiS z zewnątrz Polski
Zdawałoby
się, że nowa fala antypolskich nacjonalistycznych zafałszowań w
duchu probanderowskim na Ukrainie skłoni PiS do tym mocniejszego
eksponowania potrzeby rozliczenia z tego typu kłamstwami. Niestety
stało się jednak inaczej. Dotąd tak jednoznaczna polityka PiS w
tej sprawie zmieniła się w wyraźne kluczenie i dwuznaczności.
Szczególnie wyraźnie zaznaczyło się to w nagłych oporach części
PiS wobec projektu uznania 11 lipca za Dzień Pamięci Męczeństwa
Kresowian i w sugestiach, aby martyrologię polską na wschodzie
upamiętniono jedynie w specjalnym Dniu Pamięci -17 września. .Czym
można wytłumaczyć taką zmianę. w stanowisku PiS?
Stanisław
Żurek zapytuje: na łamach „Polski Niepodległej” z 15
czerwca 2016 r., „Czy do zmiany daty upamiętnienia doszło pod
naciskiem strony ukraińskiej czy dyplomacji amerykańskiej?” I
przypomina: „Za naciskami dyplomacji amerykańskiej przemawia
ujawniony przez „Warszawską Gazetę” 14 kwietnia 2016 r. list,
jaki Grzegorz Schetyna jako minister spraw zagranicznych wysłał do
swojego amerykańskiego odpowiednika Johna Kerryego 20 kwietnia 2015
r. Szef polskiego MSZ przyznał, że poparł uhonorowanie członków
ludobójczej organizacji OUN - UPA. Dopraszał się w zamian od USA
ochrony i protekcji. „Dotrzymując umowy z Panem, spełniłem
prośbę ambasadora Mulla i poparłem ustawę Rady Najwyższej
Ukrainy, uznającą za bojowników o wolność członków OUN UPA
(podkr.- J.R.N.) mimo, iż brali bezpośredni udział w ludobójstwie
etnicznych Polaków podczas II wojny. Moja inicjatywa wywołała
niebywałe oburzenie zarówno obywateli, jak i polityków w Polsce, w
tym PO, której jestem członkiem. Otrzymałem pogróżki śmierci i
wezwania do podania się do dymisji. Proszę o zrewanżowanie się
gestem dobrej woli i użycie wszelkich wpływów Departamentu Stanu
dla zmniejszenia presji na mnie i na mój zespół”. Na zmianę
terminu obchodów Ukraińcy nalegali wprost podczas ostatniej wizyty
w Kijowie delegacji polskich parlamentarzystów z Polsko-Ukraińskiej
Grupy Parlamentarnej Sejmu RP 9 maja 2016 r. Przewodniczący Rady
Najwyższej Andrij Parubij zaapelował do Polaków o
odrzucenie tego, co dzieli narody polski i ukraiński, a w zamian
poszukiwanie wydarzeń historycznych je łączących. Jego zdaniem
dyskusje historyczne, dzielące Polaków i Ukraińców powinny
zostać zarzucone (…) W swojej internetowej relacji Jerzy
Wójcicki, prezes Stowarzyszenia „Kresowiacy” z Winnicy
wspominał z kolei, że poseł PO Marcin Święcicki mówił
dziennikarzom o propozycji strony ukraińskiej w sprawie wyznaczenia
„daty męczeństwa i pamięci narodu polskiego” .Ukraińcy nie
chcieli, żeby to był 1 1 lipca, nawiązujący do daty apogeum
ludobójstwa na Wołyniu. W zamian proponowali datę 17 września”.
(Por. S. Żurek : Kresowianie zostaną zdradzeni po raz kolejny,
„Polska Niepodległa” 15 czerwca 2016 r.)
Poseł
Ruchu Kukiz 15 Tomasz Rzymowski stwierdził w rozmowie z
redaktorem „Rzeczpospolitej”, że „kwestia uchwały (w sprawie
dnia Pamięci - J.R.N) stanęła podczas niedawnego spotkania
Marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego z ukraińskimi politykami.Wziął
w nich udział Jurij Szuchewycz, syn Romana Szuchewycza,
współodpowiedzialnego za rzeź na Wołyniu. Po spotkaniu szef Rady
Najwyższej Ukrainy Andrzej Parubij napisał na Twisterze,,
że przed szczytem NATO Sejm nie będzie rozpatrywał uchwał nt.
spornych kwestii historycznych:”. I tak się stało -wbrew
wcześniejszym zapowiedziom Sejm nie dyskutował ani w sprawie
ludobójstwa na Wołyniu, a niw sprawie Narodowego Dnia Pamięci
Ofiar Ludobójstwa, dokonanego prze ukraińskich nacjonalistów. Jak
z tego widać ukraińscy oficjele rozwinęli wielce skuteczną serię
nacisków na polskie władze, byłe tylko zapobiec tak niedogodnemu
dla nich upamiętnieniu dnia 11 lipca w Polsce.
Odsunięcie
sprawy uchwalenia ustawy o ukraińskim ludobójstwie i uchwalenia
Dnia Pamięci wywołało bardzo wielkie rozgoryczenie w różnych
środowiskach patriotycznych. Spośród wielu krytycznych opinii
zacytuję tu ocenę znanego historyka, autora licznych książek
rozliczeniowych, red.Tadeusza J.Płużańskiego, szefa działu
Opinie „SuperExpressu” (nr z 8 lipca 2016 r.) :„Sejm RP znów
zdradził pamięć Stasi (5-letniej dziewczyny okrutnie zamordowanej
przez banderowców – J.R.N.) i dziesiątków tysięcy innych ofiar
ukraińskich nacjonalistów. Nadzwyczajne posiedzenie, które miało
być zwołane na 11 lipca, w rocznicę tzw,. krwawej niedzieli
–kulminacji ludobójstwa wołyńskiego – nie odbędzie się”.
Kunktatorstwo
polityków PiS w sprawie ukraińskiego ludobójstwa na Wołyniu
zostało natychmiast zręcznie wykorzystane politycznie przez
polityków z rywalizujących z PiS-em partii: Kukiz 15 i PSL..Poseł
PSL Piotr Zgorzelski
napisał w tekście: „Prawo do pamięci o Wołyniu”
(„Rzeczpospolita” z 10- czerwca 2016 r.) m.in: „Jako Polacy
powinniśmy przede wszystkim dążyć do prawdy. Ukraina zasługuje
na pomoc i wsparcie, ale nie kosztem zakłamania lub przemilczania
niewygodnych faktów. „Historycznym krętactwem” nazywał
Ryszard Terlecki próby
łagodzenia stanowiska wobec Ukrainy przez Platformę Obywatelska.-
Jak by tu historię przekręcić, by była bezpieczna, miła i nie
wadziła nikomu- komentował wówczas poseł PiS i profesor historii.
Mówił też, że jest skandaliczne postępowanie. Wystarczyło kilka
lat, by jego koleżanki i koledzy z PiS robili to, co krytykowali
ledwie trzy lata temu. W imię czego?”.
Zapytajmy
:i po co to wszystko PiS-owi? Czemu nie idzie w tak ważnej dla
Polaków sprawie prostą jednoznaczną drogą zamiast zygzaków,
które mogą znacząco zmniejszyć poparcie dlań?
Wiec
Kresowian przed Sejmem 7 lipca 2016 r.
7
lipca 2016 r. doszło do przejmującej manifestacji ponad
tysiąca patriotów przybyłych z całej Polski, by zaprotestować
przeciwko zwlekaniu władz z uchwaleniem Dnia 11 lipca – Dniem
Pamięci o martyrologii Kresowian. W manifestacji uczestniczyli m.in.
marszałek senior Sejmu Kornel Moprawiecki (przemawiał na
manifestacji ) Paweł Kukiz i szereg posłów z jego
ruchu (m.in. poseł M. Jakubiak).,paru przedstawicieli PiS-u
w parlamencie,w tym świetny naukowiec senator, profesor Jan
Żaryn (wygłosił on bardzo stanowcze przemówienie na rzecz
odpowiedniego uhonorowania ofiar ludobójczej rzezi.). Uczestnikiem
manifestacji i jednym z głównych mówców był oczywiście stały
obrońca praw Kresowian ks.Tadeusz Isakowicz- Zaleski, a także
ks.Stanisław Malkowski. W manifestacji wzięło udział też
szereg osób reprezentujących środowiska narodowe, w tym poseł
Robert Winnicki, który wyraził jakże słuszny protest z
powodu faktu, że PiS-owski marszałek Sejmu nie wyraził zgody na
półgodzinną przerwę w obradach Sejmu, tak by umożliwić posłom
wyjście do zebranych na manifestacji. W tej sprawie PiS wyraźnie
„dał plamę”. W manifestacji uczestniczyło również dwóch
wiceprzewodniczących partii Prawica Rzeczpospolitej: Marian Piłka
i Krzysztof Kawęcki. Szczególnie piękne i wzruszające było
wystąpienie słynnego pisarza i poety Stanisława Srokowskiego,
najwybitniejszego z twórców podejmujących tematykę kresową.
Srokowski przypomniał niebywałą skalę bestialstwa nacjonalistów
ukraińskich wobec Polaków i Polek na Kresach. Każdy Polak
powinien znać tę ponurą prawdę o martyrologii Polaków z rak UPA
tak drastycznie, ale niestety bardzo prawdziwie ,przedstawionej przez
Srokowskiego. W swoim wystąpieniu na manifestacji skupiłem się
przede wszystkim na szkodach wyrządzanych polskim narodowym
interesom i pamięci o wymordowanej rzeszy Polaków na Kresach przez
swoistą politykę „zapomnienia” realizowaną przez ministra
spraw zagranicznych Wiktora Waszczykowskiego. Szczególnie
ostro napiętnowałem dokonana przez niego jakże niezrozumiałą i
szkodliwą nominację Jana Piekło, niewolniczo wręcz
ulegającego ukraińskim wizjom i kłamstwom, na ambasadora RP w
Kijowie. Szkoda, że przeważająca część mediów patriotycznych
przemilczała tę manifestację. Był wyjątek - „Telewizja
Trwam”, która 10 lipca w wieczornych wiadomościach poświęciła
około 15 minut na dokładne przedstawienie celów i przebiegu tej
manifestacji.
Trzeba nazywać rzeczy po imieniu - PiS jest tak samo przeciw Polsce jak PO. Tylko usypia ludzką czujność hasełkami patriotycznymi i udając jakieś działania rzekomo dla dobra Polski i Polaków. Teraz, przy okazji rzezi wołyńskiej, wyszło szydło z worka. Przestańmy bawić się sentymenty i nadzieje, że PiS coś dla Polski zrobi.
OdpowiedzUsuńPodłość PiS polega na tym, że jeszcze niedawno krytykowali PO za fałszowanie historii, za działanie na szkodę Polski, a teraz robią to samo. To urąga ludzkiej godności.
Mamienie się, że jest to tylko wypadek przy pracy, że tak naprawdę PiS chciał dobrze, że jakoś tak im przypadkowo wyszło, bo "były naciski" (jak zawsze, w przypadku PiS, mowa jest o jakichś naciskach) to droga donikąd. Miało być podnoszenie Polski z kolan, a co jest? Gnojenie Polaków w sposób wyjątkowo plugawy. Tłumaczenie się realizmem politycznym to zasłona dymna.
Nic się tu nie zmieni, jak długo będzie rządzić duet PiS-PO.
Bardzo mi przykro, jeśli kogoś uraziłem, ale to uważam.
Jest szczegulowe badanie ludobojstwo Polakow, prszez OUN-UPA, na Tarnopolszczyznie. Napisalem recenzje ksiazki tych badan. Zebe zobaczyc moja recenzje, prosze kliknac na moje imie tutaj.
OdpowiedzUsuń