))Zapraszamy na Oficjalną Stronę internetowa Jerzego Roberta Nowaka((

piątek, 27 maja 2016

Skończyć z przemilczaniem ludobójstwa UPA na Polakach


Trudno zrozumieć  fakt, że w 27 lat po „wybiciu się na niepodległość” ciągle nie odsłonięto pełnej prawdy o bestialskich zbrodniach popełnionych przez nacjonalistów ukraińskich na ok.150 tysiącach  Polaków na Wołyniu i Małopolsce  wschodniej.  Dominacji posłów Platformy w poprzednim Sejmie „zawdzięczamy”, że nie przegłosowano tam nawet w pełni prawdziwej rezolucji o ludobójstwie. A równocześnie wciąż znosimy, także za czasów  kierowania  MSZ-em przez W. Waszczykowskiego,  skrajne wybielanie zbrodniarzy z UPA na Ukrainie przy braku  odpowiednio ostrego potępienia tego przez stronę polską. Na tym tle tym bardziej trzeba docenić wydrukowany w najnowszym numerze „Do Rzeczy” ( z 23 maja 2016 ) świetny syntetyczny wywiad red. Macieja Pieczyńskiego z ks. Tadeuszem Isakiewiczem – Zaleskim pt. „Banderowcy siedzą cicho, ale wciąż są groźni”. Bardzo ważne  jest umieszczone zaraz na początku wywiadu  sprostowanie jakże częstej manipulacji próbującej  równać  rzeź wołyńską z „wysiedleniami  w ramach akcji „Wisła”. Red. M. Pieczyński zadaje pytanie księdzu  T. Sakowiczowi - Zaleskiemu: „W rozmowie  z liderem jednego z zespołów rockowych z zachodniej Ukrainy poruszyłem temat rzezi wołyńskiej . Muzyk padł nagle na kolana i przeprosił za zbrodnie UPA. Po chwili chwycił mnie za rękę i zażądał, bym klękał i przepraszał za akcję „Wisła”. To jest dobra droga do pojednania?”. Zamienna jest jednoznaczna odpowiedź ks. Isakowicza-Zaleskiego na to pytanie: „Nie można stawiać znaku równości między ludobójstwem dokonanym przez  zbrodniarzy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii oraz SS-Galizien i ukraińskich organizacji kolaboranckich  a akcją „Wisła”, która przeprowadził polski rząd komunistyczny, gdyż było to przymusowe przesiedlenie, nie mordowanie,. Poza tym rządu komunistycznego nikt w Polsce nie gloryfikuje, a na Ukrainie kult OUN-UPA jest oficjalnie wprowadzony w życie przez uchwałę parlamentu w Kijowie”.

      Ks. Isakiewicz wspomina w wywiadzie o bezskuteczności prowadzenia dialogu na temat Wołynia ze środowiskami ukraińskimi, np. ze Związkiem Ukraińców w Polsce” „Z drugiej strony nie ma takiej woli  (dialogu z Polakami- J.R.N.) Parę lat temu w TVP Historia w czasie dyskusji  zapytałem  szefa Związku Ukraińców w Polsce, pana Piotra Tymę, czy to co działo się na Wołyniu w 1943 r. było ludobójstwem,, czy nie. Odpowiedział, że nie. Również inni działacze zaprzeczają prawdzie,  a nawet piszą skargi na tych, którzy mówią prawdę. To ma być dialog? Podobne stanowisko ma były poseł Mirosław Czech (…) To, co mnie najbardziej dziwi, to to, że rząd polski takiej organizacji przyznaje ogromne dotacje  z kieszeni polskiego podatnika. Czy organizacje niemieckie, które zaprzeczałyby Holokaustowi Żydów lub zbrodniom SS, otrzymywałyby dotacje od rządu polskiego, niemieckiego lub izraelskiego? Oczywiście, że nie. (Podkr.- J.R.N.). Związek  Ukraińców w Polsce musi się w końcu zdecydować, czy po wypowiedziach jego przewodniczącego i innych działaczy chce być dalej organizacją społeczno-kulturalną, czy polityczną, usprawiedliwiającą ukraińskich ludobójców”.
  
    To, o czym mówi ks. Isakiewicz Zaleski w swym wywiadzie, wskazuje, że w przypadku stosunku władz polskich do niektórych organizacji ukraińskich mamy do czynienia z kolejnym przejawem jakże częstego u nas masochizmu narodowego. Płacimy osobom odpowiedzialnym za pomniejszanie prawdy o ludobójstwie na Polakach. Czy nowy rząd patriotyczny p. Beaty Szydło nie powinien przeanalizować  w związku z tym rozmiarów dotacji np. dla Związku Ukraińców w Polsce ?
   
Ks. Isakiewicz- Zaleski szczegółowo rozważa, co należy zrobić, aby doprowadzić na Ukrainie do uznania sprawy Wołynia za ludobójstwo. Stwierdza: „Najpierw trzeba zrobić kroki we własnym  kraju. Pierwszym z nich powinno być przełamanie strachu przed powiedzeniem prawdy o ludobójstwie przez Sejm  RP. Ustawa z okazji  dnia 1 1lipca będzie testem (…)_ Drugi krok – Ministerstwo Edukacji powinno wprowadzić odpowiednie lekcje o kulturze i tradycji Kresów Wschodnich do programu szkolnego. Z kolei Ministerstwo Kultury powinno dofinansować film Wojciecha Smarzewskiego „Wołyń”, bo to że trzeba aż zbiórki społecznej na ten cel świadczy bardzo źle o  obecnie rządzących.

   Równocześnie trzeba w relacjach polsko-ukraińskich stawiać sprawy jasno: „Chcecie naszych pieniędzy i naszego sprzętu wojskowego, to powinniście pozwolić pozbierać kości pomordowanych Polaków, urządzić im chrześcijańskie pogrzeby i postawić krzyże na ich masowych mogiłach. Nie możecie też gloryfikować ludobójców, a zwłaszcza karać (jak to mówi wspomniana uchwała  z 9 kwietnia ubiegłego roku ) osób, w tym obywateli polskich, za mówienie prawdy o zbrodniach UPA. Powinniście także tak wspierać  Polaków na Ukrainie, jak Polska wspiera mieszkających u siebie Ukraińców”. Bez tego wszystkiego obecna polityka wschodnia, która jest bardziej podlizywaniem się niż owocna dyplomacją, nie ma sensu”.. (Podkr.- J.R.N.)

      Niepotrzebne podlizywania się w polityce wobec  Ukrainy
    
Ks. Isakowicz- Zaleski przytacza  jaskrawe dowody tego niczym nieuzasadnionego podlizywania na przykładach dwóch czołowych polityków ukraińskich bezkrytycznie  idealizowanych w Polsce, stwierdzając:; „Prezydent Juszczenko tak się odwdzięczył za pomoc, że w 2007 r. bohaterem narodowym Ukrainy ustanowił Romana Suchewycza, dowódcę UPA i kata  Kresowian, a w 2010 r. Stefana Banderę. Rozpoczął też proces gloryfikacji ludobójców z UPA. Podobnie postępuje Piotr Poroszenko”. Dodajmy do tych uwag księdza T. Isakowicza- Zaleskiego sprawę szczególnie skandalicznej ,wręcz haniebnej, decyzji  uhonorowania  Juszczenki doktoratem honorowym KUL-u w lipcu 2009 r. Decyzje tę podjęto z inicjatywy niesławnej pamięci „TW Filozofa”- abp. Józefa Życińskiego wbrew protestom rodzin pomordowanych na  Kresach,. Jak wspominał ks. T. Isakowicz- Zaleski : „ś.p. Józef Życiński był głuchy na nasze prośby”. W czasie uroczystości nadania  na Kul-u tytułu Juszczence ks. Isakowicz –Zaleski skandował : „Hańba Wiktorowi Juszczence!”.

  Ks. Isakowicz- Zaleski ocenia w cytowanym wywiadzie: „Tak zwana polityka miłości wobec Ukrainy niewiele daje. Niestety obecny rząd też z tego nie wyciąga wniosków. Vide: brak jakichkolwiek reakcji ze strony ministra spraw zagranicznych Wiktora Waszczykowskiego, który de facto jest bezkrytycznym kontynuatorem polityki Radosława Sikorskiego w tej kwestii”. Pytany przez  red. M. Pieczyńskiego, jakie  miejsce sprawa Wołynia powinna mieć w relacjach polsko-ukraińskich, ks. Isakowicz - Zaleski odpowiedział: : „Takie jak KL Auschwitz i inne zbrodnie nazistowskie w relacjach polsko- niemieckich. Tyle tylko, że Niemcy odcięli się od ideologii narodowego socjalizmu i nie zaprzeczają ludobójstwu,. Na Ukrainie jest odwrotnie. Kult zbrodniarzy z OUN- UPA jest oficjalnie wspierany przez rząd i prezydenta Poroszenkę. Równocześnie nadal nie ma upamiętnienia ofiar, ani ich godnego pochówku. To tak jak nie zagojona rana, która ciągle będzie się otwierać (…) Wiara, że przez przemilczanie i  zamiatanie pod dywan da się cokolwiek osiągnąć w relacjach z narodami, z którymi mamy wspólnie tworzyć Europę, jest tak samo szkodliwa jak kult zbrodniarzy.

    Działania   Balcerowicza w sterowaniu gospodarka Ukrainy mogą się odbić wielką czkawką dla Polski !

  Ks. Isakowicz- Zaleski ustosunkował się też do decyzji powierzenia  Leszkowi Balcerowiczowi  stanowiska głównego doradcy gospodarczego  w rządzie Wołodymyra Hrojsmana.  Dodam tu, że są tacy w Polsce, którzy się nawet cieszą z tego, że Balcerowicz w rządzie ukraińskim zniszczy do reszty gospodarkę Ukrainy, głoszą, że będzie to swoisty „odwet za Wołyń” .Nie zdają sobie sprawy z tego, że może być również inny jakże fatalny dla Polski efekt działań Balcerowicza w rządzie Ukrainy, efekt, o którym tak mówił ks. Isakowicz- Zaleski: „Nie chcę być Kasandrą, ale wystarczy, że Leszek Balcerowicz doradzi premierowi Wołodymyrowi. Hrojsmanowi, aby wprowadzić drakońskie zmiany gospodarcze,  rozwalając rolnictwo i przemysł ciężki, tak jak  to się stało w Polsce, a nastroje antypolskie i antysemickie wybuchną na nowo (…) Moja znajoma Ukrainka, mocno zaangażowana w Majdan, na mój e-mail o Balcerowiczu  odpowiedziała krótko : „Polskie pany wróciły do Lwowa i Kijowa”. ( Cyt. za. : wywiadem M. Pieczyńskiego z T. Isakowiczem- Zaleskim : Banderowcy siedzą cicho, ale wciąż są groźni, ‘Do Rzeczy” z 23 maja 2016 r.)

   Kolejne przejawy agresywnego nacjonalizmu ukraińskiego

   Marcin Hałaś pisał w Warszawskiej Gazecie o najnowszym przejawie ukraińskich roszczeń nacjonalistycznych wobec Polski: „Jak doniósł portal Kresy.pl – występowi ukraińskiej reprezentantki na konkurs Eurowizji towarzyszyła mapa „Wielkiej Ukrainy”. W materiale prezentującym uczestników  tegorocznej fundacji zaprezentowano m.in.. fragment piosenki Jamali, reprezentantki Ukrainy w tegorocznym konkursie Eurowizji (…)Przy każdym z uczestników wyświetlono kontury kraju, który reprezentują w barwach narodowych w przypadku Ukrainy kontury tego kraju wyglądały zupełnie inaczej niż przebiegają obecne granice tego kraju. Jak widać część Polski południowo-wschodniej, m.in. Przemyśl i Chełm, oznaczono jako część Ukrainy. Podobnie postąpiono ze znaczną częścią Polski wschodniej, w tym ziemi lubelskiej”. (Wg. M. Hałaś: Kroniki tygodniowe: ziarna i plewy, „Warszawska Gazeta” z 13 maja 2016 r.). Dziwne, że MSZ pod batutą Waszczykowskiego nie złożyło protestu w związku z ta tak skandaliczną sprawą. Z kolei z wywiadu Grzegorza Górnego z posłem mniejszości węgierskiej w parlamencie ukraińskim László Brenzowicsem „w Sieci” z 9 maja 2016 r. dowiedziałem się, że 13 marca 2016 organizacja nacjonalistów ukraińskich  zorganizowała w Użhorodzie  demonstrację,  na której wznoszono hasła „Madziarów na noże”. Dodajmy do tego konsekwentną skrajnie antypolską działalność szefa ukraińskiego UIPN-u Wolodymyra Wiatrowicza, zajadłego wielbiciela S. Bandery.
        
Wszystkie te informacje potwierdzają trafność ostrzeżeń ks. Tadeusza Isakowicza- Zaleskiego –na temat ukraińskich nacjonalistów  w wywiadzie udzielonym red. Maciejowi Pieczyńskiemu.  Do sugestii ks. Isakowicza – Zaleskiego w sprawie tego, co należy robić  dla odpowiedniego spopularyzowania wiedzy o ludobójstwie na polakach na Wołyniu dodałbym jeszcze jedna sprawę. Patriotyczne media powinny  maksymalnie upowszechniać modę na zwiedzanie przez młodzież polskich Kresów od Lwowa, Kamieńca, Krzemieńca i Zbaraża po Wilno i Grodno.  Powinno się stworzyć swego rodzaju duchowy „przymus”, że każdy Polak powinien był choć raz w życiu na Kresach.  Nawiązuję tu do bardzo modnego na Węgrzech od dziesięcioleci  zwyczaju jeżdżenia młodych Węgrów na swoje dawne kresy ,od Siedmiogrodu po Górne Węgry (tj. tereny w Słowacji, od Koszyc po Bratysławę), oraz na Wojwodinę w Serbii. Parę lat temu   pewien  znaczący węgierski dyplomata opowiadał mi jak węgierskie MSZ proponowało polskiemu MSZ –owi współdziałanie w sprawach mniejszości narodowych, ze względna to, że  oba nasze kraje mają swoje duże mniejszości narodowe poza granicami  państwa. Polski MSZ spod znaku R. Sikorskiego w ogóle nie podjął tematu. Warto to zmienić za nowego rządu.

      Skutki: „internacjonalistyczno-kosmopolitycznej” polityki dawnej opozycji laickiej

    W sprawie stosunków z Ukraińcami  bardzo  mocno płacimy, podobnie jak w relacjach z innymi sąsiednim i nacjami, za  skutki głupawej „internacjonalistyczno-kosmopolitycznej” polityki tzw. opozycji laickiej. Pisałem o tym szeroko w książce „ Zagrożenia dla Polski i polskości” (Warszawa 1998, t.2,ss.292-319.)  To jej przedstawiciele z Adamem Michnikiem na czele przez lata  stwarzali wizję Polaków jako narodu pełnego win wobec sąsiadów, który powinien tym korniej słuchać rad, czy nawet rozkazów  z zewnątrz, przekazywanych za pośrednictwem współczesnych jurgieltników. Zaczęło się to od „nowatorsko” wytykającego Polakom winy wobec Niemców  eseju Jana Józefa Lipskiego „Dwie ojczyzny” z 1979 roku. Potem przyszło coraz częstsze, wręcz nagminne, bicie  się w piersi w imieniu Polski za winy wobec innych nacji ze strony niektórych  „internacjonalistów” z opozycji z Michnikiem i Bujakiem na czele. Warto przypomnieć tu opinię publicysty katolickiego „Ładu” Adama Wertyńskiego na temat podejścia naszych „Europejczyków”, wciąż inicjujących kolejne przepraszania innych nacji.: „We wszystkich spornych kwestiach polsko-obcych Adam Michnik sumituje się za Polaków, bierze stronę obcych, nie waży spraw  obiektywnie, polskie dobro jest zawsze czemuś podporządkowane. W tym czasie  nawet jego zagraniczni rozmówcy, z pełnymi ustami przyjaźni, mają na uwadze interesy swego kraju (co jest ich obowiązkiem).Michnik tego obowiązku nie spełnia”. (Por. A. Wertyński: Jakobinizm, Ład” z 16 lutego 1992 roku ),.
  Skrajnie krzywdząca Polaków jednostronność dominowała przez całe dziesięciolecia po 1989 roku  w obrazie stosunków polsko–ukraińskich, prezentowanym na  łamach najbardziej wpływowych „czerwonych” i „różowych” mediów. Przyznał to nawet autor „Gazety Wyborczej”  Maciej Stasiński  w tekście z kwietnia 1997 r.. W jego ocenie „poprawna politycznie” publicystyka „Rzeczpospolitej”, „Gazety Wyborczej” , „Tygodnika Powszechnego” czy „Polityki” starała się „łagodzić określenia dotyczące Ukraińców oraz odpowiednio wzmacniać określenia pod adresem Polaków. W myśl cennej skądinąd zasady „zacznijmy od bicia się we własnej piersi”,  nazywa się tu „zbrodnią” akcję „Wisła”, natomiast zbrodnie UPA opisuje się eufemistycznie jako polskie „krzywdy”. (Por. M. Stasiński : Jak Polak z Ukraińcem, „Gazeta Wyborcza” 22 kwietnia 1997 r.) . Czytelników tego blogu odsyłam do wspomnianej już tu mojej ksiązki „Zagrożenia.. op.cit.,ss.303-3170, gdzie wyliczam różne przykłady kłamliwej jednostronności wpływowych mediów na niekorzyść Polaków. Jak bardzo stronniczy i jednostronni byli czołowi  przedstawiciele lewicy laickiej niech świadczy wypowiedź Jacka Kuronia. Będąc na Ukrainie popisał się on dość szczególnym antynarodowym oświadczeniem : „Ja Polak ze Lwowa dumny jestem z tego, że Lwów jest  ukraińskim miastem” (ukraińskie pismo „Wysoko Zamok” z 5 lipca 1992 r.) Słowa Kuronia do złudzenia przypominały wypowiedź sławetnego PRL-owskiego targowiczanina Bolesława Bieruta, który w rozmowie z przedstawicielami wielkich mocarstw  13 października 1944 r. powiedział: „Przybyliśmy tu, by zażądać w imieniu Polski, żeby Lwów należał do Rosji. Taka jest wola narodu polskiego”.(Por. J. R. Nowak : „Myśli o Polsce i Polakach”, Katowice 1994,s.247).

          Lobby ukraińskie w Polsce

     Odsłanianiu prawdy o zbrodniach popełnionych na polakach nie służy siła lobby proukraińskiego w Polsce,  szczególnie wpływowego na niektórych uczelniach i w życiu politycznym.. Dość przypomnieć, że do niedawna (do wyborów w 2015 r.) funkcję przewodniczącego sejmowej komisji ds. .mniejszości narodowych sprawował  zajadły nacjonalista ukraiński Miron Sycz. Jego ojciec był  zbrodniarzem ukraińskim, skazanym w Polsce w 1947 r. za swe zbrodnie na karę śmierci, później zmienioną na 15 lat więzienia. Poseł Mieczysław Golba z „Solidarnej Polski” przypomniał, że ojciec M. Sycza  należał do sotni, która spaliła całą polską wieś Wiązownicę. Sam Miron Sycz starał się jak mógł blokować obchody ku czci Rzezi Wołyńskiej. Do najbardziej wpływowych polityków Unii Wolności należał Mirosław Czech, sekretarz generalny tej partii w latach 1997-2001. Wielokrotnie próbował zrównywać zbrodnie ukraińskie z działaniami polskimi. by tak zminimalizować ukraińskie zbrodnie,  co ostro krytykował w czerwcu 2013 r. profesor Antoni Dudek. Równie stronniczy w sprawach polsko-ukraińskich był opisany już przez ks. T. Isakiewicza- Zaleskiego prezes Związku Ukraińców  w Polsce Piotr Tyma. Do najbardziej   wpływowych działaczy lobby ukraińskiego  Polsce należy para Berdychowskich Bogumiła i Zygmunt. Bogumiła Berdychowska, sekretarz Forum Polsko-Ukraińskiego była inicjatorką zbierania podpisów pod apelem do Rady miasta Warszawy w sprawie niedopuszczenia do budowy pomnika pamięci ofiar ludobójstwa ukraińskich nacjonalistów z UPA i OUN w Warszawie. Jej mąż Zygmunt jest radnym z ramienia PO.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz