Jakie
są kulisy sporów o telewizję?
Od
kilku tygodni toczy się coraz ostrzejszy spór, niepotrzebny i
cieszący tylko naszych wrogów, między dwoma obozami rzeczników
zmian w TV: tych popierających Jacka
Kurskiego
i tych, którzy popierają Krzysztofa
Czabańskiego.
Nie chcę tu wdawać się w istotę tego sporu, bo zamierzam
niezadługo wydrukować moje paro częściowe spojrzenie na problemy
telewizji, studium, które od miesięcy przygotowuję. Odgraniczę
się tu do kilku skrótowych stwierdzeń. Przede wszystkim uważam,
że „źle reformowana” TVP zatraciła przez ostatnie pół roku
szansę wsparcia ogólnokrajowej Dobrej Zmiany poprzez stanowcze
dzień po dniu rozliczenie się z aferami i innymi patologiami PO,
portrety ich najgorszych Sprawców, choćby osławionej Gronkiewicz-
Waltz
i jej podobnych. A ich szkodliwe działania można było przecież
doskonale udokumentować i nagłośnić. Po drugie dalej prowadzono w
TVP pod rozdaniem Kurskiego przedziwną politykę personalną,
godzącą w interesy tej instytucji i generalnie Prawdy przez duże
P. Dość przypomnieć, że w nowej „reformowanej” TVP
przyznano bardzo wpływowe stanowisko Dyrektora Agencji Produkcji
Telewizyjnej i Filmowej w TVP niejakiemu Wojciechowi
Hoflikowi.
Przypomnijmy, że tenże Hoflik za czasów PO pełnił m.in.
znaczące funkcje Dyrektora Programu I TVP, a później
pełnomocnika dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, kierując
działem Produkcji Filmowej i Rozwoju Projektów Filmowych. Na tych
stanowiskach dużo więcej szkodził niż pomagał. To on w 2010 r.
odwołał z funkcji wicedyrektor ds. publicystyki TVP1 autorkę
programu „Misja Specjalna” , znaną z odwagi w podejmowaniu
trudnych spraw dziennikarkę śledczą Anitę
Gargas
To on piętrzył największe trudności w realizowaniu znakomitego
filmu Jerzego
Zalewskiego
„Historia Roja”. To on jako
pracownik PISF, podpisał się pod negatywną opinią na temat
realizacji filmu pt. „Ulmowie – Rok sprawiedliwych” w reżyserii
Mariusza
Pilisa.
Dokument opowiadał o tragedii rodziny, która została zamordowana
przez Niemców tylko dlatego, że pomagali Żydom. I to Hoflik –
jak wiem -ze źródeł bardzo dobrze poinformowanych- był tym ,który
utrącił wyświetlenie w telewizji publicznej w dniu 10 lipca 2016
r. dawno zapowiadanego świetnego filmu małżeństwa Kujbidów
z Kanady , pokazującego wreszcie prawdziwą role Niemców w
jedwabieńskiej zbrodni. I takiego to jegomościa promował pan
prezes Kurski na bardzo wpływowe stanowisko w jego podobno
„reformowanej” telewizji. Doprawdy nie rozumiem dlaczego
promowanie tak nieciekawej osoby jak Hoflik nie spotkało się z
szerszą zdecydowaną reakcją nowych władz kulturalnych.
Dominacja
„prawicy laickiej” w TVP, czy obrona bajecznych interesów
Jednych
promują, drugich blokują. Nie rozumiem dlaczego „reformowana’
TVP blokuje występy tak znakomitego pieśniarza i satyryka
patriotycznego Andrzeja Rosiewicza (mówił mi o tych
blokowniach jeszcze dwa tygodnie temu na kiermaszu Wnet. Dlaczego
„reformowana „TVP nie chce programów Wojciecha Cejrowskiego,
tłumacząc się w głupawy sposób Jego rzekomo podeszłym wiekiem.
Urodzony w 1964, a więc 52 –letni Wojciech Cejrowski ma więcej
energii i wigoru niż wszyscy bonzowie telewizyjni razem wzięci. I
jeszcze jedne pytanie, dlaczego w „reformowanym” Radiu dalej
utrzymuje się na zesłaniu po północy (programy od 24 w nocy w
Trójce ) tak znakomitego patriotycznego i antykomunistycznego
dziennikarza jak Wojciech Reszczyński. Dodajmy, że zrobiono
z nim coś, czego nie zrobiono nawet w czasach rządów SLD –
zabrano mu programy w lecie.
Telewizja
publiczna ma ciągle za małą oglądalność, a odsuwa się znane
osoby, które mogłyby tę oglądalność zwiększyć. Gdzie tu sens
i logika? Próbowałem wysondować na ten temat trzech moich
przyjaciół, od wielu lat zatrudnionych w mediach
elektronicznych: dwóch w TVP, a jeden w Radiu. Pierwszy mój
rozmówca na wytłumaczenie blokady Rosiewicza, Cejrowskiego i
Reszczyńskiego w mediach elektronicznych podał to, że dominuje w
nich swego rodzaju prawica laicka. Nieprzypadkowo dużo mniej
rozsądny od swego ojca i mało tolerancyjny Dawid Wildstein
(wsławiony pijackim atakiem na narodowca Jerzego Wasiukiewicza)
został szefem publicystyki w radiowej Trójce. Nie chodzi tu zresztą
tylko o ludzi pochodzenia żydowskiego, a generalnie o fakt, że w
TVP i w Radiu nagromadziło się zbyt wiele osób ze skrajnym
przeczuleniem na rzekome niebezpieczeństwo fundamentalizmu
katolickiego. I dlatego dla nich Rosiewicz podpadł, bo blokowany
przez lata gdzie indziej,. często występował w Telewizji Trwam i w
Radiu Maryja, Reszczyński jest be, bo wykłada na uczelni o. T.
Rydzyka w Toruniu, Cejrowski jest za bardzo chrześcijański w swych
wypowiedziach. Drugi mój rozmówca tłumaczył blokadę Rosiewicza,
Cejrowskiego i Reszczyńskiego po prostu tym, że są nazbyt
niezależni w swych poglądach, a takich bonzowie telewizyjni
bardzo, ale to bardzo, nie lubą.
Z
kolei trzeci mój przyjaciel, mający szczególnie dobry wgląd w
mechanizmy funkcjonowania telewizji publicznej, po wielu, wielu
latach pracy w niej, i wnikliwych obserwacjach od wewnątrz wystąpił
z najbardziej drastycznym i oskarżeniami. W telewizji od lat
dominuje przede wszystkim walka o pieniądze, niewyobrażalne wręcz
bajeczne pieniądze, a nie o żadne wizje czy misje. I
dominujący w tej telewizji luminarze nie chcą mieć na miejscu
osób, które mogłyby zbyt mocno- dzięki swej samodzielności –
reagować na niesamowicie wiele rzeczy nieuczciwych, wystawianie
fikcyjnych faktur na niewyobrażalnie dużą skalę, etc. Dość
znamienna była niedawna rozmowa braci Karnowskich z prezesem
Jackiem Kurskim: To był cios w TVP („w Sieci” z 8 sierpnia 2016
roku). Kurski zwierzał się e niej , mówiąc m.in. „„Zatrudnienie
około 300, może nawet 350 osób, nie ma uzasadnienia. Niektórzy
biorą pieniądze za nic”. (Podkr.- J.R.N.)Zapytany ,czy nie
może ich zwolnić, Kurski odpowiedział: „Nie mogę. Prawo mi
pozwala na zwolnienie jedynie 1 proc. zatrudnionych miesięcznie,
czyli 28 osób”. Jakaś niesamowita Wielka Niemożność. Pan
Kurski zachowuje się jak jakieś nieudaczne słowiańskie Lelum
Polelum, które nic nie może. Gdzie my jesteśmy? Dlaczego
natychmiast nie można, nie czekając na inne zmiany, zmienić choć
część działającego dotąd prawa i natychmiast usunąć na zbity
pysk wszystkich 350 próżniaków i darmozjadów?!
Powołać
Krzysztofa Skowrońskiego na nowego prezesa TVP
Coraz
bardziej dochodzę do wniosku, że istnieje tylko jedna szansa,
żeby przerwać coraz bardziej zaostrzający się spór dwóch opcji:
wokół J. .Kurskiego i K. Czabańskiego przez powołanie kogoś
trzeciego jako rozjemcy. I widzę osobę doskonale się nadającą
do tego Krzysztofa Skowrońskiego, dyrektora Radia Wnet i
prezesa SDP. Swym doświadczeniem w mediach elektronicznych
Skowroński bije na głowę Kurskiego. Przez trzy lata stał naczelne
Trójki, a od siedmiu lat kieruje własnym radiem internetowym Wnet..
Właśnie w dzisiejszym „Fakcie” ( z 19 sierpnia) ukazał się
krótki, ale bardzo ciekawy tekst, sygnowany przez Radżę :
„Skowroński prezesem TVP?”. Au/tor tekstu stwierdził, że
nazwisko Skowrońskiego „pojawiło się w PiS jako idealne do
pogodzenia zwaśnionych stron” i dyskutuje się o nim na
Nowogrodzkiej jako kandydacie na nowego prezesa TVP. „Radza”
przytacza dowody niezależności K. Skowrońskiego, cytując jego
własną wypowiedź z 2012 r. ., jako dowód, że: ‘”był i jest
niezależny” : -Tak jak byłem wtedy, gdy odchodziłem z Radia Zet,
nie godząc się na nowy sposób podejścia do programu, jak
rezygnowałem z pracy w telewizji publicznej, gdy zmieniano warunki
gry w czasie kampanii prezydenckiej w 200O r, czy jak zdejmowano mój
program z ramówki TVP, kiedy rządziło PiS”. Red. Skowroński ma
dodatkową jakże ważną zaletę w porównaniu z Kurskim, nie ma
brata jako zastępcy Michnika i nie ulega podszeptom Salonu.
Przypomnę, że niedawno Kurski firmował usunięcie wspomnianego
już bardzo odważnego filmu małżeństwa Kujbidów z Kanady,
odsłaniającego jakże niewygodną dla michnikowców prawdę o
Jedwabnem. Sam mam jak najlepsze wrażenia z kontaktów z red.
Skowrońskim W końcu mnie tak „niepoprawnego politycznie”
"wykorzystał" w kilku programach Radia Wnet, nie mówiąc o
wydrukowaniu moich tekstów w „Kurierze Wnet”. Tak więc uważam,
że kandydatura red. Skowrońskiego jest najlepszą szansą na
szybkie wyleczenie TVP z jej patologii, choć może się to
okazać niezwykle trudne. Nie wiem, czy dla wyciągnięcia
telewizyjnej stajni Augiasza z jej umaczania w przekrętach
finansowych, nie przydałoby się powołanie specjalnej Komisji
Sejmowej, która by ją wreszcie rozliczyła do końca.
Prezes
IPN J. Szarek przeciw antypolskim kłamstwom w sprawie Jedwabnego
(1941 r.) i Kielc (1946 r.)
Jednym
z kilku największych triumfów środowisk patriotycznych w okresie
po utworzeniu rządu PIS jesienią 2015 r. jest niewątpliwie wybór
dr Jarosława
Szarka
na nowego prezesa IPN-u. W przeciwieństwie do poprzedniego szefa
IPN-u Łukasza
Kamińskiego
popieranemu przez PO i popierającego relatywizm w nauce (dopuścił
obecność hochsztaplera i polakożercy J.T.Grossa
na jednej z konferencji w IPN-ie !) nowy prezes jest stanowczym
przeciwnikiem „pedagogiki wstydu” i masochizmu narodowego. Już w
okresie kandydowania na prezesa IPN-u dr Jarosław Szarek wykazał
stanowczość w postawie na rzecz odkłamywania antypolskich
oskarżeń w sprawie Jedwabnego,
tak mocno upowszechnianych przedtem przez pierwszego prezesa IPN-u
Leona
Kieresa
i b .prezydenta FRP Aleksandra
Kwaśniewskiego.
Zapytywany na przesłuchaniu w Sejmie, przez posła PO
Michała Szczerbę o to, kto dokładnie był wykonawcą
zbrodni w Jedwabnem -
Szarek powiedział, że
„wykonawcami
tej zbrodni byli Niemcy, którzy wykorzystali w tej machinie własnego
terroru - pod przymusem - grupkę Polaków".
-
I tutaj odpowiedzialność w pełni za tę zbrodnię pada na
niemiecki totalitaryzm. Polskie Państwo Podziemne wszelkie przejawy
kolaboracji z Niemcami, szmalcownictwa, karało śmiercią. Nie
wykluczył też sprawy powrotu do ekshumacji w Jedwabnem. Przypomniał
też, że obecność (socjologa Jana Tomasza Grossa - było
"gigantycznym błędem". –
Powiedział :” „Nie ma zgody na udział w poważnych
konferencjach naukowych takich ludzi jak pan Gross (...). Taka
sytuacja nie może się powtórzyć „.Twarde stanowisko prezesa
szarka w sprawie „jedwabieńskiego kłamstwa’ ściągnęło nań
szereg ataków „
Gazety Wyborczej”. (Por. m.in. tekst pseudo
ekspertki w sprawie Jedwabnego starej kłamczuchy z „Wyborczej”
Dominiki Wielowiejskiej:
PiS kreci w sprawie Jedwabnego,”Gazeta Wyborcza” z 16 sierpnia
2016 r.)
Od
początku po objęciu prezesury IPN-u dr J.Szarek zdecydowanie
krytykował fakt, że: „Po 1989 r narzucono nam wizję wstydu,
braku dokonań”. (Por. udzielony Piotrowi Zarembie wywiad
pt. Chcę debaty o polskiej niepodległości, „w Sieci” 8
sierpnia 2016r.) W wywiadzie udzielonym red. Piotrowi Litce
z „Wprost” 21 sierpnia 2016 r. pt.
„Depozyt pamięci” prezes Szarka wystąpił za odkłamaniem zbrodni kieleckiej z 1946 r. Powiedział m.in.: „Według mnie, wiele wskazuje, że mogła to być prowokacja. Zwracam choćby uwagę na wielogodzinną bezczynność miejscowej bezpieki i wojska, a nawet zaangażowanie w ten mord niektórych mundurowych. Nie można też zapominać o obecności w Kielcach w tamtym czasie pułkownika Szpilewoja –sowieckiego doradcy kieleckiego urzędu bezpieczeństwa. (Podkr.- J.R.N.). Ponadto tragiczne wydarzenia w Kielcach, gdzie zginęło 40 osób skutecznie „przykryły” sfałszowane referendum z 30 czerwca 1946 r. Komunistom było to bardzo na rękę”. Na tle tego oświadczenia prezesa J. Szarka kolejny raz wraca postawione w jednym z moich poprzednich tekstów ,pytanie, kto z podwładnych pani premier Beaty Szydło „wpuścił ją w maliny”? .Poprzez przygotowanie dla pani premier z okazji zbrodni kieleckiej listu odgrzewającego stare komunistyczne tezy o antysemickim pogromie w 1946 r. i nie wspominającego ani słowem o komunistycznej prowokacji. Doradzałbym z całego serca pani premier jak najszybsze pozbycie się takiego doradcy- nieudacznika i szkodnika!
„Depozyt pamięci” prezes Szarka wystąpił za odkłamaniem zbrodni kieleckiej z 1946 r. Powiedział m.in.: „Według mnie, wiele wskazuje, że mogła to być prowokacja. Zwracam choćby uwagę na wielogodzinną bezczynność miejscowej bezpieki i wojska, a nawet zaangażowanie w ten mord niektórych mundurowych. Nie można też zapominać o obecności w Kielcach w tamtym czasie pułkownika Szpilewoja –sowieckiego doradcy kieleckiego urzędu bezpieczeństwa. (Podkr.- J.R.N.). Ponadto tragiczne wydarzenia w Kielcach, gdzie zginęło 40 osób skutecznie „przykryły” sfałszowane referendum z 30 czerwca 1946 r. Komunistom było to bardzo na rękę”. Na tle tego oświadczenia prezesa J. Szarka kolejny raz wraca postawione w jednym z moich poprzednich tekstów ,pytanie, kto z podwładnych pani premier Beaty Szydło „wpuścił ją w maliny”? .Poprzez przygotowanie dla pani premier z okazji zbrodni kieleckiej listu odgrzewającego stare komunistyczne tezy o antysemickim pogromie w 1946 r. i nie wspominającego ani słowem o komunistycznej prowokacji. Doradzałbym z całego serca pani premier jak najszybsze pozbycie się takiego doradcy- nieudacznika i szkodnika!
Prezes
J. Szarek wielokrotnie stanowczo wypowiadał się za jednoznacznym
potępieniem ludobójstwa ukraińskiego na Polakach na Wolyniu i w
Małopolsce wschodniej. W wywiadzie udzielonym Wojciechowi
Wybranowskiemu pt.’ „Płacimy za grzech zaniedbania” („Do
Rzeczy” 16 sierpnia 2016 r.) powiedział m.in. : „W sprawie
ludobójstwa Polaków na kresach historycy maja tu wciąż do
spełnienia olbrzymia rolę.(…) Uważam, że gdyby Polska wyraźnie
postawiła tę kwestię jeszcze na początku lat 90. w stosunkach z
władzami ukraińskimi, być może nie mielibyśmy dziś z tym
problemu, a spawa byłaby rozwiązana. Niestety wtedy nie chciano tej
sprawy w Polsce podjąć, próbowano zabetonować archiwa, wszystko
pod pretekstem „nie rozdrapywania ran” i „budowy dobrych
stosunków” .A po latach okazało się, że tej sprawy nie da się
zamknąć, wyciszyć. Nie uciekniemy od prawdy historycznej i
trudnych tematów. Niestety w sprawie zbrodni na Wołyniu i w
Małopolsce popełniliśmy grzech zaniechania (Podkr.- J.R.N.)
(…) Przyszedłem do IPMN, by to zmienić. Chcę, żeby nie było
tematów niewygodnych, tematów, których się z takich czy innych
względów nie podejmuje”.
Jak
dotąd najważniejszym posunięciem personalnym prezesa J. Szarka po
objęciu kierownictwa IPN-u było zwolnienie z pracy w tej instytucji
najbardziej kłamliwego „naukowca” „IPN-u dr Krzysztofa
Persaka. Tenże Persak był najpierw zaufanym współpracownikiem
czołowego szkodnika w IPN-ie, jego pierwszego prezesa Leona
Kieresa i współautorem (wraz z innym kłamliwym „poprawnym
politycznie” historykiem niezwykle załganego dwutomowego wyboru
dokumentów o Jedwabnem. Później Persak był konsultantem naukowym
filmu „Pokłosie” Władysława Pasikowskiego i wsparł
swym nazwiskiem ten haniebny polakożerczy gniot. Persak, który jako
dyrektor IPN-u był najbliższym współpracownikiem poprzedniego
szefa IPN-u Łukasza Kamińskiego, został zwolniony przez prezesa
J..Szarka od razu pierwszego dnia po objęciu przezeń oficjalnych
obowiązków. Tylko pogratulować tej wprost symbolicznej decyzji
rozstania się z notorycznym paranaukowym krętaczem,
upowszechniającym „pedagogikę wstydu”.! Przypomnijmy ,że
Persak i jego wspólnik w łgarstwie P, Machcewicz nie zamieścili
w wyborze dokumentów o Jedwabnem niezwykle ważnego raportu
profesora Andrzeja. Koli w sprawie ekshumacji w Jedwabnem.
„Gazeta Wyborcza” opłakiwała usunięcie Persaka z IPN-u w
tekście Adama Leszczyńskiego: „Szarek wyrzuca Persaka i
Jedwabne z IPN”, („Gazeta Wyborcza” z 29 lipca 2016 r.).
Wielkie
brawa dla nowego prezesa IPN-u i życzenia dalszej tak wielkiej
niezłomności w przywracaniu polskiej godności narodowej i prawdy o
historii!
W TVP chcemy też Grzegorza Brauna i Stanisława Michalkiewicza, a nie chcemy oglądać obrzydłych nam gęb Szejnfelda czy Pitery.
OdpowiedzUsuńChcemy Brauna, Michalkiewicza , Żebrowskiego, J R Nowaka Hr Zbigniewa Potockiego , i wielu innych przedstawicieli naszych szlachetnych elit....
OdpowiedzUsuńDOMAGAM SIE obecności w polskiej telewizji osobowości takich, jak Stanisław Michalkiewicz, Grzegorz Braun, Leszek Zebrowski i wielu innych, podobnych, którzy mają nam do powiedzenia ważne rzeczy. Dosyć bełkotu "prawicy laickiej"! Dosyś traktowania telewizji jak gigantycznej portmonetki bez dna dla intelektualnych szubrawców!
OdpowiedzUsuń