(Fragmenty
przygotowywanych do druku na wrzesień 2016 r. pamiętników „Wichry
życia”)
Antek
Zambrowski, dla nas patriota, dla michnikowców – renegat
Jedną
z najwybitniejszych intelektualnie postaci naszej „bogoojczyźnianej
grupy” w rywalizacji z michnikowcami był Antek Zambrowski,
syn komunistycznego prominenta żydowskiego pochodzenia. I to jakiego
– jego ojciec Roman Zambrowski należał w latach
stalinowskich do czołowych postaci komunistycznej władzy obok B.
Bieruta, J. Bermana i H. Minca. Sam Antek zaczynał początkowo
jak wiele innych dzieci prominentów - w latach 1951–1956
studiował ekonomię na Uniwersytecie Moskiewskim. Szybko wstąpił
do PZPR-u.. Po powrocie do kraju został asystentem , a nawet
doktorantem u prof. Włodzimierza Brusa. Stopniowo jednak
przeszedł radykalną ewolucję w dobrym antypartyjnym kierunku,
Zaczęło się od jego małżeństwa z ładną i inteligentną
dziewczyną, wierzącą katoliczką Szybko okazało się, że młody
Zambrowski ma w odróżnieniu od dzieci innych prominentów i choćby
michnikowców dużo mocniej otwarte oczy na wszystko to, co się
dzieje w społeczeństwie. Symbolem radykalnej ewolucji
Zambrowskiego stała się wyrażona w 1966 roku jego publiczna
krytyka polityki PZPR wobec Kościoła w związku z listem
Episkopatu Polski do biskupów niemieckich. Został za to
błyskawicznie usunięty z PZPR, a potem i z pracy na uniwersytecie.
Jego poglądy coraz bardziej zbliżały się do mnie i innych
członków naszej grupy.
Zambrowski
szybko naraził się tzw.„komandosom”, związanym z Kuroniem i
Michnikiem. z powodu swej krytyki dość sekciarskiego w istocie
„Listu otwartego” K.
Modzelewskiego
i J.
Kuronia.
Krytykował ich za brak podjęcia problematyki niepodległości
Polaki w ramach tzw. obozu socjalizmu. Coraz mocniej też krytykował
michnikowców za ich fatalną postawę wobec Narodu i Kościoła.
Po latach w wywiadzie dla „SuoperExpressu” z 14 -15 marca 2009
r. Zambrowski tak wyraził istotę różnic jego stanowiska z
poglądami Kuronia i „komandosów”: „Po pierwsze odrzucałem
rewolucję proletariacką jako metodę walki z reżimem. W Polsce
już dość krwi się rozlało i chciałem- choć nie wiedziałem jak
– działać metodami pokojowymi. Po
drugie „komandosi” pomijali kwestie suwerenności Polski. Kuroń
wręcz mówił, że naród polski to hipostaza (tj. przypisywanie
realnego bytu abstraktom- J.R.N.) . Po trzecie brakowało mi
postulatu przywrócenia Kościołowi swobody głoszenia swojej misji
(…) uważałem, że można pomijać tego co jest tak ważne dla
większości społeczeństwa”.
(Podkr.- J.R.N.) Takie
stanowisko Zambrowskiego było bardzo bliskie poglądom dominującym
w naszej grupie. Niestety tak fatalnie (się złożyło, że jeden z
bardziej znanych członków naszej grupy socjolog Bernard
(później Bolesław) Tejkowski
wystąpił przeciw Zambrowskiemu. Jak się zdaje zagrały tu względy
rywalizacji Tejkowskiego z Antkiem o czołową pozycje w naszej
grupie, które wzmocnione były podejrzeniami wobec Antka z powodu
jego ojca jako prominenta żydowskiego pochodzenia,. Od początku
stanąłem w tym sporze przeciw Tejkowskiemu, który stopniowo wpadł
we wręcz paranoidalną nienawiść do Antka i był głównym
świadkiem oskarżenia wobec niego na sfabrykowanym procesie w lutym
1969 r. Antka skazano na dwa lata więzienia z art. 28 i 29 mkk za
określenie polityki PZPR wobec Kościoła katolickiego jako
Kulturkampfu i pod zarzutem szkalowania narodu polskiego. Jako dowód
komunistyczny sędzia – idiota przypisał Zambrowskiemu autorstwo
słów „Nową
przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą i po szkodzie
głupi
Była to w istocie rzeczy puenta „Pieśni
o spustoszeniu Podola”
Jana
Kochanowskiego.
Michnik
i jego koledzy komandosi nie chcieli pogodzić się z tym, że Antek
Zambrowski -„Żyd” i syn komunistycznego prominenta stał się
jednym z najsilniejszych filarów intelektualnych naszej
„bogojczyźnianej grupy”. Michnikowcy nigdy nie wybaczyli
Antkowi zdecydowanej postawy paronarodowej i sympatii wobec Kościoła,
traktując go jako swego rodzaju „odszczepieńca” i renegata”.
Wyraźnie go znienawidzili. Rzecz znamienna. Antek był szykanowany
przez komunistyczne władze z powodu swych buntów i pochodzenia,
Usuwany z różnych prac, w końcu wegetował. Naukowiec, który
robił doktorat na UW przed usunięciem z uczelni w 1966 r., w latach
1988 -1989 pracował jako stróż przy budowie metra. Michnikowscy
opozycjoniści mieli spore możliwości wsparcia finansowego dla
swoich.. Nigdy nie pomogli jednak Zambrowskiemu, wciąż traktując
go jako renegata. Nienawiść doń trwała . Jeszcze w maju 1989 r..
Michnik odmówił przyjęcia Zambrowskiego do składu redakcji
„Gazety Wyborczej”. W czasie mojej dłuższej rozmowy z
Michnikiem w czerwcu 1989 r. gdy optowałem za jakimś zatrudnieniem
dla Zambrowskiego, Michnik z wyraźną niechęcią uznał temat za
niebyły. Po wielu latach w czerwcu 2008 r. Michnik opublikował w
„Wyborczej” pod tytułem: „A to moje typy” listę
kilkudziesięciu swoich wrogów. Na liście umieścił zarówno mnie
jak Zambrowskiego. Obaj byliśmy zadowoleni z tego „wyróżnienia’.
Przeciw
obłudzie S. Weissa i polakożerstwu J.T.Grossa
Zambrowski
wielokrotnie występował w obronie polskich racji i pamięci o
polskich cierpieniach m.in. krytykując obłudę i faryzeizm
Szewacha Weissa. (Warto to przypomnieć w czasie, gdy Robert
Mazurek wciąż nieodpowiedzialnie występuje za uhonorowaniem tego
żydowskiego hipokryty Orderem Orła Białego). Przypomnę, że
Zambrowski, zarówno w "Tygodniku Solidarność" jak i w
"Najwyższym Czasie" Zambrowski niejednokrotnie występował
za potrzebą zaakcentowania również zbrodni żydowskich ubeków,
choćby Salomona Morela, polemizując z próbami zanegowania
żydowskich zbrodni właśnie przez Szewacha Weissa. W tekście „Na
pochyłe drzewo” ("Tygodnik Solidarność" z 18 maja
2001) Antoni Zambrowski pisał m. in.: "Pytany o żydowskie winy
wobec Polaków, ambasador Weiss odparł, że naród żydowski nie
może odpowiadać za żydowskich konfidentów NKWD. To są winy
jednostkowe (...). Co się tyczy udziału licznych Żydów w polskim
ruchu komunistycznym, to - zdaniem ambasadora - byli to ludzie
asymilujący się, zrywający swe więzy z narodem żydowskim i jego
religią oraz nie rządzili oni Polską w imieniu narodu żydowskiego.
Ich winy nie są winami narodu żydowskiego. Nasunęło mi się kilka
pytań, których jako telewidz nie mogłem mu zadać i których nie
mogli mu zadać jego młodzi rozmówcy wskutek niewiedzy. Chciałbym
więc zapytać prof. Weissa, czy on, jako żydowski intelektualista i
izraelski polityk lewicowy, traktuje stalinowskie ludobójstwo jako
przestępstwo wobec ludzkości? A jeśli tak, to jak zapatruje się
na rolę rosyjskich Żydów zajmujących wysokie stanowiska w
administracji NKWD i GUŁAGU-u? Przecież ci Żydzi nie ukrywali swej
narodowości, ba, deklarowali ją w ankietach personalnych i
dokumentach sowieckich. Więc jak tych ewidentnych zbrodniarzy ocenia
naród żydowski, w tym prof. Weiss? (...) jak wiemy, żydowskie
bojówki komunistyczne (obok białoruskich i ukraińskich) nie tylko
wznosiły 17 września 1939 łuki triumfalne ku czci wkraczającej na
Kresy Wschodnie Armii Czerwonej. W wielu miejscowościach te bojówki
napadały na Polaków, mordując ich nieraz w okrutny sposób. (Fakty
te dziwnym trafem umknęły z pola widzenia takich "historyków"
jak prof. Gross). Wiemy też ze wspomnień przebywających na
Zachodzie Żydów - dawnych partyzantów sowieckich, o akcjach ich
oddziałów przeciwko polskim chłopom na Kresach, wspierających
oddziały Armii Krajowej. W tych akcjach również okrutnie mordowano
dzieci, kobiety i starców. Czy cierpienia tych ofiar nie zasługują
na współczucie żydowskich autorytetów moralnych, jak prof. Weiss?
(Podkr.- J.R.N.).
Szczególnie
ważne i cenne były kilkakrotnie ponawiane przez Antka bardzo ostre
krytyki tekstów i antypolskiego zachowania Jana Tomasza Grossa,
zarzucające mu chęć zamazania bardzo brzydkiej skazy sprzed
lat. Nader ciekawe było to, co wskazywał Zambrowski jako na
przypuszczalne źródło antypolskich obsesji Grossa . Chodziło o
sprawy z 1968 r. Zambrowski. z tamtego czasu zapamiętał Grossa z
jak najgorszej strony, jako jedną z osób, które szczególnie
fatalnie załamały się podczas przesłuchań. Według Zambrowskiego
Gross haniebnie wręcz sypał na swych kolegów współwięźniów. W
artykule dla „Gazety Polskiej” 19 lipca 2006 pt. :”łże jak
Gross” Zambrowski napisał m.in.: „Jan Tomasz Gross był w
1968 r. więźniem marcowym, załamał się w śledztwie i obciążył
swoich kolegów. Czytałem jego zeznania w materiałach własnego
śledztwa i pamiętam obrzydliwości, jakie ze strachu opowiadał
przesłuchującym go oficerom. Dziś odreagowuje swoje frustracje,
obciążając odpowiedzialnością za ówczesny komunistyczny
antysemityzm Bogu ducha winny naród polski”. (Podkr. – JRN).
W innym tekście w „Gazecie Polskiej”- z 1 sierpnia 2012 r. ,
zatytułowanym „Jak trafiłem na listę Michnika” Zambrowski
pisał m.in. : „(…) w śledztwie natomiast załamał się Jan
Tomasz Gross, który opowiadał ku uciesze śledczych okropne rzeczy
o życiu prywatnym Basi Toruńczykówny”. (Jednej z czołowych
komandosek, zaprzyjaźnionej z A. Michnikiem- J.R.N.)
Antek
zawsze dobrze wspominał moje wystąpienie w jego obronie na procesie
w marcu 1969 roku i sam z kolei niejednokrotnie występował w mojej
obronie przeciw kłamstwom „Wyborczej”, etc,. Doszło co prawda
osiem lat temu do konfliktu między nami w związku z jednym moich
artykułów, gdzie bardzo ostro potraktowałem jego ojca jako
stalinistę i szefa frakcji puławskiej w PZPR-ze.. Antek stanowczo
wystąpił w obronie pamięci ojca (tekst „Syn w obronie ojca”
na łamach „Naszej Polski”).. Miał do tego prawo. W odpowiedzi
wyliczyłem jednak wiele przypadków zbrodniczości Romana
Zambrowskiego, w tym jego odpowiedzialności za zabójcze obozy
pracy, zatwierdzania wyroków śmierci na AK-owców pod nieobecność
Bieruta,. Mój tekst polemiczny zaszokował Antka. W każdym razie w
jednym z wywiadów przyznał, że jego ojciec był komunistycznym
„zbrodniarzem”. Po kilku latach wróciliśmy do starej przyjaźni,
z czego tym bardziej się cieszę, że ogromnie cenię Antka za jego
niezłomność w podtrzymywaniu raz wybranej linii, wbrew środowisku,
z którego się wywodzi. Gdyby takich jak on osób było dużo
więcej?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz