Minister
Zbigniew Ziobro coraz bardziej wyrasta na
najdynamiczniejszego i najskuteczniejszego ministra rządu
Zjednoczonej Prawicy. Staje się tak pomimo faktu, że właśnie on
dostał w rządzie najtrudniejszą działkę - wymiar sprawiedliwości
w Polsce jest od dziesięcioleci najstraszniejszą stajnią Augiasza.
Jaki poziom reprezentuje wielka część sędziów i prokuratorów
najlepiej widać z przebiegu działań komisji śledczej do spraw
Amber Gold, świetnie prowadzonych przez Małgorzatę Wassermann.
Przypomnę choćby jedną z ostatnio przesłuchiwanych osób
-żałosną prokurator Kijanko, która powinna być
natychmiast wyrzucona z pracy w sądownictwie, pozbawiona
jakiejkolwiek emerytury i pójść natychmiast do więzienia za swe
świadome tak kosztowne dla tysięcy osób zaniedbania. Minister
Ziobro już dotąd przesunął na podrzędne stanowiska aż 114
prokuratorów (ok. jednej szóstej całego stanu osobowego). Dalsze
ok. 200 osób miało na własny wniosek przejść w stan spoczynku
„zanim jeszcze miotła Ziobry poszła w ruch”. (Dane wg.
źródłowego tekstu Witolda Głowackiego: Zbigniew Ziobro
dostał władze, jakiej jeszcze nigdy nie miał w ręku, „Polska
the Times” 14 -16 lipca 2017 r.). Część z odsuniętych
prokuratorów chce skarżyć na Ziobrę do Strasburga. Wreszcie
zawędrowali do więzienia pierwsi nietykalni dotąd komornicy.
Wreszcie podjęto stanowcze kroki dla zapobiegania lichwie. Wreszcie
został zgłoszony dzięki ministrowi Ziobrze projekt karania 3
latami więzienia za „polskie obozy koncentracyjne”, choć
dziwnie ugrzązł w Sejmie. Niedawno rozmawiałem z kimś
zaprzyjaźnionym z Ministerstwa Sprawiedliwości. Na mój zarzut, że
zbytnio opóźnia się rozliczanie afer (poza Amber Gold i warszawską
reprywatyzacją) odpowiedział dość przekonywująco: „Najpierw
musimy oczyścić sądownictwo ze złych prokuratorów i złych
sędziów, bo w obecnej sytuacji świadomie opóźnialiby rozliczanie
afer w które wielu z nich jest wplątanych”. Brzmi to logicznie.
Chore
sądownictwo
W
tej chwili rozpoczęła się najważniejsza batalia pod egidą
ministra Ziobro- walka o naprawę sądów, łącznie z KRS-em i
Sądem Najwyższym. Warto zacytować na ten temat komentarz
naczelnego redaktora „Polski the Times” Pawła Siennickiego.
Siennicki pisze w tekście: „PiS w najważniejszej kampanii swoich
rządów. Bitwa o sądy” („Polska the Times” z 14 lipca 2017 r.
) „Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro kontynuują
batalię o najpoważniejszą zmianę ustrojową w Polsce, jaka może
zostać wprowadzona w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości.
Zmiany w sądownictwie (...) Uporządkujmy. PiS definiuje sytuację w
sądownictwie tak: wymiar sprawiedliwości jest chory, pełen
patologii, wymaga głębokiej sanacji, sędziowie to państwo w
państwie, wielu z nich dokonuje nadużyć i służy ludziom dawnego
systemu. A zarzut najpoważniejszy, jest skądinąd najrzadziej
przywoływany - sędziowie są fundamentalnymi i największymi
przeciwnikami wizji Polski, jaka ma PiS (...) Powiedzmy jasno -
większość Polaków nie ma dobrego zdania o władzy sądowniczej.
Wpływa na to przede wszystkim przewlekłość postępowań, a zły
obraz sądów tylko utrwalają nagłaśniane przykłady prawniczego
partactwa sędziów. Jak choćby w aferze reprywatyzacyjnej w
Warszawie, gdzie sędziowie bez mrugnięcia okiem ustanawiali
kuratorów dla właścicieli nieruchomości, którzy mieli mieć po
120 lat i więcej. Udawanie, że nie jest potrzebna reforma
sądownictwa jest zaklinaniem rzeczywistości.(Podkr.- JRN).
Oceniam (...),że PIS wygra batalię o sądy,. Bo nikt nie będzie za
nie umierał (...)”.
Moim
zdaniem to minister Ziobro , a nie skostniały obrońca biurokracji
(pomimo pięknych słów) i bankier M. Morawiecki, staje się
realizatorem najważniejszych reform w kraju Tym ważniejsza w takim
kontekście jest ocena red. W. Głowackiego z „Polska the Times”:
„Jarosław Kaczyński, który znaczny fragment własnego
wystąpienia na kongresie poświecił właśnie wsparciu ustaw
Ziobry - najwyraźniej ufa ministrowi sprawiedliwości. Ufa na tyle,
że tym razem oddał w jego ręce władzę o zakresie
nieporównywalnym z tym, jakim dysponuje jakikolwiek inny polityk
Zjednoczonej Prawicy”. Należy tylko życzyć maksymalnego
powodzenia misji Z. Ziobry !
Bezczelność
szefa Amber Gold
Marcin
P., szef piramidy finansowej Amber Gold, która okradła Polaków
na 800 mln złotych, pozwolił sobie na publiczne, pełne arogancji
stwierdzenie w sądzie : „Ja nic Polakom do zwrócenia nie mam”.
Mamy aż nadto wiele przykładów takiej arogancji ze strony ludzi
,którzy nacięli Polaków na grube pieniądze, na czele z
najpazerniejszą z pazernych prezydent Warszawy, która przez jakąś
dziwną ironię losu jeszcze nie znalazła się w celi.. Skąd taka
bezczelność u oszustów. ? Moim zdaniem głównym powodem są zbyt
niskie wyroki. Pan Marcin P. śmieje się w kułak na myśl, jak to
po wyroku (10 lat, a może tylko nieco więcej) wyjdzie na wolność
i wraz z rodzinką będzie gdzieś w egzotycznym kraju odpoczywać do
końca życia . I tu właśnie widzimy w pełni jak ułomny jest
nasz wymiar sprawiedliwości, z taki niskimi wyrokami dla
zwyrodniałych rabusiów polskiego mienia.
Podwyższyć
wyroki na wzór amerykański
Dlaczego
wreszcie nie wprowadzimy wyroków w amerykańskim stylu? Tam sumuje
się przestępstwa i można dostać nawet wyrok na ponad 100 lat
wiezienia. Przypomnę tu los sprawcy podobnego do Amber Gold oszustwa
w Stanach Zjednoczonych, dokonanego przez żydowskiego bankiera
Bernarda Madoffa. Stworzył on swoistą piramidę finansową,
w oparciu o którą, oszukał wielką liczbę osób, wyłącznie
Żydów, w tym noblistę Elie Wiesela, na piękną sumkę 65
miliardów dolarów Udało mu się to dzięki temu, że udając
wielce pobożnego ,chodził bardzo często do synagogi, a poza tym z
początku płacił ładne procenty. Skazano go na 150 lat więzienia.
Przed ogłoszeniem wyroku Madoff okazywał skruchę. Mówił, że
popełnił „straszliwy błąd” i przepraszał swe ofiary, z
których wiele obecnych było na sali sądowej,. A jednak niedługo
po przybyciu do więzienia Madoff głośno i ostentacyjnie, aby
współosądzeni słyszeli, powiedział „Pieprzyć moje ofiary.
Woziłem się z nimi przez 20 lat, a teraz odsiaduję 150 lat”.
Tyle, że przy takim wyroku Madoff nie wyjdzie z więzienia do końca
życia, a jeden z jego synów popełnił samobójstwo już w drugim
roku po uwięzieniu ojca. W Polsce natomiast niskie wyroki prowadzą
do takiej sytuacji, o jakiej pisano w związku z procesem B.
Bagsika. Tuż przed wyrokiem zwierzał się on kolegom: „Jak
dostanę ponad 16 lat więzienia ,wszystko powiem. Jak wyrok będzie
poniżej 16 lat, nic nie powiem. Ostatecznie dostał 7 lat więzienia
i wyszedł po 3 latach za „dobre sprawowanie”. A potem zdołał
odpowiednio oporządzić zakład produkcji kożuchów i futer w
Kurowie. Czy ten przykład nie przemawia szczególnie silnie za
stanowczym podwyższeniem, kar na wzór amerykański?
Chętnie
przejąłbym dla sądownictwa również inny wzór amerykański
-zmuszanie więźniów do pracy na widoku publicznym z odpowiednimi
„tabliczkami hańby” na piersiach. Są to np. tabliczki z
napisami: „Zgwałciłem nieletnią!”, „Kradłem w
supermarkecie!” Bardzo mi się marzy następująca sytuacja. Być
może już niezadługo do budowy resztek autostrad , nie
zakończonych przez tuskowiczów pośle się specjalne brygady
więźniów skazanych za korupcje.. Byliby wśród nich różni
dyrektorzy departamentów, ministrowie, a może i paru premierów. I
pracowaliby na widoku publicznym, z odpowiednimi tabliczkami:
„Zrujnowałem Stocznię Gdańską”! „:.Zlikwidowałem zakłady,
które dawały utrzymanie dla 10 tysięcy ludzi!”
Amerykańska
sprawiedliwość na tle polskiej łagodności sądów
„Gazeta
Polska codziennie” z 17 lipca 2017 r. podaje o surowym wyroku na
antytrumpowskiego zadymiarza. Był on jednym z 234 ubranych na
czarno anarchistycznych zadymiarzy, których aresztowano w
Waszyngtonie po ich pełnej wybryków „manifestacji” przeciw
Trumpopwi w styczniu 2017 r. w Waszyngtonie. 31 -letni „manifestant”
został skazany na 3 lata bezwzględnego więzienia. A dlaczego
dotąd nie usłyszeliśmy ani jednego wyroku wobec polskich
lewackich, a często esbeckich zadymiarzy z KOD-u i Obywateli
Rzeczpospolitej. Dlaczego nadal hasają tak bezkarnie, a niektórzy
przecież nawet posunęli się do rękoczynów, np. wobec działacza
solidarnościowego Adama Borowskiego. Dlaczego PiS ciągle
„szczeka, a nie gryzie”?
Niemiecki
politolog o wielkim sukcesie wizyty D. Trumpa w Polsce
W
„Rzeczpospolitej” z 7 lipca 2017u niezwykle ciekawy wywiad z
politologiem Kai-Olaf Langiem z niemieckiej fundacji rządowej na
temat ogromnego sukcesu wizyty D. Trumpa w Warszawie. Oto parę jakże
wymownych fragmentów, począwszy od oceny przemówienia Trumpa do
Polaków: „To była prawdziwa oda do Polski (podkr.-JRN),
która jest nie tylko sojusznikiem, ale i wzorem oraz przykładem dla
innych pod wieloma względami. Mówił o polskiej historii i polskich
tragediach, przedstawił też Polaków jako niezłomnych patriotów.
Mają silną wolę, której potrzebuje cały Zachód (...) Przyjęcie
jakiego doświadczył (Trump) w Polsce umocni go w przekonaniu, że
ma na świecie przyjaciół, a nie tylko samych wrogów. W końcu
trudno sobie wyobrazić taka reakcję tłumów w Berlinie, jakiej
doznał w Warszawie’. (Cyt. za wywiadem Piotra Jendraszczyka z
K.O.Langiem „Prezydent zachwycony Polską, „Rzeczpospolita”
7ulipca 2017 r.)
Zastanawiałem
się nad źródłem aż tak entuzjastycznej wypowiedzi Trumpa na
temat heroizmu polskiej historii. Myślę, że wynika ona z
osobowości Trumpa, który łączy w sobie typ wielkiego
przedsiębiorcy z postawą starego kowboja-ryzykanta. I
przypuszczalnie właśnie ta kowbojskość jego natury wpłynęła
na jego zauroczenie nieugiętym heroizmem Polaków.
Kompromitacja
lewackich wrogów D. Trumpa w Polsce r.)
W świetle
wspaniałego wystąpienia Trumpa w Warszawie i jego równie
wspaniałego przyjęcia przez warszawiaków tym bardziej
kompromitują sie jego zajadli wrogowie spośród „polskiego”
lewactwa i lemingów. Przypomnijmy, że znany z pieniactwa poseł PO
Szczerba wkrótce po wybraniu Trumpa na prezydenta „wsławił
się równie głupim jak ordynarnym stwierdzeniem, iż: „Miejsce
Trumpa jest na śmietniku”. Inny głupawy leming Stefan
Niesiołowski , aż nadto znany z ordynarnego chamstwa, nazwał
Trumpa „chamem” (Wg. K. Osiejuk : Wezwani do tablicy,
„Polska Niepodległa”) Niewielka grupka antypolskich głupców
manifestowała w czasie wizyty Trumpa w Warszawie pod hasłem „Trump
precz!” Wszystkich przebił w rozmiarach anty-Trumpowej nagonki
osławiony pieniacz z „Gazety Wybiorczej” Piotr Stasiński.
równocześnie atakując Trumpa i polskość. Stasiński pisał : ‘Na
placu Krasińskich Trump zachował się jak cyniczny handlarz
męczeńskimi relikwiami polskiego mesjanizmu, a lud pisowski kupił
to z zachwytem zdradzającym odwieczny kompleks ofiary. Trump tasował
rekwizyty z męczeńsko -obskuranckiej wersji naszej historii
(podkr-JRN) przez 30 z 35 minut, które zajęło mu przemówienie.
Polska zredukowana do Kopernika, Chopina i Jana Pawła II jest
karykaturą, makatką z nacjonalistycznej cepelii”. (Cyt. za
„Warszawską Gazetą” z 14 lipca 2017 r.) Już tylko za ten
komentarz („plwociny” -jak pisano w ”Warszawskiej Gazecie”)
Stasiński zasługuje na poczesne miejsce wśród współczesnych
polskich targowiczan ! I po co takich wrogów polskiej historii wciąż
toleruje się w naszym kraju?
Potępienie
Sorosa na Węgrzech
Rząd
Orbána
nie
patyczkuje się z osławionym żydowskim spekulantem George
Sorosem,
zajadłym wrogiem chrześcijaństwa i patriotyzmu. Kilka lat temu
stanowczo uporano się z inwazją muzułmanów na Węgry,
zorganizowaną przez Sorosa. Parę lat temu przeprowadzono rewizje we
wszystkich stowarzyszeniach dofinansowywanych przez Sorosa. Zastępca
przewodniczącego partii Fidesz Szilárd
Németh
zapowiedział na początku 2017 r., że węgierskie władze użyją
wszystkich środków dla pozbycia się z Węgier wszystkich
organizacji pozarządowych wspieranych przez Sorosa. (Już dawno
postulowałem to samo w odniesieniu do Polski). Głośny węgierski
polityk ostrzegł również, że działalność Sorosa, ukierunkowana
m.in. na wspieranie fali nielegalnej muzułmańskiej imigracji z
Bliskiego Wschodu „stanowi egzystencjalne zagrożenie dla całej
Europy”.(Wg. Wiktor
Młynarz:
Izrael wspiera kampanię przeciw Sorosowi,”Gazeta Polska
codziennie”, 13 lipca 2017 ). Od szeregu miesięcy władze
węgierskie uderzają w budapeszteński uniwersytet szkolący kadry
antychrześcijańskie i antynarodowe dla państw Europy Środkowej,
tzw. Central European University. (Jego absolwentem był m.in.
osławiony obecny rzecznik praw obywatelskich Adam
Bodnar). Jak
pisano niedawno w „Rzeczpospolitej”: „W czerwcu (2017 r.-JRN)
premier Orbán
nazwał w wywiadzie radiowym Sorosa spekulantem, który wielu ludzi
doprowadził do biedy, Zdaniem Orbána
utrzymuje on obecnie siatkę agentów, aby wymusić swoją politykę
jak promocja migracji na Węgrzech i w Europie”. (Cyt. za : Piotr
Jendraszczyk
:Netanjahu
i Orbán
wspólnie przeciwko Sorosowi, ”Rzeczpospolita” z 14 lipca 2017
r.).Na początku lipca na Węgrzech wywieszono bardzo liczne
billboardy, wymierzone w Sorosa i sfinansowane z pieniędzy
publicznych. Bezskutecznie zaprotestował przeciw temu szef
Federacji Żydowskich Społeczności na Węgrzech (Mazsihisz) Andras
Heisler,
twierdząc, ..ze kampania „sprzyja upowszechnianiu wizerunku Żyda
jako wroga Węgrów, a billboardy przypominają ciemne okresy
historii Żydów”. (Wg. Michał
Kowalczyk
:Rządowe billboardy przeciwko Sorosowi w całym kraju („Polska
Niepodległa” z 12 lipca 2017 r.) Przywódcy Fideszu odrzucili
protest przedstawiciela węgierskich Żydów, akcentując, że walka
z międzynarodowym szkodnikiem Sorosem nie ma nic wspólnego z
antyżydowskością.
Izraelskie
ministerstwo spraw zagranicznych poparło węgierską kampanię
przeciw Sorosowi
Już
po pojawieniu się pierwszych plakatów przeciw Sorosowi ambasador
Izraela w Budapeszcie Yossi Amarni zażądał od władz
zaprzestania kampanii antysorosowskiej, twierdząc, że uderzające
w Sorosa plakaty wzbudzają antysemityzm na Węgrzech. I wtedy
nastąpiła rzecz szczególnie godna uwagi. Izraelskie ministerstwo
spraw zagranicznych oficjalnie odcięło się od słów izraelskiego
ambasadora w Budapeszcie. W oświadczeniu izraelskiego MSZ
stwierdzono, że choć Izrael potępia wszelkie przejawy
antysemityzmu, to w pełni popiera działania węgierskich władz
krytykujących postawę Sorosa .Stwierdzono expressis verbis: „George
Soros nieustannie podkopuje demokratycznie wybrane rządy Izraela
poprzez finansowanie organizacji zniesławiających państwo
żydowskie i próbujących odmówić mu prawa do samoobrony”. (Cyt.
za : Wiktor Młynarz : Izrael wspiera kampanię przeciwko
Sorosowi,[„Gazeta Polska codziennie”, 13 lipca 2017 r.) Według
szefa online słynnego izraelskiego dziennika „Haaretz” „Premier
(Izraela-JRN) Netanjahu ma podobne zdanie o George’u Sorosu jak
Viktor Orban i stad jego reakcja na wydarzenia na Węgrzech”.
(Por. P. Jendraszczyk :op.cit.).
A
tymczasem w Polsce jest zupełnie inna postawa wobec Sorosa niż w
Izraelu. Zaślepiony w swej bezkrytycznej miłości do wszystkiego,
co żydowskie, prezydent A. Duda wyraźnie wyróżnia znanego ze swej
postawy antykatolickiej (!) prezesa sorosowskiej Fundacji Batorego
Aleksandra
Smolara.
Choć Smolar jest socjologiem i nie ma nic wspólnego z badaniami
nad historią, Duda zaprosił go nie wiadomo czemu na spotkanie
historyków z prezydentem. Na spotkaniu tym Smolar tylko bruździł,
jako jedyny z obecnych na spotkaniu atakując politykę historyczną
PiS. Wygląda na to, że prezydent Duda , wspierający szefa
sorosowskiej fundacji jest bardziej prożydowski niż władze
Izraela. Czy prezydent Duda ma na pewno dobrze poukładane w główce?
A w ogóle to wciąż nasuwa się pytanie, dlaczego rząd PiS-u, w
odróżnieniu od premiera Orbána
nic nie robi dla ograniczenia w Polsce tak szkodliwych działań
sorosowskich organizacji, na czele z Fundacją Batorego?
Czy
Duda podpadł J. Kaczyńskiemu?
W
„Fakcie” z 15-16 lipca 2017 pojawiła się dość nieoczekiwana
popgłoska w tekście znanej publicystki Magdaleny Rubaj pt.
„PiS straszy Dudę .Szydło na prezydenta!”. Autorka twierdzi, że
w PiS grożą Dudzie wystawieniem w kolejnych wyborach prezydenckich
premier Beaty Szydło. Autorka tekstu powołuje się na
„ważnego polityka PiS”, który stwierdza : „Bez naszego
poparcia wyborów nie wygra, a jeżeli wydaje mu sie, że tak
pociągnie tłumy jak Emmanuel Macron we Francji, który
zbudował zaplecze w rok, to się myli”. Dobrze, że pojawiają się
takie komentarze. Może trochę zmuszą Dudę do poprawy stylu
prezydentury, a przede wszystkim uniknięcia tak wielkiej ilości
wpadek, jak w ostatnim półroczu .
Wałęsie
pali się grunt pod nogami
W
ostatnich dniach w TVP Info ukazał się znakomity program Anity
Gargas obnażający ciemne karty z życia Wałęsy. Obok jednego
z czołowych badaczy życiorysu „Bolka” Sławomira
Cenckiewicza wystąpił jeden z oficerów SB - major Jerzy
Frączkowski niegdyś prowadzący Wałęsę . Odsłonił on
sprawy pokazujące niebywałą chciwość i pazerność Wałęsy jako
agenta. Major Frączkowski mówił, że „Wałęsa dostał w 1972
za donosy mieszkanie od SB i ciągle łapczywie żądał nowych
pieniędzy”. Komentujący program A. Gargas, naczelny
„SuperExpressu” Sławomir Jarzębowski pisał, iż: „Sam
Wałęsa tłumaczy, że mieszkanie dostał, bo był groźnym i
niebezpiecznym dla komunizmu. Co za bzdura. Najgroźniejsi ludzie
byli nagradzani mieszkaniami? Najgroźniejszych ludzi komuniści po
prostu mordowali”. W programie mówiono, że już w czasie służby
wojskowej Wałęsa nader gorliwie donosił na innych. Wskazywano na
tropy dowodzące kierowania Wałęsą także przez KGB, sugerowano,
że nigdy nie urwał się ze swych zależności od bezpieki. Obalało
to mit o tym, jakoby zerwał z SB w 1976.
W
tym kontekście warto przypomnieć, to o czym pisałem w pierwszym
tomie moich pamiętników „Wichry życia”. Chodziło o mało
znaną informację, opowiedzianą mi przez jednego ze wybitniejszych
duchownych warszawskich, który chce zachować incognito. Okazało
się, że to Wałęsa, wbrew innym zaleceniom Prymasa Tysiaclecia
napisał list sugerujący Janowi Pawłowi II biskupa Glempa
jako najlepszego kandydata na Prymasa Polski, bo tak mocno sprzyja
„Solidarności”. Trudno się oprzeć przekonaniu, że nie
wyróżniającego się twardością charakteru biskupa Glempa
podsunęli Wałęsie esbecy z jego otoczenia. . A papież Jan Paweł
II nie miał powodu, by w maju 1981 r. wątpić w wiarygodność
zaleceń Wałęsy.
„Bolek”
chamisko obraził nawet M. Olejnik
„Fakt”
z 14 lipca pisze w tekście „Co pani pie...! o niespodziewanym
przebiegu telewizyjnej rozmowy Monik Olejnik z Wałęsą: - „Brał
pan pieniądze od SB? -chciała sprecyzować Olejnik, nie
spodziewając się, że spowoduje to wściekłość rozmówcy.- Co
pani pie...obruszył się Wałęsa”.
Kolejna
„czarna owca” z rodziny Wałęsy
Czytaliśmy
już sporo o różnych „czarnych owcach” z rodziny Wałęsy: o
dwóch synalkach - pijakach, w tym jednym chorym na „pomroczność
jasną”, o dość nieciekawej celebrytce Wiktorii.
Wszystkie te osoby przebił jednak agresywny wnuczuś Wałęsy
Dominik. Niebezpieczny wnuczek ma już na swym koncie rzucenie
się z nożem na swoją dziewczynę Adelinę z rok temu. Teraz
okazało się, że ten 20 -letni „damski bokser” w 2015 r. rzucił
się na 21 -letnią kobietę i ją skopał. - „Szarpał mnie,
kopał, to było straszne” - oskarża ofiara Dominika Wałęsy.
Dziwna jest nadmierna tolerancja wobec wściekłego wnuczka Wałęsy.
Jako recydywista w biciu kobiet powinien już dawno siedzieć,
skazany przynajmniej na pięć lat. (Por. szerzej: Katarzyna
Paluch i Katarzyna Dziadul: Wnuk Lecha Wałęsy stanął
przed sądem, bo pobił kobietę. Dominik W. jest czarną owcą
rodziny. Ma na sumieniu dwa nikczemne postępki, „Fakt” z 13
lipca 2017).
Czy
Wałęsę wreszcie wyrzucą z „Solidarności”
„Fakt”
z 11 lipca 2017 r. informuje, że obecny szef „Solidarności”
Piotr Duda zagroził pozbawieniem Wałęsy honorowego
członkostwa „S”. .Poinformował, że otrzymuje mnóstwo
stanowisk organizacji zakładowych, postulujących jak najszybsze
działanie na rzecz pozbawienia Wałęsy honorowego członkostwa „S”.
Jeden z czołowych działaczy „S” Karol Guzikiewicz
komentował natychmiast na temat Wałęsy: „To skandal, że chce
protestować na Krakowskimi Przedmieściu ramię w ramie z KOD, ekipą
związaną z SB i ich potomkami. (Por.AN,MC : „Chcą wyrzucić
Wałęsę z Solidarności, „SuperExpress” 11 lipca 2017).
Odwołanie
żydowskiego i proukraińskiego fanatyka D.Wildsteina z TVP
24
czerwca 2017 r. w cyklu „Studiom Wschód” pod redakcją Dawida
Wildsteina
ukazał się program w haniebny sposób dokonujący kryptoreklamy
banderowskiej lwowskiej mordowni pod nazwą „Kryjowka”. Knajpa
ta słynie z gloryfikacji ludobójców narodu polskiego z OUN- UPA. W
programie tym zaprezentowano haniebne słowa utworu grupy „Ot
Vinta” o „wybebeszaniu ludzkich flaków”. Program pod redakcją
D. Wildsteina wywołał skierowany do prezesa TVP J.
Kurskiego nader
ostry protest bardzo licznych środowisk kresowych, domagający się
usunięcia Wildsteina z funkcji kierownika redakcji publicystyki w
Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Wildsteinowi zarzucano również
promowanie banderyzmu oraz sekowanie działaczy kresowych i
eliminacja z TVP Info pamięci o Rzezi Wołyńskiej. (Por. :
http://prawy.pl/53200-srodowiska-kresowe-domagaja-sie-dymisji-dawida-wildsteina-z-powodu-promowania-przez-niego-neobanderyzmu/.
Protest
Kresowiaków poskutkował - Wildstein został usunięty z funkcji
kierownika redakcji publicystyki w Telewizyjnej Agencji
Informacyjnej. Jego następcą na tym kierowniczym stanowisku został
znany historyk i prezes Fundacji „Łączka” Tadeusz Płużański,
dotychczasowy szef działu „Opinie” w „Super Expressie.
Wreszcie bardzo dobra decyzja personalna w TVP !. Pytam jednak, kto
doprowadził do awansu na tak znaczące stanowisko w TVP faceta
znanego z proukraińskiego i żydowskiego fanatyzmu, który przynosi
straszny dyshonor swemu ojcu, tak wybitnemu i obiektywnemu
publicyście Bronisławowi Wildsteinowi. Kilka lat temu Dawid
Wildstein „zasłynął” rzuceniem się w jakimś barze po
pijanemu z butelką na znakomitego narodowego rysownika Jerzego
Wasiukiewicza. Opisał to reżyser Jerzy Zalewski.
Przebieraniec
,pseudofachowiec prof. Zbigniew Lewicki
W
„Polska the Times” z 79 lipca 2017 ukazał się wywiad z
reklamowanym jako amerykanista prof. Zbigniewem Lewickim.
Autor ten bardzo pozytywnie oceniał znaczenie wizyty prezydenta D.
Trumpa w Polsce. I temu można tylko przyklasnąć. Szkoda jednak, że
pan „ekspert” Lewicki nie przypomniał przy okazji o tym, jak
jeszcze nie tak dawno, bo 29 grudnia 2015 brutalnie zaatakował
postać Trumpa w „TVN 24” . Lewicki mówił tam m .in,.: „Trump
byłby katastrofą. Każdy, byle nie Trump”. Co więcej jako
rzekomy znawca USA Lewicki przepowiadał, że Trump nie ma żadnych
szans na wybór na prezydenta USA. Panie Lewicki, jak pan tak
radykalnie zmienił zdanie o Trumpie, to powinien pan przynajmniej
przeprosić słuchaczy pana bajdurzeń w TVN 24 za swe nieszczęsne
wcześniejsze głupawe wypowiedzi.. Potrzebna jest choć odrobina
uczciwości i samokrytyki, nawet u tak szemranego „eksperta” z
Bożej łaski.
Przypomnijmy
tu, że filolog anglista Lewicki po 1989 r. został nagle zrobiony
przez ministra Skubiszewskiego specjalistą od politycznych
zagadnień amerykańskich i mianowany dyrektorem departamentu
amerykańskiego w MSZ. Jako wytrwały lizus kontynuował dalej
przez dziesięciolecia karierę w roli znawcy polityki amerykańskiej.
Aż potknął się na Trumpie, do czego nie chce się przyznać.
Pogratulować Uniwersytetowi Kardynała Stefana Wyszyńskiego w
Warszawie takiego eksperta „przebierańca”!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz