W
racjonalny sposób trudno zrozumieć nadmierną
ustępliwość prezydenta A. Dudy wobec władz Ukrainy,, w tym
przejawioną niedawno szokującą niechęć do objęcia przezeń
patronatu nad społecznymi obchodami rocznicy rzezi wołyńskiej.
Wszystkich zastanawiało, dlaczego prezydent - struś Duda
tak mocno wymigiwał się od objęcia tego patronatu, aby w końcu
odmówić poprzez utrzymany w oschłej formie list z jego kancelarii.
Prezydent Duda mógł przecież liczyć się z tym, że takie
postępowanie może wpłynąć negatywnie na poziom jego popularności
wśród sześciu milionów kresowiaków. Dlaczego więc tak dziwnie i
powiedzmy głupio zachował się w całej sprawie?. A tymczasem mnożą
się krytyki niedopuszczalnego zachowania prezydenta Dudy. W
najnowszym numerze tygodnika „Warszawska Gazeta” (nr z 14 lipca
2017 ) nader ostro skrytykował postępowanie prezydenta Dudy
najsłynniejszy pisarz i poeta kresowy Stanisław Srokowski w
tekście „Pamięć Narodu, a niegodne zachowania”. Komentując
uroczyste społeczne obchody rocznicy wołyńskiego ludobójstwa,
Srokowski pisał m.in.: „ Przed Kresowianami przy Grobie Nieznanego
Żołnierza obecny prezydent nie skłonił głowy. Nie objął swoim
patronatem tych uroczystości, dając dowód pogardy i braku
szacunku dla tak straszliwie doświadczonej, okaleczonej i
bohaterskiej części Narodu. Kresowianie poczuli się zdradzeni
przez prezydenta..(Podkr.-JRN) Nikt w jego imieniu ich niem
przywitał. Nikt nie wypowiedział jednego słowa. Na szczęście
znalazło się kilku innych polityków i ludzi dobrej woli, złożyli
kwiaty i podziękowania Kresowianom za ich wkład w budowę wolnej
Polski. Prezydent tego nie uczynił. A przecież kto jak kto, ale to
właśnie prezydent powinien był to zrobić (...) Panie
Prezydencie. Nie godzi się zdradzać pamięci narodowej, bo pamięć
buduje tożsamość (...) Niegodziwością jest ich nie pamiętać.
(Podkr.-JRN).
Zachowanie
prezydenta A. Dudy bardzo ostro zostało skrytykowane również
przez innego redaktora „Warszawskiej Gazety” Marcina Hałasia
- w numerze tego tygodnika z 14 lipca 2017 pt. „Wołyński
szpagat PiS-u”. Hałaś zwrócił uwagę na to, że na oficjalne
obchody ludobójczej rzezi wołyńskiej w dniu 11 lipca 2017 r. w
Warszawie przybyli prezes PiS Jarosław Kaczyński i szef
MON-u Antoni Macierewicz, a sam prezydent przysłał tylko
list w tej sprawie. Tyle, że treść tego listu wywołała ostra
krytykę redaktora Hałasia.
Jak
pisał redaktor „Warszawskiej Gazety”
„Niestety list
prezydenta Andrzeja Dudy, odczytany podczas oficjalnych uroczystości
rozczarował. Sprawcy ludobójstwa wskazani zostali tylko w adresie
listu: „Uczestnicy Obchodów Narodowego Dnia Pamięci Ofiar
Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na
obywatelach II Rzeczpospolitej Polskiej”. Dalej - niestety -
prezydent - używał już tylko eufemizmów. Pisał np. - wbrew
ubiegłorocznej uchwale sejmu RP: „Rocznica Krwawej Niedzieli 11
lipca 1943 r.- masowych mordów na Polakach w blisko stu
miejscowościach- od dawna była uznawana za dzień upamiętniający
wszystkie ofiary czystki etnicznej na Kresach Południowo-wschodnich”.
Panie Prezydencie, to nie była czystka etniczna, lecz ludobójstwo.
Idźmy dalej. Pisze Andrzej Duda; „Tragedia wołyńska wydarzyła
się, bo zabrakło Rzeczpospolitej. Państwo polskie, podzielone
przez dwa totalitarne imperia: hitlerowskie Niemcy i Rosję sowiecka
- nie było w stanie skutecznie chronić swoich obywateli”. To już
mistrzostwo - nie wymienić sprawców ludobójstwa, w ich miejsce
wskazując „kompensacyjnie” sprawców innych zbrodni na Polakach.
I następnie: „Dramat wołyński był tym straszniejszym, że
rozegrał się wśród ludzi sobie bliskich. Podzielił miasteczka,
wsie, rodziny”. „Dramat podzielił”- to już wprost wpisywanie
się w ukraińską narrację relatywizowania tych wydarzeń,
uznawania ich za „bratobójczą wojnę domową”. Dramat owszem,
podzielił - o tyle, że na katów (Ukraińców, ukraińskich
nacjonalistów) i na ofiary -bezbronną ludność cywilną, Polaków.
Przykro, że mowa Pana Prezydenta nie była prosta i jednoznaczna:
tak-tak, nie-nie”.
Jednostronne
upominanie się A. Dudy o interesy neobanderowskiej Ukrainy P.
Poroszenki
Mimo
wydatnej wielostronnej pomocy polskiej dla Ukrainy (choćby pożyczki
na sumę 4 mld zł, którą Ukraińcy zwrócą pewno na
Święty-Nigdy). neobanderowska Ukraina P. Poroszenki zachowuje się
w wielu dziedzinach nielojalnie i dwuznacznie wobec Polski. Nie
przypadkowo prezes PiS Jarosław Kaczyński uznał za konieczne
zaakcentowanie ostatnio, że Ukraina z Banderą nie wejdzie do
Europy, co później zaakcentował poprzednio nawet tak proukraiński
minister W. Waszczykowski.
Na tym tle tym dziwniejszy był fakt, że prezydent Duda podczas
wizyty prezydenta Trumpa wstawił się u niego za interesami
Ukrainy. Ostro skrytykował to redaktor M. Hałaś w publikowanym na
łamach „Polski Niepodległej” z 12 lipca znakomitym tekście
„Czy PiS cierpi na syndrom sztokholmski?” Hałaś przypomniał,
że na konferencji prasowej z Trumpem Duda pochwalił się tym, że
rozmawiał z prezydentem Trumpem na temat bezpieczeństwa
energetycznego Ukrainy. Komentując te słowa Dudy, red. Hałaś
stwierdził : „Pozwolę sobie na publicystyczną przesadę: skoro
PAD rozmawiał z Trumpem, o bezpieczeństwie energetycznym Ukrainy,
to - toutes proportions gardées - z równym powodzeniem mógłby
porozmawiać o komforcie psychicznym Mariusza T,
nazywanego „szatanem z Piotrkowa”, umieszczonego w ośrodku
izolacji w Gostyninie. Niestety, to był chyba największy błąd
polityczny prezydenta Andrzeja Dudy. (Osobiście widzę wiele dużo
gorszych błędów A. Dudy-JRN) (...) Konferencję prasową
prezydentów Andrzeja Dudy i Donalda Trumpa oglądał cały świat.
czas przekazu był krótki. A Andrzej Duda jednym z komunikatów tego
spotkania ,uczynił sprawę Ukrainy, i to w sytuacji, kiedy Ukraina
woli rozmawiać z z Unią Europejska w „formacie normandzkim” - z
pominięciem Polski I to w dniach, kiedy w reakcji na wypowiedź
Waszczykowskiego - władze w Kijowie wezwały do swego MSZ polskiego
ambasadora w Kijowie Jana Piekło,
żeby przekazać mu wyrazy swego niezadowolenia ( ...) „Po co
„promocyjna” aktywność Andrzeja Dudy? (...) Polska
strategia dyplomatyczna powinna przedstawiać się tak: możemy
jeszcze w czymś wesprzeć Ukrainę, ale najpierw powinniśmy
wyegzekwować od niej swoje podstawowe oczekiwania - jako warunek
sine quo non dalszej współpracy. Po pierwsze -zgoda na prowadzenie
przez polski Instytut Pamięci Narodowej prac ekshumacyjnych ofiar
ludobójstwa wołyńskiego w miejscach zbrodni i pogromów. Po
drugie- zwrot Kościołowi rzymsko-katolickiemu na Ukrainie kościoła
św. Marii Magdaleny we Lwowie, o co od lat zabiega polska
mniejszość, tworząca wspólnotę parafialną tej świątyni. Po
trzecie - na przykład -cofnięcie zakazu wjazdu na Ukrainę polskim
działaczom społecznym i dziennikarzom, którzy na terenie RP
wyrażali krytyczne zdanie na temat odrodzenia kultu Bandery i
OUN-UPA na Ukrainie, przez co zostali objęci „zemstą” SBU.
Proszę zauważyć -to jest program minimum. Nie żądamy zburzenia
pomnika Bandery we Lwowie- chociaż popiersie zbrodniarza Romana
Suchewycza z frontonu polskiej szkoły powinno zniknąć”.
(Podkr.- JRN) Red. .Hałaś
zaznaczył, że wypowiedź Dudy „w szerszym kontekście wygląda na
„odkręcanie” wypowiedzi Waszczykowskiego”.
Warunki
wzmocnienia współpracy Polski z Ukrainą , wytyczone przez red.
M.Hałasia, wydaja się być aż nadto przekonywujące. Dlaczego
tego nie rozumie i nie podtrzymuje prezydent A. Duda?:. Czy ten, niby
mąż stanu nie ma ani krzty polskiej godności w tej sprawie?. Dla
mnie coraz bardziej ten pan wygląda na swoistą odmianę
brytyjskiego specjalisty od ustępstw - sławetnego premiera Neville
Chamberlaina. Czy naprawdę nic nie
znaczy dla polskiego prezydenta A. Dudy sprawa zapewnienia wreszcie
godnego pochówku tysiącom polskich ofiar ukraińskich rezunów?
Złudzenia na temat Ukrainy i Ukraińców, a realna sytuacja
Przymilania
się prezydenta A. Dudy do Ukrainy są tym bardziej niepokojące, że
w Polsce istnieje wyraźne bardzo wpływowe lobby proukraińskie.
Dość wymienić takie osoby jak marszałek Sejmu Marek
Kuchciński, doradca prezydenta A. Dudy członek powołanej
przez niego Narodowej Rady Rozwoju Przemysław Grajewski vel
Zurawski, posłanka Małgorzata Gosiewska, Zofia Romaszewska,
niedawno odznaczona przez Dudę Orderem Orła Białego, skrajnie
proukraińska Gazeta Wyborcza” i równie proukraińska „Gazeta
Polska” na czele z Tomaszem Sakiewiczem, z rok temu
odznaczonym orderem ukraińskiej bezpieki. Marszałkowi Kuchcińskiemu
Kresowiacy dość powszechnie zarzucają skrajna proukraińskość
, wyrażającą się m.in. w blokowaniu ustawy zakazującej
propagandy banderyzmu w Polsce. Jak zauważył red. Hałaś w
artykule „Wołyński szpagat PiS-u”: „Skandaliczny wydał się
list marszałka sejmu Marka Kuchcińskiego (z okazji obchodów
rocznicy ludobójstwa na Wołyniu-JRN). Już w adresie Kuchciński z
nazwy Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa usunął słowa, „dokonanego
przez ukraińskich nacjonalistów”. Przecież to było jawne
fałszowanie tekstu!
Niepokojące
wydaja się złudzenia żywione przez paru prominentnych polityków
obecnego rządu : wicepremierów M. Morawieckiego i J. Gowina
co do znaczenia sprowadzenia większej ilości Ukraińców do Polski.
Wicepremier Morawiecki mówił publicznie o potrzebie sprowadzenia z
3-4 milionów Ukraińców do Polski. Myślał tu głównie o taniej
sile roboczej, a nie pomyślał o skutkach politycznych tego dla
Polski. W sytuacji, gdy już mamy niemal dwa miliony Ukraińców w
Polsce, sprowadzenie dalszych 3-4 milionów Ukraińców do Polski
groziłoby stworzeniem swego rodzaju państwa w państwie.
Stworzyliby własną partię polityczną, która mogłaby stać się
w Polsce języczkiem u wagi, przy znacznie silniejszej u Ukraińców
niż Polaków solidarności narodowej. A potem nasiliłyby się
ukraińskie działania odśrodkowe w Polsce, roszczenia do takich
miast jak Przemyśl, Chełm, etc.
Są
to nieodpowiedzialne pomysły ,niestety podzielane również przez
wicepremiera Jarosława Gowina, który apeluje o ściąganie
do Polski coraz większej liczby Ukraińców. Ostro skontrowała te
pomysły Ewa Siemaszko, współautorka monumentalnego dzieła
o ludobójstwie na Polakach na Wołyniu. W wywiadzie udzielonym
Adamowi Kruczkowi pt. „Ukraińcy się nie asymilują”
(„Nasz Dziennik” z 11 lipca 2017 r. Siemaszko powiedziała
m.in. w polemice z Gowinem : „ nieco dziwne, że pan minister,
zamiast pomyśleć o stworzeniu systemu powodującego powroty
Polaków, którzy wyjechali na emigrację za chlebem do Anglii,
Irlandii, Niemiec i różnych innych krajów, postuluje sprowadzanie
Ukraińców. .Polacy, którzy opuścili w ostatnich latach Ojczyznę,
to byli ludzie pracowici i operatywni, wyjechali, bo albo nie
znajdowali zatrudnienia w Polsce, albo oferowano im warunki płacy
nie dające godnego życia, nawet poniżające. Kilka razy słyszałam
wypowiedzi dr Cezarego Mecha, byłego wiceministra finansów,
który gdy tylko Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy i
otworzono Ukraińcom możliwości pracy w Polsce, wskazywał, że w
pierwszym rzędzie należy zadbać o to, żeby Polacy wracali do
kraju (...)”
Siemaszko
polemizowała również z dość iluzorycznymi twierdzeniami
wicepremiera J. Gowina, głoszącego, że już dzieci i wnuki
dzisiejszych emigrantów ukraińskich będą się czuły Polakami.
Siemaszko stwierdziła: „Ukraińcy, wbrew temu, co się uważa,
mają silną tożsamość narodową, co -uważam - jest godne
uznania i szacunku. Wcale nie asymilują się szybko (...)
Przykładem jest społeczność ukraińska w Stanach Zjednoczonych
czy w Kanadzie, dokąd przybyli Ukraińcy z powodów ekonomicznych i
politycznych, a nawet kryminalnych - chodzi mi o odpowiedzialnych za
mordy na Polakach Ukraińców z OUN, UPA i dywizji SS Galizien,
którzy tam uciekli, by uniknąć kar. Ukraińskość jest tam
bardzo mocno pielęgnowana, kult OUN- UPA, podtrzymywany i
rozwijany. Ukraińcy są bardzo dobrze zorganizowani i
skonsolidowani aż do pozazdroszczenia, bo nasza emigracja-
przeciwnie - jest skłócona i zdezintegrowana.” .Mówiąc z kolei
o bardzo wpływowej w Polsce mniejszości ukraińskiej, Siemaszko
stwierdziła: „Ukraińcy autochtoniczni, głównie przesiedleńcy
w ramach operacji „Wisła” stanowią społeczność wybitnie
wyróżniającą się aktywnością narodową i również
gloryfikacją OUN-UPA, do tego stopnia, że wiele razy odczuwaliśmy
ze strony ukraińskiej mniejszości w Polsce próby ograniczania
ujawniania zbrodni na Polakach’”.
Odrzucając
akcentowane przez wicepremiera Gowina tezy o bliskości kulturowej
między Polakami , a Ukraińcami ,Siemaszko
pytała : „ „Jak można mówić o bliskości kulturowej, jeżeli
na Ukrainie mamy państwową gloryfikację zbrodniarzy z OUN i UPA,
ludobójców (...) Czy o bliskości kulturowej ma świadczyć brak
poszanowania dla zwłok ludzkich, zakopywanie jak zwierząt, nie
dopuszczanie do pogrzebów, po latach i przez lata utrudnianiem
poszukiwań zbiorowych i indywidualnych mogił, które nawet trudno
nazwać mogiłami, niedopuszczanie do ekshumacji i upamiętnień”.
Obawiam się, że tych twierdzeń znakomitej badaczki zbrodni
wołyńskiej Ewy Siemaszko nie jest zdolny zrozumieć nie tylko
wicepremier J. Gowin, ale także i prezydent A. Duda.
Pisząc
o rzeszy ukraińskich imigrantów w Polsce, warto zastanowić się
też nad alarmującymi danymi podanymi przez redaktor Annę
Wiejak
w katolickim miesięczniku „Moja Rodzina” z lipca 2017 r. w
artykule „Rośnie liczba napadów dokonywanych przez Ukraińców w
Polsce”.
Ubezwłasnowolnienie
prezydenta A. Dudy wobec Żydów
Spróbuję
pokusić się o bardziej złożone wyjaśnienie tej sprawy, głównie
związane z wyraźnym, ubezwłasnowolnieniem stanowiska prezydenta
Dudy wobec Żydów, tym razem Żydów w pełni kontrolujących
sytuację na Ukrainie. Dodajmy Żydów, mających pełne wsparcie od
wpływowych żydowskich polityków i publicystów z USA i z Izraela.
Po ludzku biorąc można współczuć prezydentowi Dudzie z powodu
rozmiarów jego ubezwłasnowolnienia od Żydów, ale polskie
obowiązki nakazują bardzo ostrą krytykę takiego jego
zachowania.
Ukraina
jako przyszła zastępcza ojczyzna Żydów z Izraela.
Najbardziej
zastanawiające jest pytanie, dlaczego żydowscy politycy, i
dziennikarze w USA tak mocno popierają Ukrainę Poroszenki, mimo tak
silnych tam wpływów neobanderowców, ideowych spadkobierców
okrutnych morderców Żydów w drugiej wojnie światowej? I dlaczego
tak mocno naciskają także na Polskę na rzecz bezkrytycznego
wspierania Ukrainy. Odpowiadając na powyższe pytania trzeba zdać
sobie sprawę, jak bardzo dzisiejsza Ukraina została opanowana
politycznie i gospodarczo przez Żydów, jest niemal ich lennem..
Faktem, jest jednak, że Żydami są zarówno obecny premier Ukrainy
Wołodymyr Hrojsman (pisała
o tym nawet „gazeta Wyborcza”) jak i prezydent Piotr
Poroszenko (Walzman). Anna
Wiejak pisała na portalu Prawy.pl,
iż „Tajemnicę poliszynela stanowi wniosek, z jakim biuro prasowe
Poroszenki zwróciło się w zeszłym roku do izraelskiej edycji
magazynu „Forbes”, aby to usunęło ze stron internetowych
informację o jego miejscu na liście najbogatszych Żydów świata.
I chociaż sama informacja zniknęła z sieci, ślad po niej
pozostał.”. Wspomina sie tez o częściowo żydowskim
pochodzeniu b. premier Ukrainy, „gazowej księżniczki” Julii
Tymoszenko. (Cilji
Kapitelman), Urodziła się jako
córka syna Żyda i Ormianki, Wołodymyra Abramowycza
Hryhiana.
Żydami z pochodzenia jest też przeważająca część
najbogatszych oligarchów na Ukrainie na czele z Igorem
Kołomyjskim, Ten słynny magnat
medialny, o majątku 6,5 mld dolarów, od 2008 prezes Zjednoczonej
Wspólnoty Żydowskiej w kraju, a od marca 2014 r. do 24 marca 2015
r. był przewodniczącym Dniepropietrowskiej Obwodowej Administracji
Państwowej. Inny wielki oligarcha żydowskiego pochodzenia Wiktor
Pinczuk, zięć b. prezydenta
Ukrainy Leonida Kuczmy,
bardzo mocno zaprzyjaźnionym z A. Kwaśniewskim, protektor jego
fundacji Amicus Europae,. ma
majątek wyceniany na 3 miliardy dolarów.
Z kolei Hennadij Bogomolow
współzałożyciel Privat Banku, przewodniczący żydowskiej
wspólnoty w Dniepropietrowsku ma majątek wyceniany na 3,9 miliarda
dolarów. Na tym tle majątek prezydenta P. Poroszenki, „ króla
czekolady” i właściciela ponad stu firm jest stosunkowo znacznie
mniejszy - wycenia się go na 1,3 mld.dolarów. Faktem jest, że
oligarchowie grabią Ukrainę w przyspieszonym tempie, a kraj ten
uważany jest za najbardziej skorumpowane państwo w Europie.
Wychwalana jako bohaterka Ukrainy w starciach z promoskiewskimi
separatystami Nadieżda Sawczenko,
pilot, porucznik, parę lat więziona przez Rosjan, pól roku temu
wystąpiła przeciw dominacji żydowskiej na Ukrainie, Stwierdziła
chyba z pewną przesadą, że Żydzi stanowią zaledwie dwa proc.
mieszkańców Ukrainy, a zajmują aż 80 proc. stanowisk w rządzie.
Bardzo
zalecam wszystkim internautom lekturę świetnego tekstu b.
ambasadora i znakomitego eksperta do spraw międzynarodowych
Krzysztofa Balińskego: „Nasz premier, wasz spokój. Czyli
dlaczego środowiska żydowskiego odpuściły Ukrainie masowe mordy”
(„Warszawska Gazeta” z 24 września 2016 r.). Baliński pisał:
„„Z dnia na dzień w propagandzie zaczął dominować wątek, że
Ukraina to najbardziej przyjazne Żydom miejsce na ziemi. Jakakolwiek
wzmianka o zbrodniach UPA kontrowana jest argumentem, że Ukraina ma
żydowskiego premiera, peanami o ukraińsko-żydowskiej miłości i
oskarżeniami, że to Rosja jest kolebką antysemityzmu i rajem dla
neonazistów. Nie trzeba dodawać, że takie stawianie sprawy jest
darem niebios dla zwolenników Bandery – zarzuty o gloryfikowanie
kolaborantów Hitlera odrzucają jako kłamstwa Moskwy, a
podnoszących je uznają za marionetki Kremla. (..) Doszło do
unikalnego w skali światowej fenomenu: Ukraiński Kongres Żydów
poświadczył, że na Ukrainie „nie ma antysemityzmu”.(...). Jaki
może być powód, że ukraińscy i amerykańscy rabini nie biją na
alarm, a wprost przeciwnie – przebaczają, a nawet popierają tych,
których jeszcze niedawno winili za nazistowskie okropieństwa? Może
tłumaczy to mentalność handełsa z przedwojennej anegdoty: Mosze,
karcony przez swego rabina za handel antysemickimi broszurami,
odpowiada: Jakie one antysemickie, kiedy od każdego egzemplarza mam
20 groszy! Dziś kult Bandery i innych zbrodniarzy rozwija się w
najlepsze, jest dotowany z państwowych pieniędzy, wspierany mocno i
bezkrytycznie przez USA i światowe żydostwo”.
Podporządkowany
zdwojonym naciskom teścia - żydowskiego polakożercy Juliana
Kornhausera i swej bardzo inteligentnej żony, mięczak prezydent
Duda od dawna stracił poczucie polskich interesów narodowych i
myśli tylko o jak najpełniejszym zaspokojeniu interesów światowego
lobby żydowskiego. A te w sprawie Ukrainy są bardzo jednoznaczne.
Wyraźnie widać, że tak mocno opanowana gospodarczo i politycznie
przez Żydów Ukraina została wytypowana na przyszłą „zastępczą
ojczyznę” przez Żydów z Izraela w przypadku, gdyby wciąż
rosnąca wielokrotna przewaga liczebna Arabów nad Żydami
doprowadziła do upadku Izraela. Poprzednio światowe lobby
żydowskie typowało na tego typu „zastępcze ojczyzny” dwa
kraje Europy Środkowej : Węgry i Polskę. Węgry pod rządami
Orbana zdecydowanie wyrwały się spod żydowskiej dominacji, a tak
mocno rozbudzony w ostatnich 10 latach węgierski patriotyzm nie
wróży żadnych szans żydowskim zakusom wobec tego kraju. Polska
nie wydaje się być jednak całkowicie wolna od tej groźby w
sytuacji, gdy mamy takiego rzecznika JudeoPolonii jak A./Duda,
takiego ministra spraw zagranicznych jak W. Waszczykowski
i dużą część antynarodowych „elit”, tak silnych w różnych
dziedzinach, choćby w mediach (vide „„Gazeta Wyborcza”, „TVN
24” „Polityka’, „Newsweek”„Tygodnik Powszechny”,etc.).
Panie Profesorze - mądry i potrzebny komentarz. Niestety wygląda na to, że musimy myśleć o nowym kandydacie na prezydenta w kolejnych wyborach. Pan Duda będzie niestety tzw. hamulcowym. Srogo się na nim zawiodłem, zwłaszcza, że wszystko zawdzięcza Panu Kaczyńskiemu i Z.Ziobro. Już tylu ludzi zdradziło Pana Kaczyńskiego (np. Dorn, Ujazdowski, Marcinkiewicz, Poncyliusz, Hofman, Migalski ...). Wszyscy zawdzięczają swoje "kariery" Jarosławowi Kaczyńskiemu, a dzisiaj na niego "plują". Teraz dołączył do nich Pan Duda, jak mu nie wstyd.....
OdpowiedzUsuńA pan myśli ,że pan Kaczyński to po innej kądzieli. Przecież to chyba ta sama nacjabco i władcy Ukrainy.
Usuń