Czy
J. Kaczyński zrobi wreszcie audyt (czystkę ) wewnątrz PiS-u?
Cieszę się, że nagłaśniana przeze mnie po tylekroć potrzeba czystki
(audytu) wewnątrz PiS-u podjęta została wreszcie piórem
znakomitego nonkonformistycznego publicysty prawicowego Witolda
Gadowskiego, i to na łamach bardzo lizusowatego wobec luminarzy
PiS-u tygodnika „Gazety Polskiej”. Rzecz to bardzo
nieoczekiwana. Jak taki „heretycki” tekst mógł przejść przez
sito arcycenzora „Gazety Polskiej” Tomasza Sakiewicza? W
artykule zatytułowanym „Półmetek rządzenia” („Gazeta
Polska” z 12 lipca 2017 r.) Gadowski pisze m.in.: „Twarda ręka
wymiaru sprawiedliwości musi dosięgnąć także środowiska
lokalne, gdzie - niestety - działacze PiS szybko weszli w komitywę
z aferzystami z PSL, postkomunistami i działaczami promowanymi przez
PO. (Podkr.- JRN). W tym
wypadku kary powinny spadać solidarnie i na przedstawicieli PiS
uwikłanych w lokalne gangi i na nietykalnych do tej pory
samorządowych baronów. PiS musi bezwzględnie karać przede
wszystkim własnych ludzi nie respektujących zasad, na których
rozpoczęto proces odbudowy kraju. Karanie lokalnych przedstawicieli
nowej władzy, którzy postanowili dorobić się na dobrej zmianie
-powinno być bezwzględne i natychmiastowe. PiS musi być twardy
przede wszystkim dla swoich.(Podkr.- JRN). Tylko wtedy będzie
miał poparcie, które pozwoli mu wygrać następne wybory (...) Dwa
ostatnie lata tej kadencji powinny przebiegać pod znakiem
eliminowania z kręgów władzy ludzi przypadkowych i interesownych
oraz logicznego i twardego karania aferzystów”.
Święta
prawda, pod którą można podpisać się oburącz!
Wielka
szkoda, że wyjątkowo odważne, demaskatorskie teksty typu artykułu
Gadowskiego są tak rzadkie w patriotycznej prasie. Najwyższy
czas „na półmetku rządzenia”, by bardzo uważnie przyjrzeć
się terenowym kadrom PiS-u i wyciągnąć z tego nader ostre,
konkretne wnioski. Tylko, że w parze z oczyszczaniem własnych
szeregów z ludzi pazernych i karierowiczy, różnych małych
Hofmanów, powinno iść dużo szersze niż dotąd otwarcie na
inne środowiska patriotyczne, dotąd pomijane lub lekceważone.
Przytoczę tu dla przykładu nazwiska: Cezarego Mecha, b.
twórcy programu gospodarczego PiS-u w 2005 r. i b. wiceministra
finansów, najlepszego znawcy wojskowości na prawicy Romualda
Szeremietiewa, dziwnie pomijanego za obecnych rządów, Jana
Łopuszańskiego jednego z niewielu posłów z ZChN prawdziwie
wiernego ideałom patriotycznym Janusza Dobrosza, b.
wicemarszałka Sejmu, Witolda Tomczaka. b. europosła z
LPR-u. Sugerowałbym też dużo szersze zbliżenie z politykami typu
Grzegorza Brauna, kukizowcami , czy narodowcami. Doprawdy nie
rozumiem, dlaczego u władz PiS-u większe zaufanie od nich budzili
byli członkowie antynarodowej Unii Wolności, tacy jak Andrzej
Duda czy Piotr Gliński? W ogóle to przedziwne jest w
PiS-ie, że w tej partii tak łatwo ufano ludziom o naturze
zdradzieckiej typu B. Borusewicza czy A. Urbańskiego,
i to , że nadzwyczaj silnie promowano skrajnych karierowiczów typu
Michała Kamińskiego czy Joanny Kluzik Rostkowskiej. A
jak określić to, że w Telewizji Publicznej i w TV Repu8blika
starannie dba się o to, by nie było dosłownie żadnej wzmianki o
znakomitym tygodniku prawicowym - „Warszawskiej Gazecie”, która
przekroczyła już ponad 100 tysięcy nakładu? Czy wynika to głównie
z zawiści o „Warszawską” zatrwożonych o swój monopol
redaktorów ‘Gazety Polskiej”?
Podnieść
kulturę z obecnego upadku!
Od
dawna należę do nielicznego kręgu sympatyzujących z rządem
Zjednoczonej Prawicy osób, które tak jak reżyserzy filmowi Jerzy
Zalewski i Krzysztof Wojciechowski, czy poeta i pisarz
Bohdan Urbankowski wciąż alarmują z powodu przewlekłego
upadku narodowej kultury. Dodam, że za obecnego rządu faktycznie
nic się nie robi dla poprawy sytuacji w tej sferze, choćby ze
względu na postać zarządzającego kulturą nadzwyczaj nieudolnego
ministra Piotra Glińskiego,. Ten dość zarozumiały były
naukowiec, a dziś stetryczały urzędnik, faktycznie nie ma
zielonego pojęcia o sytuacji kultury i potrzebie jej naprawy. Stąd
wynikają problemy, o których wspomina w drugiej części swego
cytowanego wyżej jakże ważnego tekstu w „Gazecie Polskiej”
Witold Gadowski. Jak pisze ten mój ulubiony publicysta: „Pomimo
upływu wielu miesięcy sfera kultury nadal znajduje się w rękach
ludzi namaszczonych przez postkomunistyczne środowiska.
(Podkr.-JRN). Nadal znaczącą rolę odgrywają w niej nagrody
przyznawane przez media niechętne suwerenności naszego kraju-
Paszporty tygodnika „Polityka”, nagroda „Nike”, opanowana
przez środowisko Adama Michnika, rozliczne nagrody
przyznawane w każdej dziedzinie sztuki. Na czele największego
mecenasa krajowej produkcji filmowej -Polskiego Instytutu Sztuki
Filmowej -nadal stoi Magdalena Sroka, była zastępczyni
postkomunistycznego prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego.
Osoba pozbawiona kompetencji, jednak wyznająca poglądy zgodne z
życzeniami „Gazety Wyborczej”: i TVN (...) Jeśli film
najmocniej przemawia do wyobraźni publiczności, to należy zdać
sobie sprawę z faktu, że w tej dziedzinie nie dokonała się
jeszcze żadna zmiana. Stary postkomunistyczny układ trwa tu w
najlepsze i okopuje się, a finanse z budżetu państwa wydawane są
na tefałenowskie komedyjki i filmy ukazujące Polskę i polskość w
jak najgorszych barwach. Ministerstwo Kultury dało się
zakrzyczeć przez zorganizowany chór klakierów i politruków,
którzy dbają o to, aby do środowiska filmowego nie wdarł się
nawet przebłysk twórczej swobody. Zarówno w teatrze, jak i w
filmie niezmiennie panuje brutalna cenzura narzucona przez środowiska
rodem z PRL. (...) Nie może być, że garstka upolitycznionych
pseudotwórców trzęsie całym środowiskiem, a Ministerstwo Kultury
nie znajduje sposobu, aby wprowadzić w ten obszar prawdziwą
wolność i promować niezależne postawy i myśli”. (Podkr.-
JRN). Można tylko oburącz podpisać się pod tak ostrą krytyką
rządzonego przez Glińskiego Ministerstwa kultury. Trudno jednak
dość nadziwić się temu, że J. Kaczyński dotąd nie zareagował
i nie wpłynął na wyrzucenie ministra -niedojdy Glińskiego.
Warto
dodać, że Gadowski, choć bardzo skrótowo dotyka słabości
obecnej telewizji publicznej, zarządzanej przez Jacka Kurskiego.
Pisze wprost, że „słabnąca pozycja mediów publicznych wynika z
błędów popełnianych prze obecne kierownictwo -- dotyczy to
szczególnie telewizji publicznej”.
Trzymanie
balcerowiczowskich kadr w gospodarce
Wielokrotnie
słyszałem od znajomych ekonomistów, że Mateusz Morawiecki
ma wyjątkową słabość do kadr z balcerowiczowskiego wychowu. Np.
w styczniu 2017 r. wytypował na stanowisko szefa warszawskiej giełdy
liberała Rafała Antczaka. Ekonomista ten przez 12 lat
pracował w Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych CASE –
założonym przez Ewę i Leszka Balcerowiczów Dodajmy, że w
2005 roku Antczak był głównym ekspertem ekonomicznym PO i
współtworzył program gospodarczy partii. Znakomity niezależny
ekonomista Janusz Szewczak, obecnie poseł PiS w swym najnowszym
artykule gospodarczym we „w Sieci” (nr z 17 lipca 2017 r.)
ostro zaprotestował przeciw zalewaniu życia gospodarczego
nominacjami balcerowiczowskich liberałów. Jak pisał Szewczak : :
„Sami sobie też nie podkładajmy nóg. Nie promujmy i nie
awansujmy ludzi związanych z dawnymi właścicielami III RP,
oligarchami czy wreszcie przez lata współpracujących z prof.
Balcerowiczem. (Podkr.- JRN). Kompetentnych ekspertów i
prawdziwych fachowców, zachowujących wysokie standardy i
przestrzegających zasad etycznych, po prawej stronie wcale nie
brakuje. Co najmniej zdziwienie budzi to, że w sektorze
finansowym i bankowym nie brakuje zaś nominatów, którzy niegdyś
ochoczo popierali wyprzedaż polskiego sektora bankowego podmiotom
zagranicznym, a dzisiaj powierza im się realizacje słusznej
przecież idei repolonizacji”. (Podkr.-JRN).(Cyt. za J.
Szewczak : Fakty same się nie obronią, „w Sieci” z 17 lipca
2017 ). Szczególnej pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że posła
Szewczaka, czołowego krytyka banksterów niedawno utracono (nie bez
wiedzy Morawieckiego) , gdy był wysuwany jako doskonała wręcz
kandydatura na funkcję szefa KNF (Kontroli Nadzoru Finansowego ).
Zamiast niego dano na tę tak kluczową dla kontroli działań
banków jakiegoś mało znanego i doświadczonego doktora ekonomii.
Warto przypomnieć, że to właśnie Morawiecki utrącił rok temu
kandydaturę J. Szewczaka na prezesa Orlenu. Jak widać nazbyt woli
balcerowiczowskich liberałów!
Fiasko
pomysłu M. Morawieckiego na nowy podatek
17
lipca 2017 r. prezes PiS J. Kaczyński ogłosił publicznie
wycofanie pomysłu na podwyższenie ceny paliw. A ten niebywale
głupi pomysł był przypuszczalnie inicjatywą szefującego
gospodarce wicepremiera M. Morawieckiego. Czy ten nadmiernie
przechwalany szef gospodarki nie widzi innych możliwości działania
niż podwyższanie podatków. Dlaczego wzorem Węgier nie zabierze
się za obniżenie tak strasznie rozbudowanej biurokracji ? Według
Romana Kluski biurokracja za obecnego rządu jeszcze się
zwiększyła. Najwyższy czas, by zabrać się za ponowne
przedyskutowanie bezkrytycznie akceptowanej gospodarczej polityki
Morawieckiego.
Parada
bankrutów politycznych w manifestacji przed Sejmem
15
lipca 2017 r. doszło do dość groteskowej manifestacji przed
gmachem Sejmu na znak protestu przeciwko reformie sądownictwa.
Groteskowej, bo przewodzili jej obok liderów obecnej „totalnej
opozycji” różni bankruci polityczni. Dość wymienić takie
nazwiska jak Adam
Michnik dawniej
bardzo wpływowy redaktor, a dziś lider dogorywającej „Gazety
Wyborczej”, której czytelnictwo spadło o ponad dwie trzecie,
Władysław
Frasyniuk
, b. lider upadłej Unii Wolności, Leszek Balcerowicz, b. pracownik
Instytutu marksizmu-leninizmu, a później współtwórca
przestępczego Planu Sorosa-Sachsa-Balcerowicza,
który zniszczył podstawy egzystencji materialnej milionów ludzi,
oraz inni liderzy upadłej Unii Wolności Henryk
Wujec
,Jan
Lityński
i Andrzej
Celiński
, znany z przeskoczenia z UW do postkomunistów. Prawdziwym „hitem”
manifestacji stał się chamski wybryk Michnika, który nawymyślał
od skurwysynów dziennikarzowi, który zapytał go o samorozliczenie
się jego brata - mordercy sądowego Stefana Michnika. A propos
skurwysynów- warto przypomnieć, czyim synem jest Adam Michnik .Otóż
jego ojcem był Ozjasz
Szechter,
,skazany za zdradę kraju przez sąd Polski Niepodległej, Jego
matką była zaś Helena
Michnik,
niebywałai
kłamczucha, politruczka, ucząca historii w najciemniejszym duchu
stalinowskim. Widząc na manifestacji paradę tych
bankrutów, czy raczej trupów politycznych,
tym mocniej odczuwam ogromne zaniechania tak źle kierowanej przez
Kurskiego
telewizji
publicznej. Już dawno powinna ona odsłonić rodowody i antynarodowe
działania rozlicznych liderów Unii Wolności, postaci takich jak
Balcerowicz, Frasyniuk, Michnik etc. Kiedy wreszcie dojdzie do
usunięcia z szefostwa telewizji Jacka
Kurskiego,
który „tak zmienia, aby nic nie zmieniać” i znany jest z nadto
wielu fatalnych posunięć personalnych, choćby takich jak opisany
wcześniej na blogu awans fanatyka Dawida
Wildsteina.
Przeraziły
go taczki stoczniowców
W
najnowszym numerze „ w Sieci” (nr z 17 lipca 2017 r.) Ryszard
Makowski robi sobie jaja z Lecha Wałęsy w związku z
jego rzekomą choroba, która nie pozwoliła nobliście zdobyć się
na zapowiadany udział w protestacyjnej manifestacji przed Sejmem.
Jak pisze R. Makowski w tekście „Cykorus pospolitus”: „Lech
Wałęsa w szpitalu! Sam zainteresowany udostępnił L4 na Facebooku.
Dołączył imponujący serwis zdjęciowy. A to z gołym torsem
pozuje przy bardzo apetycznej pielęgniarce, a to na łóżku w
ubraniu ściska dłoń szczęśliwego lekarza. Jeśli ktoś wyrzeka
na naszą służbę zdrowia, wystarczy mu pokazać, jak leczą w
Gdańsku. Personel roześmiany od ucha do ucha, a pacjent zadowolony
i wyluzowany. Co tu dużo mówić. Lech Wałęsa zaniemógł na
cykorus pospolitus. Gdy się dowiedział, że czekają na niego
stoczniowcy z taczkami, i to może pójść w świat, zwyczajnie
skrewił (...)”. (Podkr.-JRN).
Biedny
zidiociały „Bolek”
Wałęsa
przeskoczył nawet siebie w rozmiarach zidiociałych kłamstw.
Świetnie go wypunktował Rafał A. Ziemkiewicz w tekście
Syndrom „Bolka” w najnowszym numerze „Do Rzeczy”(nr z 17
lipca 2017 r.), pisząc o Wałęsie: „Człowiek , kreowany na
bohatera, autorytet i przywódcę, wije się od lat jak przyłapane
na podrobieniu zwolnienia dziecko, potykając się o własne kłamstwa
i codziennie sam sobie zaprzeczając. Jednak w ubiegłym tygodniu,
występując po raz kolejny u Moniki Olejnik ( u której,
mówiąc nawiasem, kiedyś twierdził, że oczywiście był agentem,
bo jako przywódca „musiał grać” ) pobił nawet własne
wyśrubowane rekordy. On nie był agentem SB, tylko esbekami rządził,
bo jeśli chciał pieniędzy, to mu przynosili, a jeśli chciał
mieszkanie, to mu dali, a właściwie, jak natychmiast zmienił
wersję, nie chciał, tylko siłą mu to mieszkanie dali, żeby go
wyrwać z hotelu robotniczego”. Ziemkiewicz zapomniał przytoczyć
kolejne groteskowe tłumaczenie Wałęsy - to, że esbecy chcieli go
wyrwać z hotelu robotniczego, żeby nie „demoralizował
politycznie kolegów robotników! Grotecha.
A
propos wygłupów „Bolka” . Przyjaciele z Polonii amerykańskiej
wytłumaczyli mi kiedyś, dlaczego Wałęsę tak często zapraszano w
ostatnich latach do USA, na „wykłady”, głównie na żydowskie
uczelnie. Przyczyna była bardzo prosta. Podczas spotkań na tych
uczelniach Wałęsa niczym się nie krepując plótł jak największe
farmazony, tokował tak, jak tylko on potrafi. A żydowscy szefowie
uczelni dokładnie nagrywali jego żałosne wystąpienia. A potem
wyświetlano je Żydom z komentarzem: „Polacy to wyjątkowo głupi
naród. Jeśli ich prezydent opowiada takie głupoty, to cóż można
powiedzieć o zwykłych Polakach”. Smutne!
Mężczyźni
nie jedźcie do Zimbabwe
Dorota
Łosiewicz w swej świetnej rubryce we „w Sieci” (nr z 17
lipca 2017 ) opowiada alarmującą historyjkę z Zimbabwe. Pewien
tamtejszy nauczyciel został porwany przez gang kobiet z przystanku
autobusowego. Cztery nabuzowane seksem megiery nafaszerowały go
narkotykami i wielokrotnie zgwałciły. Wcześniej kierowca autobusu
zaoferował nauczycielowi podwiezienie do pobliskiej miejscowość,
a w autobusie już czaiły się dyszące od żądzy seksualnej
Afrykanki .W związku z tym przypomniała mi się historia z doby
jaruzelszczyzny. W owych czasach z nudy uparcie wertowałem Mały
Rocznik Statystyczny. Szczególnie bulwersujące były tam dane o
stanie kultury. Okazywało się, że wielu dziedzinach (np. ilości
miejsc w kinach, ilości przeczytanych książek na mieszkańca itp.)
Polska była na przedostatnim miejscu w krajach RWPG, tuż przed
Albanią. Ta Albania była wielkim pocieszeniem, że wcale nie
jesteśmy na końcu, zawsze była jeszcze zamykająca peleton
Albania. Najbardziej frapowała mnie jednak rubryka gwałtów.
Okazało się, że przez osiem lat w rubryce gwałty mężczyzn na
kobietach podawano z 9 tysięcy przypadków. Natomiast w rubryce
gwałty kobiet na mężczyznach przez 8 lat co roku odnotowywano
tylko jeden przypadek tego typu. Ciekaw byłem, czy tą sprawczynią
gwałtu wciąż bywała za każdym razem ta sama sprośna seksualna
recydywistka.
Super wypunktowane. Czyta się z przyjemnością. Pozdrowienia dla Pana.
OdpowiedzUsuńSzok i przerażenie aż boję się pisać Amber Gold II w Krakowie. Pani Koterba vice "rozdaje" WZetki na lewo i prawo, CBŚ - Pan Kosakowski odmówił przyjęcia, zmusiliśmy Go, na powiedzonko że zachowuje się jak przestępca nawet nie zareagował, zmuszony przyjął zawiadomienie i wysłał do Prokuratury, prokuratura odmówiła wszczęcia.Poinformowaliśmy Panią Premier. Pan Wojewoda poprzedni i obecny udaje, że jest dobrze.
OdpowiedzUsuń