))Zapraszamy na Oficjalną Stronę internetowa Jerzego Roberta Nowaka((

środa, 19 października 2016

Sto kilkadziesiąt pytań do p. prezydenta A. Dudy, p. premier B. Szydło oraz do władz PiS (VIII)

Polityka zagraniczna (III)

Słabości polskiej polityki wobec Rosji

153) Czy polska polityka wobec Rosji nie jest za mało elastyczna i racjonalna, jak głoszą m.in. marszałek senior Sejmu VIII kadencji Kornel Morawiecki i prof. Witold Modzelewski ? Już od paru lat, głównie na skutek głupawej polityki Platformy narażamy się na najgorsze sankcje ze strony Rosji, wystawieni na jej ataki przez czołowe państwa zachodnie, skądinąd w najlepsze dogadujący się z Rosją, tak jak Niemcy przy sprawie Nord Streamu. Doszło do tego, że w rosyjskiej propagandzie wykreowano nas na wroga Numer Jeden Rosji, czemu nie umieliśmy odpowiednio przeciwdziałać. Skrajnym przejawem tego antypolonizmu było uczynienie rosyjskim świętem narodowym dnia wypędzenia wojsk polskich z Rosji w 1612 r. jak gdyby przez całe stulecia potem Rosja nie miała większych zagrożeń, choćby od Napoleona czy Hitlera. Inna sprawa, że Polska straciła najlepsze szanse dogadania się z Rosją we wszystkich spornych sprawach za czasów rządów Borysa Jelcyna, u którego nie było ani odrobiny imperialnego myślenia. Wystarczyło tylko posłać do niego na negocjacje jakiegoś dżentelmena świeckiego (a może pewnego znanego duchownego) z mocną głową. Przypomnijmy tu, że jakiś polski wielmoża wygrał kiedyś pojedynek alkoholowy z samym Piotrem i Wielkim. Wielcy pseudospece od polityki zagranicznej na czele z Krzysztofem Skubiszewskim i Bronisławem Geremkiem byli jednak zbyt zachłyśnięci Zachodem i zbyt lekceważyli Rosję. I tak stracili bezcenne lata , gdy można było najlepiej dogadać się w spornych sprawach. A potem za Włodzimierza .Putina skończyła się ta świetna koniunktura.
Sam niejednokrotnie przeciwstawiałem się skrajnym wybielaczom rosyjskiej polityki imperialnej typu starego sługusa sowieckich i rosyjskich towarzyszy S. Cioska. W książce „Zagrożenia dla Polski i polskości” (Warszawa 1998 r. na kilkudziesięciu stronach (t.II, ss/184-234). pokazałem jak wiele jest ciągle problemów nie rozwiązanych w stosunkach z Rosj i jak często nas po prostu robią w konia. Za skrajną głupotę, a zarazem zdradę interesów narodowych Polski uważałem oddanie przez Tuska i PO śledztwa smoleńskiego w ręce rosyjskie, co teraz po 6 latach od tragedii smoleńskiej naraża nas na tym większe trudności w rozwikłaniu kulisów całej sprawy, zwłaszcza przy świadomej rosyjskiej obstrukcji (nie wydawanie wraku samolotu etc.) Zdaję sobie spraw z niebywałej aktywności takich rosyjskich wrogów Polski jak W. Żyrynowski czy A. Dugin. Nie uważam jednak, że taktyka pójścia z polskiej strony wyłącznie na ostrą wymianę ciosów jest dla nas najszczęśliwszą, zwłaszcza gdy możemy być w niej całkowicie osamotnieni.

Szkodliwa paplanina ministra W. Waszczykowskiego

Jedno jest pewne - ze swej strony nie powinniśmy nic robić dla dalszego pogarszania stosunków z Rosją tak jak robi swą paplaniną nieszczęsny minister-pleciuga Witold Waszczykowski. Polityk, który wyraźnie nie rozumie, że zadaniem ministra spraw zagranicznych nie jest wcale publiczne eksponowanie negatywnych określeń na temat potężnego mocarstwa, z którym się nie lubimy. Przytoczę tu dwa jakże wymowne przykłady, dowodzące braku umiaru ministra Waszczykowskiego w bajdurzeniu rzeczy negatywnych o Rosji. W jednym z wywiadów Waszczykowski powiedział, że Rosja jest „zagrożeniem egzystencjalnym”, podczas gdy państwo islamskie powinno być traktowane jako „zagrożenie niegzystencjalne’. (Por. bardzo krytyczny komentarz do tej wypowiedzi Waszczykowskiego ze strony wybitnego amerykańskiego politologa dr Gordona Hahna w wywiadzie udzielonym Michałowi Krupie, „Opcja na Prawo” nr 3 z 20216 r.) Trudno pojąć, dlaczego Waszczykowski zdobył się na tak nonsensowne porównanie. Z kolei w wywiadzie udzielonym Agatonowi Kozińskiemu 22 lutego 2016 r. Waszczykowski stwierdził, że „Rosja zaczyna przypominać Koreę Północną”. Nie
trzeba być zwolennikiem Putina, by widzieć jak głupie było to porównanie autokratycznej Rosji Putina do totalitarnej Korei Północnej, stanowiącej jeden wielki koncentracyjny Gułag. W tymże wywiadzie Waszczykowski akcentował: „Rosyjska gospodarka upada”. (Por. wywiad A .Kozińskiego z W. Waszczykowskim: Rosyjska gospodarka upada, „Kurier Poranny” z 22 lutego 2016 r. ) Jaki jest sens tego typu negatywnych dywagacji go upadku gospodarki Rosji w czasie, gdy nasza gospodarka też upada od lat, a w odróżnieniu od Rosji nie mamy ogromnych złóż surowców, które mogłyby ratować nas przed katastrofą. I tu nasuwa się kolejne pytanie -
nr 154.- Czy p. premier B, Szydło, jeśli już ciągle nazbyt litościwie utrzymuje ministra – szkodnika W.Waszczykowskiego w swoim rządzie nie powinna mu przynajmniej zalecić, by wziął coś na wstrzymanie w swej niepohamowanej paplaninie?
 
Rosyjscy polakożercy i polscy rusofobi

Mamy w Polsce powody do oburzania się na niestety licznych rosyjskich publicystów i historyków, którzy dziś wychwalają Pakt Ribbentrop-Mołotow, czy oskarżają Polskę o rzekome wymordowanie wielkiej ilości sowieckich jeńców w 1920 r. Szczególnie oburzające są dzisiejsze wybryki niektórych zakłamanych rosyjskich pseudohistoryków, którzy próbują obciążać Polskę winą za wybuch wojny z nazistowskimi Niemcami w 1939 r. (!) 15 września 2008 r. tygodnik „Forum” przedrukował pod tytułem „Jak rozpętaliśmy drugą wojnę światową” szkalujący Polskę, wręcz obłąkańczy tekst, rosyjskiego „historyka” Aleksandra Szyrokorada, autora wielu książek z historii wojskowości. Szyrokorad oskarżał Polskę o to, że rzekomo była winna wojny z Niemcami w 1939 r. Pisał, że w 1939 r. „w Krakowie i w Poznaniu tłumy Polaków dokonały pogromu na Niemcach”. Być może durnowatemu Szyrokoradowi coś się pomieszało i myślał o stłumieniu buntu niemieckich mieszczan w Krakowie za czasów W. Łokietka. Szyrokorad pisał również, że agresywni „polscy generałowie rwali się w bój, planowali, że w ciągu miesiąca zajmą Berlin”. Co tym smutniejsze, głupawy tekst Szyrokorada ukazał się na łamach bardzo wpływowej „Niezawisimoj Gaziety”! Dość znamienne, że wśród antypolskich oszczerców są m.in. wnuk W. Mołotowa i wnuk J. Andropowa.. Pisałem o tym szerzej w wydanej w 2009 roku książce „Alarm dla Polski” (ss.27-31.) Z kolei wpływowy rosyjski publicysta i dziekan Wydziału Dziennikarskiego na Moskiewskim Uniwersytecie Witalij Tretiakow w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” „popisał się” stwierdzeniem: „Niepotrzebnie u diabła, ratowaliśmy was Polaków. Mielibyście wolność pełną gębą, ale martwi”. ( Cyt. za : „Rzeczpospolitą” z 16 września 2016 r.).

Tym bardziej nie mogę w tej sytuacji zrozumieć tolerowania w Polsce bezmyślnych wybryków antyrosyjskich w publicystyce historycznej i w sprawach bieżących. Myślę tu przede wszystkim o arcyszkodliwej książce Piotra Zychowicza „Pakt Ribbentrop- Beck”. Przypomnijmy, że młody publicysta poświęcił całą swą książkę bredniom uzasadniającym, że należało zamiast oporu wobec Niemiec hitlerowskich w 1939 r. pójść właśnie z nimi we wspólnej ofensywie przeciw Rosji Sowieckiej .Jestem przekonanym, że Rosjanie dawno przetłumaczyli na swój użytek wewnętrzny co smakowitsze kąski z książki Zychowicza, dowodząc oto, o czym się marzy Polaczyszkom – o wspólnej z Niemcami Hitlera napaści na Polskę. I dodatkowo komentując: „Jak dobrze, że przetrzepaliśmy skórę tym Polaczyszkom 17 września 1939 r.”. Przecież Zychowicz głupio i nieodpowiedzialnie, choć pracowicie, przygotował wielką ilość ideowej amunicji dla najgorszych wrogów Polski typu W. Żyrynowskiego. Przypomnijmy też, że Zychowicz głosi w swej książce też inną wielce nieodpowiedzialną i szkodliwa tezę, iż gdybyśmy stanęli po stronie Niemiec nazistowskich to rzekomo wpłynęlibyśmy na te Niemcy w duchu zaniechania Holocaustu. Tego typu twierdzenie z łatwością może być wykorzystane przez żydowskich przeciwników Polski dla obciążania nas winą za zagładę Żydów. Po co podkładać się przez takie majaczenia? Innym przykładem jakże niepotrzebnego i głupawego prowokowania Rosjan są niektóre teksty Piotra Lisiewicza z „Gazety Polskiej”. Już w 2009 r. w książce „Alarm dla Polski” krytykowałem „wyjątkowo głupi antyrosyjski wybryk” Lisiewicza, ubolewając, że „nikt nań nie zwrócił uwagi, choć powinien zostać natychmiast bardzo ostro potępiony i wyśmiany” Chodziło o to, że Lisiewicz wystąpił na łamach „Gazety Polskiej” z pochwałą „pewnej starej dobrej pieśni”, głoszącej:

Jak dobrze nam upalnym świtem
Pacyfikować ruską wieś! (Podkr.- J.R.N.)
Stojąc pod płotem z automatem,
Śpiewając reakcyjną pieśń”.

Trzeba naprawdę mocno upaść na główkę, aby wychwalać słowa o „pacyfikacji ruskiej wsi”. Przy innej okazji Lisiewicz akcentował, że musimy irytować Rosję. Uważam tego typu teksty jak dywagacje Lisiewicza za nadzwyczaj kompromitujące i bardzo szkodliwe dla Polski. A swoją drogą dziwię się, że nie zaprotestował przeciw tym dywagacjom choćby stale współpracujący z redakcją „Gazety Polskiej” świetny znawca Rosji Antek Zambrowski ?
Uważam, że zamiast podobnego typu wybryków ,zaostrzających już i tak bardzo napiętą atmosferę w stosunkach polsko-rosyjskich powinniśmy dążyć do złagodzenia napięć w stosunkach z Rosja. Oczywiście nie za wszelką cenę, bo na pewno za każdym razem powinniśmy ostro reagować na antypolskie przekłamania polityków, publicystów i historyków. Powinniśmy przede wszystkim starać się o dotarcie do Rosjan z informacjami dowodzącymi, że nasz konflikt z imperialnymi dążnościami Putina nie ma absolutnie żadnego nastawienia antyrosyjskiego, że potrafimy docenić rosyjskich przyjaciół Polski, osiągnięcia rosyjskiego filmu czy kultury. I właśnie w okresie napięć z Rosją powinniśmy podejmować gesty dla uhonorowania rosyjskich przyjaciół Polski – np. ludzi z antystalinowskiego Memoriału, czy słynnego pisarza-dysydenta Włodzimierza Bukowskiego. Czy b. majora KGB (pracującego w dziale walki z przestępczością) Olega Zakirowa, który przypadkowo zetknąwszy się z dowodami sowieckiej zbrodni w Katyniu, zaczął prywatne śledztwo w tej sprawie. Oburzeni zwierzchnicy wyrzucili go z KGB, był prześladowany i zastraszany.. Prześladowany w Rosji wyemigrował do Polski i dziś żyje w Łodzi niemal całkowicie zapomniany. Dumny jestem z tego, że namówiłem RPO Janusza Kochanowskiego (na krótko przed jego śmiercią w Smoleńsku) do uhonorowania Zakirowa odznaką honorową „Za zasługi dla obrony Praw Człowieka”.. Nie rozumiem jednak, dlaczego Telewizja Polska nie pokusi się o wznowienie dwóch polskich filmów o Zakirowie (z 2007 r. i 2009 r.), który tak mocno „odpokutował” za swe działania dla zbadania tropów zbrodni na Polakach w Katyniu?! Inny pomysł – dlaczego w okresie napięć w stosunkach z Rosja nie zdobędziemy się na uhonorowanie nazwą ulicy w Warszawie słynnego rosyjskiego rewolucjonisty i pisarza Aleksandra Hercena, który zapłacił za swe konsekwentne poparcie dla Powstania Styczniowego utratą ogromnej popularności wśród społeczeństwa rosyjskiego? (Dziś są ulice Hercena w Krakowie, Poznaniu i w Wałbrzychu, ale nie ma jego ulicy w Warszawie). Inny pomysł – dlaczego nie przygotować w Warszawie wielkiej wystawy „Niepokorna Rosja”, pokazującej tak mało znaną u nas inną Rosję – wielką rzeszę prześladowanych za swe poglądy i zamordowanych intelektualistów A dlaczego nie zrobić w TVP większego ,nawet 10-odcinkowego cyklu „Nasi przyjaciele w Rosji”, pokazującego, że mamy w autentycznych wybitnych rosyjskich przyjaciół. w Rosji jak i poza Rosją. By wymienić tu choćby takie nazwiska jak: wspomniany już pisarz- dysydent W.Bukowski, znakomity niezależny historyk i literaturoznawca Borys Sokołow, autor setek artykułów i ponad 60 książek, m.in.: słynnej ksiązki „Prawdy i mity Wielkiej Wojny Ojczyźnianej 1939-1945”, przebywający w Stanach Zjednoczonych słynny niepokorny historyk Jurij Fielsztinski. publicysta Siergiej Buntman, współtwórca „Radia Echo Moskwy”,. wybitny socjolog Lew Dmitriewicz Gudkow, stanowczo wypowiadający się za pełnym ujawnieniem prawdy o zbrodni katyńskiej w Rosji, czy czołowi działacze wspaniałego antystalinowskiego stowarzyszenia „Memoriał” , badającego stalinowskie represje i ich ofiary, w tym rozliczne polskie ofiary.
 
155)  Czy rząd PiS-u wreszcie położy kres skandalicznym wieloletnim zaniedbaniom w sprawie repatriacji, zwłaszcza w kontekście Polaków w Kazachstanie, którzy cierpią skrajną dyskryminacją ze względu na gwałtowny wzrost nacjonalizmu Kazachów? Naczelny redaktor ‘”Rzeczpospolitej” Bogusław Chrabota pisze w dodatku „Plus-Minus” z 17 września 2016 r. : „I jest jeszcze najważniejsze: nigdy nie spełniona obietnica repatriacji, zgrabnie zapominana przez kolejne rządowe ekipy. Na naszych oczach, mimo podniosłych obietnic, właśnie zapomina o niej rząd PiS”. (Podkr.- J,.R.N.).

156) Czy rząd PiS rzeczywiście zapomina o tej obietnicy jak głosi chyba człowiek odpowiedzialny – naczelny „Rzeczpospolitej”? W tymże numerze „Plusu i Minusu” z 17 września 2016 r. red. Piotr Kobalczyk w świetnym tekście: „W cieniu orła” apeluje: „Gdyby każda gmina w Polsce sprowadziła jedną rodzinę z Kazachstanu rocznie, problem szybko by znikł, a Polska pozyskałaby wartościowych współobywateli. Bo to często nie tylko bardzo pracowici ludzie, ale i wykształceni fachowcy”. I tego typu pomysł wydaję mi się o wiele mądrzejszy niż nieracjonalny, nie przemyślany pomysł papieża Franciszka, radzący, aby każda parafia w Polsce zajęła się jedną rodziną imigrancka z Azji czy Afryki.

Odnośnie pytania 139 i mojej krytycznej oceny mianowania przez ministra Waszczykowskiego poplecznika B. Geremka Michała Radlickiego na ambasadora w Dakarze warto przypomnieć, co pisał attachẻ na temat M. Radlickiego w Notesie dyplomatycznym (w „Przeglądzie” z 15 marca 2009 r.) ::„Był dyrektorem generalnym (w MSZ- J.R.N.) i to on pilotował sprawę ambasady w Berlinie. Wyszła z tego afera, pisaliśmy o tym wielokrotnie – MSZ wydało na projekt kilkanaście milionów złotych, a nie ma nic,. Poświęcony sprawie był raport NIK, sprawa miała iść do prokuratury. W końcu wszystko to, jak to w Polsce bywa, zostało przyklepane i sprawa przycichła”.

157) Czy obywatel amerykański może być polskim wiceministrem spraw zagranicznych? Pomysłowość ministra W. Waszczykowskiego przy obsadzaniu stanowisk nie ma dosłownie żadnych granic, zwłaszcza w służalstwie wobec Amerykanów. Na początku października 2016 r. nominował Amerykanina Roberta Greya wiceministrem odpowiedzialnym za dyplomację ekonomiczną. Znany publicysta Piotr Skwieciński, w latach 2006 -2009 prezes PAP-u, a obecnie jeden z najpopularniejszych redaktorów „w Sieci” napisał : „Grey (jak rozumiem, obywatel USA) ma nie tylko prowadzić polską politykę wobec tychże USA. Ma też zajmować się dyplomacją ekonomiczną. Innymi słowy – obywatel amerykański ma prowadzić polską dyplomację ekonomiczną w dobie, w której Unia Europejska i  Polska negocjują ze  Stanami Zjednoczonymi zasady TTIP, czyli transatlantyckiego partnerstwa gospodarczego. Niezwykle skomplikowanego porozumienia dotyczącego sfer, w których i nasz kraj, i Unia jako całość, i Ameryka mają bardzo konkretne i często sprzeczne interesy, przekładalne na gigantyczne kwoty i powodzenie lub upadek całych sektorów gospodarki.”. (Por. P. Skwieciński: Dziwna nominacja w MSZ, czyli podążamy za przykładem Ukrainy?, „w Polityce” 4 października 2016 r.). Decyzja Waszykowskiego w sprawie Greya wywołała bardzo ostre krytyki, m.in. ze strony posła Roberta Winnickiego, prezesa Ruchu Narodowego.

O zbliżenie z Białorusią

158) Czy rząd RP postawi na dużo mocniejsza poprawę stosunków z 10 - milionową Białorusią w imię promowania polskich interesów narodowych, a nie interesów Zachodu? Dominujący w naszej polityce„światli” Europejczycy od K. Skubiszewskiego i B. Geremka po R. Sikorskiego w skrajnej pysze wciąż lekceważyli Białoruś z jej autokratycznym przywódcą Aleksandrem Łukaszenką. Uważali, że jest on jest całkowicie związany z Rosją, i należy stawiać wyłącznie na białoruską opozycję, mocno wspieraną przez Zachód pod hasłem obrony praw człowieka. Zgodnie z tym przywódczyni polskiej mniejszości na Białorusi Andżelika Borys kreowana była na jedną z liderek antyłukaszenkowe opozycji i odpowiednio wysławiana w mediach typu „Gazety Wyborczej”. Jedynym efektem jej działań stało się skoncentrowanie represji ludzi Łukaszenki na polskiej mniejszości, która w efekcie szczególnie mocno ucierpiała za opozycyjność. 

Niesłusznie marginalizowany w ostatnich latach patriotyczny polityk Janusz Dobrosz, b.poseł do Sejmu i b. wicemarszałek Sejmu pisał w „Opcji na Prawo” ( nr 1 /144, s.88 ) „To wprost niepojęte, że państwo i naród, z którym na wschodzie Polacy mają najmniej zaszłości historycznych i krzywd, a raczej dobre wspomnienia życia pod jednym dachem – Białoruś i Białorusini, są tak nierozważnie traktowani przez kolejne polskie rządy. A przecież na początku swego panowania prezydent Łukaszenka wykazywał dużo zrozumienia i dobrej woli w relacjach z Polską i polską mniejszością na Białorusi. Ze wszystkich wschodnich sąsiadów Polacy na Białorusi otrzymywali od państwa białoruskiego relatywnie największe wsparcie i możliwości narodowego i religijnego rozwoju. (Podkr.- J.R.N.). Dopóki kolejne rządy RP nie zaczęły angażować się i udzielać wsparcia tym organizacjom w Polsce, które rozpoczęły krucjatę o demokracje na Białorusi. Mim o, że prezydent Białorusi , pomijając marginalne protesty i próby zrobienia hałasu, ma mocną legitymacje poparcia większości społeczeństwa. Jak to kiedyś zarzuciłem ministrowi spraw zagranicznych RP S. Mellerowi – Polska postanowiła walczyć na Białorusi o demokrację do ostatniego Polaka.( Podkr.- J.R.N.) Na efekty takiej naszej polityki nie trzeba było długo czekać. Tracili na niej nie tylko Polacy mieszkający w tym państwie, ale również polscy przedsiębiorcy,. Mimo, że Polska i Białoruś są po prostu skazane na współpracę gospodarczą”. 

Uwagi Dobrosza tym bardziej zasługują na refleksje, że on sam był pewien czas przewodniczącym sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą. 

Aż nagle nastąpił niespodziewany zwrot. Dawno już odsunięta od kierownictwa Związku Polaków na Białorusi A. Borys w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” w styczniu 2012 r. wyraźnie odcięła się od stawiania na opozycyjność, mówiąc:Związek Polaków jest organizacją kulturalno-oświatową, więc stawianie tak daleko idących warunków jak zmiana reżimu politycznego jest, delikatnie mówiąc, niedorzeczne. Nie jesteśmy siłą polityczną, która dąży do zmiany władzy na Białorusi, więc dialog, w interesach setek tysięcy Polaków na Białorusi, powinniśmy prowadzić w warunkach panowania każdej władzy, jeśli, rzecz jasna, taki dialog nie osłabia organizacji”. (Por. Andżelika Borys zmieniła front. Dziennik gajowego Maruchy https://marucha.wordpress.com/2012/01/24/andzelika-borys-zmienila-front/24.01.2012 ).
Jaka zaś była prawda w odniesieniu do sytuacji na Białorusi?. Łukaszenka, b. dyrektor białoruskiego PGR-u jest na pewno politykiem dość autokratycznym i prymitywnym. Nie jest jednak antypolskim nacjonalistą. A to ma bardzo istotne znaczenie przy wyraźnym bardzo nacjonalistycznym i antypolskim nastawieniu wielkiej części białoruskiej opozycji. Znakomity historyk z Wrocławia ,badacz spraw polsko –białoruskich prof. Zdzisław Julian Winnicki w wydanej na ten temat ogromniastej ponad 600-stronnicowej monografii cytował opinię publicysty Marka A. Koprowskiego, stale zajmującego się problematyka Polaków na Białorusi. Według oceny Koprowskiego zdaniem białoruskich Polaków po objęciu władzy na Białorusi przez dzisiejszą opozycję na czele z Zenonem Poźniakiem, „Los ,mniejszości polskiej byłby przesądzony”. – „oczywiście – komentuje Winnicki- w sensie jeszcze bardziej usilnego, politycznego wynaradawiania”. (Por. Z J. Winnicki: „Współczesna doktryna i historiografia białoruska (po roku 1989 ) wobec Polski i polskości”, Wrocław 2003, s 7.).. Przypomnijmy, że lider opozycji białoruskiej Z Poźniak „zabłysnął” m.in. swym sprzeciwem wobec inicjatywy upamiętnienia rozstrzelanych w Kuropatach na Białorusi oficerów Wojska Polskiego. W kontekście tych uwag Winnickiego warto przypomnieć, że Polacy wyszli jak Zabłocki na mydle na wspieraniu głównej siły litewskiej opozycji – Sajudisu”, kierowanego przez najskrajniejszego polakożercę V. Landsbergisa.
 
Wydaje się, że w sytuacji, gdy Łukaszenka próbuje się w pewnej mierze dystansować od Rosji, i lawirować między nią a Zachodem, powinniśmy dążyć do tym m mocniejszego ocieplania stosunków Polski z Białorusią. Robi to zresztą od wiosny minister Waszczykowski i jest to jedna z niewielu słusznych rzeczy w jego działalności. Zalecałbym jednak dużo większy impet w tym względzie, by wykorzystać fakt, że Białorusini są powszechnie dużo lepiej do Polaków usposobieni niż Ukraińcy, których tak bezkrytycznie hołubimy na każdym kroku w swej polityce.


Wielkie brawa dla ministra Z. Ziobro, wiceministra P. Jakiego i prezesa PiS J. Kaczyńskiego

W dniu dzisiejszym odbyła się konferencja prasowa z prezesem PiS J. Kaczyńskim, ministrem Z. Ziobro i wiceministrem P. Jakim. Przedstawiono na niej projekt ustawy weryfikacyjnej w sprawie nieuczciwie zawłaszczonych warszawskich nieruchomości. Moim zdaniem jest to najważniejsze posuniecie PiS w ostatnich miesiącach. Cieszę się, że prezes PiS osobiście zaangażował się w promowanie projektu tej ustawy tak radykalnej, wręcz rewolucyjnej i godzącej m.in. w kompromitujące zaniedbania warszawskich sądów. Przy okazji raz jeszcze przypomnę to, za co szczególnie chwaliłem prezesa PiS J. Kaczyńskiego parę miesięcy temu.. Cytowałem,jak wiele razy piętnował gospodarcze kolonizowanie Polski z zagranicy, o czym jakoś dziwnie milczeli i ,milczą, nie wiadomo dlaczego, szefowie resortów gospodarczych. Przy okazji raz jeszcze przypomnę to, co tyle razy akcentowałem - będę zawsze chwalił PiS za radykalne posunięcia, zmierzające do rozliczenia świństw tzw. III RP i będę zawsze namawiał do dużo szerszego niż dotąd otwarcia na inne środowiska patriotyczne. Słowem – do pójścia wypróbowaną zwycięską węgierską drogą. Będę zawsze natomiast ganił te wszystkie osoby z PiS, które odrywają się od Narodu, zbliżają do starych układów i reprezentują postawy mięczakowate . Tak jak to robi „budyń” K. Ujazdowski, który powinien za swe ostatnie wystąpienia skrajnie nielojalne wobec PiS-u, dzięki któremu został europosłem, być natychmiast, bez zwłoki wyrzucony z PiS-u. (Przestrzegałem przed tym „mięczakiem” na tym blogu już wiele miesięcy temu). Dzisiaj dowiedziałem się od mego świetnego przyjaciela Zbigniewa Sycza, przewodniczącego Klubu „Gazety Polskiej” w Rzeszowie i dzielnego starszego chorążego strzelców, że jakiś jego znajomy M. z dawnego ZChN oburzał się na mnie, że krytykuję PiS. Jegomość jakoś nie widzi, że jest różnica między krytyką z pozycji wrogiej (wrogów PiS wciąż atakuję), a krytyką z pozycji życzliwych, w imię wzmocnienia rządu PiS-u. Jeśli ten jegomość będzie na tyle odważnym, by otwarcie polemizować zapraszam na spotkanie ze mną w Rzeszowie w dniu 30 października.
 
Myślę, że ci, co uważnie czytają mój blog, wiedzą dobrze ,o co mi chodzi. Uważam, że PiS już dotąd popełnił zbyt wiele błędów, które musi usunąć ,jeśli chce wygrać w następnych wyborach. Uważam obecne rządy PiS-u za największą szansę dla Polski, którą za wszelką cenę należy skutecznie wykorzystać, m.in. poprzez usunięcie rozlicznych karierowiczów i lizusów, którzy przykleili się do tej partii. Krytykom w stylu owego nieszczęsnego M. z Rzeszowa przypomnę, że już raz PiS przegrał przez zbytnią miękkość w latach 2005 -2007 przez zawierzenie B. Borusewiczowi, S. Mellerowi, K. Marcinkiewiczowi (temu od Isabel), R.Sikorskiemu,. A. Urbańskiemu, M. Kamińskiemu, J. Kaczmarkowi, J .Kluzik Rostkowskiej, etc.. Z satysfakcją przypominam, że należałem do niewielu publicystów prawicowych, a może nawet jedynym, który w latach 2005 -2007 wielokrotnie publicznie krytykował M. Kamińskiego, czy A. Urbańskiego wtedy, gdy byli u szczytu wpływów, a w 2010 r. jako pierwszy zaatakowałem J. Kluzik -Rostkowską za fatalną kampanię wyborczą. Dodam, że po rozłamie w PiS-ie i odejściu Z .Ziobry i jego kolegów wielokrotnie występowałem na falach Radia Maryja i w Telewizji Trwam za doprowadzeniem do zbliżenia między PiS-em a „Solidarną Polską”, sprzeciwiając się wymyślaniom ziobrystom od „zdrajców”, wymyślaniom, które tak chętnie stosowali w imię przyspieszenia swej kariery lizusi typu A. Hofmana. Oczywiście, że nie podobało się to niektórym PiS-owcom, którzy chętnie telefonowali z donosami na mnie do Radia Maryja. Czas potwierdził, że miałem rację. Odważna decyzja prezesa Kaczyńskiego doprowadziła do pojednania i zbliżenia z Z. Ziobro i jego kolegami i widzimy jak mocny stanowią oni dziś punkt w reformowaniu kraju. Dzielny ZChN-owiec M. z Rzeszowa powinien zaś bić się mocno w piersi za to wszystko, co zmarnowali liderzy jego formacji: W. Chrzanowski, który doprowadził do zdradzieckiej koalicji ZChN z Unią Demokratyczną, S. Niesiołowski, H. Goryszewski, M,. Kamiński czy K. Marcinkiewicz. Niestety zbyt rzadcy okazali się tacy liderzy ZChN jak J. Łopuszański, którzy do końca wytrwali w wierności ideałom narodowym, a dziś, nie wiem czemu, są marginalizowani. A wierni ,bezkrytyczni członkowie ZChN zostali już w 1992 r. całkowicie wyprowadzeni w pole przez swych liderów.
-------------------------------------
Uzup. do pytania 124, w którym zapytywałem: „Dlaczego nie wprowadzono u nas ustawy medialnej, na wzór węgierski  ustanawiającej bardzo wysokie milionowe kary za  oszczerstwa” Znów pytam, dlaczego PiS pozwala sobie na tak przerażającą miękkość w tej sprawie ? Właśnie dzisiaj ukazał się na Twitterze głupi i arcy oburzający wpis Mateusza Kijowskiego na Twitterze. „Alimenciarz” Kijowski pisze: „Władza odbiera ludziom godność bardziej niż w czasie stanu wojennego, bardziej niż czasie Gomułki”.. Na Węgrzech za tak sprzeczny z prawdą wpis oszczerca Kijowski dostałby kilku milionową grzywnę. A u nas nic? I jak tu się nie denerwować na miękkość rządów PiS-u?

1 komentarz:

  1. Ja chciałabym dodać pytanie od siebie - dlaczego tacy ludzie jak pan Kijowski i całe towarzystwo KOD-u nie zostało rozgromione - przynajmniej w mediach publicznych? PiS powinien tym grzać na okrągło wszędzie. http://www.piens.pl/kto-jest-kim-piekne-opracowanie-postaci-kod/

    OdpowiedzUsuń