Agent
SB , anty- Polak J. Życiński
„TW
Filozof” abp. Józef Życiński był niewątpliwie
najzdolniejszą, a zarazem najnikczemniejszą z postaci lemingów,
którzy znaleźli się w Episkopacie po 1989 r. Życiński wpisał
się w nasze życie publiczne jako pełen pychy „znawca od
wszystkiego”, bez litości prześladujący w swej diecezji księży
i świeckich, którzy odważyli się mieć choćby cień innej niż
on myśli. Za to tym chętniej adorujący znanego z tylu kłamstw
antykatolickich i antypolskich Adama Michnika i Bronisława
Geremka, czy jawnego przeciwnika Kościoła katolickiego
Jerzego Owsiaka. (Por. na ten temat trzeci tom moich
„Czerwonych dynastii” o Owsiaku, rozdziałek : „Antykościelne
fobie”, Warszawa 2014 ,ss. 190-193). Jakże celnie podsumował tę
dość patologiczną, daleka od jakiegokolwiek dialogu i ekumenizmu
działalność Życińskiego wiersz drukowany w „Kurierze
Lubelskim” z 23 lipca 2002 r., i przedrukowany w znakomitych
„Rozmaitościach” w „Naszej Polsce przez prof. dr. hab.
Zbigniewa Żmigrodzkiego:
„Kto
ty jesteś? - Jam Życiński
Głos
twój słychać...- Po mur chiński.
Słowa
twoje...- Tną jak miecze.
Ładnie
mówisz. - Nie zaprzeczę.
Skromny
jesteś...Bom jest sługa.
Twoje
hobby?- Wszystkich rugać.
Ostry
jesteś...Jak papryka.
Co
cię kręci? - Polityka.
Co
rajcuje? - Występ w tivi.
Wierni
patrząc...- Są szczęśliwi!
A
co mówią? - Zośka, odłóż na bok to zboże i leć tu
prędko,
to piaty raz zobaczysz dziś naszego
biskupa,
jak święci stację benzynową w
telewizorze!!!
Co
cię martwi? ...- Biedna taca
Czy
jest wyjście?- Ubogacać”.
Kogo
atakował Życiński
Do
najnikczemniejszych wystąpień Życińskiego należał jego brutalny
atak na tak wybitną postać z dziejów „Solidarności” jak Anna
Walentynowicz.
Powiedział o niej z nienawiścią: „Walentynowicz występuje w
roli ostatniego Mohikanina cywilizacji nienawiści”. (Cyt. za.:
Sławomir Cenckiewicz: Śmierć Anny Walentynowicz i narodziny „Heni
Solidarność”, czyli historia w służbie polityki, „ Arcana”
nr 4 z 2011 r.,s.287). Tak były agent SB spostponował ikonę
„Solidarności”!
Wielokrotnie
atakował Radio Maryja i związany z Radiem Maryja „Nasz Dziennik”.
Pisał m.in.: „Nasz Dziennik” ma tyle wspólnego z katolicyzmem,
co „Trybuna Ludu” miała z wspólnego z klasa robotniczą”.
(Por. Zbigniew Żmigrodzki : Złowrogi triumwirat, „Nasza Polska”
z 12 października 2004 r. Wielokrotnie atakował ROP i prawe
skrzydło AWS, zwłaszcza posła Jana Łopuszańskiego. Jeszcze w
2006 r. ostro zaatakował rządy PiS. Jak pisali Tomasz
Terlikowski
i Amelia
Lukasiak
w „Newsweek”-u 5 lutego 2006 r. o Życińskim : „ (...)Tym
razem zachował się wręcz jak lider opozycyjnej partii. .W
ubiegłym tygodniu ni mniej, ni więcej wezwał Polaków dl
obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec władzy. Zaapelował, aby nie
zajmowali stanowisk w administracji po usuwanych przez PiS
urzędnikach.- Jeśli ludzie zwalniani przez obecną ekipę są
uczciwi, nie obejmujcie po nich stanowisk- wzywał Życiński”.
Prawdziwy warchoł na stanowisku arcybiskupa! Patrząc na
dawniejsze zachowania Życińskiego aż nadto łatwo można sobie
wyobrazić: gdyby Życiński żył dzisiaj przypuszczalnie zająłby
odpowiednie miejsce obok najskrajniejszych szefów totalnej
opozycji: Rzeplińskiego, Schetyny, Petru i alimenciarza z KOD-u
Kijowskiego.
Zajadły
przeciwnik lustracji
Życiński
bardzo wcześnie, bo już w 2004 r. dał się poznać jako zajadły
wróg lustracji Nie było to rzeczą przypadku bo sam Życiński (”TW
Filozof”) przez wiele lat współpracował z SB, jak to ujawnił po
raz pierwszy Stanisław Cenckiewicz, a potem potwierdził ks.
Tadeusz Isakowicz- Zaleski. Stopniowo popisywał się coraz
skrajniejszym antylustracyjnym zacięciem i zadęciem. Oburzony na
zdecydowane działania lustracyjne w Klubie Inteligencji Katolickiej
w Lublinie ostro atakował rzecznika tej lustracji prof. Ryszarda
Bendera i i zażądał usunięcia z nazwy lubelskiego KiK-u
zwrotu Katolicki. (Por. drukowane w tej sprawie oświadczenie prezesa
lubelskiego KIK-u prof. R. Bendera, „Nasz Dziennik” z 5 stycznia
2005 r.). Stanisław Michalkiewicz już 1 stycznia 2005 r.
nawet w tytule swego tekstu w „Najwyższym Czasie” nazwał
Życińskiego „Protector confidentorum” .Bronisław Wildstein
pisał na ten temat w „Rzeczpospolitej” 17 maja 2007 r. w tekście
„Polska czyli Rwanda”. Według Wildsteina: „Ze słów
arcybiskupa (Życińskiego- JRN) można wnosić, że odpowiednik
czerwonego terroru rozpętują w Polsce ci, którzy posługują się
„ubecką grafomanią”, dziejami Rzeczpospolitej na użytek SB”.
Nie trzeba głębszej egzegezy, aby zrozumieć, że grafomania ta
znajduje się w IPN i to zwolennicy lustracji chcą się nią
posłużyć. (...) Najżarliwiej arcybiskupa oklaskiwał Aleksander
Kwaśniewski”. W marcu 2017 r. pisano w o wystąpieniach
antylustracyjnych Życińskiego: „Druzgocącej krytyce abp.
Życiński poddał też raport z weryfikacji WSI, twierdząc, że
jest to dokument, za który przyszłe pokolenia będą się
wstydzić”....) „Śmieszne wydaje się porównywanie lustracji,
mającej miejsce w Polsce, do „polowania na czarownice”. Autorem
takiego stwierdzenia na sesji był znów abp. Życiński”. ”.
(Por. Michał Krupa: Antylustracyjny „show” arcybiskupa
Życińskiego, „Goniec Lubelski, marzec 2007 r. (...) Życiński
wystąpił w obronie SLD-owskiego premiera Marka Belki,
sprzeciwiając się jego lustracji. (Por. tekst Grzegorza Józefczaka: „To przejaw uberracji”, „Gazeta Wyborcza” z 24 czerwca
2005 r ).. „Wprost „ informowało, że Życiński skrytykował
projekt ligi Polskich Rodzin w sprawie ujawnienia teczek, nazywając
go „pośmiertnym triumfem SB”
Panegiryczny
chwalca UE
Życiński
maniacko wychwalał Unię Europejska najgorszymi słowami linczując
krytykę jej wad. Dość przypomnieć jakże tendencyjny tytuł
jednego z jego tekstów: „Kto przeciw Unii, ten z Rosją”,
„Gazeta Wyborcza” z 27 stycznia 2003 r.) Łajał tych, którzy
opóźniali podpisanie traktatu lizbońskiego.(Por. Abp. Życiński o
traktacie, „Gazeta Wyborcza” z 20 marca 2008). Dariusz Hybel
pisał o Życińskim w tekście „Dobrowolny rzecznik Unii”
(„Najwyższy Czas” z 6 marca 2004 r. : „Książę lubelskiego
Kościoła obrzucał przeciwników Unii epitetami (...) Lubelski
hierarcha stał się chyba najgłośniejszym, dobrowolnym kościelnym
rzecznikiem Unii Europejskiej w Polsce (...) Ludzie mają już po
dziurki w nosie Unii Europejskiej i jej socjalistycznych
dobrodziejstw, które objawiają się coraz większymi kosztami życia
(nowe bajońskie podwyżki jeszcze przed nimi!), a arcybiskup
Życiński dalej zachęca ich do „kochania Brukseli”.
Czy
mam przypominać jak mocno arcybiskup Józef Życiński
przeciwstawiał się prawicy i środowiskom patriotycznym i
prawicowym, wybraniał za wszelką ceną polakożercę i
katolikożercę Jana Tomasza Grossa. Sam doczekałem się z
tej okazji od łajdaka Życińskiego (jakże celna jego ocena
przez reżysera Grzegorza Brauna) z 15 ataków Życińskiego, z
furią broniacego zajadłego wroga Kościoła Grossa. Życiński
atakował mnie m.in. w półgodzinnym programie telewizyjnym Moniki
Olejnik, atakował nawet w konsulacie RP w Toronto (znalazłem
się tam w prawdziwie dobrym towarzystwie opluwanych przez
Życińskiego: ks. prof. Waldemara Chrostowskiego i Radia Maryja.).
Mam na dowód kasetę z tego spotkania w konsulacie. Nota bene ten
dość anormalny, pełen mało chrześcijańskiej złości atak
spotkał się z bardzo ostrą polemiką w kanadyjskiej prasie
polonijnej.
Przypomnę
tu, że ks. Adam
Gardiasz
obronił w 2003 r. doktorat z filozofii, dowodzący, że abp.
Życiński jest ateistą (Por.Biskup-ateista?
| -
WordPress.comhttps://wzzw.wordpress.com/2011/02/05/biskup-ateista).
Prace tę ksiądz Gardiasz napisał pod kierunkiem prof. Zofii
Zdybickiej.
Niestety w parę lat później ks. Gardiasz zginął przejechany w
katastrofie samochodowej przez nieznanego sprawcę. (Pytanie, czy
sprawcą tym był jakiś kolega abp. Życińskiego z bezpieki).
Ksiądz A. Gardiasz był niezwykle popularny - w jego pogrzebie w
Stalowej Woli uczestniczyło 4 biskupów, 40 księży i wielka rzesza
wiernych. Antypolskiemu szkodnikowi Życińskiemu poświęcę aż 3O
strony w moim „Alfabecie Jerzego Roberta Nowaka”. Szkoda, że
dopiero w trzecim tomie!
Antynarodowy
hierarcha
W
sprawach międzynarodowych nie liczył się z interesami Polski i
polską racją stanu. To on przeforsował przyznanie doktoratu
honoris causa na KUL-u dla prezydenta Ukrainy W.
Juszczenki,
nie bacząc na jego skrajne poparcie dla ludobójczych banderowców.
Jako domniemany znawca polityki zagranicznej (w swoim odczuciu)
bronił pochwalnych ocen znanego maturzysty W.
Bartoszewskiego
pod adresem kanclerza Niemiec Helmuta
Kohla.
Powołał się przy tym na to, że Kohlowi przyznano w Polsce
doktorat honoris causa. Życiński jak widać przeoczył fakt, że
Kohl był najzajadlejszym przeciwnikiem uznania granicy na Odrze i
Nysie i uznał ją tylko pod wzmożonym naciskiem USA i W. Brytanii.
Nie było chyba rzeczą przypadku, że do pierwszej w Polsce próby
wybielania Krzyżaków doszło w Wydawnictwie Diecezji Tarnowskiej w
1996 r. Tam ukazała się panegiryczna i wielce słabiuteńka pod
każdym względem praca niejakiej Zofii
Kowalskiej
:„Krzyżacy w innym świetle”.
Rola
Życińskiego w relatywizowaniu i podważaniu wartości
chrześcijańskich
Arcybiskup
Życiński miał nader wielkie „zasługi” w podważaniu wartości
chrześcijańskich. Dość przypomnieć jego rolę w
usprawiedliwianiu głupawego i amoralnego sloganu Jerzego Owsiaka
„Róbta co chceta”. Nader celnie podsumował rolę Życińskiego w
relatywizowaniu i podważaniu wartości chrześcijańskich prezes PiS
Jarosław
Kaczyński,
stwierdzając: „ Abp. Życiński prezentuje poglądy, które
wydaja mi się odosobnione, choć interesujące. Jako katolik
obawiałbym się jednak ich upowszechnienia wśród duchowieństwa,
skończyłoby się jak w Holandii”. )Cyt. za wywiadem .z
„Przekroju” z Życińskim). Jak w Holandii, czyli na skrajnej
laicyzacji i upadku wartości chrześcijańskich.
Przypomnę
tu, że ksiądz Adam
Gardiasz
obronił w 2003 r. doktorat z filozofii, dowodzący, że abp.
Życiński jest ateistą (Por.Biskup-ateista?
| -
WordPress.comhttps://wzzw.wordpress.com/2011/02/05/biskup-ateista).
Pracę tę ksiądz Gardiasz napisał pod kierunkiem prof. Zofii
Zdybickiej.
Niestety w parę lat później ks. Gardiasz zginął przejechany w
katastrofie samochodowej przez nieznanego sprawcę. (Pytanie, czy
sprawcą tym był jakiś kolega abp. Życińskiego z bezpieki).
Ksiądz A. Gardiasz był niezwykle popularny - w jego pogrzebie w
Stalowej Woli uczestniczyło 4 biskupów, 40 księży i wielka rzesza
wiernych.
Wskazując
niebywałą troskę , z jaką „Zadufek z lublina” Życiński
troszczył się o pyszałkowate nagłośnienie swej osoby w mediach,
opowiadano żartobliwie: „Otwieram „Gazetę Wyborczą”, a tam
Życiński, otwieram „Rzeczpospolitą”- tam Życiński. Włączam
radio -Życiński, włączam telewizję - Życiński Idę odprawić
mszę i aż się boję otworzyć tabernakulum”. (Żart jakiegoś
księdza, cytowany za tekstem Aleksandry Klich :Człowiek
niebywały, „Gazeta Wyborcza” z 11 lutego 2011 r.).
Zaangażowanie
Życińskiego w walce z lustracją , dekomunizacją i tradycyjnym
patriotyzmem wywoływało coraz większe oburzenie w szerszych
kręgach społeczeństwa. Na portalu „Ojczyzna” napisano : „Niech
Pan Bóg wybaczy ks.arcybiskupowi, bo nam coraz trudniej”.
Nadęty
do nieskończoności, bezpłodny intelektualnie kardynał K.Nycz
Cóż,
Kościół katolicki w Polsce jest bardzo podzielony. Czyż mam tu
przypominać jednostronnie upolitycznione zachowanie kardynała
Kazimierza
Nycza,
z jego wystąpieniami wyraźnie popierającymi PO, z jego
sprzeciwem wobec Krzyża na Krakowskim Przedmieściu, z jego
upartymi głupawymi próbami narzucenia rządowi Zjednoczonej
Prawicy przyjęcia imigrantów z Bliskiego Wschodu, z jego
ględzeniami o tym, że Polska jako państwo ponosi za to
odpowiedzialność. Już parę razy wspominałem w różnych
wystąpieniach, że tak gorliwy w swych zabiegach o muzułmańskich
imigrantów Nycz powinien sam przyjąć z 30 tychże przybyszów do
swego pałacu. A potem pilnie strzec, by nie obrabowali jego pałacu
i nie zgwałcili mu gosposi, a nawet jego samego. Mieliby na pewno
dużą radość z tej okazji! Uważam tegoż kardynała za
niegodziwca moralnego. Bo jak wytłumaczyć jego zachowanie, jeszcze
jako arcybiskupa w 2007 roku, gdy zabronił mego spotkania
antygrossowego zaledwie na pięć godzin przed jego odbyciem. Nie
protestowałbym, gdyby zrobił to tydzień przed spotkaniem. A ten
nadęty złośliwiec w purpurze zrobił to na pięć godzin przed
spotkaniem, aby je uniemożliwić Spotkanie miało się odbyć na
Ochocie w kościele przy ul. Dickensa i gospodarz pomieszczenia
miejscowy ksiądz wcześniej sympatycznie nas zapraszał. A potem
przyszedł zakaz od arcybiskupa. Na szczęście organizator spotkania
p. Ryszard
Strzałkowski
błyskawicznie załatwił możliwość spotkania się w sali
„Solidarności” przy pobliskiej ul Białobrzeskiej. Była ona
jednak za mała. Przyszło 500 osób, a tylko 200 znalazło miejsce
na sali. A reszta przez parę godzin w zimowe popołudnie stała
przed oknem sali słuchając (musieliśmy otworzyć okna)... Tak
zachował się „katolicki” arcybiskup, blokując odczyt
piętnujący antypolskiego i antychrześcijańskiego fałszerza
Grossa.
Co
reprezentuje ten hierarcha? Jak dotąd nie usłyszano żadnej jego
mądrzejszej i oryginalniejszej wypowiedzi. Stad przypisywana Nyczowi
ksywa „Nic”. Ciekawe, że kardynał
Nycz jest pod względem publikacji prawdziwie dziewiczo czysty. Ani
w Wikipedii, ani w biogramie archidiecezji warszawskiej nie
wymieniono ani jednej jego książki, a nawet ani jednego artykułu.
Na próżno szukałem też w internecie jakiejś informacji o
publikacjach Nycza pod hasłem „Kardynał Nycz-książki”.
Znalazłem zero informacji na ten temat. A to ci „intelektualista”
z Bożej łaski. I taki niedouczony fagas zadecydował o
zablokowaniu mego wykładu przeciw katolikożercy i polakożercy J.
T. Grossowi. Pewno nie tylko nic nie pisał, ale i niewiele czytał.
No, cóż, wystarczy być, jak głosił tytuł filmu o amerykańskim
Nikodemie Dyzmie. I ten tak bezpłodny intelektualnie jegomość
jest kardynałem, a gruntownie wykształcony, autor kilkunastu
ważnych książek, najlepszy
katolicki
znawca mediów - ks. biskup Adam Lepa tylko sufraganem. Pytam,
dlaczego ja, jako obrońca Kościoła i polskości, musiałem parę
razy spotkać się z takimi agresywnymi zachowaniami wobec mnie ze
strony paru niedouczonych katolickich hierarchów w stylu Nycza, tak
potwornie sprzecznymi z patriotycznym przesłaniem wielkiego Prymasa
Tysiąclecia.
Inny
przykład. Ks. abp. Stanisław Nowak, bliski przyjaciel osławionego
Życińskiego też zrobił mi brzydki kawał, w ostatniej chwili
zakazując odbycia przeze mnie tego samego dnia antygrossowego
spotkania w jednym z kościołów częstochowskim (proboszcz był mi
zdecydowanie przychylny). Dobrze, że wtedy przybył mi w sukurs
patriotyczny paulin doktor habilitowany Eustachy Rakoczy.
Błyskawicznie załatwił mi możliwość wykładu w Sali Rycerskiej
w klasztorze jasnogórskim. Ojciec E. Rakoczy był wtedy
prorektorem Akademii Polonijnej. Jej rektor, wyraźnie prolewacki,
niejaki brat Kryński, dość szemrany duchowny, od którego roli
jako rektora „katolickiej” uczelni odciął się Kościół.
(Por.
Ksiądz,
ale nie nasz - Częstochowa -
NaszeMiasto.plczestochowa.naszemiasto.pl/archiwum/ksiadz-ale-nie-nasz,792694,art,t,id,tm.html15
wrz 2004|.
Lewak brat Kryński za karę za zorganizowanie mi wykładu usunął
o. Rakoczego ze stanowiska prorektora na swej uczelni. I na dodatek,
Kryński, zapytał o. Rakoczego: „Ile Nowak zapłacił mu za
zorganizowanie jego wystąpienia?”. No, cóż nie zwykłem płacić
nigdzie za moje odczyty. I takich głupawych „duchownych” też
mamy! Co prawda Kryńskiego wyświęcono na duchownego w Kamerunie,
gdzie przypuszczalnie nie przyjrzano się zbyt dokładnie
rozmiarom ograniczoności jego umysłu.
Fatalny
politykier abp. T. Gocłowski
Szczególnie
absurdalnie, a nawet wręcz komicznie wyglądały bezustanne ataki
ks. arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego na rzekome nadmierne
upolitycznienie Radia Maryja. Bo przecież sam Gocłowski był
najgorszego typu politykierem, wręcz kompromitującym Kościół
katolicki swoimi mieszaniami się w sprawy różnych partii.
Przypomnijmy, że rozpolitykowanie Gocłowskiego stało się
przyczyną prawdziwej tragedii politycznej na prawicy, za którą ten
hierarcha powinien bić się w piersi do końca swego życia. Jak
wiadomo Gocłowski jeszcze jako biskup odegrał decydującą rolę w
wymuszeniu powstania katolickiego bloku „Ojczyzna” z
udziałem Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego i paru małych
partyjek , w tym Partii Konserwatywnej zaprzyjaźnionego z Gocłowskim
swego rodzaju „dywersanta na prawicy” Aleksandra Halla,
b. ministra w rządzie T. Mazowieckiego. (Zob. szerzej tekst
Piotra Zaremby: Politycy i biskupi. Kościół patronuje,
pośredniczy, konsoliduje, „Życie Warszawy” z 23 lipca 1993 r.)
Lansowany przez Gocłowskiego pomysł koalicyjnego bloku „Ojczyzna”
okazał się śmiertelnym ciosem dca tak silnej przedtem prawicowej
partii - ZChN . Sama bez trudu dostałaby się do Sejmu. „Wzbogacona”
przez sojusz z małymi, a zwłaszcza z kanapową partyjka Halla, nie
przekroczyła minimalnego progu wymaganego w przypadku koalicji, tj.
8 proc. głosów. Uzyskała tylko 6,37 proc. głosów.
Sprawa
odpowiedzialności Gocłowskiego za wymuszenie tego nieszczęsnego
bloku koalicyjnego jest bezdyskusyjna. Według znanego historyka
Antoniego Dudka „Ojczyzna w ogóle nie powstałaby bez
inicjatywy metropolity gdańskiego, który patronował blokowi
„Ojczyzna”. (Por. A. Dudek: „Pierwsze lata III Rzeczpospolitej
1989-2001, Kraków 2002,s. 343). Dudek przypomniał, że w czasie
głosowania w 6- osobowym Komitecie Politycznym ZChN na temat
zawarcia koalicji wyborczej czy samodzielnego startu rozstrzygnięta
została decyzja o samodzielnym starcie zamiast koalicji. Sprawę
rozstrzygnął sam „prezes ZChN, który opowiedział się za
samodzielnym startem”. (Por. A. Dudek: op.cit.,s.343). I wtedy na
rzecz koalicji zamiast samodzielnego startu oddziałała
katastrofalna w skutkach interwencja biskupa Gocłowskiego (Por. A.
Dudek: tamże.). Był to przypadek najbardziej fatalnego w
skutkach wmieszania się wysokiego przedstawiciela Kościoła w
sprawy polityczne w całym okresie powojennej Polski.
Warto
dodać, ze arcybiskup Gocłowski uczestniczył w swoim czasie razem z
księdzem (później biskupem) Alojzym Orszulikiem w innej,
jakże fatalnej dla Polski inicjatywie - obradach Okrągłego Stołu.
Jego wyjątkową aktywność w owym czasie świetnie ilustrują
zdjęcia zamieszczone w książce Petera Rainy „Droga do
Okrągłego Stołu. Zakulisowe rozmowy przygotowawcze” (Warszawa
1999 ). Przed s. 241 tej książki znajdujemy bogaty zestaw zdjęć
z udziałem ks. biskupa T.Goclowskiego, m. in. biskup Gocłowski z A.
Kwaśniewskim, biskup Gocłowski z Czesławem Kiszczakiem,
L. Wałęsą, członkiem Biura Politycznego KC PZPR J.
Reykowskim i ks. Orszulikiem, biskup Goclowski z C. Kiszczakiem,
bp. Gocłowski z Ireneuszem Sekułą i J.Reykowskim.
Agent
„ksiądz” M. Czajkowski i skrajny filosemita ksiądz Boniecki
Przypomnę
tu, ze wielokrotnie atakował mnie, występując w obronie
polakożercy i katolikożercy J. T. Grossa stary zajadły agent SB
ks. Michał Czajkowski, który w swoim czasie donosił nawet na ks.
Jerzego Popiełuszkę. Głupawego szabesgoja Czajkowskiego tak
zmiażdżyłem intelektualnie w czasie panelu na tematy
polsko-żydowski we wrześniu 2001 r. we Wrocławiu, że pośpiesznie
zrejterował z sali debaty przy akompaniamencie wyszydzających go
okrzyków. (Por. mój tekst: „Jak ks.Czajkowski uciekł z panelu”
w książce „W obronie wiary”, Warszawa 2008,ss. 254-255). W
obronie Grossa atakował mnie we łże-katolickiej „Więzi”
arogancki „buntownik” przeciw ks. abp. H. Hoserowi, tak
nagłaśniany przez „Wyborczą” ks. Wojciech Lemański. Osławiony
ksiądz Boniecki opublikował w „Tygodniku Powszechnym” atak na
mnie i na Radio Maryja ze strony jakiegoś łże -naukowca -ateisty, i
w sposób haniebny, łamiąc istniejące przepisy prawne, nie
opublikował nawet mojego sprostowania. Wiadomo jak tenże ksiądz,
skrajny filosemita i faktycznie „obce ciało” w Kościele
katolickim zaangażował się w obronie katolikożercy i polakożercy
Grossa. W ostatnim roku Boniecki protestował nawet przeciw odebraniu
orderu J. T. Grossowi. I takich zdegenerowanych duchownych też
mamy! Dlaczego Kościół katolicki nie zrobi wreszcie porządku z
różnymi Bonieckimi czy Sowami i nie wyrzuci ich poza obręb
Kościoła, który ośmieszają i kompromitują. Prymas Tysiąclecia
Stefan Kardynał Wyszyński błyskawicznie uporałby się z takimi
szemranymi typkami!
A
bp. T. Pieronek bruździ dalej
Dalej
bruździ osławiony biskup Tadeusz
Pieronek,
b. żarliwy zwolennik Unii Demokratycznej i Mumii Wolności, który
kiedyś publicznie zaatakował nawet kolejny wybór abp. Józefa
Michalika
na przewodniczącego Episkopatu. W swych antyprawicowych
uprzedzeniach Pieronek „wsławił się” w kwietniu 2011 r.
stwierdzeniem „Panu
Kaczyńskiemu chodzi o zdobycie władzy i żeby wygrać za wszelką
cenę, a to oznacza iść po trupach”..(Por. onet.pl z 24 kwietnia
2011 r.). W
„Rzeczpospolitej sprzed kilku dni można było przeczytać kolejny
niemądry wywiad ks. biskupa T. Pieronka: „Przyjęcie uchodźców
to obowiązek”. Biskup Pieronek chciałby narzucić polskiemu
rządowi jako „obowiązek” przyjmowanie imigrantów
muzułmańskich, nie zważając na to, co wyrabiają we Francji, czy
w Niemczech. Patetycznie deklarując o potrzebie otwarcia serc na
nich, twierdził, że ich przemarsze przez tysiące kilometrów
„przyniosły jakieś dobro”. Jakie dobro? Rabunki, kradzieże i
gwałty! Atakując miesięcznice smoleńskie i dążenia do zmiany
konstytucji, hierarcha sprzeciwił się nawet zamieszczeniu w
konstytucji wyraźniejszego odniesienia się do Boga. I to ma być
wierzący chrześcijanin?!
Moi
przyjaciele z Kielc mówili mi z kolei o niepokojącej ewolucji w
sytuacji w Kościele w tym mieście. Przez długi czas kierował
tamtejszą archidiecezją wielki patriota i zdecydowany antykomunista
Kazimierz Ryczan. Miałem ten zaszczyt, że ks. abp. Ryczan
uczestniczył w jednym z moich spotkań antygrossowych, co
agresywnie piętnowała „Gazeta Wyborcza”. Innym razem, nie mogąc
uczestniczyć w moim kolejnym spotkaniu antygrossowym, z powodu
bierzmowania w Pacanowie ks. biskup Ryczan zaprosił mnie na
wieczorne spotkanie w jego pałacu biskupim. Dyskutowaliśmy tam
niezwykle szczerze przez cztery godziny ,od 22 -ej do 2 rano.
Obecny ks. biskup kielecki Jan Piotrowski całkowicie
odszedł od swego poprzednika. Ciągle spotyka się z dwoma
najbardziej antypatycznymi postaciami w Kielcach: ze skrajnym
filosemitą Bogdanem Białkiem, wielkim przyjacielem Grossa i
ze skrajnym wrogiem prawicy, jadowitym przeciwnikiem obecnego
rządu prof. Stanisławem Żakiem. Według internetu p. Żak,
występując na spotkaniu kieleckiego Klubu Obywatelskiego nawiązał
do swej wcześniejszej wypowiedzi podczas marszu KOD-u. Powiedział
godzące w obecny rząd oburzające słowa „Nigdy się nie
spodziewałem, że tylu ludzi dotknie azjatyzm. Bo to, co się dzieje
obecnie, jest popychaniem Polski na Wschód” Ciekawe, czego nauczy
się ks. biskup w czasie rozmów z takim, za przeproszeniem niedojdą
intelektualnym, który wygaduje głupawe farmazony. A pod wpływem
biskupa Piotrowskiego księża muszą czytać w ogłoszeniach
parafialnych o kolejnych spotkaniach Stowarzyszenia Jana Karskiego.
Stowarzyszenia kierowanego przez B. Białka, od którego ks. biskup
Ryczan zawsze trzymał się daleka.
To nie dekomunizacja jest potrzebna w kościele ale odżydzanie
OdpowiedzUsuńNie tylko w kościele ale też w rządzie, sejmie, sądownictwie, wyrzucenie fundacji antypolskich(żydowskich np.Batorego) i innych tworów żydowskiej i anglosaskiej proweniencji.
Usuń