Parę
tygodni temu zmarł mieszkający od łat w Lodzi bardzo zasłużony
dla Polski (za odkrywanie materiałów katyńskich), dysydent z KGB”
Oleg Zakirow. Jego dziadka rozstrzelano jako „wroga ludu” w
czasie terroru stalinowskiego w 1931 r., a on sam był postacią
nietuzinkową Przeszedł dramatyczna drogę. Zaczął od pracy w
KGB, gdzie doszedł do stopnia majora. Badał przestępstwa
korupcyjne. Nagle dowiedział się, że dacze różnych
komunistycznych prominentów stoją na grobach rozstrzelanych w
katyńskiej ziemi. Jako człowiek o bardzo silnym morale zaczął
drążyć ten temat i w listach do władz zwierzchnich domagał się
ujawnienia prawdy o zbrodni katyńskiej. Żądał też usunięcia
dacz komunistycznych prominentów z ziemi katyńskiej. Co więcej
tropił podejrzanych o udział w zbrodni funkcjonariuszy KGB,
wkraczał do ich mieszkań i naciskał na wyjaśnienie zbrodni,
machając służbową legitymacją KGB. Udało mu się wykryć
nazwiska kilku z morderców polskich oficerów: Iwana Tutkowa,
Iwana Nozdriewa i Kiryła Borodienkowa. Swoim uporczywym
prywatnym śledztwem szybko naraził się zwierzchnikom z KGB, był
podsłuchiwany i atakowany. Aż w końcu „ za brak pokory” w tej
sprawie „został ukarany oficerskim sądem honorowym, a także
sądem zwykłym”.(Por. Krystyna Kurczab-Redlich: Dysydent z
KGB, „Rzeczpospolita” 28 kwietnia 2017). Na polecenie szefa KGB
Władimira Kriuczkowa przesłuchiwało go pięciu śledczych,
którzy zabronili mu dalszego zajmowania się sprawą zamordowanych
Polaków (Por. K .Kurczab-Redlich: Oleg Zakirow, bohater pokonany,
„Gazeta Wyborcza” 6-7 maja 2017). Gdy odmówił podporządkowania
sie tej decyzji i przejścia na intratne stanowisko w Smoleńsku
posypały się nań kolejne ataki ze strony zwierzchników i nawet
miejscowej prasy. W odpowiedzi wystąpił z prośbą z zwolnienie z
partii i został z niej usunięty jako „niegodny szeregów KGB”.
Aż w końcu za upór w poszukiwaniu prawdy o losach polskich
oficerów został usunięty z KGB Został odszukany przez świetnego
patriotycznego polskiego konsula generalnego w Moskwie Michała
Żurawskiego, szczególnie zasłużonego dla podjęcia śledztwa
w sprawie zamordowanych polskich oficerów. Podczas rozmowy z
Żurawskim oddał mu wszystkie już udokumentowane owoce swego
prywatnego śledztwa.
Po
wyrzuceniu z KGB Zakirow nie mógł uzyskać żadnej pracy, nawet
fizycznej, jego żonie zmniejszono rentę, a córce zablokowano
możliwość dostania się na studia. Dzięki polskiemu konsulowi
Żurawskiemu córka Zakirowa wyjechała na studia do Łodzi. Samego
Zakirowa dalej bezwzględnie prześladowano w Rosji, kilkakrotnie
otwarcie grożono mu śmiercią, dwukrotnie potrącił go motocykl. W
końcu zdecydował się wyjechać do Polski. I tu zaczyna się
prawdziwa kalwaria Zakirowa, tak zasłużonego dla sprawy ujawniania
losów zamordowanych polskich oficerów. Oddajmy znów głos
Krystynie Kurczab-Redlich, tak zasłużonej w popularyzowaniu
niegodnie przemilczanej sprawy Zakirowa. Jak pisała w cytowanym już
tekście : „Oleg Zakirow, bohater pokonany” (op.cit.): „Polska
przyjęła go jak wroga; wysoki urzędnik kancelarii Prezydenta,
który kiedyś na blankiecie z orłem dziękował mu za odwagę,
teraz nie wpuszcza go za próg gabinetu. (dlaczego red. K.
Kurczab-Redlich nie podała nazwiska tego nikczemnika? - JRN) (...)
Żona Olega pracuje jako sprzątaczka, córka (studiując
psychologię kliniczną) dźwiga skrzynki Makro, sprząta biura.
Zakirow zarabia pokątnie jako murarz, dekarz. Gdy zabrakło
pieniędzy nawet na żyletki, obrośnięty i chory na depresję siadł
na Piotrkowskiej w Lodzi i żebrał”. (Por.K. Kurczab-Redlich: Oleg
Zakirow... op. cit.). W innym tekście - na łamach „Rzeczpospolitej”
„Dysydent z KGB”.op.cit) Krystyna Kurczab-Redlich opisuje jak po
opublikowaniu przez nią w 2000 roku dużego artykułu w
„Rzeczpospolitej” otrzymała list od Zakirowa, a w nim wraz z
podziękowaniami te oto słowa: „Mieszkamy w Lodzi, nie mamy żadnej
pomocy, ani pracy, ani mieszkania, ani ubezpieczenia. Prosimy o
wsparcie, o wstawienie się u prezydenta łodzi, u kogokolwiek,
żebyśmy chociaż stały pobyt dostali”. Wojewoda łódzki z nim
nie rozmawia. Urząd do Spraw Repatriacji żąda coraz to nowych
dokumentów. Rodzina Katyńska w Łodzi Zakirowem się nie
interesuje. „Odechciało mi się żyć”- napisze we
wspomnieniach”.
Czytałem
ten tekst red. Krystyny Kurczab-Redlich z coraz bardziej nasilającą
się pasją. Jak ocenić tych wszystkich urzędników - złych
Polaków, którzy zlekceważyli ciężką sytuację wspaniałego
Rosjanina, tak zasłużonego dla szukania prawdy o zamordowanych
polskich oficerach? Czy nie należałoby ich natychmiast usunąć z
pracy za bezduszność po przeprowadzeniu wnikliwego śledztwa w tej
sprawie? W końcu dochodzi do poprawy sytuacji Zakirowa. Jego
wspomnieniowa książka „Obcy element” została oceniona jako
najlepsza książka historyczna 2010 r. Telewizja krakowska nadała o
nim dokumentalny film. Prezydent A. Kwaśniewski przyznał mu
Krzyż Kawalerski, a prezydent B. Komorowski Krzyż Oficerski.
Dumny jestem z tego, że przekonałem Rzecznika Praw Obywatelskich
Janusza Kochanowskiego do przyznania Zakirowowi w marcu 2016
r. odznaki honorowej „Za zasługi dla Obrony Praw Człowieka”. W
2014 r. IPN nadał Zakirowowi tytuł Kustosza Pamięci
Narodowej.
Wszystkie
te wyróżnienia dla człowieka tak długo lekceważonego i
zapomnianego w Polsce przyszły jednak za późno. Zakirow zmarł w
wieku zaledwie 65 lat w kwietniu 2017 r. W jego papierach zachowała
się krótka smętna notatka: „Zamęczył mnie wiek dwudziesty. I
jego skrwawione rzeki. I nie mówcie o prawach człowieka. Ja już
dawno nie jestem człowiekiem”.
Niestety
sprawa „niechcianego bohatera” Olega Zakirowa nie jest wcale w
Polsce odosobniona. Rządzący w Polsce spadkobiercy Okrągłego
Stołu nie troszczyli się o prawdziwych zagranicznych przyjaciół
Polski. Mam zamiar o tym szerzej napisać w przyszłości. Teraz
podam jeszcze dwa jakże wymowne przykłady. Zmarły kilka lat temu
Wiktor Poliszczuk, historyk ukraiński żyjący pod Toronto
napisał siedem książek piętnujących zbrodnie UPA na Polakach, w
tym słynną „Gorzką prawdę”. Nigdy nie otrzymał żadnego
polskiego odznaczenia państwowego, choć nacjonalista ukraiński
Bohdan Osadczuk, b. stypendysta hitlerowski w Belinie w czasie
wojny, przyjaciel A. Michnika otrzymał od A. Kwaśniewskiego
Order Orła Białego. Nie naprawił tego pominięcia Poliszczuka
prezydent A. Duda, prowadzący bardzo dziwną politykę
odznaczeniową. Żadnego odznaczenia państwowego n nie otrzymała
również wielka przyjaciółka Polski, piętnująca Grossa
patriotyczna polska Żydówka Dora Kacnelson. Nie naprawił
tego pominięcia wobec zmarłej Dory, swego rodzaju „Jankiela w
spódnicy” także prezydent A. Duda. On woli uhonorowywać
faryzeuszy i wyłudzaczy wobec Polski typu S. Weissa.
.....Kiedy spoleczenstwo tak ubezwlasnowolnione, że nie może sie nawet bronić przed bandytą, bo chroni ich (bandytów} prawo w osobach policji, sadów itp.,kiedy wszystko zależy od ( i do) państwa,urzednika to cóż sie dziwić i oczekiwać od zwykłych ludzi?Nie ma wspólnoty,parafii,wspólnego dobra a jest za to urząd,przepisy i totalna alienacja.Pozostała jeszcze rodzina,przyjaznie a i te sa z urzędu atakowane i niszczone.Zmieniają sie partie i politycy, nie zmienia sie system i urzednicy.
OdpowiedzUsuń