Księża
- ofiary hierarchów - lemingów lub lewaków
Niebywale
wielka zależność księży od hierarchów przynosi fatalne
skutki, pozwalając butnym hierarchom - lemingom lub lewakom znęcać się nad księżmi „nie poprawnymi politycznie”. Nader jaskrawym
przykładem pod tym względem było zachowanie ks. abp. Gocłowskiego
wobec ks. prałata Henryka Jankowskiego. Przypomnijmy, że
jeden z księży, prawa ręka arcybiskupa, był zamieszany po same
uszy w aferę wydawnictwa kościelnego „Stella Maris”, razem z
jakimś PZPR-owskim cenzorem, etc..Świetnie wykorzystywali to
polityczni przeciwnicy ks. prałata Jankowskiego. Wystarczyło, by
komornik zagroził zabraniem luksusowego auta, czy mebli ks. abp.
Gocłowskiemu, a ten natychmiast spieszył z „dyscyplinowaniem”
księdza prałata Jankowskiego, nie bacząc na jego wcześniejsze tak
wielkie zasługi dla „Solidarności”. Mocno zatruło to ks.
prałatowi Jankowskiemu ostatnie lata jego życia - aż nadto
pamiętam, jak mi się uskarżał w szczerych rozmowach.
Jak
„TW Filozof” dyscyplinował „niepoprawnego politycznie” ks.
J. Kozłowskiego
Inny
dość osobliwy przypadek to sprawa retorsji zastosowanych przez
„TW Filozofa” abp. J. Życińskiego wobec podległego mu
„niepoprawnego politycznie” księdza poety Janusza
Kozłowskiego. Życiński po przybyciu z Tarnowa do diecezji
lubelskiej zwołał zebranie pracowników prasy katolickiej i nakazał
im współpracę z „Gazetą Wyborczą”. I wtedy powstał z
miejsca na sali ks. Janusz i powiedział, że on osobiście nie
będzie w żadnym razie współpracował z „Wyborczą”. Ks. J.
Kozłowski miał wtedy dużą parafię w centrum Lublina (ok.18
tys. parafian) i był kierownikiem lubelskiego oddziału katolickiego
periodyku „Gość Niedzielny”. Po tym zebraniu ks. Kozłowski
pojechał na pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Gdy wrócił z
pielgrzymki czekały go dwie decyzje arcybiskupa Życińskiego. Po 1)
został zesłany z parafii w środku Lublina do małej wioski koło
Łęcznej (ok.700 parafian.). Po 2.) arcybiskup spowodował usunięcie
ks. Kozłowskiego z kierownictwa lubelskiego oddziału „Gościa
Niedzielnego”. Ksiądz Kozłowski ma silną odporność psychiczną,
więc nie załamał się, pisał kolejne tomiki poezji, zorganizował
parę teatrów katolickich i krajowe, a później międzynarodowe
konkursy poetyckie na wsiach.
Co
pewien czas dalej narażał się arcybiskupowi, przez swoje listy do
„Naszego Dziennika”, a to krytykujące UE za niszczenie wartości
chrześcijańskie, a to wspierające mnie przeciw tak ulubionemu
przez „TW Filozofa” J.T..Grossowi. Arcybiskup Życiński wzywał
księdza „na dywanik”, a raz rozjuszony jego uporem nawet tupał
przy nim ze złości. Ks. Kozłowski nie uległ, ma twardy charakter
i jest bardzo wytrwały, od wielu lat organizuje 28-dniowe
pielgrzymki rowerowe do Fatimy. Niestety według relacji moich
przyjaciół z tarnowskiego i Lubelszczyzny w archidiecezjach kolejno
podległych Życińskiemu paru księży nie wytrzymało jego
brutalności i popełniło samobójstwo.
Jak
Nycz niszczył ks. Stanisława Małkowskiego
Kardynał
Kazimierz Nycz ma
apodyktyczny, wręcz brutalny wyraz twarzy i dokładnie taki sam
charakter. Dość przypomnieć jego stosunek do podległych mu
prawdziwie wybitnych duszpasterzy katolickich: księży Stanisława
Małkowskiego i księdza Józefa
Maja. Ks. Stanisław Małkowski był
jednym z duchownych najbardziej zasłużonych dla opozycji
antykomunistycznej i znajdował się na czarnej liście SB księży
do zamordowania obok księdza J. Popiełuszki. W 2010r. naraził się
na gniewne retorsje kardynała Nycza. Wg. Wikipedii ks. Małkowski
„3 sierpnia 2010 poświęcił tzw. krzyż smoleński który w
kwietniu 2010 roku postawili przed pomnikiem księcia Józefa
Poniatowskiego polscy harcerze. 13 września 2010 roku postępowaniem
tym ściągnął na siebie ostrzeżenie kurii archidiecezji
warszawskiej i groźbę obłożenia karą suspensy. Mimo upomnień
pozostał nadal sympatykiem Społecznej Inicjatywy Obrońców Krzyża,
dla której poświęcił nowy krzyż. .W
listopadzie 2010 na życzenie kurii archidiecezji warszawskiej
przestał pełnić posługę w Domu Opieki i Hospicjum Res Sacra
Miser w Warszawie(...)”.
Niezależny
publicysta Wojciech
Sumliński
pisał o ks. Maju: „Ostatecznie Stanisława Małkowskiego, którego
postawa stanowiła wzór dla wszystkich kapłanów, „nagrodzono”
odebraniem duszpasterstwa w Hospicjum dla umierających
Sacra Miser na Krakowskim Przedmieściu - służby, którą
kochał i którą pełnił od lat. Taka
„nagroda” za obronę krzyża spotkała bohaterskiego kapłana,
który w stanie wojennym cudem uniknął śmierci z rąk
Służby Bezpieczeństwa, ale nie uniknął rozlicznych
przykrości, a nawet prześladowań w wolnej, podobno,
Polsce, w której do dziś, gdyby nie mieszkanie
matki na Saskiej Kępie, nie miałby gdzie się podziać
(...)
O tym, jak to
możliwe, że taki kapłan traktowany jest w taki sposób w
wolnej – podobno – Polsce, szerzej w książce – już
jesienią. A niniejszym publicznie apeluję do przełożonych
księdza Stanisława Małkowskiego o godne traktowanie tego
niezwykłego kapłana. Od dłuższego czasu ten przyjaciel
Błogosławionego Księdza Jerzego nie jest
traktowany tak, jak na to zasługuje. Czy
jednak to, że tak jest oznacza, że tak być musi?
(Sumliński : Zniszczyć Księdza Małkowskiego. Apeluję do
jego...wpolityce.pl/.../199743-sumlinski-zniszczyc-ksiedza-malkowskiego-apeluje-do-jego-...8
cze 2014).
Represje
kościelnych zwierzchników nie złamały kapelana Solidarności”
ks. Małkowskiego.
W 2015 r,
w rozmowie z "Super Expressem" ostro zaatakował byłego
prezydenta Bronisława Komorowskiego, który jego zdaniem, zachowywał
się jak "uczeń szatana". - To jest błazen. Pajac, który
kompromituje się do cna i przy tym ośmiela się świętokradczo
przyjmować komunię świętą. I co gorsza, znajduje duchownych,
którzy go w tej schizofrenii utwierdzają”. (Por. Ks. Stanisław
Małkowski : Komorowskio zachowywał się jak uczeń wiadomosci.onet.pl/kraj/ks-stanislaw-malkowski-komorowski-zachowywal.../wjjxh37
paź 2015).-
Przypomnijmy, że do takich duchownych należał m.in. kardynał
Nycz, który odegrał decydującą rolę w usunięciu krzyża z
Krakowskiego Przedmieścia.
Banicja
ks. Józefa Maja
Księdza
Józefa Maja - niestrudzonego społecznika, prowadzącego po cichu
wytężoną działalność opozycyjną znam od dziesięcioleci; był
niemal moim rówieśnikiem (studiował na polonistyce, a ja na
historii). Bardzo pomógł mi w wydaniu jednej z moich ważniejszych
książek. Tym mocniej chciałbym więc przypomnieć jego jakże
wielostronną działalność. W końcowych latach życia Prymasa
Tysiąclecia ks. Maj był jednym z jego tajnych emisariuszy,
wysyłanych w teren z poufnymi poleceniami ks. Prymasa do różnych
biskupów. A później - według Wikipedii ks. Józef Maj:
„Był
(...) współorganizatorem Prymasowskiego Komitetu Charytatywno
-Społecznego. Działał jako łącznik wielu represjonowanych. 15
sierpnia 1984 został pod naciskiem władz komunistycznych
przesunięty do pracy parafialnej w parafii św. Katarzyny na
warszawskim Służewie, gdzie od 1 sierpnia 1985 do przejścia na
emeryturę 14 sierpnia 2013 był proboszczem. Kapelan Niezależnego
Zrzeszenia Studentów Związku Młodzieży Demokratycznej. Członek
założyciel Społeczno - Kościelnego Komitetu Uczczenia Ofiar
terroru Władzy z lat 1944-1956. Doprowadził do ujawnienia tajnych
pochówków ofiar reżimu komunistycznego na cmentarzu służewskim (...) Zorganizował i uczestniczył w
pracach politycznych Konwentu św. Katarzyny. Kapelan Akademickiego
Stowarzyszenia Katolickiego Soli Deo Katolickiego Stowarzyszenia
Wychowawców, Towarzystwa naukowego im Stanisława ze Skarbimierza.
Wchodzi w skład kapituły nadającej Medal im. księdza Ignacego
Skorupki...
W
innym tekście internetowym czytamy o ks. J. Maju : „Równocześnie
piastował funkcję kapelana Niezależnego Zrzeszenia Studentów i
Związku Młodzieży Demokratycznej. Po upadku PRL doprowadził do
wzniesienia przed kościołem pomnika Męczenników Terroru
Komunistycznego w Polsce w latach 1944-56 składającego się ze
spiżowego krzyża, surowych głazów i rozerwanej (...) kraty. (...)
Będąc
proboszczem, ks. Józef Maj uratował kościół św. Katarzyny przed
katastrofą budowlaną. Jego mury zaczęły pękać, gdy Doliną
Służewiecką skierowano tiry. Ksiądz wezwał ekspertów. Ściany
budowli spięto prętami i żelbetową opaską, a pod fundamenty
wbito 156 żelbetowych pali i przykryto je stropem. Pod posadzką
archeolodzy odkryli fundament poprzedniej świątyni z XV w., groby,
miecz katowski, monetę z czasów Konrada Mazowieckiego i
średniowieczną biżuterię. Ks. Maj zdobył fundusze na
zabezpieczenie kościoła, jego remont i budowę podziemnych
krypt.(...) Po katastrofie prezydenckiego samolotu 10 kwietnia 2010
r.
ks. Maj wyraźnie zaostrzył ton. W wywiadzie dla prawicowego portalu
Nowy Ekran mówił, że w Smoleńsku zginęli jego uczniowie: Stefan
Melak, Paweł Wypych, Władysław Stasiak.
"Dla mnie to był dzień rzezi moich wychowanków, ludzi, który
byli nadzieją establishmentu patriotycznego w Polsce. Mnie się
wydaje, że to wydarzenie, straszliwe, jest kamieniem węgielnym
nowego ładu w Polsce, który kiedyś, wcześniej czy później,
będzie" - stwierdził „ (.Por. Kontrowersyjny ksiądz ze
Służewca odesłany na emeryturę.
warszawa.wyborcza.pl/.../1,34889,14196928,Kontrowersyjny_ksiadz_ze_Sluzewa_o...1
lip 2013).
Z okazji przejścia na emeryturę ks. Maj otrzymał
Specjalną
Laudację Senatu Stanów Zjednoczonych.
Tę
tak wielostronną działalność ks. Józefa Maja przerwał kardynał
Nycz, któremu wyraźnie nie odpowiadała postać niezwykle
pracowitego patriotycznego duchownego. (Generalnie patriotyzm nie
jest jak się wydaje cechą Nycza, który jak przypominam w 2007 r.
„czujnie” zapobiegł memu wykładowi przeciw polakożercy i
katolikożercy J. T. Grossowi). W internecie napisano o skrajnej
decyzji Nycza, który w roku 2013
pozbył
się ks. Józefa Maja z kościoła w podległej mu archidiecezji
warszawskiej :
„W
ten sposób kard. Nycz niewątpliwie chce likwidacji jedynego w
Warszawie środowiska chrześcijańsko - patriotycznego działającego
bez przerwy od 1980 roku.
Na Służewie miały swój punkt
kontaktowy liczne środowiska. I SoliDeo, i ludzie przypominający o
KL Warschau i kilka mniej znanych ale bardzo zacnych stowarzyszeń, i
dawni działacze NZS oraz Solidarności. Tam też było miejsce
kontaktu polityków naszej opcji z zapleczem społecznym, zwłaszcza
ze środowiskiem naukowym. Tam spotykali się profesorowie
warszawskich wyższych uczelni, działacze związkowi, dyplomaci (Ks.
Maj był bowiem również kapelanem kilku ambasad) i „nasi”
przedsiębiorcy. (...) Po przejściu na emeryturę ks Maj wcale nie
zamierzał likwidować tego ośrodka. Czynił przygotowania do
przeniesienia go do nowo powstałego ośrodka szkolenia kapelanów
środowiskowych, którego funkcjonowanie zamierzał sfinansować z
własnych pieniędzy.
Niestety
wszystkie te plany chyba nie będą zrealizowane ponieważ abp. Nycz
postanowił pójść na rękę tym wszystkim, którzy chcą w Polsce
doprowadzić do konfrontacji społecznej, być może do użycia siły
przeciwko opozycji i zlikwidował ostatni chyba punkt kontaktowy tak
odległych środowisk, środowisk które łączyło tylko jedno –
Polska jako miejsce ich funkcjonowania i skazał ks. Maja na banicję.
To oczywiście nie prawda, że wszyscy którzy przychodzili do św.
Katarzyn byli Polakami, że chcieli dobra naszego kraju, ale wszyscy
byli związani z naszym krajem i można było rozmawiać o sprawach
publicznych. (...) Jedyne co w tej chwili pozostaje to modlić się o
łaskę rozumu dla kard. Nycza”.( Por. Kard.
Nycz uśmiercił św. Katarzynę - Ex Cathedra @
mixxtec.mixxt.pl/networks/forum/thread.29581719
sie 2013 - Z tą „łaską rozumu”dla Nyucza , to chyba jednak
przesada, to na prawdę jakiś niewykonalny cel-JRN).
Ilość
księży prześladowanych przez niektórych hierarchów za
„niepoprawność polityczną” jest niewątpliwie o wiele większa,
niż tu wymieniłem. Ja pisałem tylko o tych duchownych, których
znam osobiście.
W
przeciwieństwie do omówionych wcześniej hierarchów ksiądz biskup
Jan Tyrawa nie jest ani lemingiem, ani lewakiem. Mam nadzieję
więc, że jak najszybciej wycofa się z decyzji godzących w tak
wspaniałego duchownego intelektualistę jak ks. prałat Roman
Kneblewski.
A
teraz przypomnę parę faktów pro domo sua. Z
jednej strony byłem uderzany przez paru niegodziwców w purpurze:
Życińskiego i Nycza. Z drugiej strony jednak miałem zaszczyt być
przez dwie doby gościem u wspaniałego intelektualisty i patrioty
ks. arcybiskupa szczecińskiego Andrzeja
Dziengi.
Jeden z wcześniejszych arcybiskupów szczecińskich.
Przykucki
zawsze przybywał na moje spotkania w Szczecinie i nazwał mnie „
apostołem współczesnego patriotyzmu”. Miałem przyjemność
gościć na kolacji u innego wspaniałego hierarchy ks. arcybiskupa
Henryka
Hosera.
Wielkim przyjacielem duchowym był dla mnie od zawsze ks. biskup
Edward
Frankowski,
prawdziwy święty za życia, który napisał piękny wstęp do
jednej z moich książek. Najwybitniejszy znawca mediów w Kościele
katolickim w Polsce ks. biskup Adam
Lepa
nazwał mnie na spotkaniu w Łodzi „najodważniejszym z Polaków”.
Od innego wspaniałego hierarchy ks. biskupa Ignacego
Deca
otrzymałem w darze pamiątkowy pierścień. Ksiądz biskup
Stanisław
Stefanek
uczestniczył w uroczystości przyznania mi honorowego obywatelstwa
miasta Jedwabne.
Bardzo
mocno zaprzyjaźniłem się z niezwykle szlachetnym „Sprawiedliwym
wśród Narodów Świata” ks. Albinem Małysiakiem, który
uczestniczył w dwóch moich spotkaniach antygrossowych. Mała
anegdota o ks. biskupie Małysiaku. Dzwonię do niego kiedyś o godz.
22- ej. Siostra zakonna mówi, że ten 93 -letni biskup jest
nieobecny w domu, gdzieś biega po mieście. Dzwonię o 23- ej -to
samo -ks. biskupa nie ma jeszcze w domu. Sytuacja powtarza się
następnego dnia. Dopiero trzeciego dnia udało mi się schwytać
księdza biskupa telefonicznie. Zadowolony z tego, mówię do ks.
biskupa: „Ekscelencjo, jak ja księdzu biskupowi zazdroszczę tego,
że może tak późno wracać do domu. Moja żona daje mi szlaban już
o 21 3o, po której to godzinie już muszę bezwzględnie być w
domu”. O ks. biskupie K. Ryczanie już wspominałem. Dzięki ks.
biskupowi E. Frankowskiemu udało mi się odbyć bardzo wzruszającą
rozmowę z ks. arcybiskupem Ignacym Tokarczukiem. Z kolei ks.
arcybiskup Józef Michalik dziękował mi w liście do katolickiego
tygodnika „Niedziela” za wystąpienie na łamach tego tygodnika w
jego obronie przeciw głupawemu i złośliwemu artykułowi
redaktora „Wyborczej” M. Beylina. Dodajmy do tego licznych
zaprzyjaźnionych duchownych, takich jak ksiądz infułat Ireneusz
Skubiś, ksiądz Józef Maj, ksiądz Stanisław Małkowski, ks. prof.
Zygmunt Zieliński, ks. red. Ryszard Halva, ks.prałat Stanisław Mac
ks. prof. Roman Piwowarczyk, ks. poeta Janusz Kozłowski, o. Piotr
Andrukiewicz, o. Janusz Cydzik, o. Janusz Dyrek, o. Janusz
Zbudniewek, o. paulin Eustachy Rakoczy, oraz zmarli już niestety:
o. Zacharjasz Jabłoński, o. Gordiasz Józef Słaboń, ks. Bolesław
Witwicki z Malmö
w Szwecji i
kapłan Rodzin Katyńskich ks. prałat Zdzisław Peszkowski i wielu,
wielu innych. Pomimo tego jednak wciąż myślę z goryczą o
niektórych duchownych - szkodnikach , którzy jak widać nie mieli
Polski w sercu (Życiński, Nycz, etc.) i o tych duchownych, którzy
mnie zdradzili. Czyż nie może być przykro komuś, kto od
dziesięcioleci
konsekwentnie walczy w obronie polskości i wiary, a dostaje
niejednokrotnie razy od szemranych niby „swoich”- złych ludzi -
arcybiskupów i innych. Jeśli mnie nie przeproszą, wszyscy będą
dokładnie opisani i rozliczeni w mym kilkutomowym „Alfabecie
Jerzego Roberta Nowaka”. W myśl zasady „Spisane będą czyny i
rozmowy” nie będzie żadnego „zmiłuj”. Jako historyk mam
obowiązek ujawniać także bardzo gorzką prawdę!
P.S.
W poprzednim numerze „Warszawskiej Gazecie” (nr z 19 maja 2017
roku ) ukazało się kilka kolejnych tekstów w obronie księdza
prałata Romana Kneblewskiego, w tym podpisane przez 17 osób ze
środowisk intelektualnych, m.in. dwóch znaczących księży,
oświadczenie naszego Forum Myśli Polskiej na ten temat.
Ta
szybka reakcja w sprawie tak niesłusznie szkalowanego znakomitego
duchownego pokazuje jak bardzo potrzebna była inicjatywa naszego
intelektualnego Forum Myśli Polskiej. Nota bene był to pomysł
słynnego pisarza Stanisława Srokowskiego. Dzięki nam nikt
uczciwy i myślący niezależnie, po zaatakowaniu nie będzie
samotny. I zawsze będzie mógł liczyć na nasze zdecydowane
wsparcie. I to jest jeden z najważniejszych celów naszego Forum
Myśli Polskiej. Czas przystąpić do kontrofensywy intelektualnej
wobec dogorywającego, ale jeszcze umiejącego boleśnie ranić
ludzi, michnikowskiego szmatławca z Czerskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz