Szczerze
zdumiało mnie uczestnictwo prezydenta AA. Dudy w pogrzebie Andrzeja
Wajdy. Chodzi nie tylko o to, że Wajda był jadowitym
przeciwnikiem rządów Dobrej Zmiany, ale także o to, że przez
dziesięciolecia bez wahania plugawił historię Polski w imię
swoistego masochizmu narodowego. O ileż mądrzejszy od prezydenta
A. Dudy okazał się w sprawie zachowania po śmierci Wajdy Jarosław
Kaczyński. Kiedy posłowie przyjmowali uchwałę, w której Sejm
uczcił pamięć zmarłego reżysera Andrzeja Wajdy, prezes PiS,
Jarosław Kaczyński wstał i... ostentacyjnie opuścił salę
posiedzeń!
Jako
jeden z pierwszych poznał się na wymowie twórczości Andrzeja
Wajdy nieoceniony Stefan Kisielewski („Kisiel”). W swych
„Dziennikach” zapisał pod datą 13 grudnia 1969 r.: „W kinie
widziałem po raz pierwszy „Lotną” Wajdy. To ostatnie oburzyło
mnie okropnie, choćby jako żołnierza Kampanii wrześniowej. Jak
można było na tle narodowego dramatu wykoncypować tak niesmaczną
bzdurę, istną antologię stereotypów z Mniszkówny rodem, to już
tajemnica tego reżysera (Wajdy), który nie wiedząc o tym lubuje
się w karykaturowaniu polskości (...)”. (Podkr. -JRN) Por.
S. Kisielewski : „Dzienniki”, Warszawa 1996, s.311).
Antypolskie
fałsze w filmach Wajdy
Andrzej
Wajda był niewątpliwie największym reżyserem powojennego
polskiego kina, słynnym z malarskości jego filmów. Stworzył kilka
prawdziwie wielkich filmów, choćby „Ziemię Obiecaną”,
„Człowiek z marmuru”, „Bez znieczulenia” i „Wesele” oraz
wybitnych filmów takich jak „Człowiek z żelaza” czy „Korczak”.
A jednak zbyt liczne filmy Wajdy, nawet prawdziwie dobre
artystycznie, tak jak „Popiół i diament” były przesiąknięte
koniunkturalizmem politycznym. Wajda był bowiem zawsze typem
karierowicza, gotowego mnożyć fałsze w swoich filmach dla
przyspieszenia osobistej kariery. Sam Wajda po latach wyznawał w
wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” z 2-3 marca 1996 r., że połowy
filmów chętnie by się pozbył ze swego dorobku twórczego. Myślę,
że jeszcze gorszy był bilans „dokonań” Wajdy po 1989 r.
Debiut
Wajdy, skażony podłymi fałszami -„Pokolenie”
Już
pierwszy film Wajdy „Pokolenie” wyprodukowany w 1955 r. był
wyrazem niebywałego skundlenia i lizusostwa Wajdy wobec komunizmu.
Przyznawał to nawet tak zaprzyjaźniony z Wajdą Adam Michnik,
pisząc w bardzo skądinąd panegirycznym wobec Wajdy tekście o
„Pokoleniu”: „Zaczynał (Wajda- JRN) tyleż typowo, co
paskudnie. „Pokolenie”, film, według powieści Bogdana
Czeszko, nie różni się niczym od reszty produkcji artystycznej
socrealizmu: historyczne kłamstwo i bolszewicki moralizm,
sentymentalizm i artystyczna tandeta. Film przedstawia wyjątkowo
wprost zakłamany obraz okupacji i antyhitlerowskiego ruchu oporu.
Polak- fabrykant, współpracuje z AK i kolaboruje na potęgę z
Niemcami. Armia Krajowa to jakieś paskudne typy, które wzbudzają
odrazę i powtarzają o staniu z bronią u nogi. Religia, to opium
dla mas, odwodzące od walki o wyzwolenie. Jedynymi sprawiedliwymi są
naturalnie komuniści”.(Podkr.-JRN. Cyt. za szkicem A. Michnika
:Popiół ułan polonez, „Magazyn Gazety Wyborczej” z13 maja
1994 r.)
Złamanie
przez Wajdę przysięgi, złożonej w AK
Wśród
łajdactw popełnionych przez Wajdę przy reżyserowaniu służalczego
filmu komunistycznego „Pokolenie” najpodlejsze wydaje się
złamanie przysięgi złożonej w AK 13 lat wcześniej - w 1942 r.
Szkalowanie AK, Narodu i Kościoła było niezwykle ordynarnym
przejawem wiarołomstwa Wajdy w kontekście tej przysięgi. Jak
przyznawał sam Wajda tekst tej przysięgi był bardzo jednoznaczny i
zobowiązujący do realizacji ideałów patriotycznych. Brzmiał on
jak następuje: „W obliczu Boga Wszechmogącego, Najświętszej
Marii, Królowej Korony Polskiej, kładę rękę na ten święty
krzyż, znak męki i zbawienia, i przysięgam, że będę wiernie i
nieugięcie stać na straży honoru Polski i o wyzwolenie Jej z
niewoli walczyć będę zawsze i ze wszystkich sił moich, aż do
ofiary z mojego życia. Wszystkim nakazom będę posłuszny, a
tajemnicy niezłomnie dokonam, cokolwiek by mnie spotkać miało”.
(Cyt. za: „Gazetą Wyborczą” z 7-8 czerwca 1997 r.)
Realizując
swój filmowy paszkwil Wajda faktycznie złamał wspomniana
przysięgę i zarazem popełnił jaskrawą targowicką zdradę
Narodu, któremu wcześniej zobowiązał się służyć. Okazał się
człowiekiem bez honoru. Tłumaczył się z tego dość
dziwacznie : „Gdy dziś czytam te słowa, włosy mi się jeżą na
głowie, jak mogłem wziąć takie zobowiązania na siebie, ale
równocześnie jest w tym coś pięknego, wspaniałego i do dziś
pamiętam krzyż, pamiętam mieszkanie, w którym ta przysięga się
odbyła”.
(Por. tamże). W kontekście złamania przez Wajdę przysięgi z AK trzeba dodać, że było
(Por. tamże). W kontekście złamania przez Wajdę przysięgi z AK trzeba dodać, że było
To tylko pierwsze z wielu
kłamstw i oszczerstw przeciw Narodowi, które popełnił Wajda w
następnych latach, choćby w osławionej „Lotnej”. Jakże
prawdziwe w odniesieniu do tych nikczemnych działań Wajdy wydają
sie stwierdzenia George’a Orwella w jego tekście,
piętnującym kłamstwa brytyjskiej prasy w 1944 r. o Powstaniu
Warszawskim. Liczni brytyjscy dziennikarze, a nawet intelektualiści,
przekupieni przez ambasadę sowiecką, atakowali Powstanie
Warszawskie jako rzekomą szkodliwą antysowiecką ruchawkę.
Oburzony Orwell zaatakował ich antypowstańcze kłamstwa, pisząc
m.in.: „Oto moje przesłanie dla lewicowych dziennikarzy i do
intelektualistów- generalnie. Pamiętajcie, że zawsze płaci się
za nieuczciwość i tchórzostwo. Nie myślcie, że przez całe lata
będziecie liżącymi buty propagandystami sowieckiego reżimu, a
potem nagle powrócicie do duchowej przyzwoitości. Gdy się raz
stało kurwą, jest się zawsze kurwą. (Podkr.-JRN). Cyt. za: R.
Umiastowski : „Poland, Russia and Great Britain 1941 -1945. A Study
of Evidence, London 1946 . Por. również G. Orwell : „I ślepy by
dostrzegł. Wybór esejów i felietonów, tłum. Bartłomiej
Zborski), Kraków 1990, s. 150) i J. R. Nowak :„Myśli o Polsce
i Polakach”, Katowice 1994,s .254).Myślę, że to ostatnie
podkreślone przez mnie zdanie w pełni można odnieść do Wajdy,
przypominając choćby tak kurewsko zakłamany jeden z ostatnich jego
filmów - panegiryk na cześć L. Wałęsy.
„Bajdy
pana Wajdy” w antypolskiej „Lotnej”
Niewiele
lepsze były, kilka z późniejszych filmów Wajdy na czele z
osławioną „Lotną”.
Służąc PRL-owskiej kampanii obrzydzania historii Drugiej Rzeczpospolitej, Wajda ośmieszył jako wyraz skrajnej głupoty polskiej w filmie „Lotna” rzekomą szarżę polskich ułanów na niemieckie czołgi. Ani przez chwilę nie troszczył się przy tym, o taki „drobiazg”, iż nigdy w rzeczywistości nie doszło do takiej wymyślonej przez niego szarży. Ani o to, że powielał w ten sposób tylko fałsze dawnej propagandy nazistowskiej, próbującej banialukami o rzekomej szarży ośmieszyć polski opór w świecie.
Służąc PRL-owskiej kampanii obrzydzania historii Drugiej Rzeczpospolitej, Wajda ośmieszył jako wyraz skrajnej głupoty polskiej w filmie „Lotna” rzekomą szarżę polskich ułanów na niemieckie czołgi. Ani przez chwilę nie troszczył się przy tym, o taki „drobiazg”, iż nigdy w rzeczywistości nie doszło do takiej wymyślonej przez niego szarży. Ani o to, że powielał w ten sposób tylko fałsze dawnej propagandy nazistowskiej, próbującej banialukami o rzekomej szarży ośmieszyć polski opór w świecie.
Bardzo
ostro napiętnował „Lotną” słynny krytyk i eseista Andrzej
Kijowski. W tekście: Jak powstaje szmira, „Przegląd
Kulturalny” , nr 44 z 1959 r., Kijowski pisał: „W tym filmie
wszystko jest tak głupie i fałszywe, tak potworne w swej ślepocie
artystycznej, tak sprzeczne z nastrojami i współczesną kulturą
polskiego społeczeństwa”. Ostro atakował wymowę „Lotnej”
wybitny poeta i prozaik patriotyczny Jerzy Narbutt. Jak
akcentowała Julia M. Jaskólska: „Jerzy Narbutt we
felietonie „Bajdy pana Wajdy” przypomniał, że ta znana
absurdalna scena z „Lotnej” (szarży polskich ułanów na czołgi-
JRN), to powtórka z Goebbelsa, który, chcąc w opinii
światowej ośmieszyć Polskę i Polaków, pierwszy puścił w obieg
owe kłamstwo. „Czy pan Wajda musiał być tym drugim, który
postanowił goebbelsowską fikcję kolportować dalej, wiedząc
przecież, że niczego podobnego w Kampanii Wrześniowej nie było i
być nie mogło, gdyż kawaleria polska nie składała się z
idiotów?”- pytał Narbutt”. (Por. J. M. Jaskólska: Bajdy pana
Wajdy - reaktywacja?, „Nasza Polska” z 8 grudnia 2009 r.)
Sam
Wajda, w poczuciu bezgranicznej buty, wyraźnie nie przejął się
krytykami jego ordynarnych fałszów historii w „Lotnej”. Złe
krytyki tłumaczył tym, że: „Na atakowaniu tego filmu
skonsolidował się polski nacjonalizm”. (Por. Gry i zabobony. Mówi
Andrzej Wajda. Spisał Marek Sadowski, „Rzeczpospolita”
13-14 kwietnia 1991 r.)
„Popiół
i diament” jako „Gówno i zamęt”
Szkody
wyrządzane obrazowi historii narodowej Polski przez tak głośne
filmy polskiej szkoły filmowej jak „Popiół i diament”, Kanał”
czy „Popioły” Wajdy były tym większe, im wyższy był ich
poziom artystyczny. Ułatwiało to zauroczenie widzów i nieświadome
przejmowanie ich przesłania, częstokroć całkowicie sprzecznego z
prawdą historyczną Wiele osób przyciągał pięknem swej wizji
artystycznej „Popiół i diament”, co na ogół powodowało
przymykanie oczu na kryjące się w tym filmie . wyjątkowo
wyrafinowane zafałszowanie obrazu antykomunistycznego podziemia wraz
z końcową sceną, każącą umrzeć Maćkowi Chełmickiemu
na śmietniku -los przeciwników tzw. władzy ludowej). Film Wajdy
szedł tu w ślad za swym kłamliwym pierwowzorem - napisaną na
zamówienie Jakuba Bermana książką Jerzego Andrzejewskiego
o tym samym tytule. Słynna pisarka Maria Dąbrowska już w lipcu
1948 r. pisała o „Popiole i diamencie”, że jest „paszkwil,
na młodzież polską”, na Polskę w ogóle, nazywany powszechnie
„Gówno i zamęt”(...) Breza mówił o entuzjazmie, jaki wzbudził
Andrzejewski u czytelników - wszystko nieprawda; wzbudził entuzjazm
tylko u ludzi rządu, i to nie wszystkich, i u komunistów- i to nie
wszystkich. (Por. M. Dąbrowska: „Dzienniki powojenne 1945-1948”,
Warszawa 1996.,t.1,s.260). Wiele lat później również Sławomir
Mrożek bardzo ostro zdemaskował prokomunistyczne fałsze w
powieści Andrzejewskiego, pisząc: „W tej/ książce Armia
Czerwona przesuwa się przez ziemie polskie dyskretnie krokiem elfów,
czyli leśnych duchów (...) Według tej książki Polska w 1945
składała się tylko z durniów, oszustów, morderców, błaznów
zdegenerowanych inteligentów (...), czyli przedstawicieli i obrońców
Starego (...) oraz ze szlachetnych, mądrych komunistów, czyli
przedstawicieli Nowego”. (Por. S. Mrożek : „Popiół i diament”,
paryska „Kultura” nr 1-2 z 1983 r.). Wiele laty później słynny
reporter Krzysztof Kąkolewski nazwał książkę Andrzejewskiego
„oszczerczą i wyjątkowo nienawistną wobec Polski”. (Por. K.
Kąkolewski : Generałowie giną w czasie pokoju (85), „Nasza
Polska” 22 marca 2000).
Kłamstwa
Andrzejewskiego w „Popiole i diamencie” nie przeszkodziły
Wajdzie w służalczym sięgnięciu po ekranizację tak skrajnie
prokomunistycznej powieści. Andrzejewskiego. Przypomnijmy, co
Dąbrowska pisała o tej ekranizacji. Stwierdziła m.in.,: „Od
strony techniki filmowej, kompozycji i gry aktorów - świetne.
Potwierdza na nowo, że w filmie jesteśmy partnerem o znaczeniu
nie już europejskim, ale światowym”. Od strony treści -
przereklamowane. Nie podoba mi się to, co nie podobało się w
powieści. Jak powieść, film jest zafałszowany - znowu te same
schematy: eks-hrabiowe, eks-ziemianie jako jedyni wrogowie sytuacji,
jaka się w 1945 r. wytworzyła. Ten sam, co zawsze dotąd brak
zróżnicowania, du bien discernement. Wrogość do roku 1945 i
następnych była rzeczą bardzo zróżnicowaną - a istniała przede
wszystkim w masach. Jej symbolem może być ten chłop z Kieleckiego,
przypadkiem zgarnięty przez rosyjskie wywozy i który po powrocie z
sześcioletniego zesłania, zabił w swej chałupie okna od wschodu
na znak, że nie chce nawet patrzeć w tę stronę (...)”.(Por. M.
Dąbrowska: „Dzienniki... op. cit., t. 3, s. 336 ). Ekranizacja
„Popiołu i diamentu” przez Wajdę jeszcze mocniej utrwaliła, i
to w wyobraźni milionów widzów szkodliwe proreżimowe kłamstwa
Andrzejewskiego.
Antypolska
wymowa filmu Wajdy „Popioły”
Były
naczelny redaktor „Wprost” Marek Król komentował: „Nikt
tak konsekwentnie nie zwalczał w tamtych czasach popieranego przez
partię i rząd zjawiska wajdalizmu jak twórca tego zapomnianego
określenia – Antoni Słonimski. Co było istotą
wajdalizmu, wyjaśnia następny cytat z felietonu Słonimskiego.
„Niechęć swoją do romantycznych kart naszej historii wyraził
już Wajda w «Popiołach» Żeromskiego. Już nam pokazał, że
napoleonidzi, którzy nieśli do Polski sztandary wolności i hasła
rewolucji francuskiej, to były żałosne łachudry, kondotierzy
spraw przegranych, niepochowane trupy ziemi jałowej”. Mijały lata
i wydawać by się mogło, że wajdalizm rósł w siłę. Wizja
Polski jako brzydkiej panny na arenie międzynarodowej, niezbyt
lubianego członka rodziny europejskiej, zdominowała, wydawało się,
serca i umysły Polaków”. (Por. M. Król : Nie polezie orzeł w
GWna,wprost.pl.19 kwietnia 2010 )..
Atakujące
polskie „rzucania się” w historii filmy Wajdy w pierwszym
dziesięcioleciu po 1956 r. wyraźnie wpasowywały się jako wsparcie
głównego hasła komunistycznego przywódcy W.
Gomułki
z 1956 r.: „Tylko spokój może nas uratować”, ostrzegały, że
polskie bunty były wyłącznie bezsensowne i kosztowne Prawdziwy
masochizm narodowy, zajadła wręcz niechęć do polskiej historii
przebijały z kolejnych filmów A. Wajdy. Zafałszowując wymowę
powieści „Popioły”
Stefana Żeromskiego
przedstawił w swej ekranizacji tej książki niebywale ponury obraz
niepodległościowych walk polskich w dobie napoleońskiej. Jego
filmowe „Popioły” kończyły
się
sekwencją okaleczonych i pół - ślepych polskich żołnierzy
wracających spod Moskwy. Zaginęła w tym filmie prawda o
nadziejach epoki, prawda o tym, że właśnie w dobie Napoleona po
tylu wcześniejszych klęskach armia polska wkraczała triumfalnie do
stoilic zaborców, prawda, że u boku francuskiego sojusznika.
Prawda o „roku owym” i znaczeniu ówczesnego powrotu naszego
kraju na mapę Europy, dzięki czemu mogło powstać nawet
późniejsze polskie Królestwo Kongresowe. Jak wielkie były
ówczesne polskie nadzieje najlepiej świadczy powstały w owych
latach tak piękny i dziarski mazurek Dąbrowskiego.
Jerzy
Narbutt pisał w swych „Bajdach pana Wajdy” o zafałszowaniach
historii Polski w „Popiołach: „A
co tymczasem robi Wajda w swych filmowych „Popiołach"? Tworzy
film w konwencji realistycznej, a jednocześnie gwiżdże sobie na
dokonane przez nowszą historiografię ustalenie, iż na San Domingo
to Francuzi, a nie Polacy, dokonali rzezi na tubylcach. (Przeciwnie,
Polacy odmówili wykonania niemoralnego rozkazu, co po pewnym czasie
wytworzyło tam zwyczaj noszenia czapek o kroju rogatywki - taki
symbol wdzięczności rdzennych mieszkańców za postawę Polaków
sprzed lat). Żeromski mógł podać w swym dziele fałszywą wersję
wydarzenia, bo do tego sprostowania historycznego doszło dopiero po
jego śmierci - ale Wajdy nic nie tłumaczy z jego nieuctwa”.
Dodajmy do tego końcowy uogólniający komentarz J. Narbutta o
filmach Wajdy: „Wajda
dość szybko zauważył, że zarówno wśród cmokierów krajowych,
jak i w międzynarodowym lobby antypolskim można zyskać uznanie,
kpiąc z Polaków oraz ich ethosu. Trudno nie powinszować sprytu,
choć nie sposób gratulować wyboru”.
Z
kolei w filmach „Samson” i „Krajobraz po bitwie” Wajda
atakował rzekomy polski „antysemityzm”, mocno przyczyniając
się do upowszechniania kłamstw na ten temat w świecie. Pisano, że
w tym ostatnim filmie roiło się od „niesfornej polskiej mierzwy,
rzeczników Polski biskupio - pułkownikowskiej”. Wrogowie
polskiego patriotyzmu z tym większą werwą chwalili Wajdę właśnie
za ośmieszanie i „karykaturowanie polskości”. Nikczemny
antypolski paszkwilant Zygmunt Kałużyński perorował w
1963 roku: „Film polski(…) zabrał się do obdzierania ze skóry
głównego mitu narodowego o patriotycznym poświęceniu. Film nasz
zachował się tutaj wyjątkowo bezkompromisowo, brutalnie i nawet
nie bez masochistycznego nihilizmu. W „Kanale” wszyscy co do
jednego ginęli głupio i bez potrzeby”. Faktycznie Wajda był
zawsze pełen pogardy dla Polski i polskości. W postkomunistycznym
„Przeglądzie cytowano wypowiedź Wajdy na temat Polaków : „
Albo Niemcy, albo Sowieci, albo carat, zawsze ktoś i coś Polaków
tłumaczy. Polacy nie chcą przyznać się do własnej nieudolności,
do braku inicjatywy, do głupoty”. (Cyt. za „Przeglad” z 13
stycznia 2008 r.)
Wajda,
tak wsławiony później za swe prosolidarnościowe filmy „Człowiek
z marmuru” i „Człowiek z żelaza”, wcześniej przez całe
dziesięciolecia był wzorem skrajnego koniunkturalisty. Piotr
Łopuszański pisał w tekście „Twarze artysty” („Tygodnik
Solidarność” z 22 grudnia 2009 r.) o Wajdzie: „Był
kameleonem, który dostosowuje się do sytuacji, (podkr.- JRN).
Gdy w latach 60. modny stał sie temat żydowski nakręcił
„Samsona”, po latach, gdy znowu przyjdzie moda, jeszcze
„Korczaka”(...). Za Gierka brylował na salonach władzy, dostał
nagrodę państwową, później oddał hołd honorowemu górnikowi
PRL, Jarosławowi Iwaszkiewiczowi i zrealizował „Panny z
wilka”. Gdy było modne kino moralnego niepokoju, nakręcił
utrzymany w tej konwencji film „Bez znieczulenia”.(...) Gdy w
połowie lat 70. powstały organizacje opozycyjne wobec władzy,
które wystosowywały listy protestacyjne, Wajda po cichu
sympatyzował z nimi, lecz nigdy listu otwartego do władz nie
podpisał - nawet w sprawie skandalicznych zmian w konstytucji. Za to
dostawał paszport i liczne nagrody od władz PRL”. Jak przypomniał
Bronisław Wildstein w odniesieniu do zachowania się Wajdy po
puczu Jaruzelskiego w grudniu 1981 r.; „Bardzo pryncypialny
Jacek Kaczmarski napisał wtedy piosenkę pełną pretensji,
że artysta milczy za granicą na temat stanu wojennego. To wciąż
refleks jego reputacji gracza i ugodowca”. (Por. B. Wildstein : O
Wajdzie raz jeszcze, „ w Sieci” 127-23 października 2016 ).
Andrzej
Horubala przypomniał za „Małą Apokalipsą” T.
Konwickiego charakterystykę Wajdy jako skrajnego kameleona,
podaną w tej głośnej niegdyś książce: „Wyznaje w „Małej
Apokalipsie”
reżyser Władysław Bułat, będący oczywistą karykaturą Andrzeja Wajdy : „Polskę zgwałcono (...) Ja także zostałem zgwałcony. Ruchają mnie bydlaki, a ja się poddaję i nie poddaję zarazem, pojękując z cicha i gryzę ,gdzie mogę. Jestem gwałcony i nie ukrywam tego, że mnie gwałcą (...) Zgorzkniały (Bułat-JRN) zwierza sie idącemu ku samobójstwu narratorowi: „Popatrz zacząłem od filmu, który szkalował AK, czyli środowisko, z którego wyszedłem, następnie skręciłem obraz gloryfikujący to nieszczęsne AK. (...) Mój życiorys artystyczny to curriculum vitae poputczyka (...) Ja na kolorowo zrealizowałem linię partii, razem z nią kulałem od błędu do błędu”.(Cyt. za A. Horubala: Wajda jak PRL, „Do Rzeczy” 1 maja 2013 r.)
reżyser Władysław Bułat, będący oczywistą karykaturą Andrzeja Wajdy : „Polskę zgwałcono (...) Ja także zostałem zgwałcony. Ruchają mnie bydlaki, a ja się poddaję i nie poddaję zarazem, pojękując z cicha i gryzę ,gdzie mogę. Jestem gwałcony i nie ukrywam tego, że mnie gwałcą (...) Zgorzkniały (Bułat-JRN) zwierza sie idącemu ku samobójstwu narratorowi: „Popatrz zacząłem od filmu, który szkalował AK, czyli środowisko, z którego wyszedłem, następnie skręciłem obraz gloryfikujący to nieszczęsne AK. (...) Mój życiorys artystyczny to curriculum vitae poputczyka (...) Ja na kolorowo zrealizowałem linię partii, razem z nią kulałem od błędu do błędu”.(Cyt. za A. Horubala: Wajda jak PRL, „Do Rzeczy” 1 maja 2013 r.)
Jak
filmy Wajdy były wykorzystywane za granicą dla kształtowania
antypolskich wizji
Eksportowane
bardzo często za granicę filmy Wajdy faktycznie przynosiły wielką
szkodę wizerunkowi Polski i Polaków. Utrwalały fałszywy wizerunek
Polaków jako szaleńców, rzucających się z lancami na czołgi
(przejęty po propagandzie Goebbelsa obraz polskich ułanów
w „Lotnej), i zajadłych antysemitów („Samson”, „Krajobraz
po bitwie”, „Wielki tydzień” „
,etc.). A oto kilka próbek z zagranicznych recenzji filmów Wajdy - fragmenty z kilku recenzji węgierskich:
,etc.). A oto kilka próbek z zagranicznych recenzji filmów Wajdy - fragmenty z kilku recenzji węgierskich:
-
Z recenzji Istvána
Csika
z filmu „
Samson” A. Wajdy w czasopiśmie „Film,
színház muzsika”
z 2 listopada 1963 r. : „Nowy film Andrzeja Wajdy „Samson”.
Młody, pełen zapału do działań Jakub wyrusza uczyć się na
uniwersytecie i kończy dzień w więzieniu. Upokarzają go, łamią,
doprowadzają poprzez nagonkę do zabójstwa, tylko dlatego, że jest
Żydem. W jego losie A. Wajda wyraził los milionów. Jakub jest
tylko jednym spośród wielu. Jasno
widzi, że antysemityzm nie jest wynalazkiem niemieckim, nie jest
przywilejem Hitlera.
(Podkr.- JRN). (...) Tragedia Jakuba nie zaczęła się od wybuchu
wojny; jego los był już dawno przesądzony. Nacjonalistyczna,
półfaszystowska Polska równie mocno groziła jego egzystencji jak
rzesza hitlerowska, tylko jej metody były bardziej początkujące
(...) Niemcy
tylko kontynuowali podstępnie nieludzkie dzieło swych polskich
poprzedników, doprowadzili do urzeczywistnienia ich marzeń z
otwartym okrucieństwem”.
(Podkr.- JRN).
-
Z recenzji Istvána
Nemeskürtiego
(od
1972 r, jednego z szefów kinematografii węgierskiej) na temat
filmu „Lotna” Wajdy: „Film ten na przekór mylnym
interpelacjom, nie jest niczym innym niż dowodem daremności i
bezmyślności polskiej nacjonalistycznej pychy. Historia
wypowiedziała swój wyrok nad tym nacjonalizmem. Jest tylko rzeczą
tragiczną, że wykonanie wyroku powierzyła niemieckiej armii”.
-
Z recenzji I. Nemeskürtiego z filmu Wajdy „Popiół i diament”:
„Tam krząta się, tam oddycha cała Polska, nie tylko dawna,
podeptana przez niemieckie buty, ale również i elegancka, tańcząca
mazurka w stylu Piłsudskiego, której zmarłych ponowne
wskrzeszenie byłoby prawie tak samo niebezpieczne, jak zwycięstwo
faszyzmu”. (Obie recenzje cytuję za książką Nemeskürtiego: „A
filmművészet nagykorúsága” (Dojrzałość sztuki filmowej),
Budapest 1966,ss. 526, 531-532). Oto, jaki obraz Polski kreowały
zagranicą filmy A. Wajdy, nawet w tak przyjaznych nam Węgrzech.
Można sobie tym bardziej wyobrazić jakie efekty wywoływały te
same filmy Wajdy w dużo mniej dla nas sympatycznych środowiskach
Niemiec, Izraela, USA czy nawet Francji.
„Smaż się w piekle, Wajda!” ☞
OdpowiedzUsuńhttp://ilustrowanytygodnikpolski.blogspot.com/2016/10/smaz-sie-w-piekle-wajda.html