Premier
B. Szydło wielokrotnie pokazała, że ma bardzo mężną
duszę. Dwa jej najlepsze wystąpienia pod tym względem, to
przemówienie w Strasburgu, gdzie zabłysnęła niebywałą
walecznością wobec przeważającej lewackiej większości PE i
niedawne posiedzenie w Sejmie, na którym niezwykle ostro
potraktowała luminarzy UE jako polityków prowadzących do zapaści
współczesnej Europy. Z tym większą satysfakcją przeczytałem we
wczorajszym „SuperExpressie” tekst KS. : „Szydło lepsza niż
Tusk”. W tekście pisano m. in: „Po 1O miesiącach władzy
Polacy darzą większym zaufaniem premier Beatę Szydło (54 l.) i
jej rząd niż Donalda Tuska (60l.) i jego ekipę. (...) Ocena
premier Beaty Szydło i byłego szefa rządu Donalda Tuska powstała
na podstawie średnich liczonych z wykorzystaniem danych CBOS, Kantar
Public (poprzednio RNS) oraz GOK Polonia. Porównania obu ekip
rządowych dokonano w 10 miesiącu sprawowania przez nich władzy.
Średnie oceny to przedział od -2(najbardziej negatywnej) do + 2
)najbardziej pozytywnej). I tak Beata Szydło uzyskała wynik O,O77,
a jej rząd O,O52. Donald Tusk w pierwszej kadencji swoich rządów
dostał ocenę O,O58, a jego ekipa O,O75).”
Podwawelska
miękkość” prezydenta A. Dudy
Tak
jak uważam wytypowanie B. Szydło na premiera przez J.
Kaczyńskiego za znakomity wybór. tak z kolei wytypowanie
przezeń A. Dudy na prezydenta jako największy
polityczny błąd prezesa PiS w ostatnich kilku latach.
Niejednokrotnie krytykowałem PiS za nadmierną miękkość (vide
teksty w stylu : „PiS szczeka, a nie gryzie”). w zestawieniu
premier B. Szydło z prezydentem A. Dudą widać wyraźnie, że to
pani premier zachowuje się jak prawdziwy twardy mężczyzna, a A.
Duda jak mięczakowaty zniewieściały jegomość, który jest tylko
„mocny w gębie”. Pięknie mówi na pewno. Ale takich krasomowców
- nieudaczników nie brakowało nam już w przeszłości. Najlepszym
polskim mówcą w całym XIX stuleciu był skrajny demagog generał
Ludwik Mierosławski, który przegrał wszystkie dowodzone
przez niego bitwy w Polsce i we Włoszech, i był nazywany „generałem
klęski”. A Duda na razie przegrywa prezydenturę. Czy przywódcy
PiS to widzą? Różnice między premier Szydło a prezydentem Dudą
wyrażają się już w odmiennościach ich rodowodów. Premier Szydło
jest twardą córka górnika. Mięczak prezydent Duda jest synem
eleganckiego, profesora Politechniki o wyraźnie miękkim
charakterze.
Ponad
rok temu, bo już 11 kwietnia 2016 r. pisałem na tym blogu w
tekście pt. „Kto rozmiękcza prezydenta A. Dudę?” m.in.: „Po
pierwsze zdumiało mnie i wręcz zaszokowało to, że w wywiadzie dla
‘Rzeczpospolitej” z 7 kwietnia 2016 r. prezydent A. Duda wycofał
się z tak trafnego stwierdzenia o opozycjonistach modlących się
„Ojczyznę dojną racz nam wrócić panie”. Prezydent nagle
uznał, że „były to słowa niepotrzebne”, co było nawet
zupełnie nieuzasadnioną formą przeprosin. Po co ? Po drugie, w
dniu 10 kwietnia 2016 r. wystąpił w przemówieniu na Krakowskim
Przedmieściu z apelem o wzajemne wybaczenie w słowach: „Wiecie
wszyscy i mówię
to z pochyloną głową, (podkr.-JRN)
że było potem także tutaj wiele dramatycznych zdarzeń.
Często gorszących zdarzeń, do jakich nigdy nie powinno dojść
w Rzeczypospolitej. To te wydarzenia
wlały w serca, wiele serc, dodatkową gorycz, dodatkowe
rozżalenie, czasem i wiele gniewu. Dlatego zwracam się dziś
do wszystkich z apelem - wybaczmy! Wybaczmy to wszystko
sobie wzajemnie! Wszystkie niepotrzebne, przede wszystkim
niesprawiedliwe słowa, wszystkie gorszące zachowania, wszystkie -
także i momenty poniżenia. (Podkr.
– JRN).
Apeluję o wybaczenie, bo ono jest dzisiaj i nam,
i Polsce, której przyszłość musimy budować, wspólnie,
ogromnie potrzebne. Ono jest niezbędne”.
Nie
rozumiem, dlaczego prezydent A. Duda apelował o wzajemne
wybaczenie urazów w czasie, gdy władze dopiero zabierają się do
tak długo hamowanych rozliczeń z różnymi być może nie tylko
„zaniedbaniami” ze strony PO, które doprowadziły do tragedii w
Smoleńsku. Czy nie za wielki pospiech w tym wybaczaniu tym
wszystkim, którzy tak długo blokowali ujawnienie pełnej prawdę o
przyczynach śmierci Prezydenta RP i 95 osób z polskich elit? I po
co ta pochylona głowa Prezydenta RP, który cały czas walczy
o dobrą sprawę, o Polskę? Dlatego bardzo dobrze się stało, że
jeszcze tego samego dnia prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław
Kaczyński konkretnie i dosadnie sprostował ten bardzo
nieprzemyślany apel prezydenta A. Dudy o wzajemne wybaczenie, mówiąc
: „ Polacy wielokrotnie mylili się, kiedy przebaczali zbyt
łatwo. Przebaczenie jest potrzebne, ale po przyznaniu się do winy i
wymierzeniu odpowiedniej kary”. (Podkr.- J.R.N.).
Redaktor
Stanisław Michalkiewicz celnie skomentował w „Najwyższym
Czasie:” z 29 kwietnia 2016 r. tak niefortunną wypowiedź
prezydenta A. Dudy o wzajemnym wybaczaniu, pisząc: „W swoim
przemówieniu pan prezydent Duda podkreślił potrzebę wzajemnego
wybaczania. Ta wzajemność sugeruje, że jakaś wina jest po obydwu
stronach sporu, podczas gdy wiadomo, że tak nie jest, że wina
jest tylko po jednej stronie, po stronie zdrady i zaprzaństwa
(podkr.-JRN), podczas gdy strona druga nie tylko jest w tej sprawie
całkowicie bezwinna, ale w dodatku obrócono przeciwko niej cały
„przemysł pogardy”.Czy prezydent A. Duda nie rozumie takich
prostych rzeczy, czy po prostu nazbyt przesiąkł ideologią swej
dawnej partii- Unii Wolności? Ręce opadają...
Dziś
dodałbym do cytowanych wyżej moich słów z 11 kwietnia 2016 r.
pytanie: „A za co właściwie mielibyśmy prosić o wybaczenie
ludzi z SLD, Ruchu Palikota, PO czy Nowoczesnej? To nie ludzie obozu
patriotycznego są winni zamordowania od 1989 r. przez tzw.
Nieznanych Sprawców blisko 8o osób ze względów politycznych, w
tym, m.in. księży: S. Niedzielaka, S. Suchowolca, S.
Zycha, prezesa NiK-u W. Pańko, rzecznika
„Solidarności” Ursusa A. Krzepkowskiego, europosła F.
Adwenta i blisko 20 osób po zamachu smoleńskim. To nie ludzie
obozu patriotycznego spowodowali upadek stopy życiowej milionów
osób na skutek szokowej terapii w ramach Planu Sorosa- Sachsa
-Balcerowicza i „złodziejskiej prywatyzacji”. Przedwczoraj
rozmawiałem telefonicznie z panią Alicją Adwent, wdową po
zamordowanym w rzekomej katastrofie europośle Filipie Adwencie (w
katastrofie zginęło razem 6 osób, w tym cztery osoby z rodziny
Adwentów). Jakże przydałaby się osobista konfrontacja tak łatwo
wybaczającego za innych prezydenta A. Dudy z panią Alicją.
Powiedziałaby mu na pewno wprost co myśli o jego tak niemądrym i
fałszywym poczuciu miłosierdzia wobec osób,. które nigdy nie
wykazały żalu za swe grzechy (zbrodnie) i nie dokonały
zadośćuczynienia za nie.
21
listopada 2016 r. pisałem w tekście „PiS szczeka a nie gryzie”
o szkodliwej delikatności prezydenta A. Dudy wobec wrogów przemian,
iż: „Najskrajniejszym przykładem miękkości PiS-u wobec wrogów
Dobrej Zmiany jest zachowanie prezydenta RP Andrzeja Dudy, (...) Parę
dni temu jednak znów usłyszeliśmy kolejny nonsens ze strony p.
prezydenta: wezwanie do przygotowania w przyszłości wspólnego
marszu ze wszystkimi Polakami, niezależnie od opcji. A więc także
z byłymi agentami i prześladowcami "Solidarności", z
licznymi targowiczanami z KOD-u czy z PO, z chorymi na wściekliznę
aborcyjną feministkami. Absolutnie nie podoba mi się m odel
wszechwybaczającej prezydentury. Chciałbym prezydentury twardo
reformatorskiej i rozliczeniowej. Powyższy pomysł, to kolejna
bzdura, której najwyraźniej nie wyperswadowali p. .prezydentowi
jego w większości niezbyt wydarzeni doradcy. To ci doradcy ponoszą
też gros odpowiedzialności za fatalny dobór osób do Narodowej
Rady Rozwoju przy prezydencie. Rady, w której obok niektórych
świetnych osób, takich jak choćby profesor Andrzej Nowak,
znalazło się wiele ludzi niepotrzebnych, czy wręcz
szkodliwych. Takich jak stary PRL-owski karierowicz, powiązany z
bezpieką (wg. opracowania Sławomira Cenckiewicza) i b.
SLD-owski minister Adam Daniel Rotfeld, czy skrajny germanofil
Piotr Buras, których natychmiast skrytykowałem po ogłoszeniu
składu Rady. Ci dwaj na szczęście już sami z własnej woli
opuścili Radę. Dalej siedzą w niej jednak różni lewaccy doradcy
ekonomiczni spod znaku L. Balcerowicza, począwszy od
Stanisława Gomułki po b. szefa doradców ekonomicznych
Kwaśniewskiego - Witolda Orłowskiego, czy tak długo
związanego z Unią Demokratyczną -Jerzego Osiatyńskiego. Kto
podpowiedział prezydentowi Dudzie tak nieciekawe persony?”.
Zdumienie budzą niektóre pominięcia we wspomnianej Radzie.
Dlaczego pominięto np. b. wiceministra obrony Romualda
Szeremietiewa, najlepiej znającego się na wojskowości
prawicowego polityka. Znalazł się za to w Radzie gen. Edward
Pietrzyk, który przez pięć lat od 2009 r. spędził na
„zdobywaniu doświadczeń wojskowych” jako ambasador w Korei
Północnej. Podziwiam faceta, który wytrzymał pięć lat
bezbrzeźnej nudy w „imperium” Kima.
Ostatnie
kilka miesięcy, poza fatalnymi bzdurzeniami prezydenta A .Dudy o
rzekomym zagrożeniu antysemityzmem, przy całkowitym milczeniu o
dużo większym zagrożeniu antypolonizmem, przyniosły kolejne
przykłady miękkości i zaniechań prezydenta w bardzo ważnych
sprawach. Zapytam np., dlaczego prezydent A. Duda, uchodzący za
niezwykle nabożnego, nie potępił tak bluźnierczego i łamiącego
prawo przedstawienia „Klątwy” w Teatrze Powszechnym w Warszawie
? Dlaczego nie zabrał głosu w czasie kilkutygodniowej anarchicznej
okupacji mównicy sejmowej na przełomie 2016-2027 r. z potępieniem
jej bezkarnych opozycyjnych, a raczej dywersyjnych organizatorów?
Przykłady takiej bierności prezydenta A. Dudy wobec szalejącego
zła są aż nadto liczne.
Kończy
się bezkrytyczna „adoracja” p. prezydenta A. Dudy
Przerwane
zostały miodowe miesiące bezkrytycznych panegiryków na część
„naszego prezydenta” A. Dudy. Stopniowo mnożą się krytyki
różnych aspektów jego „dokonań”. Do pierwszych tego typu
krytyk należał tekst Witolda Gadowskiego, krytykujący
prawdziwie kumoterskie włączenie Andrzeja Sabatowskiego do
składu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Sabatowski poza tym, że
jest ojcem byłej sympatii Kingi Dudy, „wyróżnił się”
głównie jako pełnomocnik ds. etyki osławionego Hajdarowicza
w czasie, gdy wyrzucał z „Rzeczpospolitej” tak wybitnych
dziennikarzy jak Paweł Lisicki. Od dawna zgodna krytyka
prezydenta A. Dudy za jego iście szabesgojowską stronniczość
prożydowską występuje w tekstach Grzegorza Brauna, Stanisława
Michalkiewicza i moich.
G.
Braun o „gestach na pokaz i pustych frazesach” prezydenta A.
Dudy
Przypomnę
tu chociażby syntetyczny krytyczny osąd prezydenta Dudy przez
Grzegorza
Brauna
w „Najwyższym Czasie” z 10 września 2016 r. ( wywiad Roberta
Pazio
z Braunem pt. „Trend konformistyczny”). Braun stwierdził tam
m.in. : „Niedawno minął rok urzędowania prezydenta Dudy i to
jest okazja do bardzo smutnych podsumowań (...) wyliczę: przymus
szczepionkowy, sankcjonowany wysokimi karami, pełna wyprzedaż
polskiego interesu narodowego i pamięci historycznej na kierunku
ukraińskim i litewskim przy jednoczesnym pełnym podporządkowaniu
własnej narracji wymogom politpoprawności na kierunku żydowskim.
(... ) Bezpieczeństwo i obronność należą do wiodących tematów
w retoryce propagandowej - ale i to nie ma pokrycia w w praktyce. Bo
gdzież jest aneks do raportu o likwidacji WSI (...) Pozostaje w mocy
ustawa 1066-legalizująca działania obcych służb na terytorium RP
(...)_Co robi prezydent Duda w towarzystwie pana Poroszenki
vel Walcmana?
Dokonuje wyprzedaży polskiego interesu bez żadnych widocznych
profitów (...) Czy Polska została kiedykolwiek z inicjatywy Kijowa
dopuszczona do stołu rozmów międzynarodowych ? W Kijowie rządzą
ludzie wyzbyci jakichkolwiek skrupułów i w związku z tym robią
politykę z poważnymi imperialistami: Moskwą, Waszyngtonem,
Berlinem i Londynem. Nawet z Paryżem od siedmiu boleści, ale nie z
Warszawą,
która wszystko daje darmo
(podkr.-JRN), więc w gruncie rzeczy nie jest do niczego potrzebna”.
Braun skrytykował również „bałamutną rewerencję wobec
Wałęsy”
w prezydenckiej gawędzie w stoczniowej sali BHP”,
mówiąc : „To jest po prostu mącenie ludziom w głowach. Doprawdy
mógłby pan prezydent skorzystać z okazji i polecić zebranym
lekturę paru książek, także i kilku filmów, które przypadek TW
„Bolka” naświetlają i wyjaśniają. Swoimi
gestami na pokaz i pustymi frazesami pan prezydent przyczynia się
do szerzenia zamętu”.
(Podkr.- JRN).
A
propos kontaktów prezydenta A. Dudy z L. Wałęsą. Przypomnę tu,
że nie wiadomo po co prezydent Duda podszedł w kościele do Wałęsy
i uścisnął mu rękę. Wałęsa szybko „odwdzięczył się”
prezydentowi. Już kilka dni później zagroził oskarżeniem
prezydenta Dudy w Strasburgu. Nie wiem czemu mimo woli przypomniało
mi się stare powiedzenie z tekstów Mickiewicza „nikt
krzyżackiego gadu nie ugłaszcze”.
Od
dawna bardzo ostro krytykuje prezydenta A. Dudę na swym blogu
Aleksander Ścios, podobno bliski współpracownik Antoniego
Macierewicza. Do najostrzejszych wystąpień Ściosa na temat A
.Dudy należał jego tekst na blogu z 30 kwietnia 2017 r. pt.
„Więcej i mniej wbrew radom nieprzyjaciół”. Ścios pisał tam m.in.: „Lista błędów i zaniechań prezydenta Dudy w kwestiach związanych ze sprawami bezpieczeństwa narodowego jest równie długa, jak rejestr werbalnych deklaracji, w których kandydat, a następnie prezydent III RP zapowiadał swoje zaangażowanie w ten obszar. Ponieważ wyborcom partii rządzącej odmawia się prawa do formułowania ocen i postulatów pod adresem pana prezydenta oraz wyłącza jego działania spod rzeczowej krytyki, wizerunek Andrzeja Dudy jest w tym zakresie obarczony potężną dawką demagogii, niewiedzy i fałszu (...) Wprawdzie pan prezydent wykazuje spore zdolności oratorskie i chętnie eksponuje się wśród tematów związanych z obronnością, to realne dokonania nie nadążają za medialnym wizerunkiem. Również dlatego, że w sprawie priorytetowej dla naszego bezpieczeństwa wewnętrznego – przecięcia wpływów rosyjskich na życie publiczne III RP, Polacy nie mogą liczyć na pomoc Andrzeja Dudy.
„Więcej i mniej wbrew radom nieprzyjaciół”. Ścios pisał tam m.in.: „Lista błędów i zaniechań prezydenta Dudy w kwestiach związanych ze sprawami bezpieczeństwa narodowego jest równie długa, jak rejestr werbalnych deklaracji, w których kandydat, a następnie prezydent III RP zapowiadał swoje zaangażowanie w ten obszar. Ponieważ wyborcom partii rządzącej odmawia się prawa do formułowania ocen i postulatów pod adresem pana prezydenta oraz wyłącza jego działania spod rzeczowej krytyki, wizerunek Andrzeja Dudy jest w tym zakresie obarczony potężną dawką demagogii, niewiedzy i fałszu (...) Wprawdzie pan prezydent wykazuje spore zdolności oratorskie i chętnie eksponuje się wśród tematów związanych z obronnością, to realne dokonania nie nadążają za medialnym wizerunkiem. Również dlatego, że w sprawie priorytetowej dla naszego bezpieczeństwa wewnętrznego – przecięcia wpływów rosyjskich na życie publiczne III RP, Polacy nie mogą liczyć na pomoc Andrzeja Dudy.
Publikacja
Aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI – to (jak w październiku 2015
roku zapewniał minister Szczerski) - „temat, którego nie
ma". Zdaniem samego prezydenta Dudy – „to nie jest
najważniejsza sprawa dla Polaków”. I choć wielu z nas
może mieć odmienną opinię, a wzrost aktywności środowiska b.
WSI potwierdza aktualność tego zagrożenia, pan prezydent nie
pozwoli nam skonfrontować faktów z jego wyobrażeniami o potrzebach
Polaków. Aneks nadal pozostanie tajny, co wyśmienicie ułatwia
prowadzenie rozmaitych gier i kombinacji operacyjnych przez ludzi
związanych z „długim ramieniem Moskwy”, a nas skazuje na
nieznajomość prawdziwych mechanizmów III RP.
O
sprawy poruszone w tym tekście, nie wolno pytać pana prezydenta.
Podobnie, jak w przypadku jego poprzednika, wokół Andrzeja Dudy
wytworzono medialny parasol ochronny i wykreowano fałszywe
wyobrażenia, oparte na pustosłowiu i telewizyjnych obrazkach. Pan
prezydent nie musi więc odpowiadać na niewygodne pytania i do
prezentacji swoich opinii może wybierać media kreślące lukrowany
wizerunek. Dzieje się to z krzywdą - dla nas, pozbawionych
ośrodka prezydenckiego, jako gwaranta silnych struktur
bezpieczeństwa, jak i dla samego Andrzeja Dudy, który przebywając
w medialnym „azylu”, nie ma szans wyrosnąć na dojrzałego
polityka i męża stanu.
Dziś,
gdy widać szczególną aktywność środowiska prezydenckiego w
podważaniu zaufania do Antoniego Macierewicza i sztuczne
kreowanie pana Dudy na mocnego decydenta w sprawach Sił Zbrojnych,
przypominam sobie o opinii wyrażonej onegdaj przez jednego z
największych nieudaczników na stanowisku szefa MON. W lipcu 2016
roku, Tomasz Siemoniak sformułował wielce życzliwą
recenzję - „Nie powiem złego słowa o działaniach
prezydenta Dudy w kwestii bezpieczeństwa. Bardzo dobrze je oceniam".
Do
tej, zaskakującej w ustach „opozycjonisty” pochwały, Siemoniak
dodał propozycję: „Zawsze mówię: więcej Andrzeja Dudy,
mniej Antoniego Macierewicza”.
Być
może pan prezydent wziął sobie do serca radę działacza PO i owe
„więcej” widzi tylko w kontrze do ministra Macierewicza, a jego
samego postrzega jako zagrożenie dla swojej pozycji. Przyznam, że
niespecjalnie obchodzą mnie ambicje polityczne Andrzeja Dudy. Ta
prezydentura nie zapewnia nam poczucia bezpieczeństwa, zaś zaplecze
polityczno-intelektualne pana Dudy nie jest zdolne do wypracowania
koncepcji strategii narodowej. „Sugestie” ludzi pokroju
Siemoniaka uważam więc za szkodliwe i zgubne dla Polski. Pochwały
- za najgorszą rekomendację. Jeśli mamy być krajem bezpiecznym i
wolnym od obcych wpływów, życzmy sobie na przekór radom
nieprzyjaciół – więcej Antoniego Macierewicza, mniej
Andrzeja Dudy”.
Ma pan prof. rację, ale mamy takie gender-społeczeństwo, że lepszy kandydat nie miałby żadnych szans na wygraną. Brak charyzmatycznego męża opatrznościowego w kraju - chociaż jak Lepper.
OdpowiedzUsuńSwietny artykuł! Tak wielu oszukał Duda - Złotousty!
OdpowiedzUsuń