))Zapraszamy na Oficjalną Stronę internetowa Jerzego Roberta Nowaka((

wtorek, 14 listopada 2017

Rozbić fałszywe mity o stosunkach polsko-żydowskich (II)

Szokujące wrażenie robi obraz historii stosunków polsko-żydowskich od pierwszej połowy XIX wieku do pierwszej wojny światowej. Jeszcze w latach 50-tych XIX wieku stosunki te układały się na ogół zupełnie dobrze, bez większych zakłóceń. Następne pół wieku wystarczyło jednak do ich dramatycznego pogorszenia, i to głównie z powodu skrajnych szowinistycznych działań Żydów, zwłaszcza w efekcie napływu masy Żydów rosyjskich, tzw. litwaków, którzy nie związani dotąd z Polską stali się zajadłymi rusyfikatorami. Sprawa ta ciągle jest za mało znana i pokazywana, choć gruntownie przeczy zrzucanym na Polaków, a zwłaszcza na endecję i Romana Dmowskiego zarzutom o pogorszenie stosunków polsko-żydowskich. Wielką winę za budowanie muru między Polakami a Żydami ponosili też żydowscy działacze (Włodzimierz Żabotyński w 1910 r. i Martin Buber w 1914 r.), którzy wysunęli tak niebezpieczny dla Polski projekt Judeo-Polonii. Tj. stworzenia przez Żydów z pomocą zaborców na ziemiach polskich państwa żydowskiego, które zablokowałoby idee niepodległościowe Polaków. Do tego doszła szczególnie nieczysta, wręcz haniebna międzynarodowa antypolska akcja żydostwa z Niemiec, Stanów Zjednoczonych i paru krajów zachodniej Europy w czasie pierwszej wojny światowej. Żydowska kampania oszczerstw w mediach miała na celu przeszkodzenie w powstaniu tak niewygodnego dla Żydów niepodległego państwa polskiego, zdominowanego przez ludność katolicką. Akcja ta, wyjątkowo bezczelna i chamska w swej kłamliwości, a dziś przemilczana przez historyków żydowskich, wywołała bardzo silny protest w Polsce, zaostrzając wzajemne stosunki Polaków i Żydów. A przecież mogło być inaczej. Bez tych niedopuszczalnych żydowskich akcji antypolskich wzajemne stosunki miedzy Polakami a Żydami mogłyby układać się o wiele lepiej. Dość przypomnieć, że w połowie XIX wieku nie było większych zakłóceń tych stosunków, a obraz Polaków w świecie był nader odległy od późniejszych oskarżeń kreujących nas na czołowych antysemitów świata.
 
Cytowałem już w pierwszym odcinku tego tekstu niezwykle pochlebna opinię feldmarszałka Prus Helmuta von Moltke, skądinąd zajadłego wroga Polski o wyjątkowo wielkiej tolerancji wobec Żydów w Polsce przez stulecia. Warto dodać do tej opinii wypowiedź innego Niemca, skądinąd bardzo szowinistycznego, Fryderyka Engelsa, który marzył o „odebraniu Polakom na zachodzie wszystkiego, co się da”. (Por. J. R. Nowak: „Myśli o Polsce i Polakach”, Katowice 1994,s. 128.) Otóż nawet Engels, pełen uprzedzeń wobec Polaków, przyznawał w swym dzienniku z 1848 r. ogromną tolerancję i... naiwność Polaków w stosunku do Żydów, akcentując : „Tolerancja religijna, panująca ongi w Polsce, oraz ich różne właściwości charakteru, których brakowało Polakom, od wieków zapewniły Żydom głęboko sięgający (mianowicie: głęboko sięgający do kieszeni Polaków) zakres działania w Polsce”. ( Podkr.-JRN. Por.„Cudzoziemcy o Polsce. Relacje i opinie”, wydał i opracował Jan Gintel, Kraków 1971,s. 415 ). Dopiero porównując te opinie o polskiej tolerancji, dość powszechne jeszcze w XIX wieku, można w pełni „docenić osiągnięcia” późniejszych żydowskich kampanii, urabiających Polsce obraz kraju zajadłych antysemitów.
 
Rola propolskiego nurtu Żydów-asymilatorów
 
Nader wymownym świadectwem o tym, kto zawinił, powodując pogorszenie stosunków polsko-żydowskich w drugiej połowie XIX wieku są przytaczane przez mnie liczne świadectwa Żydów - asymilatorów. Byli oni nurtem żydowskiej inteligencji, stanowiącym około 10 procent ogółu, i dążącym do maksymalnego zespolenia Żydów z polskością, integracji z narodem i kulturą polską. I właśnie te świadectwa, nierzadko bardzo dramatyczne, są niebywale ostrym potępieniem fanatycznych żydowskich szowinistów, najczęściej litwaków, którzy bruździli przeciw Polsce i starannie wykopywali przepaść między Polakami a Żydami. Ostro piętnując wszelkie przejawy antypolskich tendencji wśród Żydów, asymilatorzy postulowali wyrzeczenie się wszelkich przejawów odrębności Żydów od Polaków (poza różnicami religijnymi). Stąd często byli określani jako Polacy wyznania mojżeszowego. Występowali w imię odrzucenia żargonu (jidysz) na rzecz języka polskiego. Asymilatorzy konsekwentnie bronili Polskę i Polaków w zderzeniu ze swymi fanatycznymi żydowskimi rodakami i płacili za to częstokroć bardzo wysoką cenę .Był to nurt zwalczany niezwykle zajadle przez żydowskich szowinistów z różnych partii politycznych, piętnowany jako rzekomi „zdrajcy Żydów” za wiązanie swych nadziei z Polską i jej losem. Część środowisk żydowskich, takich jak np. syjoniści, traktowała asymilatorów ze skrajną wrogością. Jeden z czołowych przedstawicieli nurtu asymilatorów w XX wieku Józef Lichten, najwybitniejszy badacz ich tematyki w przeszłości, gorzko uskarżał się w 1977 r. na łamach emigracyjnych „Zeszytów Historycznych” : na „wojujący nacjonalizm (żydowski - JRN), który (...) znakomicie utrudniał postępy asymilacji, niekończący się łańcuch oskarżeń i ataków ze strony tych ugrupowań żydowskich, które zwalczały przywiązanie do kultury polskiej i wszelką dążność młodzieży i starszego pokolenia do zespolenia Żydów z państwem i narodem polskim”. (Podkr.-JRN).
 
Już w połowie pięćdziesiątych XIX wieku głośne były nazwiska niektórych asymilatorów, konsekwentnie wspierających boje o polskość (m. in. rabina Meiselsa Dov Bera, rabina Izaaka Kramsztyka, kaznodziei Marcusa Jastrowa, ,Dawida Neufelda). (Zob. szerzej: J.R.Nowak : Poles and Jews: The Forgotten Tradition of Cooperation, „Dialectics and Humanism”, 1989, nr 1,s. 46). Rabin Meisels angażował się w propolską działalność już w czasie Powstania Listopadowego, dostarczając wówczas broń i amunicję dla powstańców. Był senatorem Rzeczpospolitej Krakowskiej w 1846 r. i posłem do pierwszego parlamentu austriackiego w latach 1848-1849. Z jego pióra wyszła wtedy odezwa do Żydów wielkopolskich o wsparcie polskich dążeń narodowych. Po zostaniu w 1856 r. naczelnym rabinem Warszawy zajmował konsekwentną postawę propolską. Został aresztowany w październiku 1861 r. za wydanie rozkazu zamknięcia domów modlitwy i synagog w proteście przeciwko zbeszczeszczeniu kościołów przez wojska rosyjskie. Carskie władze wydaliły go wówczas z Królestwa Polskiego. Po powrocie do Warszawy w 1862 r. odrzucił żądania władz carskich, by rzucił klątwę na powstańców żydowskich. Co więcej udzielił cichej zgody na odczytanie manifestu powstańczego Rządu Narodowego w domach modlitw, za co został ponownie na krótko wygnany z Warszawy. Po powrocie do końca życia pozostawał, pod nadzorem policyjnym. (Wg. biogramu D.B. Meiselsa, opracowanego przez Zofię Borzymińską i Rafała Żebrowskiego w „Polskim Słowniku Judaistycznym”, Warszawa 2003,t.II,s. 125-126).
 
Proniemiecka postawa przeważającej części Żydów w Wielkopolsce
 
W odróżnieniu od Królestwa i Galicji, gdzie występowało wielu Żydów propolskich (w Galicji nawet zdecydowanie przeważali) w zaborze pruskim w Wielkopolsce wśród Żydów absolutnie dominowały postawy proniemieckie, a częstokroć nawet antypolskie. Bardzo wymowne pod tym względem są informacje podane w źródłowej pracy Krzysztofa Makowskiego: „Żydzi wobec Wiosny Ludów w Wielkim Księstwie Poznańskim”, publikowanej w książce „Żydzi w Wielkopolsce na przestrzeni dziejów” pod red. Jerzego Topolskiego i Krzysztofa Modelskiego (Poznań 1999). K. Modelski, pisząc o konflikcie polsko-niemieckim w Wielkopolsce w dobie Wiosny Ludów akcentuje: „Z większości zarówno ówczesnych, jak i późniejszych publikacji wynika, że poznańscy Żydzi stanęli zdecydowanie po stronie Niemców (...) Znakomita większość niemieckich autorów utrzymuje, iż miejscowi Żydzi jak jeden mąż przyłączyli się do do ruchu niemieckiego (podkr.- JRN) i zdecydowanie przeciwstawiali się polskim dążeniom. Jako powód tego kroku wymieniają najczęściej z jednej strony wyższość i atrakcyjność kultury niemieckiej, z drugiej zaś niechęć, jaką wzbudzała w nich perspektywa powrotu polskiego panowania (...) W podobnym duchu utrzymane są publikacje autorów pochodzenia żydowskiego (...) Również polscy autorzy, często nie bez nuty goryczy, podkreślają, podkreślają zdecydowanie proniemiecką opcję miejscowych Żydów. Zgoła inaczej tłumaczą jednak pobudki ich postępowania. Ogólnie rzecz ujmując zarzucano Żydom, że zawsze przyłączają się do silniejszego i kierują się li tylko materialnymi korzyściami. Dość obrazowo ujął to w swej relacji Jędrzej Moraczewski, pisząc: „ Pojęcia materialistyczne wiązały ich też bardziej z Niemcami biegającymi po Polsce za zyskiem, niż z Polakami, co mają poetyczną miłość ojczyzny”. (Por. K. Makowski: op.cit.,ss.156-157). Warto w tym kontekście przypomnieć jakże szczere uogólnienie na temat istoty zachowań Żydów, autorstwa przywódcy syjonistów galicyjskich i pioniera prasy żydowskiej w Galicji dr Leona Reicha. Ukuł on słynny aforyzm: „Potrzeba trzymania z silniejszym bierze u Żydów górę nad poczuciem wdzięczności”. (Podkr.-JRN. Cyt. za Melchior Wańkowicz: „O Żydach”, paryska „Kultura”, 1950, nr 7-8,s.45 ).
 
Jak pisał dalej K. Makowski : „Większość polskich autorów nie tyle zwraca jednakże uwagę na proniemiecką postawę Żydów, ile na ich zdecydowanie antypolskie nastawienie. Często obarczano ich nawet większą winą w stosunku do Polaków niż Niemców. Zarzucano Izraelitom rozmaite zbrodnie, znęcanie się nad jeńcami, a przede wszystkim podburzanie żołnierzy pruskich przeciwko powstańcom i ludności cywilnej. (Podkr. - JRN). Co ciekawe, dwa ostatnie motywy znaleźć można także we wspomnieniach gen. Heinricha von Brandta i w pracach niektórych niemieckich historyków”. (Por. K. Makowski :op.cit.,s. 157). Czytelnikom tego tekstu polecam jakże wymowne fragmenty pamiętników gen H. von Brandta : „Aus dem Leben des Generals der Infanterie z.D. Dr. Heinrich von Brandt. Cz.3. Aus den Tagebuchern und Aufzeichnungen seines verstorbenen Vaters”, zusammengestellt H. v.Brand, Berlin 1882.). Kazimierz Makowski podaje też konkretne fakty o działaniach Żydów przeciw Polakom w niektórych miejscowościach. Pisze: „Żydom trzemeszeńskim zarzucano bowiem, choć pospołu z Niemcami, zastrzelenie podstępnie, podczas potyczki z wojskiem pruskim, kilkunastu powstańców. W kilku miejscowościach w pierwszych dniach ruchu Izraelici udaremnili też przejęcie władzy przez Polaków, przede wszystkim w Lesznie i w Krotoszynie. W źródłach znaleźć można ponadto doniesienia o zrywaniu polskich kokard, podburzaniu żołnierzy pruskich, denuncjowaniu polskich działaczy i znęcaniu się nad demobilizowanymi insurgentami i jeńcami. W sumie jednakże wypadki te miały miejsce tylko w kilkunastu miejscowościach (...) W niektórych miejscowościach, jak wynika z relacji, Żydzi grali wręcz pierwsze skrzypce w organizowaniu niemieckiego ruchu narodowego. Szczególną aktywnością wyróżniali się (....) w Bydgoszczy; również w Lesznie stanęli na czele Verein zur Wahrung deutscher Interesse in der Prowinz Posen”. (Por. tamże, ss.160-161). Polityk włoski, pierwszy ambasador Włoch do Polski po 1944 r. Eugenio Reale, omawiając historię stosunków polsko-żydowskich w swym raporcie, przypominał: „Na Pomorzu, w czasie powstania polskiego w 1848 r. grupy Żydów witały powstańców okrzykiem: „My nie chcemy Polski, jesteśmy Prusakami”. (Por. E. Reale:
Raporty. Polska 1945-1946”, Paryż 1968,s.200).
 
Znany powojenny historyk żydowski Artur Eisenbach, skądinąd pełen uprzedzeń do Polski i Polaków, wspominał w swej grubaśnej książce o dziejach Żydów w Polsce w latach 1785-1870 o jakże ciekawej wymianie korespondencji między klubem spolonizowanej żydowskiej inteligencji z Krakowa i żydowskimi współwyznawcami z Księstwa Poznańskiego. Krakowscy Żydzi w odezwie z 3 maja 1848 r. apelowali do Żydów Wielkopolski, by współdziałali z Polakami w wyzwoleniu kraju. W wystosowanej 22 maja 1848 r. odpowiedzi Żydów poznańskich znalazło się otwarte zaznaczenie ich odmiennego stosunku do Polaków. Jak pisał Eisenbach : „Autorzy pisma otwarcie wyznają, że wychowani w kulturze i obyczajowości niemieckiej, czują łączność z Niemcami (...) Jeśli wy kulturalnie i obyczajowo spolonizowaliście się i włączacie się do wyzwolenia ujarzmionej Polski, to potraficie należycie ocenić naszą miłość do narodu niemieckiego”. (Por. A. Eisenbach: „Emancypacja Żydów na ziemiach polskich 1785 -1870 na tle europejskim”, Warszazwa 1988,s.394). Proniemiecka i antypolska postawa Żydów w Wielkopolsce spotkała się z bardzo ostrą krytyką mieszkającego w Brukseli polskiego patrioty pochodzenia żydowskiego Ludwika Lublinera. Swą krytykę wyraził w długim wywodzie historycznym, zatytułowanym „Uwagi krytyczne nad postępowaniem politycznym Żydów w Księstwie Poznańskim w roku 1848”. (Zob. A. Eisenbach ,op.cit.,s. 618).

Wyjątkowy okres zbliżenia polsko-żydowskiego -lata 1861 -1863
 
Największym, ale niestety całkowicie wyjątkowym, okresem zbliżenia polsko-żydowskiego były lata 1861-1863, przed Powstaniem Styczniowym. W tym czasie wciąż powtarzały się przejawy „bratania z Żydami” w patriotycznym uniesieniu i coraz więcej Żydów uczestniczyło w polskich manifestacjach patriotycznych. Z polskiej strony natomiast mnożyły się dary pieniężne dla żydowskich synagog. Z otwartym publicznym apelem w tej sprawie wystąpił dziennik „Gazeta Warszawska”, jeszcze trzy lata wcześniej fałszywie oskarżany o rzekomą antyżydowskość. Pamięć ówczesnego bratania się uwieczniły liczne utwory poetyckie, opiewające wspólne wzruszenia i nadzieje. Autor libretta „Halki” S. Moniuszki Włodzimierz Wolski w wierszu
„Mosiek” wysławiał młodego Żyda, agitującego wśród Żydów, by zdobyć ich poparcie dla polskiego powstania:

W imię wspólnych łez i męczeństwa
Tłumy rozlicznych Żydziaków
W pejsach, bez pejsów - na nabożeństwa
Wiódł do kościołów Polaków.

Mówił, że Mesjasz ów, co tęsknota
Wieków przyzywa go płaczem
Zjawił się, że nim naród -sierota
Zbratan z plemiennym tułaczem”.
 
W wierszach poetów polskich pochodzenia żydowskiego, poświęconych Powstaniu Styczniowemu, głównym motywem było akcentowanie niewzruszonej solidarności z losem Polski, na dobre i na złe. Na przykład Henryk Merzbach, w 1863 r. członek Wydziału prasy powstańczego Rządu Narodowego, w wierszu „Do matki Izraelitki” apelował:

(...)Ucz twego syna miłości i wiary;
Niech idzie naprzód pod postępu znakiem,
Pod znakiem pracy, nauki , ofiary,
Niech żyjąc w Polsce -zostanie Polakiem(...)”.

(Por. szerzej: J. R. Nowak: Wierzyli w Polskę.(Z przemilczanej historii Żydów-asymilatorów), „Prace naukowe WSP w Częstochowie”. Seria; Zeszyty Historyczne, 1997,z.IV,ss. 450-451).
 
Do najpiękniejszych postaci z historii polsko-żydowskiego zbliżenia w okresie przed Powstaniem Styczniowym należał uczestnik manifestacji patriotycznej 8 kwietnia 1861 r. młody Żyd Michał Landy, który podchwycił krzyż upuszczony przez rażonego kulą rzemieślnika i wzniósł go wysoko ponad tłum manifestantów. Trzymał ten krzyż aż do chwili, gdy jego z kolei trafiła kula carskiego żołdaka. Śmierć Landego z krzyżem w reku inspirowała Cypriana Norwida do napisania głośnego wiersza „Żydowie polscy”.
 
Grupa Żydów wzięła bezpośrednio udział w walkach powstańczych 1863 r. Szczególnie wyróżnili się trzej bracia Kahane, synowie spolszczonego lekarza z Sanoka. Leon, oficer austriacki przeszedł do powstańców. Ranny pod Datkowicami koło Kielc, zmarł w szpitalu w Bodzentynie 23 stycznia 1864 r. Jego brat Maurycy dostał postrzał w nogę. Trzeci z braci Filip stracił rękę w walkach powstańczych. (Por. Feliks Koneczny: „Cywilizacja żydowska”, Londyn 1974,s. 347). Do najwaleczniejszych powstańców pochodzenia żydowskiego należeli również Aleksander Edelstein i Izydor Karlsbad. Edelstein został odznaczony za męstwo wyniesieniem go do rangi kapitana , zginął w grudniu 1863 r. w Sprowa. Izydor Karlsbad, również wyniesiony do tytułu kapitana, walczył w armii powstańczej aż do kwietnia 1864 r. Jedną z najpiękniejszych polskich patriotycznych postaci żydowskiego pochodzenia w tym okresie był malarz Aleksander Sochaczewski. W maju 1863 , gdy był już pod szubienicą został ułaskawiony i skazany na zesłanie na Sybir, gdzie przebył 20 lat. Stworzył wielka panoramę życia katorżników na Syberii, ze szczególnie słynnym olbrzymim płótnem „Pożegnanie Europy”./ (Wg. F. Koneczny,op. cit.,s.347). Razem jego kolekcja syberyjska liczyła 124 płócien. Do piękniejszych postaci patriotów polskich pochodzenia żydowskiego należał m. in. Henryk Wohl, dyrektor Wydziału Skarbu w powstańczym Rządzie Narodowym. Po aresztowaniu w listopadzie 1863 r. skazany został na karę śmierci, zamienioną później na dożywotnią katorgę. Wróci z Syberii po 20 latach. Do końca życia pozostał wierny sprawie polskiej. Osobisty majątek na sumę kilkunastu tysięcy rubli przekazał testamentem na potrzeby kultury polskiej.
 
Pisząc o Powstaniu Styczniowym nie można jednak ograniczać się tylko do obrazu niestety nie nazbyt licznych pięknych Żydów - idealistów, z poświęceniem walczących w szeregach powstańczych, a nawet ginących w walce lub zsyłanych na Sybir. Była też i inna grupa Żydów, robiąca świetne interesy na Powstaniu, a nawet zachowująca się dość makiawelicznie. By przypomnieć choćby postać głównego bankiera Powstania 1863 r.- Leopolda Kronenberga. Jak pisał o nim red. Stanisław Michalkiewicz: Żydowski finansista Leopold Kronenberg wyłożył milion rubli na zakup broni dla Powstania. Zakupiona w Anglii broń wpadła w ręce Rosjan za sprawą rosyjskiego agenta Tugenholda, który był sekretarzem płk Teofila Łapińskiego, organizującego ten przerzut. Nie to jednak jest najbardziej zagadkowe, tylko fakt, że po upadku Powstania, cesarz rosyjski odznaczył Leopolda Kronenberga Orderem św. Włodzimierza i nadał mu tytuł szlachecki (...)”. (Cyt. za :S. Michalkiewicz : Ostatnia reduta Powstania? 1 sierpnia 2016 r., tekst internetowy.) No, cóż - walczyli i ginęli .żydowscy idealiści, a wzbogacili się cyniczni żydowscy finansiści. Warto przypomnieć, co pisał na ten temat słynny pisarz Józef Ignacy Kraszewski, zaprzyjaźniony z Kronenbergiem i piszący w finansowanej przez niego „Gazecie Polskiej”. Otóż w wydanej w 1866 r., a więc w kilka lat po klęsce powstania 1863 r. powieści „Żyd” Kraszewski w postaci Żyda, jednego z bohaterów tej książki, wyraźnie obnażył spekulacje niektórych polityków żydowskich, związane z polskim powstaniem.. Żyd zwierza się tam: „…w powietrzu czuć proch, ale dla nas to nic złego… skorzystajmy z dobrej okazji. Zamiast bawić się w patriotyzm i t. p. mrzonki, myślmy przede wszystkiem o sobie. Chłop polski nie lubi nas, wiemy o tem, ale chłop jest głupi – nie boimy się go. O szlachtę nam głównie idzie. Wmiesza się ona przez sam punkt honoru w awanturę, pójdzie do lasu, na krwawe pola, za co ją rząd ukarze, zniszczy, wytępi, wydusi, wywłaszczy, a wówczas dla nas droga otwarta… W każdym narodzie musi się wyrobić ponad masy jakaś inteligencja i rodzaj arystokracji. My jesteśmy materjałem gotowym, my zawładniemy krajem, a panujemy już przez giełdy i przez wielką część prasy nad połową Europy. Ale naszem właściwym królestwem, naszą stolicą, naszem Jeruzalem będzie Polska. My będziemy jej arystokracją, my tu rządzić będziemy. Kraj ten należy do nas, jest nasz…” . (Podkr.-JRN)
 
Zniszczenie szans Powstania Styczniowego przez N. Rotszylda
 
Niemal zupełnie nieznana jest sprawa przekreślenia szans wsparcia Powstania Styczniowego przez Natana Rotszylda. Jak wiadomo polskie kręgi powstańcze bardzo mocno liczyły na interwencję Francji i W. Brytanii po stronie Polski w 1863 r. Wielokrotnie obiecywał ją Polakom Napoleon III ; w pewnym momencie był on nawet gotów do zbrojnej akcji przeciw Rosji. Niestety szanse na tę akcję zostały udaremnione na skutek antypowstańczego stanowiska brytyjskiego domu finansowego Rotszyldów. Jakże wymownie pisał o tym Paweł Jasienica w swej słynnej książce o Powstaniu Styczniowym : „Dwie Drogi” (ss. 359-361). Stwierdził tam m.in.:” „(...) w 1957 r. ukazała się w Londynie praca młodego historyka, doktora Stanisława Bóbr - Tylinga: „Międzynarodowe koła finansowe wobec powstania styczniowego”. Autor w sposób ściśle naukowy pokazuje działalność środowisk, o których wielu lubi rozprawiać szeroko, lecz mętnie. Finansjera europejska była stanowczo przeciwna wojnie o Polsce, sam wybuch powstania był sprzeczny z jej interesami. W roku 1862 dom Rotszyldów pożyczył Rosji piętnaście milionów funtów szterlingów, a wybuch w Królestwie spowodował gwałtowny spadek akcji. Po wojnie krymskiej carat przystąpił do rozbudowy sieci kolejowej, co od razu otworzyło olbrzymie możliwości przed zachodnim kapitałem. Z tego punktu widzenia wojna byłaby klęską. Za to doraźne naprężenie stosunków politycznych dawało pokaźne zyski. Rosjanie musieli na gwałt kupować uzbrojenie, zwłaszcza działa i płyty pancerne dla Kronsztadtu, robić zapasy. Przytoczona przez doktora Bóbr-Tylinga statystyka obrotów portu petersburskiego dowodzi, jakie korzyści przypadły zachodnim eksporterom, kupcom i przemysłowcom (...) Za wojną byli właściwie tylko duńscy hodowcy koni, dostarczający wierzchowce dla jazdy rosyjskiej. Jednakże wpływy ich nie grały decydującej roli. Rotszyld znaczył więcej. W październiku 1863 roku Benjamin Disraeli zwięźle podsumował wyniki minionej rozgrywki: „Obecnie pokój świata został uratowany nie przez mężów stanu, ale przez kapitalistów. W ostatnich trzech miesiącach toczyła się zacięta walka między tajnymi organizacjami a europejskimi miliarderami. Na razie zwyciężył Rotszyld”. (Podkr.-JRN).
 
Trudno zaprzeczyć doniosłości takiej oceny roli Natana Rotszylda w zablokowaniu możliwości zachodniej interwencji na rzecz Powstania Styczniowego. Opinię tę wypowiedział wszak najwybitniejszy XIX-wieczny polityk żydowskiego pochodzenia, współtwórca brytyjskiego imperium Beniamin Disraeli, przywódca brytyjskich konserwatystów, wielokrotnie minister, premier W. Brytanii w 1868 r. i w latach 1874 -1880. Zdumiewa, że tak ważna sprawa była tak rzadko poruszana w polskiej literaturze przedmiotu, poza kilku pozycjami. (Zob. szerzej: J.R. Nowak : „Żeby Polska...” (Warszawa 2010, ss. 205-207). Interwencja Francji i W. Brytanii mogła uratować Powstanie Styczniowe, zapobiec jego katastrofie i straszliwym represjom, morzu wylanej krwi, a przynajmniej wymusić korzystny kompromis. Postawa Rotszylda przekreśliła tego typu rozwiązania .Była haniebną z punktu widzenia praw narodów i praw człowieczych. To wszystko obciąża sumienie Rotszylda. Tylko, czy finansista może mieć sumienie?
 
Załamanie zbliżenia po klęsce powstania.
 
Powszechne załamanie nadziei i frustracja społeczeństwa po klęsce Powstania Styczniowego ułatwiły działania caratu zmierzające do skłócenia społeczności polskiej i żydowskiej. Tym razem skierowano główny wysiłek na niszczenie tendencji polonofilskich wśród Żydów, blokowanie postępów asymilacji, a zarazem „kupowanie” części Żydów korzyściami materialnymi, które miały za cel wzmocnienie ich lojalności wobec caratu. Tragiczna klęska powstania 1863 r. i krwawa rozprawa z powstańcami oraz wszystkimi środowiskami patriotycznymi w Polsce i na Litwie sprawiły, że w środowiskach żydowskich bardzo osłabła siła przyciągania polskości, teraz identyfikowanej głównie klęską i cierpieniem. W środowiskach żydowskich zdecydowanie wygrały egoizm i niechęć do dzielenia wspólnej doli z pokonanymi Polakami. Natychmiast zręcznie i skutecznie zaczęli wykorzystywać to wielkorządcy carscy. Znany rusyfikator Wileńszczyzny M. De Poule, redaktor „Wiestnika Wileńskiego” mówił w 1868 r.: „:Gdy przybyliśmy do Kraju Zachodniego ze sztandarem rusyfikacji, nie mieliśmy wdzięczniejszego grona do naszej działalności ani żarliwszych pomocników niż oświeceni Żydzi”. Wielki pisarz rosyjski Aleksander Sołżenicyn wspomina o tej sprawie w swej znakomitej historii stosunków rosyjsko-żydowskich 1795-1995. Sołżenicyn cytuje w niej opinię żydowskiego autora W. S. Mandela: „Znany ze swego okrucieństwa wobec Polaków (powstanie 1863 roku) ówczesny generał-gubernator Kraju Północno-Zachodniego M. N. Murawiew protegował Żydów, prowadząc trzeźwą politykę przyciągania znacznej części ludności Kraju Zachodniego, żydowskiej, do rosyjskich państwowych porządków”. (Podkr.-JRN. Cyt. za: A. Sołżenicyn: „Dwieście lata razem 1795-1995, Wrocław 2012 r.,s.140 ). Sołżenicyn cytuje również inne zdanie wspomnianego żydowskiego autora Mandela , głoszące, że Żydom z guberni wileńskiej, kowieńskiej i grodzieńskiej „zdrowy ludowy instynkt podpowiedział (...), że trzeba pójść z Rosją, jako z tą siłą, od której mogli oni oczekiwać większej sprawiedliwości i bardziej ludzkiego traktowania niż od Polaków, tolerujących ich wprawdzie, lecz odnoszących się do nich zawsze jak do niższej rasy”. (Cyt. za A. Sołżenicyn: op. cit.,cz.1,ss 140-141). Ten chwalony przez żydowskiego autora żydowski „zdrowy instynkt” oznaczał przede wszystkim „pójście na całość” na wzbogacanie się dzięki rosyjskim zaborcom kosztem Polaków. Przypomnijmy tu ówczesne niebywale podłe zachowanie się dużej części Żydów na kresach wschodnich. Wykorzystując przychylność carskich urzędników na wielką skalę wykupywali za bezcen majątki skonfiskowane polskim powstańcom. Red. Stanisław Michalkiewicz przypomniał: „Żydzi, których zrównał w prawach jeszcze margrabia Wielopolski, wykupywali za bezcen majątki skonfiskowane przez rząd za udział w Powstaniu. Konfiskaty objęły 4254 majątki ziemskie nie licząc zaścianków i mienia ludności miejskiej. Można powiedzieć, że na Powstaniu Styczniowym najbardziej skorzystali Żydzi, zwielokrotniając swój stan posiadania kosztem Polaków (podkr.-JRN), no i oczywiście Rosja, która ostatecznie zlikwidowała wszelkie ślady autonomii Królestwa, ustanawiając w jego miejsce Kraj Prywiśliński”. (Cyt. za: S. Michalkiewicz: op. cit.).

Ci, którzy pozostali wierni Polsce
 
Nawet i wtedy jednak, wbrew stanowisku większości środowisk żydowskich, pozostało wiernych Polsce wiele osób żydowskiego pochodzenia, w tym część najbardziej utalentowanych naukowców i ludzi kultury. Do nieugięcie wspierających polską sprawę żydowskich asymilatorów końcowych dziesięcioleci należał m. in. znany historyk, publicysta i poeta pochodzenia żydowskiego Aleksander Kraushar (1843-1931), uczestnik walk Powstania Styczniowego. Głośne były kiedyś jego dziś niesłusznie zapomniane dzieła historyczne: „Repnin a Polska” i „Historia Żydów w Polsce”. W licznych utworach Kraushar dawał wyraz prawdziwemu zauroczeniu Polska i polskością.
Ciekawe, że właśnie ten historyk żydowskiego pochodzenia był jednym z najostrzejszych krytyków faktu przyznania Żydom nadmiernych przywilejów w dawnej Polsce, a nawet uznawał je za bardzo wielkie źródło zakłóceń rozwoju stosunków polsko-żydowskich. Stwierdzał, że w rezultacie tych przywilejów doszło do „nadmiernego odosobnienia się społecznego Żydów od innych mieszkańców”, odosobnienia, które „przybrało zatrważające rozmiary”. (Por. A. Kraushar: „Historia Żydów w Polsce”, Warszawa 1885. t. I, s.s. .87-88, 92-93). A Kraushar pisał : „Przypuśćmy nawet, że pod pewnymi względami miały te przywileje swoją dobrą stronę - to już tym samym, że żadnych Żydom względem kraju i mieszkańców nie przypisywały obowiązków, że sankcjonowały ich odrębność kastową - mogły wydać i rzeczywiście wydawały wcale niekorzystne dla kraju rezultaty. (...) Nie tworzyli w narodzie stanu, nie weszli w skład mieszczaństwa, nie złączyli się z ludem wiejskim, ale stanowili oddzielną cudzoziemską korporację handlarzy; słowem, nie uważali się sami, ani też nie byli uważani jako obywatele nowej siedziby, nowej ojczyzny”.
 
Przybyli z Rosji Żydzi - litwacy w awangardzie rusyfikacji
 
Szczególnie złowieszczą rolę w pogorszeniu stosunków polsko- żydowskich odegrała przybyła wówczas do Polski kilkusettysięczna rzesza Żydów rosyjskich, tzw. litwaków. Pomimo tego, że w Polsce schronili się przed prześladowaniami caratu, szybko stali się niezwykle niebezpieczną siłą, plasującą się w czołówce kampanii rusyfikacyjnej. Dość przypomnieć publikowane na ich temat uwagi w paryskiej „Kulturze:” ( z lipca- sierpnia 1966 r.), trudnej do posądzenia o antyżydowskość. Ich autor Stanisław Mroczkowski pisał z ogromną goryczą: „Ironią losu jest to, że do liczby Żydów spolszczonych, czujących się obywatelami polskimi, Rosja dodała masy Żydów rosyjskich, prześladowanych i pogardzanych w Rosji tzw. litwaków, którzy byli elementem obcym pod każdym względem, stając się przyczyną niezwykłego zajątrzenia stosunków i przeszkodą w asymilacji polskich mas żydowskich (...) Miejsce emigrujących, przeważnie spolszczonych Żydów zajmują rychło wypędzeni z Rosji litwacy, co przechyla szale na rzecz elementów dla narodu polskiego obcych (...) Problem litwaków wprowadził do Polski specyficzny klimat wrogości pomiędzy Żydami a Polakami”.
 
Podobne oceny na temat skrajnie negatywnej roli litwaków w stosunkach polsko-żydowskich wyrażali liczni inni autorzy polscy (od Bolesława Prusa po prof. Janusza Pajewskiego) bardzo liczni autorzy żydowscy (m.in. Benjamin Segel, profesor Wilhelm Feldman, Mikołaj Korenfeld, Bernard Lauer, Antoni Lange), brytyjski historyk Norman Davies czy amerykański historyk Richard C. Watt. Bardzo popularny w swoim czasie żydowski pisarz i publicysta Benjamin Segel, mieszkający w Niemczech, autor wydanej w 1916 r. książki o kwestii żydowskiej w Polsce, pisał o negatywnych skutkach przybycia litwaków do Polski, stwierdzając m.in.: „Oni mówili tylko po rosyjsku (...) oni byli nawet wbrew swej woli, przez naturalny bieg rzeczy szermierzami („die Vorkampfer”) potęgi, która ich wypędziła z ich starej ojczyzny”.( Por. B. Segel : „Die polnische Judenfrage”, Berlin 1916 ). Z kolei żydowski historyk Heiko Haumann w swej „Historii Żydów w Europie Środkowej i Wschodniej, Warszawa 2000, s.,134 ) przytacza wymowny fragment pamiętników Michała Strzemskiego : „W cieniu menory” (Kraków 1981,ss.106-107 ) . Strzemski pisał: „Otóż dziadek był zdania, że stosunki miedzy chrześcijańskim społeczeństwem polskim a Żydami polskimi układały się przez dłuższy czas coraz bardziej harmonijnie. Część tych Żydów ulegała asymilacji, a pozostali Żydzi bliscy już byli stanu regularnej symbiozy z Polakami (.,..) Tę symbiozę rozbili - zdaniem dziadka -litwacy, których nawet poniżanie ich przez carat nie pozbawiło dwugłowego patriotyzmu. (...) Dziadek nie był osamotniony w swoich poglądach. Podzielali je także liczni Żydzi polscy”. Bardzo popularny w pierwszej połowie XX wieku żydowski pisarz Alfred Döblin w podobny sposób komentował przyczyny pogorszenia stosunków między Polakami a Żydami., W interesującej po dziś dzień ponad 300 stronnicowej „Podróży po Polsce” ( Kraków 2000,s. 154 ) obiektywnie stwierdzał : „ Jeśli chodzi o współistnienie narodu polskiego z żydowskim : za Rosjan oba narody miały za sobą dobre stosunki. Z czasem Rosjanie zaczęli wykorzystywać Żydów przeciw Polakom: od tej pory datuje si polski antysemityzm”.
 
Jakże znamienny jest fakt, jak odniósł się do roli litwaków jeden z czołowych zakłamywaczy historii stosunków polsko-żydowskich historyk-oszust Andrzej Żbikowski. Otóż autor ten, w swej luksusowo wydanej, z dotacją Ministerstwa Kultury i Sztuki, niby-syntetycznej książce o historii Żydów, wspominając o litwakach, ani słowem nie zająknął się na temat ich arcyszkodliwej roli w pogorszeniu stosunków polsko-żydowskich, począwszy od końcowych dziesięcioleci XIX wieku. (Por. A Żbikowski : „Żydzi”, Wrocław 2000,s.99 ). Dużo uczciwszą od kłamcy Zbikowskiego ocenę roli litwaków dali autorzy Polskiego Słownika Judaistycznego (t. II, s.60 ) Zofia Borzymińska i Rafał Żebrowski. Pisząc o litwakach, stwierdzili m.in.: „ Dla żydowskich asymilatorów i polskich nacjonalistów byli ucieleśnieniem zagrożenia rusyfikacją. Wszystkich zaś mieszkańców Królestwa źle do l. (litwaków) usposabiały ich dobre kontakty z władzami (...) powszechnie widziano w nich zagrożenie”.
 
W. Feldman przeciw antypolskim szowinistom żydowskim
 
Jednym z asymilatorów , najbardziej zasłużonych dla obrony sprawy polskiej w Kraju i na forum międzynarodowym był wybitny historyk, krytyk i historyk literatury Wilhelm Feldman (1868-1919), autor znakomitych „Dziejów polskiej myśli politycznej w okresie porozbiorowym” ,t. I-III. Urodzony w ubogiej rodzinie chasydzkiej jeszcze w szkole zadurzył się w poezji Adama Mickiewicza i w polskiej historii. Popchnęło go to publicznego wystąpienia jako 15-letniego chłopca w synagodze zbaraskiej z pochwałą króla Jana Sobieskiego i polskiego bohaterstwa. Poturbowany przez tłum żydowskich wiernych za „profanację świątyni” z trudem uszedł z życiem z synagogi tylko dzięki zgaszeniu świateł przez przyjaciół i wywołanemu tym zamieszaniu. W 18 roku życia Feldman uciekł ze zdominowanego przez żydowskich szowinistów Zbaraża do Lwowa i w najcięższych niemal warunkach szukał wciąż kontaktów z polskością. Zyskał sobie znakomitych opiekunów w postaci weterana powstań 1831 i 1863 Mieczysława Darowskiego i przywódcy socjalistów w Galicji Ignacego Daszyńskiego. Już w publikowanej w 1893 r. broszurze stanowczo twierdził, że kwestia żydowska jest integralną częścią kwestii polskiej. W kolejnych publikacjach i w czynnej działalności politycznej na każdym kroku akcentował potrzebę łączenia radykalnych postulatów społecznych z dążeniami do niepodległości Polski. W czasie studiów w Berlinie brał tak żywy udział w życiu politycznym tamtejszej kolonii polskiej, że władze pruskie szybko usunęły go za „gross-polnische Agitation”.
 
W latach 1911 -1914 Feldman redagował świetne czasopismo literackie, krytyczne i polityczno-społeczne „Krytyka”, występujące z programem niepodległościowym i mające wpływ na życie umysłowe „Młodej Polski”. Wyznawca żarliwego patriotyzmu, konsekwentnie piętnował politykę ugodowców i stańczyków, widząc w niej drogę do narodowego samobójstwa. Przed wybuchem pierwszej wojny światowej brał udział w organizacji Strzelca i Drużyn Strzeleckich. Natychmiast po wybuchu wojny przywdział mundur legionisty i odbywał ćwiczenia, domagając się wysłania go na plac boju. Od września 1914 roku pracował z ramienia Naczelnego Komitetu Narodowego w Belinie jako kierownik tamtejszego polskiego Biura Prasy. Doprowadził do opublikowania w języku niemieckim licznych książek i broszur wspierających sprawę polską i ideę Legionów. Reagując na pokój brzeski w 1918 r. tak ostro zaatakował publicznie politykę Niemiec wobec Polski, że musiał „bez prawa powrotu” opuścić Niemcy, gdzie mu zagrożono aresztowaniem.
 
Feldman, niezachwiany rzecznik pojednania polsko-żydowskiego, ze szczególnym niepokojem reagował na zachowanie kilkusettysięcznej rzeszy litwaków. Piętnował ich za działania prowadzące do ciągłego pogarszania stosunków Żydów z Polakami i do rusyfikacji. W swej historii polskiej myśli politycznej napisał o litwakach bez ogródek: „Przybysze, przez ortodoksów miejscowych pogardliwie zwani litwakami, wnoszą język i zwyczaje rosyjskie, utrzymują stosunki handlowe z Rosją i częściowo świadomie czy bezwiednie stają się żywiołem rusyfikacyjnym (...) syjoniści pielęgnują język hebrajski, w życiu codziennym nie pozostają w kolizji z językiem polskim, dopiero Żydzi rosyjscy w Warszawie założyli dzienniki żargonowe, nie znając mowy polskiej zaczęli odnosić się do niej wrogo, w ogóle występować wobec społeczeństwa polskiego prowokacyjnie. Pozbawieni tych ideałów, co syjoniści, nie nad Jordanem, lecz nad Wisłą dążą do uzyskania prawno-państwowo zagwarantowanej odrębności, co by Królestwo pozbawiło charakteru polskiego; równocześnie czując, że tylko z Żydami rosyjskimi tworzą potęgę, stali się centralistami rosyjskimi - tym samym stając w opozycji do najżywotniejszych interesów polskich”. (Podkr.-JRN).

Bardzo ostre krytyki egoizmu polskich Żydów w publicystyce Bolesława Prusa
 
Niezwykle interesująca i wręcz szokująca była ewolucja stosunku do Żydów w publicystyce Bolesława Prusa. Ten dobrotliwy pisarz pozytywistyczny, niegdyś w „Lalce” kreślił z niemałą sympatią portrety Żydów występujących w jego powieści. Nagle, na przełomie wieku XIX i XX, pod wpływem obserwacji agresywności i egoizmu wielkiej części polskich Żydów zmienił do nich stosunek o 180 stopni. W jego tekstach, zwłaszcza w słynnych „Kronikach Tygodniowych” zaczęły coraz częściej pojawiać się postulaty postawienia bariery agresywnym antypolskim działaniom żydowskim. I tak np. w „Kronice tygodniowej” z 6 listopada 1909 r. Prus pisał: „Stosunek niektórych grup żydowskich do Polaków jest nie tylko niegodziwy, ale wprost- nieprzyzwoity (...) Litwacy odgrywają rolę rusyfikatorów u nas, nawet obrażają nas, a Żydzi poznańscy wręcz głoszą, że zawsze walczyli przeciw Polakom w interesie Niemców”. (Podkr.- JRN). W „Kronice tygodniowej” z 12 listopada 1910 r. Prus akcentował : „ W tym miejscu, znowu nie wiem po raz który, powtarzam, iż nie chcę żadnych ograniczeń,. żadnych wyjątkowych praw przeciw Żydom. Lecz, gdy pokaże się, że Żydzi toczą z nami walkę o nasz byt, o nasze istnienie, już nie tylko jako narodu, lecz wprost jako gatunku zoologicznego, gdy to okaże się, będę w imię równouprawnienia wymagał, ażeby nam Polakom, wolno było, bronić się, naturalnie środkami i sposobami uczciwymi i doprowadzić walkę do takiej granicy względem nich, jaką Żydzi nakreślili względem nas. Jest nam coraz ciaśniej, dotychczas my ustępowaliśmy miejsca Żydom, musi więc nadejść czas, że Żydzi nam miejsca ustąpią. (...) Ileż to razy wobec Polaków i Rosjan socjaliści żydowscy czy nacjonaliści wykrzykiwali, że Polska jest trupem gnijącym”, a „Polacy rasą znikczemniałą”. Lecz jeśli Polska jest trupem, czymże wy sami jesteście? Czy nie tym robactwem, które wywołuje gnicie (...) Kiedy cała imigracja niemiecka, choćby sprzed stu lat, stała sie naszą krwią, kością, sercem i duszą, masy Żydowskie po wielu wiekach są nam obcymi, więcej nawet - niektóre grupy żydowskie przypominają armię, która toczy z nami walkę w celu wytępienia czy wygnania większej części nas, a zamienienia reszty na swoich lenników, jeżeli nie niewolników!”. (Podkr.- J.R. Nowak ). Ciekawe, czy tak niedouczony w historii Polski prezydent A. Duda, plecący banialuki o tysiącu lat niezłomnej przyjaźni polsko-żydowskiej, czytał cokolwiek z tej tak ważnej publicystyki B. Prusa ?
H. Sienkiewicza „słowa prawdy o Żydach”
 
Coraz ostrzejsze stanowisko wobec Żydów zajmował również najpopularniejszy już wówczas pisarz polski Henryk Sienkiewicz. Już w 1875 r. w tekście „Sprawy bieżące”, komentując działania żydowskiego czasopisma „Izraelita’ Sienkiewicz pisał: „Ożywia je jakiś szczególniejszy wyłącznie izraelski patriotyzm, objawiający się w tym, że wszystkie przymioty,, wszelkie dodatnie i cały zasób cnót widzi po stronie swych współbraci, wszystkie zaś winy po stronie ogółu, w łonie którego jego współbracia żyją. Stosunki wzajemne Żydów i nie-Żydów wiele pozostawiają do życzenia, częstokroć są nawet po prostu mówiąc nieprzyjazne i dla ogólnej pomyślności szkodliwe. Otóż kwestia, czyja wina? Kto się ma poprawić? „Izraelita” tonem ogólnym i częstokroć słowy odpowiada: wyście winni, wy się poprawcie, my jesteśmy święci, a uciśnieni, a nieszczęśliwi itp. Niech które pismo powie kilka słów prawdy Żydom, wnet w Izraelitach podnosi się krzyk i lament, jakby koniec świata miał nastąpić. (Podkr.-JRN). Zła to i do niczego nie prowadząca droga. To ustawiczne powtarzanie: my i wy, to przeciwstawianie często nieprzyjazne jednych drugim, umacnia tylko poczucie odrębności i jątrzy wzajemne stosunki zamiast je łagodzić.”.) Cyt. za : H. Sienkiewicz : „Pisma”, t. 79, Warszawa 1906, s. 234). Z kolei w 1907 r. Sienkiewicz pisał z okazji wyborów do II Dumy o Żydach: „::Do socjalistów i postępowców należą wreszcie w znacznej części u nas i oświeceni Ży­dzi. Wielu z nich zerwało otwarcie z polskimi ideałami, ale właśnie dlatego społeczeństwo, przygarniając tych, którzy jednako z nim czują, powinno tym bezwzględniej bronić się od ta­kich, co zasilają kadry anarchii, i od takich, którzy, plwając z socjalistycznych i radykalnych okien na „szowinizm” polski, uprawiają namiętnie... żydowski”.(Podkr.-JRN. Cyt. za : Dobrosława Świerczyńska: Sienkiewicz i Żydzi: rekonesans, „Pamiętnik Literacki”,2008 r.)

Zwrot w stronę krytycyzmu wobec Żydów ze strony części sympatyzujących z nimi przedtem intelektualistów
 
Agresywne antypolskie wystąpienia dużej części środowisk żydowskich, a zwłaszcza litwaków, stopniowo prowokują nader krytyczne ewolucje stosunku do nich ze strony części twórców niegdyś sympatyzujących z Żydami i naiwnie liczących na prawdziwą symbiozę z nimi. Nagle z krytyką Żydów występują „dwaj najgorliwsi Żydów przyjaciele” (wg. oceny prof. Feliksa Konecznego): Aleksander Świętochowski i Andrzej Niemojewski. „Papież” polskiej publicystyki pozytywistycznej Świętochowski przez parę dziesięcioleci należał do najbardziej stanowczych rzeczników „uobywatelnienia” i równouprawnienia Żydów w Polsce. W trylogii nowelistycznej „O życie” ( 1879 r. ) nakreślił obraz jednej z najpiękniejszych postaci Żydowskich w całej polskiej literaturze -Żydówki Chawy Rubin. Stopniowo jednak w reakcji na antypolskie, rusyfikacyjne działania litwaków zaczął odnosić się bardzo krytycznie do dużej części środowisk Żydowskich, a zwłaszcza do żydowskiego nacjonalizmu. W 1910 r. jako prezes Polskiego Zjednoczenia Postępowego wystąpił jako zdecydowany rzecznik bezwzględnego priorytetu narodowości polskiej na terenie Królestwa, gwarantowanego wiekami historii. - „Ci Polacy, - pisał z oburzeniem- którzy swoją ziemię przepoili krwią i łzami, którzy swoją narodowość ukochali aż do ekstazy, którzy przez sto lat cierpią i walczą za swój sponiewierany i skrzywdzony język, ci Polacy maja wyrzec się swej miłości, wspomnień, marzeń, całego uczuciowego oprzędu serc swoich, uznać się za właścicieli połowy swego domu i nazywać swoją ojczyznę polsko-żydowską”. (Cyt. Za: Maria Brykalska: Hetman polskiego pozytywizmu, „Odrodzenie”,12 marca 1987 r. Podkr.- M. Brykalskiej). Świętochowski nagle wystąpił z założonego przez niego filosemickiego towarzystwa „Kultury polskiej”, w połowie złożonego z Żydów. (Por. Feliks Koneczny: „Cywilizacja żydowska”, Londyn 1974,s. 354). W następnych dziesięcioleciach w twórczości Świętochowskiego zaznaczała się bardzo ostra krytyka roli Żydów w polskim życiu publicznym. Z kolei najsłynniejszy ówczesny polski wolnomyśliciel Andrzej Niemojewski wystąpił ze słynnym tekstem: „Dwużydzian Polaka”. Ostro atakował w nim dwulicowość postępowania Żydów wobec Polaków, pisząc m.in.: „Na gruncie drwin wytworzyło się duchowe współżycie Żydów i Polaków. Żyd powiedział Polakowi : Nie mogę z tobą nic wspólnie kochać, czcić, uwielbiać, nad niczym wspólnie cierpieć i do niczego wspólnie dążyć – ale możemy wspólnie drwić ze wszystkiego. Wydrwię ci twego Boga, twą Ojczyznę, twą tradycję i twe ideały, twe pragnienia i twe wysiłki i obaj będziemy wyżsi ponad to wszystko. Zeszedł się żydowski kpiarz z polskim kpem i zaczęli ze wszystkiego kpić. I wytworzyło się środowisko, w którym żadna wielka idea, żaden wielki czyn nie mógł dojrzeć. Albowiem żydowski »odczynnik« rozkładał skutecznie na drwiny wszelkie przejawy woli (…). w Żydzie zasymilowanym dwie cząsteczki żydowskie przypadały na jed­ną cząsteczkę polską. Polskość nie jest kwasem rozkładają­cym kruszec żydowski; natomiast takim kwasem jest żydow­skość i polski kruszec rozkłada. Dlatego Żyd asymilowany bę­dzie w ostateczności brał zawsze stronę żydostwa. I dlatego filosemita przestanie być czułym na sprawy polskie, lecz za­wsze będzie nader wrażliwym na sprawy żydowskie”  (Cyt. za :F. Koneczny, op. cit. ,s. 354).
 
Fałsze o pogromach w Polsce w 1905 r.
 
W latach 1905 -1906 władze rosyjskie i Ochrana zorganizowały serię pogromów Żydów w Polsce (najjaskrawsze w Białymstoku i w Siedlcach w 1906 roku). Odpowiedzialność za nie starali się przerzucić na Polaków, ale kłamstwa te zostały szybko zdemaskowane zarówno w polskich jak i żydowskich publikacjach. Dowiedziono, że Polacy nie dali się wciągnąć do akcji przeciw Żydom: co więcej starali się ich usilnie ratować przed rosyjskimi pogromszczykami z wojska i policji. A jednak po blisko stu latach doszło do powtórzenia kłamstw inspirowanych przez carską propagandę przeciw Polakom. Wystąpił z nimi na łamach katolewicowej „Więzi” nasz rodzimy niegodziwiec, wieloletni agent SB - osławiony ksiądz Michał Czajkowski.(Por. M. Czajkowski „spisek żydowski? , „Więź” 12991, nr 6 ,s.33). Polemizując z ks. profesorem Zygmuntem Zielińskim, stwierdził z niebywałą pewnością siebie, w pełnych ironii: :słowach: „Nie istnieje polski i chrześcijański antysemityzm? To rozliczne dokumenty naszego Kościoła potępiają tylko pogański antysemityzm? A jeśli także chrześcijański, to nie polski, bo nasz cudowny kraj od tej brzydkiej choroby cudownie został ustrzeżony? To czemu 3 grudnia 1905 r. papież św. Pius X w liście do Episkopatu Polski pisze o przerażających zbrodniach (imania flagitia) ówczesnych pogromów (publicae judeorum caedes) na naszej ziemi, potępiając je jako całkowicie sprzeczne z Ewangelią (quidem Ewangelii lex, quae omnes promiscue diligendos iubet, detestatur ac reprobat)? Pomówienie?”

I rzeczywiście to było pomówienie! Właśnie to słowo pasowało jak ulał do sposobu, w jaki ks. Michał Czajkowski zinterpretował słowa listu Papieża św. Piusa X, nie troszcząc się o dokładne sprawdzenie faktów historycznych. Otóż w latach rewolucji 1905-1906 r. na naszej polskiej ziemi miały miejsce rzeczywiście pogromy Żydów ale były to pogromy urządzane przez władze carskie, z pomocą policji i wojsk rosyjskich oraz specjalnych agentów carskiej policji tzw. pogromszczyków, przywożonych z Rosji. I nie było w nich żadnego udziału chrześcijańskiej ludności polskiej. Bardzo wymowna pod tym względem jest informacja podana w książce żydowskiego autora Pawła Korca „Juifs en Pologne” („Żydzi w Polsce”), wydanej w Paryżu w 1980 r., ze wstępem Nahuma Goldmana. Korzec, przez wiele lat badacz ruchu robotniczego i rewolucyjnego w Polsce, wyemigrował w 1968 r. po marcowej kampanii ataków antyżydowskich. Jego książka jest wyraźnie pisana z pozycji skrajnych urazów do Polski i Polaków, należy wręcz do sztandarowych pozycji antypolonizmu w obrazie Polski lat 1918-1939. (Bardzo ostro krytykował ją za to znakomity żydowski polonofil Józef Lichten, zarzucając Korcowi na łamach “Zeszytów Historycznych”, że przedstawia historię stosunków polsko-żydowskich jako jedną ciemną plamę, bez jaśniejszych blasków).

Otóż nawet ten tak tendencyjny Paweł Korzec pisał zgodnie z faktami przy obrazie lat 1905-1908: „Pod koniec okresu rewolucyjnego rząd carski rozpętał nową falę pogromów antysemickich; nie udało mu się pomimo wysiłków rozszerzyć jednak tej akcji na terytoria polskie. Jedyne dwa pogromy, które miały miejsce na terytoriach w 1906 r. w Białymstoku i w Siedlcach, były operacjami militarnymi i policyjnymi, które zderzyły się z negatywnymi reakcjami nie tylko ze strony obozu rewolucyjnego, lecz również i środowisk katolickich prawicy, gwałtownie protestujących przeciw temu przenoszeniu wschodniego barbarzyństwa na ziemię polską i przeciw próbie skompromitowania imienia Polski w opinii międzynarodowej”. (P. Korzec: “Juifs en Pologne”, Paris 1980, s. 36).

Paweł Korzec poświęcił wcześniej cały rozdział opisowi przebiegu pogromu w Białymstoku na łamach wydanej w 1985 r. w Warszawie książki „Pół wieku dziejów ruchu rewolucyjnego Białostocczyzny (1865-1914)”. Pisał tam m.in.: „.Wszystkie (...) działania pogromowe były prowadzone przez rosyjskie władze oraz podporządkowane im policję i wojsko. Mimo to władze próbowały fałszywie obciążać chrześcijańską ludność Białegostoku odpowiedzialnością za pogrom. Jak pisał Korzec: „chrześcijańska ludność nie tylko nie brała udziału w pogromie, ale w miarę możności… śpieszyła z pomocą żydowskim sąsiadom i znajomym. Były wypadki, że chrześcijanie pomagający Żydom sami padali ofiarą pogromu. (…) Oszczerstwa rzucane na chrześcijańską ludność Białegostoku posłowie ziemi białostockiej zdemaskowali na forum Dumy Państwowej, a następnie na sądowym procesie uczestników pogromu (…)”. Por. (P. Korzec: “Pół wieku dziejów ruchu rewolucyjnego Białostocczyzny (1865-1914)”, Warszawa 1985, s. 262, 268, 273).

Ksiądz Michał Czajkowski nie popełniłby swego fatalnego pomówienia, gdyby lepiej znał dawniejszą prasę katolicką. Już bowiem w miesiąc po liście Papieża Piusa X z 3 grudnia 1905 r. na łamach “Przeglądu Powszechnego” ukazał się 18-stronicowy tekst arcybiskupa Teodorowicza, napisany w Rzymie w święto Trzech Króli 1906 r. pt. „Z audiencji u Piusa X. W sprawie jego listu do Polski”. Arcybiskup Teodorowicz szeroko wyjaśnił tam różne sprawy zawarte w liście Papieża Piusa X, powołując się na jego oceny podczas audiencji, i stwierdził: “To, co w liście papieskim nie da się odnieść wprost do Polaków, zmierza drogą uboczną do tych, do których Ojciec św. wprost przemówić nie może, wskazując im źródła klęsk i jedyne środki ratunku. Kto sobie zdał sprawę z tej ogólnej intencji papieża, która góruje nad całym jego listem, ten bez trudności zrozumie, jak należy rozumieć wszystkie szczegółowe ustępy papieskiego pisma i nie będzie potrzebował wyjaśnień, że wzmianka np. o rzeziach Żydów nie do Polski odniesioną być winna”.

Jak się zdaje, Papież Pius X, głównie ze względów dyplomatycznych, nie chciał użyć wprost określenia mówiącego o roli władz rosyjskich, rosyjskiej policji i wojska. Sprawa jest już chyba dostatecznie jasna. Można tylko ubolewać, że w wiele dziesięcioleci po tak jednoznacznym wyjaśnieniu całej sprawy polski duchowny katolicki pochopnie zinterpretował zdanie z listu Papieża w duchu nieprzychylnym dla Polski, wykorzystując tę swą fałszywą interpretację jako koronny dowód „polskiego i chrześcijańskiego antysemityzmu”.

Jakże kontrastowały z pochopnymi uogólnieniami księdza Michała Czajkowskiego autentyczne świadectwa faktów, przytoczone w oparciu o badania specjalnej żydowskiej komisji w wielkim dwutomowym dziele: „Die Judenpogrome in Russland” (Pogromy Żydów w Rosji), wydanej w 1910 r. w Kolonii i Lipsku. Ta książka powstała dzięki finansowemu wkładowi syjonistycznego funduszu pomocy z Londynu, zawierała również kilkadziesiąt stron na temat pogromów Żydów na terenie Polski, organizowanych przez rosyjskie władze w latach 1905 i 1908. Przedstawione w książce wyniki badań żydowskiej komisji miały jednak wymowę jednoznaczną – pogromy na terenie Polski były dziełem władz rosyjskich, rosyjskiego wojska i policji, a nie Polaków. Wskazywano, iż: „(…) było to jasne dla wszystkich, że pogromy, które zwykle mają charakter polityczny, w Polsce mogą być przeprowadzone wyłącznie przez wojsko (…). Nie może być żadnej mowy o pogromach rosyjskiego typu w Polsce. Lud jest tu cywilizowany i nie zdolny do bestialstw, jakie zachodzą w Rosji. Władzom rosyjskim nie udało się popchnąć mas w Polsce do pogromów na Żydach, i można z całą pewnością powiedzieć, że to nie uda się i w przyszłości. Polacy nigdy nie dadzą się do tego nakłonić, by stali się posłusznym narzędziem w rękach znienawidzonego rosyjskiego rządu (Podkr.-JRN) (…)”. (“Die Judenpogrome in Russland”, Köln and Leipzig, 1910, t. I, s. 180, 181, 185).
Do tych relacji warto dodać jeszcze dwa świadectwa z tamtej epoki, tym razem pióra brytyjskich obserwatorów wydarzeń w Polsce. W dorocznym raporcie redaktora „The Annual Register A Record of World Events” za rok 1906 pisano o fali pogromów w imperium rosyjskim w 1905 roku: „Straszliwe rozruchy miały miejsce w południowej Rosji, w Odessie, w Kijowie, Kiszyniowie, Nikołajewie i w wielu innych miastach Tak zwane patriotyczne tłumy splądrowały żydowskie domy i sklepy i dopuściły się niewiarygodnych okrucieństw na żydowskiej ludności (...) Jedynym wyjątkiem w tej antyżydowskiej krucjacie było Królestwo Polskie, gdzie ludność chrześcijańska nie obróciła się przeciw Żydom i nie było żadnych wrogich wystąpień”. (Cyt. za: Tadeusz Siedlik: „Historia Polski 1900-1939”, Warszawa 1993,s.51). Z kolei w brytyjskim „The Times” z 20 sierpnia 1906 r. pisano: „Polska zawsze była uważana za kraj, w którym pogromy nie mają miejsca i zarówno władze rosyjskie ,jak policja przekonały się, że ich usiłowania, aby podjudzić Polaków do wzięcia udziału w pogromach przeciw Żydom, nie mają żadnych szans sukcesu”.( Cyt. za T. Siedlik: op.cit.,ss.50-51). Warto tu dodać jeszcze ciekawe świadectwo pisarza emigracyjnego i znanego wolnomularza Jerzego Stempowskiego, b. szefa gabinetu w Prezydium Rady. Ministrów premiera Bartla. W liście do Jerzego Giedroycia z 18 lipca 1957 r. Stempowski wspominał: „Z dzieciństwa przypominam sobie następujący epizod, Gdzieś w 1903 czy 1904 (1906 -JRN) władze carskie zorganizowały pogrom w Siedlcach (...) Reakcja ludności była natychmiastowa i jednoznaczna. We wszystkich kamienicach zamieszkałych przez Żydów stanęły w bramach gojowskie warty. Pamiętam ojca biorącego rewolwer, gdy szedł na swoją zmianę.(...). W Warszawie nie brakło wówczas endeków i chadeków, ale miejscowi antysemici nabrali wody w usta wobec postawy reszty ludności”.(Cyt. za: J. Stempowski : „Listy do Jerzego Giedroycia”, (wybrał i opracował Andrzej Stanisław Kowalczyk, Warszawa 1991,s.58).

O tym wszystkim, jak widać, nic nie wiedział ksiądz-agent i niedouczek M. Czajkowski, powtarzając przeciwko Polakom potworne kłamstwa carskiej Ochrany. Nigdy nie zdobył się jednak na przeproszenie czytelników za swe kalumnie, nawet wtedy gdy uwolniono go, po zdemaskowaniu jego agenturalnej przeszłości, od posługi kościelnej. Może jeszcze jednak obudzą się w nim końcu resztki sumienia!.

Można by długo jeszcze wyliczać przejawy pięknego zachowania środowisk polskich wobec Żydów w czasie pogromów 1905-1906 r., jednoznacznego sympatyzowania Polaków z ofiarami pogromów czy działań dla zapobieżenia antyżydowskim prowokacjom ze strony władz carskich. By przypomnieć choćby rolę wileńskiego biskupa Edwarda Roppa, który w 1905 r. wyszedł na ulice Wilna, aby powstrzymać popierane przez rosyjskie władze próby wywołania pogromu. Władze rosyjskie sprowadziły w tym celu specjalnych „pogromszczyków” z Rosji. Stanowcza interwencja polskiego biskupa u rosyjskich władz ostatecznie zapobiegła pogromowi. W świetle cytowanych tu faktów możemy jako Polacy być prawdziwie dumni z postawy naszych przodków, którzy tak stanowczo reagowali na antyżydowskie działania władz rosyjskich. Tym przykrzejsze były więc przejawy zapominania o faktach i podważania przez niewiedzę i uprzedzenia dobrego polskiego imienia z przeszłości. Tak jak to zrobił były agent SB, ks. M. Czajkowski! (Zob. szerzej na ten temat w moich tekstach : Kto robił te pogromy?”, „Słowo-Dziennik katolicki” z 30 czerwca 1993 r. i „Autorytet” z mroczną przeszłością” anty-ksiądz Michał Czajkowski, „Nasz Dziennik” z 2013 r.)

Konflikt środowisk żydowskich z Romanem Dmowskim
Na stosunkach polsko-żydowskich szczególnie mocno zaciążył zaostrzający się konflikt pomiędzy prezentującą idee nowoczesnego nacjonalizmu Narodową Demokracją (ND) na czele z jej przywódcą Romanem Dmowskim, a żydowskimi ugrupowaniami. Do kulminacji wzajemnego konfliktu doprowadziło wsparcie przez środowiska żydowskie mało znanego socjalisty Eugeniusza .Jagiełły, które udaremniło wybór Dmowskiego na posła. ND ogłosiła wówczas ( w 1912 r.) bojkot żydowskiego handlu. Bojkot stał się okazją do szczególnie ostrej konfrontacji obu stron. ND w swych wystąpieniach przeciw Żydom zaczęła mocniej odwoływać się do interesów rosnącej polskiej warstwy średniej. coraz silniej konkurującej w przemyśle i handlu z pozycjami zajmowanymi dotychczas przez Żydów. Do dziś w licznych książkach i artykuł;ach żydowskich przedstawia się ten bojkot jako swego rodzaju casus belli - rzekomy dowód polskiej winy za skrajne zaostrzenie wzajemnych stosunków. Już w 1919 r. pojawiły się pierwsze opinie żydowskie, głoszące, że ten bojkot był czymś gorszym od pogromów, bo one były krótkotrwałe, a bojkot był długotrwały. Głoszący ten pogląd żydowscy faryzeusze skrzętnie milczeli jednak o tym, co bojkot poprzedziło. Chodziło o nader bezwzględne metody walki ekonomicznej, stosowanej przez żydowskich kupców, młynarzy itp. wobec pojawiającej się polskiej konkurencji. Przypomnę w tym kontekście jakże wymowne świadectwo Bolesława Prusa. Już w listopadzie 1909 r., a więc na 3 lata przed ogłoszeniem bojkotu przez ND: „Dla zupełności tego ohydnego obrazu niektóre partie czy grupy Żydów nie cofają się przed pogróżkami, a nawet czynami. Polskim sklepom kooperatywnym Żydzi nie chcą w swoich domach. Młynarze - Żydzi roszczą pretensje wyłącznego prawa dzierżawienia wszystkich młynów w kraju (..) i tak dalej”.

Konflikt między opanowaną przez Żydów SDKPiL a niepodległościową PPS. Plaga luksemburgizmu
 
Dodatkowym silnym źródłem wzajemnych napięć były pogłębiające się od końca XIX wieku podziały w ruchu robotniczym między SDKPiL, zdominowaną przez socjalistów pochodzenia żydowskiego (Róża Luksemburg, Jogiches - Tyszka, a niepodległościową PPS. Patriotyczne środowiska PPS i inne partie polskie bardzo ostro odnosiły się do głoszonych przez SDKPiL haseł tzw. luksemburgizmu .Hasła te całkowicie odrzucały idee niepodległości Polski i akceptowały walkę Polaków z carem wyłącznie jako część składową rewolucji rosyjskiej.
 
Barwny portret Róży Luksemburg jako twórczyni godzących w niepodległość Polski idei luksemburgizmu dał słynny historyk emigracyjny Władysław Pobóg-Malinowski w pierwszym tomie swej świetnej „Najnowszej historii politycznej Polski”, t. I ,(1864- 1914 ). Pisał tam na stronach 268-269 : „ Róża Luksemburg hasło niepodległości zwalczała wytrwale i uparcie z obsesyjną, ślepą zawziętością. W r. 1895 w broszurze „Niepodległa Polska a sprawa robotnicza” pisała : „Niech nas nie wzywają do tłuczenia głowami o mur! Niech nam dadzą spokój z niepodległą Polską!”. (Podkr.-JRN) W r. 1896 w artykule pt. „Neue Stromungen in der polnischen sozialistischen Bewegung in Deutschland und Oesterreich”, ogłoszonym w „Neue Zeit” nr 32-33 (1895-1896), dowodziła, że „jedyna drogą skutecznej walki o wszystkie interesy robotnika polskiego” jest dla socjalistów polskich „przyjęcie istniejących granic państwowych za fakt historycznie dany” (podkr. - JRN) i - w konsekwencji -wyrzeczenie się zupełne utopii stworzenia klasowego państwa polskiego siłami proletariatu polskiego”. Jeszcze w roku 1902 w krakowskim „Przeglądzie Socjaldemokratycznym” przepowiadać będzie, że co prawda wojna miedzy Niemcami a Rosją „niechybnie -prędzej czy później” wybuchnie, ale „najbujniejsza nawet imaginacja kawiarnianego polityka nie zdoła sobie dziś wyobrazić, że z wojny między Rzeszą Niemiecką a Rosją wynikałaby niepodległość Polski”, wobec tego wszelkie kombinacje międzynarodowe w kwestii polskiej upadają doszczętnie”(...). W swej chorobliwej :nienawiści do Polski wolnej” posuwała się tak daleko, że jak pisał o niej współcześnie londyński „Przedświt” - wolała Rosję najbardziej reakcyjną od Polski demokratycznej, ale niepodległej... Stary Wilhelm Liebknecht, szczery, gorący przyjaciel Polski i konsekwentny zwolennik jej niepodległości, próbował zwalczać wpływy Róży Luksemburg w niemieckiej Soc.Demokracji, nazywał ją różową pluskwą („rossfarbige Wanze” ( podkr.- JRN) i posądzał ją, że jest agentką rządu rosyjskiego, nie mógł bowiem pojąć, że Róża Luksemburg tak namiętnie zwalczając hasło niepodległości Polski, jednocześnie nie mniej namiętnie broniła praw Armenii do niepodległości państwowej”. Na szczęście fanatyczna żydowska antyPolka okazała się fałszywym prorokiem w swych prognozach o braku szans na niepodległość Polski!
 
Najbardziej szokował fakt, że urodzona w Zamościu i działająca na ziemiach polskich rewolucjonistka żydowska gwałtownie sprzeciwiała się niepodległości Polski, choć popierała np. walkę o niepodległość Armenii. A sprawa była dość jasna. Rewolucjoniści żydowscy w Rosji pragnęli jak najszybszego obalenia caratu, bo ten w nich uderzał, robił pogromy, uniemożliwiał awanse Żydów w administracji państwowej etc. Pragnąc obalenia caratu, nie chcieli jednak rozbicia państwa rosyjskiego. Takie rozbicie oznaczałoby bowiem podział Żydów: 3 miliony Żydów pozostałoby w Rosji, a 3 miliony znalazłoby się w niepodległej Polsce. Stąd ich absolutny sprzeciw wobec idei niepodległości Polski.
 
Luksemburgizm SDKPiL wyrządził ogromne szkody idei niepodległości Polski. Zyskał niestety dalszą równie podłą kontynuację w tak zdominowanej przez Żydów sprzedawczykowskiej Komunistycznej Partii Polski w jej polityce zdrady na rzecz Związku Sowieckiego.
(Tekst opublikowany dwa miesiące temu w 5 numerze „Magna Polonia”)
 
Nowy numer „Magna Polonia”
 
Szanowni Państwo, informuję, że świeżo ukazał się już szósty numer dwumiesięcznika środowisk narodowych i niepodległościowych „Magna Polonia”, świetnie redagowanego przez red. Wojciecha Kempę. Numer ten zatytułowany „Bić się czy nie bić”, poświęcony jest głównie tematyce sporów o powstania narodowe. Wśród autorów numeru znajdują się m .in. tacy autorzy jak :senator prof. Jan Żaryn, prof. Jacek Bartyzel, reżyser Grzegorz Braun, ks. Roman Kneblewski, publicysta i eseista Stanisław Michalkiewicz, poeta, pisarz i eseista Lech Jęczmyk, dr Stanisław Krajski, pisarz Stanisław Srokowski, red. Wojciech Kempa, red. Rafał Mossakowski, ekonomista Tomasz Cukiernik. W numerze ukazał się również mój tekst (najdłuższy z tam publikowanych), około 40 stron maszynopisu pt. „Zafałszowany obraz powstań w PRL i III RP. Zachęcam do lektury, przytaczając m.in. następujące tytuły podrozdziałków: Deformowanie obrazu powstań narodowych w czasach PRL-u, Gromienie polskich powstań i patriotyzmu za czasów Władysława Gomułki, Jak Prymas Tysiąclecia potępił skrajnego oportunistę z „Tygodnika Powszechnego” Stanisława Stommę, Nowa kampania antynarodowa w dobie jaruzelszczyzny, Agent SB A. Garlicki - zajadłym oczerniaczem powstań polskich, Fanatyczny wielbiciel Wielopolskiego obrońcą gen. W. Jaruzelskiego (o A. Wielomskim), Bajdurzenia niedouczonego R. A. Ziemkiewicza, Jawność i konspiracja splatały się nierozdzielnie, Jak ignorant Ziemkiewicz przeciwstawiał Badeniego Trauguttowi, Proniemiecka opcja R. A. Ziemkiewicza, Skuteczni a nieudacznicy. Czasopismo można zamawiać mailem: kontakt@magnapolonia.org

1 komentarz:

  1. Pan Duda wżenił się w bardzo konkretne "środowisko" to i funkcjonuje jak funkcjonuje. Nawiasem mówiąc niezwykle charakterystyczne, że taki układ w zasadzie nigdy nie działa w drugą stronę, a najstarsze świadectwo mamy już w Biblii w Księdze Estery. Zjawisko ma więc grubo ponad dwa tysiące lat - skądinąd byłby to bardzo ciekawy temat dla jakiegoś rzetelnego i odważnego badacza.
    No i nie ma co owijać w bawełnę - gdyby pan prezydent nie był odpowiednio skoligacony to pewnie nigdy by nie mógł wygrać wyborów w Polsce. Taki mamy klimat...
    ABC

    OdpowiedzUsuń