))Zapraszamy na Oficjalną Stronę internetowa Jerzego Roberta Nowaka((

poniedziałek, 3 września 2018

Rozbić fałszywe mity o stosunkach polsko-żydowskich (III)

Od zeszłego roku publikuję cykl artykułów o historii stosunków polsko-żydowskich. Złożą się one na moją „niepoprawną politycznie” książkę o tej historii. Na blogu już publikowałem dwa pierwsze odcinki z tego cyklu. Teraz zamieszczam trzeci z nich.
 
Skutki skrajnej ciemnoty mas żydowskich w Polsce na początku XX wieku
 
Jeden z czołowych żydowskich asymilatorów adwokat Michał Korenfeld pisał w wydanej w 1916 r. książce „Ghettowcy”: „Żydzi nasi zostali ciemną, nędzną, brudną, obcą masą ludności”. Komentarz Korenfelda o „ciemnej, nędznej, brudnej masie” ogromnej części polskich Żydów nie był wcale czymś odosobnionym. Podobne oceny na ten temat wyrażały z goryczą dziesiątki innych Żydów z inteligencji, od końca XIX wieku po wydany w 1946 r. r. pamiętnik słynnego żydowskiego naukowca prof. Ludwika Hirszfelda pt. „Historia jednego życia”. Lamentował on nad żałosnym stanem oświecenia wielkiej części przedwojennych Żydów, a zwłaszcza żydowskiego proletariatu. Pisał: „W Polsce żyły masy fanatyków, hołdujących najgorszym przesądom, ubierających się odrębnie, odżywiających się i mówiących inaczej niż otoczenie i dla których polska kultura była obca, w najlepszym razie obojętna (...) Obcość ta podczas okupacji miała tragiczne skutki”.
 
Przeważna część Żydów w Polsce na początku XX wieku całkowicie pozostawała pod wpływami skrajnie zachowawczych sił żydowskich, broniących świata ciemnoty i zabobonów, fanatycznie podporządkowanego władzy cadyków i rabinów. Setki tysięcy chasydów polskich żyło w nastawieniu wrogim jakimkolwiek „nowinkom” i „gojom”, nie mówiąc o rodzimych „odstępcach” - asymilatorach. Zachowały się niezliczone przykłady fanatycznych zachowań bardzo licznych ortodoksów i rabinów. Na przykład jeden z nich „wsławił się” zakazaniem Żydom spacerów po parkach. (Wg. Alina Cała: „Asymilacja Żydów w Królestwie Polskim (1864-1897), Warszawa 1989,s.26.) Inny, rabin z Lublina, wydał zakaz wstępowania do straży pożarnej, motywując to religijnymi przepisami , związanymi ze spoczynkiem sobotnim. Ruch „musorników” (moralistów) zasady przestrzegania Talmudu nierzadko wcielał w życie z użyciem przemocy, na przykład wybijając szyby sklepikarzom, zwlekającym z zamknięciem sklepów w szabas. Grupa pobożnych Żydów „wyróżniła się” podarciem hebrajskich Biblii, wydanych przez angielskie Towarzystwo Biblijne. Inni „pobożni” chasydzi obalili nagrobek, który miał na odwrocie „bezbożny” napis niemiecki. (Por. tamże). Przykłady tego typu fanatycznych zachowań można by długo mnożyć. Wyraźnie widoczny był fakt, że dla setek tysięcy chasydów polskich czas wyraźnie zatrzymał się w wiekach średnich. Tym gorliwiej bronili swej obskuranckiej mentalności, podburzani przez rabinów.
 
Jeden z wybitniejszych historyków żydowskich z pierwszej polowy XX wieku dr Jakub Schall pisał, że chasydzi odnosili się z nienawiścią do wszelkich reform mających zrównać ludność żydowską z polską i zbliżyć do niej. (Por. dr Jakub Schall: „Dzieje Żydów na ziemiach polskich”, Lwów 1926,s.99). Słynny polski historyk prof. Stanisław Kutrzeba pisał z kolei : „Przywódcy chasydów chcieli odcięcia Żydów od społeczeństwa, by nimi wszechwładnie władać, lękali sie równouprawnienia, które mogłoby było wnieść nienawistne im próby asymilacji, podkopać ich władzę”. (Por. S. Kutrzeba: „Sprawa żydowska w Polsce”, Lwów s.45),
 
Julian Marchlewski, czołowy działacz SDKPiL, ostro krytykujący wszelkie przejawy postaw antyżydowskich, w wydanej w 1913 r. w Chicago książeczce „Antysemityzm a robotnicy” z prawdziwym zaszokowaniem pisał o rozmiarach zacofania chasydzkich środowisk żydowskich w Polsce: „Do jakiego stopnia rabini dziś jeszcze bronią najdziwaczniejszych przepisów obrządkowych świadczy odezwa wydana przez zjazd rabinów w Siedlcach w r. 2013, w której mówi się, że rady i przestrogi tu udzielane są „jakby częścią zakonu”. Więc zabrania się czytania pism, broszur i książek treści niereligijnej, podkreślając, że : „Unikać tego mają nawet ci, którzy zmuszeni są czytać jakąkolwiek gazetę dla spraw interesu: zabrania się im surowo czytać inne artykuły z gazety, jak felietony, `itp. Nakazuje się przestrzeganie sabatu: nie dać nastawiać samowaru, chociażby przez nie-Żydów, nie wolno mieć przy sobie nawet chusteczek do nosa w miejscowości, gdzie nie ma ejrewu, tak samo nie wolno nosić zegarków (...) nie wolno też czesać włosów grzebieniem w sobotę”. (Naukowiec z Edynburga prof. Karol Sarolea jeszcze w latach 20-tych XX wieku był zaszokowany rozmiarami fanatyzmu wielkiej części Żydów polskich. Pisał, że: „ Roztrząsa się tam do dziś zagadnienie, czy jajo zniesione w sabat jest nieczyste i czy może służyć za pokarm prawowiernym Żydom”. (Por. K. Sarolea: „Listy z Polski”, Warszawa 1923 , ss. 99-100).
 
Podtrzymywanie wzajemnej niechęci między Żydami a Polakami było wciąż wspomagane przez fanatyczne samo izolowanie się większości Żydów, umacniane przez „ ideologię getta”, która przetrwała do XX wieku, pomimo wysiłków rozlicznych żydowskich reformatorów. Za prawdziwe bastiony żydowskiego konserwatyzmu uchodziły szkoły żydowskie - chedery. Żydowscy reformatorzy niejednokrotnie ubolewali tak jak A. Rupin w wydanej w 1911 r. w Lipsku książce, że chedery „chronią” dzieci żydowskie przed nowoczesnym wykształceniem, nie uczą nawet języka krajowego w obawie, że doprowadzi to wcześniej czy później do wynarodowienia się Żyda i jego odejścia od religii żydowskiej. Separacji od otoczenia nie-żydowskiego sprzyjał wpajany w chederach kategoryczny zakaz małżeństwa między Żydami a „gojami”. Pod wpływem rabinów żydowskie masy były przepojone zajadłą ksenofobią w stosunku do polskiego otoczenia. W zbiorach nowojorskiego YIWO (Żydowskiego Instytutu Naukowego) zachowało się kilkaset autobiografii młodzieży żydowskiej, przesłanych na konkursy ogłaszane przez wileński oddział YIWO 1932, 1934 i 1939. Można z nich wiele dowiedzieć sie o niebywałych pokładach ksenofobii, skrajnej wręcz nienawiści do polskości występującej w niektórych środowiskach żydowskich. Autorki niektórych wspomnień piszą, że uważały za „przestępczynie” swoje koleżanki Żydówki, które wybrały polskie, a nie żydowskie gimnazjum; traktowały jak „zbrodnię” nawet rozmawianie po polsku. („Pamiętniki” Milsztejnówny z Kowna i in.)
 
Warto dodać, że wśród niemieckich Żydów utrzymywał się bardzo negatywny obraz Żydów polskich jako złodziei, brudasów etc. Już sam Karol Marks, pochodzący z żydowskiej rodziny, pisał o Żydach z Polski, jako o „najbrudniejszej z wszystkich ras”. (Mało się o tym wie, że wielu żydowskich historyków uznaje K. Marksa, który głosił : „Ojczyzną Żyda jest pieniądz” za typ żydowskiego antysemity). Negatywny stosunek Żydów niemieckich do polskich znalazł szczególnie mocne odzwierciadlenie w 1906 r. na łamach liberalnego żydowskiego dziennika :Allgemeine Zeitung des Judentum”. Napisano tam : „Dla nas Żydzi polscy są to Żydzi, którzy przybyli z pół-Azji”. Za tak żałosny stan Żydów z Polski tym chętniej obwiniano rzekomo „uciskających ich Polaków”. Głoszono : „Jeśli polscy Żydzi nie dorównują poziomem Żydom niemieckim, to nie zależy wyłącznie od nich; wina za to obciąża również polskich chrześcijan”. Austriacki Żyd pisarz Karl Emil Franzos sformułował nawet w tym kontekście często cytowane powiedzenie : „Każdy kraj ma Żydów, na jakich zasługuje” ( Denn-jedes Land hat die Juden, die es verdient”). Uogólnienie to jest aż nadto nieprzyjemne dla nas.
 
Patriotyczny polski Żyd, pogromca „litwackiej Targowicy
 
Niemal zupełnie zapomniany (poza moimi tekstami) pozostaje nasz wielki żydowski sojusznik w walce o polskość Julian Unszlicht, intelektualista i ksiądz katolicki, autor paru książek demaskujących „litwacką Targowicę” i Różę Luksemburg. Unszlicht odegrał wielką rolę w walce przeciwko negującym ideę niepodległości Polski „internacjonalistom” z SDKPiL na czele z Różą Luksemburg, występując w dwóch odrębnych książkach przeciwko ich poglądom i działalności. Początkowo Julian Unszlicht sam działał przez kilka lat w SDKPiL. Stopniowo jednak całkowicie zniechęcił się do tej partii, z rosnącym oburzeniem obserwując fakty dowodzące skrajnej niechęci Róży Luksemburg i jej otoczenia do spraw niepodległości Polski.
Unszlicht był człowiekiem o bardzo wysokich standardach moralnych. Tym bardziej nie mógł się więc pogodzić z tym, co uważał za skrajną niewdzięczność części Żydów wobec Polski jako kraju, który udzielił schronienia na swym terytorium prześladowanym Żydom z całej Europy w jednym z najtrudniejszych okresów ich dziejów. Szczególnie ostro piętnował postępowanie części Żydów, którzy przybyli z Rosji, tzw. litwaków, uleganie przez nich nastrojom prorosyjskim i antypolskim, nazywał ich „litwacką Targowicą”, zagrażającą Polsce.
W 1911 roku Unszlicht opublikował w Krakowie pierwszą ze swych dwóch obszernych publikacji książkowych poświęconych obronie Polski i polskości przed żydowskim nacjonalizmem litwaków z SDKPiL „Socjallitwactwo w Polsce”. Pisał w niej między innymi: „(…) Sam będąc Polakiem „pochodzenia semickiego”, znając na wylot drobno-mieszczańską inteligencję żydowską i różne prądy ją nurtujące, szereg lat działałem w głównej organizacji wojującego z Polską nacjonalizmu żydowskiego, tzw. SDKPiL (“Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy”). Przez długi czas nie mogłem sobie zdać sprawy, skąd bierze się jej zaciekły rozpęd antypolski, czemu zieje ona taką piekielną nienawiścią do najbardziej uciemiężonego narodu na świecie i czemu zatruwa w duszy ludu polskiego normalne uczucie poświęcenia i miłości dla swej ojczyzny w niewoli (…)”.
Swą krytykę antypolskich działań litwaków Unszlicht ilustrował wieloma konkretnymi przykładami. Pisał: „(…) Do jakiej czelności może się tu posunąć socjal-litwactwo świadczy fakt następujący: na początku 1905 w chwili największego wybuchu rewolucyjnego w Polsce socjallitwacki Sanhedryn (tzw. Zarząd Główny) wypuścił w rocznicę »Proletariatu« odezwę, w której oznajmił uroczyście, że »Polska, to trup, który winien być rzucony na śmietnik«, i pogląd ten rozwałkowany na całą odezwę rzucił w ogromnej ilości egzemplarzy w masy robotnicze polskie – pod pretekstem, że to była ideologia »Proletariatu« (…)
Trzeba było całej litwackiej arogancji i nienawiści do Polski, aby podobnie plugawą odezwę wypuścić, przypominającą haniebne odezwy czamosecińców rosyjskich przeciwko Żydom. (…) Utrwalić najazd moskiewski—co prawda »zdemokratyzowany« w Polsce, oto obiektywny cel nacjonalizmu żydowskiego u nas. Przykryć to wszystko frazesem »socjalistyczny«— oto sposób otumanienia umysłów robotników polskich, aby przy ich pomocy dobić »trupa« znienawidzonej Polski i na nim organizację żydowską »narodową« wybudować. Czas wielki, aby wreszcie przeciwko tej zgubnej i rozszalałej furii antypolskiej bankrutującego social-litwactwa ostro i energicznie zareagowały szerokie masy źydostwa, których żywotne interesy są narażone przez to na szwank (Podkr.- J.R.N.) (…) W ten sposób najlepiej żydostwo się przysłuży wspólnej Ojczyźnie — Polsce, która zawsze mu przytułek i gościnność dawała w najgorszych chwilach tego istnienia, a która przez zjednoczone wysiłki ludu polskiego i żydowskiego wyzwolona być winna (…)”.
W 1912 roku Julian Unszlicht wydał kolejną, prawie 400-stronnicową książkę demaskującą antypolskie działania litwaków pt. „O pogromy ludu polskiego. (Rola socjal-litwactwa w niedawnej rewolucji)”. Szczególnie ostro potępił tam nieodpowiedzialne działania liderów SDKPiL, nawołujących polskich robotników do udziału w takich manifestacjach, którym z góry groziło rozbicie przez oddziały carskiej armii lub żandarmerii. To lekkomyślne pchanie robotników polskich pod kule w imię swych własnych politycznych celów Unszlicht nazywał prowokowaniem „pogromów ludu polskiego”. Gwałtownej krytyce poddał Unszlicht również godzące w polskość działania Róży Luksemburg i „social-litwactwa” w Poznańskiem i na Górnym Śląsku, zarzucając im podporządkowywanie Polaków niemieckiej partii socjaldemokratycznej. Jak gdyby nie mieli oni prawa do własnego narodowego organizowania się i narodowej niepodległości. Na jednej ze stron napisał jakże wymowne słowa: „Poezja romantyczna nazwała Polskę Chrystusem narodów. I w rzeczy samej żaden w dziejach ludzkości znany naród nie przeszedł takiej martyrologii na własnej ziemi i nie okazał się tak naiwnie szlachetny w stosunku do swych wrogów i prześladowców’”.(Podkr.- J.R.N.) (Por. J.Unszlicht:„O pogromy ludu polskiego (Rola social-litwactwa w niedawnej rewolucji),Kraków 1912,s.373.)
Rzecz ciekawa: w owych latach Unszlicht bardzo mocno zaprzyjaźnił się z Bolesławem Prusem, który w tamtym okresie całkowicie stracił swe prożydowskie złudzenia z czasów pisania „Lalki” – pod wpływem obserwacji wynikłych z zachowań rzezy litwaków w Polsce i nieczystych metod ekspansji gospodarczej ze strony części środowisk żydowskich. I tak np. w „Kronice Tygodniowej” z 6 listopada 1909 r. Prus pisał: „Stosunek niektórych grup żydowskich do Polski jest nie tylko niegodziwy, ale wprost- nieprzyzwoity(…) Litwacy odgrywają rolę rusyfikatorów, u nas, nawet obrażają nas, a Żydzi poznańscy wręcz głoszą, że zawsze walczyli przeciw Polakom w interesie Niemców”(Podkr.-JRN). Z kolei w „Kronice Tygodniowej” z 12 listopada 1910 r. Prus ubolewał : „Kiedy cała imigracja niemiecka , choćby sprzed stu lat, stała się naszą krwią, kością, sercem i dusza, masy żydowskie po wielu wiekach są nam obcymi, więcej nawet – niektóre grupy żydowskie przypominają armię, która toczy z nami walkę w celu wytępienia czy wygnania większej części nas, a zamienienia reszty na swoich lenników, jeżeli nie niewolników!”. (Podkr. - J.R.N.) Prus i Unszlicht przez lata korespondowali ze sobą. Rzecz zabawna – w pewnym momencie po tekstach Unszlichta, bardzo ostro atakujących antypolską część Żydów, dobrotliwy Prus nieco go mitygował, pisząc: dołożył już Pan mocno Żydom, niech da Pan im trochę odsapnąć!
Julian Unszlicht był bratem jednego z czołowych komunistów Józefa Unszlichta, w 1920 roku wraz z F. Dzierżyńskim, F. Konem i J. Marchlewskim, członka samozwańczego pseudorządu proradzieckiego w Białymstoku. Podczas gdy Józef Unszlicht pełnił szereg kierowniczych funkcji w bolszewickiej Rosji (m.in. okrutnego zastępcy F. Dzierżyńskiego w Czeka) aż do stracenia w stalinowskich czystkach w 1938 roku.
Warto dodać, że broniący z taką energią polskości Julian Unszlicht przeszedł na katolicyzm, a później przez wiele lat pracował jako kapelan w ośrodku emigracyjnym wśród polskich pracowników we Francji. W 1936 roku Julian Unszlicht wydał w Paryżu wybór kazań dla wychodźców. W książce tej Julian Unszlicht jako kapelan uchodźstwa publicznie wyrażał dzięki Matce Boskiej, Królowej Korony Polskiej za ocalenie narodu polskiego pod Warszawą od „hord bolszewickich”. Jakiż niebywały przypadek. Julian Unszlicht piętnował azjatyckie hordy bolszewickie, które chciały zająć Warszawę, a na czele tych hord szedł jego brat, członek samozwańczego antypolskiego „rządu” w Białymstoku. Nowoczesna odmiana historii Abela i Kaina! Warto dodać, że nawet Jędrzej Giertych, nie skłonny do idealizowania Żydów, uznał, że Julian Unszlicht jednoznacznie nawrócił się na katolicyzm i na polskość, i nie należy w to nawrócenie powątpiewać.
Pierwszy żydowski projekt JudeoPolonii (koncepcja W. Żabotyńskiego )
 
Ze strony żydowskiej parokrotnie podejmowano bardzo niebezpieczne dla Polaków inicjatywy stworzenia na ziemiach polskich autonomicznego państwa żydowskiego -tzw. Judeo-Polonii przy wsparciu jednego z zaborców. Z pierwszym takim projektem wystąpił na kilka lat przed pierwszą wojną światową bardzo znany rosyjski syjonista Władimir Żabotyński. Wychodził on z założenia, że na ziemiach Królestwa Polskiego mieszkają dwa narody : Polacy i Żydzi , którzy mają równe prawa do własnej państwowości. Stąd sugestia Żabotyńskiego, że Królestwa Polskiego nie można określać tylko jako „Królestwo Polskie”, lecz trzeba je nazywać „Królestwem Polsko- Żydowskim”. W opublikowanym 5 grudnia 1910 r. w „Odieskich Nowostiach” artykule Żabotyński ostrzegał Polaków przed ewentualnymi skutkami ich ewentualnej odmowy pójścia na maksymalne ustępstwa wobec Żydów. Zapowiadał, że w takiej sytuacji Żydzi całkowicie poprą koncepcje zapewnienia im z pomocą rosyjskich władz zaborczych szczególnego uprzywilejowania Żydów w Królestwie Polskim. Jak akcentował Żabotyński: „Nowe pokolenie polityków rosyjskich może wziąć pod uwagę to, że w Polsce jest półtora miliona pokrzywdzonych i rozdrażnionych, na których oprzeć się można w interesach centralizacji państwowej”. Wysunięty przez Żabotyńskiego pomysł utworzenia Judeo-Polonii pod protektoratem imperium carskiego groziłby przypieczętowaniem ostatecznego rozczłonkowania Polski z pomocą wysługujących się rosyjskiej centralizacji Żydów. Został on później stanowczo potępiony przez kilkuset Żydów - polskich patriotów - na I Zjeździe Zjednoczenia Polaków wyznania mojżeszowego w maju 1919 r. Inżynier Kazmierz Sterling w referacie wygłoszonym na tym zjeździe, tak mówił o początkach haniebnej koncepcji Judeo-Polonii, piętnując projekt Żabotyńskiego jako śmiertelne zagrożenie dla Polski: „Pierwszy zabrał w tej sprawie głos publicysta rosyjsko-żydowski z Odessy, Zabotinskij, który w wielu artykułach począł dowodzić konieczności uznania na terytorium Królestwa Polskiego dwóch równorzędnych narodowości - Żydów i Polaków, i pierwszy uznał nazwę Judeo-Polonii. W ten sposób koncepcja terytorialno-państwowa żydowska przetworzyła się w eksterytorialno - narodową. Naród polski pojął grożące mu niebezpieczeństwo. Idea stworzenia państwa w państwie była tym dla Polski groźniejsza, iż mową znacznej części masy żydowskiej jest żargon, który jest niczym innym jak zepsutą niemczyzną, do tego pnia macierzystego w miarę rozwoju powracającą, a mową Żydów - uciekinierów z Rosji - był język rosyjski, wobec tego ten napływowy żywioł przy usiłowaniu rusyfikacji kraju ze strony carskiego rządu mógł - wbrew woli innych Zydów wywrzeć fatalny wpływ na ludność, tym bardziej, że byl przez rząd popierany”. (Por. „Pamiętnik I zjazdu Zjednoczenia Polaków wyznania mojżeszowego wszystkich ziem polskich”, Warszawa 1919, s. 28). Podkreślmy - wybitny polski patriota żydowskiego pochodzenia Kazimierz Sterling już w 1919 r. mówił o niebezpieczeństwie grożącym narodowi polskiemu na skutek pomysłu Judeo-Polonii. Dodajmy, że Władimier Żabotyński obsesyjnie groził Polakom w artykułach, iż w przypadku, jeśli nie pójdą na maksymalne ustępstwa wobec Żydów, to ci rozpoczną intensywne współdziałanie przeciw nam z rosyjskimi zaborcami.

Najgroźniejszy projekt Judeo-Polonii w 1914 r. ( z Niemcami przeciw Polakom)
 
W ślad za Żabotyńskim z kolejnym projektem Judeo-Polonii, tym razem opartej na państwie niemieckim, wystąpił we wrześniu 1914 r. powołany przez czołowych syjonistów niemieckich tzw. Deutschen Komitee zur Befreiung der Russischen Juden (Niemiecki Komitet Wyzwolenia Żydów Rosyjskich). Pisał o tym Piotr Wróbel („Więź”, lipiec, sierpień 1986). Komitet przestrzegał przed wskrzeszaniem państwa polskiego, natomiast sugerował Niemcom powołanie na terenie ziem zaboru rosyjskiego państwa buforowego, w którym żyłoby 6 mln Żydów, 1,8 mln Niemców, 8 mln Polaków, 5-6 mln Ukraińców, 4 mln Białorusinów, 3,5 mln Litwinów i  Łotyszów, z Hohenzollernem jako królem, niemieckim korpusem oficerskim, niemieckim językiem jako panującym (żydowski żargon to przecież zepsuta niemczyzna), niemiecką kulturą. Stolicą miał być Lublin, bo tam rezydował żydowski wad (sejm) w czasach polski szlacheckiej.

Potępienie koncepcji Judeo-Polonii w książce prof. I. C. Pogonowskiego
 
Sprawa Judeo-Polonii zyskała po wielu dziesięcioleciach prawdziwie duży rezonans w dziele największego chyba autorytetu emigracyjnego w USA i zarazem jednego z najwybitniejszych badaczy historii stosunków polsko-żydowskich profesora Iwo Cypriana Pogonowskiego. Pisał o niej w podstawowym wręcz, świetnie udokumentowanym dziele „Jews in Poland .A Documentary History”(Żydzi w Polsce. Dokumentalna historia), New York, dwa wydania 1993 i 1998 r., ponad 430 stron druku ). Warto podkreślić, że ta syntetyczna książka Pogonowskiego ukazała się z entuzjastycznym wstępem słynnego amerykańskiego sowietologa żydowskiego pochodzenia Richarda Pipesa, i zyskała sobie bardzo pochlebne oceny między innymi tak wybitnych historyków jak profesorowie Norman Davies, Aleksander Gieysztor, Józef Gierowski, M.K. Dziewanowski i słynny żydowski badacz historii stosunków polsko-żydowskich, prof. Anthony Polonszky z Oxfordu. Opisując wysunięty przez czołowych syjonistów w Niemczech projekt JudeoPolonii, prof. Pogonowski stwierdził między innymi, że Niemiecki Komitet Wyzwolenia Żydów Rosyjskich „ostrzegał niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych przed odbudowywaniem polskiego państwa narodowego i przed niebezpieczeństwem ruchów polskiej irredenty na terenach zabranych Polsce przez Niemcy i Austrię”. (Por. I. C. Pogonowski :Jews...op.cit.,s.297). Jak z tego widać działanie żydowskiego Komitetu było niebywale szkodliwe i wrogie Polsce.
 
Według I. C. Pogonowskiego Polacy mieli „najmniej skorzystać” jako naród na proponowanym przez żydowski komitet nowym niemieckim protektoracie .Jak pisał profesor I. C. Pogonowski: „Nowe państwo buforowe miało być zdominowane przez około sześć milionów żydowskich mieszkańców, podczas gdy inne narodowości byłyby sobie nawzajem przeciwstawiane. Żydzi graliby najważniejszą rolę dzięki ich rozmieszczeniu, kontrolowaniu przez nich handlu wysokiemu stopniu wykształcenia”.(Por.tamże,s.297 ). Profesor Pogonowski zamieścił w swej książce również szczegółową mapę projektowanego przez syjonistów nowego protektoratu - Judeo-Polonii. Znamienne jest, że zdominowany przez Żydów protektorat miał obejmować między innymi takie miasta na swym obszarze jak Ryga, Wilno, Warszawa, Lublin i Odessa.
 
Na szczęście dla Polaków Niemcy ostatecznie nie zdecydowali się na realizację tak niebezpiecznego dla nas planu czołowych syjonistów z Niemiec. Plan żydowski bardzo się Niemcom podobał, ale upadł ze względów czysto wojskowych. Część niemieckich wojskowych i polityków wówczas już chciała rozgrywać kartę polską (Legiony Piłsudskiego), widząc w pozyskaniu polskich żołnierzy zwiększone szanse na niemieckie zwycięstwo. Przypomnijmy tu super pochwalne oceny generała Luddendorffa na temat polskich wartości bojowych. Ówcześni Żydzi zaś w odróżnieniu od dziś tak bojowych Żydów z Izraela nie wykazywali inklinacji i umiejętności wojskowych, a nawet dość powszechnie uchodzili za tchórzliwych. Z drugiej strony zaś Niemcy nie chcieli zbytnio angażować się na rzecz „wyzwolenia wschodnich Żydów”, aby zachować wolną rękę do ewentualnych rokowań pokojowych z Rosja. Według profesora I. C. Pogonowskiego ważną rolę w odrzuceniu tak niebezpiecznych dla Polski projektów Judeo-Polonii odegrało bardzo krytyczne ich ocenienie przez służącego wówczas w niemieckim sztabie generalnym majora Bogdana Hutten-Czapskiego, Polaka z urodzenia. Wszystko to uratowało nas przed realizacją iście mefistofelicznego, żydowskiego zabójczego planu dla Polski, który miał zapewnić jej całkowite zdominowanie, wręcz skolonizowanie, przez Żydów. Juliusz Berger, współpracownik Martina Bubera początkowo zamieszanego w propagowanie koncepcji JudeoPolonii jednego z najbardziej wpływowych Żydów niemieckich, przyznawał później, że „cała propozycja żydowskiego państwa buforowego znajdowała się na krawędzi zbrodniczej nieodpowiedzialności i doprowadziła tylko do wzrostu negatywnych nastrojów wobec Żydów wśród społeczności polskiej”.(Podkr.-JRN). Zdaniem Bergera, niebezpieczne było takie antagonizowanie Polaków przez pomysły Żydów niemieckich, bo nikt nie mógł przewidzieć, kto będzie miał po wojnie władzę w Polsce.
 
Słynni naukowcy: F. Znaniecki i F. Koneczny z potępieniem Judeo-Polonii
 
Pomysły Judeo-Polonii odbiły się rzeczywiście bardzo negatywnie na postawach Polaków wobec Żydów, i znajdujemy ich bardzo ostre potępienie w tekstach autorów polskich, wywodzących się z bardzo różnych obozów politycznych czy bezpośrednio nie zaangażowanych politycznie, począwszy od wielkiego historyka idei prof. Feliksa Konecznego po głośnego prawnika i publicystę Jerzego Kurnatowskiego i najsłynniejszego polskiego socjologa prof. Floriana Znanieckiego. Jerzy Kurnatowski w wydanej w 1914 r. roku broszurze pisał o „doktrynie Judeo-Polonii” jako o „doktrynie prowokującej antysemityzm, którą tylko dlatego się sformułowało, bo jesteśmy słabi, a słabego każdy kopać może”. Pomysł Judeo-Polonii potępił nawet bolszewicki teoretyk Julian Marchlewski, skądinąd znany z bardzo ostrych ataków na wszelkie przejawy postaw antyżydowskich. Wielki socjolog prof. Florian Znaniecki w swym słynnym dziele „Upadek cywilizacji zachodniej”, wydanym w 1921 roku, ostro napiętnował tę część Żydów, która pojęła interesy żydowskie jako przeciwne interesom Polski i stanęła po stronie zaborców. Jako „najskrajniejszy wyraz” takiej postawy uznał plan Judeo-Polonii, tj. Polski jako prowincji rosyjskiej lub niemieckiej ze szczególnie uprzywilejowaną mniejszością żydowska, usilnie protegowaną przez rzad zaborczy. (Por. F. Znaniecki : „Upadek cywilizacji zachodniej”, Poznań 1921, s. 78). Słynny filozof prof. Feliks Koneczny potępił koncepcje Judeo-Polonii już w wydanym w 1921 roku dziele „Logos i Ethos” (Poznań 1921,t.II,s.220-222). Jeszcze ostrzej zaatakował koncepcję Judeo-Polonii w swej późniejszej książce „Cywilizacja żydowska” Por. jej wydanie londyńskie z 1974 r., ss. 331,334-337, 352-359, 362-363,,371).
 
Współczesne żydowskie kłamstwa o Judeo-Polonii
 
Sprawa Judeo-Polonii, szczególnie kompromitującego Żydów agresywnego projektu uderzającego w Polskę, należy do tematów wyjątkowo mocno zakłamywanych przez żydowskich „historyków” i publicystów. Znany z rozlicznych przekłamań dziejów Żydów pseudohistoryk, a raczej notoryczny oszust Andrzej Żbikowski w swej książce o Żydach kłamliwie nazwał projekt Judeo-Polonii z 1914 r. „planami niemieckimi”. (!) .(Por. A. Żbikowski : „Żydzi”, Wrocław 2000, s. 192.). Bezwstyd pseudohistoryka żydowskiego jak widać nie miał granic. Niezwykle kłamliwy ( rzecz nierzadka dla „Wikipedii”) jest dobór informacji na temat Judeo-Polonii w haśle Wikipedii na ten temat. Pominięto tam właściwie wszystkie podstawowe fakty o projektach Judeo-Polonii (Żabotyńskiego z 1910 r.) i Bubera z 1914 r. ).
 
Jak niemiecki współczesny historyk ubolewał z powodu nie zrealizowania pomysłu 

 Projekt Judeo-Polonii, żydowskiego państewka stworzonego jako protektorat Niemiec, oznaczał groźbę przytłoczenia Polski na zawsze kamieniem grobowym i podanego dominacji Żydów. Tym wymowniejszy jest fakt, że jeszcze w 1969 r. znalazł się szowinistyczny niemiecki historyk Egmont Zechlin, który ubolewał, że nie zrealizowano tej koncepcji tak zabójczej dla Polski i Polaków. W wydanej w Getyndze w 1969 r. książce E. Zechlina : „Die deutsche Politik und die Juden im Ersten Weltkrieg” (ss. 126-127 ) znajdujemy szczegółowe przedstawienie koncepcji Judeo-Polonii. Według niemieckiego autora (op. cit, ss.126-127). Niemiecki Komitet Wyzwolenia Żydów Rosyjskich „ostrzegał przed skutkami przywrócenia niepodległego państwa polskiego” i „wyrażał strach nie-polskich narodowości przed majoryzacją i uciskiem ze strony Polaków”.(Tamże,s.127). Szokująca była konkluzja niemieckiego historyka. Pisał on( s.127 ), iż : „ W świetle późniejszych doświadczeń wydaje się, że została zaprzepaszczona wielka szansa” (mag er so als eine der grossen Vergassten Chancen verscheinen”). Szansa dobicia na trwałe Polski! Z pomocą Żydów, którzy tak odpłaciliby się za tysiącletnie bezpieczne schronienie na terenie Polski i stworzony im u nas „paradisus Judeorum” (raj dla Żydów). Można tylko ubolewać, że temat Judeo-Polonii był tak rzadko poruszany w naszej historiografii i publicystyce po 1989 r.

Żydowska kampania fałszów antypolskich w czasie pierwszej wojny światowej
 
Okres pierwszej wojny światowej to czas niebywale szerokiej, dziś przemilczanej i zapomnianej, kampanii oszczerstw antypolskich, prowadzonej przez dużą część Żydów, głównie polskich , niemieckich i amerykańskich. Kampanii, za którą Żydzi nigdy nas nie przeprosili, choć była kłamliwą od początku do końca. W ramach tej kampanii oszczerstw wbrew oczywistym faktom rozpowszechniano na całym świecie doniesienia o rzekomych pogromach organizowanych jakoby przez sotnie rozbestwionych Polaków. albo przez Kozaków namówionych przez nich do pogromów. Miał to być dowód, że Polacy nie dojrzeli do niepodległości, albowiem są narodem zbyt dzikim i niebezpiecznym dla innych nacji. Nagłaśnianie rzekomych polskich okrucieństw pogromowych wobec Żydów miało dowieść, że Polacy nie są w ogóle zdolni do stworzenia prawdziwie demokratycznego, praworządnego i cywilizowanego państwa. Kampanii sprzyjały już wtedy bardzo silne wpływy Żydów w różnych mediach. H. Bernstein, później prezes nowojorskiego „Hebrew Sheltering Society” „,stwierdził wręcz na łamach dziennika żydowskich szowinistów w USA „The Day” z 29 listopada 1914 r. : „Na progu wolności Polacy organizują masakry żydowskie (...) Naród polski demonstruje przed światem, że nie dorósł do wolności (...) Naród pogromszczyków nie jest wart sympatii i z pewnością nie jest wart wolności”.
 
Dlaczego prowadzono. tę kampanię oszczerstw antypolskich? Otóż znaczna część Żydów okazała się bardzo przewidującą politycznie. Szybko ocenili, że wojna światowa może przynieść niepodległość Polski, a będzie to Polska katolicka, stąd - jak uznali - niebezpieczna dla Żydów. Starali się więc przez oszczercze antypolskie brednie przeciwstawić powstaniu niepodległej Polski. Prowadzona przez kilka lat antypolska akcja żydowska przyniosła ogromne szkody dobremu imieniu Polaków, pomimo usilnych prób jej przeciwdziałania ze strony uczciwych Żydów, głównie z nurtu asymilatorów.
 
O skrajnych przejawach żydowskiej proniemieckości z oburzeniem pisał Antoni Chołoniewski, wybitny publicysta i działacz narodowy. Był przy tym osobą bardzo obiektywną. Nawet w skrajnie lewackiej Wikipedii pisano o nim: „Antoni Chołoniewski był pisarzem o orientacji narodowej, ale wolnym od szowinizmu i odwołującym się do najpiękniejszych tradycji polskiej demokracji i tolerancji. Opowiadając się za asymilacją Żydów, zwalczał zarówno objawy antysemityzmu, jak i żydowskiego separatyzmu narodowego”. Ten właśnie Chołoniewski stwierdził w artykule pt. „My, Żydzi i Kongres”, zamieszczonym w „Głosie Narodu”, nr 287)288 z grudnia 1918 r., opisującym niszczenie miast polskich przez niemieckich żołdaków oraz rabunki mienia, gwałty i rozstrzeliwania tysięcy Polaków: „Z rak niemieckich nie ucierpiała tylko jedna kategoria mieszkańców Polski: Żydzi, to byli „swoi”, którzy z radością wybiegali przeciwko zwycięzcy i tysiącem cennych usług umieli uczynić się potrzebnymi (...) Znacząc drogę swego pochodu lasem szubienic, na których zawisły tysiące polskich „zdrajców”, dotarła armia austro-niemiecka w lipcu 1915 roku do Lwowa. W ulice miasta wjechał triumfalnie Fryderyk Habsburg. Wielotysięcznym szpalerem głów i olbrzymim pod niebo bijącym hosanna witało żydostwo Lwowa zasypany kwiatami automobil, w którym przybywał wróg i kat Polski”. (Cyt. za: Stanisław Wysocki: „Żydzi w dziejach Polski”, Warszawa 1995,s.92.)

Żydzi-asymilatorzy przeciw międzynarodowej żydowskiej kampanii antypolskiej
 
Wbrew oszczerczej kampanii w Polsce nie doszło do żadnego pogromu antyżydowskiego w czasie pierwszej wojny światowej. Kilku Żydów opublikowało nawet osobne książki lub książeczki w obronie prawdy o Polsce i Polakach ( m. in. niemiecki Żyd B. Segel i oraz polscy Żydzi : B. Lauer, H. Feldstein i E. Deiches. Szczególnie ważne było wystąpienie w obronie Polaków ze strony bardzo popularnego w owym okresie żydowskiego pisarza z Niemiec Benjamina Segela. W wydanej w krótkim czasie w dwóch wydaniach głośnej, choć dziś całkowicie przemilczanej książce „Die polnische Judenfrage” (Berlin 1915 ) Segel bardzo ostro napiętnował „nagonkę antypolską, którą od ponad roku uprawia rząd pism syjonistycznych i innych kierunków w Niemczech i w Ameryce”. (Por. B. Segel: „Die polnische Judenfrage” (Berlin 1915,s.85). Ośmieszył w szczególności oskarżenia przeciw rzekomym działaniom polskich „band denuncjatorów”, którzy donoszą na Żydów do Rosjan, zachęcając ich do pogromów.(Tamże, s.87). Pisał, że kłamstwa antypolskiej nagonki, w ostatecznym rachunku doprowadzić mogą tylko do wywołania prawdziwie ostrego konfliktu między Polakami a Żydami. Segel szczególnie ostro skrytykował publikowany kilka dni po zajęciu Warszawy przez Niemców 12 sierpnia 1915 roku artykuł żydowskiego publicysty W.W. Kaplun- Kogana we „Frankfurter Zeitung”. Kaplun -Kogan pisał tam m.in.: „Warszawa jest najważniejszym żydowskim centrum Europy...Żydzi i Niemcy stanowią większość ludności Warszawy... Jest w interesie Niemców podkreślać ten fakt przy każdej sposobności”. (Cyt. za: Adolf Nowaczyński: „Mocarstwo anonimowe”, Warszawa 1921,s. 324). Nader ostro polemizując ze stwierdzeniami Kaplun- Kogana, żydowski pisarz B. Segel pisał m.in.: „Rola, jaka nam Żydom wyznacza w tym procesie p. Kaplun-Kogan, jest działaniem tajemnego robactwa, choroby raka w organizmie społecznym. My mielibyśmy weżreć się w ciało narodów podbitych przez niemieckie armie, wysysać ich soki żywotne, doprowadzać je do rozstroju, ich siły do zaniku - a to zawsze pod ta nazwą, że służymy tam idei szerzenia niemczyzny, że przygotowujemy teren dla Niemców, którzy potrzebowaliby przyjść tylko, żeby wspólnie z nami tak roztoczone i wyniszczone narody i ich ziemie po prostu wziąć w posiadanie (...) Warto przyjrzeć się takim planom z innej strony. Oto, jeżeliby 70 do 80 milionów nie germańskich ludów raz uwierzyło, że 5 czy 6 milionów Żydów, mieszkających w ich krajach stanowi awangardę 100 milionów Niemców, przygotowującą ich podbój i ujarzmienie - jaki los czekałby tych kilka milionów Żydów wschodnich? Powstałaby przeciwko nim pomiędzy współmieszkańcami tak straszna, piekielna, nieubłagana nienawiść, jakiej nie zna dotąd historia. A nienawiść ta byłaby o tyle dotkliwsza, ze byłaby sprawiedliwie zasłużona. Czy można bowiem komuś brać to za złe, jeżeli nienawidzi robaka, który wżarł się w jego żywe ciało i roztacza je nielitościwie. Który by naród w świecie, czujący w sobie choćby odrobinę siły, cierpiałby pośród siebie element, o którym wie, iż może nim posługiwać się dowolnie na jego szkodę obca potęga?” .(Cyt. tamże, ss. 323-324). Szkoda, że tak mało polskich Żydów wzięło sobie do serca te jakże mądre ostrzeżenia niemieckiego pisarza żydowskiego.
 
W momencie próby doszło do manifestacyjnej wręcz obrony prawdy o Polsce ze strony kilku Żydów z propolskiego nurtu asymilatorów. Oddajmy należytą część ich działaniom. Głośne stały się książeczki jednego z najwybitniejszych asymilatorów Bernarda Lauera, wydane z Zurychu (1915 r.) i w Paryżu (1916 r.) W wydanej w Paryżu książeczce „La question Polono-juive d’apres un Juif Polonais” Lauer z oburzeniem zaprzeczał oszczerstwom o antyżydowskich pogromach w Polsce, pisząc: „Oskarża się Polaków o organizowanie pogromów, o bierne obserwowanie pożarów domów żydowskich, o to, że lekarze polscy odmawiają troski o chorych Żydów, etc. ,etc. We wszystkich tych historiach nie ma ani słowa prawdy”. Lauer zarzucił Żydom niemieckim, że nieproszeni chcieliby wziąć pod swą protekcję Żydów polskich i zająć się ich przyszłością. Najbardziej hałaśliwi pośród Żydów niemieckich są dokładnie ci, którzy nie znają stosunków polsko-żydowskich, nie mając o nich żadnego pojęcia, poza uprzedzeniami przejętymi z publikowanych w Niemczech pamfletów pisarzy żydowsko - rosyjskich, a nie polskich (...)”.
 
Odrzucając upowszechniane przez część niemieckich Żydów antypolskie oszczerstwa, Lauer podkreślał wyjątkowość sytuacji polskich Żydów, którzy pamiętają o tym, co ich łączy z Polakami. Uczucie bycia równym współobywatelowi chrześcijańskiemu („civis polonus sum”) zakorzeniło się głęboko w duszy wszystkich polskich Żydów świadomych swych praw (...) Żyd polski, wie z historii, że jego przodkowie żyli w pokoju w Polsce, podczas gdy Żydzi byli torturowani i paleni w całej Europie Zachodniej (...)”. Według Lauera: „Trzeba brać pod uwagę to, że przez stulecia Polska była dla nas ziemią wolności (une terre de liberte) . (Podkr.- JRN )..Możemy wiec ją darzyć naszym zaufaniem. Kwestia żydowska w Polsce jest sprawą czysto wewnętrzną; cudzoziemcy, którzy nie znają ni kraju, ni jego obyczajów, jego historii, nie mają uprawnienia, by decydować o stosunkach, jakie powinny być ustanowione między polskimi obywatelami chrześcijanami a polskimi obywatelami izraelitami, którzy liczą w swym kręgu wielu żarliwych patriotów polskich. Ci improwizowani obrońcy nie zadali sobie nawet trudu skonsultowania się z głównymi zainteresowanymi, którzy nie mogli dotąd wyrazić swej opinii. A przecież tylko oni będą cierpieć za skutki tej szkodliwej kampanii, jakie ona w rezultacie przyniesie. Cały ten ruch, zainicjowany w prasie judeo-niemieckiej i judeo-amerykańskiej, a potem naśladowany w prasie całej Europy, opierał sie na fałszywych danych historycznych, na zdeformowanych faktach, przynoszonych przez literaturę pamfletową”.
 
Piętnując upowszechnianie przed forum międzynarodowym kalumni przeciw narodowi polskiemu, Lauer stwierdzał, że przez takie działania oszczercze, „tendencyjne i całkowicie fałszywe” zrobi się największą krzywdę samym Żydom. Doprowadzi to bowiem do zaognienia stosunków polsko- żydowskich i tym trudniej będzie potem doprowadzić do pojednania”. Konkludując, Lauer stanowczo akcentował : „My, Żydzi polscy, chcemy sami rozstrzygnąć domowy spór, który tak nieszczęśliwie zaistniał między nami i naszymi współobywatelami chrześcijanami. Nie mamy potrzeby odwoływać się do pomocy arbitrów zagranicznych”. I dodawał: „Pisarze judeo-germańscy chcieliby zgermanizować Żydów polskich i wznieść w ten sposób mur miedzy nimi a ich polskimi współobywatelami, co może mieć bardzo poważne konsekwencje dla naszego narodu. Leży w logice rzeczy, że każdy naród świadomy swych praw, jakkolwiek nie byłby uciskany, musi w końcu odzyskać niepodległość. Nie ulega zaś wątpliwości, że ta straszliwa wojna obecna przyniesie również mniej lub bardziej definitywne rozwiązanie kwestii polskiej. Jaka rola zostanie zarezerwowana dla Żydów w Państwie Polskim, jeśli się sztucznie uczynią obcymi wszystkiemu, co polskie? (...)”. (Podkr.- JRN).
 
Zatroskanie przebijające z pytania postawionego przez Lauera okazało się niestety aż nadto uzasadnione. Nie znająca granic w fałszowaniu faktów antypolska kampania części Żydów niemieckich i amerykańskich, uderzyła później rykoszetem również w Żydów polskich, prowokując niechętne dla nich nastroje. Bardzo mocno odbiło się to na zatruciu atmosfery wzajemnych stosunków polsko-żydowskich u progu odzyskania niepodległości przez Polskę. I była to dziś zapomniana, a nigdy nie zadośćuczyniona wina części Żydów niemieckich i amerykańskich wobec Polski, głównie tych, którzy szerzyli oszczerstwa antypolskie w mediach.
 
Ubolewając nad wszystkim, co tak niepotrzebnie dzieli Polaków i polskich Żydów, Lauer bardzo negatywnie oceniał skutki napływu do Polski masy Żydów rosyjskich - litwaków - i ich coraz większy wpływ w żargonowej prasie na terenie Polski. Prasie, która - według Lauera- coraz bardziej ucieka się do zasady, iż każdy środek jest dobry, opiera się na skrajnej demagogii i sensacji, wzbudzając uczucie nienawiści do Polaków. Wskazując na rolę litwaków jako awangardy rusyfikacji, Lauer jednoznacznie akcentował odpowiedzialność rządu rosyjskiego za wzbudzanie niechęci w stosunkach polsko-żydowskich. Pisał, że „rząd rosyjski jest prawdziwym twórcą nacjonalizmu żydowskiego. Ten nacjonalizm jest wytworem sztuki rosyjskiej”.
 
Szczególnie oburzający jest fakt, że w ogromniastym dwutomowym „Słowniku Judaistycznym”, gdzie znalazło się miejsce na duże biogramy żydowskich zbrodniarzy komunistycznych takich jak Jakub Berman, Józef Różański, Hilary Minc, Roman Zambrowski, zabrakło miejsca dla tak wielkiego rzecznika dialogu polsko-żydowskiego jak Bernard Lauer.  

Tym bardziej my Polacy powinniśmy pamiętać o takich jak on przemilczanych przyjaciołach Polski. Chwała tym nieugiętym obrońcom prawdy o Polsce wśród Żydów, tym bardziej, że płynęli pod prąd wielkiej antypolskiej fali żydowskich oszczerstw.
 
Żydowski publicysta i finansista H. Feldstein w obronie dobrego imienia Polaków
Inny wybitny asymilator Herman Feldstein, wydawca „Ojczyzny” i dyrektor wielkiego banku, wystąpił w 1915 r. w obronie dobrego mienia Polakow na forum międzynarodowym z publikacjami wydanymi w Chicago i w Zurychu. W wydanej w Chicago książeczce „O Polakach i Żydach”, poprzedzonej wstępem innego asymilatora wiceprezydenta Krakowa Józefa Sore, Feldstein pisał : „Wybitny duński pisarz Brandes i znany włoski mąż stanu Luzzati oskarżają polski narod o antysemityzm, oni oskarżają Polaków o prześladowanie Żydów, o organizowanie „pogromów” (...) To oskarżenie, które może pozbawić Polaków sympatii całej oświeconej i wykształconej ludzkości , jest dostatecznie ciężkie i może być wykorzystane przez wszystkie złośliwie uprzedzone elementy jako argument przeciw prawu Polaków do odzyskania politycznej niepodległości (...) Gdzież u licha nastąpiły te pogromy Żydów w Polsce? (...) W żadnym kraju Żydzi nie mają większej swobody w realizowaniu swej miłości do nauki niż w Galicji, kraju, który znajduje sie pod polska kontrolą”. Polemizując z antypolskimi fałszami, Feldstein stwierdził: „Nigdy nie było pogromów w Polsce, w polskim charakterze narodowym nie ma w ogóle cech psychicznych niezbędnych do takiej rzeczy jak pogrom (podkr-JRN), niezależnie od tego, jak podnieciłyby się namiętności tego narodu. Polacy nigdy nie nienawidzili Żydów podczas wszystkich stuleci ich historii, a pogrom jest przecież w ogóle nie do pomyślenia bez towarzyszącej mu nienawiści”.
 
Zapomniany nieugięty obrońca polskości Kazimierz Sterling
 
Do najwybitniejszych propolskich asymilatorów w pierwszych dziesięcioleciach XX wieku należał Kazimierz Sterling, autor dwóch książek o potrzebie asymilacji Żydów polskich i ich symbiozy z narodom polskim. W pierwszej z tych książek: „Państwowość polska a Żydzi”, wydanej w Warszawie w 1916 r. Sterling pisał : „ „Wątpić o potrzebie asymilowania się Żydów polskich może tylko ten, kto nie wierzy w żywotność kultury polskiej, w zdolność jej do rozwoju, kto zamyka oczy na piękno tradycji polskiej, na szlachetność jej ideałów, na porywającą wzniosłość stuletniej walki o wolność. Wątpić może tylko ten, komu niewola opaliła skrzydła tak, że nie potrafi unieść się ponad szary poziom codziennego życia, kto wskutek przykucia do ziemi nie może objąć okiem „urody życia” polskiego w przeszłości i przyszłości, czyja dusza nie odczuwa już potęgi kultury polskiej”:
 
W wydanej rok później książce „Projekt reformy żydostwa polskiego” Sterling zdecydowanie wystąpił przeciw wszelkim przejawom separatyzmu żydowskiego, starającego się izolować Żydów od Polaków. Pisał: „Separatyzm żydowski - nie przestaniemy tego powtarzać - to ciemno i skutki getta, nacjonalizm żydowski - to nieznajomość polskiej kultury, historii i tradycji, to nieodczuwanie urody życia polskiego, to wynik świadomie prowadzonej ohydnej polityki rządu rosyjskiego”.
I znów mamy rzecz znamienną. W ogromniastym Polskim Słowniku Judaistycznym, gdzie dano sporo miejsc na biogramy żydowskich zbrodniarzy komunistycznych typu J. Różańskiego czy J. Bermana zabrakło miejsca dla żydowskich patriotów polskich tak zasłuzonych dla zbliżenia Polaków z Żydami jak Herman Feldsztyn czy Kazimierz Sterling. Czyżby dla autorów tego Słownika bliżsi byli zbrodniarze szowiniści żydowscy niż uczciwi Żydzi, maksymalnie dążący do zbliżenia z Polakami, i stąd piętnujący szowinizm żydowski .Ale przynajmniej my Polacy pamiętajmy o tych prawdziwych, przemilczanych przez Żydów przyjaciołach Polski!
Przeciw antypolskim „ghettowcom”
 
Wybitnym asymilatorem, wielkim rzecznikiem pełnego zespolenia się Żydów z Polakami był adwokat Michał Korenfeld. W 1916 r. wystąpił on ze szczególnie namiętną polemiką przeciw niechętnym Polsce żydowskim szowinistom, nazywając ich „ghettowcami”. W .książeczce „Ghettowcy” Korenfeld bardzo ostro zaatakował wpływową grupę litwaków na czele z Noahem Pryłuckim (później skrajnie nacjonalistycznym posłem żydowskim) i Samuelem Hirszhornem, późniejszym autorem bardzo tendencyjnych „Dziejów Żydów w Polsce”, pisanych w duchu żydowskiego szowinizmu. Książeczka Korenfelda stanowiła jedno wielkie wyznanie wiary na rzecz polskiego patriotyzm, i maksymalnego zbliżenia Polaków i Żydów. Z tym większą pasją Korenfeld piętnował tych, którzy próbują to zbliżenie uniemożliwić, stwierdzając: „Panowie Pryłucki i Hirszhorn, uznając lud żydowski za obcy tu w Polsce, za „inorodczy” według praw rosyjskich, a nie za „rodowitych” w myśl ustaw polskich, mieszkańców kraju, chcąc go utrzymać w obcości i w chwili, gdy Polska po przejściu przez udrękę to tego, to owego, obcego języka w szkole, sądzie i urzędzie (...) ma wreszcie zostać polska jak Francja francuska, jak Niemcy są niemieckie, panowie Pryłucki i Hirszhorn krzyczą, że Polska będzie żargonowo- polską. (...) Ale żargon, którego używa część ludności żydowskiej w mowie potocznej, nie jest jej językiem ojczystym, nie jest mową jej „pacierza, co płacze, jej pioruna, co błyska”.).
 
Korenfeld szczególnie mocno protestował przeciw dążeniom do zwiększenia roli żargonu (jidysh), nazywając go „źle zapamiętanym i wykoślawionym językiem niemieckim”. Stwierdzał, że żargon nie jest wcale narodowym językiem żydowskim, jak głosili Hirszhorn i Pryłucki, lecz przeciwnie jest on tylko „cechą getta żydowskiego na równi z nędzą , ciemnotą i niechlujstwem”. I dodał : „Kiedy w Niemczech, Francji. Włoszech, a zresztą w całym świecie cywilizowanym Żydzi wraz z uspołecznieniem przejęli strój i język krajowy, Żydzi nasi zostali ciemną, nędzną, brudną, obcą masą ludności w odrębnym chałacie i z odrębnym żargonem (...) I nigdzie w Europie żargon Żydom nie jest potrzebny, tylko Żydom polskim”.
 
Ogromne zacofanie i ubóstwo duchowe mas żydowskich czyniły je niebywale podatnymi na demagogiczną agitację środowisk skrajnych ,od syjonistów po komunistów. Było to tym łatwiejsze, że spolonizowana część żydowskiej inteligencji - asymilatorzy popełnili straszny błąd, rezygnując z pisania w żargonie (jidysz), który znały żydowskie masy. Przyznał to jeden z najwybitniejszych asymilatorów Anatol Mühlstein ( w wydanej w 1913 r. książeczce „Asymilacja ,polityka i postęp” (Warszawa 1913,ss.33-34). Mühlstein pisał : „Dalecy jesteśmy od chęci kultywowania żargonu. Gwara ta jest oczywiście skazana na zagładę, ale sama przez się dla zrobienia przyjemności asymilatorom, przecież nie umrze. Szczytem więc naiwności było wyrzeczenie się tego środka walki, a pozostawienie go litwakom i nacjonalistom. Dla zwalczania żargonu wszystkiego należało użyć - nawet żargonu”. Cóż z tego, że zakochani w polszczyźnie asymilatorzy drukowali swe książki po polsku w sytuacji, gdy szerokie żydowskie masy czytały głównie w żargonie - jidish. I tak szlachetne plany oświeconej żydowskiej elity, dążącej do jak największego zbliżenia z Polakami, nie trafiały do ciemnych i niewykształconych rzesz żydowskich, które przywykły tylko do żargonu. I w ten sposób były wydane na łup żargonowej propagandy syjonistycznej czy bolszewickiej. Warto na chwilę wspomnieć o losach samego Mühlsteina. Zaprzyjaźniony z Piłsudskim został on wpływowym dyplomatą polskim w Brukseli i w Paryżu, poślubił córkę bankiera francuskiego Roberta de Rostchild Dianą. (ślubu w Wielkiej Synagodze w Paryżu udzielił naczelny rabin Francji. Do końca życia Mühlstein pozostał jednak wierny Polsce. W 1944 r. ostro skrytykował w liście do Juliana Tuwima jego prosowieckie nastawienie. W 1956 r. zaś ostro atakował F.D. Roosevelta i W. Churchilla za zdradzenie przez nich Polski w Jałcie. (Por. książkę „Żyd Piłsudskiego” pióra Roberta Jarockiego ).
 
A. Baumfeld: „Bycie Polakiem wymagało wyrzeczeń!”
 
Jeden z najwybitniejszych żydowskich asymilatorów, później autor licznych prac o postaciach polskiego romantyzmu, Andrzej Baumfeld, zwracał uwagę na rozliczne trudności, z jakimi musiała się zderzyć działalność asymilatorów. Przede wszystkim dlatego, ze popularyzowany przez nich model drogi, która miała doprowadzić Żydów do szczerego patriotyzmu, wymagał wielu wyrzeczeń. Bycie Polakiem w trym czasie, zwłaszcza w zaborze rosyjskim, kosztowało, i na pewno nie przyśpieszało osobistej kariery. W wydanej w 1911 r. pracy „Sprawa polska a Żydzi”, Baumfeld pisał: „Zostańmy więc tylko przy inteligencji. Jakaż jest droga do jej zasymilowania? Propagatorzy idei tej wzywają: czujcie się Polakami! Ale co to znaczy ? Naród polski jest dziś narodem cierpiącym i jest narodem powołanym do twardej bezustannej walki. Powiedzieć inteligentnemu Żydowi: bądź Polakiem - to znaczy powiedzieć mu: cierp i walcz, i nie oczekuj korzyści z dnia na dzień i bądź przygotowanym na klęski, sądy i więzienia (...) Droga, która prowadzi do Polski, niewdzięczna jest, ocieniona smutkiem, a wysiłkiem
 
Z nostalgią myślę o naszych przemilczanych żydowskich przyjacielach z przełomu XIX w. i XX w., postaciach takich jak Korenfeld, Sterling etc., naszych autentycznych sojusznikach w walce o niepodległość przeciw rosyjskiemu i żydowskiemu nacjonalizmowi. Z nostalgią gdyż dziś prawie nie widać w naszej walce przeciw antypolonizmowi sojuszników żydowskiego pochodzenia. A za to mamy aż za wielu czysto polskich karierowiczy, którzy przez dziesięciolecia wspierali szowinistów żydowskich w ich szkalowaniu Polski (vide np. b. senator - agent A. Szczypiorski, ksiądz -agent - M. Czajkowski czy ks. abp.-agent - J. Życiński.)
 
Jak pokazałem w oparciu o liczne niestety dziś przemilczane w żydowskich książkach historycznych publikacje przez wiele dziesięcioleci istniał bardzo silny konflikt nie tylko pomiędzy Polakami i Żydami, ale także między asymilatorami, Żydami propolskimi - autentycznymi polskimi patriotami, a Żydami szowinistycznymi ,nienawistnie nastawionymi do Polski. W sytuacji, gdy w różnych dzisiejszych historycznych książkach autorów żydowskich, m.in. w skrajnie zafałszowanej i tendencyjnej publikacji -„Najnowszych dziejach Żydów w Polsce”: (1993 r.) pod redakcją skrajnego żydowskiego fałszerza prof. Jerzego Tomaszewskiego w niegodny sposób przemilcza się pamięć naszych żydowskich przyjaciół - asymilatorów, powinniśmy tym mocniej przypominać ich dokonania.l Przypomnę na przykład, że we wspomnianych „Najnowszych dziejach Żydów w Polsce” na prawie 500 stronach tekstu zabrakło choćby jednego zdania wzmianki o postaci Maurycego Gottlieba, powszechnie nazywanego „ojcem malarstwa żydowskiego w Pollsce”. Pominięto Gottlieba, choć znalazło się tam miejsce dla licznych dużo mniej znanych od niego malarzy, ale Żydów syjonistów typu Maurycego Trębacza, nie figurującego nawet w Wielkiej Encyklopedii Powszechnej PWN. Czym tak mocno zgrzeszył Maurycy Gottlieb w oczach autorów „Najnowszych dziejów Żydów w Polsce”, że go pominięto? Czy tym, że był oczarowany Polską, że pragnął być apostołem pojednania polsko-żydowskiego, że w tym duchu malował takie obrazy jak „Kazimierz Wielki nadający prawa Żydom”, czy „Kazimierz i Esterka”? Podobnie jak przemilczany w tejże książce ceniony twórca obrazów historycznych z dziejów Polski, rzecznik integracji Polaków i Żydów Aleksander Lesser (obrazy „Kazimierz Wielki nadający przywileje Żydom w 1356 r.” , „Pogrzeb Pięciu poległych w Warszawie 2 marca 1861 r.”, gdzie wśród duchownych różnych wyznań sportretowano zawsze wiernego Polsce patriotę rabina Baer Meiselsa). Podobnych przemilczeń wybitnych Żydów - polskich patriotów (m.in.Juliana Klaczki, Leona Hollenderskiego, rabina Abrahama Kohna, Daniela Neufelda, Samuela Połktyna ) było tam dziesiątki. Ostrzegam pred niestety zbyt często występującą dziś tendencją do zafałszowywania historii w duchu komunistyczno-syjonistycznym. Tak jak ją tworzył wspomniany już łże-historyk Jerzy Tomaszewski, b. aspirant w Instytucie Nauk Społecznych przy KC PZPR w latach 1954–1956, a później członek PZPR przez kilka dziesięcioleci. (O wspomnianej „książce przemilczeń i zafałszowań” pod red. J. Tomaszewskiego zob szerzej : J. R. Nowak : „Przemilczani obrońcy Polski”, Warszawa 2003,ss.37-39). Musimy przywrócić pamięć o ciągle zbyt przemilczanym dziś propolskim nurcie Żydów- asymilatorów!

Warto dodać, że niebywały proniemiecki entuzjazm Żydów na ziemiach polskich zdobytych przez Niemcy na Rosji dość szybko ostygł. Zaważyły o tym dość różnorodne czynniki. Jednym z najważniejszych był fakt, że Żydzi szybko przekonali się, że Niemcy są dużo mniej skorzy od Rosjan do przyjmowania łapówek. Były też i inne sprawy , niekiedy dość groteskowe. Na przyklad na zajętych terenach Wileńszczyzny zimą Niemcy ciupasem zgarniali z ulic co brudniejszych Żydów i pakowali ich do łaźni. Bardzo się to Żydom nie podobało. Jeden z nich komentował z goryczą: „Umrzeć z zimna i być czystym!”.

Asymilatorzy w Legionach

Na tle licznego grona antypolskich Żydów wspierających koncepcję Judeo- Polonii czy antypolskich oszczerstw na forum międzynarodowym tym mocniej warto docenić niestety dużo mniej licznych Żydów, którzy próbowali ratować honor i godność polskiego żydostwa, wysterkując w obronie Polaków. Z jednej strony byli to opisani już auto prożydowscy ( B. Lauer i inni). którzy piórem przeciwstawiali się zohydzaniu Polaków. XZ drugiej strony zaś należy zaakcentować zasługi sporej liczby Żydów -asymilatorów, którzy zgłosili się, by wziąć udział w walce zbrojnej Legionów Piłsudskiego (stanowili oni ok.4-5 % składu Legionów). Wśród żydowskich żołnierzy Legionów byli m.in. późniejszy wiceprezydent Warszawy Stanisław Retinger, malarz Legionów Leopold Gottlieb, Bronisław Mansperl („Chaber”), Władysław Steinhaus, Adolf Sternschuss, Zygmunt Goldschlag. Niektórzy z Żydów - legionistów polegli w walce za Polskę, tak jak Bronisław Mansperl, który zginał bohaterska śmiercią w boju pod Kukłami.

Spośród Żydów-asymilatorów wywodził się jeden z najdynamiczniejszych popularyzatorów Legionów Piłsudskiego w czasie I wojny światowej A. Bertold (Menkes) Merwin (1870-1946 ), podpułkownik WP. Merwin w 1915 r. wydał w Wiedniu książkę „Legiony w Karpatach” , a wspólnie z J. Kaden-Bandrowskim „Polnische Legionen 1914-1915”. Merwin wszedł do dowództwa II Brygady Legionów. Wcześniej Merwin był redaktorem asymilatorskiej „Jedności”. W 1907 r. wydał książkę „Syjoniści”. Stanowczo ostrzegał w niej Polaków przed nieumiejętnością rozróżniania Żydów przyjaciół od Żydów - wrogów, pisząc: „Wymyślili przywódcy syjońscy w kraju „politykę krajową”. Uczynili mianowicie różnice między ogólno-żydowskim programem maksymalnym, polegającym na stworzeniu państwa żydowskiego w Palestynie, a specyficznie krajowym programem minimalnym, dążącym do wyodrębnienia ludności od reszty otoczenia(...) Rozdmuchując kwestię na ostrzu miecza, obrzucając swych przeciwników stekiem obelg i kalumni, wsączali w duszę Żyda jad nienawiści ku otoczeniu jako sprawcy zła (...) „polityka krajowa” miast być żydowska stała się antypolską (...) wprost potworną zbrodnią był krok dalszy w rozwoju agitacji syjońskiej :wprowadzenie żydostwa w spory polsko-ruskie(...) Samo zwracanie się przeciw Polakom syjonistom nie wystarczało, pragnęli dowieść, że są ważnym czynnikiem politycznym przez to, iż żydostwu pozostawili decyzję w sprawach polsko-ruskich, iż szale sympatii przeważyć się starali w stronę ruską, iż sztuczne zbratanie Żydów z Rusinami forsownie uprawiali i i pomocy politycznej szukali przeciw interesom Polaków- w Rusinach. Kulminacyjnym punktem tego syjońskiego, a zarazem antypolskiego, a filoruskiego prądu były tegoroczne wybory (...) wyforsowano miernoty ruskimi głosami, zrewoltowano lud przeciw „poljakom”, katom, ciemięzcom, których co sił zwalczać należy”.(Por. szerzej : J. R. Nowak: „Przemilczani obrońcy Polski”, Warszawa 2003,s.30). Merwin apelował do Polaków, by wreszcie postarali się lepiej poznać całe zróżnicowanie środowisk żydowskich , i zacząć odróżniać Żydów -przyjaciół od wrogów. Jako przykład skrajnej nieznajomości Żydów w polskich środowiskach Merwin przytoczył fakt tolerowania przez polską Radę Szkolną Krajową w Galicji napływu do szkoł galicyjskich z Wiednia dziesiątków zakapturzonych syjonistów jako nauczycieli religii. Ci zaś później starają się młodzież żydowska wychowywać w duchu antypolskiego żydowskiego zacietrzewienia.

Niestety ostrzeżenia Merwina nie zostały na czas wysłuchane przez naiwnych galicyjskich Polaków. Stopniowo wśród polityków żydowskich w Galicji wyraźnie zatriumfował pewien typ skrajnie utylitarnego, wręcz cynicznego myślenia, który popchnął ich do stronniczo filoruskiej postawy. Jego istotę ujawnił w pierwszych miesiącach wojny światowej przywódca syjonistów galicyjskich Leon Reich. Tłumaczył on zmianę stosunku Żydów w kwestii ruskiej na korzyść Rusinów tym, że „powstanie Ukrainy zapewni Żydom większe korzyści i wpływy na Rusi, nie mającej własnej inteligencji niż w Polsce, która ma własną liczną warstwę inteligencji”. (Według S. Głąbiński: „Wspomnienia polityczne”, Pelplin 1959,s.s.53). Skadinąd dr Reich był słynny z ukutego przez niego aforyzmu: „Potrzeba trzymania z silniejszym bierze u Żydów górę nad poczuciem wdzięczności”.(Podkr.-JRN.Cyt. za Melchior Wańkowicz: „O Żydach”, paryska „Kultura”:, 1950, nr 7-8,s.45.).

Skauci z „Żagwi” przeciw żydowskim szowinistom

Całkowicie przemilczane pozostają dziś piękne tradycje jednoznacznie wiążących się z polskością żydowskich drużyn skautingowych im. Berka Joselewicza, powstających w czasie I wojny światowej. Znamienny był czas powstania pierwszej z nich - jesień 1916 r. - okres nasilenia się antypolskiej agitacji wśród środowisk żydowskich w Polsce, prowadzonej głównie przez przybyłych z Rosji litwaków. I właśnie w takim momencie założyciele Pierwszej Wolnej Drużyny Skautowej im. płk. Berka Joselewicza, uznali za konieczne maksymalne zamanifestowanie swego przywiązania do Polski. W odezwie wystosowanej do szerszego ogółu młodzieży w październiku 1916 r. pisali między innymi :
Koledzy!

Zarzewie waśni i nienawiści do Polski i społeczeństwa polskiego, rozniecane przez nacjonalistów żydowskich wśród mas izraelickich przedostało się do młodzieży (...) Wyrazem tych prądów antypolskich jest ruch skautowy żydowski, zorganizowany i otoczony najczulszą opieka przez nacjonalistów najgorszego i najzajadlejszego typu (Podkr.-JRN). Drużyna imienia pułkownika Berka Joselewicza zawiązana została głównie w celu dania tym spośród młodzieży pochodzenia żydowskiego, którzy otrzymują kulturę polską i poczuwają się do więzów łączących ich z tego tytułu z krajem naszym ojczystym - możności uniknięcia sideł haniebnego ruchu przeciw polskiego, przyswojenia i zrozumienia obowiązków polskich”.(Por. szerzej : J. R. Nowak: Przemilczani... op.cit.,s.32).

Przytoczyłem tak liczne przykłady wystąpień propolskich Żydów - asymilatorów, choć byli tylko nikłą mniejszością wśród Żydów (tylko 10 proc). Ale byli. Niestety właśnie ci propolscy Żydzi zostali najbardziej zdziesiątkowani w czasie wojny przez Niemców, tak jak przyjaciel marszałka J. Piłsudskiego doktor Janusz Korczak. Zastąpili ich w Polsce natomiast przybyli głównie z Rosji sowieckiej ocaleni tam litwacy i Żydzi -komuniści, zdrajcy tacy jak ojciec Michnika Ozjasz Szechter. Na dodatek w pierwszych latach po wojnie dzięki świadomemu umożliwieniu swobodnego wyjazdu z Polski wyjechało z 2oo tysięcy mądrzejszych Żydów: „wolnorynkowych”, jak ich określa Janusz Korwin-Mikke i nie chcących komunizmu. A zostali w Polsce głównie ci Żydzi, którzy popierali komunizm. Popierali z głupoty, bo wierzyli w niego ideowo, albo dla interesów, bo Żydzi mieli po 1945 r. w Polsce niebywałą łatwość robienia iście napoleońskich karier, nawet, gdy byli miernotami jak Brus, Bauman czy Bromberg. I dziś prawie nie mamy w Polsce Żydów propolskich, którzy gotowi byliby stawać w obronie kraju, w którym mieszkają przed oszczerstwami swoich rodaków z zagranicy, tak jak robili to B. Lauer, H. Feldstein i in.

11 listopada 1918 r. wbrew kampaniom żydowskich szowinistów i zgodnie z nadziejami asymilatorów powstała niepodległa Polska jako, państwo wielonarodowe, ale zarazem najbardziej katolickie państwo w Europie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz