))Zapraszamy na Oficjalną Stronę internetowa Jerzego Roberta Nowaka((

wtorek, 27 grudnia 2016

Ponad dwieście pytań do p. prezydenta A.Dudy, p.premier B.Szydło oraz do władz PiS (XXII)

Zbyt duża miękkość władz wobec awanturników z opozycji (II)
 
Oskarżam Bogdana Borusewicza! (I)
 
W poprzednim odcinku na blogu pokazywałem bardzo nieciekawą przeszłość europosła z PO Janusza Lewandowskiego, który zamiast siedzieć w Parlamencie Europejskim i tam grzmieć na Polskę PiS-u powinien przykładnie siedzieć w więzieniu. Żałowałem, że telewizja publiczna spod znaku Jacka Kurskiego nic nie zrobiła przez cały rok dla odsłonięcia ciemnych sprawek tego specjalisty od zagranicznych „donosów na Polskę”. Pokuszę się teraz o pokazanie innych zaniedbań telewizji publicznej w odsłanianiu ciemnych stron niektórych polityków opozycji, najgwałtowniej atakujących reformatorski rząd Beaty Szydło. Zacznijmy od Bogdana Borusewicza.
Pokazać całą prawdę o Borusewiczu
Do najostrzej atakujących PiS i rząd B. Szydło polityków PO należy b. marszałek, a dziś wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Jegomość ten, chętnie strojący się w piórka herosa solidarnościowej opozycji, wziął w ostatnich paru miesiącach bardzo aktywny udział w kampanii przeciw rządowi Zjednoczonej Prawicy. Tym bardziej więc warto przypomnieć w telewizji publicznej niektóre fakty odsłaniające jego wcześniejszą bardzo nieciekawą rolę. Szkoda, że tego dotąd nie zrobiono w telewizji publicznej, gdyż poważnie osłabiłoby to znaczenie ataków tego szemranego jegomościa na PiS i na rząd Beaty Szydło. Chodzi wszak o polityka niejednokrotnie fałszywie eksponowanego jako rzekoma „legenda „Solidarności”. Przypomnijmy, że wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz już 24 sierpnia 2015 r. zaatakował prezydenta Andrzeja Dudę, twierdząc , że „da się on traktować instrumentalnie”. Nader nikczemna była wypowiedź Borusewicza z 18 września 2015 r. ,dzieląca PiS na dobrych zmarłych i złych żywych. Oto, co powiedział o katastrofie smoleńskiej: „W Smoleńsku zginęła ta lepsza część PiS-u, ta bardziej otwarta, bardziej tolerancyjna, bardziej na lewo. PiS stracił jedno skrzydło, przechylił się na prawo". 28 sierpnia 2016 r. Borusewicz, atakując PiS, powiedział, że: „PiS stworzył nowy obraz Polaka - egoisty, myślącego, że żyje w wyizolowanym świecie, który chce tylko wykorzystać unijne pieniądze, a nic nie dać od siebie”. Kilka dni temu Borusewicz oszczerczo porównał PiS z J. Kaczyńskim na czele do Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) z gen. W. Jaruzelskim na czele. I taki człowiek dzięki wielkoduszności PiS pozostaje wicemarszałkiem Senatu, w którym PiS ma tak kolosalną większość. Przypomnijmy, że na początku października 2016 r. Borusewicz złamał regulamin Senatu, bez konsultacji z marszałkiem Senatu przerywając obrady Senatu do 19 października. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski rozważał nawet w związku z tą samowolką Borusewicza pozbawienie go godności wicemarszałka Senatu. Ostatecznie wybrał jednak dużo łagodniejszą karę - pozbawił go prawa prowadzenia obrad Senatu na pewien czas, a w końcu cofnął i tę tak lekką karę. Przypomnijmy również, że Borusewicz samowolnie -wraz z grupą senatorów opozycji - odznaczył medalem prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego „za współpracę z Senatem”.-„Była to taka demonstracja polityczna z wykorzystaniem symboli Senatu, nieuzasadniona i niepotrzebna - skomentował marszałek Senatu Stanisław Karczewski z PiS.
 
Jako wicemarszałek Senatu Borusewicz „wyróżnił się” głównie - poza atakami na PiS- wyjątkowo wielką ilością kosztownych lotów samolotami. Użytkownik internetu Rafał odnotował 5 kwietnia 2016 r. w zapisie, zatytułowanym Borusewicz z samolotu zrobił taxi: „Za podatnika pieniądze Borusewicz były szef Senatu RP latał 650 razy samolotem, najczęściej kursował samolotem między Warszawą a Gdańskiem. A ciemne społeczeństwo musiało pokryć koszty przelotów”. Pazerność Borusewicza znalazła szczególnie wymowny wyraz w jego bardzo kosztownej wizycie wraz z wielką świtą w Australii. Tak pisała o niej polonijna publicystka Elżbieta Szczepańska w tekście „Wielka Niezlustrowana Delegacja w krainie owiec i baranów” z 22 marca 2007 r.: „Na antypodach trwają ostatnie gorączkowe przygotowania przed przyjazdem z Polski prezydenckiego samolotu, na pokładzie którego pod pretekstem zacieśnienia z Australią współpracy i nawiązywania rozlicznych kontaktów, oraz stosunków, przyleci sam marszałek Senatu RP Bogdan Borusewicz Pierwszy Szczodrobliwy, wraz ze swoją liczną, bo aż 69-osobową świtą. (Podkr.-JRN) Wyselekcjonowani polscy senatorowie, posłowie i inni niezlustrowani jeszcze szczęśliwcy z postkomunistycznej nomenklatury, i sfer polityczno-gospodarczego establishmentu III Rzeczpospolitej udali się w podróż swojego życia (...) Bardziej liczną delegację rząd RP wysłał w ostatnich latach tylko raz - na pogrzeb Jana Pawła II”. Oceniono, że samo paliwo do prezydenckiego Iła kosztowało skarb polskiego państwa 480 tysięcy złotych, koszty 14 -dniowych wczasów dla parlamentarno-biznesowej „elity” i jej obstawy - 510 tys. zł. Warto przypomnieć, że „szczodrobliwy” Borusewicz jako marszałek Senatu potrafił wyznaczać sam dla siebie rocznie po kilkadziesiąt tysięcy złotych premii.
 
Borusewicz, czyli jąkała spikerem
 
Na marszałka Senatu Borusewicz nadaje się jak wół do karety. Przede wszystkim dlatego, że jest bardzo słabym mówcą, z powodu tej swojej słabości niegdyś przezwanym Borsukiem. Jego antytalent jako mówcy dostrzegł nawet obecny zastępca naczelnego redaktora „Gazety Wyborczej” Jarosław Kurski, pisząc 20 marca 1993 r. w swej gazecie : „Borusewicz nigdy nie był dobrym mówcą. Powoli i nieporadnie formułuje zdania, posapuje”. Słowem: jąkała spikerem. Przy tym jest przeraźliwie nudny, bo na ogół ma niewiele do powiedzenia. Dobrze znający Borusewicza były działacz opozycyjny Kazimierz Maciejewski, tak pisał na jego temat w 2011 r.: „Będąc jednym z najgorszych mówców w gronie i tak ubogiej pod tym względem krajowej politycznej elity, zapomniał wyraźnie o mądrej dewizie, że milczenie bywa złotem. Tak więc pędzi z zapałem wszędzie tam gdzie widzi jakiś przyjazny mikrofon i natychmiast zaczyna perorować. Z chwilą zajęcia fotela marszałka senatu nabrał pychy podobnej do tej prezentowanej przed laty przez komunistycznych bonzów z PZPR. Ta cecha zupełnie wyparła obowiązek przygotowania się do większości zagranicznych wyjazdów. Pan Marszałek kompromitował nas więc przez ostatnie lata na niemal wszystkich kontynentach. Wystarczy przypomnieć skandalicznie żałosne wystąpienia w Australii, Kanadzie czy pośród rodaków na dalekiej Syberii, których zdołał obrazić w każdy możliwy sposób.
 
To wszystko można jednak jakoś przeżyć bo Polonia nie raz już pokazała, że potrafi być więcej niż wyrozumiała. Inaczej ma się jednak sprawa Jego krajowych wystąpień. Te są już zupełnie czym innym niż wynikiem zwykłego lekceważenia ich potencjalnych odbiorców. Są wykalkulowanym elementem brudnej propagandy i napaści na ludzi, przy których moralny kręgosłup pana marszałka wydaje się być wyjątkowo giętki.(Por. K. Maciejewski: Dwie twarze Bogdana Borusewicza https://wzzw.wordpress.com/2011/01/.../dwie-twarze-bogdana-borusewic...16 sty 2011).
Wśród największych głupstw wypowiedzianych przez Borusewicza do Polaków za granicą palma pierwszeństwa należy się niewątpliwie jego wypowiedzi na Syberii we wrześniu 2010 r. . Podczas obchodów 100. rocznicy założenia Wierszyny, największej polskiej wsi na Syberii, powiedział: „Drodzy rodacy, gdzie wasi przodkowie zajechali, prawie na koniec świata (…) ale faktycznie wybrali piękne miejsce, urodziwe, takie, gdzie chce się mieszkać i przyjeżdżać.” Publicysta Robert Wit Wyrostkiewicz tak skomentował tę niebywale głupawą wypowiedź marszałka polskiego Senatu: .Czy Borusewicz, który z urzędu powinien zajmować się Polonią, nie zna historii i losu Polaków z Wierszyny? Czy nie wie, że przez lata Syberia była dla nich miejscem biedy, niespełnionych marzeń i represji z powodu polskości, na których końcu niejednokrotnie czekała na nich śmierć zadawana przez bolszewików?”. (Umieszczone przez nieodżałowanego Wojtka Kulińskiego na portalu „Wirtualna Polonia” 18 września 2010 r.). A swoją drogą życzyłbym Borusewiczowi, żeby do końca życia zamieszkał na Syberii, na „miejscu, gdzie chce się mieszkać” i nie przeszkadzał polskim patriotom.
Jak takie beztalencie zostało marszałkiem Senatu?. Wszystko zaczęło się od ciężkiego błędu Lecha Kaczyńskiego, którego Borusewicz wielokrotnie nawiedzał po swej strasznej klęsce wyborczej w 2000 r., gdy niefortunnie startował z listy wyborczej „Unii Wolności”. Borusewicz dobrze wiedząc że L. Kaczyński był niestety aż nadto dobrotliwym i nazbyt naiwnym, wielokrotnie apelował do jego współczucia. Uskarżał się, że on ,tak rzekomo zasłużony dla „Solidarności” będzie miał bardzo niską emeryturę i wciąż prosił o pomoc. Dobrotliwy Lechu Kaczyński w końcu zlitował się nad skamlącym o wsparcie
Borusewiczem i obiecał poprzeć go w wyborach do Senatu. Co więcej, i to jest wprost niewiarygodne, choć słyszałem to z ust kogoś bardzo kompetentnego w całej sprawie, Lech Kaczyński jesienią 2005 r. przerwał na dzień kampanię prezydencką i pojechał do Trójmiasta, aby osobiście wesprzeć kandydaturę Borusewicza do Senatu. A później tylko dzięki jego poparciu Borusewicz został marszałkiem Senatu. Dobrze wiemy jak później „odwdzięczył się” Kaczyńskim i PiS-owi za to poparcie. Poparcie dla kandydatury Borusewicza na marszałka Senatu było chyba najcięższym błędem personalnym świętej pamięci prezydenta L. Kaczyńskiego.
Były opozycjonista przeciw dekomunizacji 

Gdy się przeczyta nieco niżej podane dość zaskakujące fakty o podejrzanym zachowaniu Borusewicza w podziemnej „Solidarności” może nieco bardziej zrozumiały będzie szokujący fakt, że ten były opozycjonista po 2000 r. stanowczo występował przeciwko dekomunizacji. Stopniowo dawny „radykalny” opozycjonista stawał się coraz bardziej pojednawczy wobec postkomunistów i zyskiwał nawet ich przychylność gotowi byli poprzeć właśnie jego kandydaturę na szefa IPN-u!). Jakże wymowny był fakt, iż Borusewicz głosował nawet przeciwko ustawie dekomunizacyjnej. W listopadzie 1998 r. Borusewicz zaskoczył wiele osób r. relatywizmem swego podejścia do komunizmu w czasie przeprowadzonej w Radiu Plus debaty na temat dokumentu o strukturze Układu Warszawskiego. W trakcie dyskusji Borusewicz (wówczas wiceminister spraw wewnętrznych) wypowiadał się w kontekście wymowy dokumentu nie tylko o Jaruzelskim , ale faktycznie i komunizmie i PRL. I wtedy padło jego szczególnie szokujące stwierdzenie, zamazujące odpowiedzialność W.Jaruzelskiego i innych sprawców stanu wojennego.: „Jeśli pan mnie pyta, kto dopuścił sie zdrady narodowej i czy dopuścił sie zdrady narodowej - ja nie jestem w stanie odpowiedzieć”.( Cyt. za: Jacek Kwieciński: Wycinki, „Gazeta Polska” z 25 listopada 1998 r.).

Innym przykładem „dziwnej” ewolucji Borusewicza była jego ocena prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, wypowiedziana w czasie rozmowy z telewizyjną publicystką Dorotą Gawryluk: „Nie była to zła prezydentura”. Chwalący Kwaśniewskiego były opozycjonista miał za to tylko słowa najgorszego potępienia dla Radia Mqaryja. W wypowiedzi z dnia 22 lipca 2007 r. stwierdził: „Antysemickie wypowiedzi O. Rydzyka mają negatywny wpływ na wizerunek Polski za granicą. Sprawa przestała mieć charakter wewnątrzkościelny, dlatego jego słowami powinna się zająć Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu, powołana do rozwiązania spraw konfliktowych”. Warto przypomnieć, że związany z KOR-em Borusewicz był zawsze zajadłym przeciwnikiem najbardziej patriotycznych środowisk w „Solidarności”. W „Zeszytach Historycznych” paryskiej „Kultury” (nr 24 z 1983 r.) zamieszczono tekst wypowiedzi Borusewicza w podziemnej „Konspirze”. Borusewicz posunął się tam do obrzydliwej napaści na przedstawicieli nurtu patriotycznego „Solidarności”, stwierdzając m.in. : „Powstało w „Solidarności” skrzydło porównywalne tylko z „Grunwaldem” czy z „Rzeczywistością”. Prawdziwi Polacy z „Solidarności” reprezentowali ideologię totalitarną”.

Anna Walentynowicz: „Borusewicz to zdrajca, to człowiek, który sprzedał swoją duszę”
 
Wbrew panegirystom przypisującym Borusewiczowi wielką rolę w „Solidarności” na Wybrzeżu liczni wybitni świadkowie wydarzeń wskazują na to, że polityk ten jako lider środowiska KOR-u na Wybrzeżu zapisał się dość fatalnie w dziejach niezależnego związku. Oto kilka jakże charakterystycznych wypowiedzi: Anna Walentynowicz stwierdziła: „ Bogdan Borusewicz miał za zadanie nie dopuścić do powstania wolnych związków, a później oskarżał nas o agenturalność”. (Por. Jednak w Sejmie, nie na rogu ulicy, „Nasz Dziennik.pl” 8 września 2008). m Pod koniec życia A. Walentynowicz zadała Borusewiczowi następujące 10 pytań: Kogo pan oskarża o spowodowanie nędzy w kraju, czy nie widzi pan tu swojego udziału?
  1. Czy z powodu tej nędzy żyje pan równie ubogo jak pana wyborcy?
  2. Dlaczego pan - opozycjonista spotykał się z majorem STASI, czyżby chciał pan dorównać Oleksemu?
  3. Co pan zrobił z materiałami dotyczącymi Grudnia’70, które Macierewicz przekazał panu?
  4. Dlaczego magazynował pan sprzęt poligraficzny, który w ogromnych ilościach przychodził z Zachodu (np. 75 kserokopiarek z Norwegii) podczas gdy grupy opozycyjne w Gdańsku nie miały na czym drukować?
  5. W stanie wojennym przekazał pan redakcji „Robotnika Lęborskiego” powielacz, w którym był nadajnik, ludzi aresztowano. Jak pan wytłumaczy ten fakt?
  6. Skąd pochodziły pieniądze, które w 1986 r. proponował mi pan (5 tys. zł miesięcznie) w zamian za zaniechanie krytyki L. Wałęsy?
  7. W 1983 r. usiłowałam wmurować tablicę upamiętniającą śmierć górników z Wujka. Tablicę zabrano, a mnie uwięziono. Potem bezskutecznie domagałam się zwrotu mojej własności przez sąd, prokuraturę, UOP i Ministerstwo Sprawiedliwości. Pan tę tablicę wmurował w 1990 r. Na jakiej podstawie bezpieka wydała ją panu?
  8. W WZZ i stanie wojennym powoływał się pan na informacje w komendzie. Dlaczego informacje, szczególnie dotyczące oskarżeń działaczy o agenturalność były fałszywe?
  9. W 1981 r. wysłał mnie pan do Radomia. Komu pan podał adres mojego pobytu w Radomiu, gdzie tajny współpracownik SB przygotował zamach na moje życie?
Oczekuję odpowiedzi: Anna Walentynowicz. (Por. www.wykop.pl/.../10-pytan-anny-walentynowicz-do-bogdana-borusewic...23 sie 2015).
 
Anna Walentynowicz wystąpiła z bardzo ostrą krytyką Borusewicza również na łamach „Najwyższego Czasu” 16 września 2000 r. w wywiadzie udzielonym Elżbiecie Wójcik pt. „A mury rosną, rosną, rosną...”Stwierdziła tam m.in.: „Solidarność” była takim szlachetnym zrywem, ale została zniszczona poprzez wprowadzenie do niej ludzi zupełnie z nią nie związanych. Jedną z takich osób był Bogdan Borusewicz. Jako członek KOR był przeciwny powstaniu Wolnych Związków Zawodowych. Po stanie wojennym do „Solidarności” wprowadził go Lech Wałęsa i mianował szefem Zarządu Regionu. Nie mogę zapomnieć tego, co powiedział o „Solidarności” w Zielonej Górze, że „Solidarność” nigdy nie oczyści się z tego, że doprowadziła kraj do nędzy. Wkrótce potem przeniósł się do Unii Demokratycznej (...) Chcę przez to powiedzieć, że ciągle ci sami ludzie przetasowali się i są gotowi na wszystko, aby tylko zachować władzę”.
Pod koniec życia Walentynowicz wystąpiła z jeszcze ostrzejszym oskarżeniem pod adresem Borusewicza, mówiąc : „Co gorsza, że dzisiaj taki Borusewicz uchodzi za opozycjonistę, a jest to zdrajca. Jest to człowiek, który sprzedał swoją duszę, co będzie każdemu diabłu służyć.(Cyt. za:.You Tube https://www.youtube.com/watch?v=zFa4LlPp0A417 gru 2013 - Przesłany przez: Stanisław J.Zieliński).

Z kolei jeden z czołowych działaczy „Solidarności” na Wybrzeżu Andrzej Gwiazda zasugerował podczas wystąpienia na posiedzeniu Senatu 10 maja 20007 r., iż Borusewicz był w 1980 r. prowokatorem, akcentując :„Pewne rzeczy na to wskazują i mam nadzieję, że to się wyjaśni”. (Podkr.- J R.N).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz