Najnowszy
numer niegdyś świetnego dodatku tej gazety „Plus-Minus” (nr z
14-15 października 2017 r.) splamił się skrajnym
publicystycznym wybrykiem -entuzjastycznym peanem Ireny Lasoty
na rzecz obrzydliwego litewskiego polakożercy Vytautasa
Landsbergisa. I. Lasota napisała o nim w tekście „Sto lat,
prezydencie Lansbergis”, m.in.:„W najbliższą środę, 18
października, prof. Vytautas Landsbergis kończy 85 lat. Postawa
Litwinów z Landsbergisem na czele była dla wielu innych republik
ZSRS przykładem i natchnieniem. W najbliższą środę, 18
października, prof. Vytautas Landsbergis kończy 85 lat. Chociaż
nazywamy go prezydentem - technicznie był głową państwa
litewskiego od 1990 do 1992 r. - to gdyby nie litewska skromność i
brak patosu, miałby prawo nosić, tak jak Kemal Atatürk, imię ojca
wyzwolonej z rosyjskiej niewoli Litwy. (...)Postawa Litwinów z
Landsbergisem na czele była dla wielu innych republik ZSRS
przykładem i natchnieniem.(...) Ktoś, kto nie zna dobrze profesora,
może widzieć go tylko jako surowego Savonarolę antykomunizmu. Ja
robiłam mu zdjęcie, gdy tańczył na stadionie w Wilnie w rocznicę
bitwy pod Grunwaldem, widziałam, gdy ciepło rozmawiał z papieżem
Janem Pawłem II. Jedno z najmilszych wspomnień mam z 2008 r., gdy
czekaliśmy na niego – w towarzystwie ponad 20 wspaniałych naszych
przyjaciół z postsowieckiego świata – w restauracji Buffo w
Warszawie. Profesor wracał z Lublina, gdzie zaprosiła go młodzież
skupiona wokół księdza Mietka Puzewicza, i miał nam po kolacji
powiedzieć kilka słów, na które bardzo czekaliśmy (...) Sto lat
Panie Profesorze, Panie Prezydencie, wspaniały człowieku.
(Podkr.,-JRN)
Wbrew
bzdurom Lasoty V. Landsbergis nie jest wcale „wspaniałym
człowiekiem”, lecz niebywale zajadłym litewskim polakożercą,
który mocno zaszkodził Polakom na Litwie i który wciąż zatruwał
stosunki między Polską a Litwą. Trudno przypuścić, że Irena
Lasota, wybitna intelektualistka i erudytka, nic o tym nie wiedziała
i tylko z ignorancji mąciła w głowach czytelniczkom i czytelnikom
„Rzeczpospolitej”. Pod skandalicznym bezmyślnym tekstem I.
Lasoty ukazały się natychmiast dwa jakże ostre i zarazem jakże
trafne komentarze:
Polakozerca
dobry wykładowca teorii marksizmu_-leninizmu na uczelni
Każda
osoba obeznana w stosunkach polsko-litewskich wie, że Landsbergis
jest wyjątkowo zażartym wrogiem Polaków w Wilnie i na
Wileńszczyźnie. Peany z polskiej strony pod jego adresem to więcej
niż nieporozumienie, to głupota.
Marian Kałuski, Australia. (Przypomnę, że M. Kałuski jest niezwykle zasłużonym popularyzatorem polskości w świecie, autorem paru dziesięciu cennych książek)
Marian Kałuski, Australia. (Przypomnę, że M. Kałuski jest niezwykle zasłużonym popularyzatorem polskości w świecie, autorem paru dziesięciu cennych książek)
Wychwalany
tak lekkomyślnie w „Plus-Minus”„wspaniały”Landsbergis jest
najbardziej fanatycznym i zarazem najbardziej wpływowym litewskim
polakożercą. Już w 1989 r. „wyróżnił się” wywiadem w
„Tygodniku Powszechnym” , w którym w głupawy sposób oskarżył
Polaków o antylitewski nacjonalizm za nasz kult Matki Boskiej
Ostrobramskiej. W następnych latach, choć hołubiony przez B.
Geremka i A. Michnika przy każdej okazji uderzał w
Polskę i Związek Polaków na Litwie z pozycji skrajnie
szowinistycznych. Pomimo tego naiwni Polacy co pewien czas z
niezrozumiałych powodów chwali tego antypolskiego drania (m.in. w
„Gazecie Polskiej” z 2011 r. i ostatnio we wspomnianym tekście
I. Lasoty w „Plus-Minus”). Warto więc tym mocniej przypomnieć
następujące teksty, które obnażały antypolskie oblicze
Landsbergisa:
W
lewicowym „Przeglądzie” z 13 marca 2011 r. pisano: „Wystarczy
powiedzieć parę miłych bzdetów o Lechu Kaczyńskim,
by zaistnieć na łamach „Gazety Polskiej”. Zna tę
metodę Vytautas Landsbergis, były prezydent Litwy. Od 20 lat
ćwiczy ją ten chytrusek na polskich mediach. Zmienia
tylko nazwiska polskich polityków, którzy przez moment są
tymi „dobrymi”. Całkiem co innego mówi, a zwłaszcza robi,
u siebie. Zaciekły wróg uznania prawa polskiej mniejszości
do naszej pisowni nazw i nazwisk. I zwolennik takiego
manipulowania przepisami, by Polacy z Wilna i okolic
nie mogli odzyskać własnych majątków. Landsbergis tyle lat
zwodził Polaków, że nawet najmniej rozgarnięty człowiek
powinien to dostrzec. A skoro nie ma na jego
gierki żadnej reakcji, to napuszcza nas na siebie jak
dzieci. Bezczelny polityk potrafił powiedzieć Marcie Kochanowskiej,
„żeby uważała na siebie, bo są wypadki samochodowe”.
Zrobiła się z tego afera na spotkaniu rodzin ofiar
z Tuskiem. Niestety, dla „Gazety Polskiej” Landsbergis jest
dobry tylko dlatego, że przywala polskiemu rządowi.
Ale nawet gdyby głupota potrafiła fruwać,
to i tak z Landsbergisa nie da się zrobić
polityka o czystych intencjach.”/
19
sierpnia 2011 r. w internecie opublikowano niezwykle ostry atak na
Landsbergisa, stwierdzając m.in.: „ W uznaniu zasług dla
umacniania naszych wzajemnych stosunków, Rzeczpospolita, za kadencji
A. Kwaśniewskiego odznaczyła go Krzyżem Wielkim Orderu
Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej(1999).
Na
przykładzie V. Landsbergisa, już wtedy mogliśmy powiedzieć, że
to była decyzja pochopna, a z dzisiejszej perspektywy, że to była
wielka pomyłka. Trudno uwierzyć, aby polskim dyplomatom, politykom,
nie było wiadome, to, co było znane Polakom na Litwie oraz osobom w
Polsce interesujących się litewskim życiem politycznym. V.
Landsbergis właściwie niezmiennie słowem i czynem, pracował na
rzecz marginalizacji znaczenia polskiej mniejszości narodowej na
Wileńszczyźnie. Kolejne organizacje: Sajudis, LDDP, Związek
Konserwatystów, na których czele stał, w swoich dokumentach
programowych, w bieżącej polityce na plan pierwszy wysuwały i
wspierały te działania władzy litewskiej, które były wymierzone
przeciwko Polakom na Litwie. Wymieńmy chociaż kilka z nich. Na
płaszczyźnie historycznej było to oczernianie Armii Krajowej za
rzekomą kolaborację z hitlerowcami, przyrównywanie Polaków do
miana kolonizatorów i okupantów w Wileńszczyzny. Bieżąca walka z
polskością sprowadzała się do rozwiązania polskich samorządów
pod płaszczykiem współpracy z Sowietami, spowalnianie procesu
zwrotu ziemi dla polskich właścicieli, przy jednoczesnym
faworyzowaniu osób narodowości litewskiej. W dziedzinie oświaty
konserwatyści pod wodzą Landsbergisa czynnie wspierali osłabianie
znaczenia szkół polskich, m. in. poprzez zniesienie egzaminu
maturalnego z języka polskiego, nie wydawanie podręczników w
języku polskim, mniejsze nakłady finansowe na polską oświatę. Na
polu administracyjnym głównym celem było zredukowanie siły
politycznej. Służyły temu m. in. takie kreślenie granic okręgów
wyborczych, aby jak najmniej Polaków dostało się do parlamentu
Lista
antypolskich, a czasami jawnie polakożerczych "osiągnięć"
Landsbergisa, jest bardzo długa. Przypominamy o nich, gdyż układają
się one w logiczną całość i są dowodami na to, że epitet,
którym go określiliśmy w tytule, jest w pełni zasłużony. W
2007 roku na miesiąc przed wyborami samorządowymi zorganizował na
„wzór sowiecki akcję antypolską na Wileńszczyźnie”proponując
członkom swej partii konserwatywnej, by meldowali się czasowo i
fikcyjnie wokół Wilna w rejonie wileńskim, dzięki czemu w
wyborach Litwini mogą tam odnieść „historyczne zwycięstwo”
nad Akcją Polaków na Litwie. Niecały
rok temu podczas ostatnich wyborów samorządowych, Landsbergis
wezwał Litwinów do meldowania się na Wileńszczyźnie, w celu
odniesienia
historycznego zwycięstwa nad Polakami!
Jak Niemcy, podczas plebiscytu na Górnym Śląsku. Wspominamy o tym,
gdyż V. Landsbergids sam w Polsce kreuje się i jest kreowany przez
pożytecznych mediotów jako rzecznik polsko-litewskiego
pojednania.”. (
Por. Salon 24. Blog Z
ukosa Piotrus Pan.Vytautas
Landsbergis - szkic do portretu człowieka podłego - blog
...https://www.salon24.pl/.../334399,vytautas-landsbergis-szkic-do-portretu-czlowieka-p...19
sie 2011). -Świetnie
redagowane niezależne polonijne czasopismo w USA „Bibuła”
pisało o ,kolejnych antypolskich wypowiedziach Landsbergisa w swym
numerze z dnia 23 lutego 2013 r.:
Znany
ze swojej antypolskiej retoryki litewski europoseł Vytautas
Landsbergis znowu zaatakował litewskich Polaków.
– Wileńszczyzna
jest zacofanym krajem, w którym wciąż funkcjonuje władza
sowiecka, a jej uosobieniem są rządy Akcji Wyborczej Polaków na
Litwie (AWPL) – powiedział Landsbergis podczas wileńskiej
prezentacji książki „Nasz patriotyzm, ich szowinizm”. Autorem
książki przedstawiającej wywiad-rzekę z litewskim politykiem jest
polski dyplomata Mariusz Maszkiewicz.
Podczas
prezentacji książki, która odbyła się w środę wieczorem w
litewskim Centrum Studiów Europy Wschodniej w Wilnie, duchowy
przywódca współrządzącej obecnie Litwą partii konserwatywnej
nie przebierał w słowach, zjadliwie wytykając litewskim Polakom
zacofanie polityczne.
– Litwa
odstąpiła ten kraj (Wileńszczyznę) władzy sowieckiej uosabianej
przez Akcję Wyborczą Polaków na Litwie. Tam została
urzeczywistniona władza radziecka, ludzie są kontrolowani; oni są
rządzeni gospodarczo, są zależni od samorządów. Ci, którzy są
niezależni i czują się inaczej nie boją się oddawać swoje
dzieci do szkół litewskich. Tym zaś, którzy są uzależnieni mówi
się: Chcesz mieć pracę? Więc do jakiego przedszkola chodzi twoje
dziecko? Sami Polacy skarżą się, że ta władza ich terroryzuje,
ale to jest radziecka władza – powiedział Landsbergis podczas
prezentacji książki-wywiadu.
Podczas
dyskusji Ladnsbergis przyznał, że w pewnych sprawach, szczególnie
dotyczących zwrotu im znacjonalizowanej przez sowietów ziemi,
litewscy Polacy są dyskryminowani. Oświadczył jednak, że winę za
tę dyskryminację w również mierze ponosi również lokalna władza
zdominowana przez AWPL. Zdaniem europosła, tzw. polskie samorządy
wyhamowywały proces restytucji praw własności w obawie, że po
odzyskaniu ziemi miejscowa polska ludność, natychmiast ją sprzeda.
– A
wtedy – nie daj Boże – kupi Litwin, więc lepiej przytrzymać,
żeby sam człowiek jej nie miał, żeby tylko nie sprzedał
Litwinowi – mówił polityk.
Tymczasem
Polacy uważają, że podstawą do okradania ich z ojcowizny stała
się ustawa umożliwiająca przeniesienie nieruchomości w dowolne
miejsce w kraju. Korzystając z tej możliwości Litwini zaczęli
masowo przenosić swoją ziemię z różnych zakątków Litwy na
Wileńszczyznę, na ziemie wcześniej należące do miejscowych
Polaków. Z tej możliwości skorzystał również sam Landsbergis,
którego rodzina przeniosła swoją przedwojenną ziemię z okolic
Kowna pod Wilno. Warto podkreślić, że tę poprawkę do ustawy
ziemskiej, pod koniec 90. lat ubiegłego stulecia zainicjował
Andrius Kubilius, obecny premier i prezes partii konserwatywnej
Związku Ojczyzny-Chrześcijańscy Demokracji Litwy.
Vytautas
Landsbergis przyznał jednak, że litewscy Polacy rzeczywiście byli
pokrzywdzeni w sprawie zwrotu ziemi, ale – jak zauważył – były
ku temu też „obiektywne przyczyny”.
– Rzeczywiście,
w pewnych sytuacjach Polacy naprawdę zostali pokrzywdzeni i nawet
teraz to nie zostało naprawione – to zwrot ziemi w rejonie
wileńskim. Stało się to problemem również dlatego, że oni nie
mieli dokumentów oraz ze względu na wsie sznurowe. Tu przecież
zacofany kraj! Na Litwie reforma rolna został przeprowadzona i
wszystko jasne, tu zaś pozostały dwory i średniowieczne wsie. Co
więcej, w Warszawie podczas wojny spłonęły archiwa państwowe,
więc jeśli one (dokumenty) były w Warszawie, to też spłonęły
– mówił Landsbergis.
To
kolejny atak Landsbergisa na polską mniejszość narodową na Litwie
i AWPL w ostatnich latach. Wcześniej zasłynął między innymi
swoją odezwą do członków partii konserwatywnej przed wyborami
samorządowymi 2007 roku. Polityk te nawoływał wtedy do
„odniesienia historycznego zwycięstwa nad Polakami” i apelował
do członków partii, żeby przed wyborami masowo deklarowali miejsce
zamieszkanie na Wileńszczyźnie i głosowali na partie litewskie.
Podczas
prezentacji książki Vytautas Landsbergis sugerował, że AWPL
„kupuje głosy wyborców na dwa sposoby”.
– W
pierwszym przypadku wmawia mieszkańcom, że są oni krzywdzeni, a
wtedy jawi się ich obrońcą. W końcu, pomagają różne
zastraszania, manipulacje podczas wyborów oraz podobne działania
– sugerował europoseł podczas wileńskiej prezentacji swojej
książki-wywiadu.
Polska
prezentacja książki z udziałem Vytautasa Landsbergisa i ambasador
Litwy w Polsce Lorety Zakarevičiene miała miejsce 18 listopada na
Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Źródło:
Infopol.lt
Przypomnijmy
tu, że prowokacyjny antypolski apel Landsbergisa,, zachęcający,
aby Litwini wymeldowywali się z Wilna i meldowali w swych
podwileńskich daczach, aby obalić rządy Polaków na Wileńszczyźnie
całkowicie spełzł na niczym. Oburzeni apelem Polacy poszli tym
gromadniej do urn na Wileńszczyźnie i odnieśli jeszcze większe
niż kiedykolwiek zwycięstwo wyborcze.
Warto
przypomnieć również internetowy tekst: Litwa: posłanka
AWPL oskarża Landsbergisa
Posłanka
Akcji Wyborczej Polaków na Litwie (AWPL) Wanda Krawczonok oskarża
europosła, jednego z liderów litewskich konserwatystów Vytautasa
Landsbergisa o demonstrowanie pogardy wobec Polaków oraz podżeganie
do waśni narodowościowych.
O
skierowaniu przez Krawczonok w tej sprawie wniosku do prokuratury
poinformował w poniedziałek portal awpl.lt.
– Wnioskuję o wszczęcie postępowania przygotowawczego z tytułu czynu przestępczego popełnionego przez V. Landsbergisa o podłożu nacjonalistycznym, stanowiącym akt dyskryminacji, pogardę wobec Polaków oraz akt podżegania do waśni narodowościowych – czytamy we wniosku skierowanym w ubiegłym tygodniu do Prokuratury Generalnej.
Chodzi o publiczne wystąpienie Vytautasa Landsbergisa z 16 lutego, podczas obchodów 95. rocznicy Odrodzenia Państwa Litewskiego, w którym europoseł odniósł się do zamiarów zamknięcia trzech małych szkół litewskich w Polsce. – Jeszcze pięć lat i będziemy świętowali stulecie (Odrodzenia Państwa Litewskiego – red.). Co osiągniemy do tego czasu? Być może pochwalimy się tym, że tuż obok, za wewnętrzną europejską granicą, zostanie zamknięta ostatnia litewska szkoła w Sejnach? Rozumiemy, że sąsiedni kraj nie jest bogaty, pełnosprawny, ale być może nasz rząd znajdzie kilka milionów, aby pomóc Polsce i naszym rodakom – powiedział Landsbergis.
Według Krawczonok celem tego „pogardliwego oświadczenia” było „wzbudzenie niezadowolenia z powodu sytuacji Litwinów w Polsce” i „wręcz wpojenie negatywnego nastawienia wobec działających na Litwie szkół z polskim językiem nauczania”. Posłanka uważa, że prezentowane myśli najpewniej „prowokowały do konfliktów pomiędzy narodami” i „podżegały do waśni narodowościowych między Litwinami i polską mniejszością na Litwie”.
– Wnioskuję o wszczęcie postępowania przygotowawczego z tytułu czynu przestępczego popełnionego przez V. Landsbergisa o podłożu nacjonalistycznym, stanowiącym akt dyskryminacji, pogardę wobec Polaków oraz akt podżegania do waśni narodowościowych – czytamy we wniosku skierowanym w ubiegłym tygodniu do Prokuratury Generalnej.
Chodzi o publiczne wystąpienie Vytautasa Landsbergisa z 16 lutego, podczas obchodów 95. rocznicy Odrodzenia Państwa Litewskiego, w którym europoseł odniósł się do zamiarów zamknięcia trzech małych szkół litewskich w Polsce. – Jeszcze pięć lat i będziemy świętowali stulecie (Odrodzenia Państwa Litewskiego – red.). Co osiągniemy do tego czasu? Być może pochwalimy się tym, że tuż obok, za wewnętrzną europejską granicą, zostanie zamknięta ostatnia litewska szkoła w Sejnach? Rozumiemy, że sąsiedni kraj nie jest bogaty, pełnosprawny, ale być może nasz rząd znajdzie kilka milionów, aby pomóc Polsce i naszym rodakom – powiedział Landsbergis.
Według Krawczonok celem tego „pogardliwego oświadczenia” było „wzbudzenie niezadowolenia z powodu sytuacji Litwinów w Polsce” i „wręcz wpojenie negatywnego nastawienia wobec działających na Litwie szkół z polskim językiem nauczania”. Posłanka uważa, że prezentowane myśli najpewniej „prowokowały do konfliktów pomiędzy narodami” i „podżegały do waśni narodowościowych między Litwinami i polską mniejszością na Litwie”.
Władze gminy Puńsk w
tym roku chcą zlikwidować trzy wiejskie szkoły z litewskim
językiem nauczania, do których chodzi łącznie 46 uczniów.
„Vytautas Landsbergis doskonale wie, że los szkół znajdujących
się w gminie Puńsk rozstrzygają nie władze centralne RP, tylko
wójt (Litwin) Vytautas Liszkauskas (Witold Liszkowski) oraz Rada
Gminy Puńsk, w której 13 spośród 15 radnych są osobami
narodowości litewskiej” – czytamy we wniosku skierowanym do
Prokuratury Generalnej Litwy.
Landsbergis,
szczególnie mocno wychwalany u nas przez „Gazetę Wyborcza” nie
jest wcale tak lubiany na Liwie jak nam wmawiają niektórzy łącznie
z Irena Lasotą Dowodem tego był fakt, że w listopadzie 2015 r.
litewski Sejm odrzucił większością głosów propozycje przyznania
mu Nagrody Wolności. Z tej okazji w „Wiadomościach Onet” z 24
lipca 2017 pisano o Landsbergisie m.,in.,;
„Landsbergis jest na Litwie jednym z najbardziej kontrowersyjnych
polityków. Przewodnicząca Komisji ds. Nagrody Wolności posłanka
Irena Diegutiene, prezentując w Sejmie kandydaturę Landsbergisa
wskazała, że "jedni go kochają inni – nienawidzą".-
To człowiek, który nie jednoczy, a dziali naród - powiedział o
Landsbergisie podczas dyskusji w Sejmie poseł Linas
Balsys.83-letniemu Landsbergisowi, jednemu z najbardziej znanych
litewskich polityków na świecie, który przyczynił się do upadku
Związku Radzieckiego i zmiany mapy Europy oraz byłemu europosłowi
zarzuca się arogancję, nietolerowanie sprzeciwu, brak szacunku
wobec zwykłych ludzi. (...) Landsbergis
nie jest lubiany też wśród społeczności polskiej na Litwie. Jest
uważany za polakofoba. Należy do grona litewskich polityków, w
których działalności widać obawę, a nawet strach przed dominacją
Polski i polskości. Jest on przeciwnikiem pisowni polskich nazwisk w
oryginale w litewskich dokumentach, a także zdecydowanym
przeciwnikiem używania na Wileńszczyźnie, obok nazw litewskich,
polskich nazw ulic i miejscowości. Kategorycznie występuje
przeciwko Karcie Polaka. W 1997 roku to on był inicjatorem poprawki
do ustawy o zwrocie ziemi, która utrudniła proces zwrotu ziemi na
Wileńszczyźnie”. (Podkr.-JRN)(Por.http://wiadomosci.onet.pl/swiat/litewski-sejm-vytautas-landsbergis-nie-otrzyma-nagrody-wolnosci/).
9
maja 2017 r. Landsbergis gwałtownie zaatakował dwie reprezentantki
Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin
Ritę
Tamašunienė
i Renatę
Cytacką.
ego oburzenie wywołały wypowiedzi polskich działaczek podczas
Forum Polonijnego w Toruniu na temat dyskryminacyjnych poczynań
władz Litwy wobec polskiej mniejszości narodowej. Posłanki
powiedziały smutną prawdę..
Nie
mogę zrozumieć - jak długo w Polsce będzie się fetować
zajadłych antypolskich drani typu Landsbergisa w czasie, gdy
równocześnie wciąż przemilcza się zasługi takich przyjaciół
Polski jak wspaniały Ukrainiec Wiktor Poliszczuk czy litewski
niepodległościowiec, przewodniczący Ligi Wolności Litwy -
polonofil Anastas Terleckas. (Por. o nim J.R.Nowak :
„Zagrożenia dla Polski i polskości”,Warszawa 1998 ,t.II,ss.
175-176) O ile wiem, to o naszym przyjacielu z Litwy Terleckasie
w ostatnich kilkunastu latach nikt poza mną nie pisał, podczas gdy
wychwala się antypolskich szowinistycznych łobuzów takich jak
Landsbergis. Kiedy wreszcie Polacy się obudzą?
Na
koniec podstawowe pytanie jak długo nasi publicyści będą robić
wodę z mózgu polskim czytelnikom wychwalając pod niebiosa
najgorszych polakożerców typu Landsbergisa?. W przypadku .p. Ireny
Lasoty jestem tym bardziej zaskoczonym i oburzony jej tekstem, że
sam w wydanym rok temu pierwszym tomie moich pamiętników „Wichry
życia” (Warszawa 2016, ss. 212-214) wychwalałem „świetną
publicystkę” Irenę Lasotę za jej odwagę w zerwaniu z
michnikowcami.
Nudziarstwo
dogorywającej „Rzeczpospolitej”
Po
przeprowadzonej przez Hajdarowicza
czystce w „Rzeczpospolitej” i „Uważam Rze” z najlepszych
bezkompromisowych dziennikarzy ,m.in. red. P. Lisickiego i wielu
innych, którzy przeszli do nowoutworzonych czasopism „Do Rzeczy”
i „w Sieci” widać tego nader żałosne efekty. Zarówno
„Rzeczpospolita” jak i jej dodatek „Plus - Minus”, niegdyś
znakomity, stały się oazami nudy. To coraz bardziej w ogóle nie
nadaje się do czytania. Szczególnie przykry jest postępujący
upadek „Plus-Minus”, niegdyś trafiającego do nader wielu
czytelników ze względu na swą wielostronność i kontrowersyjność.
Dziś doprawdy nic z tego nie pozostało. Ostrzegam, że w
najnowszym numerze „Plus-Minus” ( z 14-15 października”) nie
znajdzie się dosłownie niczego, co byłoby warte lektury. Nie
warto tracić na to nawet kilku złotówek. Przypominam, że niedawno
po usunięciu z „Plus -Minus” najlepszego chyba dziś
karykaturzysty w Polsce nonkonformistycznego Andrzeja
Krauzego
doszło do odejścia całej grupy dziennikarzy tego dodatku. Sam
Krauxe tak mówił o swym usunięciu z „Plus-Minus” w wywiadzie
udzielonym, red. Wojciechowi Wybranowskiemu z „Do Rzeczy „ 9
grudnia 2016 r. pt. „Dopadła mnie cenzura”: W.
Wybranowski:Po
wielu latach pana rysunki, krytycznie komentujące rzeczywistość,
przestaną ukazywać się w „Rzeczpospolitej”. Decyzją
kierownictwa gazety znikają z jej łamów. Nie jest pan
zaskoczony?
A.Krauze
:„Po ponad 15 latach, bo przez tyle lat rysowałem
dla „Rzeczpospolitej”. Szmat czasu, prawda? Zbytnio
zaskoczony nie jestem, bo to, co od pewnego czasu
działo się w gazecie, a co pewnym echem docierało i do
mnie, choć mieszkam za granicą, nie napawało optymizmem.
Zaskakuje mnie sposób, w jaki to zrobiono. Nikt mi
nie powiedział, dlaczego moje rysunki na łamach
„Rzeczpospolitej” nie będą mogły się więcej ukazywać.
Zadzwonił do mnie pan Dominik Zdort, szef „Plusa
Minusa”, i powiedział, że jest mu bardzo przykro,
ale mój rysunek, który wydrukował na łamach, jest
ostatnim, że nie ma zgody, by dalej mnie drukować.
Powiedział mi też, że nie wie, dlaczego zapadła taka
decyzja. Z sygnałów, jakie do mnie docierały wcześniej,
mogę sądzić, że po prostu zdecydowano się na cenzurę.
I to chyba nawet nie chodzi o to, że moje
rysunki były zbyt ostre. Po prostu ktoś tam uznał,
że z powodów politycznych lepiej ich nie dawać.
Tak, o Wiktorze Poliszczuku mało kto wspomina. Podałem dalej na PCO. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNajwiekszym problemem na Litwie nie jest kwestia pisowni nazwisk, jak to nadmiernie powielaja niektore media. Jest to kwestia wylacznie o charakterze symbolicznym (skadinad waznym, lecz nie najwazniejszym).
OdpowiedzUsuńProblemem najbardziej aktualnym w tej republice nadbaltyckiej jest brak pracy. Bardzo czesto sie zdarza, ze osoby o wysokich kwalifikacjach nie maja szans na znalezienie pracy z niezawsze obiektywnych powodow. Pisanie nazwisk czcionka polska stwarzaloby dla potencjalnych pracodawcow roznego rodzaju klopoty (np. o charakterze technicznym - roznorodnosc czcionek, poprawna wymowa nazwisk i in.) co w rezultacie zmniejszaloby konkurencyjnosc bezrobotnych na rynku pracy.
Tak wiec jesli czlowiek nie bedzie posiadal mozliwosci zatrudnienia i zarabiania na wlasne utrzymanie - nie bedzie w stanie podtrzymywac polskosci w kraju swego zamieszkania. I nie pomoze mu w tym oryginalnie zapisane nazwisko w paszporcie.