W
poprzednim odcinku ostrzegałem przed groźbą przegranej PiS w
najbliższych wyborach, jeśli będzie popełniało te same, co
obecnie błędy. Tj., jeśli będzie zbyt miękkie wobec swych
zajadłych wrogów, jeśli nie otworzy się dużo szerzej na inne
środowiska patriotyczne i jeśli nie przeprowadzi się audytu w tej
partii - oczyszczenia jej z osób niekompetentnych lub pazernych typu
B. Gosiewskiej.
PiS,
pomimo zapewnień, wcale nie idzie drogą węgierską
Ogromnie
się cieszę, że od spotkania J. Kaczyńskiego z V.
Orbánem w Niedzicy bardzo mocno zacieśniły się
stosunki Polski z węgierskimi reformatorami. Optowałem za tym od
lat. Przypomnę, że w książce „Alarm dla Polski” (Warszawa
2009, s.134) kolejny raz proponowałem utworzenie swoistego
politycznego trójkąta Kaczyński- Klaus- Orbán.
Jestem też za maksymalnym umacnianiem i rozszerzaniem Grupy
Wyszehradzkiej. Z tym większą radością zareagowałem więc na
publiczną deklarację prezydenta A. Dudy w programie
telewizyjnym: „Debata. Czas decyzji’ z 7 maja 2015 r.: „Chcę
pójść drogą Viktora Orbána. (Podkr.- J.R.N.)
W sprawach gospodarczych prowadzi dobrą politykę, potwierdza to
Fundusz Walutowy. Jego reformy były skuteczne i wyciągnęły kraj
z kryzysu”. Niestety coraz bardziej okazuje się, że te słowa
prezydenta A. Dudy były tylko piękną deklaracją i niczym więcej.
Wcale nie idziemy węgierską drogą, ani w gospodarce, ani w
innych sprawach. Węgierskie reformy były szybkimi, twardymi wobec
wrogów, wielostronnymi uderzeniami w rozlicznych dziedzinach na raz
i dlatego właśnie okazały się bardzo skuteczne. Nasze polskie
reformy od jesieni 2015 r. są dużo bardziej połowiczne i ślimaczą
się powoli. Pisałem już w poprzednim tekście na blogu o tym
jak bardzo PiS odstaje od Fideszu pod względem organizowania
publicznych manifestacji dla poparcia polityki rządu. Pisałem o
fatalnym zaniechaniu - nie uchwaleniu wzorem Węgier ustawy
medialnej, surowo karzącej za oszczerstwa.
Węgry
dużo bardziej stanowcze niż Polska wobec ingerencji z UE czy z
USA
Premier
V. Orbán i inni przywódcy Fideszu dużo częściej niż
przywódcy PiS-u akcentują na każdym kroku rolę patriotyzmu i
godności narodowej. Słowa „interes narodowy” są od lat wręcz
kluczowymi słowami węgierskiej debaty politycznej. Węgierscy
przywódcy od lat zwracają dużo większą uwagę niż prawicowi
polscy politycy na wzmacnianie dumy narodowej, podnoszenie Węgier z
klęczek i walkę z masochizmem narodowym. Starają się też na
każdym kroku przypominać wkład Węgier w cywilizację świata i w
obronę chrześcijańskiej cywilizacji. Dobitne słowa na ten temat
znalazły się nawet w preambule do nowej węgierskiej Konstytucji,
co sprawiło, że część prasy niemieckiej zaczęła oskarżać
Węgry o nacjonalizm. Premier Węgier V. Orbán nawet w
raporcie o stanie państwa 22 lutego 2013 r. akcentował to, co Węgry
dały światu, m.in. wynalezienie maszyny do gry w szachy ,długopisu,
dynama, tramwaju elektrycznego, hologramu, centrali telefonicznej czy
kostki Rubika.(Por. szerzej :”Węgry. Co tam się dzieje”,
Warszawa 2013,ss.273-274). Podczas gdy u nas niestety do wyjątku
należą ostre słowa prawdy o zachowaniu UE wobec Polski, wyrażone
przez premier B. Szydło w czasie debaty w Parlamencie Europejskim,
przywódcy węgierscy bez porównania ostrzej niż przywódcy PiS-u
reagują na ingerencję liderów UE w sprawy ich kraju. Podobnie w
stosunku do USA nie ma u nich najmniejszej nawet odrobiny serwilizmu
tak typowego dla postawy nieszczęsnego polskiego ministra spraw
zagranicznych W Waszczykowskiego. I co najważniejsze mają w
tej sprawie poparcie Narodu, wyrażane publicznie w czasie
kilkusettysięcznych manifestacji A także zdecydowaną solidarność
z rządem ze strony obu Kościołów: katolickiego i
protestanckiego, czego nie widać w przypadku tak podzielonego
Kościoła katolickiego w Polsce (ten żałosny K. Nycz et
consortes).. Węgierscy hierarchowie katoliccy od razu przy
pierwszych atakach polityków z UE i z USA na Węgry udzielili
rządowi Orbána bardzo jednoznaczne i mocne poparcie wobec
obcych nacisków. Przytoczę w tym kontekście choćby fragment
jakże ostrego wystąpienia arcybiskupa diecezji Veszprem Gyuli
Marfiego z 27 lutego 2012 r. Arcybiskup Marfi pisał w
odpowiedzi na antywęgierskie oszczerstwa m.in.: „Viktor Orbán
ma problemy w pierwszym rzędzie nie z Unią Europejską, lecz z
międzynarodowym wielkim kapitałem, którego właściciele tkwią na
Wall Street w Nowym Jorku, i których po prostu zwiemy „Ameryką”.
To nazwanie jest oczywiście błędne: dolar i jego panowie i słudzy
nie mają ojczyzny ani narodowości. To są obywatele kosmosu,
kosmopolici w najgorszym znaczeniu tego słowa, którzy marzą o
zagarnięciu całego świata (Podkr.- J.R.N.) Posiadacze
międzynarodowego wielkiego kapitału szczególnie gniewają się na
Viktora Orbána, ponieważ podjął on szereg takich posunięć
wymierzonych w wielki kapitał (wprowadzenie podatku bankowego,
ograniczenie przywilejów ponadnarodowych firm), które inne kraje
już przejęły, względnie planują przejąć. Dlatego zorganizowali
przeciw niemu wojenną operację, której świadkami dziś jesteśmy
(...)”. (Por .szerzej: J. R. Nowak : „Węgierska droga do
zwycięstwa”, Warszawa 2015, t.2,ss.159-160).
Tak
jeden z czołowych przywódców Kościoła katolickiego na Węgrzech
broni swego narodowego premiera, podobnie jak liczni inni węgierscy
hierarchowie. A gdzie są w Polsce podobne odpowiedniki tak
stanowczej postawy poza świetnym listem ks. biskupa Wiesława
Mehringa do Martina Schulza. Dodajmy, że kierownictwo polskiego
Episkopatu człobitnie przyjęło nonsensowne uwagi papieża
Franciszka (nie jest nieomylny w tych sprawach) o
potrzebie sprowadzenia po jednej rodzinie imigranckiej z Bliskiego
Wschodu do każdej polskiej parafii. Węgierski Episkopat jest
natomiast bardzo krytyczny wobec muzułmańskiej „inwazji” na
Europę i całkowicie popiera w tej sprawie stanowisko Orbana i
Fideszu. Podobnie krytyczny wobec najazdu imigrantów jest Prymas
Czech. A więc można zachowywać się inaczej zamiast potulności w
tej sprawie wobec papieża Franciszka, który niestety nie dorasta
ani do wielkości Jana Pawła II, ani do Benedykta XVI.
Różnice
węgierskiej i polskiej polityki gospodarczej
Szczególnie
znamienne różnice miedzy Węgrami Orbána a obecną Polską
widać w sferze gospodarczej. Przypomnę najpierw to, co pisałem
już w pierwszym odcinku moich pytań (z 8 października 2016 r.) o
podstawowych różnicach obecnej węgierskiej i polskiej polityki
gospodarczej:
Dlaczego
w Polsce od listopada 2015 r. faktycznie nie zrobiono niczego dla
walki z wszechogarniającą kraj biurokracją, tak patologicznie
rozbuchaną w czasie rządów PO?. Przypomnijmy, że dziś mamy kilka
razy więcej pracowników administracyjnych niż w 1989 r., polski
Sejm ma więcej posłów niż amerykańska Izba Reprezentantów. Mamy
też największą po Wielkiej Brytanii ilość ministrów w Europie.
(23). 66-milionowa Francja ma 18 ministrów, Niemcy -14, Hiszpania
-11. Przypomnę, że na Węgrzech pod rządami V.Orbána zmniejszono
skład rządu z 16 ministrów do 10, skład parlamentu zmniejszono o
połowę, a nie mają tak jak u nas drugiej Izby –Senatu. O połowę
zmniejszono również ilość pracowników samorządów. Premier
Orbán wprowadził opodatkowanie milionowych odpraw dla usuwanych
prezesów i państwowych spółek i zjednoczeń na aż 98 proc. U nas
wprowadzono za rządu B. Szydło .opodatkowanie odpraw na skalę
znacznie mniejszą. Co więcej z powodu trudnej sytuacji Węgier
premier Orbán zakazał wypłacania jakichkolwiek premii czy nagród
w ministerstwach i urzędach, twierdząc, że nie można sobie na to
pozwolić, gdy wielka część narodu wegetuje. Orbán powiedział
dosłownie : „W firmach, które tracą, oraz w państwach, które
maja kłopoty, nie można wypłacać sobie premii, bo jeśli to
uczynimy, zniszczymy sobie przyszłość”.(Wg. Grzegorz Górny:
Fidesz bije rekordy popularności,” w Sieci” 11 lutego 2013 ).29
lutego 2016 r. Roman Kluska w wywiadzie dla „Do Rzeczy”,
udzielonym Wojciechowi . Wybranowskiemu stwierdził, że
faktycznie nic się nie zmieniło za obecnych rządów pod względem
stopnia zbiurokratyzowania. Co więcej - jak dodał Kluska- już
za tego rządu doszła nękająca przedsiębiorców fatalna ustawa
lodówkowa. Wicemarszałek Sejmu z Kukiz 15 prawnik Stanisław
Tyszka w niedawnym wywiadzie pt. „Rząd ciągle przeszkadza
biznesowi” („Rzeczpospolita” z 8 września 2016 r.) stwierdził:
„Polscy mali i średni przedsiębiorcy nadal są nękani przez
własne państwo, a Polacy nadal emigrują do państw z przyjaznym
prawem podatkowym i gospodarczym” Prawdziwym celem państwa powinno
być zmniejszenie przynajmniej o połowę „armii” urzędników
administracyjnych.
-Dlaczego
od listopada 2015 r. dotąd w Polsce nie zrobiono nic dla wsparcia
średnich i drobnych przedsiębiorstw, zmniejszenia ich
opodatkowania? Przypomnijmy, że na Węgrzech jednym z
najważniejszych posunięć rządu Orbána było zmniejszenie
opodatkowania średnich i małych przedsiębiorstw do 10 procent.
Przypomnę
tu jeszcze kilka pytań z mego pierwszego tekstu, niestety ciągle
aktualnych:
-Dlaczego
nie wprowadza się w Polsce -na wzór węgierski- podatku
reklamowego, który najmocniej uderzyłby w media, kierowane przez
zagranicznych właścicieli, takie jak TVN czy „Newsweek”. Nie
rozumiem, dlaczego nowe władze nie wprowadziły dotąd tego tak
potrzebnego podatku, który uderzyłby w zagraniczne, na ogół
anty-PiS-owskie media, a zarazem dałby dodatkowe pieniądze dla
budżetu ?
-
Dlaczego nie wprowadza się w Polsce zasady wyrzucania supermarketów
z centrum miast na ich obrzeża , tak jak to robią na Zachodzie i
tak jak to robią Węgrzy.?. Najwyższy czas, by skończyć z takimi
skrajnościami jak w Krakowie i w Poznaniu, gdzie centralne dworce
kolejowe po remontach stały się faktycznie tylko przybudówkami do
marketów. Pytanie, czy ktoś na tym nieźle zarobił?
-Dlaczego
nie wprowadza się w Polsce przyjętej na Węgrzech zasady, że
supermarkety, które wykazywały przez ostatnie dwa lata straty,
wyrzuca się z Węgier, aby „biedni” zachodniacy nie dopłacali
do Węgier. U nas jak wiadomo ogromna część zachodnich
supermarketów wykazuje straty w corocznych rozliczeniach .
-Dlaczego
w Polsce wciąż toleruje się narzucanie przez zagraniczne banki
nieuzasadnionego wyższego oprocentowania kredytów? Dlaczego nie
wprowadzono – wzorem Węgrów specjalnej ustawy kontrolującej
banki przez Bank Narodowy. Dzięki tej ustawie na Węgrzech ukarano
ponad 60 banków zagranicznych wysokimi grzywnami za zawyżanie
opłat kosztem klientów. Zagraniczni banksterzy musieli
też zwrócić klientom to ,co ukradli. Uchwalono również
inną ustawę o fair bankach, jasno wytyczającą zasady
praktyki działań, których bankom nie wolno łamać.
-Dlaczego
w Polsce w konflikcie między frankowiczami a bankami wciąż forsuje
się rozwiązania korzystne tylko dla banków? Na Węgrzech
przeforsowano rozwiązania korzystne dla frankowiczów. Przypomnijmy
tu, że Urząd Ochrony Konsumentów krytycznie ocenił umowy
kredytowe w obcej walucie, akcentując, że zawarte tam obwarowania
prawne nie wiążą klientów. (Por.KB,DK: Banki zwrócą pieniądze
frankowiczom? Urząd Ochrony Konsumentów podważa umowy kredytów w
obcej walucie, ”SuperExpress” z 17 września 2016 r.). Jedno
rozumiem. Trudno oczekiwać od wicepremiera, byłego
bankiera Mateusza Morawieckiego podobnych deklaracji jak
stwierdzenie premiera V. Orbána z 15 września 2014 r.:
„Wygramy z powodzią i bankami, choć są one silne i skuteczne”.
W
niektórych środowiskach ekonomicznych i na łamach paru czasopism
od pewnego czasu sugerowano postawienie na czele Komisji Nadzoru
Finansowego (KNF) świetnego ekonomisty Janusza Szewczaka,
przez lata głównego ekonomisty SKOK-ów. Szewczak od jesieni 2015
r. jest posłem na Sejm i wiceprzewodniczącym komisji Sejmu do spraw
finansów. Nacechowany odwagą reformatorską, Szewczak znany jest z
licznych bardzo krytycznych artykułów na temat banksterów i byłby
idealnym wręcz kandydatem na szefa działań dla okiełznania
nadużyć banków. Jak widać jednak kompetencje, autorytet i
krytyczny stosunek do roli banków ze strony posła Szewczaka bardzo
komuś nie podobały się na górze (przypuszczalnie samemu
wicepremierowi M. Morawieckiemu). Zamiast Szewczaka na czele Komisji
Nadzoru Finansowego postawiono dr Marka Chrzanowskiego z SGH,
mało znanego ekonomistę, za to wielkiego chwalcę Planu
Morawieckiego. Nie wygląda na to, żeby był to człowiek zdolny do
uporania się z nadużyciami banków. Nie ten rozmiar kapelusza.
Chciałbym się w tej sprawie mylić! Pytanie 246 - kto
zadecydował o przepchnięciu M. Chrzanowskiego zamiast J. Szewczaka
na szefostwo KNF?
Głupoty
i sabotaż w telewizji spod znaku Jacka Kurskiego
Wbrew
oczekiwaniom nie usunięto z funkcji prezesa TVP pozoranta zmian
Jacka Kurskiego, głęboko powiązanego z salonem
„warszawki”.
W efekcie utrzymują sie tam nadal patologiczne sytuacje i blokowanie prawdziwie ważnych tematów i cennych postaci patriotycznych. Dalej nie pokazuje się programów rozliczeniowych z „okrągłym stołem”. michnikowszczyzną, czy historii afer PO. Dalej nie przeprowadza się wywiadów z czołowymi węgierskimi politykami, ekonomistami czy socjologami na temat istoty ich transformacji, tak pouczającej dla Polski. Dalej pomija się informacje o rumuńskiej tak skutecznej rozprawie z postkomunistyczną korupcją (aresztowanie dwóch premierów, jedenastu ministrów i szefa sztabu generalnego. A nuż Polacy mogliby się zarazić od Rumunów i pójść dalej w tym samym kierunku! 10 lipca 2016 r. wbrew wcześniejszym zapewnieniom danym senatorowi prof. J. Żarynowi zablokowano wyświetlenie tak ważnego filmu małżeństwa Kujbidów z Kanady, demaskującego antypolskie kłamstwo jedwabnieńskie. Pytanie 247.Kiedy wreszcie zrezygnuje się z blokowania filmu Kujbidów w TVP? Zmarnowano również okazję kolejnej rocznicy rzekomego „pogromu” w Kielcach w 1946 r., nie pokazując blokowanych przez wiele lat filmów, przedstawiających kielecki mord jako zbrodnię NKWD i kieleckiej bezpieki. Dość dziwny był fakt, że ostatnia głupawą manifestację feministek „Wiadomości” Programu 1 TVP uczyniły główną wiadomością wieczoru.
W efekcie utrzymują sie tam nadal patologiczne sytuacje i blokowanie prawdziwie ważnych tematów i cennych postaci patriotycznych. Dalej nie pokazuje się programów rozliczeniowych z „okrągłym stołem”. michnikowszczyzną, czy historii afer PO. Dalej nie przeprowadza się wywiadów z czołowymi węgierskimi politykami, ekonomistami czy socjologami na temat istoty ich transformacji, tak pouczającej dla Polski. Dalej pomija się informacje o rumuńskiej tak skutecznej rozprawie z postkomunistyczną korupcją (aresztowanie dwóch premierów, jedenastu ministrów i szefa sztabu generalnego. A nuż Polacy mogliby się zarazić od Rumunów i pójść dalej w tym samym kierunku! 10 lipca 2016 r. wbrew wcześniejszym zapewnieniom danym senatorowi prof. J. Żarynowi zablokowano wyświetlenie tak ważnego filmu małżeństwa Kujbidów z Kanady, demaskującego antypolskie kłamstwo jedwabnieńskie. Pytanie 247.Kiedy wreszcie zrezygnuje się z blokowania filmu Kujbidów w TVP? Zmarnowano również okazję kolejnej rocznicy rzekomego „pogromu” w Kielcach w 1946 r., nie pokazując blokowanych przez wiele lat filmów, przedstawiających kielecki mord jako zbrodnię NKWD i kieleckiej bezpieki. Dość dziwny był fakt, że ostatnia głupawą manifestację feministek „Wiadomości” Programu 1 TVP uczyniły główną wiadomością wieczoru.
Dalej
uniemożliwia się przyznanie odpowiednich programów tak wybitnym
patriotycznym artystom jak Jan Pietrzak i Andrzej
Rosiewicz, i tak wybitnym dziennikarzom jak Wojciech Cejrowski
i Wojciech Reszczyński. Jan Pietrzak już w kilku z
najnowszych wywiadów skrytykował raz po raz godzący w niego tak
szokujący ostracyzm zdominowanych przez PiS mediów publicznych, a
zwłaszcza TVP spod znaku J. Kurskiego. W wywiadzie dla
„SuperExpressu” z początków listopada 2016 r. Pietrzak
powiedział m.in.: „(...) Mój kabaret jest zakazany w największych
mediach. W radiu i telewizji nie ma piosenek czy monologów z mojego
kabaretu (...) jesteśmy zakazani w mediach publicznych i w ogóle
jakichkolwiek mediach szerszego zasięgu. Czasem pokażą coś małe
portale czy małe stacje. Jednak nasz kabaret jest niewidoczny z
uwagi na niepoprawność polityczną. Jesteśmy ludźmi wolnymi, nie
podajemy się żadnej cenzurze. I to jest w Polsce zakazane!”.(Por.
wywiad Jana Pietrzaka ,udzielony Przemysławowi Harczukowi:
Mój kabaret jest zakazany w publicznych mediach, „SuperExpress”
z 5-6 listopada 2016 r.) W innym wywiadzie pt. Cenzury nie ma, jest
poprawność, udzielonym Błażejowi Torańskiemu („Do
Rzeczy” z 10 października 2016 r.) Pietrzak powiedział, iż po
1992 r.: „Cenzury nie było, ale świnie o mentalności
cenzorskiej pozostały. Ograniczenia są do dziś. ( Podkr.-
J.R.N.) Z wielkimi nazwiskami, potencjałem artystycznym,
możliwościami twórczymi jesteśmy przeganiani z sali do sali,
gramy w małych lokalikach (...) Polska byłaby zupełnie inna, gdyby
mój kabaret przez ostatnie 25 lat występował w telewizji raz w
tygodniu (...) Przez ostatnie ćwierćwiecze niby wolnej Polski
jestem wypychany do kąta. Żeby nasze teksty nie docierały do
szerszej publiczności, bo różne łajdaki musiałyby się wstydzić
tego, co robią (...) To są źli ludzie, którzy dewastują
społeczeństwo, nie pracują dla Polski, tylko dla innych państw
(...) Najgorszy, podły nikczemny gatunek ludzi. Pracują w cenzurze,
której formalnie nie ma. ale oni mają taką mentalność.
Wykluczają niezależnych, niepokornych, niszczą naszą demokrację”.
Wcześniej - w wywiadzie dla redaktorów Jacka i Michała
Karnowskich z „w Sieci” (z 22 sierpnia 2016 r.) pt. „Nie
uciszą mnie!” Pietrzak powiedział m.in.: „Np. w publicznym
radiu zmieniła się władza, ale wciąż nie ma anteny, która by mi
dała piętnaście minut, żebym mówił po swojemu. Nie ma takiego
radia w Polsce (...) Czasem zapraszają, ale jako gościa, żebym
mówił o rocznicy kabaretu. A ja chcę mówić o tym, co mi sie
podoba, na wszystkie tematy. Tego mi nie pozwalają. A w telewizji
mam mały program w kanale regionalnym”.
Można
zrozumieć gniew Jana Pietrzaka, ale trzeba też dostrzec jego
bezsilność. Pytanie 280. Dlaczego na skargi Pietrzaka dotąd
nie zareagowała tak wpływowa KRRIT, która przecież ma wielkie
pensje za swoje działania? Ale przecież dzięki niesamowitej
niefrasobliwości prezydenta Andrzeja Dudy do Rady tej wszedł z
jego nadania Andrzej Sabatowski, niedoszły teść Kingi
Dudy, były pełnomocnik ds. etyki Grzegorza Hajdarowicza
w czasie, gdy wyrzucał z „Rzeczpospolitej” red. Pawła
Lisickiego i innych niepoprawnych politycznie dziennikarzy. A
więc faktyczne narzędzie w rękach nowych cenzorów.
Pisałem
już parę razy o świadomym pomijaniu Andrzeja Rosiewicza przez
szefów nowej pseudo-reformowanej telewizji. Nie dawno przeczytałem
jego prawdziwy „krzyk rozpaczy” w tej sprawie - przeprowadzony
przez LETA wywiad z Rosiewiczem pt. „Jak mnie nie wezmą, utnę
sobie ucho” („Fakt” z 29 października 2016 r.) Oto, co
czytamy w tym tekście: „ Choć Andrzej Rosiewicz (72 l.) przez
lata był gwiazdą i jest autorem wielu patriotycznych przebojów,
okazuje się, że telewizja publiczna niechętnie go do siebie
zaprasza. Jeszcze kilka lat temu śpiewał na konwencji partii
rządzącej song: „Wystarczy cztery Ziobra i Polska będzie dobra”.
Włodarze stacji najwyraźniej o tym zapomnieli, bo zaproszenia na
Woronicza nie płyną (...)- „Teraz jak do nich dzwonię, to nawet
nie oddzwaniają- żali się artysta w Fakcie.- Gdy przygotowałem
piosenkę do Opola, to długo czekałem i nie było żadnego odzewu.
Zadzwoniłem nawet do wiceministra kultury, fakt, że mam w klapie
Krzyż Gloria Actis zasłużony dla Kultury, na nikim nie zrobił
wrażenia - mówi wzburzony. Do artysty ostatecznie nikt się nie
odezwał.- Nie wiem, co mam robić, ale jak tak dalej pójdzie, to
odetnę sobie ucho tak jak van Gogh, bo uszy mi szybko odrastają-
dodaje z ironią”.
Jakże
zdumiało mnie to, że Marcin Wolski zaprosił do programu „W
tyle wizji” w TVP Info skrajnie antyPiS-owskiego i dość
durnowatego Krzysztofa Skibę? Przypomnę już cytowany
przeze mnie wcześniej jego toporny dowcip: „Jaki? Byle Jaki” na
temat jednego z kilku najlepszych wiceministrów w wielgaśnej ekipie
p. B.Szydło - Patryka Jakiego. Dobrze, że się go wreszcie
pozbyto z TVP po jego żenującym anty-PiS-owskim występie na
marszu KOD-u w dniu 11 listopada. Nader ciekawy symbol telewizji
publicznej spod znaku Jacka Kurskiego: blokowanie J.
Pietrzaka, A. Rosiewicza, W. Cejrowskiego i W.
Reszczyńskiego, a za to nagłaśnianie Skiby. Chore i
symptomatyczne! Podobnie jak ukaranie mnie w kilkanaście godzin po
krytyce sytuacji w telewizji na tym blogu zablokowaniem umówionej
już dłuższej audycji w Programie I Polskiego Radia na temat
Powstania Węgierskiego 1956 r. Tak wygląda folwark Jacka Kurskiego!
Wyrazy uznania i szacunku dla Pana i tego co Pan robi Panie Profesorze!
OdpowiedzUsuńArtur Ż.