))Zapraszamy na Oficjalną Stronę internetowa Jerzego Roberta Nowaka((

niedziela, 6 marca 2016

Wydarzenia dobre i złe (VI)

Przyznawanie efektów działań PiS-u nawet w postkomunistycznej „Polityce”
W postkomunistycznej „Polityce” niejaka Malwina Dziedzic gorzko opłakuje wyraźne zbliżanie się dużej części post-SLD-owskiej lewicy i partii Razem do programu PiS-u. Jak ubolewa Dziedzic : „(…) Polska lewica im bardziej próbuje się zjednoczyć, tym bardziej się dzieli (…) Ostatnio znów odżył spór „młodych” ze „starymi”. To, co łączy obie grupy, to fascynacja PiS. (Podkr.-JRN). Sądząc po niektórych wypowiedziach polityków Sojuszu, w tym przede wszystkim Leszka Millera, stary SLD staje się mentalnym sojusznikiem PiS. (Podkr.-JRN). To przecież Miller protesty przeciwko zawłaszczeniu i dezorganizowaniu Trybunału Konstytucyjnego nazywał „reakcjami histerycznymi” i krytykował prezesa TK. A jego wypowiedzi dotyczące problemu napływu uchodźców do Europy idealnie wpisują się w retorykę polityczna PiS. Nazywanie Angeli Merkel „największym szkodnikiem Europy”, a byłego premiera Belgii, obecnie przewodniczącego europarlamentarnej frakcji liberałów i demokratów ALDE, Guya Verhofstadta „głupkiem” przez człowieka, który wprowadzał Polskę do Unii Europejskiej jest szokujące (…) W tym, co głoszą sympatycy Razem, pobrzmiewają wyraźne echa pisowskiej retoryki: mowa jest o tym, że Polacy mają na głowie inne zmartwienia niż TK, że kodowcy „to społeczna elita i wyższa klasa średnia, którą dopadła panika moralna", a „UE to przede wszystkim wehikuł globalnej supremacji kapitału”.
Bezwstydny błazen w TVN 24
W tzw. „Dwóch prawdach" - programie TVN 24 doszło do szczególnie grubiańskiego wybryku. Roman Kurkiewicz, kompan Jana Wróbla, dobrze znanego z głupawych szyderstw z historii Polski (wobec B. Chrobrego czy S. Starzyńskiego ) pozwolił sobie na wyjątkowo chamskie „żarty” z faktu, że wreszcie doszło do należytego uczczenia walki „Żołnierzy Wyklętych”. Kurkiewicz przyrównał kult „Żołnierzy Wyklętych” do mitu szewca Dratewki, który zabił smoka. Warto przypomnieć kilka danych z biogramu Kurkiewicza. Ten skrajny lewak był przez lata redaktorem „Gazety Wyborczej,” jest zajadłym ateistą i przeciwnikiem patriotyzmu oraz równie zagorzałym przeciwnikiem lustracji. W portalu natemat.pl z 21 kwietnia 2012r. cytowano wypowiedź Kurkiewicza, odrzucającego patriotyzm z pozycji najgorszego nihilisty narodowego. Kurkiewicz stwierdził m.in.: „Hymnu nie śpiewam i nie lubię tego patriotycznego zadęcia. Dla mnie „patriotyzm” to pojecie opresyjne, budujące fałszywe poczucie wspólnoty, grupujące ludzi według niejasnych kryteriów”.
W lutym 2010 r.. Robert Mazurek nie wiadomo po co (nieraz już robił głupie rzeczy) przeprowadził wywiad z Kurkiewiczem w "Rzeczpospolitej”. Kurkiewicz jako typowy skrajny lewak posunął się tam do wychwalania Frakcji Czerwonej Brygady w RFN i zaakcentował ; „Czekam na polskiego Cohn Bendita!” – „Udawał, iż nie wie o tym, że jego ukochana organizacja była agenturą Stasi” – skomentowano w http://blogmedia24.pl/node/39274 w dniu 17 listopada 2010 r. W 2011 roku Kurkiewicz brał udział w nielegalnych blokadach Marszu Niepodległości. wraz z lewackimi bandytami z Niemiec.
Jerzy Wasiukiewcz pisał w „Polsce Niepodległej” z 4 listopada 2014 r. w tekście pt. „Dziennikarz TVN zaprasza na komunistyczną demonstrację”:„Kurkiewicz również 9 listopada 2011 chciał dokonać profanacji pomnika, jednego z ojców naszej niepodległości, Romana Dmowskiego. Drogę zagrodzili mu wówczas narodowcy, kibice Legii i motocykliści z Rajdu Katyńskiego, którzy otoczyli pomnik i nie dopuścili lewaka z jego ekipą pod pomnik.”
Pytanie, po co taki bezwstydny błazen, nie znoszący patriotyzmu, zaśmieca swa obecnością Polskę. Niech wyjedzie do któregoś innego kraju, gdzie nie będzie musiał identyfikować się z patriotyzmem Polaków, a tym bardziej go wyszydzać w polskojęzycznej stacji telewizyjnej.
 
 Prowokujący do refleksji tekst G. Górnego o papieżu Franciszku i słynnej aborcjonistce
26 lutego 2016 na portalu w Polityce.pl ukazał się dość szokujący tekst znakomitego dziennikarza katolickiego, naczelnego redaktora miesięcznika „Fronda” Grzegorza Górnego pt. „Franciszek stawia włoską aborcjonistkę na równi z założycielami wspólnoty europejskiej”. Autor pisze m.in.: „W środowiskach katolickich na świecie trwa burza wokół wypowiedzi Franciszka dla dziennika „Corriere della Serra”. Tym razem jego słowa dotyczyły Emmy Bonino. Franciszek nazwał ją jednym z „zapomnianych bohaterów” narodu włoskiego i zestawił w jednym szeregu z takimi postaciami, jak założyciele wspólnoty europejskiej: Konrad Adenauer i Robert Schuman. Kim jest 68-letnia kobieta, o której z taką estymą wyraża się Franciszek? Jeżeli z legalizacją aborcji we Włoszech kojarzone jest jakieś nazwisko, to właśnie Emmy Bonino. (…) W 1975 roku założyła organizację o nazwie CISA (Centrum Informacyjne ds. Sterylizacji i Aborcji), którego głównym zadaniem było doprowadzenie do legalizacji aborcji we Włoszech (doszło do tego w 1978 roku). Bonino nie tylko organizowała kampanie społeczne promujące ten proceder, lecz także osobiście zabijała dzieci nienarodzone. Chwaliła się, że jest odpowiedzialna za 10.141 dokonanych potajemnie aborcji. (…) Nie znamy ani jednej jej wypowiedzi, w której żałowałaby swych czynów lub dystansowała się od nich (…) Przyjrzyjmy się też ostatnim działaniom Bonino. Dwa miesiące temu zaangażowała się ona w kampanię na rzecz legalizacji eutanazji we Włoszech.”.
Ogłupione, bezbronne Niemcy
Dodatek z „Rzeczypospolitej” – „Plus- Minus z 5-6 marca 2016 zamieścił wstrząsający tekst Piotra Kobalczyka, pokazujący, do czego doprowadziła w Niemczech bezmyślna polityka Angeli Merkel wobec imigrantów, tolerancyjna nawet wobec zastraszającej fali ich przestępczości. Red. Kobalczyk przytacza m.in. parę przykładów zebranych przez Gatestone Institute: „W Berlinie 12 klanów arabskich nad światkiem przestępczym miasta (…) handlują narkotykami, okradają banki i włamują się do domów handlowych (…) a gdy państwo niemieckie wdaje się w sprawę, przekupują lub grożą świadkom”. 11 września dwóch azylantów z Libii próbowało okraść sklep sieci Netto Markt w Freiburgu, mieście w Saksonii. Gdy mężczyźni zostali złapani z ukradzionymi towarami przez ochroniarza, stali się agresywni i udało im się uciec. Niedługo po tym mężczyźni wrócili do sklepu z maczetą i sprayem i zaczęli grozić pracownikom. Gdy na miejscu pojawiła się policja, mężczyźni zaatakowali funkcjonariuszy, którzy oddali ostrzegawcze strzały w powietrze. Jeden z migrantów został aresztowany, drugi uciekł. W ciągu kilku godzin zatrzymany mężczyzna, nastolatek ulokowany na koszt podatników w ośrodku dla uchodźców w Freibergu, został zwolniony bez postawienia mu jakichkolwiek zarzutów. Następnego ranka mężczyźni znów powrócili do sklepu, wyciągnęli nóż i zagrozili, że będą obcinać głowy pracownikom”.
Red. Kowalczyk wylicza również szereg przykładów podobnych szokujących zachowań imigrantów w innych miastach.: „W Hamburgu (…) policja okazała się bezradna wobec zorganizowanych, agresywnych grup nastolatków imigrantów (…) Kradzieże żywności w sklepach stały się codziennością. Gdy młodzi uchodźcy są aresztowani, stawiają opór i i atakują funkcjonariuszy policji (…) W Stuttgarcie policja toczy przegraną bitwę przeciwko setkom azylantów z Gambii, którzy otwarcie handlują narkotykami na ulicach miasta(…) W Dreznie migranci z Algerii, Maroka i Tunezji praktycznie przejęli kontrolę nad kultowym Wiener Platz, olbrzymim placem przed wejściem na główną stacje kolejową miasta. Sprzedają tam narkotyki i okradają przechodniów, najczęściej bezkarnie.”. Red. Kowalczyk przytacza również podaną w ‘Der Spiegel” informację, że w Duisburgu „wymykające się spod kontroli brutalne przestępstwa popełniane przez imigrantów z Bliskiego Wschodu i Bałkanów zmieniają dzielnice miasta w obszary bezprawia – obszary, które staja się de facto strefami zamkniętymi dla policji”.
Pytanie, kiedy Europa zacznie się bronić przeciw najazdowi hord imigrantów.
Uderzenie w księdza Jacka Międlara, który ostrzegał przed napływem muzułmanów do Polski
Podobne jak w Niemczech przejawy nasilania sikę przestępczości ze strony fali imigrantów, którym wydaje się, że im wszystko wolno, mają miejsce w licznych innych krajach Europy ,od Francji po Szwecję. Zdawałoby się, że powinny być dobrym ostrzeżeniem dla Polski, póki jeszcze nie jest za późno. Czy jednak tak jest? Chyba nie, o czym świadczyły jeden z ostatnich programów telewizyjnych red,. Jana Pospieszalskiego i jego świeży tekst w "Gazecie Polskiej”, poświęcone atakom na księdza Jacka Międlara. Jak pisał Pospieszalski w tekście: „Wyznawcy świętego spokoju” („Gazeta Polska” z 24 lutego 2016 r.) : „ Wszystko zaczęło się we wrześniu od wystąpienia księdza na marszu anty-imigranckim we Wrocławiu, gdzie w niezwykle energiczny sposób upomniał się o chrześcijańska tożsamość Europy, ostrzegał przed napływem muzułmanów i deklarował gotowość oddania życia za Chrystusa i ojczyznę. Kilkuminutowe przemówienie przerywane okrzykami „Bóg, Honor i Ojczyzna” oraz „Ewangelia, a nie Koran” zakończył wspólną modlitwę. Niecodzienny to widok, gdy tysiące młodych, zupełnie niepodobnych do ministrantów, głośno odmawiają „Pod Twoją obronę”. Podobnie było na Marszu Niepodległości w Warszawie, ale tym razem tych, których skłonił do modlitwy, było ponad 100 tysięcy. „Kapłan nienawiści”, „radykał”, :”nacjonalista” – to określenia, których stale używa „Wyborcza” wobec ks. Jacka, tymczasem w mediach społecznościowych jego wystąpienia notują rekordy oglądalności Pracownicy wrocławskiego oddziału „Wyborczej” tropili aktywność księdza , zarówno na ambonie, jak i w portalach i z każdym wyrazistym stwierdzeniem biegli do wrocławskiej kurii po komentarz. Operacja obliczona była na reakcję władz duchownych (…) Jak mantra powtarzane było pytanie: jak długo kuria będzie tolerować nacjonalistę i radykała? W ślad za tekstami zaczęły się pojawiać protesty parafian, a w styczniu kilka rodzin, które zazwyczaj przyjmowały księży w czasie wizyty duszpasterskiej nie wpuściło księdza Jacka do mieszkania. „Podzielił parafian”- mówią oponenci. „W trosce o jedność parafii trzeba było znaleźć rozwiązanie” – powtarza za nimi rzecznik wrocławskiej kurii, zaznaczając, że przeniesienie ks,. Międlara to suwerenna decyzja władz Zgromadzenia, a nie biskupa (…)
Komfort niewielkiej grupy parafian, za którymi stoi gazeta mająca ambicje zarządzać polityką personalną diecezji, okazał się ważniejszy niż sukcesy duszpasterskie księdza, który wniósł energię i ożywił uśpioną społeczność. Dzisiaj we Wrocławiu kult świętego spokoju, troska o dobre samopoczucie grupki postępowych katolików wygrały z żarliwym patriotyzmem młodego kapłana, Jutro trzeba będzie uciszyć tych, co zbyt głośno mówią o etyce seksualnej, antykoncepcji, in vitro, obronie życia. A potem kolej na akceptację związków gejowskich ,itp. Czy polski Kościół powtórzy samobójczą drogę katolików na Zachodzie? Wrocławska lekcja nie nastraja zbyt optymistycznie”. (Podkr.- JRN).
Porównajmy postępowanie wobec ks. Jacka Międlara, usuniętego z parafii za swe ostrzeżenia przed napływem muzułmanów, z tym, jak zachowuje się Kościół katolicki na Węgrzech w tej samej sprawie,. Otóż biskup szegedzki László Kis Rigó publicznie potępił „najazd muzułmanów” na Europę.. Sam prymas Węgier Péter Erdö powiedział w zeszłym roku, że „przyjęcie przez Kościół imigrantów jest równoznaczne ze staniem się przez Kościół przemytnikiem ludzi”.

1 komentarz:

  1. Kościół powinien mówić jednym głosem, okazuje się jednak, że co innego papież, co innego prymas Węgier, co innego polscy hierarchowie, a na dodatek tego proboszcz w wiejskiej parafii wygłasza tezy nijak mające się do całej reszty.

    OdpowiedzUsuń