))Zapraszamy na Oficjalną Stronę internetowa Jerzego Roberta Nowaka((

poniedziałek, 15 lutego 2016

Senator McCain znowu zdurniał – tym razem atakując Polskę

 10 lutego 2016 r. trzech senatorów amerykańskich:  
republikanin John McCain, oraz dwóch demokratów: Dick Durbin i Ben Cardin skierowało do rządu Beaty Szydło list pełen obaw przez zagrożeniami dla demokracji w obecnej Polsce. List wyrażał obawę, że ustawy o Trybunale Konstytucyjnym oraz o mediach publicznych "mogłyby osłabić demokratyczne normy w Polsce, w tym rządy prawa i niezależne sądownictwo" Senatorzy apelowali, aby rząd polski zobowiązał się szanować demokrację, prawa człowieka i rządy prawa. Błyskawicznie odpowiadając na list senatorów, premier Szydło napisała, że „zainteresowanie i dobra wola amerykańskich polityków nie może przekształcić się w pouczanie i narzucanie działań dotyczących wewnętrznych spraw mojej Ojczyzny” (podkr.- JRN). Zaakcentowała również, że przedstawiona w liście senatorów diagnoza sytuacji „jest obarczona wieloma błędami” i „daleką nieznajomością faktów”..

Rejwach lewaków i liberałów, eksponujących rzekome znaczenie listu trzech senatorów

List trzech senatorów amerykańskich, nie mających większego pojęcia o sprawach Polski, był faktycznie sprawą marginalną. Wyobraźmy sobie, jakie znaczenie miałoby pouczanie w podobny sposób o sprawach wewnętrznych rządów odległych krajów: USA, Kanady czy Meksyku przez trzech senatorów polskich, np. Marka Borowskiego, Bogdana Borusewicza i Grzegorza Napieralskiego. Wszyscy uznaliby to za absolutną groteskę. W Polsce jednak od razu rozpoczął się prawdziwy rejwach z poparciem wymowy listu przez różnych lewaków i liberałów, począwszy od tak skompromitowanej postkomunistycznej persony jak D. Passent, po T. Lisa. A. Szostkiewicza, posłankę Nowoczesnej Joannę Scheuring Wielgus i posła PO Michała Szczerbę .Najbardziej zdumiało jednak zachowanie pary dziennikarzy w niby zreformowanej TVP Info (!!!) która niezwykle stronniczo eksponowała list senatorów uderzających w rząd B. Szydło. I jako głównego eksperta przyjęła b. dyplomatę Jana Wojciecha Piekarskiego, pracującego w MSZ-cie od czasów PRL-u (od polowy lat siedemdziesiątych). Dyplomata ten swoim czasie „wyróżnił się” tym, że był odpowiedzialnym za. przygotowanie pierwszej wizyty Lecha Wałęsy. w Izraelu w 1991 r. Strasznie spartaczył swe zadanie, bo w Wałęsa w czasie owej wizyty wystąpił z bezmyślnymi przeprosinami wobec Żydów, co powszechnie nagłośniono potem w świecie jako przeprosimy Polaków pod adresem Żydów za Holocaust. ! I właśnie ten Piekarski , plotąc jak słynny Piekarski na mękach, szczególnie mocno akcentował rzekome znaczenie listu senatorów amerykańskich, podkreślając, że przecież list był oparty niewątpliwie na gruntownej analizie ze strony doradców panów senatorów, w tym najbardziej wpływowego pośród nich republikanina Johna McCaina.

Mit o rzekomym obiektywizmie i wiarygodność McCaina

Różni lewaccy i liberalni wychwalacze listu trzech senatorów ( m. in. D. Passent, J. Scheuring-Wielgus, M. Szczerba) starali się szczególnie mocno wyeksponować mit o rzekomej ogromnej wiarygodności senatora McCaina, b. przegranego kandydata na prezydenta USA jako „legendy amerykańskiej prawicy”. Prawdą jest natomiast coś zupełnie innego to, że McCain nie ma zielonego pojęcia o krajach Europy Środkowej i już dawno zbłaźnił się w kontekście tego regionu. Zdumiewające, że nikt z komentatorów w mediach nie przypomniał, że McCain już kilkanaście miesięcy temu palnął straszliwą wręcz bzdurę na temat regionu Europy Środkowej i na nic nie przydali mu się tak zachwalani przez dyplomatę Piekarskiego doradcy. Otóż 2 grudnia 2014 r. McCain z niebywałą arogancją nazwał premiera Węgier Orbána „neofaszystowskim dyktatorem”, co strasznie oburzyło Węgrów. .Internauci polscy komentowali wtedy zjadliwie na portalu „w Polityce” 4 grudnia 2014 r.: Jarema: „ Zacytuję klasyka: "Jeśli myślicie, że Jankesi są głupi, to się mylicie - są głupsi". Tylko lewactwo może patriotyzm "mylić" z faszyzmem. I to miał być konserwatywny kandydat na prezydenta USA, żenada”.. Bicz: „Każdy jest faszystą, kto nie chce oddać banku centralnego tzw. międzynarodowym rynkom finansowym.”.

Kto inspirował list trzech senatorów amerykańskich?
 
Minister Waszczykowski stwierdził, że list trzech amerykańskich senatorów „wynika z braku wiedzy, a także z inspiracji ludzi, którzy źle życzą Polsce”".- A ja zadałbym inne pytanie, a jaką pewność ma pan minister Waszczykowski, że inspiratorem listu nie był wciąż tak niegodnie wciąż utrzymywany przez niego na stanowisku ambasadora RP w Waszyngtonie ambasador Ryszard.Schnepf? Przypomnijmy, że ambasador Schnepf niejednokrotnie działał wbrew interesom polskim: 

po 1) gdy tak agresywnie zwalczał przywódcę Polonii w całej Ameryce Południowej prezesa USOPAŁ Jana Kobylańskiego; 

po 2), gdy publicznie poparł budowę godzącego w polskie narodowe interesy gazociągu niemiecko-rosyjskiego, 

po 3), gdy wbrew interesom Polski niezwykle mocno angażował się w przyspieszenie realizacji bezprawnych roszczeń żydowskich wobec Polski. Nie mogę doprawdy zrozumieć, dlaczego Waszczykowski utrzymuje na tak ważnej funkcji ambasadora w Waszyngtonie człowieka jakże słusznie usuniętego przez premiera Kaczyńskiego ze stanowiska za niegodną postawę w żywotnych dla Polski sprawach, a później nominata PO na ambasadora w Madrycie i jeszcze później w Waszyngtonie?. Jaka jest pewność, że pan Schnepf także na stanowisku ambasadora w Waszyngtonie nie bruździ przeciw interesom Polski ?

1 komentarz:

  1. Panie Profesorze
    Zabrakło Pana w comiesięcznej audycji "Minął miesiąc" w RM, ale dobrze, że możemy przynajmniej czytać pańskie analizy polityki w Polsce i nie tylko.
    Z postawionymi hasłami: Waszczykowski, Szchepf, D. Passent et consortes, pełna zgoda. Jednak PiS to nie jest zbiór osób niepokalanie poczętych - jak mawia o.T. Rydzyk, przecież niektórzy weszli do układu za tzw. zasługi, i nie ważne czy służy to naszemu wizerunkowi z politycznej strony, czy nawet gospodarczej. Nie nam wnikać w precyzyjny mechanizm tych zależności, kto od kogo i dlaczego. Jednak warto przyglądać się poszczególnym personom, by móc tym łatwiej ocenić ich tzw. zasługi i wkład na koniec kadencji. Jak mawia nieoceniony pan redaktor ST. Michalkiewicz; "w polityce nie ma przypadków, są znaki".
    Serdecznie pozdrawiam Pana Profesora z Kaszub, gdzie jeszcze - choć nie wszyscy, trzymamy z Bogiem.
    Jarosław

    OdpowiedzUsuń