(Poniższy
tekst ukazał się na łamach „Warszawskiej Gazety” z 26 sierpnia
2016 r. Tu zamieszczam go z pewnymi uzupełnieniami).
W
najnowszej „Warszawskiej Gazecie” ukazał się znakomity tekst
pióra księdza Jacka Międlara „Prokuratura zajmie się
Lisem”. Niezwykle odważny i charyzmatyczny duchowny kolejny raz
wystąpił przeciw letniości i bierności Kościoła wobec naporu
agresywnego antyklerykalizmu, piętnując rozmiary antyreligijnych
oszczerstw wciąż „dziwnie” tolerowanych przez sądy III RP.
Tekst zyskał sobie bardzo duży przychylny rezonans wśród osób
wierzących. Szybko znalazła się jednak i pewna „czarna owca” –
niejaki Tomasz Terlikowski. Strojąc się w szatki
samozwańczego strażnika hierarchicznej wiary ,Terlikowski
zaatakował księdza Międlara z grubej rury w najnowszej „Do
Rzeczy” (nr z 22 sierpnia), już w tytule zapowiadając; „Księdza
Międlara droga ku suspensie”.. Według Terlikowskiego : „Ksiądz
Jacek Międlak robi wszystko, by zostać suspendowanym. I jeśli tak
się stanie powinien mieć pretensje tylko do siebie (… ) Nie
przepadam (..) za przesadnym zaangażowaniem politycznym kapłanów,
ale mam świadomość, że ksiądz Międlar nie jest w politycznym
zacietrzewieniu wyjątkiem (…) Tyle, że to nie poglądy są
obecnie problemem, a brak posłuszeństwa i kompletne niezrozumienie
tego, co oznacza kapłaństwo i życie zakonne. Spójrzmy na
fakty.(…) władze zakonne nałożyły na księdza Międlara zakaz
wypowiedzi publicznych, a także publicznego sprawowania funkcji
kapłańskich. Zakaz ten wydaje się przesadzony, i co gorsza
wymuszony przez „Gazetę Wyborczą”, ale obowiązuje zakonnika na
mocy posłuszeństwa, które ślubował przełożonym”.
Pisząc
dalej o księdzu Międlarze Terlikowski zarzuca mu, że „złamał
zakaz. A to oznacza ni mniej ni więcej, tylko tyle, że wkroczył na
drogę do suspensy. (…) I nie ma znaczenia, kto ma w tym sporze
rację. Wielu świętych bywało niesprawiedliwie ocenianych i
karanych. Oni zawsze wybierali jednak posłuszeństwo”. Co
wynika z tego tekstu Terlikowskiego.? Najwyraźniej stara się on
już góry usprawiedliwić ewentualną suspensę księdza Jacka w
funkcjach kapłańskich, a nawet dodać na rzecz tej suspensy
argumenty.. Rzecz jasna w takim stanowisku w sprawie księdza Jacka
wielka rolę odgrywa to, ze duchowny zadaje się z narodowcami tak
znienawidzonymi przez judeochrześcjanina Terlikowskiego.
Samozwańczy
sędzia nad duchownymi
Przypomnijmy,
że Terlikowski od wielu lat z wielka butą osadza różnych
duchownych katolickich ,nawet hierarchów. To on w sposób niezwykle
agresywny przeprowadzał lustracje ks. arcybiskupa Wielgus. Wcale
nie ograniczył się do tego Niejednokrotnie mentorsko krytykował
innych hierarchów od arcybiskupa Sławoja
Leszka Głodzia
po kardynała Stanisława
Dziwisza
Nader wymowny był pod tym względem tekst Terlikowskiego: „Czy
grozi nam klerykalizm polityczny?” („Rzeczpospolita” z 29
czerwca 2006 r.). W tekście tym Terlikowski zarzucił czołowym
duchownym, że rzekomo reprezentują poglądy prowadzące do modelu
państwa klerykalnego, w którym „ksiądz, a już szczególnie
biskup, jest istotą nieomylną z natury”.
W ostatnich dwóch latach Terlikowski nagle widząc siłę o.
Tadeusza Rydzyka zaczął go niespodziewanie publicznie wychwalać,
wręcz mu się przypochlebiać. Przypomnijmy więc, że w tej sprawie
Terlikowski dokonał karkołomnego zwrotu o 180 stopniu. Jeszcze 12
lipca 2007 r. ten sam Terlikowski na łamach „Rzeczpospolitej” w
tekście „Ojciec destruktor” rzucił się z prawdziwą furią na
o. Tadeusza Rydzyka, oskarżając go o rzekome niszczenie prawicy. 14
lipca 2007 r. Terlikowski podpisał się pod listem grupy katolickich
„intelektualistów” , takich jak W.
Bartoszewski,
T.
Mazowiecki
i redaktor postkomunistycznej „Polityki” A.
Szostkiewicz,
atakującym o.Rydzyka i apelującym do władz kościelnych o
rozwiązanie „jego problemu”.
Autorzy listu podkreślali, że „ksiądz Tadeusz Rydzyk w swoich ostatnich wystąpieniach zrelacjonowanych przez środki masowego przekazu, ujawnił swą pogardę wobec bliźnich - zarówno braci i sióstr wyznających tę samą wiarę w Jezusa Chrystusa, jak też braci i sióstr Żydów”.. Sam Tomasz Terlikowski powiedział w magazynie Polska i Świat w Programie Pierwszym Polskiego Radia, że zdecydował się podpisać pod listem, ponieważ wypowiedź ojca Rydzyka była skandaliczna. Zdaniem katolickiego publicysty, niedopuszczalne były nie tylko obraźliwe sformułowania pod adresem prezydenckiej pary, ale również aluzje do sprawy Jedwabnego.. Jak z tego widać judeochrześcijanian Terlikowskiego oburzyła nawet podjęta przez o. Rydzyka krytyka niefortunnego przerwania ekshumacji w Jedwabnem. Zdumiewało wprost inkwizytorskie zacięcie, z jakim Terlikowski strofował duchownych, mających inne niż on zdanie. W środowiskach katolickich krążył dowcip, że gdyby Tomasz Terlikowski żył w czasach Chrystusa i spotkał Marię Magdalenę, to on pierwszy rzuciłby w nią kamieniem .
Autorzy listu podkreślali, że „ksiądz Tadeusz Rydzyk w swoich ostatnich wystąpieniach zrelacjonowanych przez środki masowego przekazu, ujawnił swą pogardę wobec bliźnich - zarówno braci i sióstr wyznających tę samą wiarę w Jezusa Chrystusa, jak też braci i sióstr Żydów”.. Sam Tomasz Terlikowski powiedział w magazynie Polska i Świat w Programie Pierwszym Polskiego Radia, że zdecydował się podpisać pod listem, ponieważ wypowiedź ojca Rydzyka była skandaliczna. Zdaniem katolickiego publicysty, niedopuszczalne były nie tylko obraźliwe sformułowania pod adresem prezydenckiej pary, ale również aluzje do sprawy Jedwabnego.. Jak z tego widać judeochrześcijanian Terlikowskiego oburzyła nawet podjęta przez o. Rydzyka krytyka niefortunnego przerwania ekshumacji w Jedwabnem. Zdumiewało wprost inkwizytorskie zacięcie, z jakim Terlikowski strofował duchownych, mających inne niż on zdanie. W środowiskach katolickich krążył dowcip, że gdyby Tomasz Terlikowski żył w czasach Chrystusa i spotkał Marię Magdalenę, to on pierwszy rzuciłby w nią kamieniem .
Terlikowski
nieprzypadkowo określany jest jako „judeochrześcijanin”. 8
grudnia 2005 r. wystąpił on wraz z grupą kilku księży z
Kościołów: zielonoświątkowego, ewangelicko-reformowanego,
ewangelicko-augsburskiego i prawosławnego, oraz jednego księdza
katolickiego z krytyką bierności katolickiej hierarchii i liderów
innych Kościołów wobec wystąpień antyżydowskich. Terlikowski i
inni sygnatariusze wypowiedzieli się również po stronie
homoseksualistów i lesbijek, krytykując brak protestu hierarchów
katolickich i liderów innych Kościołów przeciwko zakazywania tzw.
marszy równości w niektórych miastach. Tekst był zatytułowany
„Dlaczego nasi biskupi milczą?”.
Pobłażliwy
wobec odstępców od Kościoła
Tak
atakujący duchownych, i to bez specjalnego wyboru – od kardynała
S. Dziwisza po ojca Tadeusza Rydzyka – chyba głównie po to, by
robić tym większe zamieszanie w Kościele, Terlikowski jest
wyjątkowo pobłażliwy wobec odstępców od Kościoła typu
Stanisława Obirka, który wystąpił z zakonu jezuitów. Na
przykład w tekście „Walka monologów” („Rzeczpospolita” z 9
grudnia 2005 r.) Terlikowski wystąpił w obronie książki
eksjezuity Obirka „Przed Bogiem”, sprzeciwiając się głównym
tezom krytyki tej książki, napisanym przez red. „Christianitas”
Pawła Milcarka. Książki, jak wiadomo, zawierającej wiele
tez radykalnie sprzecznych z nauczaniem Kościoła. Terlikowski,
wybraniając Obirka, twierdził: „Stanisław Obirek stawia pytania,
których we współczesnej debacie teologicznej lekceważyć nie
można”.Wbrew stanowisku Kościoła, podkreślającemu, że jedyną
drogę do Boga stanowi przestrzeganie zasad wiary chrześcijańskiej,
Terlikowski, popierając tezy Obirka, opowiedział się za przyjęciem
formuły Franza Rosenzweiga, iż „judaizm i chrześcijaństwo
są równoprawnymi drogami do Boga”.
Niektóre
wypowiedzi Terlikowskiego świadomie lub nie ośmieszały katolików.
Np. jego wypowiedź w Wigilię 24 grudnia 2014 r. w
„Rzeczypospolitej” z pogardą odnosząca się do zwierząt w
słowach : "Zwierzęta, które osobami nie są i nie mogą być
podmiotami moralnymi, praw nie mają" . Wypowiedź wywołała
setki komentarzy, głównie negatywnych ze strony miłośników
zwierząt. Jeden z komentarzy nazwał Terlikowskiego „katolickim
troglodytą’. Jako skrajny judeochrześcijanin Terlikowski
gwałtownie atakował na portalu „Frondy” zwolenników zakazu
uboju zwierząt bez ogłuszania. Stanowisko dość logiczne u
jegomościa, który gardzi zwierzętami i uważa , że „nie maja
one żadnych praw”. A więc można się nad nimi pastwić!
Pozorowana
nadgorliwość katolicka Terlikowskiego szkodzi obrazowi Kościoła
Terlikowski
stara się pozyskiwać poparcie u fundamentalistów katolickich
poprzez prezentowanie się jako :”najgorliwszy z nadgorliwych”,
rzekomy największy strażnik wiary katolickiej i moralności .
Niedawno dość grubiańsko pouczał premier Beatę Szydło,
nazywając „lewacką brednią” jej stwierdzenie, że „kwestia
aborcji stanowi problem światopoglądowy” (Port.Terlikowski : Dość
bajek o kompromisie.”Rzeczpospolita” z 23 grudnia. 2015 r.)_.
Szczególnie głupie było jego wystąpienie na antenie TOK FM w roli
„nadwiślańskiego taliba”, który wyraził pogląd, że „zdrada
małżeńska powinna być karana z kodeksu karnego”. (Cyt. za
tekstem Marka Rymuszki: Poszły konie po betonie, czyli
od Rutkiewicza do Terlikowskiego, „Nieznany Świat” nr 1 z 2015
r.)..Czyli zgodnie z „przemyśleniami” Terlikowskiego należałoby
ukarać miliony Polek i Polaków za zdradę małżeńską – pomysł
godny najgłupszych ajatollahów z Iranu! Red. Stanisław
Michalkiewicz nazwał kiedyś T. Terlikowskiego „bęcwałem”.
(Por. wywiad Rafała Pazio z S. Michalkiewiczem : „Nadgorliwość
kompromituje”, „Najwyższy Czas” z 25 stycznia 2014). Coś w
tym jest chyba na rzeczy, wyraźnie coś jest nie w porządku z
psyche taliba Terlikowskiego.
Naczelny
redaktor „Nieznanego świata” Marek Rymuszko zajął się osobą
Terlikowskiego także w innym tekście: „Granice obsesji” z
grudnia 2014 r.,, pisząc m.in.: „Tomasz Terlikowski, redaktor
naczelny portalu fronda.pl, a od niedawna także szef Telewizji
Republika, jeden z najbardziej nieprzejednanych ortodoksów
religijnych w Polsce, a zapewne i na świecie w „zaduszkowym”
dodatku do „Rzeczpospolitej” („Plus Minus” z 31
października-2 listopada) wydrukował artykuł „Zwodzeni przez
szatana”, ostrzegające osoby, które doświadczyły śmierci
klinicznej i relacjonują później swoje przeżycia z tego stanu, że
padły ofiarą „złego”, co może mieć nieodwracalne
konsekwencje dla ich zbawienia. „Wiele świadectw rzekomego «życia
po życiu» - powiada ów ultrakatolicki filozof i publicysta -
niesie ze sobą poważne zagrożenia dla wiary chrześcijańskiej”,
a „Brak obrazu piekła w tych wizjach może być skutkiem działania
demonów”. To one, demony, mamią ludzi, o jakich mowa, m.in. wizją
tunelu prowadzącego do światła - utrzymuje Terlikowski (…) Ilość
bredni, jakie nie po raz pierwszy upowszechnia T. Terlikowski,
straszący piekłem wszystkich (…) może budzić jedynie głębokie
zażenowanie i jest bliska niegdysiejszym dysputom na temat tego, ile
aniołów zmieści się w łebku szpilki. Są wszakże granice
besserwisserstwa, których przy takich okazjach przekraczać nie
wolno, co wspomniany publicysta od lat z upodobaniem czyni. Pytanie,
czy człowiek ogarnięty manią grożenia piekielnymi mękami osobom
wyznającym inną niż on duchowość, nie powinien zasięgnąć
pomocy lekarza specjalisty, pozostawmy otwarte. Można natomiast i
trzeba wyrazić zdumienie, że na publikację tak kuriozalnego tekstu
jak „Zwodzeni przez szatana” zdecydował się jeden z najbardziej
poważnych i opiniotwórczych polskich dzienników, jakim jest
„Rzeczpospolita”. Czy jej redakcja naprawdę nie zdawała sobie
sprawy z krzywdy wyrządzonej w ten sposób ludziom, którzy mają za
sobą najbardziej traumatyczne doświadczenie, jakie można sobie
wyobrazić, gdyż związane ze stanem „prawie śmierci”?
W ślad za tekstem red. Rymuszki przyszły do redakcji „Nieznanego Świata” bardzo krytyczne komentarze na temat Terlikowskiego .Przytoczę kilka z nich:
Katarzyna
Kołaczkowska: „Pan Terlikowski w pierwszej kolejności
powinien popracować nad własnymi demonami, bo to one zżerają go
od środka i zaciemniają obraz jasnego i obiektywnego widzenia
świata, no ale cóż tego się chyba nie doczekamy(…) „
Katarzyna Drelich :
„Za
to, co chciałabym napisać o panu T. zapewne miałabym sądowe
nieprzyjemności z powództwa cywilnego, więc powiem tylko tyle:
biedny człowiek. Współczujmy mu”..
Marta Drozdowska :
„ee,
dajmyż spokój - przecież w wytryski terlika nie wierzy żaden
normalny człowiek, te wypociny znajdują uznanie tylko u świrów i
czubów - w sumie, owszem, szkoda, że aż tylu ich się po świecie
plącze.
Ale terapia dla tego cudaka to chyba już tylko na przysłowiowe nogi, bo na głowę to już od daaaawna za późno”..
Ale terapia dla tego cudaka to chyba już tylko na przysłowiowe nogi, bo na głowę to już od daaaawna za późno”..
Bratanie
się Terlikowskiego z Kubą Wojewódzkim
Pozorowana
nadgorliwość religijna Terlikowskiego na pokaz ciągle zbyt mocno
kłoci się z jego innymi zachowaniami. Ciekawe jak wytłumaczyć,
dlaczego taki „rygorysta” moralny, pouczający hierarchów,
jest dziwnie pobłażliwy wobec odstępców od wiary, renegatów typu
b. jezuity S. Obirka, czy postaci tak amoralnych jak Kuba
Wojewódzki. Terlikowski
ostro atakujący niektórych duchownych, a nawet hierarchów,
równocześnie bez skrupułów bratał się z tak nikczemną postacią
jak Kuba Wojewódzki, znany z oszczerstw wobec Narodu i Kościoła..
Terlikowski
bratał się z Warszawskim dosłownie, gdyż występując w jego
programie wypił z nim bruderszaft, co prawda tylko wodą mineralną.
Czegóż
Terlikowski by zresztą nie zrobił, aby wystąpić w jakimś
programie w imię swego niepohamowanego „parcia na szkło”.
Komentując
swe wystąpienie w programie K. Wojewódzkiego Terlikowski powiedział
m.in.: „Powtarzam za Piusem XI: osobiście jestem duchowo semitą.
Zatem w programie spotkało się dwóch semitów”. (Por. komentarz
Terlikowskiego Wiadomościach Onetu 16 września 2014 r.) Na portalu
„wPolityce.pl” komentowano pod tytułem: "Czym się różni
fotka ks. Bonieckiego z Nergalem od brudzia:
„Nie
wystarczy założyć koszulkę z Jezusem, żeby być świadkiem
prawdy. Tomasz Terlikowski postanowił zaistnieć na salonach i
posiedzieć na kanapie z Kubą Wojewódzkim jak
celebryta z celebrytą. Funkcję katolskiego showmana tak
mocno wziął sobie do serca, że przedstawia się już nawet:
jako katocelebryta. Wczorajszy popis w TVN- ie pokazał jak
bolesna to prawda. Nie ma nic bardziej nieprzyjemnego
od katolskiego przymilania się salonowi. Było
sympatycznie, zabawowo i przyjemnie. Panowie prawili sobie
komplementy, a Terlikowski zamroczony pochlebstwami
Wojewódzkiego sam zaproponował przejście na „ty”
i usłużnie spełniał polecenia gospodarza programu (…)
Powitanie z panią Szulim,
równie sympatyczne, otwiera jeszcze jeden kontekst. Tomasz
Terlikowski przypomniał, że występowali już w jednym
programie na antenie TTV.
Nie dodał tylko, że i wtedy łasił się do salonu,
wspierając antyklerykalny lincz medialny wymierzony w
salezjanina ks. Marcina
z Lubina.
Publicysta nie zadał sobie wówczas trudu, by zapoznać
się ze sprawą, zanim rzucił publiczne oskarżenie, tworząc
jeden front z wrogami Kościoła. Po kilku miesiącach
przeprosił samych zainteresowanych - księdza, jego uczniów i ich
rodziców, ale opinia publiczna do dziś nie
usłyszała, że rzucone przez niego oskarżenie było kłamliwe i
dziennikarsko nierzetelne. Nie pierwszy raz zresztą”.
Faktycznie
za parawanem mocnych słów. Terlikowskiego przeciw aborcji i
rozwodom, na rzecz chrześcijańskiej krucjaty etc. kryje się
zupełnie inny praktyczny zamysł. Jest to stosowana bardzo zręczna
taktyka rozwalania Kościoła od wewnątrz jak to pokazałem na
cytowanych wyżej przykładach.
Dziękuję za informacje . Pozdrawiam serdecznie . Szczęść Boże .
OdpowiedzUsuńZaprzyjaźniam się z osobami, którym na sercu leży dobro mojego kraju. Nie robię tego z czystej przyjaźni. Robię to z czystych egoistycznych pobudek. Ostatnimi czasy bardzo się wkurzam sytuacją w moim kraju. Ktoś z nas szaraków robi ewidentnego durnia. Spodobały mi się pańskie pytania, a zwłaszcza jedno. Mam cztery "wiatraczki" chyba pan wie co znaczy, gdy ktoś mówi, że ma "wiatraczki" i nie podejrzewa o rozdwojenie jaźni. Jedno z pytań sugeruje, że pan wie, co znaczą "wiatraczki", albo precyzyjniej "walka z wiatrakami".
OdpowiedzUsuńBędę się z panem zaprzyjaźniać. Dla informacji, kto chce się zaprzyjaźnić, to odpowiedź brzmi zwyczajny człowiek, ewentualnie "nikt" w odbiorze dla innych.
Robię sobie publicznie listę nazwisk przy których mogę postawić krzyżyk w przyszłych wyborach. Stawiam na człowieka żywego, nie na partię, ugrupowanie, ruch. Dlaczego na człowieka, proste. Bo to człowiek nadaje kierunek partii, ruchowi, to człowiek ma poglądy, moralność, a nie nazwa. Miałam prywatnie już wytypowane trzy nazwiska i zaczęłam się przyglądać tym osobom, nie prywatnie, tylko publicznie, jako osobom, które zadbają o przyszłość moich dzieci. Odpadły. Z prostej przyczyny, nie chciały się ze mną zaprzyjaźnić. Pewno pan pomyśli, ta to ma mniemanie o sobie. Nic bardziej mylnego. Ale jak pan mądry człowiek, to pan zrozumie, dlaczego odpadły z mojej listy. Pozdrawiam :)
Dlaczego tak mało komentarzy ?