Od
pewnego czasu grasował w Polsce, udający naszego rzekomego
przyjaciela, „dobrego Żyda” żydowski intruz z Zachodu Jonny
Daniels. Jako mniemany przyjaciel
zdążył dotrzeć do prezesa PiS- J. Kaczyńskiego,
zaprosić na szabasowe kolacje u siebie wicepremiera, a dziś
premiera M. Morawieckiego.
o. T. Rydzyka i całą
wierchuszkę PiS-u. Aż nagle niespodziewanie sam obnażył się,
pisząc na twitterze totalną antypolska bzdurę: „Polacy
kolaborowali z chciwości i nienawiści, Żydzi – aby się
ocalić”. Nieukowi Danielsowi przypomnę tu więc garść faktów już przedtem opisywanych przez mnie na blogu, a wskazujących, że
licząca aż 12 tysięcy członków żydowska policja i rozliczne
Judenraty wspierały Niemców głównie po to, aby się maksymalnie
obłowić kosztem swych rodaków. To policja żydowska, a nie polska
policja (której nie było w gettach) z ogromną gorliwością
wyciągnęła z gett na drogę do zagłady w obozach śmierci 2
miliony 800 tysięcy Żydów, brutalnie bijąc ich i kopiąc.
Policjanci robili to tym gorliwiej, bo po wyciągnięciu Żydów z
ich mieszkań wchodzili do ich z toporami i siekierami , aby
zrabować dorobek ich życia. To właśnie wtedy w warszawskim getcie
powstało słowo szaber (od
żydowskiego zwrotu: szabrower) na określenie tych grabieżczych
działań policjantów żydowskich kosztem swych żydowskich rodaków.
Itamar
Lewin o rozmiarach grabieży Żydów przez Żydów (rel)
Świetne
syntetyczne omówienie rozmiarów szabrownictwa w getcie znajdujemy w
książce Itamara Levina „Walls Around. The
Plunder of Warsaw Jewry during World War II and Its Aftermath”,
London 2004. Już w tytule jednego z rozdziałów czytamy
„Żydzi rabują swoich braci” (Jews rob their brothers). Itamar
Levin wykorzystał w swym opisie szabrownictwa w getcie bogaty
materiał źródłowy pochodzący od bezpośrednich świadków
zagłady Żydów, m. in. Chaima A. Kaplana, rabina Szymona
Huberbanda, Emanuela Ringelbluma, Racheli Auerbach. Jak pisał
Levin: „Żydzi wykorzystujący ciężkie warunki innych dla swoich
osobistych zysków to szczególnie bolesny rozdział w historii
warszawskiego getta (...) Huberband (rabin Szymon Huberband – JRN)
napisał dłuższy artykuł na ten temat, zaczynający się od słów
„Żydowskie getto jest zalane masami donosicieli, szantażystów
i złodziei”. (Podkr.-
J,.R.N.) (...) Huberband wyjaśniał: „: „Żydowscy tragarze
przodowali wśród donosicieli w warszawskim getcie. Oni wskazywali
Niemcom domy bogatych Żydów i miejsca, gdzie Żydzi ukryli swe
towary”. ( Tł.J. R. Nowak, Por. I. Levin: op.
cit., s. 90). Levin cytował dalej opisy Huberbanda o tym jak
tragarze szantażowali każdego, kogo zobaczyli z jakąś paczką, że
doniosą na niego, jeśli nie dostaną zapłaty. Szantażowali
właścicieli podziemnych młynów, tajnych rzeźni, zakładów
rzemieślniczych, grożąc wydaniem ich w ręce władz, jeśli nie
dostaną zapłaty. Jak pisał Levin : „Czasami donosy powodowały
śmierć ofiar donosów”. (Tamże, s. 91)
Szczególnie
oskarżycielsko brzmią fragmenty tekstu Levina, pokazujące chciwość
masy szabrowników z kręgów żydowskiej policji. Cytował tu m.in.
notatki z dziennika Abrahama Lewina o tym jak żydowscy policjanci
włamywali się do mieszkań, z których wyciągnięto Żydów na
drogę do zagłady, jak je rabowali i demolowali. (Por. tamże s.
151). Kilka stron dalej (s.154) Levin pisze w odniesieniu do Żydów
grabiących mieszkania opustoszałe po wywiezieniu ich mieszkańców
do obozów: „Żydzi nazywali shabbers ( szabrownikami – JRN)
tych, którzy grabili puste mieszkania. Początkowo oni zabierali
tylko pieniądze, biżuterię czy inne rzeczy, które można było
wymienić na gotówkę. Później wszystko było dobre do
zagrabienia- jak pisała Auerbach . Przez ulice getta toczyły się
„łóżka z fotelowym oparciem i składane łóżka, sofy, nowe
metalowe ramy łóżek, które szybko rdzewiały, starego typu
materace o wielkich rozmiarach, zwilgotniałe od deszczu, przykryte
podejrzanymi plamami, (…) ogromne stosy wszelkiego rodzaju bielizny
pościelowej, kołderki dziecięce, poduszki na sofy, słomiane
materace, łóżka polowe. To nie ograniczało się do łóżek i
koszul. Były tam garnki, spodnie, kotły, świeczniki sabatowe,
bielizna osobista, domina i szachy, piłki nożne i karty do gry,
ubranka, zabawki dziecięce oraz wiele rodzinnych zdjęć ”.
Levin
powoływał się również na szokujące świadectwa Chaima A.
Kaplana stwierdzając m.in., iż „Kaplan oceniał, że
Ordnungsdienst była faktycznie zadowolona rozkazem deportacji,
wydając 10 tysięcy osób dziennie, a nie 6 tysięcy, jak żądali
Niemcy – „ponieważ to zapełniało ich kieszenie złotem” (od
tych którzy próbowali się wykupić od deportacji – JRN) (Por. I.
Levin: op.cit., s. 150)
Sporo
miejsca poświęcił Levin na opisy łapówkarstwa wśród żydowskiej
policji. Nie ominął również sprawy szczególnie makabrycznej –
rabowania grobów cmentarnych. Jak pisał:„Warte zaznaczenia są
również cykliczne rabunki żydowskich grobów w Warszawie, po raz
pierwszy wspomniane w dzienniku Czerniakowa pod datą 4 stycznia
1940: „Wczoraj po raz drugi na cmentarzu praskim w poszukiwaniu
brylantów pobito pracowników”. Ringelbum również odnotował to
samo zjawisko parę razy we wrześniu 1941 r.”. (Por. I. Levin :
op. cit., s. 98).
To
wszystko opisywał Levin w rozdziale: „Żydzi rabują swoich
braci”. Przytoczę dalej liczne inne żydowskie relacje pokazujące
wielkie rozmiary szabrowania Żydów przez Żydów, a zwłaszcza
przez żydowską policję. Jak wytłumaczyć na tym tle jaskrawą
nieuczciwość badawczą dr. Andrzeja Żbikowskiego z Żydowskiego
Instytutu Historycznego, który przez lata miał dominujący wpływ
na IPN-owskie badania historii Żydów i stosunków polsko-żydowskich
w czasie drugiej wojny światowej?. W dwukrotnie wydanej przez niego
bardzo luksusowo książce „Żydzi” (ostatnie wydanie Wrocław
2005) ,na s.260 Żbikowski pisał pod zamieszczoną ilustracją :
„Chrześcijanie nie tylko patrzyli na getto. Znaleźli się i tacy,
którzy w opuszczonych ruinach szukali wartościowych lub choćby
przydatnych przedmiotów”. Równocześnie Zbikowski zachowuje
całkowite milczenie w swej książce, o żydowskich szabrownikach,
którzy przez parę lat grabili opuszczone mieszkania w gettach,
zanim tam przybyli Polacy. Szabrownikach, o których tyle pisze
Itamar Levin, Rachela Auerbach i rozliczni inni żydowscy autorzy. I
cóż takie postępowanie Żbikowskiego ma wspólnego z jakąkolwiek
etyką naukowca ?!
Rabin
Szymon Huberband: „Wydzieranie pieniędzy od Żydów przez Żydów”
Słynny
rabin Szymon Huberband przed zamordowaniem przez Niemców w
1942 r. napisał liczne cenne teksty o sytuacji polskich Żydów w
czasie wojny. Zostały one wydane w dotąd nie przełożonej w Polsce
książce rabina Huberbanda: „Kiddush Hashem”. Poniżej
zamieszczam fragmenty jednego z tekstów z owej książki rabina
Huberbanda pod nadanym przez niego oryginalnym tytułem „Wydzieranie pieniędzy od Żydów przez Żydów” (w amerykańskim wydaniu
tytuł rozdziału brzmiał: „The Extortion of Money from Jews by
Jews”). Był to tekst, na który powoływał się Itamar Levin w
przytaczanym wyżej fragmencie jego książki. Jak pisał rabin
Szymon Huberband:„Żydowskie getto jest zalane masami donosicieli,
szantażystów i złodziei (…) Żydowskie wspólnoty zawsze miały
swoich zdrajców, ale było to dalekie od tego, co dziś dzieje się
w getcie”. (Tł. J.R. Nowak; Por.rabin Shimon Huberband: „Kiddush
Hashem. Jewish Religious and Cultural Life in
Poland During the Holocaust”, Hoboken, New Jersey, New York 1987,s.
136). Huberband kontynuował: „Żydowscy tragarze przodowali
wśród donosicieli w warszawskim getcie. Oni wskazywali Niemcom domy
bogatych Żydów i miejsca, gdzie Żydzi ukryli swe towary”.
(Tamże,s.137). Huberband pisał dalej o tym jak tragarze
szantażowali każdego, kogo zobaczyli z jakąś paczką, że doniosą
na niego, jeśli nie dostaną zapłaty. Szantażowali właścicieli
podziemnych młynów, tajnych rzeźni, zakładów rzemieślniczych,
grożąc wydaniem ich w ręce władz, jeśli nie dostaną zapłaty.
Jak pisał Huberband zdarzało się, że donosy powodowały śmierć
ofiar donosów. (Por. tamże, s.137).
Obok
tragarzy w rabowaniu swych żydowskich współbraci i donoszeniu na
nich „wyróżniali się” różnego typu rzemieślnicy. Jak pisał
rabin Huberband: „Poza tragarzami jako donosiciele służyli
również rzemieślnicy. W wielu przypadkach Żydzi zwracali się do
swych bliskich, dobrych przyjaciół, którzy byli rzemieślnikami,
stolarzami, murarzami czy zdunami, aby pomogli im zabezpieczyć ich
biżuterię przez ukrycie kosztowności w ścianie, podłodze czy
suficie. W wielu przypadkach Żydzi prosili, aby ukryć ich
kosztowności w piecach rzemieślnicy otrzymywali dobrą zapłatę za
ich pracę. W wielu przypadkach jednak oni donosili na bogatych
Żydów. Niemcy wchodzili wówczas do żydowskich domów i kierowali
się wprost na „miejsce schowku”. Było więc ewidentnie jasne,
że to rzemieślnicy donieśli do nich. W wielu przypadkach
rzemieślnicy zjawiali się nawet razem z Niemcami”. Por. tamże,
s.137).
Pisząc
o żydowskich donosicielach, którzy stali się agentami gestapo,
rabin Huberband stwierdzał: „Donosiciele ci dzielili się na
„małych” i „dużych” donosicieli. „Mali” wskazywali na
tych Żydów, którzy posiadali piękne umeblowania wnętrz, meble i
inne pozycje. Jeździli w automobilach razem z niemieckimi
żołnierzami, oficerami i żandarmami i pokazywali, gdzie są piękne
umeblowania czy zapasy towarów, etc. (…) Wielcy „donosiciele”
nie zadowalali się jedynie wskazywaniem na żydowskie umeblowania.
Oni wykrywali i denuncjowali żydowskich handlarzy walutą, małe
fabryki i biznesy oraz bardzo bogatych Żydów (…) Donosiciele
otrzymywali pewną część pieniędzy, którą udało się wydrzeć
dzięki nim”. (Por. tamże, ss.138,139). Następnie rabin Huberband
szeroko omawiał metody okradania i szantażowania Żydów, stosowane
przez żydowskich wydrwigroszy, powiązanych agenturalnie z Niemcami.
Wskazywał jak bezlitośni byli sprawcy różnych wymuszeń i
oszustw, i jak często nader dramatyczne były losy ich ofiar.
Szczególnie wstrząsający był opis jak szczwany żydowski
szwindler Menahem Kanershteyn stopniowo doprowadził do gruntownego
ograbienia z wszystkiego pobożnego rabina Zilbersteina, powodując w
końcu jego śmierć”. (Por. tamże,ss.141-146).
Charles
S. Roland o grabieniu ciał pochowanych na cmentarzach (Rel.)
W
książce Charlesa S. Rolanda „Courage under Siege” (1992r.)
czytamy o powtarzających się haniebnych praktykach grabienia zwłok
pochowanych na cmentarzach. Według Rolanda: „Niemcy nie byli
jedynymi, którzy hańbili ciała zamarłych. W makabrycznej
prapremierze tego, co miało się zdarzyć w obozach zagłady,
usuwano złote zęby z martwych ciał. Czerniakow, Ringelblum i Adler
wiedzieli o tym (...) Wszyscy pisali o tej oburzającej praktyce, i
wszyscy trzej identyfikowali odmiennych winowajców czy grupy
winowajców. Według Ringelbauma to żydowska policja,
Ordnungsdienst, profanowała groby. Niektórzy członkowie tej
formacji zauważono we wrześniu 1941 jak wykopywali ciała świeżo
pochowane w nocy, wyrywając złote zęby i kradnąc. Adler, urzędnik
Ordnungsdienst, oskarżał samych grabarzy. Najwyraźniej niektórzy
z nich byli winni, ponieważ wyrażali zaskoczenie uznaniem ich akcji
za niewłaściwe. Twierdzili, że wyrywanie złotych zębów nie
szkodziło nikomu, ponieważ przyczyniało się do polepszenia
bilansu płatniczego w getcie. Ci „cmentarni dentyści” zostali
aresztowani i sądzeni przed Trybunałem Dyscyplinarnym wewnątrz
getta, Adler nie informuje o końcowym efekcie sprawy. Czerniakow był
mniej konkretny. 9 listopada 1941 zapisał notatkę w swym dzienniku
o tym, że Ordnungdienst raportował mu o „przypadkach rozkopywania
grobów przez jakiś gang dla wyrywania zmarłym złotych zębów”.
(
Tł. JR Nowak; por. Charles G. Roland “Courage under siege.
Starvation, Diesease, and Death in the Warsaw Ghetto”, Oxford 1992,
s. 47) .
Tuwia (Tobiasz) Borzykowski - Rabowali ciała Żydów zagazowanych w bunkrach getta warszawskiego (Rel.)
Działacz
ŻOB i uczestnik walk powstania w getcie warszawskim w 1943 r. Tuwia
(Tobiasz) Borzykowski w swym pamiętniku dał drastyczny opis
zachowań Żydów - szabrowników, rabujących trupy w końcowych
dnia powstania w getcie. Wdzierali się oni do bunkrów zagazowanych
przez Niemców, by rabować to tam co pozostało . Wg. T. T.
Borzykowskiego:
„(...)
Głód przekształcał ludzi w bestie(...) Myślę to o szabrze, jak
nazywali to w języku getta. Szabrownicy wiedzieli, które bunkry
były zagazowane, i za każdym razem, gdy się to zdarzyło,
szabrownicy z całego getta zbiegali się w tym miejscu. Zabierali
żywność ludzi jeszcze żyjących, deptali po zmarłych i
umierających, i bili się ze sobą o każdy strzęp (...).
(Podkr.-JRN). Nie tylko żywność była celem „szabrowników”(...)
Oni usuwali pierścionki i zegarki od ofiar zagazowanych na śmierć,
a nawet dobrą parę butów”. (Tł. J.R. Nowak;
por. Tuwia Borzykowski : „Between Tumbling Walls”, Tel Aviv 1972,
ss.78-79).
Jakże
znamienny jest fakt, że żadna z czterech przytaczanych powyżej
znaczących książek żydowskich, pełnych bezwzględnego oskarżania
Żydów – szabrowników nie została przetłumaczona na język
polski. Ułatwia to mocno oskarżanie Polaków w stylu „Złotych
żniw” J. T. Grossa.
Joe
Rosenblum o typowych przykładach szabrownictwa w wykonaniu
żydowskiej policji (rel.)
„Żydowska
policja wiedziała, że mój ojciec miał naczynia kuchenne i
bieliznę w swoim składzie (...) Wpadli do naszej jadalni,
wrzeszcząc: „Żądamy wszystkich twoich garnków i rondli oraz
bielizny. Teraz, do cholery, albo zastrzelimy ciebie i twoje
dzieci”. (Podkr.-JRN). Mój ojciec nie miał wyboru. Zabrali
wszystko, czego chcieli (...) Pomimo naszej ostrożności żydowska
policja przybywała do naszego domu jeszcze kilka razy, zabierając
nowe ubrania, płaszcze, futra i z pół tuzina nowych butów ojca.
Żydowska policja żyła wśród nas. Oni wiedzieli, co mamy i gdzie
mamy. Jeśli by nie wiedzieli, to jakiś kapuś prawdopodobnie
powiedziałby im o tym”.
(Por. Joe Rosenblum with David Kohn: „Defy the Darkness, A Tale of Courage in the Shadow of Mengele”, Westport, Connecticut 2001, s. 29).
(Por. Joe Rosenblum with David Kohn: „Defy the Darkness, A Tale of Courage in the Shadow of Mengele”, Westport, Connecticut 2001, s. 29).
Jak
z tego widać policjanci żydowscy byli szczególnie groźni w akcji
szabrownictwa, bo lepiej niż ktokolwiek inny orientowali się w
stanie posiadania Żydów. Znamienne - jak pokazuje ta relacja
-żydowscy policjanci w czasie szabrowania mieszkań nie wahali
się przed najbrutalniejszymi groźbami, łącznie z groźbą
zastrzelenia mieszkańca domu i jego dzieci.
Aron Einhorn - Nigdy jeszcze wśród Żydów nie było tyle kradzieży i rabunków, co teraz (Rel.)
Aron
Einhorn, jeden z najwybitniejszych żydowskich dziennikarzy,
przed wojną był redaktorem największej żydowskiej gazety „Hajnt”
i współpracował z żydowską prasa zagraniczną. W getcie był
działaczem ŻSS. Zginął w 1942 r. Ciekawy jego portret znajdujemy
u Emanuela Ringelbluma: Por. Emanuel Ringelblum :”Kronika
getta warszawskiego wrzesień 1939-styczeń 1943”. Tł. A.
Rutkowski, Warszawa 1988.).. op. cit., s. 587-589. Cytuje się
tam m.in. jego słowa: „Żydowska policja porządkowa
przekształciła się w bandę „łapaczy, doprowadzających do
rozpaczy masy żydowskie”. Poniżej przedstawiam fragmenty
wypowiedzi Einhorna w jednym z wywiadów udzielonych podczas pobytu w
getcie.
„Trudno
powiedzieć, czy to moralne bagno, które dziś obserwujemy, jest
rezultatem nienormalnych warunków panujących w getcie, czy też
getto jedynie odsłoniło to, co przedtem było ukryte, zamaskowane.
Możliwe, że inny naród w getcie upadłby jeszcze niżej, ale
miejmy odwagę powiedzieć prawdę: osiągnęliśmy moralne dno".
Nigdy
jeszcze wśród Żydów nie było tyle kradzieży i rabunków, co
teraz. Nie można powierzyć żydowskiemu rzemieślnikowi niczego do
wykonania lub do naprawy, bo nie mamy pewności, czy otrzymamy
powierzoną rzecz z powrotem. Okrucieństwo na ulicach widać na
każdym kroku. Mija się obojętnie obrazy i sceny, które w innym
miejscu wywołałyby wstrząs. Depcze się z najzimniejszą
obojętnością po ludzkich trupach. (Por.„ Archiwum Ringelbuma:
Dzień po dniu Zagłady”, wybór i oprac. Marta Makowska, Warszawa
2008, s. 107).
Prof.
Henryk Makower o tym jak policjanci żydowscy chwalili się majątkiem
uzyskanym dzięki szabrowaniu mieszkań (rel.)
Autor
pamiętnika z getta warszawskiego profesor mikrobiologii Henryk
Makower pisał o jakże niegodnym zachowaniu żydowskiej Służby
Porządkowej w czasie blokad domów w getcie: „Blokady wyzwoliły
wśród SP (Służby Porządkowej - J.R.N.) całą masę łajdactwa i
draństwa. Opornych bito pałkami, nie gorzej od Niemców. Do tego
dołączyło się rabowanie opuszczonych mieszkań pod jakimś
pretekstem, np. żeby nie zostawiać rzeczy Niemcom. Wielu
„porządnych” wyższych funkcjonariuszy SP dorobiło się na
różnych tego rodzaju praktykach dużych majątków. Było to
zjawisko tak masowe, że nawet tzw. przyzwoici ludzie się chwalili
–„ja się na tej akcji dorobiłem” - lub „mój mąż nie
nadaje się do dzisiejszych czasów, nic nie zarobił na akcji”. (
Por. H. Makower: „Pamiętnik z getta warszawskiego październik
1940 - styczeń 1943”, Wrocław 1987, s. 62). Szkoda, że Gross
pominął to jakże ważne świadectwo profesora mikrobiologii
Makowera w swoich, zajmujących tak wiele stron, dywagacjach o
rabowaniu Żydów przez Polaków, zbrodniczej „moralności”
polskich grabieżców itp.
Rabunek
w wileńskim getcie
W
prowadzonym na bieżąco dzienniku Hermanna Kruka z wileńskiego
getta niejednokrotnie natykamy się na sceny opisujące rabunek
żydowskich mieszkańców przez żydowską policję. Np. pod datą 18
września 1941r. czytamy tekst:
„Żydowska
policja ma swoje środki utrzymania”. A dalej w tekście czytamy:
„Żydowska policja i jej biznes. „Heroizm” żydowskiej policji
i jej biznes był już często omawiany. Jeśli stoisz przy bramie,
bierzesz pieniądze za pozwalanie ludziom na wniesienie paczki. Jeśli
spacerujesz do miasta, to przynosisz zawiniątka które Żydzi
zostawili u swych chrześcijańskich przyjaciół, etc. I bierzesz za
to również łapówkę. Skrótowo mówiąc policja żydowska robi
biznes. Domy żydowskiej policji wypełnione są chlebem, masłem
(...)Rzeczywiście praca policji to najlepszy środek utrzymania”.
(Tł.
JR Nowak; por. Hermann Kruk: “The Last Days of the Jerusalem of
Lithuania: Chronicles from the Vilna Ghetto and the Camps”, Paris
1985, s.115 ).
W
innej relacji z dziennika (pod datą 6 stycznia 1942 ) czytamy tekst
pt. „Ludzie zabierają od martwych i od żywych” W tekście
czytamy m.in: „Ludzie chodzą po domach, a jeśli tylko znajdą
całe łóżko, porządny mebel, krzesło, stół, etc. zanotowują
to, a następnego dnia przychodzą już żydowscy policjanci i
zabierają wszystko, wyjaśniając, że tak nakazali Niemcy. Tego
czego nie zabrali bolszewicy za ich dni, a potem Niemcy, i wreszcie
Niemcy i Litwini razem, teraz jest zabierane w getcie przez
policjantów żydowskich(...) Wielkie ryby z żydowskiej policji
„zabawiają się” razem z niemieckimi kolegami z gestapo i
innymi. Getto dostarcza... apartamenty szefów, dziewczyny, brandy,
ostatnio zorganizowano również orkiestrę dla tych celów(...)”.
(Por. tamże s. 160).
Pod
datą 25 stycznia 1942 znajdujemy zapis: „Żydowska siła policyjna
w getcie jest wielkim konsumentem. Poza setkami i tysiącami
konfiskat złota i pieniędzy zabieranych od mieszkańców getta,
budżet policji ma wielki dochód z grzywien. Kary finansowe uderzają
w mieszkańców dużo gwałtowniej niż ciosy od Niemców. Ludzi
karze się grzywnami pieniężnymi za wszystko”. (Por. tamże, s.
182).
„Szaberką”
zajmowała się głównie żydowska policja.(Z raportu
Werkschutzmanna z grudnia 1942 r.) (rel.)
Z
rozlicznych relacji przebijają się informacje o wyjątkowych
rozmiarach nadużyć i rabunku ze strony żydowskiej policji. W
„Archiwum Ringelbluma” znajdujemy datowany na grudzień 1942 roku
wymowny raport nie zidentyfikowanego Werkschutzmanna, drążący
m.in. wspomniany temat. Według raportu:
„(...)
Było nawet wielu tzw. nielegalnych, tzn. ukrywających się, którzy
w krótkich odstępach pomiędzy dwiema blokadami wykradali się „na
szaberkę”. Głównie rabunkiem zajmowała się żydowska
policja, która nie szukając już tak pilnie ludzi, tym pilniej
baczyła, by jak najwięcej zrabować. (Podkr.- JRN).Policjanci
żydowscy nie nosili pałek za to każdy trzymał na ramieniu
siekierę. Upozorowane to było tym, że Niemcy kazali rozbijać
drzwi, częściej jednak służyło to do łatwiejszego rabunku.(...)
(Por.
„Archiwum Ringelbluma. Getto warszawskie lipiec 1942 - styczeń
1982”, oprac. Ruta Sakowska, Warszawa 1980, s. 150).
Emanuel
Ringelblum : „W getcie kradną wszystko” (rel.)
„(...)Żydowska
gangsterska policja wykorzystuje każdą sytuację, aby zbijać
pieniądze. Ostatnio wymyślili nowy szwindel. W związku z
nakręcaniem filmu udają się do właścicieli restauracji i żądają
np. na bal, który ma być filmowany, znacznie większej ilości
potraw, niż potrzeba w rzeczywistości. Ostatnio przyszli do
mieszkania przy Leszno 27 i oświadczyli, że w związku z
przystąpieniem do filmowania należy od razu opuścić lokal. Gotowi
są wszakże zrezygnować z tego mieszkania za cenę jedynie 50 zł.
A tymczasem ściągnęli ze stołu złoty zegarek.(...)
W
getcie kradną wszystko, nawet telefony. Monterzy robią następujące
kombinacje: za pieniądze wstawiają sklepikarzowi telefon, którego
numer skradziono komuś drugiemu. Wydarzyło się to np. w podwórzu
Leszno 18. Udra Mesza telefon przestał dzwonić; okazało się, że
ten sam numer telefonu miał sklepikarz na tejże ulicy.(...) (Por.
Emanuel Ringelblum : op.cit.s.383).
Hillel
Seidman o napaściach zbrojnych gangsterów w getcie
Hillel
Seidman w swym dzienniku wspomniał o przejawach bandytyzmu w
getcie, pisząc: „Spotykało się w getcie indywidua należące do
świata kryminalistów, zbrojnych gangsterów. Nocami podejmowali oni
zbrojne napaści skierowane przeciw Żydom. Zagarniali pieniądze z
mieszkań, przedstawiając się jako rzekomi emisariusze ruchu oporu,
podczas gdy w rzeczywistości „pracowali na własny rachunek”.
Wpadając do mieszkań nocą z rewolwerami w dłoni, zagarniali w
pierwszym rzędzie ubrania. Wiedzieli bowiem, że Żydzi z getta
zwykle zaszywali pieniądze i biżuterię w ubrania, aby ukryć je
przed nazistami” . (Tł. JR Nowak; por. Hillel
Seidman: „Du fond de l’ abime. Journal du getto de
Varsovie”, Paris 1998,s.221).
Żydowskie
bandy rabują w getcie (zapiski z dziennika) (rel.)
Sytuację
mieszkańców getta pogarszały mnożące się napady różnych band
żydowskich. Ich metody działania tak zostały scharakteryzowane w
„Dzienniku z warszawskiego getta”: „Życie tu staje się coraz
straszniejsze i niemożliwe do zniesienia. Żyjemy w dżungli, gdzie
prawo silniejszej pięści jest jedynym istniejącym prawem.
Korzystając z ogólnego chaosu bandy rzezimieszków podszywają się
pod bojówkarzy i w imieniu partii, napadają ludzi w biały dzień
na ulicach, przychodzą do domów i terrorem wymuszają całe mienie
swych bezsilnych ofiar. Napady takie zdarzają się ostatnio coraz
częściej, nikt im nie przeciwdziała, nikt nie karze sprawców, w
tym ogólnym rozprzężeniu i anarchii, do głosu dochodzą męty
społeczne, pozbawione wszelkich skrupułów i wykorzystując
przyjazną dla nich sytuację obławiają się, zabierając
napadniętym ostatnie uciułane grosze. Ofiara zostaje zaskoczona
przeważnie w opuszczonym domu, przez który przechodzi, zaciąga się
ją do pustego mieszkania i tu z lufą rewolweru przytkniętą do
skroni rozbiera do naga i pozbawia wszystkiego, co przedstawia
jakąkolwiek wartość. Któż będzie ingerował? Niemcy, ci tylko z
satysfakcją przyjmą do wiadomości, że Żydzi napadają Żydów i
niszczą ich w ten, czy w inny sposób, gładzenie Żydów przez
Żydów jest dla nich grą, której przyglądają się nader chętnie.
(…) Wysłannicy partii zjawili się u sąsiada. Rozebrano go do
naga, a wobec tego, że nie znaleziono nic przy nim, zabrali go ze
sobą. To są nowe gangsterskie metody dla wyduszania pieniędzy.
Ofiarę się uprowadza na kilka dni, aż rodzina jej nie wykupi. Już
nie odróżniam wcale, kiedy działa partia, kiedy znów podszywa się
pod nią banda zwykłych rabusiów, bo jedni, jak i drudzy stosują
ściśle te same metody. (Wg. „Patrzyłam na usta…Dziennik z
warszawskiego getta”, red. Piotr Wieser, Kraków- Lublin
2008,ss.33,35).
Baruch
Milch o rabowaniu trupów (rel.)
Nie
wahano się rabować trupów świeżo zamordowanych Żydów. Jeden z
najrzetelniejszych pamiętnikarzy żydowskich Baruch Milch
wspominał z Bełżca: „(...) w ciemnościach rozpoznałem jak
członkowie Judenratu obrobili porozrzucane trupy, przeszukując ich
ubrania od stóp do głów”. (Por. Baruch Milch: „Mój testament”
w „Karta”, luty 1991, s. 21).
Panie Profesorze, proszę nie zapominać o wspomnieniach żobowców, w tym Edelmana: https://ciekawostkihistoryczne.pl/2012/02/29/metody-niczym-z-filmow-gangsterskich-wwarszawskim-getcie/
OdpowiedzUsuńMożna w nich wyczytać, że:
- żobowcy wymuszali pieniądze na bogatych Żydach;
- jeśli Żyd nie chciał płacić, zdarzało się, że żobowcy porywali mu dziecko;
- zdarzało się, że żobowcy udawali Polaków/akowców, żeby obrabować bogatego Żyda (tzw. metoda "na akowca").
Pytanie: ilu Żydów opowiada, że zostało pokrzywdzonych przez Polaków, chociaż tak naprawdę krzywdę wyrządzili im inni Żydzi udający Polaków?
Prosimy po angielsku albo o tłumaczenia.
OdpowiedzUsuńPanie Profesorze,
OdpowiedzUsuńCzy podjął by się Pan tłumaczenia na język polski wspomnień Grafini Ilony Edelsheim-Gyulai? https://www.libri.hu/konyv/grof_edelsheim_gyulai_ilona.becsulet-es-kotelesseg-1-1918-1944.html
Panie profesorze, zarówno Pan jak i mr.Gross pomijacie w swoich opracowaniach genezę i przyczyny opisywanych zjawisk, te kształtowały się w Polsce przez wieki
OdpowiedzUsuńi nie tylko w Polsce.