Mięczak
A. Duda z b. Unii Wolności (II)
Uczestnictwo A. Dudy w strukturach Unii Wolności po 2000 i opisany
przez W. Gadowskiego liczny obecny udział b. działaczy tej
partii w kancelarii prezydenckiej nie pozostają bez wpływu na
zafałszowywanie ocen (w duchu upiększania) różnych lewicowych
tradycji przez A. Dudę. Widać to bardzo mocno m.in. w jego
bezkrytycznej chwalbie Jacka Kuronia i KOR-u.
Jak
Duda panegirycznie wychwalał Kuronia, postać bardzo kontrowersyjną
i jednego z największych szkodników III RP
A.
Duda coraz wyraźniej staje się w obozie PiS-u ostatnim
Mohikaninem polityki wybielania postaci okrągło-stołowych. 5
grudnia 2015 r. podczas spotkania z wolontariuszami w Banku Żywności
Duda wychwalał z werwą i nostalgią Jacka Kuronia, jednego
z najgorszych zdrajców z Magdalenki. Na spotkaniu Duda powiedział:
„ To jedno z najpiękniejszych dzieł Jacka Kuronia. - W 1994 r. to
właśnie on był tym, który do Polski sprowadził ten pomysł
stworzony w USA, i tę akcję tutaj rozpoczął – mówił o Kuroniu
Andrzej Duda. - Gdyby mógł tu z nami być… Wierzę w to, że jego
duch jest wśród nas, że unosi się nad tą salą. On byłby dumny
z wszystkich tych, którzy się w tę wielką akcję angażują. To
piękne dzieło Jacka Kuronia, które przetrwało i które jest w tak
wspaniały sposób rozwijane.”
Przypominam,
że Jacek Kuroń, jeden z liderów Unii Wolności, do której należał
A. Duda, tak panegirycznie wychwalany przez obecnego prezydenta RP,
poza bardzo dobrym działaniem w sprawie wolontariatu, ma w swym
życiu wiele prawdziwie ciemnych kart. Był niegdyś zajadłym
fanatykiem stalinowskim, który nawet po śmierci Stalina
powołując się na jego imię, wzywał do czystki „wrogów ludu”
(vide tekst Kuronia w „Politechniku” z marca 1953 r.), (Jego
głupawy fanatyzm stalinowski popychał go tak groteskowych działań
jak cytowane przezeń w swych pamiętnikach przedziwne wyznanie
miłosne do jakiejś zetempówki „Kocham Cię niemal tak jak
Partię”. Na przełomie lat 50-tych i 60-tych Kuroń jako szef
komunistycznych walterowców nie wahał się najbrutalniej zwalczać
rzeczników tradycyjnego harcerstwa i Szarych Szeregów, prowadził
do ich bezlitosnego usuwania z drużyn harcerskich. Walterowcy
śpiewali entuzjastyczne piosenki o Budionnym, który
dorzynał białych i „polskich panów”.
(Podkr.-JRN. .Wg. B. Wildsteina:
„Niepokorny”,Warszawa,s.98).. A to już był jaskrawy
antypolonizm. Szkoda, że antypolscy walterowcy nie zdobyli się na
śpiewanie ol tym, jak polscy panowie pogonili ich uwielbianego
Budionnego, skądinąd znanego z niebywałego okrucieństwa (vide
Izaak Babel :„Pierwsza konna”.!) Szczególnie negatywnie Kuroń
odnosił się do Prymasa Stefana Wyszyńskiego
i Kościoła katolickiego. Nawet w opozycyjnym Liście Otwartym do
partii, napisanym wraz z K. Modzelewskim,
krytykował kierownictwo PZPR za zbyt łagodny stosunek do Kościoła
katolickiego. Jako członek rządu T. Mazowieckiego
był, jak sam przyznawał najbardziej niekompetentną osobą w swoim
ministerstwie (Por. J..Kuroń: „Moja zupa”, Warszawa 1991,s.43).
W 1992 r. brał aktywny udział w obalaniu rządu J.
Olszewskiego. Wspominał w
pamiętnikach, z jaką nienawiścią odnosił się do tego rządu,
pisząc: „ wciąż dyszę żądzą mordu”. (Por. J. Kuroń:
„Spoko! czyli kwadratura koła”, Warszawa 1992,ss.251,252). Kuroń
był skrajnym przeciwnikiem lustracji i rzetelnej dekomunizacji.
Zachowywał się antypolsko w kontekście naszych stosunków z
mniejszościami narodowymi. Szkalował zachowanie Polaków wobec
Żydów w drugiej wojnie światowej. „Wsławił się” dość
haniebnym stwierdzeniem w wywiadzie dla ukraińskiego czasopisma
„Wysokoj Zamok” z 5 lipca 1992 r.: „Ja Polak ze Lwowa dumny
jestem z tego, że Lwów jest miastem ukraińskim”. W swej
zafałszowanej, pisanej wraz z Jackiem Żakowskim
niby historii PRL-u, nie tylko wybielał PRL, ale w niebywale podły
sposób szkalował „żołnierzy wyklętych” z AK i NSZ. Na s.
13 ich książki „PRL dla dorosłych” (Warszawa 1996) pisał:
„Ruszył proces wyradzania się partyzantki w bandytyzm. Od chwili
rozwiązania AK coraz trudniej było odróżnić bandę rabunkową od
grupy niepodległościowej”. Kilka stron dalej (op.cit.,ss18-19)
pisał: „Prowadzili normalne akcje rabunkowe (...) Najpierw
zabijali działaczy PPR. Z czasem ich działalność ograniczyła się
do rabowania”
Warto
przypomnieć tak wybielającemu Kuronia Dudzie, to, co napisał na
temat tego polityka Antoni Macierewicz
w „Nowym Państwie” (nr 12 z 2011 roku). W tekście,
zatytułowanym „Alfabet Antoniego Macierewicza” Macierewicz
pisał o Kuroniu m.in.: „Przeciwdziałał reaktywowaniu po
październiku ’56 tradycyjnego harcerstwa. Wyrządził też wielkie
szkody „Solidarności”, wpychając ją do rozmów
okrągłostołowych. A na koniec skrzywdził Polskę, ratując
komunistów i występując przeciwko lustracji i dekomunizacji. Gdyby
nie jego determinacja, wielu działaczy opozycji nie wzięłoby
udziału w paktowaniu z dawną władzą. Kuroń z żelazną
determinacją realizował wszystkie postanowienia Okrągłego Stołu
i był gotów lojalnie współpracować z Jaruzelskim.
Dziś wiemy, że od połowy lat 80. prowadził regularne rozmowy ze
Służbą Bezpieczeństwa”.
Powie
ktoś, a cóż te błędy Kuronia przeszkadzają w sławieniu go za
tworzenie wolontariatu? Odpowiem dość wymownym porównaniem -
odniesieniem do postaci Bolesława Piaseckiego. Był on twórcą
PAX-u, który prowadził dywersję wobec Kościoła katolickiego na
wiele różnych sposobów. Robił to w oparciu o porozumienie zawarte
z komunistami po aresztowaniu w 1945 r. Jego działalność była
bardzo szkodliwa zarówno wobec Kościoła
katolickiego jak i generalnie dla Polski. Przy tym wszystkim jednak
Piasecki zrobił parę bardzo cennych rzeczy, najczęściej
całkowicie przemilczanych przez jego przeciwników. Po pierwsze
uratował życie wielu AK-owcom, w tym najsłynniejszemu później
polskiemu eseiście Pawłowi Jasienicy. Po drugie stworzył
wydawnictwo PAX, które w najtrudniejszych czasach PRL-u uraczyło
nas wielu cennymi dziełami z literatury zagranicznej, zwłaszcza z
tematyki religijnej, a także wielką bardzo wartościową serią
polskich pamiętników z XVIII i XX wieku. Wyobraźmy sobie teraz
kolejną rocznicę powstania wydawnictwa PAX-u, podczas której
prelegent wysławiałby Piaseckiego za zasługi dla powstania PAX-u,
równocześnie całkowicie przemilczając ciemne sprawy z jego
życiorysu. Byłoby to jednostronne i wręcz nieuczciwe. A tak
właśnie postąpił prezydent A. Duda, niebywale mocno sławiąc J.
Kuronia i całkowicie przemilczając fakt, że był on osobą nader
kontrowersyjną i miał wiele ciemnych spraw na swym koncie.
Nieładnie panie Duda!
Swą
niesamowitą chwalbą KOR-u A. Duda oszukał i zdradził miliony
patriotycznych wyborców
23
września 2016 prezydent Duda doprowadził do uroczystego spotkania
z byłymi działaczami KOR-u, które było faktyczną apoteozą
działań tego lewicowego ugrupowania opozycyjnego, zdominowanego
przez tzw. lewicę laicką. Andrzej Duda podkreślił podczas
spotkania w Pałacu Prezydenckim w 40-rocznicę KOR-u, że powstanie
KOR-u było „instytucjonalnym początkiem końca PRL". Jak
dodał, KOR był wyrazem solidarności inteligencji z robotnikami.
Dziękował wszystkim, którzy byli członkami KOR-u i współpracowali
z Komitetem, za odwagę i bohaterstwo. Prezydent zwracał uwagę, że
w Komitecie działali ludzie o bardzo różnych poglądach. - W
tamtym momencie najistotniejsza była jedność ludzi inteligencji o
różnych poglądach wobec sprawy polskiej, społecznej, która była
ponad wszelkimi podziałami - podkreślił. Prezydent podziękował i
złożył wyrazy najwyższego szacunku wszystkim, którzy byli
członkami KOR-u i współpracowali z Komitetem. - Chwała wszystkim
tym, którzy nie bojąc się, choć doskonale wiedzieli, co im grozi,
działali wtedy i potrafili to robić z otwartą przyłbicą i
podniesioną głową mimo wszystkich prześladowań. Szanowni Państwo
składam Państwu głęboki hołd, wszystkim - niezależnie od tego,
jakie mają dzisiaj poglądy, czy zadowoleni są z tego, że
prezydentem jest Andrzej Duda. Nie ma to żadnego znaczenia. Składam
państwu hołd w podziękowaniu za waszą odwagę, za wasze
bohaterstwo i waszą postawę, która jest wielką częścią naszej
historii i dzisiejszej tożsamości - podkreślił Andrzej Duda.
W
rzeczywistości zaś KOR był organizacją ogromnie kontrowersyjną.
Poza pierwszym okresem działania, gdy wiodąca rolę w KOR-ze
odgrywał m.in. Antoni Macierewicz, KOR został całkowicie
zdominowany przez lewactwo i czołowego masona tamtych czasów Jana
Jozefa Lipskiego. Jego czołowymi postaciami byli tacy lewicowi
działacze jak Jacek Kuroń, Adam Michnik, Bogdan
Borusewicz, Henryk Wujec, Ludmiła Wujec, Seweryn Blumsztajn, Andrzej
Celiński.
Niestety
KOR poza działaniami w opozycji do reżimu komunistycznego
„wyróżniał się” jaskrawymi nieuczciwymi tendencjami do
zmonopolizowania antyrządowej opozycji za wszelką cenę. Fatalnym,
wręcz podłym był stosunek wielu działaczy KOR-u do innej
opozycyjnej organizacji - prawicowego i niepodległościowego Ruchu
Obrony Praw Człowieka i Obywatela - ROPCIA. Znany historyk Antoni
Dudek, pisząc w „Dzienniku.pl” w trzydziestą rocznicę
powstania stwierdził, iż: „Poglądy, że ROPCiO jest strukturą
podejrzaną, stworzoną z inspiracji władz PRL, by zaszkodzić KOR,
kolportowane przez niektórych współpracowników KOR na Zachodzie,
odegrały istotną rolę w ograniczeniu pomocy zagranicznej dla Ruchu
oraz dystansie ze strony Radia Wolna Europa, które
pozostawało najważniejszym medium nagłaśniającym działalność
opozycji i represje wobec jej działaczy”. ( Podkr. - .J.R.N..
Por. A. Dudek: „ROPCIO -kuźnią opozycji”, „Dziennik.pl” z
12 października 2007 r.)
Z
kolei działacze niepodległościowego ROPCIA odnosili się z
nieufnością do KOR-u, zdominowanego przez dzieci różnych
działaczy komunistycznych. Przypomniał o tym w cytowanym wyżej
tekście A. Dudek, pisząc: „Mimo
formalnego zwycięstwa nad III Rzeszą naród polski nie odzyskał
pełni przysługujących mu praw - w szczególności nie korzysta on
z zasady samostanowienia narodów" - pisano w oświadczeniu
Ruchu z września 1977 r., opublikowanym na łamach wydawanego poza
cenzurą pisma "Opinia". Dlatego krytycznie odnoszono się
do pojawiających się - m.in. w publicystyce Kuronia - propozycji
szukania kompromisu z PZPR i tzw. finlandyzacji (czyli statusu
państwa uzależnionego od ZSRR tylko w zakresie polityki
zagranicznej), jako etapu przejściowego na drodze do niepodległości.
„Po jednej stronie są ci, którzy zmierzają do utrzymania
obecnego, totalitarnego systemu monopartyjnej dyktatury, co najwyżej
domagając się jakichś działań naprawskich i maskującej,
pseudodemokratycznej kosmetyki. Po drugiej stronie jest demokratyczna
opozycja" - głosił artykuł redakcyjny "Opinii" z
początku 1978 r. i choć otwarcie tego nie napisano, o skłonność
do "działań naprawiackich" podejrzewano niektórych
członków KOR, zwłaszcza wywodzących się ze środowiska
przedmarcowych „komandosów". (Por. A. Dudek: op.cit.).
Do
działaczy KOR-u szczególnie podle odnoszących się do ROPCIA i
działaczy innych odłamów opozycji należał obecny wicemarszałek
(a wcześniej marszałek) Senatu Bogdan Borusewicz.
Przypominali o tym w swym wspomnieniach liczni wybitni działacze
opozycji z Wybrzeża (m.in. Ewa Kubasiewicz, skazana
najwyższym wyrokiem w dobie stanu wojennego.) Borusewiczowi
zarzucano, że rzucał fałszywe oskarżenia o współpracę z
bezpieką na ludzi z innych nurtów opozycji. Poza tym to, że choć
dostał wiele sprzętu drukarskiego z Norwegii, starannie blokował
oddanie choć części tego sprzętu dla działaczy z innych nurtów
opozycji. Z nieznanych powodów Borusewicz upierał się przy
uwiarygadnianiu esbeckiej wersji o rzekomym samobójstwie
opozycyjnego działacza Jana Samsonowicza, w rzeczywistości
zamordowanego przez SB. (Por. wspomnienia opozycyjnego działacza
Zenona Kwoki w książce Jerzego Zalewskiego „Pod
prąd”, Warszawa 2014, t.II,s. 316). Jak z tego widać A Duda
bezwstydnie kłamał mówiąc, że wtedy w czasach KOR-u
„najistotniejsza była jedność ludzi inteligencji o różnych
poglądach wobec sprawy polskiej, społecznej, która była ponad
wszelkimi podziałami”. (Podkr. - JRN).
Część
środowiska KOR-u (m.in. A. Michnik i A. Celiński) nie przyjęła
zaproszenia na uroczystość w Pałacu Prezydenckim, oskarżając A.
Dudę o „łamanie konstytucji”). W liście do A. Dudy stwierdzili
: Nie chcemy świętować rocznicy powstania KOR razem z Panem".
Ciekawe, że jeszcze wtedy w 2016 r. przedstawiciele środowisk
lewicowych i lemingów stanowczo odrzucili próbę otwarcia wobec
nich ze strony prezydenta Dudy. Po roku, po przegraniu przez te
środowiska wszystkich prób podważenia i obalenia rządu PiS-u
sfrustrowani ludzie z antyrządowej opozycji sięgnęli właśnie do
A. Dudy jako ostatniej deski ratunku, wychwalając go za oba weta.
Ogromnie
ciepła laurka pochwalna Dudy dla KOR-u, apoteozowanie wręcz KOR-u,
szły w parze ze z lekceważeniem przez prezydenta dokonań drugiej
dużej organizacji opozycyjnej, prawicowego i niepodległościowego
ROPCIA. Rocznicy ROPCIA w 2017 r. prezydent Duda nie uczcił już
uroczystym spotkaniem w Pałacu Prezydenckim. Zadowolił się
przyznaniem kilkudziesięciu odznaczeń. W taki to sposób wybrany
przez prawicowy elektorat A. Duda, b. działacz Unii Wolności,
wyraźnie promując KOR kosztem ROPCIA, kolejny raz pokazał, kogo
uprzywilejowuje, i że „serce ma po lewej stronie”.
Duda
kłamał, przedstawiając się w kampanii wyborczej jako zdecydowany
przeciwnik antypolonizmu
W
czasie kampanii wyborczej A. Duda starał się przedstawiać jako
zdecydowany rzecznik walki z antypolonizmem, zyskując tym uznanie
patriotów. Szczególnie wymownie zaznaczyła się ta jego postawa w
czasie debaty z B .Komorowskim, gdy Duda skrytykował go za
stwierdzenie, że Polacy byli „narodem sprawców”.
Duda bardzo ostro skrytykował
również szefa FBI Comeya
za antypolskie wystąpienie stwierdzające, że Polacy w czasie wojny
współpracowali z nazistowskimi Niemcami. Jak powiedział Duda:
„Z całą
pewnością byli również Amerykanie, którzy kolaborowali z
nazistami, z całą pewnością byśmy w Stanach takich znaleźli, w
związku z tym jest pytanie, czy Amerykanie jako naród
współpracowali z nazistami. Nigdy nie postawiłbym takiej tezy i
tym bardziej pokazuje, że p. Comey zachowuje się w sposób
arogancki i to jest zwykła ignorancja. Rozumiem, że ma wielkie
poczucie własnej wartości, ale to przykre, ze ktoś na takim
stanowisku tak obraża innych i myślę, że polskie władze mogłyby
rozważyć dalsze kroki —
dodał Andrzej Duda. Można
podjąć kroki na drodze prawnej. Ja bym to rozważył. Pozwałbym p.
Comeya za jego wypowiedź
— zaznaczył Duda.
Tego typu ostre i jednoznaczne wypowiedzi A. Dudy przeciwko
antypolonizmowi budowały zaufanie do niego wśród obozu
patriotycznego. Tylko, ze po wyborze na prezydenta RP mieliśmy
zupełnie innego Dudę. Mieliśmy polityka, który nie nawet nie
zająknął się na temat niebezpieczeństwa antypolonizmu, choć na
każdym niemal kroku piętnował zagrożenie antysemityzmem. Wygląda
na to, że w czasie kampanii wyborczej cynicznie oszukał wyborców
co do swych prawdziwych intencji. Jedynym wyjątkiem w niemal
całkowitym milczeniu A. Dudy o antypolonizmie była jego krótka
wypowiedź dla TV Historia, kanału o słabej oglądalności, w
kwietniu br.) .
Szczególnie
wymownym przejawem tej jego postawy bierności wobec antypolonizmu
jest nie zareagowanie przez ponad półtora roku na apel, by zabrał
polski order najgorszemu polakożercy J. T .Grossowi. Wiele
miesięcy temu Duda posłał w tej sprawie zapytanie do MSZ .I dalej
nic nie robi w tej sprawie, poza tchórzliwym chowaniem głowy w
piasek, by nie narazić się „Gazecie Wyborczej”,b. kompanom z
Unii Wolności, teściowi - żydowskiemu polakożercy etc.
Jakże
wymowne jest porównanie dwóch haseł w internecie. Przy haśle:
Duda o antypolonizmie nie znajdziemy żadnych, ale to żadnych
konkretnych informacji o działaniach prezydenta Dudy przeciw
antypolonizmowi. Za to przy haśle Duda o antysemityzmie znajdziemy
ogromnie wiele informacji na temat konkretnych wystąpień A. Dudy w
tej sprawie. Nawet przemawiając 17 marca 2016 r. z okazji otwarcia
Muzeum Polaków ratujących Żydów w Markowej Duda nie zdobył się
na potępienie antypolonizmu tych, którzy szkalując Polaków tak
często piszą o „polskich obozach koncentracyjnych”. Za to i tam
krytykował tych, co sieją antysemityzm, ani słowem nie
wspominając o tych, którzy na dużo większą skalę sieją
antypolonizm. No cóż, słowo antypolonizm nie chce jakoś Dudzie
przejść przez gardło.
A
tymczasem Gross dalej sobie nic nie robi z polskich krytyk i mnoży
ataki na Polskę. Dość przypomnieć rozmowę Aleksandry
Pawlickiej z Grossem w szmatławcu T. Lisa - „Newsweek”-u.
Gross z furią atakował tam nie tylko Polskę, ale i przywódcę
PiS Jarosława Kaczyńskiego, mówiąc m.in.: „Pyta pani,
czy Kaczyński jest antysemitą? Otwarcie nie, ale jego
hurranacjonalizm przejawiający się choćby w sposobie mówienia o
uchodźcach, to odwołanie do nazistowskiego języka antysemickiego”.
Gross zaatakował również PiS, twierdząc, że partia ta „odwołuje
się do faszyzmu z okresu międzywojennego, do agresywnego
nacjonalizmu”. Gross oszczerczo zaatakował również z grubej
rury Kościół katolicki w Polsce, mówiąc : „Kościół
katolicki nie potrafił zachować się w czasie okupacji i do dziś
nie umie się do tego przyznać (...) I nie było po wojnie żadnego
mea culpa, choć zginęły trzy miliony polskich obywateli
żydowskiego pochodzenia, z tego kilkadziesiąt tysięcy, a może i
sto tysięcy z rąk rodaków katolików. Kościół milczał i
milczy”. (Por. wywiad A. Pawlickiej z J. T. Grossem: Oni
zlikwidowali rzeczywistość, „Newsweek” z 11 lipca 2006 r.)
Jak
Duda bratał się z czołowymi żydowskimi polakożercami
W
kilku odcinkach na tym blogu pisałem już o tym jak A. Duda
bratał się z najgorszymi żydowskimi polakożercami. W Nowym Jorku
przeprowadził dłuższą rozmowę z Abrahamem Foxmanem,
jednym z najgorszych żydowskich polakożerców i katolikożerców.
Wówczas też milczał o zagrożeniach antypolonizmu i
christianofobii. Wspólnie bajdurzyli natomiast o zagrożeniach
antysemityzmu, a nawet o żydowskich wielkich roszczeniach wobec
Polski. (Kto upoważnił A. Dudę do rozmawiania o tych bezprawnych
roszczeniach?) .
W Izraelu A. Duda obściskiwał się z najgorszym
izraelskim polakożercą prezydentem Reuvenem Rivlinem,
osławionym swoimi wypowiedziami oskarżającymi Polaków o
współpracę w Holocauście. Przyznał order Orła Białego
oszustowi i faryzeuszowi, roszczeniowcowi wobec Polski Szewachowi
Weissowi. Podniósł do rangi generała Jana Karskiego,
który w ostatnich 15 latach życia był skrajnym prożydowskim
renegatem, wciąż szkalującym Polskę i Polaków.
Amerykański
intelektualista P. Gottfried przestrzega polskiego prezydenta A. Dudę
przed pochopnym chwaleniem antychrześcijańskiej organizacji
żydowskiej z USA
Jednym
z największych zagranicznych przyjaciół Polski jest słynny
amerykański intelektualista profesor Paul Gottfried. Wielokrotnie atakował on żydowski antypolonizm w prasie amerykańskiej. Pisał
tez na łamach „Rzeczpospolitej” o „polonofobii” na
Zachodzie. Co jest przy tym istotne, prof.Gottfried ma żydowskie
korzenie. 1 kwietnia 2017 r. w internecie na portalu Kresy.pl
ukazał się wywiad Michała Krupy z prof. Gottfriedem. Amerykański
naukowiec żydowskiego pochodzenia ostro krytykował w nim
nieszczęsny pochwalny list prezydenta Dudy z okazji otwarcia w
Warszawie biura AJC (Amerykańskiego Kongresu Żydów). W liście
swym, prof. Gottfried stanowczo ostrzegał przed żydowskim AJC,
pisząc - to lewacy, którzy będą Polaków oskarżać o antysemityzm.
Jak
pisał prof. Paul Gottfried: „AJC jest lewicową organizacją we
wszystkim, co nie jest związane z Izraelem. [...] ma fiksację na
punkcie chrześcijańskiego antysemityzmu. Spodziewałbym się
raczej, że polski rząd zignoruje tych klaunów. W żaden sposób
Polacy nie zyskają na akomodowaniu AJC. AJC działa podobnie jak
inne lewicowe organizacje wiktymologiczne. Niezależnie od tego, co
się zrobi, aby je zadowolić, będą nadal narzekać."
"To neomarksistowska organizacja z bogatym dorobkiem lewackiego aktywizmu. Istnieje uzasadniona obawa, że AJC zaangażuje się na rzecz promowania postulatów lobby homoseksualnego, liberalizacji ustawy aborcyjnej i popierania polityki „otwartych granic” dla uchodźców i imigrantów pod pretekstem obrony „praw człowieka i demokratycznych wartości”.
"To neomarksistowska organizacja z bogatym dorobkiem lewackiego aktywizmu. Istnieje uzasadniona obawa, że AJC zaangażuje się na rzecz promowania postulatów lobby homoseksualnego, liberalizacji ustawy aborcyjnej i popierania polityki „otwartych granic” dla uchodźców i imigrantów pod pretekstem obrony „praw człowieka i demokratycznych wartości”.
– AJC
nieustannie poszukuje oznak antysemityzmu. Jeśli wasz rząd odmówi
sankcjonowania późnych aborcji lub zawaha się w kwestii małżeństw
homoseksualnych, AJC zacznie gadać o atawistycznym polskim
antysemityzmie i o tych wszystkich polskich kolaborantach, którzy
współpracowali z Waffen-SS zabijając polskich Żydów. Lepiej nie
pchać się w takie uciążliwości.” – (Podkr.-JRN)
Autor
wywiadu zauważył następnie, że to ironiczne, że organizacja,
która jest w opozycji do Donalda Trumpa jest tak serdecznie witana w
Polsce. W odpowiedzi prof. Gottfried potwierdza, że lewicowa
AJC nienawidzi Donalda Trumpa i formułuje wszelkie niesłuszne
oskarżenia przeciwko niemu. Co oznacza, że tak entuzjastycznie
odnosząc się do zwalczającej Trumpa AJC prezydent Duda wyświadcza
niedźwiedzią przysługę naszym bliskim związkom z prezydentem
Trumpem. Poproszony o komentarz co oznacza, że prezydent Andrzej
Duda z aprobatą połączył pojawienie się AJC w Polsce ze
stacjonowaniem amerykańskich żołnierzy nad Wisłą, prof. Paul
Gottfried powiedział, że wydaje się, że prezydent uważa, iż
goszczenie lewicowych krzykaczy może być niezbędną ceną
amerykańskiej ochrony przed rosyjską agresją. Jednocześnie
profesor ostrzegł: Ale powinien też wziąć pod uwagę, że
jeśli przyjmuje się w Polsce antychrześcijańskich wiktymologów i
przyrzeka się współpracę, należy spodziewać się, że ci goście
zaczną cię atakować od momentu przybycia. Co ważne,
amerykański myśliciel nie jest też przekonany, że oziębłe
potraktowanie AJC zaszkodziłoby polskim interesom związanym z
bezpieczeństwem. Obawy polskiego rządu mogą okazać się zbędne.
Stany Zjednoczone wyślą wojska do Polski nie dlatego, że prezydent
Duda chwali AJC, ale dlatego, że USA znajdują się w sporze z
rządem rosyjskim. (Cyt. za wywiadem M.Krupy z prof.P. Gottfriedem
na poprtalu „Kresy.pl)
Wywiad
A . Dudy dla TW Historia
30
kwietnia 2017 r. prezydent A. Duda w wywiadzie dla „TVP Historia”
(skądinąd programu o bardzo małej oglądalności) potępił
„pedagogikę wstydu”, i to,że „Bardzo wiele wpływowych miejsc
we współczesnej Polsce, niestety zwłaszcza także i po 1989 roku,
w mediach i różnych innych wpływowych instytucjach, fundacjach
itd. zajmują osoby, których rodzice czy dziadkowie aktywnie
walczyli z Żołnierzami Wyklętymi w ramach utrwalania ustroju
komunistycznego. Czyli krótko mówiąc: byli zdrajcami, dzisiaj
byśmy tak powiedzieli wprost – ja w każdym razie bym tak
powiedział”. Pod tym stwierdzeniem prezydenta A. Dudy można
podpisać się oburącz. Tylko, że znów nasuwa się pytanie jak ta
opinia współgra z wcześniejszą opinią A. Dudy z 10 kwietnia 2016
r. o potrzebie wzajemnego wybaczania. Jeśli nadal „bardzo wiele
wpływowych miejsc we współczesnej Polsce” zajmują osoby,
których rodzice czy dziadkowie byli zdrajcami, to przecież należ
dążyć do usunięcia ich z tych miejsc, a nie wzywać do
przebaczenia i pojednania. Gdzie tu sens i logika ? Prezydent A.
Duda w swym wywiadzie powiedział wreszcie, bardzo późno , ,że
byliśmy tym jedynym krajem, w którym za pomoc Żydom groziła kara
śmierci – jedynym obszarem terytorialnym, można powiedzieć, bo
przecież Polski jako kraju wtedy nie było. I stąd takie pojęcia
jak właśnie „polskie obozy koncentracyjne” są pojęciami
fałszującymi historię, absolutnie nieprawdziwymi ‒ i naszym
obowiązkiem jest z tymi pojęciami walczyć, pokazując, jaka była
prawda, kto był rzeczywiście twórcą obozów koncentracyjnych, kto
za to odpowiadał, kto odpowiadał za ludobójstwo i kto się w
tamtym czasie jak zachowa Bardzo dobrze się stało, że tak
powiedział wreszcie w Polsce. Nie rozumiem jednak tego, że tych
wszystkich słów nie zaakcentował w rozmowach ze swymi żydowskimi
rozmówcami z USA i z Izraela, że całkowicie zabrakło tych słów
w sprawozdaniach z jego wizyt w Izraelu czy w USA. Nie wystarczy być
odważnym w Polsce w programie o małej oglądalności! Trzeba umieć
być odważnym także za granicą, zwłaszcza w krajach, gdzie po
dziś dzień bardzo częste i silne są oszczerstwa na temat Polski
i Polaków.
Boję się o Polskę
Są
tacy nieuleczalni optymiści, którzy do końca nie chcą uwierzyć w
zdradę Andrzeja Dudy. Nalegają: poczekajmy, dajmy mu jeszcze z dwa
miesiące czasu. A ja już mam dość zwłoki. Tyle razy już po 1989
r. mieliśmy złudzenia pomimo uzasadnionych ostrzeżeń. Czy mam
przypominać jak „TW Filozof” abp. Józef Życiński
nazwany później jakże trafnie łajdakiem przez Grzegorza
Brauna) brutalnie atakował Jana łopuszańskiego za
to, że ten przestrzegał przed konsekwencjami fatalnych ustępstw J.
Buzka i M. Krzaklewskiego na rzecz Unii Wolności. A potem wyszło
jak wyszło. Niestety w Polsce ciągle jest za mało ludzi z
odwagą cywilną, którzy zdobyliby się na powiedzenie całej
prawdę o Dudzie, tak jak to zrobił zaprzyjaźniony z nim świetny
publicysta Witold Gadowski. Niewielu liderów PiS-u zdobywa się też na powiedzenie jednoznacznych słów o Dudzie; zbyt są
uzależnieni. Już w XIX wieku kursowało gorzkie powiedzenie:
„Polakowi łatwiej stracić życie na polu bitwy, niż posadę”.
Ja takich ograniczeń nie mam. Przypominam, że jako pierwszy
powiedziałem mocną gorzką prawdę o zdradzie sprawy narodowej
przez J.Giertycha po jego wywiadzie w 2003 r. dla „Gazety
Wyborczej”: „Jestem Europejczykiem”. Ileż osób mnie wtedy
zaatakowało- najbrudniejszy atak przypuścił T. Terlikowski,
a poza tym niejaki Walaszczyk, Wrzodak etc. I żaden nich
mnie nie przeprosił po tym jak się okazało, że Giertych
rzeczywiście zdradził. Jako pierwszy wielokrotnie atakowałem
publicznie Michała Kamińskiego już w 2007 r. w „Naszym
Dzienniku” i w Telewizji Trwam. Wielokrotnie atakowałem nominację
A. Urbańskiego na szefa TVP. Jako pierwszy ostro zaatakowałem
styl kampanii J. Kluzik - Rostkowskiej. Wielokrotnie wzywałem
PiS w Telewizji Trwam do pojednania z ziobrystami, wbrew
karierowiczowskim kreaturom takim jak Adam Hofman. I
dostawałem za to cięgi. Mimo tego nie spocznę teraz i wypowiem do
końca, co myślę o Dudzie, bo widzę w nim ogromne zagrożenie dla
Polski.
Nie
od razu doszedłem do obecnych konkluzji o zdradzie Andrzeja Dudy,
nie byłem tak mądrym. Długi czas zwalałem jego błędy głównie
na jego złych doradców. Ostatnie dwa miesiące jednak niemal w
całości poświęciłem na studiowanie poczynań Andrzeja Dudy, jego
wypowiedzi i czynów. I teraz mam niezachwianą pewność. Duda
pozostaje do szpiku kości człowiekiem Unii Wolności, a tylko
zręcznie udawał PIS-owca. Jest swego rodzaju „koniem trojańskim”
w obozie patriotycznym. A zarazem jest najbardziej prożydowskim
prezydentem Polski od 1989 r., gorszym nawet od A. Kwaśniewskiego i
B. Komorowskiego. To on może doprowadzić do tego, o czym od dawna
marzą liczne wpływowe środowiska żydowskie - przy wsparciu
nacisków zewnętrznych Żydów z USA i Izraela oraz krajowej
„piątej kolumny” spowodować przeforsowanie w Polsce ogromnych
bezpodstawnych odszkodowań dla Żydów na sumę 65 miliardów
dolarów. I może stać się najniebezpieczniejszym hamulcowym
gruntownych reform w Polsce. Tak jak już oczekują od niego
niektórzy czołowi przeciwnicy tych reform z PO i Nowoczesnej.
Sienkiewicz. Boję się o Polskę pod rządami A. Dudy i jego
przyszłe działania wsparte przez żydowskich polityków z USA i
Izraela oraz przez luminarzy UE z Brukseli i Strasburga. (A Duda
nigdy nie zdobył się na tak odważną krytykę szantażystów z UE
jak premier B. Szydło).
Dlatego patrzmy mu uważnie na ręce i
obnażajmy jego intencje, żeby obudzić świadomość jego celów u
milionów naiwnych prostych patriotycznych Polaków, którzy zbyt
pochopnie zawierzyli w jego piękne słówka.
Może nieskromnie to zabrzmi, ale już dawno się domyśliłem co to za Ziółko ten Duda i pisałem to tutaj w maju pod felietonem o Kurskim. O PIS mam podobne zdanie. Wystarczy spojrzeć na kariery ministrów takich jak Morawiecki, Gowin, Gliński czy Waszczykowski, żeby się przekonać iż to jakieś szemrane towarzystwo. Podejrzewam, że mają masońskie powiązania, ale nie chce mi się tracić czasu na sprawdzanie. Pani Szydło też nie ma co idealizować, szybki rzut oka na jej karierę polityczną wskazuje, że to koniunkturalistka, która po prostu dobrze wpisała się w powierzoną jej rolę. Akurat dzisiaj wypłynęło kolejne nagranie, które poprawi notowania PISu i chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie wierzy, że to była robota skazanych na 10 miesięcy kelnerów. Najbardziej prawdopodobne jest, że to robota gen. Dukaczewskiego, a jeśli on gra na korzyść PISu, to PISowi w żadnym razie nie wolno ufać.
OdpowiedzUsuńPanie Profesorze, przepraszam, że nie na temat, ale chyba mamy kolejny skandal. Czy nieudolny/proukraiński PiS chce doprowadzić do depolonizacji Polski zabużańskiej? Czy mogłby Pan opisać, jak sprawę swoich kresowiaków rozwiązali mądrzy Wgrzy? http://kresy.pl/wydarzenia/rz-coraz-wiecej-polakow-ze-wschodu-tym-kresow-osiedla-sie-polsce/
OdpowiedzUsuńJak zwykle kolejny raz udało się oszukać miliony Polaków. Andrzej Duda to tylko ładnie mówi i tyle.
OdpowiedzUsuńPan A.Duda w 2006 roku jako prawnik w Kancelarii śp. Prezydenta L.Kaczyńskiego przygotował poprawki do uchwalonej w 2006 roku ustawy lustracyjnej,które łagodziły ostrze tej ustawy skierowanej przeciw TW, mając jako doradcę w tych sprawach "autorytet" i "legendę" opozycji demokratycznej, Pana śp.Zb.Romaszewskiego. W 2007 roku TK uznał znowelizowaną ustawę za niezgodną z Konstytucją a po obaleniu rządu PIS-u, lustracja została pogrzebana.
OdpowiedzUsuńWeta Prezydenta A.Dudy do ustaw o SN i KRS, do uzasadnienia których przywołał opinię "autorytetu" i "legendy" opozycji demokratycznej, Pani Z.Romaszewskiej występującej w tej roli za nieżyjącego jej męża, mogą wróżyć podobny los reformy sądownictwa, do losu lustracji, przy której mieszał Pan A.Duda.
Warto by tu było wspomnieć tu o roli Pana A.Dudy w czasie zamachu stanu w dniu 10.04.2010 roku dokonanego przez B.Komorowskiego.
W trakcie zeznań Andrzeja Dudy z 29.10.2010 roku, złożonych przed zespołem smoleńskim Antoniego Macierewicza, mówił on o tym, że po żądaniu przekazanym mu przez Kancelarię Sejmu, by przygotował on dokumenty pozwalające przejęcie władzy p.o. prezydenta przez B.Komorowskiego, w rozmowie telefonicznej z J.Sasinem będącym w Smoleńsku, informował go, że "tu dzieje się zamach stanu" a potem po telefonicznej informacji z Kancelarii Sejmu, że prezydent Rosji D.Miedwiediew przysłał fax z potwierdzeniem rzekomej śmierci L.Kaczyńskiego, powiedział "róbcie jak uważacie", przygotował dokumenty i oddał klucze do sejfów zamachowcom, czym potwierdził, że realizuje wolę sprawców zamachu, w tym wolę USA, bo to interesy USA i Izraela stały za tymi wydarzeniami i cała polityka resetu USA-Rosja.
W styczniu 2014 roku podczas wyjazdowej sesji izraelskiego Knesetu A.Duda został tam zaproszony jako przedstawiciel polskiego Sejmu i namaszczony na kandydata PIS-u na prezydenta a J.Kaczyński ogłosił to w listopadzie 2014 roku.
Kandydatura A.Dudy musiała mieć też poparcie administracji prezydenta USA,na co wskazuje uhonorowanie go przez Obamę na 70-tej Sesji ZO ONZ we wrześniu 2015 roku, poprzez zaproszenie go do stolika nr 1 i danie przemówienia w prime time jako trzeciemu, zaraz po przemówieniu Obamy.
Podobnie został uhonorowany B.Komorowski podczas spotkania z B.Obamą w Białym Domu 8.12.2010 roku, poprzez wygłoszoną przez Obamę laudacji na jego cześć podczas konferencji prasowej:
(...)Ta strata, śmierć Lecha Kaczyńskiego, pierwszej damy i polskich liderów spowodowała szok, niemniej pewną ręką doprowadzono do odzyskania równowagi w Polsce. Byłem pod wrażeniem przewodnictwa Komorowskiego. (...)
OdpowiedzUsuńZa całokształt uhonorowany został B.Komorowski w dniu 26.09.2013 roku, podczas pobytu w USA, kiedy to otrzymał nagrodę Atlantic Council (Rady Atlantyckiej) zwaną Global Citizen Awards.
Laudację podczas wręczania nagrody wygłosił śp. Zb.Brzeziński.
W wywiadzie dla PR Katowice w styczniu 2017 roku, Pan J.Kaczyński mówił o nieprawdopodobnych naciskach administracji amerykańskiej Obamy jakich był ofiarą.
Można sądzić, że dotyczyły one m.inn. obsady stanowiska prezydenta IIIRP, bo przecież Obama musiał mieć jakiś bezpiecznik na wypadek, gdyby J.Kaczyński wzorem Brata, który w amerykańskich analizach określany był jako "niesterowalny", też się takim okazał(drugiego Smoleńska mogłoby się nie udać zorganizować.
W październiku 2013 roku Jarosław Kaczyński udzielił wywiadu tygodnikowi „Do Rzeczy” w którym wypowiedział się na temat swego brata śp. L.Kaczyńskiego.
Fragment wypowiedzi J.K. z tego wywiadu:
(....)- Niezależnie od tego, jak bardzo jest to zakłamywane, za jego czasów (Lecha Kaczyńskiego - red.) liczono się z nim. A co za tym idzie liczono się z Polską - powiedział Jarosław Kaczyński. Mówił, że jego brat "miał opinię w amerykańskich analizach, że jest niesterowalny, że potrafi tworzyć koalicję, czyli że trzeba się z nim liczyć". - Potrafił to robić - wymuszać na silniejszych korzystne dla nas decyzje - powiedział polityk. Jego zdaniem, Lech Kaczyński pokazał, że "Polska ma wystarczający potencjał". - Pewnie za to zapłacił życiem, ale to pokazał - dodał Jarosław Kaczyński.(...)
Wywiad dla PR Katowice ze stycznia 2017 roku:
https://www.youtube.com/watch?v=ZaWF2QcLFEM&feature=youtu.be
0d: 11’54”
PRK - Panie premierze, musimy już niestety kończyć naszą rozmowę, nasze spotkanie, ale pozwoli Pan, ze odniosę się, no do najważniejszego wydarzenia z ostatnich dni a mianowicie mamy nowego prezydenta w Stanach Zjednoczonych. Czy po tych różnych hasłach, bo to na razie jeszcze trudno powiedzieć, że wiemy na czym będzie polegać ta polityka, ale czy po tych różnych hasłach Pan się na przykład obawia o to, że relacje polsko amerykańskie mogą na przykład ulec, nie wiem, pogorszeniu, oziębieniu?
J.K. - Nie sądzę, natomiast cieszę się z tego, że jest w najwyższym stopniu prawdopodobne, że ustaną te niebywałe po prostu , ingerencje w wewnętrzne sprawy polskie, które miały miejsce i których sam można powiedzieć byłem świadkiem, może to jest złe słowo, może użyję ofiarą, bo na mnie naciskano tutaj bardzo w sprawach, które nie powinny rządu amerykańskiego w najmniejszym stopniu interesować.(…)
DUDA miałeś chamie złot róg ostał ci się jeno sznur
OdpowiedzUsuń