Czas na odważniejsze przeciwstawianie się naciskom
gospodarczym UE
Pisałem już wcześniej na tym
blogu, że nasilenie nacisków
politycznych UE na Polskę w związku z rzekomym
zagrożeniem demokracji, wynika , podobnie jak wcześniej w przypadku nagonki na Węgry, z chęci odwrócenia uwagi od prawdziwych przyczyn niezadowolenia unijnych luminarzy. Chodzi zaś po prostu o rosnącą irytację
głównych państw UE z powodu
zapowiedzi dużo bardziej stanowczego oporu Polski wobec
eksploatowania przez zagraniczne koncerny i banki, groźby wprowadzenia podatku
bankowego, obciążenia podatkiem supermarketów.
Po latach bezmyślnego kundlizmu rządów Platformy wobec UE, w Polsce zaczyna
się mówić jasno – mamy dość oszukiwania i eksploatowania naszego kraju z
zewnątrz. Pojawiają się wreszcie
prawdziwie stanowcze artykuły, stawiające dosłownie „kawę na ławę”.
Takim tekstem jest świetny artykuł wpływowego publicysty, pierwszego
zastępcy naczelnego redaktora tygodnika
‘Do Rzeczy” Piotra Gabryela; „Anty-Unia Europejska” („Do Rzeczy”z 4 kwietnia
2016 r.) Gabryel pisze wręcz, bez ogródek : „Krótko mówiąc: coraz częściej zyski z istnienia UE są
przechwytywane przez najbogatsze państwa UE, natomiast koszty funkcjonowania UE
coraz brutalniej dzielone między wszystkich członków Unii. Coraz więcej coraz
mniej korzystnych rozwiązań jest w UE biedniejszym państwom po prostu
narzucanych (podkr-JRN) : kwoty imigrantów,
których muszą przyjąć; niższe środki dla obywateli tych państw ( i ich dzieci) pracujących w krajach
bogatszych, koszty sprostania przez firmy transportowe z państw biedniejszych
takim samym standardom płacowym, jakie obowiązują w krajach, przez które przejeżdżają
ich kierowcy (…) krok za krokiem UE przeistacza się w Anty-Unię Europejską”.
Piotr Gabryel akcentuje : „Pogłębiający się
kryzys sprawia, że dyktując politykę UE kanclerz Niemiec, premier Francji i
naczelni biurokraci UE przestali dbać
choćby o pozory kolegialności i z coraz większą bezceremonialnością
podejmują kluczowe dla UE decyzje nawet
bez konsultowania ich z innymi krajami Unii. Coraz jawniej też kpią z interesu
mniej liczących się państw UE – dość wspomnieć o wymierzonych w bezpieczeństwo
krajów Europy Środkowej, w tym Polski, gazociągach Nord Stream 1 i 2,
budowanych – bez skrupułów, ręka w rękę z Rosją – przez Niemców i ich akolitów w UE (…) Czy w obliczu tych smutnych zdarzeń wciąż jest myślozbrodnią
postawienie pytania o granicę opłacalności przynależności Polski do tej zastępującej UE, Anty- Unii Europejskiej? (Podkr.- JRN).(…)”.
Zacytowałem
tak szeroko artykuł Piotra Gabryela, bo tak wpływowy pierwszy zastępca redaktora naczelnego „Do Rzeczy” po raz
pierwszy mówi tak mocno o rzeczach nie nowych, ale dotąd akcentowanych głównie w czasopismach etykietkowanych
jako skrajne: „Najwyższym Czasie”, Warszawskiej Gazecie”, „Naszej Polsce” i „Myśli Polskiej”. Red.
Gabryel alarmuje z powodu faktycznie występującego groźnego dyktatu czołowych państw UE. Szkoda jednak, że tej
sprawy nie podejmują równie stanowczo czołowi politycy z PiS-u. Jako badacz
tematyki węgierskiej na każdym niemal kroku spotykam się w naddunajskich
opracowaniach naukowych i w publicystyce
oraz w wypowiedziach czołowych polityków z premierem V. Orbánem na czele z
bardzo ostrą krytyką dyktatu
gospodarczego Unii Europejskiej wobec średnich i mniejszych krajów Europy.
Węgierscy autorzy bezlitośnie obnażają działania unijnych prominentów w interesie
gospodarek kilku wielkich krajów Europy na czele z Niemcami. Niemal zupełnie
nie widzę tego w Polsce, jakbyśmy byli całkowicie innym krajem. Na tym tle
wspomniana już przeze mnie w pierwszym odcinku tego cyklu bardzo
krytyczna wobec UE ksiązka Tomasza Cukiernika: „Dziesięć lat w Unii. Bilans
członkostwa” była prawdziwym wyjątkiem i rarytasem. Nie rozumiem, dlaczego
zostaliśmy w sprawie stosunków z UE aż
tak mocno ubezwłasnowolnieni duchowo w ostatnich kilkunastu latach.. Podobnie
jak nie rozumiem bardzo panegirycznego
stosunku jakże wielu Polaków, pod
wpływem łże – mediów w stylu TVN-u czy „Gazety Wyborczej” idealizujących
rzekomą wielką pomoc UE dla nas.
Niestety mimo częstych zapowiedzi „podnoszenia Polaków z kolan” w wypowiedziach
prominentnych polityków PiS-u jakoś nie
widzę wyraźnego odejścia od oficjalnego
panegirycznego obrazu naszych stosunków z UE. A szkoda. Z jednej strony tracimy bardzo wiele
finansowo na nadmiernym otwarciu wobec
różnych zachodnich koncernów i banków,
które od lat bezkarnie eksploatują
Polskę. 25 czerwca 2015 r .ekspert prawa podatkowego, prof. nadzw. Dominik
Gajewski przypomniał w ‘SuperExpressie”, że według NIK-u tylko w 2014 r. 90 mld. zł zostało wyprowadzonych z Polski przez
firmy z udziałem kapitału zagranicznego. Tylko w ciągu jednego roku odnotowano więc 80 mld . straty Polski wobec pazernych firm z zagranicy. Dlaczego nie mówi się dużo
więcej o odpowiedzialności PO za tolerowanie takich strat? Kolejne pytanie – dlaczego rząd PO
wycofał się w szkodliwy dla Polski sposób z
tzw klauzuli generalnej przeciwko unikaniu opodatkowania, która
obowiązuje w większości państw UE. I kolejne pytanie – nie wiele słyszymy o
tym, co rząd PiS-u robi dla zapobieżenia
dalszego rabowania Polski przez firmy zagraniczne ? Warto tu zacytować jakże
wymowna opinię lewicowego profesora Kazimierza Kika, dyrektora Instytutu Nauk
Politycznych Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach (wg. „Angory”z 3
stycznia 2016 ) : „Wbrew obowiązującej przez ostatnie lata propagandzie gospodarczej
rządy Platformy były dla Polski szkodliwe. Najlepszym tego dowodem jest raport Globar Financial Integrity, z
którego wynika, że w latach 2002- 2012 z Polski
wytransferowano 83 miliardy dolarów, co stawia nas na 17 miejscu najbardziej wyzyskiwanych krajów
świata przez obcy kapitał. Jarosław
Kaczyński ma w swoich rękach ogromną ilość amunicji i nie zawaha się jej użyć”.
(Podkr.- J.R.N.) I tu postawię kolejne pytanie, dlaczego PiS nie stara się poprzez media publiczne i poprzez swych parlamentarzystów
nagłośnić tej ogromnej amunicji- jak
mu podpowiada lewicowy profesor, a zrazem
nagłośnić, co robi przeciwko dalszemu rabowaniu Polski?.
Traktowanie
zaleceń UE jako wyroczni w Polsce
Z drugiej strony wciąż cierpimy pod brzemieniem różnych
niekorzystnych przepisów, narzuconych nam przez
Unię Europejską. Jak mówił Roman
Kluska w wywiadzie udzielonym Wojciechowi Wybranowskiemu w „Do Rzeczy” z 29
marca 2016 r. „Bezkrytycznie przyjmujemy wszystkie regulacje, które narzuca nam
Unia Europejska, I to często przyjmujemy je w najgorszym wariancie. Jeśli Unia
proponuje regulacje tzw. miękkie, pozostawiając możliwość wprowadzenia
łagodniejszych rozwiązań dla małych i średnich firm, to my oczywiście
najczęściej przyjmujemy rozwiązania najbardziej radykalne , i to jednakowe dla
wszystkich.”. Jak z tego widać nawet to, co jest przesyłane do nas w formie
tylko zalecanej czołowi urzędnicy polscy
traktują jako wyrocznię A tymczasem urzędnicy unijni wciąż naciskają na Polskę,
przeciwstawiając się każdej próbie obrony naszych interesów gospodarczych. W
„Rzeczpospolitej” z 24 marca 2016 pisano
w tekście pt. : „UE blokuje w Polsce
podatek obrotowy” m.in. : „Komisji Europejskiej nie podoba się pomysł obłożenia sprzedaży dodatkowym podatkiem-
obrotowym .Jak się dowiadujemy, brukselscy urzędnicy naciskają na Warszawę, ślą
pismo za pismem, blokując pracę nad
projektem’ (…) W ocenie komisji ograniczy to konkurencje i oznaczać będzie
stosowanie pomocy publicznej”. Nie
ważne, że obecna sytuacja prowadzi do upadania polskich małych i średnich firm
w nierównej konkurencji z wielkimi firmami zachodnimi. Nie ważne, że UE
patrzyła przez palce na stosowanie pomocy publicznej we Francji i w Niemczech
(choćby przy wspieraniu niemieckich stoczni), a była nieubłagana wobec pomocy
dla polskich stoczni. . Zbyt długo byliśmy pokorni wobec nacisków UE, a jak się
wydaje przeciwstawianie się tym
naciskom nie jest też mocną stroną prominentów gospodarczych z obecnej władzy.
Brak
działań dla ograniczenia biurokracji
Najważniejszą chyba sprawą w sferze gospodarki jest
brak wyraźnych postępów w ograniczeniu biurokracji tak dławiącej naszą
przedsiębiorczość. .Sam prezydent Andrzej Duda już w maju 2015 r . w debacie telewizyjnej mówił o potrzebie wzorowania się
na węgierskiej polityce gospodarczej. Przypomnijmy, że w centrum tej polityki
było obniżenie podatków dla przedsiębiorców do 10 proc. i bardzo znaczące
ograniczenie biurokracji, Dlaczego u nas wciąż nie słyszymy o działaniach dla
ograniczenia nadmiernych podatków, niszczących przedsiębiorczość i
maksymalnym zmniejszeniu tak potężnej
biurokracji, zalewu gospodarki morzem przepisów?. Świetny ekonomista Andrzej
Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha, mówił w mini-wywiadzie dla
„Angory” z 3 stycznia 2016 r. : „ Nasza gospodarka ma bardzo duży potencjał.
Wiele firm pracuje na jedną zmianę, choć mogłoby na trzy. Jeżeli rząd zlikwiduje kilkanaście tysięcy najbardziej szkodliwych
przepisów, które krępują rozwój przedsiębiorczości, to na koniec 2016 r. i gospodarka i PiS odniosą spektakularny sukces.”
(Podkr.- J.R.N.)
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego obecny rząd
nie sięgnął do pakietu antybiurokratycznego przygotowanego przez tak słynną ofiarę biurokracji jak Roman Kluska.
Pakiet ten Kluska przygotował w 2007 r.
na zamówienie poprzedniego rządu PiS-u. Niestety ówczesna wicepremier,
skrajna liberałka Zyta Gilowska w interesie
finansowego lobby biurokratycznego tak długo obcinała pakiet Kluski, aż
zmienił się on w niepozorny pakiecik. Niedawno
-29 lutego 2016 r. R. Kluska w wywiadzie dla ‘Do Rzeczy”, udzielonym W.
Wybranowskiemu stwierdził, że faktycznie
nic się nie zmieniło za obecnych rządów po względem stopnia zbiurokratyzowania.
Co więcej - jak dodał Kluska- już za
tego rządu doszła nękająca przedsiębiorców fatalna ustawa
lodówkowa. Według Kluski: „Każda firma, która posiada lodówkę, a są w niej 3 kg lub więcej środka
chłodzącego, musi ją zgłosić do centralnego rejestru, pod groźbą wysokich kar
za niewykonanie tego obowiązku. Po co zgłaszać? Bo- jak się okazuje – może
przeprowadzić jej serwisowanie tylko poprzez ludzi, których urzędowo autoryzowano w tym centralnym urzędzie. Proszę pomyśleć, ile
lodówek, urządzeń chłodniczych, klimatyzacyjnych funkcjonuje w całej gospodarce
? I jaki to koszt funkcjonowania,
konieczność prowadzenia sprawozdawczości?
(…) Podobnych patologii jest całe
mnóstwo. Jest na przykład ustawa nakazująca rejestrować przedsiębiorstwom
wszystkie opakowania, które zużyły w ciągu roku./”, Przypomnijmy że z tą ostrą krytyką siły tendencji
biurokratycznych za nowego rządu PiS-u
wychodzi Roman Kluska, członek Narodowej Rady Rozwoju przy prezydencie A.
Dudzie. A może należało właśnie Klusce powierzyć specjalnie dla niego utworzony
resort dla walki z biurokracją, resort z
bardzo dużymi kompetencjami i z wysokimi karami dla biurokratów z innych
resortów?!
Niewiele
uczymy się z rozwiązań węgierskich
Sporo
mówiono i pisano u nas z uznaniem o korzystaniu z wzorów
węgierskiej polityki gospodarczej,
ale jakoś mało wykorzystuje się je
faktycznie w praktyce. Nie przyjrzano
się im dokładnie przy przygotowywaniu ustawy o bankach czy ustawy o
opodatkowaniu supermarketów. Nie zauważono np., że Węgrzy zaznawszy
podobnej praktyki jak w dzisiejszej
Polsce, gdy banki eksponują swoje rzekome straty, uchwalili osobną ustawę
o kontroli działań banków przez Narodowy Bank Węgierski, Na jej zasadzie
ukarano wysokimi grzywnami około 6o banków, głównie zagranicznych, za nieuczciwe tricki wobec klientów. Uchwalono również inną ustawę o fair bankach, jasno wytyczającą zasady praktyki działań,
których bankom nie wolno łamać. W sprawie supermarketów zupełnie nie
skorzystano z bardzo ważnego węgierskiego uregulowania przewidującego, że
markety, które wykażą straty za ostatnie dwa lata działań, musza przerwać swa działalność i
wynosić się z Węgier. U nas ogromna część marketów od lat wykazuje rzekome
straty, by nie płacić żadnych podatków. Dlaczego nie wprowadzono na wzór węgierski paru ważnych podatków, które
od razu przyniosłyby zyski budżetowi państwa kosztem eksploatujących nas zagraniczniaków? Dlaczego np. nie wprowadzono podatku od reklam, który
uderzyłby przede wszystkim w media z zagranicznymi właścicielami w stylu TVN
czy „Newsweek”-a?. Dlaczego polskie
państwo nie przejęło – na wzór węgierski –całkowitej kontroli nad grami hazardowymi? Dlaczego nie wprowadzono - wzorem Węgier – ustawy medialnej karzącej
bardzo wysokimi grzywnami polityków,
dziennikarzy etc. za jawne oszczerstwa. Pierwszym „beneficjentem” tej ustawy
byłaby łże – profesor Magdalena Środa, która niedawno straszyła na Facebooku, że spodziewa się rychłego
wprowadzenia stanu wojennego, .a „listy proskrypcyjne są już zapewne
gotowe” Solidna grzywna należy się
znanemu z oszczerstw redaktorowi "Gazety Wyborczej” Piotrowi Stasińskiemu,
który ostatnio naopowiadał hiszpańskiemu „El Pais”, że „faszystowski rzad
Kaczyńskiego wspiera 200 tysięcy umundurowanych i uzbrojonych bojówkarzy”.(Wg
.wywiadu R.A. Ziemkiewicza dla A..
Czupryn: Nikt nie wytłumaczył ludziom, co PiS robi i o co mu chodzi, „Polska
the Times" 29 stycznia 2016 r.
Dlaczego w telewizji publicznej nie przygotowano dotąd jednej lub kilku audycji z czołowymi
postaciami węgierskiego życia gospodarczego o rewolucyjnych przemianach na
Węgrzech i ich przeciwnikach? Dlaczego
nie pokazano w telewizji publicznej
szerszego programu o tym jak
bezskutecznie, ale z rozmachem Unia Europejska próbowała powalić na kolana
nieposłuszne Węgry? Dlaczego nie zrobiono
takich programów z udziałem polskich znawców Węgier, a mamy przynajmniej
kilku bardzo dobrych obserwatorów tego, co się dzieje w kraju V. Orbána.?
Fuchy” w spółkach
Kto rozdaje dobre „fuchy” w różnych spółach państwowych?
W „Najwyższym Czasie z 30 stycznia 2016 znalazłem na ten temat
szokujący tekst Jana Pińskiego Autor pisał m.in.: (…) Hofman zajmuje się wraz ze swoim dobrym kolega, ministrem skarbu Dawidem
Jackiewiczem, rekrutowaniem ludzi na stanowiska w spółkach skarbu państwa”.
Jeśli jest to prawdą, to wprost szokuje fakt, że tak interesowny jegomość jak
Hofman rekrutuje ludzi na stanowiska w spółkach. obsadzanych dzięki PiS-owi.
Czy rzeczywiście akurat Hofman powinien być głównym rozgrywającym przy obsadzie
spółek ? To wręcz skandal! Rola Hofmana przy typowaniu szefów spółek jest oczywiście z tym większą lubością eksponowana
w różnych niechętnych PiS-wi mediach (akurat
dzień temu oglądałem cały dłuższy program telewizyjny poświęcony nowej
biznesowej karierze Hofmana.). Czy jest
sens tak się podkładać? 9 lutego 2016 r. ogłoszono, że
szefem Polskiego Holdingu Obronnego został Mariusz Antoni Kamiński. Jak wiadomo jest to
kumpel Hofmana i Jackiewicza, jeden z „bohaterów” afery madryckiej, wyrzucony
za to z PiS-u. W dzień potem 10 lutego
ogłoszono, że ten były poseł został
zdjęty z nowego, tak znaczącego
stanowiska, podobno po interwencji samego prezesa PiS-u. Nasuwa się jednak
pytanie, kto stał za tak nieszczęsną i kompromitującą nominacją, która
natychmiast została wykorzystana przez PO przeciw PiS-owi. Dlaczego nie
ujawniono nazwiska osoby, która poparła
Kamińskiego na to stanowisko i nie podjęto wobec niej odpowiednich kroków?
Niektóre
tak potrzebne zmiany personalne w
spółkach i na czele wielkich zakładów bardzo się przeciągają Np. 31 stycznia 2016 r. alarmowałem na tym blogu, że na czele KGHM
wciąż stoi z nadania Platformy niejaki Herbert Wirth, odpowiedzialny za nader
poważne straty KGHM. Jego na szczęście
kilka dni później odwołano, ale
podobnych niegospodarnych ludzi PO, wciąż utrzymywanych na stanowiskach
jest naprawdę za wielu. Często nowe zmiany budzą istotne wątpliwości. W czasie rozmów z PiS-owcami z piotrkowskiego
słyszałem np. wiele krytyk o nieciekawym
„desancie z Wrocławia”, który obsadził zarząd
rentownej elektrowni w Bełchatowie.
W Oświadczeniu Stowarzyszenia RKW w sprawie „Dobrej zmiany” z 24 marca
2016 r. pisano: „Nie wymieniono rad nadzorczych w spółkach węglowych i nadal
nie wiemy, kto jest odpowiedzialny za sytuację w kopalniach węgla
kamiennego. Nie podjęto działań wiarygodnych i na odpowiednią skalę angażujących odpowiednie ministerstwa,
by wyjaśnić sprawy związane z nietykalną mafią węglową”. Sam
minister D. Jackiewicz, odpowiadając na zarzuty w sprawie nominacji na
kierownicze stanowiska w spółkach, powiedział m.in. „Dziś państwo zarzucacie
ministrowi fakt, że dobiera ludzi, do których ma zaufanie (…) jednym z głównych
aspektów musi być zaufanie”.(Cyt..za: Koniec prywatnego folwarku w spółkach.
Audyt ministra Jackiewicza, „ABC” z 4 kwietnia 2016 ). Pytanie tylko, czy
minister Jackiewicz zawsze obdarza zaufaniem „odpowiednich” ludzi. Maciej
Marosz w tekście "Postkomunista w Polskim Radiu" („Gazeta Polska codziennie” z 4 kwietnia 2016 r). pisał o prawdziwej
burzy, jaką wywołała na Górnym Śląsku decyzja ministra Jackiewicza w sprawie
nominacji wojującego z Kościołem postkomunisty Piotra Ornowskiego na prezesa
Radia Katowice. Według Marosza: „Sprawa
nominacji osoby wojującej z Kosciołem poruszyła m.in. hierarchów kościelnych na
Śląsku. Oburzony awansem Ornowskiego jest m.in. abp. Wiktor Skworc. Również
grupa posłów PiS-u województwa śląskiego odcięła się od decyzji powołania
Ornowskiego na szefa katowickiej rozgłośni”.
Inne postulaty w sprawach gospodarczych
Rząd PiS-u, jeśli chce być prawdziwie
narodowym rządem, musi jak najszybciej ogłosić, że odrzuca jako bezpodstawne
wszystkie roszczenia materialne Żydów,
głównie z USA i z Izraela, oceniane przez piętnującego je tak przychylnego Polsce prof. Normana
Finkelsteina na 65 mld dolarów. Sprawa jest tym pilniejsza, iż niestety nie można wykluczyć zwycięstwa
wyborczego USA Hillary Clinton, spośród
amerykańskich polityków
najmocniej zaangażowanej w poparcie roszczeń żydowskich wobec Polski.
Objęcie przez nią prezydentury USA znacznie pogorszyłoby sytuację Polski w sferze zagrożenia żydowskimi roszczeniami. Niezbędne jest jak
najszybsze głoszenie dokładnego stanu zadłużenia Polski za granicą i dokładne
podanie w czyich rękach są polskie długi
(m.in. skala zadłużenia Polski wobec Niemiec). Przypomnę tu, że z Niemiec
padały żądania odprzedania im wysp przez zadłużoną Grecję. Jak na razie
skończyło się na przejęciu wielu
greckich lotnisk przez Niemcy. Ciekawe, z jakimi żądaniami wystąpią pod adresem
Polski Niemcy, jeśli zdobędą jak największy pakiet polskich długów?. Dlatego
apeluję o jak najszybsze kontynuowanie inicjatywy świętej pamięci prezydenta
Lecha Kaczyńskiego w sprawie obliczenia pełni strat zniszczonej przez Niemców
Warszawy. A także poszerzenia tej
inicjatywy na całość strat poniesionych przez Polskę od Niemiec w czasie wojny
( w gospodarce ,kulturze czy nauce).
Niezbędne
jest wprowadzenie na wzór
węgierski bezpośredniej sprzedaży produktów rolnych przez rolników i likwidacja
systemu pośredników rolnych , wykupujących te produkty od rolników za bezcen, a
potem, sprzedających je dużo drożej. Jakże pilne jest zbadanie sprawy braku
kontroli państwowej nad okradzeniem polskich podwykonawców przez zagranicznych
inwestorów przy budowie autostrad i przykładne ukaranie winnych zaniedbań w tej
sprawie. Najlepszym rozwiązaniem byłoby ich skazanie na prace przy którejś z
autostrad niedokończonych przez tuskowiczów.
Ten blog z pewnością przypadł mi do gustu. Trzeba mieć pokłady wiedzy, żeby móc napisać taki artykuł.
OdpowiedzUsuń