J. Kaczyński przeciw
kolonizowaniu Polski
W
marcu 2016 r. doszło do dwóch znakomitych wystąpień prezesa
PiS-u Jarosława
Kaczyńskiego
w Łomży, które ciągle nie zyskały należytego rezonansu.. A
powinny być dużo mocniej upowszechnione, zwłaszcza w wyraźnie
śpiącej w tej sprawie publicznej telewizji spod znaku Jacka
.Kurskiego,.
W obu przemówieniach w Łomży prezes PiS-u bardzo ostro piętnował
eksploatowanie Polski z zewnątrz, dążenie do skolonizowania
naszego kraju.
J. Kaczyński
przeciw eksploatacji Polaków
W
przemówieniu z 3 marca 2016 r. w Łomży prezes PiS-u Jarosław
Kaczyński powiedział bardzo ostro, bez ogródek m.in.: „Czy mamy
być krajem podporządkowanym, krajem gdzie inni w gruncie rzeczy
decydują, czy też mamy być krajem suwerennym, który broni swoich
interesów?. A to
przekłada się na jeszcze jedną kwestię, o której mało się w
Polsce mówi, a która tak naprawdę jest bardzo poważna. To znaczy
na kwestię, która trzeba określić słowem twardym i rzadko
używanym, To jest sprawa eksploatacji, eksploatacji Polaków. My
dzisiaj, i to jest dla niektórych wygodne, jesteśmy tanią siłą
roboczą. Z Polski wyprowadza się rocznie bez opodatkowania około
90 miliardów złotych”. (Podkr.-
J.R.N.).
J. Kaczyński: "Polska
nie będzie kolonią!"
W kolejnym przemówieniu w
Łomży w dniu 7 marca 2016 r. Jarosław .Kaczyński bardzo mocno
zaakcentował swój opór wobec wewnętrznej dywersji i nacisków z
zewnątrz tych wszystkich, którzy chcieliby skolonizowania Polski,
mówiąc m.in.: „Dziś
ci, którzy z nami walczą przybierają barwy ochronne:
biało-czerwone. Próbują być biało-czerwoni. A przecież
to są ci sami, którzy mówili że Polska
to anachronizm. , którzy
mówili, że Polska to anachronizm, ludzie od Palikota, przecież
Palikot tak mówił. To ci sami, którzy chodzili do rosyjskiej
ambasady ze skargami na Polaków, na PiS. To ci sami, którzy nie
chcieli uznać, że masowe zabijanie Polaków w Katyniu i innych
miejscach to masowe ludobójstwo. To ci sami, którzy uprawiali tzw.
pedagogikę wstydu, próbując wmówić Polakom, że są w zasadzie
winni wszystkiego, co się stało w tej części Europy w ciągu
ostatniego wieku. To ci sami, którzy ograniczali lekcje historii, po
to, by młodzi Polacy nie znali historii Polski.(…) Dzisiaj
idą pod biało-czerwonymi sztandarami i to jest wielkie oszustwo.
Oni Polską gardzą, oni chcą być kimś innym. Często mówią, że
chcą być Europejczykami, tak jakby byli jacyś Europejczycy, którzy
nie mają narodowej przynależności. Polacy są Europejczykami,
każdy z nas jest Europejczykiem, bo jest Polakiem. Ale oni to
inaczej rozumieją, oni chcą odrzucić Polskę”.
Mówiąc dalej o tych
Polakach, którzy występują przeciw rządowi B. Szydło ,Kaczyński
powiedział:(…)
„Nie działają bezinteresownie. Za tym
ruchem stoją siły, które chcą utrzymać Polskę jak najniżej,
by służyła innym, by
Polacy pracowali dla innych,
by Polska była kolonią. Nie będziemy kolonią i niech
nikt nie spodziewa się od PiS, że się na taki
status zgodzi.
(Podkr.- J.R.N.) (…) Polska pod naszymi rządami na to się
nie zgodzi. Nie zgodzimy się na upokarzanie Polaków. Sami
będziemy rozwiązywali polskie sprawy, ale bez obcej interwencji.
Niech nikt nie liczy na to, że
my się cofniemy. Będziemy Polskę zmieniać. Będziemy Polskę
zmieniać, bo chcemy, by Polacy mogli być Europejczykami, mającymi
poczucie równości w każdym względzie. Będziemy bronić się
przed bardzo mocnym antypolonizmem. Tylko wtedy będziemy mogli
realizować cel każdego patrioty. Do takiej Polski dojdziemy”.
Ogromnie cieszę się, że w
ostatnich paru miesiącach prezes PiS-u Jarosław Kaczyński dużo
częściej i dużo silniej akcentuje znaczenie wzmocnienia
patriotyzmu. O tym właśnie marzyłem, pisząc w 2014 r. w książce
„Jak ratować Polskę” słowa: „Ogromna rolę w zwycięstwie
Orbána odegrało jego ciągłe, uporczywe odwoływanie się do
węgierskiego patriotyzmu, jego umacnianie, odradzanie godności i
dumy narodowej. To były i są akcenty występujące niemal w każdym
wystąpieniu Orbána w stopniu niespotykanym u żadnego z polskich
prawicowych polityków. A szkoda, bo właśnie w dużo silniejszym
niż dotąd odwoływaniu się do uczuć narodowych i konkretnych
interesów narodowych, widzę największą szansę poszerzenia
elektoratu sił patriotycznych (…) Z odbudowaniem obrony narodowej
musi się wiązać dużo mocniejsze akcentowanie przez PiS i jego
sojuszników roli patriotyzmu, obrony interesów narodowych i
godności narodowej. Uważam, że jednym z kluczy do przyszłego
triumfu PiS-u powinno być o wiele mocniejsze niż dotychczas
reagowanie na wciąż powtarzające się plugawienie Polski i
narodu”. (Por.J.R.Nowak : „Jak ratować Polskę, Warszawa 2014,
ss.71,74 ).
Trudno
zrozumieć, dlaczego w telewizji publicznej pod batutą Jacka
Kurskiego nie nagłośniono odpowiednio obu tych tak ważnych
wystąpień prezesa Jarosław Kaczyńskiego. Przemówień, które
powinny być przynajmniej kilka razy powtórzone!
Przypomnijmy, że Jarosław
Kaczyński wyrażał swój
sprzeciw wobec eksploatowania
Polski z zewnątrz również w szeregu innych wystąpieniach. Np. 29
lutego 2016 r. w Zambrowie powiedział: „Polska
w relacjach międzynarodowych ma być podmiotem a nie przedmiotem, a
Polacy nie mogą być eksploatowani jako tania siła robocza”.
(Podkr.-
JRN).
W
wystąpieniu w
Grajewie 6 marca 2016 r. J. Kaczyński zaakcentował „My
dzisiaj, nasz rząd, prezydent, walczymy o to, by świat i Europa
uznali ostatecznie, że Polska jest krajem wolnym, który nie może
być eksploatowany, krajem, który ma prawo do szybkiego rozwoju.
Krajem, który nie musi się podporządkowywać innym w różnych
sprawach. Bo
pamiętajcie, że tego rodzaju oczekiwania wobec Polski są bardzo
często – także dzisiaj – formułowane”.
(Podkr.- J.R.N.)
Problemy te podniósł
również Jarosław Kaczyński w wywiadzie udzielonym Andrzejowi
Stankiewiczowi i
Michałowi
Szułdrzyńskiemu z
„Rzeczpospolitej” w dniu 16 marca 2016 r. Zrobił to,
odpowiadając na uwagę ze strony redaktorów "Rzeczpospolitej":
„W jednym z wywiadów
powiedział pan, że w sprawie TK to nasi sojusznicy dolewają oliwy
do ognia.”
Kaczyński
skomentował tę uwagę słowami
„Tak, nie ma co ukrywać, że sytuacja kraju podporządkowanego i bezczelnie eksploatowanego dla pewnych czynników byłaby bardzo wygodna”. (Podkr. – J.R.N.).
„Tak, nie ma co ukrywać, że sytuacja kraju podporządkowanego i bezczelnie eksploatowanego dla pewnych czynników byłaby bardzo wygodna”. (Podkr. – J.R.N.).
Z kolei, występując
na antenie Salonu Politycznego Trójki, w dniu 30 marca 2016 r.
Kaczyński wypowiedział się w sprawie oceny działań PiS przez
„obserwatorów zachodnich”, tj. dlaczego nie trafia do nich
retoryka rządzących . Zdaniem Kaczyńskiego :. „ To jest po
prostu kwestia oceny interesów poszczególnych państw i formacji.
politycznych. Są dwa rodzaje interesów, polityczne
i ekonomiczne. PiS prezentuje poglądy różne
od większości europejskiego establishmentu i w USA.
Ale mamy też interesy ekonomiczne. Nie
jesteśmy przekonani, że Polska powinna być traktowana jak
do tej pory. Uważamy, że Polska jest eksploatowana
i uważamy, że tak być nie powinno. (Podkr.-
J.R.N.). To jest polski interes, ale inne kraje mają swoje
interesy. W naszej ocenie mamy do czynienia także
w przyzwyczajeniem, przez lata byliśmy spolegliwi. Ktoś się
do tego przyzwyczaił, rządy poprzedniej ekipy były
łatwiejsze do prowadzenia dla Zachodu. Wystarczyło choćby obiecać
jakieś stanowisko międzynarodowe”.
Nader mocno zaakcentował
Kaczyński swą postawę, bardzo stanowczo przeciwstawiającą się
próbom traktowania Polski jak kolonii, w najnowszym wywiadzie dla „w
Sieci” z 18 kwietnia 2016, udzielonym Jackowi i Michałowi
Karnowskim. Powiedział tam m.in. : „Istotą sprawy jest coś
zupełnie innego. Musimy
sobie wszyscy odpowiedzieć na pytanie: czy w związku z tym, że
leżymy w skrajnie niewygodnym miejscu Europy i nie jesteśmy
mocarstwem, mamy się zgodzić na status de facto kolonii, na to, że
jesteśmy eksploatowani i nie jesteśmy podmiotowi?
(Podkr. – J.R.N). Są tacy, którzy uważają, że tak powinno być,
że to wszystko, na co nas stać. Ja jestem tego poglądu radykalnym
przeciwnikiem i jednocześnie wiem, że wybicie się na
niepodległość kosztuje”.(Por.: Musimy jeszcze przyspieszyć,
rozmowa J. i M. Karnowskiego z prezesem PiS-u J. Kaczyńskim, „ w
Sieci” z 18 kwietnia 2016 r.).
Zaniechania szefów
resortów gospodarczych i ministra W.Waszczykowskiego
Jak
widzimy prezes PiS-u Jarosław Kaczyński nader konsekwentnie i
stanowczo powtarzał tezę o eksploatowaniu Polski. Przytoczyłem tu
tak liczne fragmenty wystąpień J. Kaczyńskiego na ten temat z
ostatnich paru miesięcy, by pokazać jak silny jest w tej sprawie
dysonans miedzy nim a innymi czołowymi politykami PiS-u. Zapytajmy
wprost, dlaczego milczą o eksploatowaniu Polski trzej szefowie
resortów gospodarczych: wicepremier i minister rozwoju Mateusz
Morawiecki,
minister finansów Paweł
Szałamacha i
minister skarbu Dawid
Jackiewicz, a także
minister spraw zagranicznych Witold
Waszczykowski?.
Przypomnę, że na Węgrzech w sprawach niezależności Węgier i
odrzucenia wszelkich prób neokolonialnych nacisków z Zachodu
zabierał glos nie tylko sam premier Victor
Orbán, ale
wtórowali mu główny minister odpowiedzialny przez lata za sprawy
gospodarcze György
Matolcsy, kolejni
ministrowie współpracy
gospodarczej z zagranicą i spraw zagranicznych::
Tibor Navracsics i
Péter Szijjártó.
Dlaczego u nas jest inaczej ?
Sam
wicepremier M. Morawiecki mówił 30 grudnia 2015 r. o dysproporcjach
w stosunkach Polski z Zachodem, zwłaszcza z Niemcami, o tym, że
„staliśmy się rynkiem ekspansji dla firm zachodnich”. o
wypływie wielkich sum z Polski. Szkoda, że nie postawił jednak w
swym wystąpieniu kropki nad i, że nie powiedział tak jak prezes J.
Kaczyński, że chodzi tu o praktyki nieuczciwe, o eksploatowanie
Polaków. Nie powiedział ani słowa o rozmiarach nieuczciwości w
polityce gospodarczej czołowych państw UE wobec Polski, o których
tyle pisali cytowani przeze mnie znani ekonomiści i socjologowie,
europosłowie i posłowie. Dlaczego ? Nie zauważyłem też żadnych
wypowiedzi na ten temat ani ze strony ministra finansów P.
Szałamachy, ani ministra skarbu D. Jackiewicza. Dlaczego ?
Patrząc na to niezbyt godne
pochwały milczenie trzech szefów resortów gospodarczych w rządzie
Pani B. Szydło nie sposób nie wyrazić aż nadto uzasadnionego
żalu. Jakaż
szkoda, że na czele któregoś z resortów gospodarczych nie
postawiono czołowego eksperta SKOK-ów, posła od października
2015 r. Janusza Szewczaka, znanego z jakże wielu udokumentowanych
wystąpień krytycznych na temat banksterów i okradania Polski. On
na pewno nie milczałby jako minister w tak podstawowych dla Polski
sprawach i walczyłby jak lew przeciwko nierównościom we
wzajemnych stosunkach, na które próbują nas skazywać czołowi
politycy unijni.
Z
kolei minister spraw zagranicznych Witold .Waszczykowski swe krytyki
w odniesieniu do Unii Europejskiej koncentrował głownie na
sprawach koncepcji federalizacji, i pomysłu europejskiego
superpaństwa, broniąc idei państwa narodowego. Ze spraw
gospodarczych Waszczykowski skupiał się wyłącznie na słusznej
skądinąd krytyce projektu Nord Stream 2. Jakoś nigdy nie
wypowiedział się on jednak krytycznie o okradaniu nas przez
Zachód i kolonizacji Polski, występując choć odrobinę w stylu
marcowych przemówień J. Kaczyńskiego. z Łomży. Dlaczego
Waszczykowski nie wypowiadał się konkretnie nigdy o
dyskryminowaniu Polski w stosunkach z UE. ( o roli koncernów
zachodnich ,transferujących zyski z Polski., zbyt małych dopłatach
dla rolników etc./) A przecież właśnie te sprawy są
najistotniejsze dla szarych obywateli RP. Dlaczego tak słynny z
gadulstwa Waszczykowski milczał i milczy akurat w tych tak ważnych
sprawach.? Pewno zbyt boi się narazić warszawskiemu Salonowi,
którego gniewu tak mocno stara się unikać, powstrzymując jakże
zasłużone usunięcie z ambasad R. Schnepfa et consortes. Za to
woli zupełnie niepotrzebnie perorować o tym jak Rosja upada
gospodarczo i przyrównywać ją nonsensownie do Korei Północnej,
jak zrobił to niedawno w wywiadzie dla „Polska the Times”.
Jak polski ambasador w Brukseli czci „geniusz” Michała Boniego
Ostatnio
przeczytałem o kolejnym przejawie łagodnie mówiąc nieudolności
ministra W. Waszczykowskiego w znakomitym tekście Wiktora
Świetlika :”Na
brukselskim bruku”, publikowanym w najnowszym numerze tygodnika „w
Sieci” z 18 kwietnia 2016 r. Jak pisał red. W.Świetlik: „(…)
Za rządów PiS polska ambasada w Brukseli urządza konferencje.
Weźmie w niej udział kilku polskich lewicowych dziennikarzy, kilku
przedstawicieli biznesu informacyjnego, kilku urzędników
europejskich, a jej głównym bohaterem, wisienka na torcie, będzie
Michał Boni.
Spotkanie będzie poświęcone cudowi cyfryzacji, który dokonał się
za tego wybitnego ministra. Mimo, że w dość powszechnym odczuciu
żadnego cudu nie było, bo pan minister położył równo swój
resort. Możliwe ? Więcej, prawdziwe! Spotkanie takie odbywa się w
ten wtorek, w Brukseli, w siedzibie polskiej ambasady.
Anny
Stróżyńskiej,
minister cyfryzacji i byłej wieloletniej szefowej Urzędu
Komunikacji Elektronicznej, na liście zaproszonych brak. Podobnie
jak kogokolwiek z obecnej ekipy rządowej. Ambasada
wciąż tkwi w dawnych czasach, rzeczywistości alternatywnej,
fetując niezliczone sukcesy politycznych dzieci geniuszu Donalda
Tuska (Podkr.-
J.R.N.) (…) Być może spotkanie będzie więc częścią dłuższego
cyklu i wkrótce ambasada zorganizuje konferencje z Michałem Bonim,
poświęcone jego sukcesom w znajdowaniu pracy osobom po
pięćdziesiątce, potem pan Chlebowski opowie, jak troszczy się o
biznes i budżet w kontekście ustaw hazardowych, a na koniec Ewa
Kopacz przedstawi swoje dokonania i plany na polu reformy górnictwa
(…) Co na to wszystko Witold Waszczykowski, minister tak
wyspecjalizowany w marsowych zapowiedziach, ciętych ripostach na
polu zagranicznym? Cóż, nie wiem, czy państwo zwrócili uwagę,
ale chodzący zawsze własnymi ścieżkami szef naszej dyplomacji
przypomina fizycznie i z charakteru nieco kota. Może zresztą stąd
chody u Jarosława Kaczyńskiego i posada w MSZ. Znane przysłowie
mawiało, że gdy kot śpi, to myszy harcują. Dziś wygląda na to,
że kot się puszy, a myszy harcują. Szczury także”.
Tak
działa „nasz minister” W. Waszczykowski! Tylko, czy
rzeczywiście jest to nasz minister? Czy jakiś poseł zdobędzie się
wreszcie na interpelację do W. Waszczykowskiego w sprawie ambasadora
w Brukseli, dlaczego toleruje się tego typu zachowania ? Tyle
razy już krytykowałem podejrzaną wręcz nieudolność
Waszczykowskiego. A efektów dalej nie ma. Ręce opadają…
Warto dodać natomiast, że na temat gospodarczych przyczyn ingerencji UE w sprawy Polski pod fikcyjnym zarzutem „zagrożenia demokracji” zwrócił uwagę niestety niższy rangą, choć bez porównania mądrzejszy od Waszczykowskiego, sekretarz stanu w MSZ ds. europejskich, b. europoseł Konrad Szymański. W wywiadzie udzielonym Renacie Grocholi z „Gazety Wyborczej” 20 stycznia 2016 r. pt. „Unia jest nadwrażliwa” K. Szymański zaakcentował znaczenie zatroskania luminarzy UE o skutki podatku bankowego w Polsce dla zintensyfikowania presji na Polskę w ostatnich miesiącach, mówiąc: „Można się zastanawiać nad powodami tak dużej nadwrażliwości Komisji Europejskiej na sprawy polskie po ostatnich wyborach. (…). Nie jest tajemnicą, także dla analityków z S&P, że w Polsce toczą się zaawansowane dyskusje na temat podatku bankowego, podatku od handlu wielkopowierzchniowego, na temat zasadniczej zmiany gospodarczej. Niektóre państwa, skąd pochodzą firmy tych branż, będą z tego niezadowolone. Na Węgrzech mieliśmy podobny scenariusz, tam także zasadnicza zmiana, jeżeli chodzi o redystrybucję i model gospodarczy, wywołała nerwowe reakcje dotychczasowych beneficjentów”.
Dlaczego szefowie resortów
gospodarczych nie są równie odważni jak J. Kaczyński w
demaskowaniu eksploatacji Polski z zewnątrz?
Bardzo
szkoda, że tylko Jarosław Kaczyński jest prawdziwie odważny w
wypowiadaniu gorzkich słów o działaniach z zewnątrz dla
eksploatowania Polaków, i tak mocno oddalił się pod tym względem
od peletonu innych polityków PiS-u, w tym szefów ważnych
resortów. Zaniechania
polityków PiS-u, poza J. Kaczyńskim, w podniesieniu sprawy
eksploatowania Polaków przez siły zewnętrzne (czytaj bogate
państwa Zachodu na czele z Niemcami) są sprawą bardzo niepokojącą.
Tracimy na tym pod paru względami. Z jednej strony uniemożliwia nam
to przejście do ofensywnego podejścia wobec UE w imię walki
przeciw gospodarczemu dyskryminowaniu Polaków zamiast wyłącznego
bronienia się przed fałszywymi oskarżeniami o brak demokracji. Z
drugiej strony tracimy przez to szansę silnego odwołania się do
narodowych uczuć patriotycznych, które w czasie długotrwałej
nagonki UE tak mocno zmobilizowały przeważającą część Węgrów
wokół premiera Viktora Orbána. Tym mocniej warto więc
przypominać wystąpienia prezesa PiS-u J. Kaczyńskiego w Łomży 3
i 7 marca 2016 r. jako znakomity wzorzec do dalszych wystąpień w
tym duchu na przyszłość. Niedawna tak krzywdząca wobec Polski
rezolucja Parlamentu Europejskiego powinna stać się dla nas
idealnym impulsem do kontrofensywy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz