))Zapraszamy na Oficjalną Stronę internetowa Jerzego Roberta Nowaka((

czwartek, 21 kwietnia 2016

Prezes PiS-u J. Kaczyński o kolonizowaniu Polski, a milczenie szefów resortów gospodarczych na ten temat

J. Kaczyński przeciw kolonizowaniu Polski
W marcu 2016 r. doszło do dwóch znakomitych wystąpień prezesa PiS-u Jarosława Kaczyńskiego w Łomży, które ciągle nie zyskały należytego rezonansu.. A powinny być dużo mocniej upowszechnione, zwłaszcza w wyraźnie śpiącej w tej sprawie publicznej telewizji spod znaku Jacka .Kurskiego,. W obu przemówieniach w Łomży prezes PiS-u bardzo ostro piętnował eksploatowanie Polski z zewnątrz, dążenie do skolonizowania naszego kraju.
 J. Kaczyński przeciw eksploatacji Polaków
W przemówieniu z 3 marca 2016 r. w Łomży prezes PiS-u Jarosław Kaczyński powiedział bardzo ostro, bez ogródek m.in.: „Czy mamy być krajem podporządkowanym, krajem gdzie inni w gruncie rzeczy decydują, czy też mamy być krajem suwerennym, który broni swoich interesów?. A to przekłada się na jeszcze jedną kwestię, o której mało się w Polsce mówi, a która tak naprawdę jest bardzo poważna. To znaczy na kwestię, która trzeba określić słowem twardym i rzadko używanym, To jest sprawa eksploatacji, eksploatacji Polaków. My dzisiaj, i to jest dla niektórych wygodne, jesteśmy tanią siłą roboczą. Z Polski wyprowadza się rocznie bez opodatkowania około 90 miliardów złotych”. (Podkr.- J.R.N.).
J. Kaczyński: "Polska nie będzie kolonią!"
W kolejnym przemówieniu w Łomży w dniu 7 marca 2016 r. Jarosław .Kaczyński bardzo mocno zaakcentował swój opór wobec wewnętrznej dywersji i nacisków z zewnątrz tych wszystkich, którzy chcieliby skolonizowania Polski, mówiąc m.in.: „Dziś ci, którzy z nami walczą przybierają barwy ochronne: biało-czerwone. Próbują być biało-czerwoni. A przecież to są ci sami, którzy mówili że Polska to anachronizm. , którzy mówili, że Polska to anachronizm, ludzie od Palikota, przecież Palikot tak mówił. To ci sami, którzy chodzili do rosyjskiej ambasady ze skargami na Polaków, na PiS. To ci sami, którzy nie chcieli uznać, że masowe zabijanie Polaków w Katyniu i innych miejscach to masowe ludobójstwo. To ci sami, którzy uprawiali tzw. pedagogikę wstydu, próbując wmówić Polakom, że są w zasadzie winni wszystkiego, co się stało w tej części Europy w ciągu ostatniego wieku. To ci sami, którzy ograniczali lekcje historii, po to, by młodzi Polacy nie znali historii Polski.(…) Dzisiaj idą pod biało-czerwonymi sztandarami i to jest wielkie oszustwo. Oni Polską gardzą, oni chcą być kimś innym. Często mówią, że chcą być Europejczykami, tak jakby byli jacyś Europejczycy, którzy nie mają narodowej przynależności. Polacy są Europejczykami, każdy z nas jest Europejczykiem, bo jest Polakiem. Ale oni to inaczej rozumieją, oni chcą odrzucić Polskę”.
Mówiąc dalej o tych Polakach, którzy występują przeciw rządowi B. Szydło ,Kaczyński powiedział:(…) „Nie działają bezinteresownie. Za tym ruchem stoją siły, które chcą utrzymać Polskę jak najniżej, by służyła innym, by Polacy pracowali dla innych, by Polska  była kolonią. Nie będziemy kolonią i niech nikt nie spodziewa się od PiS, że się na taki status zgodzi. (Podkr.- J.R.N.) (…) Polska pod naszymi rządami na to się nie zgodzi. Nie zgodzimy się na upokarzanie Polaków. Sami będziemy rozwiązywali polskie sprawy, ale bez obcej interwencji. Niech nikt nie liczy na to, że my się cofniemy. Będziemy Polskę zmieniać. Będziemy Polskę zmieniać, bo chcemy, by Polacy mogli być Europejczykami, mającymi poczucie równości w każdym względzie. Będziemy bronić się przed bardzo mocnym antypolonizmem. Tylko wtedy będziemy mogli realizować cel każdego patrioty. Do takiej Polski dojdziemy”.
 
Ogromnie cieszę się, że w ostatnich paru miesiącach prezes PiS-u Jarosław Kaczyński dużo częściej i dużo silniej akcentuje znaczenie wzmocnienia patriotyzmu. O tym właśnie marzyłem, pisząc w 2014 r. w książce „Jak ratować Polskę” słowa: „Ogromna rolę w zwycięstwie Orbána odegrało jego ciągłe, uporczywe odwoływanie się do węgierskiego patriotyzmu, jego umacnianie, odradzanie godności i dumy narodowej. To były i są akcenty występujące niemal w każdym wystąpieniu Orbána w stopniu niespotykanym u żadnego z polskich prawicowych polityków. A szkoda, bo właśnie w dużo silniejszym niż dotąd odwoływaniu się do uczuć narodowych i konkretnych interesów narodowych, widzę największą szansę poszerzenia elektoratu sił patriotycznych (…) Z odbudowaniem obrony narodowej musi się wiązać dużo mocniejsze akcentowanie przez PiS i jego sojuszników roli patriotyzmu, obrony interesów narodowych i godności narodowej. Uważam, że jednym z kluczy do przyszłego triumfu PiS-u powinno być o wiele mocniejsze niż dotychczas reagowanie na wciąż powtarzające się plugawienie Polski i narodu”. (Por.J.R.Nowak : „Jak ratować Polskę, Warszawa 2014, ss.71,74 ).

 Trudno zrozumieć, dlaczego w telewizji publicznej pod batutą Jacka Kurskiego nie nagłośniono odpowiednio obu tych tak ważnych wystąpień prezesa Jarosław Kaczyńskiego. Przemówień, które powinny być przynajmniej kilka razy powtórzone!
Przypomnijmy, że Jarosław Kaczyński wyrażał swój
sprzeciw wobec eksploatowania Polski z zewnątrz również w szeregu innych wystąpieniach. Np. 29 lutego 2016 r. w Zambrowie powiedział: „Polska w relacjach międzynarodowych ma być podmiotem a nie przedmiotem, a Polacy nie mogą być eksploatowani jako tania siła robocza”. (Podkr.- JRN). W wystąpieniu w Grajewie 6 marca 2016 r. J. Kaczyński zaakcentował „My dzisiaj, nasz rząd, prezydent, walczymy o to, by świat i Europa uznali ostatecznie, że Polska jest krajem wolnym, który nie może być eksploatowany, krajem, który ma prawo do szybkiego rozwoju. Krajem, który nie musi się podporządkowywać innym w różnych sprawach. Bo pamiętajcie, że tego rodzaju oczekiwania wobec Polski są bardzo często – także dzisiaj – formułowane”. (Podkr.- J.R.N.)
 
Problemy te podniósł również Jarosław Kaczyński w wywiadzie udzielonym Andrzejowi Stankiewiczowi i Michałowi Szułdrzyńskiemu z „Rzeczpospolitej” w dniu 16 marca 2016 r. Zrobił to, odpowiadając na uwagę ze strony redaktorów "Rzeczpospolitej": „W jednym z wywiadów powiedział pan, że w sprawie TK to nasi sojusznicy dolewają oliwy do ognia.” Kaczyński skomentował tę uwagę słowami
„Tak, nie ma co ukrywać, że sytuacja kraju podporządkowanego i bezczelnie eksploatowanego dla pewnych czynników byłaby bardzo wygodna”. (Podkr. – J.R.N.).

Z kolei, występując na antenie Salonu Politycznego Trójki, w dniu 30 marca 2016 r. Kaczyński wypowiedział się w sprawie oceny działań PiS przez „obserwatorów zachodnich”, tj. dlaczego nie trafia do nich retoryka rządzących . Zdaniem Kaczyńskiego :. „ To jest po prostu kwestia oceny interesów poszczególnych państw i formacji. politycznych. Są dwa rodzaje interesów, polityczne i ekonomiczne.  PiS prezentuje poglądy różne od większości europejskiego establishmentu i w USA. Ale mamy też interesy ekonomiczne. Nie jesteśmy przekonani, że Polska powinna być traktowana jak do tej pory. Uważamy, że Polska jest eksploatowana i uważamy, że tak być nie powinno. (Podkr.- J.R.N.). To jest polski interes, ale inne kraje mają swoje interesy. W naszej ocenie mamy do czynienia także w przyzwyczajeniem, przez lata byliśmy spolegliwi. Ktoś się do tego przyzwyczaił, rządy poprzedniej ekipy były łatwiejsze do prowadzenia dla Zachodu. Wystarczyło choćby obiecać jakieś stanowisko międzynarodowe”.

Nader mocno zaakcentował Kaczyński swą postawę, bardzo stanowczo przeciwstawiającą się próbom traktowania Polski jak kolonii, w najnowszym wywiadzie dla „w Sieci” z 18 kwietnia 2016, udzielonym Jackowi i Michałowi Karnowskim. Powiedział tam m.in. : „Istotą sprawy jest coś zupełnie innego. Musimy sobie wszyscy odpowiedzieć na pytanie: czy w związku z tym, że leżymy w skrajnie niewygodnym miejscu Europy i nie jesteśmy mocarstwem, mamy się zgodzić na status de facto kolonii, na to, że jesteśmy eksploatowani i nie jesteśmy podmiotowi? (Podkr. – J.R.N). Są tacy, którzy uważają, że tak powinno być, że to wszystko, na co nas stać. Ja jestem tego poglądu radykalnym przeciwnikiem i jednocześnie wiem, że wybicie się na niepodległość kosztuje”.(Por.: Musimy jeszcze przyspieszyć, rozmowa J. i M. Karnowskiego z prezesem PiS-u J. Kaczyńskim, „ w Sieci” z 18 kwietnia 2016 r.).

Zaniechania szefów resortów gospodarczych i ministra W.Waszczykowskiego

Jak widzimy prezes PiS-u Jarosław Kaczyński nader konsekwentnie i stanowczo powtarzał tezę o eksploatowaniu Polski. Przytoczyłem tu tak liczne fragmenty wystąpień J. Kaczyńskiego na ten temat z ostatnich paru miesięcy, by pokazać jak silny jest w tej sprawie dysonans miedzy nim a innymi czołowymi politykami PiS-u. Zapytajmy wprost, dlaczego milczą o eksploatowaniu Polski trzej szefowie resortów gospodarczych: wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki, minister finansów Paweł Szałamacha i minister skarbu Dawid Jackiewicz, a także minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski?. Przypomnę, że na Węgrzech w sprawach niezależności Węgier i odrzucenia wszelkich prób neokolonialnych nacisków z Zachodu zabierał glos nie tylko sam premier Victor Orbán, ale wtórowali mu główny minister odpowiedzialny przez lata za sprawy gospodarcze György Matolcsy, kolejni ministrowie współpracy gospodarczej z zagranicą i spraw zagranicznych:: Tibor Navracsics i Péter Szijjártó. Dlaczego u nas jest inaczej ?
 
Sam wicepremier M. Morawiecki mówił 30 grudnia 2015 r. o dysproporcjach w stosunkach Polski z Zachodem, zwłaszcza z Niemcami, o tym, że „staliśmy się rynkiem ekspansji dla firm zachodnich”. o wypływie wielkich sum z Polski. Szkoda, że nie postawił jednak w swym wystąpieniu kropki nad i, że nie powiedział tak jak prezes J. Kaczyński, że chodzi tu o praktyki nieuczciwe, o eksploatowanie Polaków. Nie powiedział ani słowa o rozmiarach nieuczciwości w polityce gospodarczej czołowych państw UE wobec Polski, o których tyle pisali cytowani przeze mnie znani ekonomiści i socjologowie, europosłowie i posłowie. Dlaczego ? Nie zauważyłem też żadnych wypowiedzi na ten temat ani ze strony ministra finansów P. Szałamachy, ani ministra skarbu D. Jackiewicza. Dlaczego ?
 
Patrząc na to niezbyt godne pochwały milczenie trzech szefów resortów gospodarczych w rządzie Pani B. Szydło nie sposób nie wyrazić aż nadto uzasadnionego żalu. Jakaż szkoda, że na czele któregoś z resortów gospodarczych nie postawiono czołowego eksperta SKOK-ów, posła od października 2015 r. Janusza Szewczaka, znanego z jakże wielu udokumentowanych wystąpień krytycznych na temat banksterów i okradania Polski. On na pewno nie milczałby jako minister w tak podstawowych dla Polski sprawach i walczyłby jak lew przeciwko nierównościom we wzajemnych stosunkach, na które próbują nas skazywać czołowi politycy unijni.
 
Z kolei minister spraw zagranicznych Witold .Waszczykowski swe krytyki w odniesieniu do Unii Europejskiej koncentrował głownie na sprawach koncepcji federalizacji, i pomysłu europejskiego superpaństwa, broniąc idei państwa narodowego. Ze spraw gospodarczych Waszczykowski skupiał się wyłącznie na słusznej skądinąd krytyce projektu Nord Stream 2. Jakoś nigdy nie wypowiedział się on jednak krytycznie o okradaniu nas przez Zachód i kolonizacji Polski, występując choć odrobinę w stylu marcowych przemówień J. Kaczyńskiego. z Łomży. Dlaczego Waszczykowski nie wypowiadał się konkretnie nigdy o dyskryminowaniu Polski w stosunkach z UE. ( o roli koncernów zachodnich ,transferujących zyski z Polski., zbyt małych dopłatach dla rolników etc./) A przecież właśnie te sprawy są najistotniejsze dla szarych obywateli RP. Dlaczego tak słynny z gadulstwa Waszczykowski milczał i milczy akurat w tych tak ważnych sprawach.? Pewno zbyt boi się narazić warszawskiemu Salonowi, którego gniewu tak mocno stara się unikać, powstrzymując jakże zasłużone usunięcie z ambasad R. Schnepfa et consortes. Za to woli zupełnie niepotrzebnie perorować o tym jak Rosja upada gospodarczo i przyrównywać ją nonsensownie do Korei Północnej, jak zrobił to niedawno w wywiadzie dla „Polska the Times”.

Jak polski ambasador w Brukseli czci „geniusz” Michała Boniego
 
Ostatnio przeczytałem o kolejnym przejawie łagodnie mówiąc nieudolności ministra W. Waszczykowskiego w znakomitym tekście Wiktora Świetlika :”Na brukselskim bruku”, publikowanym w najnowszym numerze tygodnika „w Sieci” z 18 kwietnia 2016 r. Jak pisał red. W.Świetlik: „(…) Za rządów PiS polska ambasada w Brukseli urządza konferencje. Weźmie w niej udział kilku polskich lewicowych dziennikarzy, kilku przedstawicieli biznesu informacyjnego, kilku urzędników europejskich, a jej głównym bohaterem, wisienka na torcie, będzie Michał Boni. Spotkanie będzie poświęcone cudowi cyfryzacji, który dokonał się za tego wybitnego ministra. Mimo, że w dość powszechnym odczuciu żadnego cudu nie było, bo pan minister położył równo swój resort. Możliwe ? Więcej, prawdziwe! Spotkanie takie odbywa się w ten wtorek, w Brukseli, w siedzibie polskiej ambasady.
 
Anny Stróżyńskiej, minister cyfryzacji i byłej wieloletniej szefowej Urzędu Komunikacji Elektronicznej, na liście zaproszonych brak. Podobnie jak kogokolwiek z obecnej ekipy rządowej. Ambasada wciąż tkwi w dawnych czasach, rzeczywistości alternatywnej, fetując niezliczone sukcesy politycznych dzieci geniuszu Donalda Tuska (Podkr.- J.R.N.) (…) Być może spotkanie będzie więc częścią dłuższego cyklu i wkrótce ambasada zorganizuje konferencje z Michałem Bonim, poświęcone jego sukcesom w znajdowaniu pracy osobom po pięćdziesiątce, potem pan Chlebowski opowie, jak troszczy się o biznes i budżet w kontekście ustaw hazardowych, a na koniec Ewa Kopacz przedstawi swoje dokonania i plany na polu reformy górnictwa (…) Co na to wszystko Witold Waszczykowski, minister tak wyspecjalizowany w marsowych zapowiedziach, ciętych ripostach na polu zagranicznym? Cóż, nie wiem, czy państwo zwrócili uwagę, ale chodzący zawsze własnymi ścieżkami szef naszej dyplomacji przypomina fizycznie i z charakteru nieco kota. Może zresztą stąd chody u Jarosława Kaczyńskiego i posada w MSZ. Znane przysłowie mawiało, że gdy kot śpi, to myszy harcują. Dziś wygląda na to, że kot się puszy, a myszy harcują. Szczury także”.
 
Tak działa „nasz minister” W. Waszczykowski! Tylko, czy rzeczywiście jest to nasz minister? Czy jakiś poseł zdobędzie się wreszcie na interpelację do W. Waszczykowskiego w sprawie ambasadora w Brukseli, dlaczego toleruje się tego typu zachowania ? Tyle razy już krytykowałem podejrzaną wręcz nieudolność Waszczykowskiego. A efektów dalej nie ma. Ręce opadają…

Warto dodać natomiast, że na temat gospodarczych przyczyn ingerencji UE w sprawy Polski pod fikcyjnym zarzutem „zagrożenia demokracji” zwrócił uwagę niestety niższy rangą, choć bez porównania mądrzejszy od Waszczykowskiego, sekretarz stanu w MSZ ds. europejskich, b. europoseł Konrad Szymański. W wywiadzie udzielonym Renacie Grocholi z „Gazety Wyborczej” 20 stycznia 2016 r. pt. „Unia jest nadwrażliwa” K. Szymański zaakcentował znaczenie zatroskania luminarzy UE o skutki podatku bankowego w Polsce dla zintensyfikowania presji na Polskę w ostatnich miesiącach, mówiąc: „Można się zastanawiać nad powodami tak dużej nadwrażliwości Komisji Europejskiej na sprawy polskie po ostatnich wyborach. (…). Nie jest tajemnicą, także dla analityków z S&P, że w Polsce toczą się zaawansowane dyskusje na temat podatku bankowego, podatku od handlu wielkopowierzchniowego, na temat zasadniczej zmiany gospodarczej. Niektóre państwa, skąd pochodzą firmy tych branż, będą z tego niezadowolone. Na Węgrzech mieliśmy podobny scenariusz, tam także zasadnicza zmiana, jeżeli chodzi o redystrybucję i model gospodarczy, wywołała nerwowe reakcje dotychczasowych beneficjentów”.

 Dlaczego szefowie resortów gospodarczych nie są równie odważni jak J. Kaczyński w demaskowaniu eksploatacji Polski z zewnątrz?

Bardzo szkoda, że tylko Jarosław Kaczyński jest prawdziwie odważny w wypowiadaniu gorzkich słów o działaniach z zewnątrz dla eksploatowania Polaków, i tak mocno oddalił się pod tym względem od peletonu innych polityków PiS-u, w tym szefów ważnych resortów. Zaniechania polityków PiS-u, poza J. Kaczyńskim, w podniesieniu sprawy eksploatowania Polaków przez siły zewnętrzne (czytaj bogate państwa Zachodu na czele z Niemcami) są sprawą bardzo niepokojącą. Tracimy na tym pod paru względami. Z jednej strony uniemożliwia nam to przejście do ofensywnego podejścia wobec UE w imię walki przeciw gospodarczemu dyskryminowaniu Polaków zamiast wyłącznego bronienia się przed fałszywymi oskarżeniami o brak demokracji. Z drugiej strony tracimy przez to szansę silnego odwołania się do narodowych uczuć patriotycznych, które w czasie długotrwałej nagonki UE tak mocno zmobilizowały przeważającą część Węgrów wokół premiera Viktora Orbána. Tym mocniej warto więc przypominać wystąpienia prezesa PiS-u J. Kaczyńskiego w Łomży 3 i 7 marca 2016 r. jako znakomity wzorzec do dalszych wystąpień w tym duchu na przyszłość. Niedawna tak krzywdząca wobec Polski rezolucja Parlamentu Europejskiego powinna stać się dla nas idealnym impulsem do kontrofensywy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz