Efekty polityki
zagranicznej PO można krótko podsumować słowami starej piosenki
warszawskiego Studenckiego Teatru Satyryków: „Ja
już widziałem takie dno, przy którym wszystkie gwiazdy bledną!”
Za rządów PO polityka zagraniczna leżała na wszystkich
kierunkach geograficznych. Na pewno nie było sukcesem niewolnicze
skundlenie Polski D. Tuska wobec dyktatu niemieckiej kanclerz A.
Merkel Stany Zjednoczone, formalnie nasz główny sojusznik
militarny, symbolicznie zaznaczyły swój stosunek do Polski
pokazując nam drzwi akurat w dniu 17 września, gdy zerwały
ustalenia w sprawie tarczy przeciwrakietowej. Doszły do tego
sławetne słowa B. Obamy o „polskich obozach koncentracyjnych” i
późniejsza wypowiedź szefa FBI w tym samym stylu, za którą
odmówił przeproszenia. Francja już kilka lat temu określiła
miejsce Polski słowami prezydenta J. Chiraca : „Polska straciła
okazję siedzenia cicho”. Stosunki z Rosją pogorszyły się do
niebywałego stopnia i znalazły się w najgorszym stanie od 1989 r.
Ukraina,. mocno wspierana przez rząd PO, nawet za cenę wyjścia
przed szereg w stosunku do innych krajów Europy, bez wahania
zgodziła się na wyeliminowanie nas z grona krajów mających wpływ
na rozwiązywanie kryzysu ukraińskiego ,obok Niemiec, Francji i
Rosji. A na dodatek zaczęła intensywnie uprawiać kult ludobójców
z UPA. Z kolei kraje Grupy Wyszehradzkiej w ostatniej chwili
zostały zdradzone przez premier E. Kopacz przez jej nielojalne
posunięcie, zrywające wcześniejsze ustalenia, w sprawie
imigrantów. PO zupełnie „zapomniała” o Polakach na Wschodzie i
blisko 20-milionowej Polonii (m.in. nic nie zrobiła dla przełamania
dyskryminacji 2 – milionowej mniejszości polskiej w Niemczech i
wsparcia jej walko o przyznanie praw mniejszości narodowej ).
Równolegle do tego przez całe 8 lat rządów PO dalej trwało
pogarszanie obrazu Polski w świecie, przy żałosnej bierności i
indolencji ambasadorów i ambasad. To pogarszanie obrazu Polski
sprzyja nagłaśnianiu bezprawnych roszczeń żydowskich wobec
naszego kraju, a w przyszłości może ułatwić rozczłonkowywanie
Polski, zwłaszcza działania dla pokojowego zaboru naszych ziem
zachodnich i północnych. Można powiedzieć, że nowy rząd PiS-u
przejął polską politykę zagraniczną w stanie prawdziwej ruiny.
Stanowiło to fatalną pozycję wyjściową dla polityki
zagranicznej rządu PiS-u.
Jest również parę
innych czynników nie ułatwiających rządowi PiS-u wyprowadzanie
Polski z międzynarodowej izolacji, w jaką zepchnęły ją rządy
PO. Pierwszym z nich jest słabość frakcji, do której wchodzi PiS
w Parlamencie Europejskim, w odróżnieniu od tamtejszej pozycji PO.
Przypomnijmy, że PO należy do najsilniejszej frakcji w parlamencie
Europejskim - Grupy Europejskiej Partii Ludowej,(Chrześcijańskich
Demokratów), liczącej 271 członków. Do tej frakcji należą tez
przedstawiciele partii V.Orbána- Fidesz. PiS należy natomiast do
jednej z najsłabszych frakcji w PE, piątej pod względem
liczebności (52 członków) – Europejskich Konserwatystów i
Reformatorów. Na dodatek samo PiS przez lata nie zadbało o
pozyskanie sobie liczących się przyjaciół na arenie
międzynarodowej. I jest to drastyczna różnica w zachowaniu PiS-u
w odróżnieniu od działań Fideszu Orbána. Viktor Orbán, walcząc
o władzę na Węgrzech od 2002 roku, a potem rządząc, cierpliwie
zabiegał o zyskanie sojuszników za granicą. Warto
tu wspomnieć kilka nieznanych w Polsce faktów. B. kanclerz Niemiec
Helmut Kohl akurat w
czasie jednej z większych nagonek na Węgry wywiadzie dla „Sterna”
z 5 listopada 2014 r. Kohl nazwał premiera Orbána „wielkim
Europejczykiem, który po europejsku myśli i działa". Wielkim
Europejczykiem nazwał Orbana również przewodniczący frakcji EPP
(Europejskiej Partii Ludowej) w Europejskim Parlamencie Joseph Daul.
Wśród osób występujących z jednoznacznym entuzjastycznym
poparciem dla Orbána znaleźli się m. in. najsłynniejszy
konserwatywny filozof brytyjski Roger Scruton, słynny rosyjski
dysydent pisarz Władimir Bukowski, parokrotny gubernator Nowego
Jorku George Pataki, popularny pisarz brytyjski Tibor Fischer,
autor książkowego eseju o „Tygrysie Orbánie”. Do czołowych
zagranicznych zwolenników Orbána zalicza się Christopher H,.
Smith, jeden z najaktywniejszych kongresmanów amerykańskich, od
2011 r. współprzewodniczący Kongresu Helsińskiego w USA.
Przyrównał on nawet osobę węgierskiego premiera do postaci
prezydenta Ronalda Reagana, z którym współpracował przez lata W
stanowczej obronie Orbána wobec ataków z zewnątrz występowali
m.in. prezydent Czech Vaclav Klaus, premier Czech Petr Necas,
premier W. Brytanii David Cameron. Dodajmy, że sam Orbán,
posługujący się znakomitą angielszczyzna,. niestrudzenie werbował
kolejnych zwolenników Węgier na arenie międzynarodowej, występując
na rozlicznych konferencjach międzynarodowych, m.in. na zjazdach
katolików w Madrycie i Bilbao, na konferencji katolików w Berlinie,
na zjeździe gnieźnieńskim, czy uczestnicząc w zaciekłych bojach
w Parlamencie Europejskim.
Na tym tle tym
dziwniejszym jest to, że
politycy PiS-u nie pozyskali przez ostatnie dziesięć lat żadnego
wybitnego
przyjaciela
politycznego wśród polityków Zachodu, czy nawet wśród polityków
pobliskich słowiańskich Czech i Słowacji? Dlaczego nie zrobili
tego też nasi europosłowie z PiS-u? Jeśli się mylę i jest choćby
jedno nazwisko znanego polityka zachodniego, popierającego PiS, to z
pokorą sprostuję te wywody. Dodam tu jeszcze bardzo godne uwagi
spostrzeżenia amerykańskiego politologa, eksperta Rady Atlantyckiej
Adriana Karatnycky. Politolog ten, jednoznacznie sprzyjający nowemu
PiS-owskiemu rządowi, starał się wyjaśnić przyczynę tak silnych
ataków na obecną Polskę w mediach zachodnich. Jego tłumaczenie
tego faktu było dość szokujące. Powiedział : „
PiS jest partią zwróconą do wewnątrz. Jej liderzy są uwikłani
przede wszystkim w wewnętrzny dialog polityczny. Nie „globalizują
się” – nie podróżują, nie mają grupy ludzi, którzy byliby w
stanie pokazać za granicą ich punkt widzenia”.
(Podkr.- J.R.N.) (Por. wywiad T. Deptuły z A. Karatnyckym w Nowym
Jorku: To tylko demokracja, „Wprost” z 24 stycznia 2016 ).
Działania prezydenta A.
Dudy i premier B. Szydło dla zwiększenia roli Polski na forum
międzynarodowym
Trzeba przyznać, że
zarówno prezydent Andrzej Duda jak i premier Beata Szydło,
zaczynając działania na arenie międzynarodowej w tak trudnej
sytuacji dla Polski, już dotąd wiele zrobili dla przełamania
naszej izolacji.. Prezydent Duda zrobił bardzo wiele dla wzmocnienia
Grupy Wyszehradzkiej, szybko naprawiając skutki zdradzieckiego
postępowania E. Kopacz w stosunku do tej Grupy. Bardzo duże
znaczenie miało przy tym naprawienie dzięki 6-godzinnemu spotkaniu
J.Kaczyńskiego i V..Orbána niepotrzebnego zgrzytu w stosunkach z
Węgrami z lutego 2015 r. Szybko okazało się, że istnieje wiele
rzeczy, które łączą nasze kraje, począwszy od zdecydowanego
sprzeciwu wobec najazdu imigrantów po opór wobec projektu Nord
Stream 2 , nie mówiąc o szansach dużego wzmocnienia współpracy
gospodarczej. Wizytą prezydenta A. Dudy w Estonii rozpoczęło się
cierpliwe zacieśnianie stosunków Polski z innymi mniejszymi i
średnimi krajami europejskimi. Doszło do bardzo dużego zbliżenia
stanowisk z Rumunią. Nadzwyczaj pomyślnie rozwijają się stosunki
Polski z Chorwacją, której prezydent publicznie zadeklarowała chęć
widzenia Polski w roli lidera krajów Środkowej Europy. Bardzo ważne
znaczenie miał wyjazd prezydenta A. Dudy w grupie przedstawicieli
kilkunastu innych krajów do Chin i związane z tym zapowiedzi
bardzo znaczącego rozszerzenia współpracy gospodarczej z tym
krajem, dotąd tak głupawo zaniedbywanej przez rządy PO.
Niebywałym sukcesem okazało się wystąpienie premier Beaty Szydło
na forum Parlamentu Europejskim w Strasburgu, wbrew tym, którzy
przewidywali porażkę polskiej premier z powodu braku doświadczenia
w polityce międzynarodowej. Bardzo ważne znaczenie ma fakt, że
prezydent Andrzej Duda w dynamiczny sposób rozpoczął umacnianie
kontaktów z Polakami za granicą, tak fatalnie i szkodliwie
zaniedbanych za rządów PO.
Błędy W.
Waszczykowskiego, najbardziej nieudanego ministra w gabinecie
premier B. Szydło.
O tym, że nie
osiągnięto jeszcze bardziej znaczących sukcesów w
przełamywaniu izolacji Polski w największym stopniu zadecydowały
okropne błędy w działaniach ministra spraw zagranicznych Witolda
Waszczykowskiego, bezkonkurencyjnie najsłabszego ministra w nowym
rządzie. A zarazem jedynego ministra, który niepotrzebnie
dostarczył nośne argumenty demagogicznej opozycji anty-PiS-owskiej.
Jej liderzy, krytykowani za ciągle apele o obcą ingerencję w
sprawy Polski, wciąż powołują się na to, ze sam Waszczykowski
zwrócił się, jak wiemy, bardzo niefortunnie, o ocenę do Komisji
Weneckiej. Świetny znawca problematyki MSZ-u Krzysztof Baliński
napisał w związku z tym tak szkodliwym posunięciem
Waszczykowskiego:: „Odwołanie się do Komisji Weneckiej, to już
dyplomatyczna katastrofa.. Zamiast, jak twierdził, mistrzowskiego,
zagrania, postawił rząd pod międzynarodowym pręgierzem”. (Por.
K.Baliński :: Czas spolonizować MSZ”, „Warszawska Gazeta”, 25
marca 2016 ). Co najgorsze, Waszczykowski, tak
„mocny w gębie” minister dalej dosłownie nic nie robi, aby
przeczyścić stajnię Augiasza, jaka jest jego ministerstwo i
ambasady. Doszło do tego ,że nawet bardzo przyjacielsko nastawiony
do Polski Izraelczyk Jonny Daniels zdumiewał się nad
zachwaszczeniem naszych ambasad przez ludzi PO , mówiąc w wywiadzie
dla Jakuba Mielnika z „Wprost” 3 kwietnia 2016 r. „(…) Wy
zostaliście z ambasadorami mianowanymi przez PO. Oni nie szanują
obecnego rządu i nie robią nic, by go chronić. To jest naprawdę
szokujące..
(Podkr.- JRN). Mamy w zagranicznych mediach ataki, w których miesza
się Jana Grossa z polskimi obozami śmierci i opowieściami o
rządzie, który podobno próbuje pisać historię od nowa. To
jest kompletny miszmasz, pełen kłamstw i niedomówień, z którymi
wasi ambasadorowie nic nie robią”.
(Podkr. – JRN) Zaprawdę przedziwna jest sytuacja, kiedy wielce
przyjazny nam Izraelczyk alarmuje z powodu skrajnej bierności
polskiego ministra spraw zagranicznych, podczas gdy nasz rząd to
toleruje! I tak to uczciwy Żyd okazuje się dużo mądrzejszy w
polskich sprawach od polskiego ministra spraw zagranicznych. Nie
rozumiem, dlaczego tak rozsądna Pani Premier trzyma tego
zarozumiałego gadułę w swoim rządzie. To już drugi
Minister-Pleciuga po W. Bartoszewskim!
Drobna Zmiana zamiast
Dobrej Zmiany
Znany
publicysta i dziennikarz śledczy Cezary Gmyz: opublikował 8 lutego
2016 r. na portalu telewizjarepublika.pl Gmyz szokujący tekst:
„Placówki dyplomatyczne są przechowalnią dla komunistycznej
agentury”. Stwierdził tam m.in.: "Polskie
placówki dyplomatyczne są przechowalnią dla komunistycznej
agentury i i jej dzieci. Trzeba to wypalić rozgrzanym żelazem"
. Cezary Gmyz zamieścił tam też link do zawierającej 237 nazwisk
"Listy członków służby zagranicznej, którzy przyznali
się do służby lub współpracy z komunistycznymi służbami
specjalnymi oraz osób, które IPN podejrzewa o kłamstwo
lustracyjne". Wiceminister MON Bartosz Kownacki w wywiadzie na
Fronda.pl z 8 lutego 2016 r, odnosząc się do powyższych
stwierdzeń C. Gmyza, powiedział m.in.:„Takie
osoby powinny być jak najszybciej odwoływane z pełnionych
funkcji. Ministerstwo Spraw Zagranicznych powinno, na ile jest
to możliwe, rezygnować z ich usług. Dla mnie jest to rzecz
oczywista (…) Osoby, które służyły obcemu komunistycznemu
reżimowi – służąc nie niepodległemu Państwu polskiemu, lecz
Związkowi Sowieckiemu – w niepodległej Polsce nie powinny pełnić
tak ważnych funkcji. Dyplomacja jest szczególnie wrażliwą sferą,
gdzie każde słowo, zachowanie i gest ma znaczenie. Takie osoby
potencjalnie mogą być po prostu nielojalne względem władzy
niepodległej Polski”..
Z kolei Marek Bućko,
który przepracował 8 lat w MSZ- w centrali i na placówce,
gorzko oceniał obecną sytuację w MSZ w publikowanym 2 marca 2016
r. na portalu kresy 24.pl tekście „Lewacko-esbecka konserwa w MSZ
ma się świetnie! Dobra Zmiana nie dotyczy resortu ministra
Waszczykowskiego?”. Pisał tam m.in. : :
„Czy
w Polsce brakuje błyskotliwych politologów znających się na
polityce wschodniej i europejskiej? Czy brakuje nam oddanej Krajowi i
Narodowi młodzieży, wykształconej i znającej biegle po kilka
języków, z zapałem do pracy?
Jak
długo jeszcze roztaczany przez stare kadry w MSZ mit
„niezastąpionych fachowców”, których nie można zwolnić,
będzie służył do blokowania stołków przez leniwych
post-komuchów i utrudniania dopływu do resortu młodych, zdolnych
ludzi o poglądach patriotycznych? (…) Jeśli
uważa Pan, że zatrudniając jednego patriotę – Wiceministra Jana
Dziedziczaka i zwalniając Tomasza Arabskiego z ambasadorstwa w
Hiszpanii już Pan załatwił sprawy kadrowe, to ja się z tym
głęboko nie zgadzam. Ja głosowałem na Dobrą Zmianę, a nie na
Drobną Zmianę. (…)No i wreszcie co z byłymi SB-kami, którzy
nadal są masowo zatrudnieni w MSZ? (…)”.
W kontekście niemal
zupełnego braku zmian w Msz pod batutą Waszczykowskiego przytoczę
końcowe uwagi z cytowanego już świetnego tekstu K. Balińskiego
z „Warszawskiej Gazety” z 25 marca 2016 r „Czas spolonizować
MSZ”. Baliński pisał o MSZ-cie: „Jasne jest, że nie ma
ministerstwa bardziej zdeprawowanego i kosmetyczne zmiany nie pomogą.
MSZ trzeba odzyskać, spolonizować, zbudować od nowa, zastosować
opcje zerową (…) Patrzmy zatem Waszczykowskiemu na ręce, nie
gódźmy się na jego wybryki (…)”.
Przypomnę, że już 25
listopada 2015 r. zamieściłem na tym blogu alarmujący tekst :
„Czas na weryfikacje ambasadorów”, wymieniając ośmiu
najgorszych reprezentantów RP, ciągle pozostających na placówkach.
Tekst swój zakończyłem zacytowaniem słów prof. Jacka Bartyzela z
jego tekstu publikowanego
23
kwietnia 2015 r. : „Jeśli
kiedykolwiek powstanie rząd polski nie tylko z nazwy, to w MSZ cała
geremkowszczyzna i bartoszewszczyzna musi zostać wymieciona żelazną
miotłą do samych fundamentów. Lepiej przez jakiś czas nie mieć
żadnych dyplomatów, lepiej żeby na placówkach dyplomatycznych był
tylko personel techniczny, niż żeby Polskę reprezentowali ludzie,
którzy Polski nienawidzą i jej świadomie szkodzą”.
(Podkr.- J.R.N.)”.
Niestety od czasu mego
tekstu niewiele się zmieniło na placówkach z winy indolencji W.
Waszczykowskiego, czy też jego chęci uzyskania dobrych punktów w
sferach starego Salonu
za to, że tak niewiele i powoli zmienia. Szczególnym skandalem
jest ciągłe utrzymywanie przez Waszczykowskiego największego
szkodnika R. Schnepfa jako ambasadora w Waszyngtonie, pomimo apelów
z wielu stron o jego jak najszybsze usunięcie. Według relacji
telewizyjnych prezydent Duda spotkał się w USA tylko z jednym
amerykańskim senatorem. Czyż nie jest to najlepszy dowód
nieróbstwa, a może raczej sabotażu ze strony Schnepfa?!. Dobry
ambasador przez kilka lat swego działania w jakimś kraju mógłby
bez trudu zgromadzić wokół Ambasady RP przynajmniej kilkunastu
kongresmanów i senatorów życzliwych Polsce! Ostatnio mieliśmy
kolejny przedziwny wyskok ministra Waszczykowskiego w sprawie
Schnepfa. Jak wiadomo szkodnik ten posunął się aż do dokonania
wpisu na forum społecznościowym w związku z bardzo licznymi
krytykami jego osoby w Polsce, że atmosfera w Polsce zaczyna
przypominać rok 1968, sugerując, że grozi nam fala
antyżydowskości. Minister Waszczykowski
krytycznie
ocenił to wystąpienie Schnepfa, mówiąc : „Myślę,
że przesadził, ponieważ dzisiejsza Polska nie przypomina
Polski z ‘68 roku, nie ma antysemickiej nagonki (…)_
„trzeba będzie poważnie porozmawiać z ambasadorem,
że jednak przesadził”. („Przesadził”, cóż za
eufemizm?). Zapytany, czy dojdzie do odwołania Schnepfa w związku z
jego wpisem, minister Waszczykowski odparł, że „to by wywołało
pewne zamieszanie w tej chwili w naszej dyplomacji, w
relacjach ze Stanami Zjednoczonymi i tuż przed szczytem
(NATO)”.
Po rozmowie Waszczykowskiego ze Schnepfem ten ostatni łaskawie
przyznał, że porównanie obecnej sytuacji do Polski z 1968 roku
było nieadekwatne. I tak mamy kolejne „osiągnięcie”
Waszczykowskiego w stosunku do Schnepfa. Minister,
że tak powiem pogroził Schnepfowi przysłowiowym palcem w bucie.
W całej sprawie głupawo, nie po raz pierwszy, zachował się Paweł
Kowal. Broniąc Schnepfa powiedział: „W tej sprawie pod każdym
względem MSZ powinien być w 100% solidarny z ambasadorem i
ambasador powinien to odczuwać”. No cóż, od dawna wiadomo, że
dysydent z PiS-u -Paweł Kowal jest nieprawdopodobnym mięczakiem i
słuchanie jego porad w sprawach zagranicznych mogłoby tylko
prowadzić na manowce. (Szczególnie szkodliwe dla Polski są
bajdurzenia Kowala wybielające Ukrainę Poroszenki i Jaceniuka).
7 lutego 2016 r.
apelowałem już na tym blogu o jak najszybsze usunięcie przez nowy
Sejm ustawy o „bratniej pomocy”, (druk 10 66).. Dziwne, że
dotąd nic nie zrobiono dla eliminacji tej tak niebezpiecznej ustawy,
stwarzającej ułatwienia dla ewentualnej interwencji z zewnątrz.
Dziwne jest też, że obecni parlamentarzyści nie zrobili nic dla
przygotowania oświadczenia wykluczającego jakiekolwiek roszczenia
żydowskie wobec Polski, roszczenia całkowicie bezpodstawne.
Oświadczenie to jest tym bardziej potrzebne w sytuacji, gdy w
Stanach Zjednoczonych rysuje się bardzo poważna możliwość
dojścia do władzy Hillary Clinton, bardzo wyraźnie popierającej
te roszczenia. Należałoby zwrócić się też z apelem do
amerykańskiej Polonii, aby wybierając swego kandydata na prezydenta
USA, brała pod uwagę stosunek poszczególnych kandydatów do
roszczeń żydowskich wobec Polski.
Ja Panu powiem, że to dobrze napisane jest!
OdpowiedzUsuń