Wieloletnia polityka
kundlizmu RP wobec Niemiec (1989-2015 ) (I)
Przez długie lata
usypiano nas co do stanu stosunków polsko-niemieckich. Na przykład guru Unii
Wolności minister spraw zagranicznych Bronisław Geremek z ekstazą mówił
o rzekomym "cudzie zbliżenia" między Polską a Niemcami. (Por.:
Polska- Niemcy 1989-1997:cud zbliżenia, "Gazeta Wyborcza"20 listopada
1997 r.). Prezydent Aleksander Kwaśniewski posunął się nawet aż do tak
fantazyjnego zapewnienia, że stosunki polsko-niemieckie są „tak dobre, że aż
zieją nudą”.(Wg. Życia” z 12 listopada 1999 r.). Frazę o rzekomym "cudzie
pojednania" wielokrotnie powtarzano potem w oficjalnych wystąpieniach B.
Geremka i A. Kwaśniewskiego. W rzeczywistości mamy faktycznie do
czynienia z wielkim fałszem o pojednaniu, czy "kiczem pojednania",
jak to już wiele lat temu skonstatowano w mediach. Nota bene sam jakże celny
zwrot „kicz pojednania” wymyślił niemiecki korespondent w Polsce Klaus
Bachmann.
Już w 1989 r. dzięki
ustępliwości premiera Tadeusza Mazowieckiego i ministra spraw
zagranicznych Krzysztofa Skubiszewskiego zaczęła się wieloletnia
polityka służalczości, czy raczej, by użyć dosadnego zwrotu Melchiora Wańkowicza
kundlizmu wobec Niemiec. Skrajnie naiwny premier Mazowiecki uwierzył w łzy
kanclerza Helmuta Kohla w czasie spotkania w Krzyżowej. Minister
Skubiszewski, b. długoletni agent SB (TW „Kosk”), przypuszczalnie szantażowany
przez Niemców, zawarł z nimi w czerwcu 1991 r. układ, który zawierał parę
bardzo niekorzystnych dla Polski fragmentów. Np. uznawał mniejszość niemiecką w
Polsce przy nieuznawaniu polskiej, dużo liczniejszej w Niemczech, oraz zostawił
furtkę, dopuszczającą ewentualne przyszłe roszczenia niemieckie. Na kształcie
stosunków z Niemcami, od początku skrajnie wybielanymi przez polskie środowiska
rządzące od 1989 r., bardzo zaciążyła skrajnie idealizująca Niemcy postawa
liderów dawnej opozycji laickiej: Bronisława Geremka i Adama Michnika
oraz katolewicy. Ludzie z tych formacji byli w latach 80-tych w niemałym stopniu „na garnuszku”
Niemiec w latach 80-tych. To znaczy korzystali z dużej pomocy finansowej
niemieckich władz z pomocą różnych organizacji i fundacji. Przez całe lata
osiemdziesiąte trwała systematyczna akcja kaperowania różnych tuzów polskiej
inteligencji przez bogate niemieckie stypendia, zaproszenia na wykłady, nagrody
i wyróżnienia Jakże wymowny jest tu casus Władysława Bartoszewskiego. Na
początku lat 60-tych Bartoszewski był jedną z pierwszych osób ostrzegających
przed próbami wybielania wojennej roli Niemiec kosztem, Polski. Później ten sam
Bartoszewski, po latach dobrze opłacanych wykładów w Niemczech, stał się
rzecznikiem skrajnego idealizowania współczesnych Niemiec. Z perspektywy lat
widać, jak świetnie opłaciła się Niemcom ich inwestycja w intelektualną
opozycję polską lat osiemdziesiątych, kontynuowana również w różnych formach w
następnych dziesięcioleciach.
Szczyt
polskiego masochizmu narodowego- fetowanie i nagradzanie H. Kohla
Jak
bardzo skuteczne było kaperowanie polskich elit przez Niemcy, idące w parze z
ich usypianiem na prawdziwe intencje Niemiec, najlepiej świadczy casus
skrajnego wychwalania przez polski Establishment kanclerza Helmuta Kohla.
Przypomnijmy, że kanclerz Niemiec Kohl w 1990 roku do ostatniej chwili
sprzeciwiał się uznaniu granicy na Odrze i Nysie. Ostatecznie uległ połączonym
naciskom premier Margaret Thatcher i prezydenta Ronalda Reagana.
Jego skrajna niechęć do pogodzenia się z realiami w sprawie granicy
polsko-niemieckiej była powszechnie znana i jest gruntownie udokumentowana.
Można przypomnieć aż nadto wiele publikacji jednoznacznie wskazujących na
wyraźną niechęć Kohla do uznania naszej zachodniej granicy. Trudne do
podważenia są choćby stwierdzenia tak wielkiego autorytetu jak premier W.
Brytanii pani Margaret Thatcher. W jej tłumaczonych na j. polski pamiętnikach
„Lata na Downing Street” (wydanych w Gdańsku ) czytamy na ss. 717-718 m.in.:
„Kanclerz Kohl wywarł bardzo złe wrażenie z powodu niechęci do podpisania
traktatu określającego granicę niemiecko-polską (...) Wreszcie, po wielu
naciskach (podkr.- JRN), kanclerz Kohl zgodził się uregulować sprawę granicy
Niemiec z Polska na mocy specjalnego traktatu podpisanego w listopadzie 1990
r.”. Thatcher nie ukrywała w swych rozmowach z Kohlem przekonania, że Niemcy,
gdy tylko się wzmocnią, ,będą starały się zabrać zachodnie tereny Polski i
Czechosłowację. Kanclerz Kohl odnotował w swych pamiętnikach scenę jak premier
M. Thatcher wyjęła ze swej torby mapę z zaznaczonymi odpowiednimi kolorami
terytoriami straconymi przez Niemcy na rzecz Polski po drugiej wojnie
światowej. Skomentowała to słowami: „Niemcy zabiorą to wszystko, podobnie jak
Czechosłowację”. (Cyt. za „The Guardian” z 3 listopada 2005 r.).
Prawdziwą
postawę Kohla wobec Polski obnażył również czołowy niemiecki pisarz -noblista Günter Grass w
„Polityce" z 6 lipca 1991 roku:, pisząc m.in :Niezapomniane,
ponieważ
na trwale zawstydzające, są wykręty i głupoty kanclerza federalnego, które pozwoliły poznać,
jakim to mężem stanu jest Kohl, gdy chodziło o ostateczne uznanie granicy
na Odrze i Nysie
(Podkr.-JRN. Cyt. za: G. Grass: Na przykład Chodowiecki, „Polityka",
6 lipca 1991). Jan Nowak-Jeziorański, którego nie można przecież
posądzać o wybujały nacjonalizm, pisał jeszcze w 1995 roku, z kilkuletniego
dystansu czasowego: „Pamięć ludzka jest krótka i mało kto pamięta, że kanclerz Kohl czynił wszystko, co mógł, by nie dopuścić do takiego uznania granicy z
Polską, które zamykałoby sprawę ostatecznie przynajmniej w sensie
prawnym”.(J. Nowak-Jeziorański: Dobrze — ale może być lepiej, „Rzeczpospolita",
25-26 lutego 1995).
Jak
można w tej sytuacji wytłumaczyć rozliczne przejawy fetowania i nagradzania tak
zajadłego wroga polskiej granicy na Odrze i Nysie H. Kohla przez stronę
polską?! Dość przypomnieć takie fakty jak przyznanie Kohlowi doktoratu honoris
causa przez KUL ,przyznanie Kohlowi Orderu Orła Białego przez prezydenta
Aleksandra Kwaśniewskiego (20 października 1998 r.), nadanie mu honorowego
obywatelstwa Gdańska (20 maja 2010 roku ) i in. Czy Kohl rzeczywiście zasłużył
sobie na tego typu zaszczyty w Polsce? Czy zawsze musimy być narodem
masochistów, nagradzających swoich zawziętych przeciwników?
Jak
Niemcy rozbiły Jugosławię
Podczas gdy Polska staje
się coraz bardziej samotną i izolowaną w świecie, Niemcy przez ostatnie 20 lat
wybiły się na pozycję najpotężniejszego państwa Unii Europejskiej. W ciągu
ostatnich 20 lat Niemcy kolejno, spokojnie i systematycznie realizowały swoje
podstawowe cele. Najpierw doszło do zjednoczenia Niemiec, pomimo początkowych
bardzo silnych oporów Anglii i Francji. Polscy politycy w tym czasie w
niewielkim stopniu zauważali groźby dla Polski związane ze zjednoczeniem
Niemiec i nie zatroszczyli się o wywalczenie maksymalnych gwarancji dla Polski
w nowej sytuacji. Jedyne głosy ostrzeżenia padały ze strony niektórych bardziej
realistycznych publicystów typu Stefana Kisielewskiego (Kisiela). W
wywiadzie dla „Tygodnika Solidarność" stwierdził, że „Niemcy są okresami
wspaniali, ale potem nagle dostają obłędu. Tracą instynkt samozachowawczy,
stają się niebezpieczni dla innych i dla siebie (.) Niemcy potrafią być
nieobliczalni". Przed zbytnią proniemiecką euforią ostrzegał Polaków już
pod koniec 1989 roku wybitny niemiecki naukowiec, profesor Christoph Royen,
dyrektor Instytutu Spraw Międzynarodowych renomowanej fundacji "Wiedza i
Polityka" w Ebenhausen, mówiąc: "Kuszą was miliardy, ale gdy
rzeczywiście zaczną powstawać firmy niemieckie, będą osiedlać się Niemcy -
wyrośnie silna proniemiecka grupa interesów, prawdziwa "nowa władza",
zwłaszcza na ziemiach zachodnich". (Podkr.- J.R.N.) (Cyt. za:
J. Surdykowski: Niemieckie obawy, polskie nadzieje, "Tygodnik
Solidarność", 9 lutego 1996). Dodajmy do tego ostrzeżenia noblisty Güntera
Grassa z 1991 r., który przestrzegał Polaków, że teraz jeszcze Niemcy Zachodnie
są zajęte przełykaniem Niemiec Wschodnich, "Niemcy jeszcze zajęci są sobą.
Jeszcze nie maja wolnej ręki, aby sięgnąć za granice. Jeszcze potykają się o
siebie".(Por. G. Grass: Na przykład Chodowiecki, "Polityka" z 6
lipca 1991). Jeszcze wcześniej - w "Gazecie Wyborczej" z 27-28
października 1990 r. G. Grass stwierdzał bez ogródek: "Niewątpliwie można
się obawiać, że dawne niemieckie prowincje wschodnie, Śląsk, Pomorze, a zwłaszcza
graniczne miasto Szczecin będą niejako wydane w ręce twardej waluty (
niemieckiej -JRN ), albowiem słabość i polityczna chwiejność Polski może znowu
się utrwalić".
Po
połknięciu Niemiec wschodnich politycy niemieccy przeszli do dużo aktywniejszych
działań w różnych częściach Europy. Ich największym sukcesem stało się
skuteczne wsparcie działań prowadzących do rozpadu Jugosławii. Niemcom chodziło
przede wszystkim o doprowadzenie do krańcowego osłabienia i upokorzenia Serbii,
tradycyjnego głównego przeciwnika Niemiec na Bałkanach (vide wydarzenia I i II
wojny światowej). Wykorzystując nasilające się tendencje odśrodkowe w
Jugosławii, Niemcy zachęcali prezydentów Serbii i Chorwacji obietnicami
wielkich pożyczek do wyjścia ze zdominowanej przez Serbię federacji
jugosłowiańskiej. Po ogłoszeniu niepodległości Chorwacji i Słowenii Niemcy
uznały je jako pierwsze wbrew stanowisku wszystkich innych krajów Europy
Zachodniej. Noblista Günter Grass mówił w wywiadzie dla
"Rzeczypospolitej" z 7-8 października 1995 r. pt. "To my
Niemcy": "Za wydarzenia w byłej Jugosławii nie można obwiniać tylko
tamtejszego nacjonalizmu. Zachód też miał w tym swój udział. Niemcy również.
Nasz minister spraw zagranicznych, Genscher nieomal zmusił swoich
zachodnich kolegów do uznania niepodległości Słowenii i Chorwacji. Miał też
swój udział w początku tego konfliktu". Z kolei jak przypomniał świetny
znawca polityki niemieckiej profesor Tadeusz Marczak :: „ Gen. Pierre-Marie
Gallois, swego czasu . doradca prezydenta Francji gen.. De Gaulle
"a, uważany za ojca francuskiej doktryny nuklearnej, konsekwentnie
reprezentował tezę, że za krwawymi wojnami domowymi w Jugosławii stały
niemieckie służby specjalne, niemieckie pieniądze, niemieckie dostawy broni
oraz niemiecka dyplomacja”. (Por. T.Marczak: Polska na geopolitycznej i
geocywilizacyjnej mapie świata, „Polityka Polska’, nr 3-4 ,sierpień 2015, s.
54). Później Niemcy przewodziły kampanii propagandowej przeciw Serbii,
skutecznie, acz jednostronnie, obciążając ją całą winą za wybuch konfliktu
wojennego na Bałkanach. To Niemcy również wiodły prym w żądaniu sankcji przeciw
Serbii i jej bombardowania.
Kiedy
stworzą polskie Kosowo ?
Niemcy odegrali również
szczególnie wielką rolę w działaniach na rzecz doprowadzenia do oderwania
Kosowa od Serbii, tak, aby ją jeszcze bardziej osłabić. Pisano o tym w wielu
zachodnich publikacjach, wskazując w tym przypadku na dalekosiężne cele, jakimi
kierowali się Niemcy wspierając secesję Kosowa. "The European" z 21
września 1998 r. wyjaśniał, że dla Niemców najkorzystniejsze było to, że
"secesja Kosowa pokojowymi środkami stanie się przykładem do naśladowania
dla innych europejskich mniejszości narodowych". I tu mamy chyba najlepszy
klucz dla wytłumaczenia wielostronności niemieckich działań wspierających
albańskich separatystów w Kosowie. Oderwanie Kosowa od Serbii oznaczało
rozbicie tak niewygodnego dla niemieckich interesów terytorialnego status quo w
Europie, stworzenie precedensu, który okaże się na przyszłość dogodny dla
niemieckich separatystów w Polsce czy w Czechach. Fakty wskazują, że niemiecki
wywiad wojskowy i cywilny odegrał bardzo duża rolę w tajnym dozbrajaniu
szkoleniu walczącej przeciw Serbom tzw. Armii Wyzwolenia Kosowa, dosłownie od
pierwszych momentów jej powstawania w `1996 r. Także w latach następnych Niemcy
kontynuowali na wielka skalę doszkalanie bojowników z Kosowskiej Armii
Wyzwolenia i ich wyposażanie w wielkie ilości broni i amunicji. Aż doszło do
zadania przez Niemcy decydującego ciosu w Serbię - doprowadzenia półtora roku
temu do wspartej przez większość krajów Unii Europejskiej decyzji o ogłoszeniu
niepodległości Kosowa. Niemieckie intencje w tej sprawie były aż nazbyt
przejrzyste. Jak jednak zrozumieć rząd Tuska, który tak szybko zdecydował
się na uznanie niepodległości Kosowa. I zrobił to wbrew elementarnym polskim
interesom narodowym, nie zważając na to, że powstanie niepodległego Kosowa było
naruszeniem zasady terytorialnego status quo w Europie. A przecież
nienaruszanie tego status quo zawsze leżało bardzo mocno w interesie Polski.
Jakież mamy gwarancje, że powiedzmy za parę dziesiątków lat, a może nawet
wcześniej, nie podejmie się wysiłków na rzecz sprowokowania secesji Śląska czy
niektórych innych regionów na zachodzie lub północy kraju? Stworzenia ze Śląska
"polskiego Kosowa", czy utworzenia Wolnego Miasta Szczecina.
Przypomnijmy tu jakże znamienny wywiad z przewodniczącym niemieckiego Związku
Wypędzonych Herbertem Czają z wiosny 1992 r., nagłośniony przez
moskiewskie "Nowe Czasy". Czaja akcentował m.in.: "Na ziemiach
leżących między Niemcami a Polską należałoby przeprowadzić plebiscyt, który
określiłby ich samodzielny i autonomiczny status. Mogłoby tam powstać kilka
takich państw, jak np. Belgia czy Luksemburg, a Polska i Niemcy mieliby
proporcjonalny udział we władzach samorządowych. Szczecin mógłby otrzymać
status Wolnego Miasta Hanzeatyckiego(.) W końcu to obojętne, czy granica
polsko-niemiecka przebiega 50 km bardziej na wschód czy na zachód". (Por.
Wolne Miasto Szczecin, "Gazeta Wyborcza" 9 kwietnia 1992 r.)
Dodajmy,
że niemiecka polityka wspierała w pierwszej połowie lat 9o-tych działania na
rzecz rozpadu Czechosłowacji, wychodząc z założenia, iż lepiej mieć w
sąsiedztwie dwa słabsze kraje od jednego nieco silniejszego. W Polsce prawie
zupełnie nieznany jest kierunek działań niemieckich nakierowany na Słowację po
1989 roku. Otóż, według publikacji znanego tygodnika niemieckiego
"Wirtschaftswoche" z wiosny 1992 roku bliska bawarskiej CSU fundacja
Hans Seidel Stiftung wspierała finansowo słowacką szowinistyczną partię - Ruch
na rzecz Demokratycznej Słowacji, kierowaną przez premiera Vladimira
Mecziara. (Wg. L. Mazan: Sentymenty sudeckie, "Wprost" z 15
sierpnia 1993).Jak wiadomo Mecziar był głównym słowackim rzecznikiem rozpadu
Czechosłowacji. Latem 1993 roku wiceprzewodniczący czeskiej partii ODA-Daniel
Kroupa publicznie oskarżył Bonn o animowanie, via Bratysława, procesu rozpadu
Czecho-Słowacji. Tak przygotowywano grunt pod współczesną realizację koncepcji
zdominowanej przez Niemcy Mitteleuropy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz