Patologia
wymiaru sprawiedliwości i „szeryf” Z. Ziobro
Wymiar sprawiedliwości
jest niewątpliwie największą patologią tzw. Trzeciej
Rzeczpospolitej, Mamy sądownictwo chyba najgorsze w całej Europie,
chyba gorsze nawet niż w Albanii. Tym cenniejszym jest więc tak
szybkie zreformowanie wymiaru sprawiedliwości od góry przez rząd
PiS-u i połączenie stanowiska generalnego prokuratora i ministra
sprawiedliwości w ręku ministra Zbigniewa
Ziobry. Wiadomo jak
wiele afer, zamiatanych pod dywan, miało miejsce za rządów
upadłej koalicji PO i PSL-u. Stąd niebywałe jęki wydawane przez
„Gazetę Wyborczą” z 4 ,marca 2016 r. (tekst M. Jaroszyńskiego).
Z góry przestrzega się tam, że Ziobro może być „żądny
odwetu”, co odbije się fatalnie na opozycji., np. poprzez
wznowienie śledztwa nad aferą hazardową, Jak ostrzega Jałoszyński
w„GW”: :„w podsłuchanych rozmowach przewija się Grzegorz
Schetyna” .
Już pierwsze zapowiedzi
ministra Ziobro wskazują, że pogoni wreszcie do pracy jakże wielu
rozleniwionych prokuratorów, zwłaszcza tych z wyższych szczebli.
Opozycja już wyraża gorzkie żale z powodu faktu, że aż 150
prokuratorów zgłosiło wnioski o odejście na emeryturę. Większość
z nich przypuszczalnie boi się, że zostanie zmuszona wreszcie do
rzeczywistej pracy. Można więc tylko cieszyć się z ich odejścia.
Sam minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powiedział w
wywiadzie dla tygodnika ABC 22 lutego 2016 r.: „(…) Chcemy jak
najwięcej prokuratorów przesunąć na te pierwszą linie walki z
przestępczością.(…) Niektórzy woleliby oczywiście siedzieć za
stołem na miękkim fotelu i tak trwać do emerytury. Zwłaszcza ci
liniowi prokuratorzy skarżą się, że 30-40 proc. prokuratorów już
od dawna togi nie zakłada i nie chodzi na sale sądowe, nie
zajmuje się bezpośrednio zwalczaniem przestępczości. My chcemy to
zmienić. Chcemy, żeby regułą było, aby każdy prokurator
prowadził sprawy, również wysoko już usytuowany w hierarchii
prokuratorskiej”. (Por. wywiad K. Ziemca ze Z. Ziobro: Dość z tym
kłamstwem. Musi być odpowiedzialność, „ABC” 22 lutego 2016 ).
Minister Ziobro przypomniał również jak to za rządów koalicji
PO-PSL wbrew prokuratorom, którzy usiłowali stawiać zarzuty
ministrom lub wiceministrom sprawy te były umarzane.
W cytowanym wywiadzie
minister Ziobro. wypowiedział się za zdecydowanym zaostrzeniem kar
za najokrutniejsze przestępstwa wobec skrajnie zdemoralizowanych
sprawców. Przypomniał : „W ogóle moje wejście do polityki było
związane z pewnym dramatycznym wydarzeniem – kilkoma
wydarzeniami, ale między innymi takim na granicy Śląska i
Małopolski –zgłosiła się mnie matka dziewczyny, która została
brutalnie zgwałcona przez czterech sprawców i wrzucona do kontenera
naga, a jednym ze sprawców był późniejszy zabójca ministra
Dębskiego- ministra sportu w rządzie AWS, Niestety, aresztu nie
zastosowano wobec nich, mówiono, że trzeba dać szansę młodym
bandytom. I ta bezkarność pokazała, że nic nie demoralizuje
bardziej niż brak kary”
Ziobro staje do
wyjątkowo trudnego zadania – oczyszczenia sądowej stajni
Augiasza po tak wielu fatalnych ministrach sprawiedliwości –dość
przypomnieć nazwiska W.
Cimoszewicza, H. Suchockiej, M. Sadowskiego, B. Piwnik, Z.
Ćwiąkalskiego, A. Czumy, C. Grabarczyka, B. Budki.
Wierzę, że wreszcie właśnie Ziobro podoła tak trudnemu zadaniu.
Bo jeżeli nie Ziobro, to kto? W najnowszej „Gazecie
Warszawskiej” z 4 marca 2016 r. Paweł Miter już w tytule swego
tekstu nazwał Ziobrę „szeryfem Polski”. Oby był „szeryfem”
jak najskuteczniejszym!
„Gazeta Wyborcza”
dalej wyklina antykomunistyczne podziemie
Zajadłej
wrogości „Gazety Wyborczej” do Żołnierzy Wyborczej trudno się
dziwić. Wszak redagujący ją Adam Michnik jest bratem
stalinowskiego „mordercy sadowego” Stefana Michnika i synem
Ozjasza Szechtera, który przed wojną spiskował jako
zatwardziały komunista przeciwko Drugiej Rzeczpospolitej, a
później stał się działaczem stowarzyszenia zdrajców Polski, dla
zamaskowania noszącego nazwę Związek Patriotów Polskich.. W
„Gazecie Wyborczej” z 2 marca 2016 r. znajdujemy dwa haniebne
ataki na „Żołnierzy Wyklętych” pióra Wojciecha
Czuchnowskiego i Witolda Gadomskiego .Szczególnie obrzydliwy jest
tekst Gadomskiego już w tytule głoszący „ Żołnierze
przeklęci”. Z kolei w numerze „Gazety Wyborczej” z 3 marca
2016 r. ukazał się nikczemny atak Tadeusza Sobolewskiego na
wspaniały film Jerzego Zalewskiego „Historia Roja”.
Za
swego rodzaju odpowiedź na haniebne potwarze na temat „Żołnierzy
Wyklętych” w oszczerczej gazecie Michnika trzeba uznać jakże
celny tekst Michała
Szuldrzyńskiego:
„III RP zbyt długo zwlekała z hołdem dla wyklętych”
(„Rzeczpospolita” z 3 marca 2016 r.) Szuldrzyński pisze m.in. :
„(…) III RP zbyt długo ociągała się z upamiętnieniem
partyzantów, którzy po 1945 roku nie złożyli broni (…) Musieli
na oddanie im sprawiedliwości czekać tak długo również dlatego,
że wśród
twórców III RP znaczącą rolę odgrywały środowiska mające
swoje korzenie w komunizmie, które czuły naturalną niechęć do
wyklętych. Środowiska, z których także dziś słychać głosy
krytyczne wobec oddawania hołdu żołnierzom antykomunistycznego
podziemia (Podkr.-JRN)
(…) Żołnierze Wyklęci nie dlatego zostali wyklęci za czasów
komunizmu, że bywali wśród nich przestępcy, ale dlatego, że nie
zaakceptowali ustaleń jałtańskich. I z tego tylko powodu tysiące
z nich zostało zamordowanych w lasach, w ubeckich katowniach, w
miejscach straceń, wielu odsiedziało wieloletniemu wyroki. Dlatego
należy się im dziś szacunek i upamiętnienie, podobnie jak innym
bojownikom o niepodległość”.
Hołota
z KOD-u przeciw córce generała W. Andersa
4
marca doszło do zainicjowanej przez hołotę z KOD-u awantury w
Łomży w czasie przemówienia minister Anny
Marii
Anders
podczas otwarcia wystawy poświęconej losom skazańców uwolnionych
z łagrów dzięki powstaniu armii Andersa. Przemówienie pani
minister przerwały agresywne wrzaski. Najbardziej zajadłe było
jakieś brzydkie jak noc babsko z KOd-u, które z furią zaatakowało
minister Anders kandydującą na senatora na Podlasiu. (Kolejna
odmiana starego wątku : „Piękna i Bestia”) Pani minister
Andersowej .zarzucono, że kandyduje w okręgu , w którym nie
mieszka. Można podziwiać rozmiary obłudy ludzi z PO, którzy
szermują podobnymi argumentami, jakby od dawna nie oddelegowywali
niektórych swoich posłów do kandydowania z okręgów, w których
nie mieszkają. Dość przypomnieć casus Stefana Niesiołowskiego,
który jako osoba całkowicie skompromitowana i znienawidzona w
rodzinnej Łodzi, od 2007 r. już trzy razy kandydował na posła w
tak odległym od łódzkiego okręgu lubuskim. Jeden osobnik spośród
manifestującej hołoty przypuścił niezwykle chamski atak na życie
rodzinne generała Andersa. Przypomnijmy tu, że kandydująca na
senatora na Podlasiu Anna Maria Anders, dobrze znająca sześć
języków obcych, chciałaby w przyszłości koncentrować się na
zacieśnieniu kontaktów z Polonią , tak zaniedbanych za rządów
koalicji PO i PSL-u, i obroną
wizerunku Polski w świecie.
A
swoją drogą jak długo będziemy biernie tolerowali publiczne
wybryki ludzi z KOD-u?. Dlaczego policja nie zareagowała na
nikczemne przerwanie przemówienia pani minister Anders przez
grupkę awanturnic i awanturników z KOD-u?. Przypomnijmy, że we
Wrocławiu natychmiast interweniowała policja, gdy próbowano
zaprotestować przeciw wystąpieniu zbrodniczego stalinowca
Zygmunta Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim. Dlaczego nie
zareagujemy w odpowiedni sposób podczas spotkań wyborczych
polityków z PO i PS- u, choćby wołając : „Precz ze
złodziejami?”. Dość przypomnieć niedawny audyt w ARiMR-ze,
pokazujący skalę skorumpowania instytucji rolniczych za rządów
PSL-u i PO. Mam nadzieję, że minister Zbigniew Ziobro po zostaniu
generalnym prokuratorem zajmie się energicznie rozliczaniem afer
minionej upadłej koalicji. A może przydałoby się zorganizowanie
wielkiej manifestacji ulicznej pod hasłami: „Ukarać złodziejstwo
polityków PO i PSL-u”!. Podobnie jak to robili politycy Fideszu
organizując liczne manifestacje uliczne przeciwko złodziejstwu
ekipy osławionego komunisty F. Gyurcsánya. Czy PiS nie jest ciągle
za miękki?! Kiedyż wreszcie PiS, „Solidarność”, środowiska
radio maryjne i narodowcy wspólnie wyjdą na ulice ?
Były
czołowy działacz „S” Kołodziej o donosach Wałęsy
Wokół
Wałęsy wyraźnie zaciska się swoista pętla. Do oskarżających go
o agenturalność czołowych działaczy „Solidarności”: K.
Wyszkowskiego, A. i J. Gwiazdów i nieżyjącej już A. Walentynowicz
24 lutego 2016 r. dołączył Andrzej
Kołodziej,
postać zaiste nietuzinkowa. Przypomnijmy, że Kołodziej
5 sierpnia
1980, w pierwszy dzień pracy w Stoczni im. Komuny Paryskiej był
współorganizatorem strajku i w ten sam dzień został przewodniczącym Komitetu Strajkowego.
Później był wiceprzewodniczącym Międzyzakładowego
Komitetu Strajkowego
w Stoczni Gdańskiej; a w latach 1980-1981 wiceprzewodniczącym MKZ w
Gdańsku odpowiedzialnym za budowę struktur regionalnych związku..
W lipcu 1981 roku
na Zjeździe Regionalnym NSZZ "S" w Gdyni sprzeciwił się
nadaniu większych uprawnień Lechowi Wałęsie, oskarżając go
publicznie o „zdradę
robotników w 1970 roku”.
Kołodziej oświadczył również, iż
„nie zamierza być długopisem w ręku agenta”
i zrezygnował z funkcji zastępcy przewodniczącego NSZZ
"Solidarność" Aresztowany
przez czechosłowackie służby wewnętrzne podczas nielegalnego
przerzutu wydawnictw niezależnych odsiedział kilka lat w
czechosłowackim więzieniu. W wywiadzie udzielonym Arturowi S.
Górskiemu dla portalu „wPoliyce.pl” w dniu 25 lutego 2016 r.
Kołodziej stwierdził, że Wałęsa
"rozpoznawał swoich kolegów na fotografiach, wydawał ich w
ręce prześladowców". W kolejnej rozmowie („w Polityce.pl”)
ze Stanisławem Żarynem Kołodziej powiedział m.in.: „W styczniu
1981 roku nabrałem przekonania, że Wałęsa jest
szantażowany materiałami (…). Sytuacja była na tyle
poważna, że chciałem ujawnić tę wiadomość. Jednak
Andrzej Celiński, który był sekretarzem Komisji Krajowej, odradził
mi to. Przekonywał mnie bardzo długo. Wskazywał,
że to byłoby niesłuszne.(…) Tłumaczył,
że na Wałęsę są również inne materiały, zaś
ujawnienie wszystkiego spowoduje, że doradcy Komisji - Geremek,
Mazowiecki, Celiński - utracą wpływ na Wałęsę.
Zrozumiałem, że materiały na Wałęsę pozwalały
doradcom wymuszać na nim pewne postanowienia”. Mówiąc o
niektórych obrońcach Wałęsy, Kołodziej stwierdził:„Współpraca
z agentem gwarantowała im sukces polityczny i to się przekłada na
III RP, ci ludzie bronią go do dzisiaj, bo na tym zrobili karierę”.
„Wyborcza”
wychwala abp.Gocłowskiego
Ks.
abp Tadeusz Gocłowski szybko zyskał odpowiednich sojuszników – w
tak z gruntu antykatolickiej „Gazecie Wyborczej”. Jego bardzo
niemądre wystąpienie w obronie Wałęsy, o którym wspominałem na
tym blogu., spotkało się z entuzjastycznym poklaskiem w „Gazecie
Wyborczej” – por. tekst Dominiki Wielowiejskiej : Abp. Gocłowski
broni Wałęsę” („Wyborcza” z 1 marca 2016 r.). Wielowieyska
pojękuje tylko, że abp. Gocłowski, to już emerytowany hierarcha,
a nikt z przedstawicieli Episkopatu nie skrytykował
deprecjonowania roli Lecha Wałęsy i przełomu 1989 r. Na
szczęście!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz