Niedawno na tym blogu
ubolewałem z powodu nadmiernej moim zdaniem miękkości PiS-u,
przejawionej w tym, że nie wytoczono procesu T. Lisowi i M. Olejnik
za ich obrzydliwe wybryki godzące w postać prezydenta Andrzeja
Dudy. Moje obawy o nadmierną miękkość PiS-u nasilają się w
związku z paru nowymi wydarzeniami. Po pierwsze zupełnie nie
rozumiem jak PiS mógł się zgodzić na wybranie do debaty
telewizyjnej między Beatą Szydło a Ewą Kopacz trzech dziennikarzy
o tak jednoznacznej anty-PiS-owskiej opcji jak J. Gugała, J.
Pochanke i P.Kraśko z „czerwonych dynastii”. Przecież to
stwarzało w planowanej debacie stosunek głosów 4 do 1 na
niekorzyść B. Szydło. Dobrze, że w końcu zamieniono Gugałę na
dużo bardziej umiarkowaną Gawryluk, ale i tak pozostaje w
planowanej debacie wyraźna przewaga na niekorzyść wiceszefowej
PiS-u.
Mam również wiele
wątpliwości co do ogłoszonego składu Narodowej Rady Rozwoju
przy prezydencie Andrzeju Dudzie. Z jednej strony jest tam wiele
naprawdę cennych osób. Wymienię tu choćby takie nazwiska jak
prof. Andrzej Nowak, Roman Kluska, Bronisław Wildstein, ks. prof.
Paweł Bortkiewicz, Andrzej Waśko, prof. Witold Modzelewski, prof.
Elżbieta Mączyńska- Ziemacka, świetna specjalistka od spraw
służby zdrowia Maria Ochman, ekonomista Andrzej Sadowski, znakomity
klimatolog Maciej Sadowski, przeciwstawiający się naciskom na
Polskę w sprawie zmniejszenia emisji dwutlenku węgla kosztem
społeczeństwa, dr hab. Ryszard Bugaj, dr hab. Eryk Łoń,
samorządowiec Adam Jakubas. Równocześnie jednak widoczne są
bardzo znaczące braki, jeśli chodzi o reprezentacje niektórych
dziedzin. A z drugiej strony jest kilka wyraźnych nieporozumień
personalnych w postaci osób, które w żadnym razie nie powinny
znaleźć się w kręgu Rady wspierającej patriotycznego prezydenta,
podejmującego program odnowy Polski. Swoje zastrzeżenia chciałbym
dużo szerzej przedstawić na przykładzie jakże skandalicznego
pomysłu z włączeniem do tej Rady znanego komunisty i postkomunisty
Daniela Adama Rotfelda.
Kompromitacje Adama
Daniela Rotfelda
Adama Daniela Rotfelda znam
osobiście bardzo dobrze. Przez wiele lat przyjaźniliśmy się
pracując w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych. Ogromnie
ceniłem jego zmarłą
kilka lat temu żonę
Basię Sikorską- Rotfeld, katoliczkę, znakomitą, pełną
fantazji redaktorkę. Sam Rotfeld był niewątpliwie najzdolniejszym
naukowcem spośród bardzo licznej grupy pracowników naukowych
pochodzenia żydowskiego w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych.
Bardzo lubiłem go, bo w prywatnych rozmowach, choć był członkiem
PZPR-u, potrafił bardzo krytycznie oceniać partyjny beton i nawet
sam komunizm i przedstawiał się jako typ ukrytego opozycyjnego
liberała. Dlatego z tym większym rozczarowaniem patrzyłem na
jego karierę po 1989 r, a zwłaszcza wylądowanie jako ministra
spraw zagranicznych w postkomunistycznym rządzie M. Belki. Już
wcześniej jednak nie mogłem nigdy zrozumieć, dlaczego człowiek
tak inteligentny przez całe lata nader aktywnie uczestniczył w tak
straszliwie nudnym propagandowym przedsięwzięciu jak ruch obrońców
pokoju i jeździł na różne konferencje próżniaków z tego ruchu.
(Sam mi przyznawał, że było to ogromnym nudziarstwem). Ale cóż
- wiązały się z tym różne splendory, luksusowe hotele, wyjazdy,
wpływowe znajomości. Daniel w końcu - wg. „Kto jest kim w
Polsce” z 1984 r. awansował na członka prezydium Ogólnopolskiego
Komitetu Pokoju i został odznaczony Medalem Światowej Rady Pokoju,
(Oba te wyróżnienia wyparowały z jego biogramu w edycji :”Kto
jest kim w Polsce w 1993 r. i nie ma o nich ani słowa w życiorysie
Rotfelda w Wikipedii). Rotfeld zawsze miał skłonność do
samoreklamy - jego biogram jako doktora nauk prawnych w 1984 r. był
dużo większy niż zamieszczone w 1984 w „Kto jest kim w Polsce’
biogramy tak wielkich naukowców jak prof. Aleksander Gieysztor i i
prof. Stefan Kieniewicz, a także takich osób jak Ryszard
Kapuściński czy Jerzy Turowicz. Rotfeld zawsze był niezwykle
ostrożny i unikał wychylania się nawet w najdrobniejszych
sprawach. Pamiętam jak gdzieś chyba w 1975 roku pokazał mi jakiś
artykuł we francuskim lewicowym „Le Nouvel Observateur”, z
furią atakujący Kościół katolicki w Polsce za rzekomy
antysemityzm. Daniel powiedział, wtedy, że jest to bzdurne
oszczerstwo, bo na przykład on uratował życie w czasie wojny,
dzięki schronieniu udzielonemu mu w katolickim klasztorze. – No to
– powiedziałem do Daniela- napisz co szybciej sprostowanie do
francuskiej redakcji, powołując się na swój przykład. Tego
jednak już nie chciało mu się zrobić. W przygotowywanych do
druku pamiętnikach „Wichry życia” podam więcej przykładów
dość szczególnych zachowań Daniela.
Jako minister spraw
zagranicznych w postkomunistycznym rządzie Marka Belki Rotfeld nie
wyróżnił się żadnym oryginalnym podejściem w polityce
zagranicznej, kontynuując służalczą politykę MSZ wobec Niemiec i
USA. Nie zrobił też praktycznie nic dla zapewnienia obrony prawdy o
Polsce na Zachodzie i obrony interesów Polaków na Wschodzie czy
Polonii w świecie (zwłaszcza tak dyskryminowanej Polonii w
Niemczech). Już jako były minister spraw zagranicznych A.D. Rotfeld
odebrał z rąk prezydenta B. Obamy Prezydencki Medal Wolności,
pośmiertnie przyznany kurierowi RP Janowi Karskiemu. I wtedy doszło
do skrajnej kompromitacji Rotfelda. W trakcie uroczystości
prezydent Obama powiedział o „polskim obozie śmierci”. A
Rotfeld haniebnie milczał zamiast choć jednym zdaniem sprostować
oszczercze słowa Obamy. Naprawiło by to szkodę wyrządzoną
Polsce tym oszczerstwem, a zarazem byłoby wielką przysługą w tak
trudnej walce w obronie prawdy o Polsce. Były minister spraw
zagranicznych Rotfeld wolał jednak milczeć…
28 listopada 2013 r. A.
D. Rotfeld zbłaźnił się wyjątkowo mocno jako współautor
godzącego w narodowe interesy Polski artykułu: „Koniecznie należy
budować Wielką Europę” (Nieobchodimo stroit’ Bolszuju
Jewropu), opublikowanego we wpływowym rosyjskim dzienniku
„Kommiersant”. Współautorami artykułu byli b. minister spraw
zagranicznych Rosji Igor Iwanow i i b. minister obrony Wielkiej
Brytanii Desmond Brown. Artykuł był przedrukowany w „Gazecie
Wyborczej” pod tytułem „Nowy projekt paneuropejski”.
Skandaliczną wymowę tekstu „Kommiersanta”, współ firmowanego
przez A.D.Rotfelda w pełni obnażył znakomity historyk i politolog
prod. Tadeusz Marczak, w publikowanym 24 grudnia 2013 r. w ‘Naszym
Dzienniku:” artykule: Powrót do paktu Ribbentrop-Mołotow. Według
profesora Marczaka przedstawiony w „Kommiersancie” projekt
przewidywał utworzenie „Bolszoj Jewropy” , od Norwegii po Turcje
i od Portugalii po Rosję”. Zdaniem prof. Marczaka projekt ten
zmierzał do „zmiany globalnego układu sił i obalenia prymatu
Stanów Zjednoczonych w polityce światowej” dzięki utworzeniu
paneuropejskiego bloku kontynentalnego. Jak pisał prof. Marczak:
„firmowana przez Iwanowa, Browne’a i Rotfelda Bolszaja Jewropa
sprowadza się w istocie do stworzenia osi Moskwa – Berlin” i
jest swego rodzaju kontynuacją paktu Ribbentrop-Mołotow. Na koniec
swego wielce alarmistycznego tekstu prof. T.Marczak konkludował:
„Spośród trzech autorów Iwanow jest w pełni świadomym
reprezentantem rosyjskiego, putinowskiego programu geopolitycznego.
Des Browne to raczej beztroski poputczik. Jaką
rolę odgrywa w tym spektaklu Adam Rotfeld? I czy ma tego
świadomość?”. (Podkr.-JRN).
(
Inne oczywiste omyłki
.
Uważam, że Narodowa
Rada Rozwoju powinna być wielkim laboratorium reform, a nie
schronieniem dla zużytych potencjalnych hamulcowych typu Daniela
Rotfelda. Przykładów tego typu jest znacznie więcej. Wielkim
nieporozumieniem w składzie Rady wydaje się postać skrajnego
germanofila Piotra Burasa, b. publicysty „Gazety Wyborczej” i
dyrektora utworzonego w 2011 r. przy Fundacji Batorego Warszawskiego
Biura Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych. Niezbyt dobrym pomysłem
wydaje się włączenie w skład Rady Dariusza Stoły, członka tak
jątrzącego w stosunkach polsko-żydowskich przez szczujne
tropienie rzekomego antysemityzmu stowarzyszenia Otwartej
Rzeczypospolitej. Mam bardzo mocne zastrzeżenia co do wciągnięcia
do Rady prof. Stanisława Gomułki, protektora planu Sachsa-
Balcerowicza czy prof. W. Orłowskiego, b. doradcy Balcerowicza i
szefa zespołu doradców A. Kwaśniewskiego.
Projekt rozszerzenia
Narodowej Rady Rozwoju
Szczególne wątpliwości
mam co do skądinąd bardzo szerokiego składu komisji na temat
gospodarki, pracy, przedsiębiorczości. Z jednej strony
przyciągnięto do niej szereg naprawdę znaczących postaci typu R.
Kluski, prof. W. Modzelewskiego, prof. E. Mączyńskiej-Ziemackiej,
dr hab. R. Bugaja, A. Sadowskiego, dr hab. E. Łońa. Nastąpił tam
jednak wyraźny przechył w stronę liberalizmu gospodarczego w
związku z wejściem do Rady prof. Stanisława Gomułki, prof. W.
Orłowskiego, oraz Z. Gilowskiej, niefortunnej rzeczniczki polityki
liberalnej w rządzie PiS- u w 2006 roku, która w interesie
finansowego lobby biurokratycznego okroiła słynny pakiet
antybiurokratyczny R. Kluski do skromnego pakieciku. Bardzo mi brak w
Radzie kilku wybitnych narodowych ekonomistów, przeciwników
liberalizmu, i rzeczników działań w stylu Orbána. Myślę tu
m.in. o twórcy programu gospodarczego PiS-u w 2005 r., b.
wiceministrze finansów Cezarym Mechu, odsuniętym przez Gilowską,
o głównym ekspercie Skoków Januszu Szewczaku, profesorze Arturze
Śliwińskim. Włączyłbym do sekcji gospodarczej i m.in. bardzo
ostrego krytyka MFW prof. Tomasza Tokarczuka, słynną krytyk OFE
prof. Leokadię Oręziak prof. Krzysztofa Rybińskiego, optującego
za dużo silniejszą ochroną polskiego rynku i lepszym wsparciem
polskich przedsiębiorstw w konkurencji z koncernami zagranicznymi,
czy dr ekonomii Ryszarda Ślęzaka, specjalistę w dziedzinie
finansów międzynarodowych, m. .in. autora świetnych prac
obalających zagraniczne roszczenia wobec polski,.
W niezbyt udanym
składzie sekcji ds. polityki zagranicznej zalecałbym bardzo
znaczące rozszerzenia. Myślę tu o takich osobach jak politolog i
historyk prof. dr hab. Tadeusz Marczak, kierownik
Zakładu Studiów nad Geopolityką Uniwersytetu Wrocławskiego,
znakomity znawca problematyki niemieckiej i rosyjskiej, zdecydowany
przeciwnik prób germanizacji Ziem Odzyskanych, Krzysztof Grzelczyk,
b. wojewoda wrocławski, stanowczy obrońca polskości na Dolnym
Śląsku, znakomita znawczyni polityki międzynarodowej red. Krystyna
Grzybowska, b. wieloletnia korespondentka w Niemczech, b. poseł,
świetny znawca problematyki międzynarodowej Janusz Dobrosz, red..
naczelny „Frondy” Grzegorz Górny, świetny znawca spraw
węgierskich doskonały łącznik do Węgier Orbána. Jakże
przydałoby się rozszerzenie Rady o przynajmniej jedną osobę z
bardzo silnego kręgu znawców problematyki ukraińskiej, wolnych od
jakże typowych w naszych mediach tendencji do skrajnego
idealizowania naszego wschodniego sąsiada. Myślę tu m, in, o
takich naukowcach jak dr Lucyna Kulińska i prof. Bogumił Grott oraz
Ewa Siemaszko, współautorka monumentalnego dzieła o ludobójstwie
na Polakach na Wołyniu. W sytuacji, gdy prezydent Duda obiecywał
bardzo dużą aktywizację polityki wobec Polaków za granica, tak
zaniedbanej przez rządy PO, tym bardziej zdumiewa brak fachowych
badaczy spraw Polonii w składzie Rady. A przecież akurat w
Krakowie mieszka jeden z najlepszych znawców Polonii profesor Jan
Ryn.
Za bardzo słaby uważam
skład sekcji ds. bezpieczeństwa i obronności. Jaki ma sens
umieszczenie w Radzie gen. Edwarda Pietrzyka, od lat oderwanego od
spraw polskich- w okresie od 2009 do 2014 r. był ambasadorem w
Koreańskiej Republice ludowo-Demokratycznej, gdzie raczej niczego
się nie nauczył w interesie polskiej wojskowości. Powiem wprost -
nie mam za grosz zaufania do człowieka, który dobrowolnie skazał
się na setki dni przerażającej nudy jako ambasador w Korei
Północnej. Powiem nawet, że wręcz powątpiewam w jego zdolności
intelektualne. Tym mocniej optowałbym natomiast za wprowadzeniem w
skład komisji ds. obronności b. wiceministra obrony Romualda
Szeremietiewa, nie wiadomo czemu wciąż pomijanego przez PiS
.Dodałbym do tej komisji również b. wiceministra obrony w rządzie
PO gen. Waldemara Skrzypczaka. znanego z wielu gruntownych
krytycznych przemyśleń na temat aktualnej polityki obronnej.
Od dłuższego czasu obserwujemy prawdziwą katastrofę w sferze mediów, tak jednostronnie upolitycznionych kosztem uczciwej polityki informacyjnej. Na tym tle prawdziwie zdumiewające jest to, że nie pomyślano o powołaniu w składzie Rady osobnej komisji, która zajęłaby się naprawą sytuacji w tej stajni Augiasza. A można by byłoby do niej włączyć cały rząd znakomitych fachowców. Służę nazwiskami osób, które warto byłoby powołać do proponowanej komisji do spraw mediów i wydawnictw: red. Krzysztof Skowroński, prezes SDP i dyrektor Radia Wnet, red. Wiktor Świetlik, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy, red. Michał Mońko, założyciel Solidarności Dziennikarskiej i b. szef Publicystyki Programu II, red. Krzysztof Czabański, b. prezes zarządu Polskiego Radia, red. i publicysta Jan Pospieszalski, b. dyrektor sieci katolickich rozgłośni Radia Plus., red. Lech Jęczmyk, eseista i publicysta, b. szef publicystyki w TVP, Ewa Polak-Pałkiewicz, chyba najlepsza dziś publicystka katolicka, publicysta red. Maciej Pawlicki, b. red. naczelny „Filmu”, b. dyr. TVP 1, b.dyrektor programu RTL, czy wreszcie jeden z najwybitniejszych wydawców patriotycznych, prezes patriotycznego wydawnictwa Biały Kruk Leszek Sosnowski.
Od dłuższego czasu obserwujemy prawdziwą katastrofę w sferze mediów, tak jednostronnie upolitycznionych kosztem uczciwej polityki informacyjnej. Na tym tle prawdziwie zdumiewające jest to, że nie pomyślano o powołaniu w składzie Rady osobnej komisji, która zajęłaby się naprawą sytuacji w tej stajni Augiasza. A można by byłoby do niej włączyć cały rząd znakomitych fachowców. Służę nazwiskami osób, które warto byłoby powołać do proponowanej komisji do spraw mediów i wydawnictw: red. Krzysztof Skowroński, prezes SDP i dyrektor Radia Wnet, red. Wiktor Świetlik, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy, red. Michał Mońko, założyciel Solidarności Dziennikarskiej i b. szef Publicystyki Programu II, red. Krzysztof Czabański, b. prezes zarządu Polskiego Radia, red. i publicysta Jan Pospieszalski, b. dyrektor sieci katolickich rozgłośni Radia Plus., red. Lech Jęczmyk, eseista i publicysta, b. szef publicystyki w TVP, Ewa Polak-Pałkiewicz, chyba najlepsza dziś publicystka katolicka, publicysta red. Maciej Pawlicki, b. red. naczelny „Filmu”, b. dyr. TVP 1, b.dyrektor programu RTL, czy wreszcie jeden z najwybitniejszych wydawców patriotycznych, prezes patriotycznego wydawnictwa Biały Kruk Leszek Sosnowski.
Bardzo przydałoby się
rozszerzenie sekcji ds. kultury, tożsamości narodowej i polityki
historycznej. Ma ona znakomitego koordynatora w osobie prof. Andrzeja
Nowaka, niewątpliwie najlepszego dziś polskiego badacza historii
XX wieku. Trudno nie docenić też dobrze dobranych innych członków
tej komisji, m.in. ks. prof. Pawła Bortkiewicza czy Bronisława
Wildsteina. W sytuacji jednak, gdy zrobiono tak wiele dla niszczenia
patriotyzmu i ograniczenia świadomości historycznej Polaków bardzo
przydałoby się wzmocnienie tej sekcji przez tak wybitnych badaczy
historii jak prof. Wojciech Roszkowski, prof. Krzysztof Kawalec czy
badaczy IPN-u takich jak dr Piotr Gontarczyk, dr Piotr Szubarczyk i
prof. Krzysztof Szwagrzyk oraz tak znakomitych obrońców prawdy o
Polsce jak ks. prof. Waldemar Chrostowski i prof. Bogdan Musiał.
Widziałbym w tej sekcji także prof. Jacek Bartyzela. Poszerzyłbym
także znacznie reprezentację kinematografii ( teraz w Radzie jest
tylko szef Stowarzyszenia Filmowców Polskich Jacek Bromski). W
sytuacji, gdy kino polskie jest zalewane przez antypatriotyczne
gnioty typu „Pokłosia”, gdy wiele odważnych „niepoprawnie
politycznie” dzieł jest poddawanych zajadłej nowej cenzurze, tym
bardziej potrzeba twórców, którzy będą walczyć o utorowanie
drogi dla prawdy w polskim kinie. Myślę tu przede wszystkich o
tych reżyserach, którzy zapłacili szczególnie ciężką cenę za
odwagę swych pomysłów rozliczeniowych, takich jak Alina
Czerniakowska czy Jerzy Zalewski. Jakże przydałoby się również
wzmocnienie sekcji kultury przez dokooptowanie do niej Wandy
Żwinogrodzkiej, znakomitej znawczyni teatru. b. szefowej teatru
Telewizji TVP, wyrzuconej za rządów PO, świetnego pisarza i
dramaturga Bohdana Urbankowskiego oraz prof. Wiesława P.
Szymańskiego, pisarza i historyka literatury. EW sekcji zdrowia
polecałbym jako eksperta do Rady bardzo popularnego urologa
częstochowskiego dr Zenona Rudzkiego i zarazem bardzo zaangażowanego
działacza społecznego, b. prezesa Stowarzyszenia Lekarzy
Katolickich w Częstochowie i pomysłodawcę pierwszego światowego
Kongresu Polonii Medycznej w 1992 r.
Szczególnie szokujące
dla mnie było pominięcie w Radzie utworzonej przy prawniku z zawodu
prezydencie Andrzeju Dudzie tak ważnej sekcji na temat prawa i
wymiaru sprawiedliwości Nie rozumiem jak można było zrezygnować z
takiej sekcji w sytuacji, gdy kalectwo wymiaru sprawiedliwości jest
największą patologią Trzeciej RP. Nie będę tu podsuwał
propozycji nazwisk, bo akurat prawników jest w PiS-ie i wokół
PiS-u bardzo wielu. Jedno jednak sugerowałbym, żeby przy utworzeniu
takiej sekcji maksymalnie konsultowano się z najodważniejszym, a
zarazem doskonałym merytorycznie prokuratorem Andrzejem Witkowskim
z Lublina. Prawnikiem kilkakrotnie odsuwanym od różnych spraw
właśnie ze względu na jego śmiałość drążenia niewygodnych
dla tzw. elit faktów.
Na koniec tych uwag dodam,
że szkoda, że nie wyjaśniono, dlaczego w tej tak ważnej Radzie
nie znalazły się tak wybitne postacie jak prof. Zdzisław
Krasnodębski czy prof. Michał Kleiber.
Pluralistyczna
czy skuteczna
Prezydencki minister
Maciej Łopiński tłumaczył zasady doboru składu Narodowej Rady
Rozwoju chęcią zapewnienia pluralizmu, stąd m.in. dobór ludzi
związanych z PO i lewicą. Nie mam nic przeciw stosowaniu zasady
pluralizmu pod warunkiem, że będzie ona sprzyjała skutecznemu
prowadzeniu spraw do przodu w duchu zdecydowanych reform na wzór
V. Orbána. Wątpię, czy będzie to możliwe jednak wtedy, gdy w
sekcji zagranicznej będzie dominował stary postkomunistyczny
cwaniak D. Rotfeld obok dużo mniej doświadczonych ludzi naszej
opcji. Sądzę, że będzie on raczej robił co tylko możliwe
jako hamulcowy zmian. Podobnie może być w niektórych innych
sekcjach. Boję się, że może powtórzyć sytuacja z seminarium w
Lucieniu organizowanym pod egidą dobrotliwego prezydenta Lecha
Kaczyńskiego, gdzie obok intelektualistów zdecydowanych
reformatorów brylowały tak odległe od polskich narodowych
interesów jak prezes Fundacji Batorego Aleksander Smolar, zajadły
agresywny liberał („Stefan Niesiołowski blogosfery”) prof.
Wojciech Sadurski, czy fanatycznie prorosyjski, bardziej prorosyjski
od Rosjan, prof. Andrzej de Lazari. Dzięki ich wystąpieniom
dyskusje w Lucieniu zamiast posuwać sprawy do przodu ulegały
ciągłemu świadomemu rozwodnieniu.
Osobiście byłbym za
mocnym poszerzeniem składu Rady na prawo i na lewo od PiS-u, ale pod
warunkiem, że wejdą do niej ludzie widzący potrzebę radykalnych
zmian i zdolni do dyskusji, a nie do jej blokowania. Podam tu z
dziewięć przykładów takich osób spoza PiS-u, które na pewno
wzbogaciłyby dyskusję swoimi pomysłami. Byliby to m.in.: b.
czołowy polityk PO Jan Rokita, „państwowiec”, którego zawsze
fascynowały projekty udoskonalenia państwa, b. wiceminister obrony
w rządzie PO gen. Waldemar Skrzypczak, Tadeusz Fiszbach, b.
prawdziwy reformator w PZPR-ze, który zdecydowanie sprzyja PiS—owi,
do niedawna posłanka PO Lidia Staroń, która odeszła z Platformy,
zdegustowana blokowaniem przez E. Kopacz ustawy ograniczającej
wybryki komorników, a także zdecydowana rzeczniczka naprawy
funkcjonowania spółdzielni mieszkaniowych, b. szef doradców
Gierka, a od 1989 r. konsekwentnie antybalcerowiczowski prof. Paweł
Bożyk, „nawrócony” na bardziej krytyczne poglądy w stosunku
do III RP b. redaktor „Gazety Wyborczej” Roman Graczyk, aktorka
Joanna Szczepkowska, która na własnej skórze przekonała się, do
czego prowadzi dyktat „poprawności politycznej” w mediach,
podobnie jak tak długo tkwiący przy „Salonie’ reżyser
Krzysztof Zanussi, atakowany za film „Obce ciało” oraz b.
naczelny „Wprost” Marek Król. A swoją drogą proponowałbym
poszerzenie składu Rady do stu osób. Rada Stu, jak to ładnie
brzmi.
18 października 2015 r.
Narodowość (nie obywatelstwo) cwaniaka D. Rotfelda i jemu podobnych tłumaczy wszystko!!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że szykowana jest dla Pana jakaś super pozycja doradcy. Przy okazji chciałbym Pana namówić do wiekszej aktywności na Facebooku, gdzie można umieszczać linki do bloga, filmow na youtube, spotkan autorskich, ksiazek itd. Sila rozprzestrzeniania tego portalu jest ogromna, a warto, żeby Pana poglądy docierały do jak najszerszego grona.
OdpowiedzUsuń