Żałosna nieporadność W.
Waszczykowskiego w polityce wobec Niemiec
19
kwietnia 2016 r. minister Witold
Waszczykowski
z okazji kolejnego spotkania z niemieckim ministrem spraw
zagranicznych Frankiem-Walterem
Steinmeierem wszem
i wobec oznajmił, że „stosunki polsko-niemieckie są bardzo
dobre”. Było to niebywale bzdurne i kłamliwe oświadczenie, bo
przez ponad pięć miesięcy od października 2015 r. nie rozwiązano
ani jednego z trudnych problemów, jakie ciążyły na wzajemnych
stosunkach obu krajów. A przecież sam W. Waszczykowski donośnie
mówił o nich publicznie w 2015 r., zanim został ministrem spraw
zagranicznych. Np. w sierpniu 2015 r. jakże słusznie uskarżał się
na występowanie na naszą niekorzyść asymetrii w sytuacji
mniejszości polskiej w Niemczech i niemieckiej w Polsce,
pogłębiającej się dysproporcji w tej sprawie. Postulował
przywrócenie w tej dziedzinie sytuacji sprzed wojny, gdy Polacy
mieli status mniejszości narodowej w Niemczech,. opowiadając się
za formalnym uznaniem Polaków jako mniejszości narodowej w
Niemczech. Waszczykowski przypominał wówczas, że nasza mniejszość
ma do tego podstawy prawne, bo miała już te prawa przed wojną.
Apelował: „Na tym polega dyplomacja, żeby rzeczy nie zamiatać
pod dywan”. A teraz sam je zamiata, przez ponad pięć miesięcy
nigdzie publicznie nie wspominając o postulacie przyznania praw
mniejszości Polakom w Niemczech.
28
sierpnia 2015 r. Waszczykowski powiedział w salonie politycznym
Trójki, że Niemcy lekceważyły interesy Polski.
9
listopada 2015 w rozmowie z red. Małgorzatą Raczyńską minister
Waszczykowski powiedział, że jak dotąd stosunki Polski z Niemcami
„nie były partnerskie, lecz wasalne”. (Waszczykowski powtórzył
tę ocenę 14 listopada 2015 r. w rozmowie z Robertem
Mazurkiem z "Rzeczypospolitej”:, mówiąc :„Zamiast być ważnym
partnerem, staliśmy się wasalem Niemiec –. Nie decydujemy o
bezpieczeństwie, o energetyce, o niczym”. I zapytał wprost,
jakie korzyści – poza gospodarką – ma Polska z „tego
podłożenia się Niemcom"? Mocno krytykując koncepcję bycia
„jak najbliżej Niemiec".. Waszczykowski stwierdził: „Taka
sytuacja nas zarżnie i staniemy się naprawdę zapleczem rynku
niemieckiego, co oznacza brak możliwości rozwoju kraju”. (Por. W.
Waszczykowski w "Rzeczpospolitej": staliśmy się wasalem
Niemiec wiadomosci.onet.pl
› Kraj
14.11.2015).
Na tle tych wcześniejszych wypowiedzi Waszczykowskiego nasuwa się
pytanie- jak można
było teraz w kwietniu 2016 r. panegirycznie wychwalać stosunki
polsko- niemieckie, gdy nie udało się postąpić ani na jeden
krok w rozwiązywaniu trudnych spraw obciążających stosunki polsko
-niemieckie na naszą niekorzyść od jesieni 2015 r. ? To już
tajemnica ministra- samochwała!
Taktyka Waszczykowskiego:
bardzo dużo gadania i nie robienie nic
W
polityce wobec Niemiec szczególnie wyraźnie objawiła się główna
metoda działań ministra W. Waszczykowskiego: robienie wiele hałasu
na zasadzie „cała para w gwizdek!”, pozorowanie działań i
ostateczny efekt - zero pozytywnych konkretów. Przypomnijmy, że od
listopada 2015 r. doszło do dwóch spotkań ministra
Waszczykowskiego z jego niemieckim ministerialnym odpowiednikiem (w
styczniu i w kwietniu 2016 r.). Nie przyniosły one żadnych
postępów, poza tym, że obaj panowie milutko porozmawiali sobie
przy kawie. Nie dało żadnego efektu też tak nagłośnione wezwanie
ambasadora niemieckiego w Warszawie Rolfa
Nikela na dywanik
przez ministra Waszczykowskiego w sprawie ostrych ataków na Polskę
ze strony szeregu niemieckich polityków. Ambasador wyraził swą
wielką życzliwość wobec Polski i na tym się skończyło. A ataki
nadal trwały. Obserwując tematykę spotkań obu ministrów zauważa
się, że dziwnym trafem maksymalnie pomijają one najtrudniejsze
sprawy w stosunkach obu krajów, choćby wręcz przestępczą
działalność Jugendamtu wobec tysięcy polskich dzieci usilnie
germanizowanych w Niemczech. Skupiają się zaś głównie w tych
rozmowach na problemie przyjęcia imigrantów w Polsce, którego,
powiedzmy szczerze, Niemcom nie uda się już nam teraz narzucić,
przy oporze wobec ich przyjęcia ze strony tak licznych krajów
Europy.
Minister Waszczykowski
potrafi w ciągu niedługiego czasu wypowiadać wzajemniezesobą
sprzeczne opinie o stosunkach polsko- niemieckich. Np.
21
stycznia 2016 r. zapewniał „Stosunki polsko-niemieckie są dobre,
oparte na solidnych fundamentach i szczere”
(podkr.- J.R.N.) Już osiem dni później – 29 stycznia 2016 r.
stwierdził jednak w sejmowym expose: „Kontakty
polsko-niemieckie będą się miały jeszcze lepiej, jeśli będzie
im towarzyszyła szczerość i otwartość, a nie udawana czasem
powierzchowność i koncyliacyjność”.
Skromniutki „mały
remanent”, czy potrzeba Wielkiego Remanentu
W jednym z poprzednim
moich tekście na tym blogu krytykowałem już szalonego piewcę
doskonałości stosunków polsko- niemieckich W. Waszczykowskiego o
nie zauważenie dyskryminacji gospodarczej ze strony Niemiec jako
czołowego państwa UE. Niestety minister Waszczykowski nie stara się
publicznie reagować także na inne dobitne przejawy wyraźnej złej
woli wobec Polski ze strony naszego zachodniego sąsiada. Pod tym
względem zabrakło jakichkolwiek konkretów w sejmowym expose
ministra Waszczykowskiego z 29 stycznia 2016 r. Skrajnie
minimalizując sprawy sporne w stosunkach z Niemcami, minister
Waszczykowski .powiedział wówczas, że trzeba zrobić tylko
„mały remanent spraw sąsiedzkich”. W rzeczywistości zaś, jak
pisałem już parę miesięcy wcześniej na tym blogu, chodzi nie o
żaden „mały remanent’, lecz o naprawdę duży remanent spraw
spornych, za których winę ponoszą wyłącznie Niemcy. Dość
wymienić takie sprawy jak:
- „Zawstydzające tricki”
Bonn w sprawie odszkodowań dla Polaków. Wypłacenie Polakom
minimalnej cząstki tego, co wypłacono Żydom. Nie zwrócenie
wielkiej części zrabowanych w Polsce dóbr kultury. (Por. szerzej:
J. R. Nowak : „Zagrożenia dla Polski i polskości”, Warszawa
1998, t. II, ss. 252-253).
- Otwarcie w 2011 r.
gazociągu północnego , łączącego Niemcy i Rosje i uderzającego
w interesy Polski, m.in. w port w Świnoujściu.
- Plany rozbudowy
gazociągu Nord Stream III, godzącego w bezpośrednie interesy
Polski i w europejską solidarność energetyczną.
- Poparcie Niemieć dla
narzucania innym krajom Europy pakietu klimatycznego, będącego
wielkim zagrożeniem dla interesów energetycznych Polski.
-Próby obciążenia Polski
przez Niemcy częścią fali imigrantów, którzy napłynęli do
Niemiec po nieodpowiedzialnym apelu Angeli
. Merkel.
- Dwuznaczna polityka Niemiec
wobec Polski w sprawie Ukrainy, która przyczyniła się do usunięcia
nas z gremium państw dyskutujących z Rosja o Ukrainie. Pytanie w
kontekście porozumień z Mińska- Jaką mamy pewność, że Merkel
potajemnie nie dogadała się z Putinem
w sprawie Ukrainy ? A może także w sprawie Polski ?
- Ciągłe ataki czołowych
polityków niemieckich i wpływowych niemieckich mediów na rządy
PiS za rzekome ograniczanie demokracji.
- Zła wola niektórych
niemieckich korespondentów Polsce (zwłaszcza Gabriele
Lesser i Klausa
Bachmanna, wciąż
oskarżających Polaków o rzekomą ksenofobie i „antysemityzm”.
Przypomnijmy tu, że Klaus Bachmann odegrał wielką inicjatywną
rolę w usunięciu z kierownictwa Zakładu na Uniwersytecie
Wrocławskim prof. Tadeusza Marczaka, jednego z najlepszych
merytorycznie obrońców prawdy w sferze stosunków
polsko-niemieckich (Por. szerzej : J.R.Nowak : „Pełzająca
germanizacja Wrocławia” , Warszawa 2010 ss. 42-44, 49-51).
- Maksymalne wspieranie na
różne sposoby skrajnie stronniczych germanofilów typu
antypolskiego oszczercy, pisarza Andrzeja
Szczypiorskiego, b.
agenta SB o wdzięcznej ksywie „Miglanc”, antypolskiego
oszczercy prof. Marka
Zybury, prof. Anny
Wolff- Powęskiej,
dyrektora Muzeum Miejskiego we Wrocławiu Marka
Łagiewskiego, red.
„Polityki” Adama
Krzemińskiego.
(Por. szerzej m. in.: J .R. Nowak : „Pełzająca
(…),op.cit.,ss.128-130,216-223,226-228, 232-235,
- Wykorzystywanie niemieckiej
dominacji medialnej ((opanowania 75 proc .polskich mediów) dla
sączenia uproszczonych jednostronnych proniemieckich opinii o
stosunkach polsko-niemieckich (vide cytowane w poprzednim odcinku
uwagi red. A.
Howzana ),.
- Wspieranie
rewizjonistycznego tzw. Związku Wypędzonych przez kanclerz A.
Merekel i inne niemieckie władze. Jak pisał Tomasz
Mysłek w
najnowszym numerze „Najwyższego Czasu”: Ostatnio szefowa rządu
Niemiec (…) skierowała do środowiska Związku, skupiającego
jeszcze milion i kilkaset tysięcy Niemców (…) apel o wsparcie jej
polityki wobec imigrantów. Kanclerz zwróciła też uwagę na
(rzekome) „podobieństwa losów” powojennych niemieckich
wysiedleńców i dzisiejszych uchodźców (arabskich i afrykańskich
).” (Por. T. Mysłek: Integracja über alles?, „Najwyższy Czas”
23 kwietnia 2016 ).
- Ciągłe pomniejszanie
niemieckiej winy za agresję i zbrodnie drugiej wojny światowej, a
częstokroć przerzucanie tej winy na Polaków (nader częste
umieszczanie w niemieckich gazetach i tygodnikach zwrotów o
„polskich obozach zagłady”, i tym podobne świństwa.). To nie
jest mała sprawa, lecz wielki bezwstyd, a minister Waszczykowski
mógł wręcz zaapelować do niemieckich władz o raz na zawsze
ukrócenie nikczemnych praktyk tego typu. Wyprodukowanie
antypolskiego serialu :”Nasze matki i nasi synowie”.
- Utrzymywanie w Konstytucji
Niemiec 116 artykułu, zapewniającego obywatelstwo mieszkańcom
Niemiec w granicach z 31 stycznia 1937 roku.
- Blokowanie uznania 2
milionów Polaków za mniejszość narodową w Niemczech, choć
Polacy byli uznawani za mniejszość narodową nawet w Niemczech
hitlerowskich do września 1939 r., gdy wymordowano działaczy
polonijnych i zrabowano liczne nieruchomości Związku Polaków w
Niemczech.
- Nie oddanie dotąd
Polonii w Niemczech nieruchomości zrabowanych Polonii niemieckiej
we wrześniu 1939 r. i w 1940 r. Czy tak wygląda niemieckie
:”Państwo Prawa”?
- O wiele większe wydatki
na kulturę i oświatę małej mniejszości niemieckiej w Polsce niż
niemieckie wydatki na potrzeby kulturalne i oświatowe dużo
liczebniejszej mniejszości polskiej w Niemczech. Różne formy
dyskryminacji mniejszości polskiej w Niemczech. (Por. : J. R. Nowak
:: „Zagrożenia…t.2,ss. 257- 261).
- Różne przejawy
dyskryminowania polskich przedsiębiorców w Niemczech.
- Germanizowanie polskich
dzieci w Niemczech dzięki przestępczym praktykom Jugendamtu.
Uważniejsze przyjrzenie
się wszystkim wymienionym wyżej sprawom wskazywałoby, że w
naszych stosunkach z Niemcami potrzebny jest nie „mały remanent”
jak masochistycznie głosi minister W. Waszczykowski, lecz „wielki
remanent’ z uznaniem winy naszego wielkiego niemieckiego sąsiada..
Niespodziewanie 4 marca
2916 r. minister W. Waszczykowski zdobył się na słowa krytyki
wobec Niemiec, przynajmniej w jednej sprawie. W artykule
publikowanym tego dnia na łamach :Frankfurter Allgemeine Zeitung”
zaapelował o pokonanie „egoistycznego dążenia niektórych krajów
do samodzielności” w polityce energetycznej.. Wymienił w tym
kontekście projekt Gazociągu Północnego-2, który popierają
Niemcy. Według tekstu Waszczykowskiego, „podważa on
wiarygodność Europy” i „szkodzi nie tylko jej bezpieczeństwu
gazowemu, ale i stabilizacji Ukrainy”. Minister zaznaczył, że
gazociąg jest przedmiotem sporu między Warszawą a Berlinem.
18 kwietnia 2016 r. minister W. Waszczykowski stwierdza, że relacje polsko -niemieckie są bardzo dobre
19 kwietnia 2016 r.
dochodzi do najbardziej zaskakującego wystąpienia ministra W.
Waszczykowskiego. W związku ze spotkaniem ze swym niemieckim
odpowiednikiem- ministrem.
Frankiem-Walterem
Steinmeierem minister Waszczykowski ocenia, że „stosunki polsko-
niemieckie są bardzo dobre”. To tak optymistyczne uogólnienie
było wyłącznie przejawem dyplomatycznej „mowy-trawy”, bo
faktycznie przez ponad pięć miesięcy urzędowania ministra
Waszczykowskiego nie udało się rozwiązać ani jednego z tak
wielu problemów, o których wspominałem wyżej, pisząc o potrzebie
„wielkiego remanentu w stosunkach polsko-niemieckich”.
Oświadczenie Waszczykowskiego miało więc nieprawdziwie
wyeksponować rzekome wielkie sukcesy ministra.. Na dowód fałszu
tego oświadczenia skupię się
tu na omówieniu
przynajmniej paru szczególnie wymownych przykładów złej woli
Niemiec wobec Polski i Polaków.
Jak niemiecki Jugendamt
krzywdzi polskie dzieci!
W odpowiedzi na pełną
samozadowolenia deklarację ministra Waszczykowskiego o „bardzo
dobrych stosunkach polsko-niemieckich” zapytam tylko, czy pan
Waszczykowski kpi, czy o drogę pyta? Akurat dzień później, tj.20
kwietnia w dzienniku „Fakt” ukazała się wstrząsająca
relacja Niemca Uwe
Kirchoffa o
nieludzkich germanizacyjnych praktykach niemieckiego Jugendamtu w
stosunku do niektórych polskich rodzin w Niemczech i bezwzględnego
zabierania im dzieci pod różnymi błahymi pretekstami. Niemiec
Kirchoff sam przez 12 lat pracował w osławionym Jugendamcie i
uczestniczył w tym brutalnym procederze, aż ruszyło go sumienie,.
Dziś skruszony wyznaje na ten temat. Według relacji dziennikarza
‘Faktu” Marcina Kokolusa : „Każdego dnia prześladowała mnie
myśl, że krzywdzę polskie dzieci i rozbijam szczęśliwe rodziny.
Wreszcie powiedziałem „dość! wyznaje Uwe Kirchoff (…) Dobrze
pamięta pierwsze dziecko, jakie odebrał polskiej rodzinie. To był
14-letni chłopiec. Ukradł batonik ze sklepu. To wystarczyło, by
uznać, że jego rodzice nie są go w stanie wychować
– Nie mogę
zapomnieć jego płaczu, gdy go odbierałem – zamyśla się Uwe i
zdradza, że o polskie dzieci zabiega wiele niemieckich rodzin
zastępczych (..) Wystarczy napisać, że dziecko jest w domu smutne.
To może być podstawą do odebrania go rodzicom (…) Wiele
razy powodem odebrania dzieci Polakom było to, że niedostatecznie
zintegrowały się ze społeczeństwem niemieckim-
podkreśla (…) To, że pracowałem w tej zakłamanej instytucji,
uważam za swój życiowy błąd”- wyznaje nam’. Akurat 20
kwietnia 2016 r. program I telewizji publicznej wyświetlił
wstrząsający dokumentalny film Ernesta
Saja „Ucieczka z
piekła”, pokazujący jak urzędnicy Jugendamtu krzywdzą polskie
dzieci. Także tam cytowano wypowiedzi Uwe Kirchoffa na powyższy
temat.
Zabieranie polskich
dzieci przez Jugendamt nie jest drobnym problemem. Według
publikowanych danych Jugendamt
bezkarnie germanizuje tysiące polskich dzieci rocznie..(Por.antypedofilskie-bractwohimawanti.blogspot.com/.../jugendamtgermani...22.04.2015) Przypomnę tu, że Federalny Urząd Statystyczny w Wiesbaden
poinformował, ze niemieckie Jugendamty w 2012 r. odebrały rodzicom
ponad 40 tysięcy dzieci. Przypuszczalnie większość z tych dzieci
stanowiły dzieci zabrane polskim rodzinom.
Jakie są główne przyczyny
nadgorliwego zabierania dzieci rodzicom przez niemieckich urzędników?
Na pewno ważne są tu odpowiednie bodźce materialne. Wojciech
Pomorski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Rodzice przeciw
Dyskryminacji Dzieci w Niemczech wyjaśniał: „Placówka, która
zajmuje się takim i dziećmi, dostaje od państwa niemieckiego i z
dotacji Unii Europejskiej niebagatelną sumę od 4 do 7 tysięcy
euro miesięcznie na dziecko”.
To na
tym mają polegać „bardzo dobre polsko-niemieckie stosunki? Na tolerowaniu odbierania i germanizacji polskich dzieci w
Niemczech?. Cholera mnie bierze! Piewco rzekomych „bardzo dobrych
stosunków polsko-niemieckich” panie ministrze Waszczykowski niech
Pan powie, czy zrobił Pan cokolwiek do zakończenia tak brudnego
procederu Jugendamtu wobec tysięcy polskich dzieci .Pod hasłem
„Jugendamt zabiera polskie dzieci” można znaleźć w Internecie
dziesiątki wstrząsających relacji na ten temat.
Skandaliczne
zaniechania W. Waszczykowskiego, który dotąd publicznie nie podjął
postulatu oficjalnego uznania ,mniejszości polskiej w Niemczech
Jak
wiadomo 17 czerwca 2016 r. mają się odbyć obchody 26 –lecia
zwarcia traktatu między Polska a Niemcami. Traktat ten na pewno nie
był idealnym i w pełni sprawiedliwym. Z winy ówczesnego szefa
resortu spraw zagranicznych Krzysztofa
Skubiszewskiego,
starego agenta MSW, przypuszczalnie szantażowanego z tego powodu
przez Niemców, w traktacie znalazło się parę fragmentów wręcz
szkodliwych z polskiego punktu widzenia. Szczególnie szkodliwa była
asymetria w stosunku między pozycją mniejszości niemieckiej w
Polsce, a sytuacja mniejszości polskiej w Niemczech, której nie
uznano w traktacie za mniejszość narodową. Przypomnę tu nader
ważne oświadczenie prezesa PiS-u J. Kaczyńskiego w tej sprawie z
17 czerwca 2011 r. .
Oświadczenie Prezesa PiS
Jarosława Kaczyńskiego:
„Sytuacja mniejszości
polskiej w Niemczech i mniejszości niemieckiej w Polsce jest
asymetryczna
17 czerwca 2011 roku mija 20. rocznica podpisania traktatu między Polską i Niemcami „O dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy”. Jego podpisanie było ważnym wydarzeniem, o ponadregionalnym znaczeniu. Umowa otwierała drogę do zjednoczenia Niemiec. Polacy liczyli, że relacje staną się prawdziwie partnerskimi, z czasem uda się zniwelować asymetrię, którą niektórzy eksperci dostrzegali w zapisach traktatu. Środowisko polityczne tworzące PiS od wielu lat wskazywało na potrzebę zrównoważenia pozycji stron w traktacie. Asymetrię dostrzegaliśmy przede wszystkim w statusie prawnym i wsparciu, jakie uzyskiwały mniejszość niemiecka na terenie Polski i mniejszość polska na terenie Republiki Federalnej Niemiec. Okazją do nadrobienia wieloletnich, nawarstwiających się dysproporcji mogło stać się podpisane ostatnio międzypaństwowe porozumienie, kończące rozmowy polsko-niemieckiego „okrągłego stołu”.
17 czerwca 2011 roku mija 20. rocznica podpisania traktatu między Polską i Niemcami „O dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy”. Jego podpisanie było ważnym wydarzeniem, o ponadregionalnym znaczeniu. Umowa otwierała drogę do zjednoczenia Niemiec. Polacy liczyli, że relacje staną się prawdziwie partnerskimi, z czasem uda się zniwelować asymetrię, którą niektórzy eksperci dostrzegali w zapisach traktatu. Środowisko polityczne tworzące PiS od wielu lat wskazywało na potrzebę zrównoważenia pozycji stron w traktacie. Asymetrię dostrzegaliśmy przede wszystkim w statusie prawnym i wsparciu, jakie uzyskiwały mniejszość niemiecka na terenie Polski i mniejszość polska na terenie Republiki Federalnej Niemiec. Okazją do nadrobienia wieloletnich, nawarstwiających się dysproporcji mogło stać się podpisane ostatnio międzypaństwowe porozumienie, kończące rozmowy polsko-niemieckiego „okrągłego stołu”.
Prawo i Sprawiedliwość negatywnie ocenia treść zawartego
przez umawiające się strony porozumienia. Uważamy za zasadne
zajmowanie się przez Rzeczpospolitą Polską i Republikę Federalną
Niemiec losem i dobrem swoich Rodaków zamieszkujących na terytorium
sąsiada i wprowadzenie tej tematyki do agendy stosunków
dwustronnych. Niezbędne jest przy tym zastosowanie zasady symetrii w
tych działaniach. Z informacji zawartej w mediach elektronicznych
dowiedzieliśmy się, że przedstawiciele Polski już na początku
negocjacji zrezygnowali z zabiegania o status mniejszości narodowej
dla zamieszkujących na terenie Niemiec-Polaków.(…)(Por.”kppis.plindex.php?...polskiejwniemczech...niemieckiej...17.06.2011
).
Także
w 2012 r.
przywódca PiS J. Kaczyński i inni czołowi politycy tej partii
stanowczo występowali na rzecz likwidacji asymetrii miedzy statusem
mniejszości niemieckiej w Polsce, a polskiej w Niemczech.
Podczas pobytu w Opolu 9
grudnia 2012 r.. Jarosław Kaczyński stwierdził, że jego zdaniem
po 1989 r. polskie władze z powodów "idealistycznych"
nadały mniejszościom narodowym "daleko idące uprawnienia",
nie dbając o to, by Polacy za granicą mieli podobne.
- Wielu
ludzi wierzyło, że te sprawy się wyrównają - powiedział
Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem na poziomie "wysokich
urzędników" w Niemczech stanowisko jest takie, by nie
przyznawać Polakom żadnych przywilejów, bo się szybko asymilują.
Jednym słowem: germanizujemy Polaków - stwierdził Kaczyński
mówiąc jak odbiera działania strony niemieckiej na rzecz Polaków
w Niemczech. - Zgadzać się na to nie możemy, bo jeśli się
będziemy zgadzali na tę obecną sytuację, to będziemy budowali
poczucie wyższości i arogancję ze strony mniejszości niemieckiej"
. Kaczyński
stwierdził też, że należy znieść w Polsce przywilej wyborczy
dla mniejszości. I zapewnił: „Jeżeli Prawo i Sprawiedliwość
dojdzie do władzy, to będzie stosowana zasada następująca: tyle
praw Niemców w Polsce co Polaków w Niemczech. Asymetria będzie
zniesiona”. (Podkr.-
JRN) .(Cyt.
Kaczyński: "Niemcy w Polsce powinni mieć tyle praw, ile Polacy
w Niemczech"
www.tvn24.pl/.../kaczyński-o-niemcach-w-polsce-powinni-miec-tyle-pra...09.12.2012)
Z kolei jeden z
czołowych polityków PiS Joachim
Brudziński w
programie „JEDEN NA JEDEN” w TVN 24 odpowiednio
skomentował słowa Jarosława Kaczyńskiego o mniejszości
niemieckiej w Polsce. iż: „„Niemcy w Polsce powinni mieć tyle
praw, ile Polacy w Niemczech”. .Zdaniem Brudzińskiego Kaczyński
powiedział na ten temat to, co "myślą setki tysięcy
Polaków". (Por. J. Brudziński o słowach Jarosława
Kaczyńskiego na temat Niemców.: Mówi to, co myślą setki tysięcy
Polaków”.10.12.2012, www.se.pl
› wiadomości › polska10.12.2012
).
Przypomnijmy tu również
wypowiedź posłanki PiS,
wiceprzewodniczącej
polsko-niemieckiej grupy bilateralnej. Doroty
Arciszewskiej-Mielewczyk,
która stwierdziła:: „Należy zrewidować niektóre przywileje
Niemców w Polsce. Nie rozumiem czemu mamy być tą stroną, która
jest bardziej obciążona, choćby finansowo, wsparciem mniejszości
niemieckiej. Powinniśmy też doprowadzić, by mniejszość w
wyborach obowiązywał próg wyborczy. Czemu mają mieć ułatwienia,
których nie mają Polacy w Niemczech?
(Por. A. Pustułka: ”Dziennik Zachodmni” z 11 grudnia 2012:Kaczyński wywołał burzę. Polonia w Niemczech jestmniejszością?
http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/717387,kaczynski-wywolal-burze-polonia-w-niemczech-jest-mniejszoscia-opinie,id,t.html
Parę lat później posłanka Dorota Arciszewska- Mielewczyk przypomniała iż : „Polacy mieli status mniejszości, który zniesiono w III Rzeszy. Rządy polski i niemiecki sankcjonują bezprawie. Arciszewska-Mielewczyk zarzuca stronie niemieckiej, że zdecydowanie za mało pieniędzy przeznacza na pielęgnowanie polskości za Odrą. - To zaledwie 3 mln euro rocznie - mówi. - A my dajemy aż 30 mln euro. (Por. A. Wiejak: Posłowie PiS wnioskują o przesunięcie milionów euro z finansowania mniejszości niemieckiej w Polsce na Polaków w Niemczech – MSZ mówi NIE!, 19 marca 2915.)
(Por. A. Pustułka: ”Dziennik Zachodmni” z 11 grudnia 2012:Kaczyński wywołał burzę. Polonia w Niemczech jestmniejszością?
http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/717387,kaczynski-wywolal-burze-polonia-w-niemczech-jest-mniejszoscia-opinie,id,t.html
Parę lat później posłanka Dorota Arciszewska- Mielewczyk przypomniała iż : „Polacy mieli status mniejszości, który zniesiono w III Rzeszy. Rządy polski i niemiecki sankcjonują bezprawie. Arciszewska-Mielewczyk zarzuca stronie niemieckiej, że zdecydowanie za mało pieniędzy przeznacza na pielęgnowanie polskości za Odrą. - To zaledwie 3 mln euro rocznie - mówi. - A my dajemy aż 30 mln euro. (Por. A. Wiejak: Posłowie PiS wnioskują o przesunięcie milionów euro z finansowania mniejszości niemieckiej w Polsce na Polaków w Niemczech – MSZ mówi NIE!, 19 marca 2915.)
W marcu 2015 r.
zabierał głos w tej sprawie również poseł z PiS, a obecnie
wiceminister spraw zagranicznych, Jan
Dziedziczak, mówiąc
m.in.: „Jeśli
chodzi o mniejszość niemiecką w Polsce, ma ona ogromne przywileje,
natomiast status mniejszości polskiej w Niemczech jest w zasadzie
żaden. Jest tu przepaść jeśli chodzi o wzajemność (Podkr.
– J.R.N) (…)aby
zmotywować stronę niemiecką, warto odebrać im część
przywilejów. Skoro nasi rodacy w Niemczech tych przywilejów nie
mają, dlaczego mają je mieć Niemcy mieszkający w Polsce? –
pytał retorycznie Dziedziczak.
Przypomnijmy tu, że z
okazji spotkania z niemieckim ministrem spraw zagranicznych 19
kwietnia 2016 r. minister Waszczykowski, wysławiając „bardzo
dobre stosunki polsko-niemieckie”, w ogóle nie podjął
publicznie tak ważnej sprawy blokowania przez Niemcy uznania
Polaków za mniejszość narodową na Niemczech. Mówił o tym tylko
półgębkiem, bez nagłośnienia, jak relacjonowano w „Gazecie
Wyborczej” z 20 kwietnia 2016 r. pisząc :
„Polski minister zarzucił Niemcom, że nie wypełniają traktatu,
bo nie inwestują dostatecznie w nauczanie języka polskiego w
Niemczech i w polskie szkoły. To faktycznie problem, którego nie
udało się załatwić. Berlin nie chce zwiększyć liczby szkół z
nauką polskiego, tłumacząc, że brakuje chętnych. Poza tym
edukacja w Niemczech leży w gestii landów, a nie rządu
federalnego. Polska wywiązuje się z zapisów traktatu wobec
mniejszości niemieckiej, zwiększamy środki. Niestety, nie
dostrzegamy symetrii”. W świetle przytaczanych prze mnie wcześniej
(w poprzednim tekście na blogu ) danych o ogromnej dysproporcji na
niekorzyść nauczania języka polskiego w Niemczech, trudno nie było
uznać wyjaśnień niemieckich za wykrętne. Minister Waszczykowski
nie odważył się jednak na publiczne powiedzenie prawdy o tych
danych.
W świetle cytowanych
powyżej jakże jednoznacznych wystąpień prezesa Prawa i
Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego i innych polityków PiS
trudno zrozumieć, dlaczego minister Witold Waszczykowski wciąż
unika publicznego podjęcia postulatu uznania polskiej mniejszości
narodowej w Niemczech, a co najwyżej mówi o jej sprawach tylko w
cztery oczy. Swym
publicznym milczeniem w sprawach mniejszości polskiej w Niemczech
minister W. Waszczykowski łamie wcześniejsze ustalenia prezesa
J.Kaczyńskiego i PiS w tej sprawie ! Jest to kolejne potworne zaniechanie ze strony tego ministra-
nieudacznika!. Moim zdaniem minister Waszczykowski po prostu okłamuje
prezesa PiS J.Kaczyńskiego i premier B. Szydło i całą polską
opinię publiczną, mówiąc o swych wątpliwych dokonaniach w
stosunkach z Niemcami. A antynarodowej opozycji nie przeszkadza, że
stosunki z Niemcami pozostają dalej takie jak przedtem – na naszą
niekorzyść..
Być może w powyższych
sprawach przydałby się apel czołowych postaci polonijnych z
Niemiec do prezydenta Andrzeja
Dudy o pomoc w ich
rozstrzygnięciu. Wiemy przecież jak bardzo obecnemu prezydentowi na
sercu leżą sprawy Polaków za granicą. Wydaje się, że Niemcy,
obok USA, to kraj, gdzie jak najszybciej powinna nastąpić wymiana
ambasadora. Jakże potrzebny byłby w Berlinie nowy dynamiczny
ambasador, który zamiast klajstrowania zabrałby się energicznie
do załatwiania prawdziwie trudnych problemów w stosunkach polsko-
niemieckich. A byłoby sporo dobrych kandydatów na to miejsce. By
wymienić choćby wspominanego już w poprzednim tekście na blogu
profesora Piotra
Małoszewskiego,
tak zaangażowaną w podejmowaniu trudnych spraw w stosunkach z
Niemcami posłankę Dorotę Arciszewską – Mielewczyk, profesora
Zdzisława
Krasnodębskiego,
słynnego rzecznika praw Polaków w Niemczech adwokata Stefana
Hamburę, czy
świetnego obrońcę prawdy o historii w stosunkach
polsko-niemieckich profesora Bogdana
Musiała. Przy tak
zawikłanych sprawach w stosunkach z Niemcami jakże przydałoby się
zrealizowanie postulatu wyrażonego przez mec. Hamburę w czasie
panelu dyskusyjnego w Hybrydach w styczniu 2011 r. Mecenas Hambura
zaproponował tam utworzenie w Polsce odrębnego Instytutu
polsko-niemieckiego, który by na „co dzień zajmował się
monitorowaniem i wzajemnymi stosunkami” i korzystał z
odpowiednich fachowcowi i ekspertyz.
Minister W.Waszczykowski jest żałosnym tchórzem i serwilistą,tak uważam.
OdpowiedzUsuńOkreślenie poczynań tego delikwenta mianem "żałosna nieporadność" choć prawdziwe,to jednak znaczeniowo wtórne. Tak uważam.