Tekstem tym otwieram cykl,
który chciałbym uczynić jednym ze stałych składników mego
blogu. Będzie on zawierał teksty wyrażające mój szczególny
krytycyzm wobec pewnych dziwnych elementów aktualnej sytuacji,,
przede wszystkim aroganckich działań lewaków i lemingów. Nie będę
ukrywał jednak również swego krytycznego, subiektywnego tonu
nawet i wobec budzących moje zdziwienie niektórych zachowań
polityków i publicystów prawicowych. W tym ostatnim przypadku będę
jednak liczył na rzetelne polemiki, oparte na norwidowskiej
zasadzie „różnienia się pięknie”.
Obrońcy Wałęsy ,
kłamiąc, idą w zaparte
Przed kilku
dziesięcioleciami mieliśmy niezwykle twardy komunistyczny beton, z
takimi tuzami jak Kępa, Kociołek, generał Milewski, generał
Baryła czy generał Oliwa. Dziś jednak mamy znów beton, chyba
równie twardy jak tamten, tyle, że spośród dawnej opozycji
laickiej, różnych michnikowców oraz katolewicy. Żadna prawda nie
przebije się przez ich stwardniałe od kłamstw mózgi, nic im już
nie pomoże. Cała czereda kłamców staje w obronie Wałęsy w
strachu przed całkowitym obnażeniem zdrady Okrągłego Stołu.
Przecież teraz widać jak na dłoni, że cała prezydentura Wałęsy,
z jego upartym wspieraniem „lewej nogi”, odbywała się pod
dyktando papierów przechowywanych u Kiszczaka.
Osobiście uważam, że
najważniejsze w całej sprawie nie są wcale rozliczne donosy L,.
Wałęsy z lat 1970-1976, lecz to, jak odbiły się one na skutek
szantażów Kiszczaka na całej jego tak katastrofalnej
prezydenturze. Przecież bez tych szantaży trudno byłoby sobie
wyobrazić całą tak anormalną metamorfozę Wałęsy po 1990 r. To, że były lider antykomunistycznej "Solidarności” w
największym stopniu przyczynił się do całkowitego zahamowania
lustracji i dekomunizacji w Polsce., konsekwentnie wspierając „lewą
nogę”. I to pomimo faktu,. że cały pierwszy akapit swego
prezydenckiego programu wyborczego z 1990 r. poświęcił opisowi
jak to będzie twardo rozliczać niesprawiedliwości PRL-u. Tylko
strachem przed szantażem można wytłumaczyć jakże zajadły upór
Wałęsy w imię umożliwienia Rosjanom pozostania w bazach po
wyjściu wojsk, co zapewniłoby stworzenie tam sieci rosyjskiej
agentury. Jakże znamienne były niedawne stwierdzenia Marka
Markiewicza, pierwszego przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i
Telewizji, powołanego do KRRiT właśnie przez Wałęsę. W
wypowiedzi dla TVP Info 21 lutego 2016 r. Markiewicz przypomniał,
że Wałęsa rozwiązał Sejm akurat na 10 dni przed zakończeniem
prac sejmowej komisji specjalnej, która miała uchwalić
postawienie Kiszczaka i Jaruzelskiego przed sądem za wprowadzenie
stanu wojennego. Jaki jest dowód na to, że wspomniana decyzja o
rozwiązaniu Sejmu przez Wałęsę nie została podjęta w strachu
przed groźbą ujawnienia materiałów z szafy Kiszczaka? Czy to nie
ten paniczny strach przed ujawnieniem teczek z donosami nie stał
się główną inspiracją polityki kundlizmu w stosunkach z
Niemcami, Rosją, USA i Izraelem, prowadzonej przez Wałęsę i tak
wspieranego przez niego innego agenta – ministra spraw
zagranicznych Krzysztofa Skubiszewskiego. Jakże pouczający jest
zapis ze spotkania z Wałęsą w pamiętnikach prezydenta Rosji
Borysa Jelcyna. Prezydent Jelcyn wspominał jak położył przed
Wałęsa na stole wielką stertę dokumentów i powiedział : „Tu
jest wszystko o „Solidarności”. Co stało się dalej Jelcyn
skomentował tylko dwoma słowami „Wałęsa pobladł”. Osobny
temat, to niezwykle szkodliwa rola Wałęsy we wspieraniu
grabiącego Polskę na rzecz Zachodu tak niszczącego Planu Sorosa-
Sachsa – Balcerowicza,.
Dziś prawdziwie jęki
wydaje z siebie Jarosław Wałęsa, by zanegować dawne świństwa
ojca. Wie, że nagle kończy się świat jego kariery, opartej
wyłącznie na nimbie Lecha. Któż zechce go znowu wybrać do
parlamentu po rewelacjach odkrytych w szufladzie Kiszczaka?. Szkoda,
że nie ma zwyczaju odwoływania posłów, bo niedawni wyborcy pewno
polecieliby tłumnie, aby odwołać jegomościa, który przy braku
jakichkolwiek talentów, dostał się nawet do europarlamentu dzięki
zafałszowanej legendzie jego ojca. Wyobrażam sobie jakie smętne
dni przeżywa teraz Andrzej Wajda. Biedaczyna nafałszował się tak
pracowicie, aby wykreować panegiryczny obraz Wałęsy. A tu nagle
wszystko pękło – dzięki Kiszczakowi. Warto byłoby sobie
przypomnieć też nazwisko tego idioty - polityka PO, który
przesądził o nazwaniu lotniska w Gdańsku na cześć Lecha
Wałęsy– za jego życia. Może powinien ponieść personalnie
koszty zmiany tej nazwy, po odkryciu całej prawdy o dokonaniach
Lecha W. Myślę też, że przychodzi najwyższy czas na to, by
postawić zarzuty prokuratorskie takiemu szkodnikowi jak b. szef
IPN-u Leon Kieres, który niegdyś bezprawnie przyznał status
poszkodowanego Lechowi Wałęsie wbrew tylu znanym już wówczas
świadectwo jego donosicielstwa. Kieres dobrze wiedział, że łamie
prawo w tej sprawie. W rozmowie z Marią Sterlingow 26
sierpnia 2005 r. Kieres powiedział na temat swej tak szokującej
decyzji przyznania statusu poszkodowanego L. Wałęsie: „A jeżeli
za Lecha Wałęsę będzie trzeba iść do więzienia, to pójdę. Ja
jestem profesorem prawa; pewnie, że boję się prokuratora i
więzienia, ale dla mnie jest to kwestia wartości”. Słowo się
rzekło, kobyłka u płotu. Zobaczymy jak Kieres zareaguje teraz na
jakże słuszne zarzuty prokuratorskie!
Samego Wałęsę, tak
jak kluczy dzisiaj, próbując rozpaczliwie się bronić i ciągle
zmieniając linię obrony, trudno traktować serio. Przecież ten
człowiek ma na swoim koncie niebywałą ilość ogromnych bzdur, z
których koń by się uśmiał. By przypomnieć choćby jego
wysuniętą we wrześniu 2013 r w rozmowie z rosyjską agencją
prasową ITAR-TASS. propozycję połączenia Polski z Niemcami w
jedno państwo „Europa”. Czy niedawne stwierdzenie Wałęsy, że
jego prezydentura będzie oceniana jako najlepsza w całym
pięćsetleciu Polski! Czy ten człowiek jest normalny? A może mu
już zupełnie wyprały mózg pochlebstwa różnych lizusów.
Waszczykowski,
Schnepf i antypolski szef ukraińskiego IPN-u
Coraz więcej krytyk
budzą działania, czy raczej brak działań ministra W.
Waszczykowskiego. Widoczna jest ogromna dysproporcja między
niepohamowanym gadulstwem tego ministra (łącznie z jego brechtami o
wegetarianach i cyklistach), a ogromną inercją w oczyszczaniu
dyplomatycznej stajni Augiasza. Trzeba powiedzieć wprost
-Waszczykowski kompromituje się coraz bardziej z każdym dalszym
dniem utrzymywania na stanowisku w Waszyngtonie największego
szkodnika Ryszarda Schnepfa, nie mówiąc o licznych innych
ambasadorach- pasożytach. Kamila Baranowska, świetnie podsumowując
bilans dokonań rządu B. Szydło w najnowszym numerze „w Sieci”,
stwierdziła bez ogródek: „Waszczykowski to jeden z najgorzej
ocenianych ministrów- zarówno we własnym obozie, jak i w gronie
komentatorów, a także polityków opozycji (…)”. (Por. K.
Baranowska: Na kogo może liczyć Szydło, „w Sieci” 15 lutego
2016 ).
Szczególnie zaskakuje
totalna bierność ministra W. Waszczykowskiego wobec świeżego
skandalu wywołanego antypolskim zachowaniem szefa ukraińskiego
IPN-u Wołodymyra Wiatrowicza, wielkiego wielbiciela S. Bandery. O
co poszło ? Według „Rzeczpospolitej” z 16 lutego, akurat w tym
dniu miały się odbyć w Starokonstantynowie (obwód chmielnicki na
Ukrainie ) uroczystości upamiętniające dwóch polskich
cichociemnych pochodzących z Wolynia: L. Zub – Zdanowicza i W.
Kopisto. W odsłonięciu tablicy na ich cześć mieli uczestniczyć
m.in.: wiceminister obrony narodowej Bartosz Kownacki i poseł PiS
Michał Dworczyk, przewodniczący sejmowej Komisji Łączności z
Polakami za Granicą. Inicjatorami upamiętnienia polskich żołnierzy
były dwie polskie organizacje: Starokonstantynowski Związek Polaków
i Winnickie Stowarzyszenie Kresowe. Plan uroczystości został
poparty z entuzjazmem przez ukraińskie władze Staroikonstantynowa.
W ostatniej chwili uroczystości zostały jednak zablokowane przez
wspomnianego szefa ukraińskiego IPN-u W. Wiatrowicza,, znanego z
zajadłej wrogości wobec Polaków. Jak pisała "Rzeczpospolita"
Wiatrowicz wymusił na merze odwołanie uroczystości, argumentując,
że Armia Krajowa mordowała Ukraińców. Oburzony zachowaniem
Wiatrowycza mer Starokonstantynowa nazwał go agentem Kremla. Poseł
PiS-u Michał Dworczak, szef sejmowej Komisji Łączności z
Polakami za Granicą skomentował wydarzenie słowami, że szef
ukraińskiego IPN-u od dawna „antagonizuje Polaków i Ukraińców,
co prowadzi do budowy napięcia miedzy oboma krajami”.
Nieprzypadkowo w wydawnictwie edukacyjnym ukraińskiego IPN-u wśród
wrogów Ukrainy” umieszczono „kotwicę” Polski Walczącej obok
swastyki i czerwonej gwiazdy.(Wg. tekstu Gadającego Grzyba:
„Cichociemni” uwierają Ukrainę, „Warszawska Gazeta" 19
lutego 2016 r.). Również ukraińscy historycy uważają, że szef
ukraińskiego IPN prowadzi działania przeciwko Polsce. Ukraiński
historyk Wasyl Rusewicz stwierdził w rozmowie z „Rzeczpospolitą”
16 lutego 2016.: „Wiatrowicz prowadzi walkę przeciwko Polakom. To
jest jasne, wystarczy popatrzeć na to, co robi.. Każde jego
działanie i pomysły są nastawione przeciwko Polsce. Nie uznaje
rzezi na Wołyniu, czystek etnicznych. On chce, aby polityka
historyczna Ukrainy opierała się na kulcie UPA i Stepana Bandery. A
to jest historyczne kłamstwo”.
Polaków spotkał wielki
afront. A co w tej sprawie zrobiło MSZ Waszczykowskiego ?
Absolutnie nic! I jest to kolejnym skandalem po działaniach W.
Wiatrowycza,.
W moim tekście na blogu
z 31 stycznia 2016 r. o dokonaniach i zaniechaniach polskiej
polityki w ostatnim okresie pisałem m.in.: „Chowanie
głowy w piasek przez ministra W. Waszczykowskiego wobec
nieuczciwego podejścia polityków ukraińskich do sprawy
rozliczania ukraińskiego ludobójstwa na Kresach w dobie wojny.
Dość dziwacznie zabrzmiało sformułowanie ministra
Waszczykowskiego: „Wspieramy naszych ukraińskich partnerów (…)
w rozliczaniu trudnych bolesnych kwestii historycznych” . Gdzie
Pan Minister widzi jakąkolwiek skłonność „naszych ukraińskich
partnerów” do „rozliczania trudnych bolesnych kwestii
historycznych”?. A przede wszystkim ludobójstwa popełnionego na
Polakach w czasie wojny na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Jest
akurat odwrotnie. Obecni politycy rządzący na Ukrainie nie tylko
nie rozliczają tych bolesnych spraw, lecz je wybielają kosztem
Polski. Czy mam przypominać rolę szefa ukraińskiego IPN-u
Wołodymyra Wiatrowicza, probanderowskiego historyka, promującego
Banderę jako „Bohatera Ukrainy”. (…)”. Jak widać minister
Waszczykowski dalej nic nie uczy się z uzasadnionych krytyk jego
polityki, wobec Ukrainy, podobnie jak z krytyk jego tak porażającej
bierności w sprawie Schnepfa i innych ambasadorów – szkodników.
Czy rząd nie powinien wyciągnąć z tego wniosków?
Skompromitowany szef
NIK-u zamiast zrezygnować, przyznał sobie wielka nagrodę
W zeszłym roku zarzucono
prezesowi NIK-u Krzysztofowi Kwiatkowskiemu, że wraz z byłym
prezesem klubu PSL Janem Burym mieli ustawiać konkursy i obsadzać
znajomymi stanowiska w NIK-u. Jak pisano na ten temat w
„SuperExpressie” z 18 lutego 2016: „Według katowickiej
prokuratury Kwiatkowski przekroczył swoje uprawnienia, za co grożą
mu 3 lata pozbawienia wolności:”,. Już pod koniec sierpnia 2015
r. prokurator generalny Andrzej Seretem skierował do Sejmu wniosek
katowickiej prokuratury o uchylenie Kwiatkowskiemu. immunitetu
posiadanego jako szef NIK-u. Sam Kwiatkowski wystąpił
w sierpniu 2015 r. do marszałka Sejmu o uchylenie mu immunitetu i
przekazał nadzór nad wszystkimi kontrolami i jednostkami
organizacyjnymi swoim zastępcom. Od tego czasu minęło pół roku,
przyszła nowa władza, a Kwiatkowski dalej jak gdyby nic się nie
stało, pozostaje prezesem NIK-u. Co więcej ostatnio wypłacił
sobie 40 000 tysięcy nagrody, a jego zastępcy dostali jeszcze
więcej, bo po 55-60 tys. zł. (Wg. wspomnianego „SuperExpressu”
z 19 lutego 2016 r.). Czy to wszystko jest normalne?
Jest Pan jednym z niewielu, który mówi jak było, jak jest, jak być powinno i którego lubię czytać. Oby starczyło Panu sił na długo, bo Polska takich ludzi jak Pan właśnie potrzebuje. Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuń