Wczorajsza debata
Parlamentu Europejskiego na temat Polski, sprowokowana żałosnymi
donosami lewackiej i liberalnej opozycji, skończyła się żałosnym
fiaskiem , nie przewidzianym przez jej organizatorów. Polska premier
Beata Szydło wykazała wielką klasę, faktycznie dominując
przebieg debaty. Jak skomentował naczelny redaktor "Faktu” z 20
stycznia 2016 r. Robert Feluś: premier Szydło zaprezentowała swe
wystąpienia „w doskonałym stylu, z fasonem i klas ,bez
debiutanckiej tremy. Szacunek!”. W tymże „Fakcie” publicystka
Magdalena Rubaj stwierdziła, że jeszcze przed końcem debaty
„komentarze są jednoznaczne, gdyby opozycja wiedziała, że tak
się to potoczy, błagałaby władze Unii, by debaty nie
zorganizować”.
Sądy UE nad V.
Orbánem i Węgrami
Czołowy dziennik
węgierski „Magyar Nemzet” zaakcentował w numerze z 20 stycznia
2016, że Węgry stoją murem za Polska i nie zgodzą się na żadne
sankcje wobec nas. Dzieje się tak nie przypadkowo. To Węgry jako
pierwsze podlegały od stycznia 2011
r. kolejnym falom brutalnych
presji UE, chcącej zastopować tam radykalne działania
reformatorskie. Była przy tym istotna różnica. Węgry zaatakowano
dopiero w styczniu 2011 r. po ośmiu miesiącach radykalnych reform.
Polskę natomiast zaatakowano „prewencyjnie” już po dwóch
miesiącach rządu PiS-u ze strachu, aby w kraju kilka razy większym
od Węgier zbytnio nie umocniła się reformatorska „zaraza”.
Ciekawe były
jednoznaczne podobieństwa ataków na Polskę i na Węgry.
Zachodnich inicjatorów najbardziej denerwowało zagrożenie dla
zysków ich koncernów i banków ze strony reformatorskich nowych
rządów Polski i Węgier. Faryzejsko wybrali jednak zupełnie inne
pole nagonki na nasze oba kraje, podnosząc alarm z powodu z
rzekomego zagrożenia praw człowieczych i demokracji. I tak głównym
celem ataków na Polskę stały się zmiany w mediach i zmiana roli
Trybunału Konstytucyjnego. Węgry zaatakowano natomiast nie za
błyskawicznie wprowadzony tam bardzo ostry podatek bankowy, lecz pod
pretekstem rzekomych niedemokratycznych ustaleń w nowej ustawie
medialnej i w nowej konstytucji węgierskiej. Zachodni pseudo
„obrońcy demokracji” przed Orbánem jakoś dziwnie milczeli o
jaskrawym łamaniu demokracji za poprzednich rządów
postkomunistycznych, w tym o brutalnym pacyfikowaniu antyrządowych
manifestacji antyrządowych na Węgrzech z pomocą kul gumowych, o
niebywałej skali rozkradania kraju przed 2010 r., fałszowaniu
statystyk gospodarczych. Z gruntu podobnie było w Polsce, której
obecny rząd Unia oskarża dziś o rzekome „łamanie demokracji”
. Profesor Grzegorz Kucharczyk zapytywał w „Naszym Dzienniku:” z
20 stycznia 2016 r.:: „Gdzie byli zatroskani komisarze- nadzorcy,
gdy pod rządami Po służby specjalne w świetle kamer robiły nalot
na redakcje tygodnika zamieszczającego niewygodne dla ówczesnego
rządu artykuły? Dlaczego nikt w KE nie wyrażał zaniepokojenia
lawinowym wzrostem podsłuchów za rządów PO i przeforsowaną
przez tę partię ustawę radykalnie ograniczającą dostęp
obywateli do informacji publicznej?”. Ciekawe, że wśród
najostrzejszych inkwizytorów z UE, atakujących Polskę i Węgry „
dziwnym trafem” znaleźli się podobni nienawistnicy
–recydywiści. Myślę tu przede wszystkim o skrajne brutalnym
przewodniczącym Parlamentu Europejskiego Martinie Schulzu, już
dawno temu nazwanym kapo przez S. Berlusconiego. Polityk włoski był
bowiem nie tylko skrajnym erotomanem (słynne bunga-bunga), ale
odznaczał się trafnym osadem politycznym Przypomnijmy, że
jadowicie, po chamsku, atakujący Węgry i Polskę Schulz jest
człowiekiem niedokształconym, bez matury, przez wiele lat
cierpiącym na przewlekły alkoholizm. Inny z polityków unijnych,
szczególnie nienawistnie atakujący Polskę, „liberał”, b.
premier Belgii Guy Verhofstadt, kilka lat temu „wsławił się”
kłamliwymi, niewybrednymi atakami na Węgry w czasie debaty w
Parlamencie Europejskim w styczniu 2012 r.
Węgry nie ugięły się
wobec brutalnych nacisków UE, w ogromnej większości odrzucając
sugestie zmian narzucanych przez Unię. Bezczelnie skłamał więc
b. wiceminister spraw zagranicznych z PO Rafał Trzaskowski,
twierdząc w „SuperExpressie” z 20 stycznia 2016 r. jakoby Orbán
„wycofał się we wskazanych (przez UE) polach”. Węgry nie
wycofały się ani z kształtu nowej Konstytucji, tak piętnowanego
przez koryfeuszy UE, ani z radykalnej ustawy prasowej, ani z tak
ostrego podatku bankowego. Tylko w jednej sprawie były zmuszone do
ustąpienia – z ograniczenia wieku sędziów z 70 do 62 lat.
Jak brutalne naciski UE
rozczarowały do Unii Węgrów i V. Orbána
Lider Europejskich
Konserwatystów brytyjski europoseł Syed Kamail ostrzegł w czasie
debaty w PE :Wskazywanie palcem na polski rząd zostanie źle
odebrane przez obywateli i w przyszłości mogą oni stać się
eurosceptyczni”. Spostrzeżenie to ma podstawę w faktach –
skutkach kilkuletniej unijnej nagonki na Węgry. Spowodowały one bardzo mocną zmianę
w duchu krytycznym w stosunku do Unii ze strony premiera Orbána i zdecydowanej większości Węgrów, dziś
coraz bardziej rozgoryczonych zachowaniem UE. Opisuję to szerzej w
mojej książce "Węgierska droga do zwycięstwa” Warszawa 2015,
tom II,ss.88-89).
Presje i intrygi
luminarzy UE nie doprowadziły do obalenia rządu V. Orbána.
Bardzo wpłynęły one jednak na odczarowanie obrazu UE u
węgierskiego premiera i do jego nasilającego się krytycyzmu wobec
Unii. Wymownie ilustrują tę ewolucję przykłady wypowiedzi Orbána
z lat 2010 -2012 , przytoczone przez kilku analityków węgierskich
Andrása Biró Nagya, Tamása Borosa i Arona Vargę. Początkowo V.
Orbán miał bardzo wiele złudzeń wobec Unii. Jeszcze 2 grudnia
2010 r. premier Orbán powiedział w parlamencie: "wszędzie
będę wypowiadać się za silnymi ideałami europejskimi i spróbuję
- według moich możliwości - jak najbardziej przybliżać piękno
myśli europejskiej dla wyborców ".(Cyt. za A. Biró Nagy,
T.Boros, A., Varga : "Euroskeptizmus Magyarországon"
(Eurosceptycyzm na Węgrzech), analiza przygotowana dla Fundacji
Eberta , Budapeszt, czerwiec 2012 r.,s.31). 7 stycznia 2011 r. Orbán
określił jako "historyczny sukces" uzyskanie przez Węgry
członkostwa w UE. (.Por. tamże, s.31 ). 19 stycznia 2011 r. Orbán
powiedział na plenarnej sesji Parlamentu Europejskiego, że "silna
Unia Europejska jest warunkiem sukcesu Węgier ". (.Tamże, s.
32)
Ataki unijnych
prominentów na Węgry dość szybko "zaowocowały" zmianą
ocen Orbána wobec UE na dużo bardziej krytyczne i sceptyczne.
Zauważono to we francuskim "Le Monde" z 16 października
2010 r. Z jednej strony przypomniano jak mocno agitował Orbán za
wejściem do UE w 2004 r. Z drugiej strony zauważono nowe zjawisko z
jesieni 2010 r.- to, że "w czasie przemówień Orbána
wszędzie można widzieć wyłącznie węgierskie flagi narodowe,
podczas gdy zupełnie zniknęły europejskie flagi, tak ochoczo
wywieszane przez oficjeli z poprzedniej koalicji.. Już podczas
przemówienia na manifestacji z okazji święta narodowego Węgier
w dniu 15 marca 2011 r. Orbán powiedział : "Wierni
naszej przysiędze nie mogliśmy ścierpieć w 1848 roku tego, żeby
nam dyktowano z Wiednia. Nie znieśliśmy też w 1956 r. i w 1990 r.,
żeby nam dyktowano z Moskwy. Teraz też nie pozwolimy, aby z
Brukseli, czy skądkolwiek ktokolwiek coś nam dyktował. Od nikogo
nie zniesiemy więc pouczeń (podkr.-
JRN )
i od każdego oczekujemy, że będzie odnosić się do Węgier i
Węgrów z odpowiednim szacunkiem".(Tamże, s.31). W kwietniu
2011 r. Orbán powiedział w parlamencie, że
„nie wierzy w
Unię Europejską, tylko w Węgry"
(Tamże, s.31). W
przemówieniu na uroczystościach z okazji święta narodowego Węgier
w dniu 15 marca 2012 r. Orbán porównał gospodarczą "walkę
wolnościową" (szabadságharc) wobec Unii z rewolucją 1848 r.
przeciw Habsburgom, mówiąc; "polityczny
i intelektualny program 1848 roku głosił: "nie będziemy
kolonią ! Program i życzenia Węgrów w 2012 roku również brzmią:
nie będziemy kolonią!
". (Podkr.- JRN) (.Tamże, s. 31).
W kwietniu 2012 r. w
programie radiowym Orbán wyraził rozczarowanie z tego powodu, że
Unia "nie może sobie poradzić z historycznym wyzwaniem"
, a "odnowa w niej jest zbyt powolna". (11.Tamże, s. 31).
W 2012 r. w interview dla miejskiej telewizji w Eger Orbán
zaakcentował swą europejskość, równocześnie jednak wyraził swą
osobistą niechęć do UE z powodu zachowania brukselskich
biurokratów. Powiedział dosłownie: "Jest
bardzo wiele osób oddanych ideom europejskim, taka jest większość
mieszkańców Węgier. To jednak, co doświadczamy, to zachowanie,
ten sposób traktowania, ten obraźliwy, lekceważący ton, w jakim
mówią z nami i o nas, na pewno nie czyni z nas przyjaciół Unii
Europejskiej, lecz raczej zmienia w jej nieprzyjaciół".
(Podkr.- JRN. Tamże, s.31). W kolejnej wypowiedzi z 2012 r.
premier Orbán stwierdził: "Unia powoli staje się taka jak
alkohol: inspiruje do wielkich rzeczy i przeszkadza w ich
osiągnięciu". W innym wystąpieniu z 2012 r. Orbán
stwierdził, że "nikt nie będzie mógł ograniczyć
suwerenności gospodarczej Węgier i jest to główna zasada stojąca
u podstaw filozofii rządu". (Cyt. za : W. Gadomski: Jak Viktor
Orbán kupuje zaufanie Węgrów, "Gazeta Wyborcza" z 19
września 2013 ).
Odwołać E.
Bieńkowską !
Nota bene, mam nadzieję,
że obecne tak krzywdzące i utrzymane w duchu imperialnym naciski
UE na Polskę (choćby brutalne napaści M. Schulza) zaowocują
zaostrzeniem stosunku rządu PiS-u wobec luminarzy Unii, którzy
pozwalają sobie na zbyt wiele wobec suwerennych państw. Niech
luminarze ci raczej skupią się na wypiciu piwa, które sami
nawarzyli. Vide podana dziś najnowsza informacja o kolejnym wybryku
zwyrodniałych imigrantów na 13 –letniej dziewczynce w Berlinie.
(Por. tekst: Horda uchodźców 30 godzin gwałciła dziewczynkę,
„SuperExpress” z 20 stycznia 2016 r.). Zachęcałbym, by wzorem
Orbána PiS zaostrzył ton polemiki wobec tych polityków
„Nowoczesnej” i PO, którzy popierają skierowaną przeciw
Polsce akcję w Parlamencie Europejskim. Przecież to jawna nowa
Targowica! Warto również otwarcie zastanowić się nad niegodnym
zachowaniem komisarz UE Elżbiety Bieńkowskiej, która nie
sprzeciwiła się narzuceniu przez Komisję Europejską
procedury sprawdzania
praworządności na Polskę. W ten sposób zachowała się
bardzo nielojalnie wobec Polski, która jak widać źle
reprezentuje..16 stycznia 2016 wicemarszałek Sejmu Stanisław
Tyszka. ostro skrytykował na antenie radiowej Trójki
postępowanie Bieńkowskiej. Myślę,
że Polska powinna wystąpić jak najszybciej z inicjatywa odwołania
Bieńkowskiej ze stanowiska w UE,
co świeżo postulował politolog dr hab.. Piotr Wawrzyk w tekście
:Polska ma prawo wystąpić o zmianę komisarza, publikowanym w
„Gazecie Polskiej” z 20 stycznia 2016 r.
Targowiczanie (Bieńkowska, Petru z swą bandą, PO-Schetyna i paru innych kowali
OdpowiedzUsuńpowinni być napiętnowani publicznie , a i proces o zdradę państwa polskiego też miałby twarde dowody. Gloryfikatorzy ukraińskich OUN-UPowców z "prawego sektora"
negujący ludobójstwo na Polakach i popierający a wręcz faszyzujacy wśrod polskich "polityków" i "dziennikarzy" to również materiał do napietnowania.