Debata o Polsce w
Strasburgu wręcz niespodziewanie zakończyła się wielkim sukcesem
Polski, tym większym, gdy zważymy na zdecydowaną przewagę
lewaków, liberałów, Zielonych, etc. w Parlamencie Europejskim.
Stało się tak dzięki doskonałym przygotowaniom do debaty ze
strony rządu PiS-u, świetnym trzem wystąpieniom premier Beaty
Szydło i cennym wystąpieniom polskich posłów na czele z prof.
Ryszardem Legutko. Wielkie znaczenie miał również fakt, że Polska
zyskała silną obronę ze strony licznych konserwatywnych
europosłów zagranicznych, sprzeciwiających się próbom lewicowej
uniformizacji Unii Europejskiej,. Dość przypomnieć choćby
świetne wystąpienia europosłów Petra Mecha, Aymerica Chauprade,
Andrew Lewera i Hansa – Olafa Henekela.
Nader ważna „lekcja
węgierska”
Moglibyśmy
w związku z tym odtrąbić bardzo wielki sukces, gdyby nie zabrakło
przed debatą u nas w kraju czegoś bardzo ważnego – wielkiej
masowej manifestacji patriotycznej pod hasłem „Odczepcie się od
Polski!” Był przecież pod tym względem bardzo pouczający
przykład Węgier ze stycznia 2012 roku. Przypomnijmy tu parę
faktów. W styczniu 2012 roku zorganizowano wielką próbę nagonki
na węgierskie reformy w Parlamencie Europejskim. Nie powiodła się
ona, tak jak chcieli organizatorzy, głównie ze względu na
płomienne wystąpienia premiera Viktora Orbána i bardzo silne
wsparcie udzielone mu przez europosłów z europejskiej prawicy.
Szczególnie wielkie znaczenie miało przy tym zorganizowanie 21
stycznia 2012 r. w Budapeszcie ogromnej manifestacji poparcia dla
rządu Orbána. Ponad 400 tysięcy Węgrów (porównawczo tak jak
milion 600 tysięcy w Polsce w proporcji do ludności obu krajów)
wyszło na ulice w tzw. pierwszym Béke menet (Marszu Pokoju ), aby
zademonstrować swe wsparcie dla rządu Orbána. Manifestacja była
bardzo burzliwa i gniewna. Manifestanci skandowali: „Nie będziemy
kolonią!” i „Unia Europejska równa się Związek Sowiecki”!
Wyjątkowo wielka skala manifestacji była najlepszym testem
popularności rządu Orbána i zarazem bardzo ważnym sygnałem dla
czołowych kręgów politycznych Europy Zachodniej. W tym czasie
przygotowywano bowiem działania dla obalenia rządu Orbána przez
bardzo ostrą akcję z Zachodu na rzecz załamania gospodarczego
Węgier, począwszy od doprowadzenia do upadku forinta,. Działania
te były planowane przez kilka miesięcy ze strony grupy
amerykańskich finansistów na czele z George Sorosem, władze
Międzynarodowego Funduszu Walutowego i szeregu czołowych komisarzy
Unii Europejskiej. Na szczęście wiadomość o tych wrogich
działaniach wobec Węgier, później opisanych w paru węgierskich
bestsellerach, przeniknęła do otoczenia premiera Węgier.
Najlepszym sposobem na zapobieżenie ich realizacji okazała się
wspomniana ogromna manifestacja
z 21 stycznia 2012 r. Pokazując ogromną popularność premiera
Węgier wyraźnie ostudziła jego przeciwników z Zachodu.
Sam
Orbán wspominał już trzy miesiące później – w kwietniu 2012
r. - w wywiadzie udzielonym swemu przyjacielowi i zarazem jednemu z
najwybitniejszych węgierskich publicystów Zsoltowi Bayerowi: „(…) wtedy rzeczywiście utworzyła się przeciw Węgrom ofensywa(…) To prawda, że jeśli nie byłoby Marszu Pokoju (…) jeśli
kilkuset tysięcy Węgrów nie wyszłoby, żeby pokazać, że ze
swej strony i niezależnie od kryzysu w Europie są za tym, żeby
sprawy w kraju rozstrzygały się demokratycznie, to jest zgodnie z
ich wolą, wtedy możliwe, że nie udałoby się nam przeżyć
tego okresu”.( Podkr.-JRN). (Na
temat utajonych działań zachodnich prominentów przeciw Węgrom na
przełomie 2011 i 2012 roku oraz manifestacji z 21 stycznia 2012 r.
por. szerzej w mojej książce „Węgierska droga do zwycięstwa",
Warszawa 2015, tom II, ss.155-158).
Naprawić zaniedbania i
zmobilizować patriotów!
Wygląda na to, że
słabiutkie liczebnie lewackie Komitety Obrony Demokracji dużo
lepiej od PiS-u przestudiowały „węgierską lekcję”, starając
się tłumnie wychodzić na ulice także tuż przed debatą w
Strasburgu. I osiągnęły duży efekt. Przypomnijmy, że jeden z
unijnych prominentów, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej
Frans Timmermans powołał się w czasie debaty na tłumy
manifestujące w Polsce za opozycją. Po co dopuszczono do takiej
sytuacji, zaniedbując odpowiednie działania ze strony sił
patriotycznych ? Dlaczego w Polsce teraz w styczniu 2016 r. zabrakło
- na wzór węgierski- wielkiej paruset tysięcznej manifestacji
wspierającej rząd? Nie wiem, nie rozumiem!
Przypomnę, że 11
grudnia 2015 r. apelowałem już w tytule na tym blogu: „Patrioci
muszą opanować ulice”. Jakże aktualny był ten apel właśnie
teraz, w styczniu, tuż przed debatą o Polsce. Nie jest za późno
na poprawienie popełnionego błędu w sytuacji, gdy wciąż się
rozważa dalszą dyskusję o Polsce w Parlamencie Europejskim. Co
więcej nawet wysuwane są projekty, aby zdyscyplinować również
Węgry przez ostre działania wobec nich, vide nikczemny wręcz apel
europoseł Róży Thun w tej sprawie. Trzeba jak najszybciej
doprowadzić do pełnej mobilizacji sił patriotycznych i masowego
wyjścia setek tysięcy manifestantów na ulice Warszawy z
potępieniem wszelkiej ingerencji obcej w sprawy Polski, a także
współczesnych polskich targowiczan.
Pan Profesor Nowak ma 100% rację.Tak należy zrobić,jak podpowiada.
OdpowiedzUsuńSzanowny Panie. Mam zupełnie inne zdanie. Jeśli naprzeciw siebie staną KOD-owcy i Narodowcy, to bardzo prosto "ktoś" będzie mógł zrobić jakiś krwawy incydent, w który wmanewrują Narodowców i wtedy dopiero będzie majdan na wzór ukraińskiego. Proszę pamiętać, że obowiązuje u nas jeszcze słynna ustawa 1066. Co się tyczy Węgrów, to TAM od 2006 r. na apel Prymasa Węgier przez cztery lata Naród modlił się za swoją ojczyznę na różańcu (w czwartym roku już 10 % Węgrów - 2 mln osób). To Matka Boża im pomogła, to dlatego 11.04.2010 r. partie chrześcijańskie zostały wybrane i rozpoczęła się odnowa moralna narodu. U nas niestety krucjata różańcowa, zwołana oddolnie przez świeckich, ma jedynie niewiele ponad 122 tys. członków, nieliczni biskupi się wpisują, ani Prymas ani Episkopat nie próbują zachęcać wiernych to tej modlitwy. Nawet nie organizują jakichś modlitw za Ojczyznę, czy Mszy Św. - choćby z okazji 1050 - lecia Chrztu Polski. Oni tylko zamierzają sympozja urządzać. Tak np. z okazji 1000 - lecia Chrztu Polski Sługa Boży Prymas Wyszyński zorganizował 9 - letnią ogólnopolską Nowennę.
OdpowiedzUsuńW tej kwestii podzielam zarówno zdanie Autora i J. Jakackiego, że dobrze by było dać taki odpór, ale też zastanawiam się nad opinią "Anonimowego" poniżej pod tekstem o lisach i lisiczkach, że naród nie widzi potrzeby takich demonstracji. Powodów może być wiele: mamy stabilną większość w Sejmie i Senacie, dobrą współpracę z Prezydentem, coraz bardziej doprecyzowane i zdecydowane zmiany, akceptowane przez zdecydowaną większość narodu i także przez społeczność międzynarodową. Pokrzykiwania tracących wpływy frustratów nie robią na większości ludzi większego wrażenia już po częściowym zrealizowaniu podnoszonej tutaj sprawy uporządkowania mediów publicznych oraz coraz wyraźniejszego zarysowania powszechnie oczekiwanych reform.
OdpowiedzUsuńStawiam pod rozwagę taką myśl: czy w kontekście wypowiedzi Pani Premier w PE organizując masowe kontrmanifestacje nie uznamy, że GW i tzw. KOD są warci naszej polemiki?