Jak
prowokator J.T. Gross odsłonił się do
końca
Jan Tomasz Gross, najzajadlejszy oszczerca
Polaków, od wielu lat był skrajnie wysławiany przez dużą część tak zwanych „elit” polskich. To ich głosom, ich
popularyzacji zawdzięczał urośnięcie na Zachodzie do rangi mniemanego największego
„autorytetu” w sprawach polsko-żydowskich. Wynikły stąd niewymierne wręcz
szkody dla Polski. Przypomnijmy choć
kilku z tych chwalców Grossa, jako
jaskrawych przypadków współczesnej „hańby
domowej”. Prym w panegirycznym
popularyzowaniu Grossa odegrała jak zwykle niezastąpiona w tym względzie
„Gazeta Wyborcza”. Jej naczelny Adam
Michnik „popisał się” szczególnie
wyszukaną pochwałą Grossa „na eksport” – w Niemczech, wysławiając go jako kontynuatora
A. Mickiewicza i J. Słowackiego w demaskowaniu polskich kłamstw. W
przedmowie do niemieckiego wydania „Sąsiadów” Michnik napisał o Grossie m.in.:
„Jego odwaga stawia go w jednym szeregu z Karlem Jaspersem, Thomasem Mannem,
Günterem Grassem i Hannah Arendt. Wpisuje się on w długi szereg znakomitych
polskich intelektualistów, sięgający od Mickiewicza i Słowackiego do
Gombrowicza i Miłosza, którzy odsłaniają zakłamanie i powierzchowność panujące
w obszernych częściach polskiej kultury narodowej”.
Inni chwalcy J.T.Grossa
Socjolog,
dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego Paweł Śpiewak pisał o Grossie z
wyrazami najwyższej ekstazy: „Gross był moim przewodnikiem, mistrzem stylu
pisania i interpretowania dziejów.”, (Cyt. za:bibuła. com.7 kwietnia 2012.)
Monika Olejnik niejednokrotnie popularyzowała
Grossa w swych audycjach, z typową
dla niej „pasją” występując przeciw jego krytykom.
Szczególne szkody Polsce przyniosła przez
swe popularyzowanie Grossa niegdyś katolicka oficyna wydawnicza´”Znak”,
wydając dwie kolejne jego paszkwilanckie
antypolskie ksiązki „Strach” i „Złote
żniwa”. Tym mocniej uwiarygodniało to książki Grossa na Zachodzie, że autor
mógł powoływać się na to, że jego ksiązki wydaje w Polsce „katolicka oficyna”.
Ciekawe, że nawet dyrektor „Znaku” Danuta Skóra” przyznała na konferencji
prasowej, że „Złote żniwa” są książką „tendencyjną”. Sam prezes „Znaku” Henryk
Woźniakowski publicznie stwierdził jednak na konferencji prasowej: „Książka
Grossów, którą wydajemy i której autorzy idą śladem badań prowadzonych głównie
w Centrum Badań nad Zagładą Żydów, rzuca wyzwanie naszej pamięci zbiorowej,
naszej chęci zapomnienia (…) Książka ta domaga się sprawiedliwości dla tych,
którzy byli pierwszymi i największymi ofiarami Zagłady(…)„Ambicją tej książki jest wprowadzenie tych
okrutnych, często trudnych faktów do świadomości publicznej, wyprowadzenie ich
z pracowni badawczych historyków”.
„Katolickiemu” wydawcy H. Woźniakowskiemu wyraźne nie przeszkadzało natomiast,
że „Złote żniwa” Grossa szkalowały Kościół katolicki, w tym personalnie
arcybiskupa, a później kardynała Adama Sapiehę, który był protektorem „Znaku” w
początku jego istnienia. (Por. uwagi w mojej książce: „Fałsze i przemilczenia
Grossa”, Warszawa 2011,ss.37-39). Wielokrotnie chwalono Grossa na łamach
‘Tygodnika Powszechnego”. Sam naczelny
tego tygodnika ks. Adam Boniecki stwierdził w 2011 r. m.in.: „Powinniśmy
być wdzięczni Grossowi za spowodowanie dyskusji.(…) Chwała Grossowi za to, że
stymuluje szukanie poważnej odpowiedzi”.
Dodajmy do tej galerii postaci chwalących Grossa jeszcze Jerzego Urbana, który w „Nie” ,nr 5
z 2008 r., pisał: „Gross (…) dobrze służy interesom współczesnej Polski.
On bowiem miażdży ideowo-moralne fundamenty polskiego nacjonalizmu, mesjanizmu,
megalomanii, czyli podstaw polityki historycznej”.
- Brak tu miejsca na wyliczanie różnych innych chwalców Grossa (m.in. prof. A. Friszke, prof. M. Kuli i in). Prawdziwie szokująca była ich ilość, zwłaszcza wśród „poprawnych politycznie” dziennikarzy, mających jeden wielki atut - żadnego pojęcia o historii. Dr Piotr Gontarczyk pisał w „Życiu” z 9 lipca 2001 r.: „Mimo krytycznych opinii historyków, książka Grossa spotkała się z owacyjnym przyjęciem mediów. Ze zbrodni w Jedwabnem uczyniono temat dnia, otaczając całe wydarzenie mistyczną historiozofią. Z autora Sąsiadów zrobiono proroka, który, dzięki swemu nowatorskiemu spojrzeniu i wybitnym kwalifikacjom, dokonał prawdziwie epokowego odkrycia. Próby naukowej weryfikacji tez postawionych w jego książce traktowano jak coś wręcz nieprzyzwoitego, niemal świętokradztwo”. Niedawno Filip Meches nazwał w „Rzeczypospolitej” Grossa „pieszczochem polskich środowisk liberalnych”.
Dzięki poparciu lewackich i liberalnych salonów w
Polsce Gross tym łatwiej mógł stać się czołowym oskarżycielem Polaków w
świecie, a zarazem wybielaczem roli Niemców. Jak pisał nasz autentyczny żydowski przyjaciel profesor Norman
Finkelstein: „Z błogosławieństwem
Grossa, „Sąsiedzi” stali się kolejnym orężem „przedsiębiorstwa holocaust w jego dążeniu do ograbienia
Polski”. (Podkr. –JRN). (Cyt. za: N. Finkelstein: „Przedsiębiorstwo
holocaust”, Warszawa 2001, s.198).
J.T. Gross: „Polacy zabili więcej Żydów niż Niemców
Przekonany o absolutnej bezkarności swych
antypolskich oszczerstw Gross posunął się do szczególnie obrzydliwej potwarzy
antypolskiej na łamach niemieckiego dziennika :”Die Welt” w dniu 13 września
2015 r., pisząc m.in., iż: „Ohydne oblicze Polaków pochodzi jeszcze z czasów
nazistowskich”. „że Polacy w czasie II wojny światowej "zabili więcej
Żydów niż Niemców". Zaraz potem dodał, że Polacy w czasie II wojny
światowej "faktycznie zabili więcej Żydów niż Niemców”. Aby jeszcze
bardziej przypochlebić się Niemcom Gross dodał skrajnie kłamliwe stwierdzenie,
że „tuż po wojnie około ćwierć miliona Żydów,
którzy wrócili do swoich dawnych ojczyzn (Polski, Węgier, Słowacji i Rumunii),
znów z nich uciekło przed pogromami i antysemityzmem - tym razem do Niemiec”. W
rzeczywistości paruset tysięczna rzesza Żydów emigrowała z Polski wcale nie do
Niemiec, lecz do Izraela..
. Plugawe
oszczerstwa J.T. Grossa wywołały szereg ostrych reakcji znanych autorów, m.in.
naczelnego redaktora „Do Rzeczy” Pawła Lisickiego, prof. Jana Żaryna, Tadeusza Płużańskiego, Reduty
Dobrego Imienia, protest rzecznika MSZ i setek internautów. To wszystko jest i
tak za mało w stosunku do niebywale
podłego tekstu Grossa zamieszczonego w
niemieckim dzienniku. Przytoczę
tu kilka szczególnie interesujących stwierdzeń red. :P. Lisickiego:´”Pomysł, żeby w debacie
na temat uchodźców używać pałki antysemityzmu i walić nią po głowach Polaków,
Węgrów czy Czechów tylko dlatego, że nie dość entuzjastycznie zareagowali na wizję
napływu setek tysięcy uchodźców muzułmańskich to coś absolutnie
niewiarygodnego. A to właśnie zrobił Gross. Zemścił się na mieszkańcach Europy
Środkowej i wykorzystał w tym celu najbardziej obrzydliwą broń – pomówienie o
współpracę w Holokauście.(…) Twierdzić, że Polacy zamordowali więcej Żydów niż
Niemców to w nikczemny sposób opluwać pamięć tak polskich żołnierzy walczących
z Niemcami jak i tych tysięcy, które, ryzykując życie, pomagały Żydom.(…)
Czekam jeszcze kiedy Gross ustali, że hitlerowskie ostateczne rozwiązanie było
humanitarną próbą ratowania Żydów przed Polakami. Albo kiedy ogłosi, że to
Polacy byli prekursorami Holokaustu, Hitler zaś jedynie niechętnie i z oporami
realizował polski plan Zagłady”. :
Czy Michnik i Śpiewak przeproszą za swe wychwalenie Grossa?
Czy Michnik i Śpiewak przeproszą za swe wychwalenie Grossa?
Tym razem
Gross maksymalne przeholował, wywołując odcięcie się od niego nawet paru
najbardziej skrajnych tropicieli
„polskiego antysemityzmu”. Dość wymowna pod tym względem była rozmowa Moniki Olejnik z Aleksandrem Smolarem w Radiu
Zet 14 września 2015 r. Wytrwała
obrończyni Grossa przez lata M. Olejnik przyznała, że „Gross zhańbił się”. oraz, że obrzydliwe było, że Gross mówił to wszystko
dla niemieckiej gazety” A Smolar z kolei
przyznał, że artykuł Grossa jest
„nieodpowiedzialny”, ”prymitywny” i „obrzydliwy”. Szkoda jednak, że nawet teraz
Olejnik nie przeprosiła Polaków
za tylokrotne reklamowanie śmiertelnego wroga Polski Grossa w swoich audycjach.
15 września . nawet Bartosz T. Wieliński, przedstawiciel „Gazety Wyborczej”,
tak długo panegirycznie wychwalającej Grossa, przyznał, iż słowa Grossa w tekście
dla „Die Welt” to „jątrzący nonsens”. Ciekaw
jestem, czy zdobędzie się na napiętnowanie Grossa jego największy i
najszkodliwszy chwalca w Polsce Ada Michnik? Czy przeprosi Polaków za swe
publikowane w Niemczech przyrównywania Grossa do Mickiewicza i Słowackiego? Czy
przeproszą Polaków za swe pochlebne
dyrdymały o Grossie P. Śpiewak, ks. A. Boniecki i H. Woźniakowski? Czy zdobędą
się na potępienie Grossa tacy tropiciele „polskiego antysemityzmu” jak D. Warszawski, T. Lis czy A. Holland? Czy zabiorą głos, piętnując
paszkwil Grossa przedstawiciele środowisk żydowskich w Polsce oraz Szewach
Weiss, etc.etc. Będzie to prawdziwie dobry sprawdzian! Najwyższy czas, by
prymitywni chwalcy Grossa z przeszłości przybrali włosiennice ! Czas przypomnieć tych wszystkich „pożytecznych idiotów”
i szkodników, którzy wybielali Grossa i
torowali mu drogę w Polsce.
Tylko nieliczni bili na alarm!
Dziś wreszcie po tekście Grossa w „Die Welt” wyszła na
jaw cała prawda o zwierzęcym antypolonizmie Grossa. Dzięki jego
samokompromitacji! Nie musielibyśmy czekać kilkunastu lat na jego
zdemaskowanie, gdyby dużo więcej historyków i publicystów na czas zabrało głos
od razu po publikacji „Sasiadów” w 200)
roku. Ukróciłoby to natychmiast popisy antypolskiego hochsztaplera..
Niestety spośród historyków zabrali głos
tylko nieliczni, bo coś z odwagą cywilną u naszych naukowców nie jest
najlepiej. Osobiście z tych naukowców, co zabierali głos pamiętam Ks. W.
Chrostowskiego, prof. T. Strzembosza, dr.W.Gontarczyka, prof. J.Żaryna, prof.
I.C. Pogonowskiego ( z Polonii ), Prof. J,.Radzilowskiego i R. Tyndorfa z
Polonii, warszawskiego korespondenta
prasy polonijnej R. Strybela, prof. R. C. Lukasa z USA, prof. B.Musiała,
prof.T. Szarotę, prof. A. Nowaka, prof. B. Wolniewicza,dr D.Kacnelson prof.
S.Radonia, prof.W.Wysockiego, prof. K. Kawalca, prof. R. Brodę, prof.
T.Marczaka, prof. Z. Żmigrodzkiego, prof. M.K.Dziewanowskiego z Polonii o. prof.
J.Zbudniewka, prof. R.A. Dybczyńskiego, o. prof. Z. Jabłońskiego, A.Zambrowskiego.
Proszę o ewentualne uzupełnienie tej listy. Było tych naukowców o wiele za mało,
co nie może jednak usprawiedliwić głosu
samochwała zza Oceanu M. Chodakiewicza. Kilka lat temu napisał on na łamach „Najwyższego Czasu”, że po ukazaniu
się „Sąsiadów” wszyscy w Polsce bali się zabrać głos, i tylko on jedyny z USA
pospieszył z krytyką.!
Godne
przypomnienia sprawy
Ze względu na upowszechniane wielu
nieprawdziwych sądów w kontekście Grossa
pozwolę sobie na kilka sprostowań
faktów oraz przypomnień zbyt mało znanych, a ważnych spraw. Po pierwsze absolutna bzdurą jest
pisanie o Grossie „polski
historyk”. Nie jest on ani
historykiem, ani Polakiem. J,.T.Gross studiował fizykę, a potem obronił doktorat z socjologii. Nie studiując
nigdy historii nie ma zielonego pojęcia o
tym jak należy weryfikować źródła historyczne, etc. Jeden z czołowych
badaczy historii drugiej wojny światowej prof. Tomasz Szarota powiedział w
wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego 28m kwietnia 2002 r. : „Gross… nie ma fachowego przygotowania do napisania pracy
historycznej, spełniającej wymagania warsztatowe tej dyscypliny. On jest
socjologiem i nigdy nie nauczył się warsztatu historyka: poszukiwania źródeł,
ich oceny. Tymczasem nasze, tzn. historyków zarzuty i uwagi krytyczne, odczytuje
jako przejaw zakorzenionego w Polakach antysemityzmu”. Aby lepiej spełniać
swoje zadanie w sferze wymuszenia
ogromnego haraczu dla Żydów na Polsce, Gross w ostatnich parunastu latach nagle
niespodziewanie zaczął występować jako Polak, pokornie samobiczujący swój naród
za rzekome „polskie zbrodnie”. A
przecież jeszcze na początku lat 90-tych tenże Gross publicznie wciąż akcentował
swą narodowość żydowską. Np. w maju 1990 r. Gross był sygnatariuszem deklaracji „grupy żydowskich intelektualistów
z 9 krajów”- tzw. Deklaracji z Yarnton.
(Por. tekst tej deklaracji i listę jej sygnatariuszy z Grossem na 4 miejscu –
J.R. Nowak: „Sto kłamstw J.T.Grossa”, Warszawa 2001,s.299). Ciekawe, ile
jeszcze razy Gross będzie zmieniał swą narodowość w zależności od potrzeby
chwili? Był Żydem, teraz jest Polakiem, potem będzie Eskimosem, Japończykiem,
etc.etc.
Naukowcy, czytający hochsztaplerskie paszkwile J. T. Grossa niejednokrotnie zwracali uwagę
na jego wręcz nachalną skłonność do
kłamstw. Były współprzewodniczący Rady Chrześcijan i Żydów ks. prof. Waldemar Chrostowski
stwierdził w wielkim książkowym
wywiadzie z 2009 r. :”Używanie slowa
„prawda” w kontekście nawiązywania do Grossa jest obraźliwe dla pojęcia prawdy.(Podkr.-
JRN). Przerażające jest, że to, co pisze Gross, zostało opublikowane w
wydawnictwie, które deklaruje się jako polskie i katolickie (…) Psycholog
powinien badać pobudki i motywy tak mocnego zakłamania, a może
samozakłamania, oraz tak silnych
antypolskich fobii(…) dzisiaj niestety wiele środków przekazu pełni rolę
trenerów złych psów. Przecież Gross nie nabrałby tak wiatru w żagle, gdyby nie
był hołubiony, nagradzany w świetle jupiterów”/.(Cyt. Za :”Kościół, Żydzi,
Polska’. Rozmowa G. Górnego i R. Tichego z ks.W.Chrostowskim, Warszawa
2009,s.104).
Głośny publicysta emigracyjny Karol Zbyszewski
pisał kiedyś: ”Im głupszy Żyd, tym
bardziej dopatruje się wszędzie antysemityzmu”(Podkr.-JRN). W przypadku
Grossa, wypisującego tak wiele nonsensów o „polskim antysemityzmie”, nie chodzi
jednak o przejawy głupoty. Mamy po prostu do czynienia z cynicznym
hochsztaplerem, który zorientował się, że może świetnie zarobić na atakowaniu
Polaków w interesie „przedsiębiorstwa holocaust” i niektórych wpływowych
środowisk niemieckich. No i korzysta z okazji. Pewną rolę w stachanowskim
antypolonizmie Grossa być może odgrywa również nadgorliwość wynikła z chęci
zamazania bardzo brzydkiej skazy sprzed lat. Warto przypomnieć tu, na co
wskazywał jako na przypuszczalne źródło antypolskich obsesji Grossa Antek
Zambrowski. Po marcu 1968 r. był on jednym z więźniów moczarowskiego SB -
skazano go w sfabrykowanym procesie na dwa lata więzienia. Z tamtego czasu
zapamiętał Grossa z jak najgorszej strony, jako jedną z osób,
które fatalnie załamały się podczas przesłuchań. Według Zambrowskiego Gross
haniebnie wręcz sypał na swych kolegów
współwięźniów. W artykule dla „Gazety Polskiej” 19 lipca 2006 pt . :”łże jak Gross”
Zambrowski napisał m.in.: „Jan Tomasz
Gross był w 1968 r. więźniem marcowym, załamał się w śledztwie i obciążył
swoich kolegów. Czytałem jego zeznania w materiałach własnego śledztwa i pamiętam obrzydliwości, jakie ze strachu
opowiadał przesłuchującym go oficerom. Dziś odreagowuje swoje frustracje,
obciążając odpowiedzialnością za ówczesny komunistyczny antysemityzm Bogu ducha
winny naród polski”. (Podkr. – JRN).
Gross jako oszust –recydywista
Niewiele osób wie, że Gross
bardzo wcześnie , bo już w 1979r. zaznaczył swe skłonności do eksponowania ponad wszystko martyrologii Żydów kosztem
równoczesnego maksymalnego pomniejszania polskiej ,martyrologii i polskiego
heroizmu. Zrobił to w wydanej w 1979 r. w Stanach Zjednoczonych książce „Polish
Society under German Occupation”. Gross napisał swą książkę dla amerykańskich
czytelników. na ogół nie mających żadnego pojęcia o polskiej historii. Tylko
tym chyba można wytłumaczyć bezwstydne banialuki, jakie wmawiał
czytającym jego książkę Amerykanom. Np.
starał się im wmówić, że działalność polskiej konspiracji wcale nie była
ryzykowna, lecz wręcz przeciwnie, podejmowano ją w warunkach zdumiewającej
wolności. Kulminacją tych łgarstw było
stwierdzenie Grossa, iż: „Tak paradoksalnie
Polacy cieszyli się większą wolnością w okresie 1939-1944 niż w ciągu całego
stulecia”.(Podkr.- JRN). Sądzę, iż można
słusznie przyjąć, że rozmnożenie się organizacji podziemnych i obfitość
konspiracyjnych inicjatyw należy zawdzięczać w
znacznej mierze istnieniu w Generalnej Guberni w czasie wojny swobody
politycznej. Trudno przypuścić, by podziemne organizacje mogły powstać i istnieć
w takiej liczbie, gdyby było inaczej”. (Por. J.T.Gross: „Polish Society under
German Occupation”,Princeton 1979,s.240.)
Jak z tego wynika, można było powiedzieć;
“prawdziwa sielanka za rządów Hansa Franka”. Tak się złożyło, że dzięki tej
niemieckiej „wolności” zginął mój ojciec, podobnie jak kilka milionów innych
Polaków. Jako pierwszy obnażył antypolską wymowę wspomnianej ksiązki Grossa Stefan Korboński, niegdyś jeden z
przywódców Polskiego Państwa Podziemnego (były delegat Rządu RP na Kraj). W wydanej
w 1989 r. w Nowym Jorku książce „The
Jews and Poles In World War II” Korboński
zaliczył Grossa do tych przybyszów z
Polski do USA, którzy uznali, że oskarżanie Polaków o antysemityzm, a nawet o
współpracę z Niemcami, przyniesie im korzyści osobiste”. (Podkr.- JRN.. Według
polskiego wydania wspomnianej ksiązki S.
Korbońskiego pt.”Polacy, Żydzi i Holocaust”, Warszawa, Komorów
1999,ss.105,106,111). Warto przypomnieć,
że jedną z pierwszych osób, które poznały się na Grossie był naczelny
redaktor paryskiej „Kultury” Jerzy Giedroyc. Już 3 kwietnia 1981 r. Giedroyc
pisał w liście do Jana Nowaka- Jeiorańskiego, że „J.T.Gross i jego żona to osoby „nafaszerowane kompleksami”,
a ich wykłady „uniwersyteckie” mają w kraju (poza kręgiem ich przyjaciół) jak najgorszą
opinię”. (Por. J. Nowak-Jeziorański: „Listy
1952-1998” ,Wrocław
2001,s.566.)
Co zrobić z Grossem?
Po
najnowszym obrzydliwym wyczynie Grossa należy się zastanowić, o można zrobić
najskuteczniejszego, by zapobiec dalszym szkodom ze strony tego
polakożerczego hochsztaplera . Bardzo dobrą inicjatywą jest na pewno skierowanie jego sprawy do
prokuratury przez posła J. Zalka i Redutę Dobrego Imienia. Warto również poprzeć inicjatywę jednego z internautów w
sprawie listu do Prezydenta RP o odebranie przyznanego Grossowi przez A.
Kwaśniewskiego odznaczenia Krzyża
Kawalerskiego Orderu Zasługi RP. Musimy
energicznie działać, by nie spełniły się w końcu w odniesieniu do nas gorzkie
słowa Aleksandra Fredry: „Naród, który nie ma siły i woli powiedzieć łotrom, że
łotry, nie wart być narodem!”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz