Bajdurzenia szanownej pani profesor
Kilka dni temu prof. Jadwiga Staniszkis z
werwą perorowała w TVN 24 na rzecz zwiększenia polskiej pomocy dla fali
imigrantów. Zaakcentowała, polemizując z prezesem J. Kaczyńskim, że jej „nie
podoba się straszenie Polaków uchodźcami”. Przy okazji ostro zaatakowała
rzekomą „ksenofobiczną polska retorykę w sprawie uchodźców”.
A mnie się nie podoba to, że p. Staniszkis w swych wypowiedziach ciągle
porusza się „od ściany do ściany”, jakby była po jakimś mocno zakrapianym
rauszu. Niejednokrotnie powie jakieś ważne, wielce słuszne rzeczy, aby potem
wpadać w bajdurzenia typu jej wspomnianej wypowiedzi w TVN 24. Sprawa zagrożeń
dla Polski w związku z napływem
uchodźców nie jest kwestią wydumaną i powinien z tego zdawać sobie sprawę
każdy, kto poważnie myśli o Polsce. Tym mocniej ubolewam, że przez swe
nieprzemyślane uogólnienia na ten temat prawicowa profesor
J. Staniszkis stała się mimowolnym sojusznikiem p. E.Kopacz w jej ataku na prawicę w sprawach uchodźców.
O całym tak istotnym problemie zalewu
Europy przez uchodźców napiszę szerzej w
jednym z najbliższych tekstów. W przeszłości parokrotnie z sympatią
cytowałem opinie prof. Staniszkis o różnych sprawach, m.in. pisałem na łamach „Niedzieli” o jej uwagach na temat
postkomunistycznych układów. Trudno mi
ukryć jednak wzburzenie, gdy taki prawicowy „autorytet” jak profesor J. Staniszkis
popełnia horrendalne głupstwa. By przypomnieć choćby najskrajniejsze z nich-
prawicowy „autorytet” - prof. Staniszkis w 2001 r. proponowała
rządy koalicji SLD z PO !!!
Szczególnie irytuje mnie u prof. Staniszkis jakieś nieodpowiedzialne tropienie
rzekomej polskiej „ksenofobii” czy
„nacjonalizmu” przy zupełnej obojętności na zagrożenia antypolonizmu. Przed
laty kiedyś wystąpiliśmy razem w programie red. Z. Gucy „W samo południe”.
Dotąd pamiętam jak prof. Staniszkis
gniewnie żachnęła się, gdy wspomniałem o niebezpieczeństwie antypolonizmu.
Kilka lat później - w maju 2008 r.
dowiedziałem się, że prof. Staniszkis
zwierzyła się podczas debaty na UW, iż dręczy ją „kompleks endeckiego
wychowania”. Czy rzeczywiście ma powody
wstydzić się swego endeckiego dziadka i ojca? Przypomnijmy, że dziadek prof. J.
Staniszkis Witold Teofil był przed wojna endeckim posłem na Sejm, a później
został zamordowany w Auschwitz. Jej ojciec Witold Staniszkis przed wojna był członkiem RNR Falanga,
później był więzionym w latach stalinowskich, a w 1992 r. został
wiceprzewodniczącym Rady Politycznej Stronnictwa Narodowo –Demokratycznego. Jak
widać jednak wychowanie przez tych tak zasłużonych polityków endeckich okazało się bardzo mało skuteczne.
Dowodem niech będzie nieodpowiedzialne,
wręcz żałosne, wystąpienie p. Staniszkis we wspólnym książkowym wywiadzie z zajadłym
wrogiem Polski i Polaków reżyserem Kazimierzem Kutzem we wspólnym wywiadzie
książkowym „ to … nie tak miało być”(Warszawa 2004). Kutz mnożył w tej książce
nienawistne obelgi pod adresem Polski, kilkakrotnie przyrównywał nasz kraj do
wiejskiej wywłoki , pisał wprost: ”problem Polski to problem wiejskiej wywłoki”.
A Pani prof. Staniszkis nic nie przeszkadzało towarzystwo Kutza- polakożercy we
wspólnej książce.. Nie przeszkodziło jej nawet to, że w pewnym miejscu swej
książkowej rozmowy Kutz stwierdził, że cały dorobek polskiego
życia umysłowego w XIX wieku nadaje się tylko do kosza. A więc według reżysera i parlamentarzysty RP tylko na
wyrzucenie do kosza nadają się:
Mickiewicz, Słowacki, Chopin, Norwid, Wyspiański, Prus, Sienkiewicz, Żeromski, etc.
I p. Staniszkis nie przeszkodziło
umieszczenie swoich wypowiedzi w
tomie obok takich przejawów mowy nienawiści do Polski.
Dodajmy, że wywiad z p. Staniszkis i Kutzem przeprowadził skrajny skandalista i
polakożerca S. J. Mac. To była prawdziwa kompromitacja, której o dziwo nikt nie
wypomniał szanownej Pani Profesor z tak godnej narodowej rodziny!
Jeszcze raz podkreślam: p. prof. Staniszkis
miała w swym życiu twórczym wiele bardzo ciekawych, czasem nawet odkrywczych sądów.
Trudno mi jednak zrozumieć, dlaczego trwoni swój autorytet powierzchownymi i
nieodpowiedzialnymi sądami. Takimi jak
wypowiedź w czasie ostatnich euro wyborów, gdy żarliwie popierała jako swego faworyta ministra finansów J. Rostowskiego,
mistrza w zadłużaniu Polski. Czy niemądra
wypowiedź z czasów ostatniej kampanii prezydenckiej, gdy w maju 2015 r.
nazwała obecnego prezydenta RP Andrzeja
Dudę „maminsynkiem” i politykiem bez charyzmy. A poza tym ubolewam, że Pani Profesor od czasu do czasu zdarza się
popełniać jakieś dziwne rzeczy. Z prawdziwą przykrością np. czytałem
ekshibicjonistyczne fragmenty jej wspomnień z młodości. Z lubością zwierzała
się w nich ze swego burzliwego romansu z pisarzem Ireneuszem Iredyńskim, znanym
m.in. z pasji do picia i skazania za
gwałt na 3 lata więzienia. Dziwiłem się
zamieszczanym przez prof.
Staniszkis opisom jak Iredyński pobił ją smyczą czy kluczami oraz posyłał po
piwko dla siebie i kolegów. Bardzo lubię piosenki w stylu „Mój kochanek to
bandyta! Kiedy jednak zdawałoby się stateczna Pani Profesor masochistycznie
rozpamiętywała zdarzenia swej młodości w stylu tej piosenki, to zakrawało na
prawdziwą groteskę.
19 września 2015 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz