Wybitni naukowcy i
publicyści krytykują szkodliwe działania UE wobec Polski, podczas
gdy milczą trzej PiS-owscy szefowie resortów gospodarczych
Kontynuuję
rozpoczęty w poprzednim tekście przegląd krytycznych ocen
wybitnych polskich postaci polskiego życia publicznego na temat
efektów gospodarczych działań UE wobec Polski. Jest to swego
rodzaju przełom, że po latach bezkrytycznego wysławiania polityki
UE wobec Polski tak liczne znaczące osoby odważyły się na
powiedzenie przemilczanej prawdy o tym jak Unia nas kiwa dosłownie
na każdym kroku. Dlatego myślę, że jest sens skupienia tych
wszystkich ocen w jednym dłuższym materiale. Pokazując te jakże
odważne opinie krytyczne uczonych, europosłów i posłów oraz
znanych publicystów tym mocniej ubolewam, iż opinie te nie są
otwarcie podejmowane również przez czołowych rządzących
polityków gospodarczych z PiS-u.. Myślę tu przede wszystkim o
trzech ministrach resortów gospodarczych w rządzie Beaty
Szydło:
wicepremierze i ministrze rozwoju Mateuszu
Morawieckim,
ministrze finansów Pawle
Szałamasze
i ministrze skarbu Dawidzie
Jackiewiczu,
którzy milczą jak grób o eksploatowaniu i wręcz obrabowywaniu
Polski przez unijne praktyki. Uważam to zaniechanie za wręcz
szkodliwie, bo tracimy w ten sposób szanse najskuteczniejszego
przeciwstawienia się obecnej agresywnej kampanii Unii wobec Polski.
Kampanii, która troską o rzekomo zagrożoną demokrację w Polsce
chce przykryć jej prawdziwie intencje – utrzymania niebotycznych
nieuczciwych zysków wyciąganych z Polski naszym kosztem. Jak to
wreszcie powiedziała otwarcie premier B. Szydło w kontekście
finansowych
źródeł nacisków UE na Polskę; „Dlaczego
Unia miałaby zastanawiać się nad demokracją w Polsce.(…)
Jeżeli
zastanawiam się teraz, dlaczego UE
tak bardzo zajmuje się Polską, to mam dwie odpowiedzi. Po pierwsze,
rzeczywiście
chodzi o pieniądze. Ja wiem, że to brzmi fatalnie, ale nazywajmy
rzeczy po imieniu.
(Podkr.- J.R.N.) Po drugie, politycy tej tzw. starej Unii
Europejskiej, powtórzę to, lubią pouczać. Jest poczucie wyższości
tych państw nad tymi nowymi.”(Cyt. za : Dziennik.pl z 15 kwietnia
2016 )..
1.)
Prawda
o rzekomej hojnej pomocy Unii Europejskiej dla Polski
Prawnik Tomasz
Cukiernik o rozmiarach „ogrywania” nas przez Unię
W
2015 r. nakładem wrocławskiego wydawnictwa „Wektory” została
opublikowana niezwykle ciekawa i szokująca, ale do dziś wyraźnie
przemilczana w mediach głównego nurtu książka Tomasza
Cukiernika:
„Dziesięć lat w Unii. Bilans członkostwa”. Autor obnażył
całą gorzką prawdę o rzekomej hojnej pomocy UE dla Polski,
pokazując to w szerszym kontekście międzynarodowym. Szczególnie
wymowny był rozdział jego książki o unijnych dotacjach dla Polski
(ss.79-239). Dość przytoczyć tytuły niektórych podrozdziałków
z tego rozdziału: „ Dziesięć powodów, dla których należy
zrezygnować z unijnych dotacji”. Rzeczywiste koszty unijnych
dotacji”, „Unijne dotacje zabijają polską innowacyjność”
,„Zabijanie konkurencji”, „Dotacje przekrętem stoją”,
„Dotacje zadłużają na lata”, „Śladem unijnego
marnotrawstwa". Podsumowując swoje dobrze udokumentowana
rozważania, T. Cukiernik stwierdził, że w ciągu dziesięciu lat
od maja 2004 do kwietnia 2014 roku koszt uczestnictwa Polski w Unii
Europejskiej (770 mld zł) był mniej więcej dwa razy większy niż
łączna wartość otrzymanych z Brukseli dotacji (385 mld zł).
Dodajmy
do tych uwag T. Cukiernika ogłoszone 28 grudnia 2015 dane,
iż : ”Według raportu Global Financial Integrity, Polska
jest w dwudziestce krajów najbardziej poszkodowanych przez
zagraniczne korporacje. Znalazła się tam jako jedyny kraj z Unii
Europejskiej, (podkr.- J./R.N.)
a szacowane z tego tytułu straty sięgają stu miliardów złotych
rocznie”.
(Por.http://www.gk24.pl/polska-i-swiat/art/9237507,polska-wsrod-krajow-najbardziej-wyzyskiwanych-przez-korporacje-tracimy-rocznie-ok-100-mld-zl,id,t.html)
(Por.http://www.gk24.pl/polska-i-swiat/art/9237507,polska-wsrod-krajow-najbardziej-wyzyskiwanych-przez-korporacje-tracimy-rocznie-ok-100-mld-zl,id,t.html)
Janusz
Szewczak: Mija czas, kiedy nasi politycy chodzili do Brukseli na
kolanach
Wśród
postaci życia publicznego, które najmocniej alarmowały od lat co
do niekorzystnego dla Polski bilansu naszych stosunków z UE jest
czołowy ekonomista SKOK-ów, a od października 2015 r. poseł na
Sejm RP
Janusz Szewczak. Oto
kilka jakże wymownych fragmentów jego wypowiedzi na temat stosunków
z UE. 7 stycznia 2016 r. J. Szewczak stwierdził: „Tylko
my dotychczas mieliśmy polityków, którzy do Brukseli chodzili na
kolanach. Mam nadzieję, że po wyborach będziemy twardo negocjować
nasze najważniejsze potrzeby. Każdy ma prawo walczyć o własne
interesy. Jeśli tego nie robi – to mamy tak, że u nas dopuszczono
do zniszczenia całych sektorów polskiej gospodarki. Ne można
pozwolić, aby górnictwo było kolejnym takim sektorem”.(Por.
biznesalert.pl/szewczak-polska-nie-bedzie-chodzic-do-
brukseli-na-kolan...07.01.2016.).
Z kolei
w wywiadzie udzielonym Leszkowi Sosnowskiemu na łamach miesięcznika
WPIS ze stycznia 2016 .pt. Polskie władze są szantażowane przez
lobby lichwiarsko-bankowe"
J.
Szewczak powiedział :”Ten straszny lament bankowych lobbystów,
do których niestety trzeba również zaliczyć media publiczne,
jaki się teraz podniósł, tak naprawdę ma na celu
zakamuflowanie bogacenia się zagranicznych banków komercyjnych
kosztem polskiego społeczeństwa i polskiego państwa. Boją
się, że PiS to ukróci i powie
społeczeństwu prawdę.” Czy powie ?
Janusz
Szewczak o „kosztownych unijnych dotacjach
Janusz
Szewczak stanowczo podważył skrajne wyolbrzymianie znaczenia
dotacji unijnych dla Polski, pisząc w marcu 2016 r. m.in.: „Według
wszelkich wyliczeń, rok 2016 będzie pierwszym, kiedy do unijnej
kasy wpłacimy więcej, niż z niej dostaniemy. Ale to oficjalnie.
Wbrew pozorom we wcześniejszych latach nie było zbyt różowo. Od
kiedy jesteśmy członkiem Unii Europejskiej, a więc od 1 maja 2004
r. bilans naszych zysków i strat nie był nigdy rzetelnie
przedstawiany społeczeństwu. Rzucano tylko ogromne sumy pieniędzy,
które dobrotliwa Bruksela przelewa na nasze konta. Realnie jednak
dostaliśmy dużo mniej niż te 350 mld zł z poprzedniej perspektywy
finansowej. Każdej inwestycji towarzyszył wkład własny, dlatego
też bardzo mocno się zadłużyliśmy. Przypomnę, że jak Prawo i
Sprawiedliwość oddawało władzę w 2007 r., to polski dług
publiczny wynosił około 530 mld zł. Dzisiaj, po 8 latach rządów
Platformy i PSL, wynosi około 900 mld, i to po zagarnięciu 150 mld
zł. A więc naprawdę jesteśmy zadłużeni na ponad bilion złotych!
Pieniądze na wkład własny pożyczaliśmy w bankach, które w
zdecydowanej większości są w rękach kapitału zagranicznego.
Gdyby skrupulatnie podejść do obliczeń, to okazałoby się, że
koszty przyznanych nam 350 mld zł są gigantyczne. Nikt nie mówił
Polakom prawdy, że z każdego 1 euro dotacji 80 centów wraca do
bogatych krajów jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Włochy i
Holandia. Pieniądze te, które nam zostały, wydano w sposób głupi,
na niedokończone autostrady, ścieżki rowerowe czy nierentowne
baseny. Hitem stał się program Kapitał Ludzki, który pochłonął
prawie 49 mld zł, a właściwie nic nam nie dał. Bardzo dyskusyjne
jest stwierdzenie, że są to pieniądze prorozwojowe, bo w dużej
mierze nie można ich wykorzystywać komercyjnie. To jest problem
szpitali czy szkół, które nie mogą np. udostępniać swojej
infrastruktury komercyjnie. Program
przyznawania unijnych dotacji jest tak skonstruowany, żebyśmy nie
budowali fabryk, które mogą stanowić konkurencję dla naszych
zachodnich sąsiadów.(Podkr.–JRN).
(…) Co bardziej przerażające, większość dużych kontraktów
inwestycyjnych przypadła zagranicznym firmom. I tak w wyniku budowy
autostrad nie zarabiał polski przedsiębiorca, a głównie
niemiecki. Wiele razy media opisywały sytuację polskich
podwykonawców, którzy zostawali bez pieniędzy. Unijne
dotacje wiążą się przy tym z dużą ilością ograniczeń.
Blokują przy tym dofinansowanie państwowe tych branż przemysłu,
które są dla nas niezbędne. Tego nie da się odczytywać inaczej
niż jako wymuszanie określonej polityki gospodarczej. Przykłady?
Pakiet klimatyczny czy pakt fiskalny. Oba dokumenty nałożyły na
nas nowe obowiązki i zmusiły do konkretnych wydatków. Od 100 do
200 mld zł będzie nas kosztować realizacja pakietu klimatycznego.
Nasz bilans unijny
nie jest lukrowany, jak to do tej pory było przedstawiane. (Por.
„Nasz Dziennik”
z 16 marca 2016 r.).
z 16 marca 2016 r.).
Na
oszustwa unijnych urzędników w związku z dotacjami zwracano uwagę
również w innych krajach. Prezydent Czech Vaclav
Klaus
pisał w tekście: „Narody Europy muszą zrzucić gorset
Brukseli”: Często jednak piewcy wspaniałości UE zapominają
dodać, że do budżetu tej instytucji wpłacamy wiele miliardów i,
żeby je odzyskać w formie dotacji, musimy się jeszcze zadłużyć
na kolejne miliardy”. Klaus zwracał uwagę, że w pewnym momencie
straty przewyższały zyski.(
Por.
www.kresy.pl
› Publicystyka › Opinie 10.05.2012)
Prof. Krzysztof
Rybiński: „Niszczymy Polskę…rękami naszych własnych
urzędników”
Jeden z czołowych
ekonomistów polskich, b. wiceprezes Narodowego Banku Polskiego, dr
hab.,. Krzysztof
Rybiński w 2013 r.
bardzo ostro skrytykował sposób wydawania środków unijnych w
Polsce, pisząc m.in. :„Niestety badania prowadzone przez wielu
naukowców pokazują, że mechanizmy wydawania środków unijnych,
które zbudowaliśmy w Polsce w znacznej części powodują potężne
straty dla gospodarki, jeśli chodzi o zdolność do jej rozwoju w
dłuższym okresie. Możemy to pokazać np. na jednym z kluczowych
obszarów, który decyduje o wzroście gospodarczym, czyli na
innowacyjności (…) Jeżeli porównamy początek perspektywy
finansowej, czyli rok 2006 z jej końcem, czyli rokiem 2012, to
zobaczymy wyraźnie, że w tym czasie innowacyjność w Polsce
dramatycznie spadła. W 2006 roku innowacyjnych było 23 procent firm
przemysłowych, teraz ten wskaźnik spadł do 17 procent. W globalnym
rankingu innowacyjności Światowego Forum Ekonomicznego, w 2007 roku
Polska była na 44 miejscu, obecnie spadła na 63 miejsce. Można
więc powiedzieć, że w tym kluczowym dla Polski obszarze, czyli w
innowacyjności, mijająca perspektywa finansowa doprowadziła do
zniszczenia polskiej innowacyjności. Jeżeli taka jest ocena wpływu
środków europejskich na innowacyjność w polskiej gospodarce, i te
mechanizmy dystrybucji środków się nie zmieniają, to ja się
bardzo martwię o to co się stanie z polską gospodarką w kolejnej
perspektywie finansowej. Jeżeli w podobny sposób będziemy te
środki rozdzielać, jeszcze bardziej zniszczymy polską
innowacyjność, (…) Jest to zatem wina polskiego aparatu
urzędniczego, który zbudował taką machinę biurokratyczną, która
niszczy polską innowacyjność naszymi własnymi rękami. Można
powiedzieć, że to, czego nie zrobili hitlerowcy czy komuniści w
przeszłości, sami robimy sobie rękami naszych własnych
urzędników. To jest strasznie groźne. Niszczymy Polskę. (…)
Budujemy w Polsce kulturę klientelizmu,
(podkr.- J.R.N.) a nie rozwijamy naszej własnej innowacyjności(…)
Tworzymy sobie model, w którym
w supermarketach w Polsce, które są przecież francuskie,
niemieckie czy inne, będziemy kupować nowoczesne materiały
budowlane, wymyślone przez niemieckich inżynierów, przez
niemieckie firmy, a ponieważ polscy inżynierowie, których mamy
dużo i są porządnie wykształceni, tutaj nie będą mieli szans,
będą wyjeżdżać do Niemiec pracować w niemieckich firmach, żeby
kreować produkty, na których zarabiać będą Niemcy poprzez ich
sprzedaż w polskich supermarketach. Taki model jest chory, ale my
taki model rozwijamy w Polsce(…)
(…)
Idea solidarności i wspólnej Europy jako taka przeżywa poważny
kryzys i w związku z tym przyszłość wspólnej Europy stoi pod
coraz większym znakiem zapytania.
(Podkr.-
J.R.N.). (Cyt.za.:
„Prof.
Rybiński: środki unijne zabijają polską gospodarkę „ ,rozmowa
M. Nykiel z prof. K. Rybińskim
www.stefczyk.info/.../prof-rybinski-srodki-unijne-zabijaja-polska-gospo...09.02.2013).
B. Wildstein o
antydemokratyczności UE, która stała się „instrumentem nacisku
krajów silniejszych”
Znakomity
jak zawsze w swej publicystyce, Bronisław
Wildstein
bardzo ostro skrytykował unijne praktyki działania sprzyjające
wyłącznie gospodarkom krajów silniejszych. Pisał: „Unia
z zasady jest projektem antydemokratycznym i żaden makijaż tego nie
zmieni. (Podkr.-J.R.N.)
Wszystkie przedsięwzięcia, które mają wzmacniać „europejską
demokrację” zamiast ją naprawić, maskują wyłącznie jej brak.
(…) Kryzys dowiódł, że kapitał ma narodowość, nawet wewnątrz
Unii (…) Pokazuje to, jakie niebezpieczeństwo niesie redukcja do
roli podwykonawców dominujących ekonomicznie partnerów..
Konsekwencją
tego jest klasyczny system kolonialnego uzależnienia.
(Podkr.- J.R.N.) W wypadku kryzysu, czy choćby dekoniunktury
oszczędności będą dokonywane kosztem podwykonawców w krajach
biedniejszych. Generalnie zresztą zyski również zasilają
korporacyjne centrale. Okazuje się, że i w tej sprawie UE
stała się instrumentem nacisku krajów silniejszych. (Podkr.- J.R.N.) (…) Ponieważ (…) posady w Unii są zależne od
silniejszych- swoją drogą to wręcz groteskowe, że podobno ważne
stanowiska w rodzaju przewodniczącego Rady Europejskiej i jej
międzynarodowego reprezentanta są obsadzane poza jakimikolwiek
formalnymi zasadami – przedstawiciele krajów słabszych, jeśli
chcą robić w UE karierę, muszą przede wszystkim zyskać ich
sympatię. To znaczy, że w przeciwieństwie do przedstawicieli
państw silniejszych przestają reprezentować swoich współobywateli,
a zaczynają się stawać klientami dominujących polityków
unijnych. Jeśli próbują się zachowywać inaczej, organizowana
jest przeciw nim bezpardonowa nagonka na europejską skalę.
Doświadczył tego Viktor Orbán już od momentu pierwszego sukcesu
wyborczego, podczas gdy jego postkomunistyczni poprzednicy rujnowali
i korumpowali Węgry bez jakichkolwiek sprzeciwów ze strony
polityków zachodnich. Podobnie wygląda nagonka na rząd PiS w
Polsce (…) Unia
miała
być panaceum na narodowe napięcia w Europie i ograniczyć
przewagę regionalnych potęg, zwłaszcza Niemiec, a okazuje się, że
doprowadziła do ich dominacji i podporządkowania państw słabszych
silniejszym..(Podkr.-
J.R.N.). (Por. B. Wildstein : Konieczność odrodzenia Europy, „w
Sieci” 18 maja 2015 r.)
Dr hab. Grzegorz Gosse :
„To koniec UE, do jakiej wchodziliśmy”
Ze zdecydowaną krytyką
obecnego stanu i polityki Unii Europejskiej występował również
europeista, związany z PiS-owskim Instytutem Sobieskiego, dr hab.
Grzegorz Gosse.
M.in. w wywiadzie z września 2015 r. G. Gosse powiedział m.in.: „
Mam wrażenie, że Unia jest coraz bardziej przygnieciona przez
kolejne kryzysy (bo imigranci to jeden z wielu kryzysów). Pod ich
wpływem integracja
europejska coraz bardziej trzeszczy w szwach.
(Podkr.- J.R.N.) Unia się zmienia, ale nie w taki sposób, żeby
lepiej, skuteczniej i bardziej sprawiedliwie rozwiązywać problemy.
Zmienia się w sposób coraz mniej korzystny dla krajów najsłabszych
i pogrążonych w kłopotach. (…) Jeszcze nie mamy końca Unii
Europejskiej, ale możemy mówić o końcu UE, do jakiej
wchodziliśmy. (…) To, w czym się w tej chwili znajdujemy i w czym
się znajduje sama Unia, to już zupełnie inny proces integracyjny.
Po pierwsze jest on coraz mniej funkcjonalny, bo Unia niezbyt dobrze
radzi sobie z rozwiązywaniem kolejnych kłopotów. Po drugie stanowi
on (proces integracyjny- J.R.N.) coraz większe ryzyko dla państw
najsłabszych, dlatego, że coraz
częściej ci, którzy mają pieniądze i władzę starają się
rozwiązywać problemy na cudzy koszt. Przesuwając problemy do
państw, które mają mniejsze możliwości ich rozwiązywania i
które są mniej zasobne gospodarczo”
(Podkr.- J.R.N.).. (Por. rozmowa J. Jałowiczora
z dr. hab. G. Gosse dla Frondy.pl
16 września 2015
).
Red. K. Grzybowska: „Unią
Europejską rządzą tchórze…”
Jeden z najbardziej
przenikliwych i demaskatorskich zarazem szkiców o UE opublikowała
niedawno red. Krystyna Grzybowska, należąca do najlepszych w
Polsce znawców problematyki międzynarodowej, przez lata polska
korespondentka w RFN. W publikowanym na łamach „w Sieci” z 29
,marca 2016 r. tekście : „Nadchodzi czas Polski i upadku jej
wrogów” red. Grzybowska pisała : „(…) Unią Europejską
rządza tchórze i zdrajcy ideałów, które przyświecały naszej
kulturze od dwóch tysięcy lat. To ludzie przypadkowi, których na
odpowiedzialne stanowiska wyniosły pycha ,głupota i żądza władzy,
czyli cechy charakterystyczne dla lewactwa, które zawładnęło
umysłami większości Europejczyków.”. Pisząc o „deficycie
demokracji” w UE, red. Grzybowska akcentuje, że liczni
eurodeputowani zwracają uwagę na „brak przejrzystości
funkcjonowaniu struktur unijnych oraz na ograniczanie kompetencji
parlamentów krajowych przez przenoszenie ich uprawnień do UE. Unia
Europejska potrzebuje reformy swojej działalności, inaczej się
rozpadnie. (
(Podkr.- J.R.N ). Społeczeństwa UE coraz boleśniej odczuwają
ograniczanie narodowej niezawisłości w dziedzinie przeprowadzania
niezbędnych reform i samodzielnego wyboru w stosunkach zarówno
handlowych i politycznych”. Red. Grzybowska wskazuje wreszcie na
konieczność oderwania się od „układów, które gwarantują
bezkarność politycznym nieudacznikom, jakich pełno w instytucjach
unijnych i w rządach poszczególnych krajów członkowskich”.
Red. P. Gabryel o
dyskryminowaniu mniejszych państw przez najbogatsze państwa UE
Warto
przypomnieć tu omawiany już wcześniej na mym blogu świetny
artykuł wpływowego publicysty, pierwszego zastępcy
naczelnego redaktora tygodnika "Do Rzeczy” Piotra Gabryela;
„Anty-Unia Europejska” („Do Rzeczy”z 4 kwietnia 2016 r.)
Gabryel pisał wręcz, bez ogródek : „Krótko mówiąc: coraz
częściej zyski z istnienia UE są przechwytywane przez najbogatsze
państwa UE, natomiast koszty funkcjonowania UE coraz brutalniej
dzielone między wszystkich członków Unii. (Podkr.- JRN). Coraz
więcej coraz mniej korzystnych rozwiązań jest w UE biedniejszym
państwom po prostu narzucanych:
kwoty imigrantów, których muszą przyjąć; niższe środki dla
obywateli tych państw ( i ich dzieci) pracujących w krajach
bogatszych, koszty sprostania przez firmy transportowe z państw
biedniejszych takim samym standardom płacowym, jakie obowiązują w
krajach, przez które przejeżdżają ich kierowcy (…) krok za
krokiem UE przeistacza się w Anty-Unię Europejską”.
Piotr
Gabryel akcentował : „Pogłębiający się kryzys sprawia, że
dyktując politykę UE kanclerz Niemiec, premier Francji i naczelni
biurokraci UE przestali dbać choćby o pozory kolegialności i
z coraz większą bezceremonialnością podejmują kluczowe dla UE
decyzje nawet bez konsultowania ich z innymi krajami Unii.
Coraz jawniej też kpią z interesu mniej liczących się państw UE
– dość wspomnieć o wymierzonych w bezpieczeństwo krajów Europy
Środkowej, w tym Polski, gazociągach Nord Stream 1 i 2, budowanych
– bez skrupułów, ręka w rękę z Rosją – przez Niemców
i ich akolitów w UE (…) Czy
w obliczu tych smutnych zdarzeń wciąż jest myślozbrodnią
postawienie pytania o granicę opłacalności przynależności
Polski do tej zastępującej UE, Anty- Unii
Europejskiej?
(Podkr.- JRN).(…)”.
Prof.
Jan Zielonka z Oxfordu : „UE jest w stadium Breżniewa”
Niedawno
z bardzo krytycznymi ocenami na temat przyszłości Unii Europejskiej
wystąpił profesor Jan
Zielonka
z Oxfordu. Mówiąc o sytuacji UE, prof. Zielonka stwierdził: „(…)
Powiedziałbym,
że (UE- J-R.N.) jest w stadium Breżniewa, jeśli miałbym się
odwoływać do analogii sowieckiej. Był za czasów komunizmu zresztą
taki kawał. Jechał Stalin, Chruszczow i Breżniew. Pociąg stanął.
Stalin rozkazał: „Rozstrzelać maszynistę”. Rozstrzelali
biednego maszynistę, ale pociąg nie ruszył. Chruszczow rozkazał:
„Zrehabilitować maszynistę”. Zrehabilitowali jego, ale pociąg
nie ruszył. Breżniew rozkazał: „Zasłonić okna i ogłosić, że
pociąg jedzie dalej”. Dokładnie tak jest. Widać to szczególnie
po aroganckim zachowaniu europejskich liderów po wyborach do
Parlamentu Europejskiego, przy których frekwencja wyborcza była
zatrważająco niska. Zachowują się bowiem tak, jak gdyby nic się
nie stało (…)
Unia Europejska może
przerodzić się w swego rodzaju atrapę. Chociaż nikt formalnie jej
nie rozwiąże, to będzie coraz bardziej zmarginalizowana (podkr.-
J.R.N.) bez
wpływu na to, co się dzieje w Europie. ((Por. wywiad M.
Chudolińskiego z prof. J. Zielonką: Koniec Unii Europejskiej?
"Nieformalne układy biorą górę. Może stać się atrapą bez
wpływów".
(Por.weekend.gazeta.pl/.../1,152121,18043081).
Ryszard
Bugaj apelował o większą powściągliwość w spełnianiu życzeń
UE
Ciekawe, ze również znany lewicowy ekonomista profesor Ryszard Bugaj apelował 7 listopada 2015 r. do PiS-u : „Chciałbym, abyśmy byli bardziej powściągliwi, jeśli chodzi o życzenia Unii Europejskiej, co oczywiście wymaga ostrożności”.. Warto dodać, ze prof. Bugaj w przeszłości niejednokrotnie zwracał uwagę na deficyt demokracji w UE przy nasileniu brukselskiej biurokracji. (Por. ,m.in. tekst R. Bugaja: :„Więcej Unii oznacza mniej demokracji” w „Dzienniku.pl” z 16 maja 2012 i wywiad R. Bugaja : Europa dwóch prędkości może się opłacić, udzielony: "Rzeczpospolitej” z 13 października 2014,
M. Marusik :
„Unia jest pasożytem”
W
lutym tego roku podczas konferencji grupy politycznej Europa
Narodów i Wolności prezes KNP i wiceszef Europy Narodów Michał
Marusik
niezwykle ostro określił aktualną rolę Unii Europejskiej. W swym
przemówieniu Marusik powiedział „Unia Europejska jest jak pasożyt
.- W naturze jest tak, że żaden organizm nie jest zaprojektowany na
samobójstwo. Każdy organizm walczy o życie. Do ostatniego
tchnienia. Również taki organizm jak Unia Europejska rozrasta się,
rozbudowuje i chce żyć. Chce żyć, tak jak chce żyć jemioła na
topoli – pasożytuje, nie zdając sobie sprawy z tego, że
pasożytuje, i jemioła nie wie, że topola za chwilę padnie i ta
jemioła też. Tak jak pchły na psie też chcą żyć, pasożytując
na tym psie. Unia również chce żyć, ale to wcale nie znaczy, że
my jej na to musimy pozwolić, bo to jest pasożyt”. (Cyt. za: T.
Cukiernik: Unia jest pasożytem,.„Najwyższy Czas’ 27 lutego 2016
)
2..Antynarodowa
i antychrześcijańska ideologia dzisiejszej Unii Europejskiej
Na
temat szkód wyrządzanych przez obecną lewacką ideologię UE
wartościom chrześcijańskich i patriotyzmowi istnieje aż nadto
wiele świadectw szokujących swą wymową. Ze względu na długość
tego artykułu ograniczę się do jakże ważkich wypowiedzi na ten
temat ze strony dwóch czołowych intelektualistów polskich:
Bronisława
Wildsteina
i prof. Ryszarda
Legutko.
B.
Wildstein: Akceptacja obecnej Unii Europejskiej, to
„recepta na upadek
cywilizacji europejskiej, jaką znamy”
Szczególnie wnikliwy obraz
upadku obecnej Unii Europejskiej znajdujemy w obszernym szkicu
Bronisława Wildsteina: Konieczność odrodzenia Europy, „w Sieci”
18 maja 2015 ).. Pisze on wprost , bez ogródek: „Akceptacja w
obecnym kształcie UE to recepta na upadek cywilizacji europejskiej,
jaką znamy”. Według Wildsteina: „Pod hasłami „wzmocnienia
ochrony praw człowieka i swobód obywatelskich”, co zostało
zapisane już w Maastricht, konstruuje się nową ideologię, która
ma całościowo przekształcić cywilizację europejską.
„Wzmocnienie” owych praw faktycznie prowadzi do podważenia ich
fundamentu. Kolejne generacje nowych uprawnień tworzą przywileje
dla kreowanych bez końca „mniejszości”, które odbierają
większości możliwość kształtowania zbiorowego życia zgodnie
ze swoimi przekonaniami oraz tradycjami i uderzają w ich podstawowe
instytucje. W ten sposób jest podważana spoistość narodu i
pogłębiane są drążące go konflikty (…) Pod hasłem „praw
reprodukcyjnych” ukrywa się aborcja na życzenie. Prawa dla
homoseksualistów oznaczają destrukcję małżeństwa (…)
„Wzmacnianie” praw imigrantów i mniejszości etnicznych grozi
tożsamości państw. „Neutralność
światopoglądowa i religijna’ staje się wojującym ateizmem czy
raczej antychrześcijaństwem, redukuje prawa chrześcijan i niszczy
fundament europejskiej cywilizacji”. (Podkr.
– J.R.N.).(Por. B. Wildstein: Konieczność odrodzenia Europy”,
„w Sieci” 18 maja 2015 ).
Prof. R. Legutko:
„Ideologia unijna to barbarzyństwo”
Jeden z czołowych
współczesnych intelektualistów polskich, europoseł prof. Ryszard
Legutko stwierdził w „Do Rzeczy” z 17 lutego 2016: „Z
punktu widzenia kultury europejskiej, która trwa od ponad 2,5 tys.
lat i która jest wyznaczana przez dziedzictwo chrześcijańskie oraz
antyczne, ta dzisiejsza ideologia unijna może być postrzegana jako
barbarzyństwo” –. Powodami tego są – według Legutki -
kiepska i zideologizowana edukacja obecnych eurokratów. Jak
akcentował Legutko: „Jedyna epoka, na którą się powołują, to
oświecenie, czyli czasy dużego myślowego zdogmatyzowania, gdzie
nawet największy głupek uważał się za oświeconego, jeśli tylko
krytykował chrześcijaństwo i walczył z dorobkiem przeszłości”.
Prof. Legutko stwierdził również, że w odróżnieniu od
katolickich polityków- założycieli UE „jej obecni liderzy
odwołują się do lewackiej rewolucji seksualnej 1968 roku.”
(za: http://kontrrewolucja.net/wiadomosci/prof-legutko-ideologia-unijna-barbarzynstw))..
Przeważająca
część społeczeństwa nie ma pojęcia o powyższych krytycznych
publikacjach o UE, bo na ogół ukazywały się one poza głównymi
mainstreamowymi mediami . Stąd utrzymujące się u tak wielu Polaków
poczucie błogostanu Unii. Czołowi rządzący politycy, w tym
szefowie resortów gospodarczych rządu Pani Szydło, na pewno wiedzą
o tych publikacjach, lecz dziwnie jakoś nie wyciągają z nich
wniosków i nie zabierają głosu na podobne drażliwe, czy
niewygodne dla nich tematy. Wyjątkiem są liczne wystąpienia
prezesa PiS-u Jarosława Kaczyńskiego o eksploatowaniu Polaków, o
czym szerzej napiszę w następnym odcinku.
Dobrze
byłoby, żeby czołowi politycy PiS- u, w tym przede wszystkim
ministrowie z resortów gospodarczych, poszli śladem premier B.
Szydło i zaczęli konkretnie mówić o tym, jak bardzo za naciskami
luminarzy Unii Europejskiej na Polskę tkwią „pieniądze”, czyli
chęć ratowania tak im miłego procederu ogrywania i
eksploatowania Polski.
Otwarta mowa na ten temat bardzo pomogłaby w uświadomieniu
większości narodu na temat całej prawdy o naszych stosunkach z
UE. Obaliłoby to wciąż pokutujący mit o dobrej cioci z Brukseli
i krnąbrnych Polakach z PiS-u, tak chętnie rozgrywany dziś przez
antynarodową opozycję.
Czas na
przeprowadzenie dokładnego rządowego bilansu dziesięciolecia
Polski w Unii Europejskiej
Jakie wnioski nasuwają
się z przedstawionych powyżej ocen, które wyszły spod piór
wybitnych postaci polskiego życia publicznego? Najważniejszym
wnioskiem jest chyba to, że istnieje ogromna potrzeba jak
najszybszego podjęcia przez rząd PiS-u prac nad przeprowadzeniem
gruntownego, nie kłamanego, bilansu dziesięciu lat obecności
Polski w UE, pełnego obrazu zysków i strat. Powinno się także
sięgnąć wstecz do okresu od 1989 r. do 2004 r., gdy UE
całkowicie złamała wobec Polski swoje zobowiązania w sprawie
tempa otwierania rynków, prowadząc do asymetrii w stosunkach
gospodarczych kosztem Polski. Przypomnijmy choćby to, co akcentował
wiceminister rolnictwa Jerzy Plewa – to, iż w latach 1990-1999
eksport polskich produktów rolnych do UE wzrósł tylko o jedna
piątą, podczas, gdy eksport UE do Polski zwiększył się o ok. 600
%.(Por. J.R. Nowak : „Polska a Unia Europejska. 44 pytania,
Warszawa 2003, s. 11.). (Na próżno już w 1993 r. ostrzegał nas
jeden z najsłynniejszych myślicieli świata profesor Carl Popper,
stwierdzając: „W dziedzinie rolnictwa możecie być potentatem w
skali kontynentu. Jak na Europę jesteście przecież sporym rynkiem.
I wszystko jest w porządku, dopóki jesteście rynkiem zbytu, wtedy
was bardzo chwalą. Gorzej jest, gdy chcecie grać rolę rynku
wytwórców. W tym wypadku ustawia się przed wami bariery”. Wywiad
z prof. C. Popperem ukazał się we "Wprost” z 8 sierpnia 1993
r. pod jakże wymownym tytułem: „„Kłopoty z bękartem. Na
rozkaz brukselskich biurokratów dusicie się własnymi rękoma”.
(Podkr.- J.R.N.). Jakże przydałoby się jak najszybsze zwołanie
– w odpowiedzi na rezolucję UE atakującą Polskę –
nadzwyczajnej sesji Sejmu, poświęconej rzeczowej analizie wielu lat
naszej „współpracy” z UE. Obawiam się, że jednak do tego
nie dojdzie, bo jak komentował świeżo Max Kolonko w dniu 18
kwietnia 2016 r. : „Nasza
polityka zagraniczna jest defensywna, a nie asertywna”.
(Podkr.- J.R.N.). Taka debata wymownie pokazałaby, że stosunki
gospodarcze Polski z Unia, to faktycznie gra z szulerem!
--------------------------------------------------------------------
PS. Znów uraczyłem
czytelników tego blogu dość długim tekstem. Musiałem jednak to
zrobić, by zebrać w jednej całości zbyt dużą ilość opinii o
UE, świadomie przemilczanych lub słabo nagłośnionych, w tzw.
mainstreamowych mediach.
No takich działań jest wiele, aż chciałoby się wyjść z tego bałaganu.
OdpowiedzUsuń