))Zapraszamy na Oficjalną Stronę internetowa Jerzego Roberta Nowaka((

piątek, 26 maja 2017

Kościół katolicki w Polsce na rozdrożach (III)

Księża - ofiary hierarchów - lemingów lub lewaków
 
Niebywale wielka zależność księży od hierarchów przynosi fatalne skutki, pozwalając butnym hierarchom - lemingom lub lewakom znęcać się nad księżmi „nie poprawnymi politycznie”. Nader jaskrawym przykładem pod tym względem było zachowanie ks. abp. Gocłowskiego wobec ks. prałata Henryka Jankowskiego. Przypomnijmy, że jeden z księży, prawa ręka arcybiskupa, był zamieszany po same uszy w aferę wydawnictwa kościelnego „Stella Maris”, razem z jakimś PZPR-owskim cenzorem, etc..Świetnie wykorzystywali to polityczni przeciwnicy ks. prałata Jankowskiego. Wystarczyło, by komornik zagroził zabraniem luksusowego auta, czy mebli ks. abp. Gocłowskiemu, a ten natychmiast spieszył z „dyscyplinowaniem” księdza prałata Jankowskiego, nie bacząc na jego wcześniejsze tak wielkie zasługi dla „Solidarności”. Mocno zatruło to ks. prałatowi Jankowskiemu ostatnie lata jego życia - aż nadto pamiętam, jak mi się uskarżał w szczerych rozmowach.
 
Jak „TW Filozof” dyscyplinował „niepoprawnego politycznie” ks. J. Kozłowskiego
 
Inny dość osobliwy przypadek to sprawa retorsji zastosowanych przez „TW Filozofa” abp. J. Życińskiego wobec podległego mu „niepoprawnego politycznie” księdza poety Janusza Kozłowskiego. Życiński po przybyciu z Tarnowa do diecezji lubelskiej zwołał zebranie pracowników prasy katolickiej i nakazał im współpracę z „Gazetą Wyborczą”. I wtedy powstał z miejsca na sali ks. Janusz i powiedział, że on osobiście nie będzie w żadnym razie współpracował z „Wyborczą”. Ks. J. Kozłowski miał wtedy dużą parafię w centrum Lublina (ok.18 tys. parafian) i był kierownikiem lubelskiego oddziału katolickiego periodyku „Gość Niedzielny”. Po tym zebraniu ks. Kozłowski pojechał na pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Gdy wrócił z pielgrzymki czekały go dwie decyzje arcybiskupa Życińskiego. Po 1) został zesłany z parafii w środku Lublina do małej wioski koło Łęcznej (ok.700 parafian.). Po 2.) arcybiskup spowodował usunięcie ks. Kozłowskiego z kierownictwa lubelskiego oddziału „Gościa Niedzielnego”. Ksiądz Kozłowski ma silną odporność psychiczną, więc nie załamał się, pisał kolejne tomiki poezji, zorganizował parę teatrów katolickich i krajowe, a później międzynarodowe konkursy poetyckie na wsiach.
Co pewien czas dalej narażał się arcybiskupowi, przez swoje listy do „Naszego Dziennika”, a to krytykujące UE za niszczenie wartości chrześcijańskie, a to wspierające mnie przeciw tak ulubionemu przez „TW Filozofa” J.T..Grossowi. Arcybiskup Życiński wzywał księdza „na dywanik”, a raz rozjuszony jego uporem nawet tupał przy nim ze złości. Ks. Kozłowski nie uległ, ma twardy charakter i jest bardzo wytrwały, od wielu lat organizuje 28-dniowe pielgrzymki rowerowe do Fatimy. Niestety według relacji moich przyjaciół z tarnowskiego i Lubelszczyzny w archidiecezjach kolejno podległych Życińskiemu paru księży nie wytrzymało jego brutalności i popełniło samobójstwo.
 
Jak Nycz niszczył ks. Stanisława Małkowskiego

Kardynał Kazimierz Nycz ma apodyktyczny, wręcz brutalny wyraz twarzy i dokładnie taki sam charakter. Dość przypomnieć jego stosunek do podległych mu prawdziwie wybitnych duszpasterzy katolickich: księży Stanisława Małkowskiego i księdza Józefa Maja. Ks. Stanisław Małkowski był jednym z duchownych najbardziej zasłużonych dla opozycji antykomunistycznej i znajdował się na czarnej liście SB księży do zamordowania obok księdza J. Popiełuszki. W 2010r. naraził się na gniewne retorsje kardynała Nycza. Wg. Wikipedii ks. Małkowski „3 sierpnia 2010 poświęcił tzw. krzyż smoleński który w kwietniu 2010 roku postawili przed pomnikiem księcia Józefa Poniatowskiego polscy harcerze. 13 września 2010 roku postępowaniem tym ściągnął na siebie ostrzeżenie kurii archidiecezji warszawskiej i groźbę obłożenia karą suspensy. Mimo upomnień pozostał nadal sympatykiem Społecznej Inicjatywy Obrońców Krzyża, dla której poświęcił nowy krzyż. .W listopadzie 2010 na życzenie kurii archidiecezji warszawskiej przestał pełnić posługę w Domu Opieki i Hospicjum Res Sacra Miser w Warszawie(...)”.
Niezależny publicysta Wojciech Sumliński pisał o ks. Maju: „Ostatecznie Stanisława Małkowskiego, którego postawa stanowiła wzór dla wszystkich kapłanów, „nagrodzono” odebraniem duszpasterstwa w Hospicjum dla umierających Sacra Miser na Krakowskim Przedmieściu - służby, którą kochał i którą pełnił od lat. Taka „nagroda” za obronę krzyża spotkała bohaterskiego kapłana, który w stanie wojennym cudem uniknął śmierci z rąk Służby Bezpieczeństwa, ale nie uniknął rozlicznych przykrości, a nawet prześladowań w wolnej, podobno, Polsce, w której do dziś, gdyby nie mieszkanie matki na Saskiej Kępie, nie miałby gdzie się podziać (...)
O tym, jak to możliwe, że taki kapłan traktowany jest  w taki sposób w wolnej – podobno – Polsce, szerzej w książce – już jesienią. A niniejszym publicznie apeluję do przełożonych księdza Stanisława Małkowskiego o godne traktowanie tego niezwykłego kapłana. Od dłuższego czasu ten przyjaciel Błogosławionego Księdza Jerzego nie jest traktowany tak, jak na to zasługuje. Czy jednak to, że tak jest oznacza, że tak być musi? (Sumliński : Zniszczyć Księdza Małkowskiego. Apeluję do jego...wpolityce.pl/.../199743-sumlinski-zniszczyc-ksiedza-malkowskiego-apeluje-do-jego-...8 cze 2014).
Represje kościelnych zwierzchników nie złamały kapelana Solidarności” ks. Małkowskiego. 

W 2015 r, w rozmowie z "Super Expressem" ostro zaatakował byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, który jego zdaniem, zachowywał się jak "uczeń szatana". - To jest błazen. Pajac, który kompromituje się do cna i przy tym ośmiela się świętokradczo przyjmować komunię świętą. I co gorsza, znajduje duchownych, którzy go w tej schizofrenii utwierdzają”. (Por. Ks. Stanisław Małkowski : Komorowskio zachowywał się jak uczeń wiadomosci.onet.pl/kraj/ks-stanislaw-malkowski-komorowski-zachowywal.../wjjxh37 paź 2015).- Przypomnijmy, że do takich duchownych należał m.in. kardynał Nycz, który odegrał decydującą rolę w usunięciu krzyża z Krakowskiego Przedmieścia.

Banicja ks. Józefa Maja

Księdza Józefa Maja - niestrudzonego społecznika, prowadzącego po cichu wytężoną działalność opozycyjną znam od dziesięcioleci; był niemal moim rówieśnikiem (studiował na polonistyce, a ja na historii). Bardzo pomógł mi w wydaniu jednej z moich ważniejszych książek. Tym mocniej chciałbym więc przypomnieć jego jakże wielostronną działalność. W końcowych latach życia Prymasa Tysiąclecia ks. Maj był jednym z jego tajnych emisariuszy, wysyłanych w teren z poufnymi poleceniami ks. Prymasa do różnych biskupów. A później - według Wikipedii ks. Józef Maj:
Był (...) współorganizatorem Prymasowskiego Komitetu Charytatywno -Społecznego. Działał jako łącznik wielu represjonowanych. 15 sierpnia 1984 został pod naciskiem władz komunistycznych przesunięty do pracy parafialnej w parafii św. Katarzyny na warszawskim Służewie, gdzie od 1 sierpnia 1985 do przejścia na emeryturę 14 sierpnia 2013 był proboszczem. Kapelan Niezależnego Zrzeszenia Studentów Związku Młodzieży Demokratycznej. Członek założyciel Społeczno - Kościelnego Komitetu Uczczenia Ofiar terroru Władzy z lat 1944-1956. Doprowadził do ujawnienia tajnych pochówków ofiar reżimu komunistycznego na cmentarzu służewskim (...) Zorganizował i uczestniczył w pracach politycznych Konwentu św. Katarzyny. Kapelan Akademickiego Stowarzyszenia Katolickiego Soli Deo Katolickiego Stowarzyszenia Wychowawców, Towarzystwa naukowego im Stanisława ze Skarbimierza. Wchodzi w skład kapituły nadającej Medal im. księdza Ignacego Skorupki...

W innym tekście internetowym czytamy o ks. J. Maju : „Równocześnie piastował funkcję kapelana Niezależnego Zrzeszenia Studentów i Związku Młodzieży Demokratycznej. Po upadku PRL doprowadził do wzniesienia przed kościołem pomnika Męczenników Terroru Komunistycznego w Polsce w latach 1944-56 składającego się ze spiżowego krzyża, surowych głazów i rozerwanej (...) kraty. (...)
Będąc proboszczem, ks. Józef Maj uratował kościół św. Katarzyny przed katastrofą budowlaną. Jego mury zaczęły pękać, gdy Doliną Służewiecką skierowano tiry. Ksiądz wezwał ekspertów. Ściany budowli spięto prętami i żelbetową opaską, a pod fundamenty wbito 156 żelbetowych pali i przykryto je stropem. Pod posadzką archeolodzy odkryli fundament poprzedniej świątyni z XV w., groby, miecz katowski, monetę z czasów Konrada Mazowieckiego i średniowieczną biżuterię. Ks. Maj zdobył fundusze na zabezpieczenie kościoła, jego remont i budowę podziemnych krypt.(...) Po katastrofie prezydenckiego samolotu 10 kwietnia 2010 r. ks. Maj wyraźnie zaostrzył ton. W wywiadzie dla prawicowego portalu Nowy Ekran mówił, że w Smoleńsku zginęli jego uczniowie: Stefan Melak, Paweł Wypych, Władysław Stasiak. "Dla mnie to był dzień rzezi moich wychowanków, ludzi, który byli nadzieją establishmentu patriotycznego w Polsce. Mnie się wydaje, że to wydarzenie, straszliwe, jest kamieniem węgielnym nowego ładu w Polsce, który kiedyś, wcześniej czy później, będzie" - stwierdził „ (.Por. Kontrowersyjny ksiądz ze Służewca odesłany na emeryturę.
warszawa.wyborcza.pl/.../1,34889,14196928,Kontrowersyjny_ksiadz_ze_Sluzewa_o...1 lip 2013). 
Z okazji przejścia na emeryturę ks. Maj otrzymał Specjalną Laudację Senatu Stanów Zjednoczonych.
 
Tę tak wielostronną działalność ks. Józefa Maja przerwał kardynał Nycz, któremu wyraźnie nie odpowiadała postać niezwykle pracowitego patriotycznego duchownego. (Generalnie patriotyzm nie jest jak się wydaje cechą Nycza, który jak przypominam w 2007 r. „czujnie” zapobiegł memu wykładowi przeciw polakożercy i katolikożercy J. T. Grossowi). W internecie napisano o skrajnej decyzji Nycza, który w roku 2013 pozbył się ks. Józefa Maja z kościoła w podległej mu archidiecezji warszawskiej : „W ten sposób kard. Nycz niewątpliwie chce likwidacji jedynego w Warszawie środowiska chrześcijańsko - patriotycznego działającego bez przerwy od 1980 roku.
 
Na Służewie miały swój punkt kontaktowy liczne środowiska. I SoliDeo, i ludzie przypominający o KL Warschau i kilka mniej znanych ale bardzo zacnych stowarzyszeń, i dawni działacze NZS oraz Solidarności. Tam też było miejsce kontaktu polityków naszej opcji z zapleczem społecznym, zwłaszcza ze środowiskiem naukowym. Tam spotykali się profesorowie warszawskich wyższych uczelni, działacze związkowi, dyplomaci (Ks. Maj był bowiem również kapelanem kilku ambasad) i „nasi” przedsiębiorcy. (...) Po przejściu na emeryturę ks Maj wcale nie zamierzał likwidować tego ośrodka. Czynił przygotowania do przeniesienia go do nowo powstałego ośrodka szkolenia kapelanów środowiskowych, którego funkcjonowanie zamierzał sfinansować z własnych pieniędzy.
Niestety wszystkie te plany chyba nie będą zrealizowane ponieważ abp. Nycz postanowił pójść na rękę tym wszystkim, którzy chcą w Polsce doprowadzić do konfrontacji społecznej, być może do użycia siły przeciwko opozycji i zlikwidował ostatni chyba punkt kontaktowy tak odległych środowisk, środowisk które łączyło tylko jedno – Polska jako miejsce ich funkcjonowania i skazał ks. Maja na banicję. To oczywiście nie prawda, że wszyscy którzy przychodzili do św. Katarzyn byli Polakami, że chcieli dobra naszego kraju, ale wszyscy byli związani z naszym krajem i można było rozmawiać o sprawach publicznych. (...) Jedyne co w tej chwili pozostaje to modlić się o łaskę rozumu dla kard. Nycza”.( Por. Kard. Nycz uśmiercił św. Katarzynę - Ex Cathedra @ mixxtec.mixxt.pl/networks/forum/thread.29581719 sie 2013 - Z tą „łaską rozumu”dla Nyucza , to chyba jednak przesada, to na prawdę jakiś niewykonalny cel-JRN). 
Ilość księży prześladowanych przez niektórych hierarchów za „niepoprawność polityczną” jest niewątpliwie o wiele większa, niż tu wymieniłem. Ja pisałem tylko o tych duchownych, których znam osobiście.
 
W przeciwieństwie do omówionych wcześniej hierarchów ksiądz biskup Jan Tyrawa nie jest ani lemingiem, ani lewakiem. Mam nadzieję więc, że jak najszybciej wycofa się z decyzji godzących w tak wspaniałego duchownego intelektualistę jak ks. prałat Roman Kneblewski.
 
A teraz przypomnę parę faktów pro domo sua. Z jednej strony byłem uderzany przez paru niegodziwców w purpurze: Życińskiego i Nycza. Z drugiej strony jednak miałem zaszczyt być przez dwie doby gościem u wspaniałego intelektualisty i patrioty ks. arcybiskupa szczecińskiego Andrzeja Dziengi. Jeden z wcześniejszych arcybiskupów szczecińskich. Przykucki zawsze przybywał na moje spotkania w Szczecinie i nazwał mnie „ apostołem współczesnego patriotyzmu”. Miałem przyjemność gościć na kolacji u innego wspaniałego hierarchy ks. arcybiskupa Henryka Hosera. Wielkim przyjacielem duchowym był dla mnie od zawsze ks. biskup Edward Frankowski, prawdziwy święty za życia, który napisał piękny wstęp do jednej z moich książek. Najwybitniejszy znawca mediów w Kościele katolickim w Polsce ks. biskup Adam Lepa nazwał mnie na spotkaniu w Łodzi „najodważniejszym z Polaków”. Od innego wspaniałego hierarchy ks. biskupa Ignacego Deca otrzymałem w darze pamiątkowy pierścień. Ksiądz biskup Stanisław Stefanek uczestniczył w uroczystości przyznania mi honorowego obywatelstwa miasta Jedwabne.
Bardzo mocno zaprzyjaźniłem się z niezwykle szlachetnym „Sprawiedliwym wśród Narodów Świata” ks. Albinem Małysiakiem, który uczestniczył w dwóch moich spotkaniach antygrossowych. Mała anegdota o ks. biskupie Małysiaku. Dzwonię do niego kiedyś o godz. 22- ej. Siostra zakonna mówi, że ten 93 -letni biskup jest nieobecny w domu, gdzieś biega po mieście. Dzwonię o 23- ej -to samo -ks. biskupa nie ma jeszcze w domu. Sytuacja powtarza się następnego dnia. Dopiero trzeciego dnia udało mi się schwytać księdza biskupa telefonicznie. Zadowolony z tego, mówię do ks. biskupa: „Ekscelencjo, jak ja księdzu biskupowi zazdroszczę tego, że może tak późno wracać do domu. Moja żona daje mi szlaban już o 21 3o, po której to godzinie już muszę bezwzględnie być w domu”. O ks. biskupie K. Ryczanie już wspominałem. Dzięki ks. biskupowi E. Frankowskiemu udało mi się odbyć bardzo wzruszającą rozmowę z ks. arcybiskupem Ignacym Tokarczukiem. Z kolei ks. arcybiskup Józef Michalik dziękował mi w liście do katolickiego tygodnika „Niedziela” za wystąpienie na łamach tego tygodnika w jego obronie przeciw głupawemu i złośliwemu artykułowi redaktora „Wyborczej” M. Beylina. Dodajmy do tego licznych zaprzyjaźnionych duchownych, takich jak ksiądz infułat Ireneusz Skubiś, ksiądz Józef Maj, ksiądz Stanisław Małkowski, ks. prof. Zygmunt Zieliński, ks. red. Ryszard Halva, ks.prałat Stanisław Mac ks. prof. Roman Piwowarczyk, ks. poeta Janusz Kozłowski, o. Piotr Andrukiewicz, o. Janusz Cydzik, o. Janusz Dyrek, o. Janusz Zbudniewek, o. paulin Eustachy Rakoczy, oraz zmarli już niestety: o. Zacharjasz Jabłoński, o. Gordiasz Józef Słaboń, ks. Bolesław Witwicki z Malmö w Szwecji i kapłan Rodzin Katyńskich ks. prałat Zdzisław Peszkowski i wielu, wielu innych. Pomimo tego jednak wciąż myślę z goryczą o niektórych duchownych - szkodnikach , którzy jak widać nie mieli Polski w sercu (Życiński, Nycz, etc.) i o tych duchownych, którzy mnie zdradzili. Czyż nie może być przykro komuś, kto od dziesięcioleci konsekwentnie walczy w obronie polskości i wiary, a dostaje niejednokrotnie razy od szemranych niby „swoich”- złych ludzi - arcybiskupów i innych. Jeśli mnie nie przeproszą, wszyscy będą dokładnie opisani i rozliczeni w mym kilkutomowym „Alfabecie Jerzego Roberta Nowaka”. W myśl zasady „Spisane będą czyny i rozmowy” nie będzie żadnego „zmiłuj”. Jako historyk mam obowiązek ujawniać także bardzo gorzką prawdę!
 
P.S. W poprzednim numerze „Warszawskiej Gazecie” (nr z 19 maja 2017 roku ) ukazało się kilka kolejnych tekstów w obronie księdza prałata Romana Kneblewskiego, w tym podpisane przez 17 osób ze środowisk intelektualnych, m.in. dwóch znaczących księży, oświadczenie naszego Forum Myśli Polskiej na ten temat.

Ta szybka reakcja w sprawie tak niesłusznie szkalowanego znakomitego duchownego pokazuje jak bardzo potrzebna była inicjatywa naszego intelektualnego Forum Myśli Polskiej. Nota bene był to pomysł słynnego pisarza Stanisława Srokowskiego. Dzięki nam nikt uczciwy i myślący niezależnie, po zaatakowaniu nie będzie samotny. I zawsze będzie mógł liczyć na nasze zdecydowane wsparcie. I to jest jeden z najważniejszych celów naszego Forum Myśli Polskiej. Czas przystąpić do kontrofensywy intelektualnej wobec dogorywającego, ale jeszcze umiejącego boleśnie ranić ludzi, michnikowskiego szmatławca z Czerskiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz