))Zapraszamy na Oficjalną Stronę internetowa Jerzego Roberta Nowaka((

piątek, 8 kwietnia 2016

Okrutni żydowscy kapo

Okrutne prawdy o zachowaniu żydowskich kapo w książce Donalda L. Niewyka
 
Do świadomie przemilczanych w Polsce najcenniejszych pozycji literatury Holocaustu należy wydana w 1998 r. pod redakcją Donalda L. Niewyka książka „Fresh Wounds”. Jest to wybór relacji b. więźniów żydowskich (razem 34 relacji) o sytuacji w obozach, w których ich więziono. Relacje te były nagrywane bezpośrednio po wojnie, stąd odznaczają się one szczególną wiarygodnością, jakże odległą od późniejszych koloryzowań. To właśnie jednak, a zwłaszcza powtarzający się ponury obraz roli żydowskich kapo, nie pozostało bez skutku na zapobieżenie zapoznaniu się z tą książką przez polskich czytelników. Skrajni filosemici w wydawnictwach w Polsce jak zwykle bezbłędnie ocenili „niebezpieczeństwo” przekładu tej książki na język polski i „uchronili nas” od tej jakże szokującej lektury.

 Już w gruntownym wstępie do swojego wyboru Donald L. Niewyk pisze bez ogródek: „Żydzi mogli mieć najlepiej pod nie żydowskimi kapo i szefami bloków(...)” (Cyt. Za „Fresh Wounds. Early Narratives of Holocaust Survival”,ed. Donald L.Niewyk, The University of North Carolina 1998, s. 15).
 
W książce Niewyka znajdujemy wiele prawdziwie przejmujących relacji b. więźniów uratowanych od zagłady. Są to relacje pełne bezlitosnych oskarżeń pod adresem dawnych żydowskich obozowych kapo. Szczególnie wstrząsająca była relacja Abrahama K. który jak pisał Niewyk „niemal płakał”, opisując przejścia swoje i współwięźniów. Obsesyjnie gnębiła go pamięć tego właśnie, że okrutnymi katami, maltretującymi Żydów byli również Żydzi w roli kapo. Wspominał, że Żydzi nazywali tych kapo „Schieber” (gangsterami). Największą gorycz sprawiało mu opowiadanie, jak Żydzi katowali Żydów, precyzyjnie realizując najpodlejsze niemieckie plany. Chodziło o metodę polegającą na wybraniu grupy Żydów na seniorów bloków, ubraniu ich w ładne kurtki, piękne buty i zapewnieniu wyżywienia dużo lepszego niż dla reszty więźniów. Dawano im bicze do rąk i mieli odtąd nadzorować i bić swych żydowskich współwięźniów. (Tł. J.R. Nowak; por. D.L. Niewyk, op. cit. ss. 34, 40) Jak relacjonował Abraham K.:„Odtąd takie osoby żyły zawsze w strachu, żeby nie stracić takiej pracy. Ich życie zależało od niej. Jeśli straciłby swoją pozycję poszedłby na dno tak jak inni: Dlatego gotów był raczej zabić setki innych. (Podkr.-JRN) Niemcy nie musieli się troszczyć o to, co robić z całą obozową społecznością. Wystarczyło wyznaczyć jednego Żyda, a on już urządzi wszystko w jak najlepszy sposób, aby ich zadowolić i bardzo często nawet zrobi więcej niż żądali.

Chociaż ja przedtem widziałem jak działa u nas żydowska policja, to jednak nigdy nie mogłem sobie wyobrazić, że jeden Żyd mógł robić takie rzeczy drugiemu Żydowi (Podkr. - JRN)”.

Abraham K podkreślał że całe wewnętrzne kierownictwo obozu składało się z Żydów (tamże s. 36.) Żydami byli również trzej najbardziej bezwzględni kaci, którzy wymierzali publicznie kary więźniom. (Por. ss. 38, 39)


Okrutny Żyd Moshe Nachtinger


Swą opowieść Abraham K. Ilustrował opisami przerażających scen z udziałem brutalnych żydowskich kapo. Opisał np. z jaką sadystyczną furią bili żydowskiego więźnia żydowski kapo Moshe Nachtinger, za jakąś drobną „przewinę”. Abraham K. opisywał: „Pierwszy raz w moim życiu widziałem takie bicie. Uderzano go biczem ze skręconym żelaznym drutem na pół metra długości, tak, aby waląc w grzbiet mógł okręcać się wokół brzucha, gdzie robił wielkie rany cięte(...) Pierwszy raz w moim życiu słyszałem jak starsza osoba, człowiek dorosły, tak jęczał i szlochał błagając o litość. Miałem tylko jedno pragnienie; aby mieć władzę do pomszczenia tego więźnia w ciągu najbliższych pięciu minut(...) Co można było jednak zrobić? Trzeba było mieć zamknięte usta i uważać by samemu nie dostać takiego bicia(...)” (Por. tamże, s. 36).
Abraham K. opisał również inny dość szczególny incydent. Brutalny żydowski kapo bił tak mocno żydowskiego więźnia, że zareagował na to nawet niemiecki policjant, z odrazą wstrzymując dalsze bicie. Komentarz Abrahama K: „Było to smutną rzeczą widzieć jak Niemiec wczuł się w nasze położenie i wykazał więcej zrozumienia dla nas niż tak zwany brat”. (Por. tamże, s. 33).
Przygnębiająca i ponura była również relacja innego więźnia żydowskiego Udela S. w odniesieniu do zachowań żydowskich kapo w Auschwitz. Jak stwierdził Donald L. Niewyk w swoim wstępie do tej relacji: „Jednym z jego (Udela S.-JRN) najbardziej żywych wspomnień z Auschwitz było okrucieństwo żydowskich kapo” (Por. tamże s. 47) Odpowiadając na pytanie o kapo w obozie Udel S. stwierdzał, że byli nimi Żydzi Francuzi i Niemcy. Oni byli Żydami.(...) Oni byli gorsi, ci francuscy Żydzi, potem niemieccy (...) Ze względu na to, że kapo dostawał dodatkową porcję chleba i dodatkowy obiad, był gotowy bić ludzi aż do utraty ich życia(...)” (Tamże, s. 53). Udel S. wspominał, że kapo, francuscy i belgijscy Żydzi zabierali dla siebie jedzenie z całego transportu kosztem innych więźniów, tak że sami mieli jedzenia w bród. (Por. tamże, s. 52)
Z kolei były więzień Majdanka Jurek K. z goryczą wspominał tamtejszego doktora żydowskiego – mordercę i innych morderców żydowskich szefów obozu. Stwierdzał bez ogródek: „Ten żydowski lekarz był mordercą. Oni wszyscy byli mordercami. Szefowie obozu wszyscy byli mordercami, pomimo tego, że sami byli Żydami. To był najgorszy rodzaj Żydów. Bandyci którzy przed wojną nie mieli żadnego sposobu na zdobywanie środków utrzymania. Złodziei wsadzono do obozów i uczyniono naszymi szefami”. (Por. tamże, s. 113)

Relacje ocalałych z książki Niewyka zawierają na ogół bardzo krytyczne oceny na temat zachowania Judenratów. Typowe pod tym względem było wyrażone w relacji Udela S. absolutne potępienie działań Judenratu na Górnym Śląsku i jej przewodniczącego Mońka Merina za „usypianie” Żydów fałszywym poczuciem braku zagrożenia (Por. tamże, Js. 10 i 49) Udel S. nazywa Merina zdrajcą narodu żydowskiego „który tak sługo nas usypiał, że nie zorganizowaliśmy żadnego oporu i poszliśmy jak owce na rzeź”. (Tamże s. 49) .
W relacjach padają bardzo ostre słowa o zachowaniach żydowskiej policji. Np. Ephraim G. opisuje szczególnie szkodliwą rolę żydowskiej policji w Krakowie w tropieniu miejsc ukrycia Żydów. Miejsca te były nazywane „malines” (meliny) od hebrajskiego słowa malon (kryjówka). Według relacji Ephraima G. 60 żydowskim policjantom udało się wytropić dosłownie wszystkie kryjówki żydowskie w getcie. (Por. tamże, ss. 251-252).
 

Obiektywne świadectwa o polskiej pomocy
 
Równocześnie z rozlicznymi świadectwami o zbrodniach żydowskich kapo i żydowskiej policji w książce Donalda L. Niewyka znajdujemy nadzwyczaj zobiektywizowany obraz Polaków jakże dalekich od dzisiejszych antypolskich oczernień w stylu Grossa. Publikowane w książce Donalda L. Niewyka relacje pokazują Polaków złych i dobrych, diabolicznych i aniołów – zgodnie ze złożoną prawdą o zachowaniu ludzi z każdej nacji. Byłe ofiary żydowskie niemieckich obozów zagłady piszą o przejawach niechęci Polaków do Żydów. Piszą o łapaniu przez Polaków Żydów uciekających z getta (relacje Romy T.), o wskazywaniu przez Polaków Żydów Niemcom (relacje Nechamy E.) czy o zbrodniczych Polakach typu kryminalisty, Polaka z Ukrainy (relacja Abrahama K.) Równocześnie jednak w książce znajdujemy nadzwyczaj dużo relacji, wspominajacych o polskiej pomocy i polskim poświęceniu dla ratowania żydowskich bliźnich. Redagujący tom Donald L. Niewyk nawiązując do przykładów bezinteresownej okazanej Żydom przez całkowicie im obcym dotąd Polaków, komentował: „(...) Generalizujące osądy Polaków i innych Europejczyków Wschodnich podczas Holokaustu trudne do podtrzymania w świetle tych doświadczeń” (Por. tamże, s. 18).
O licznych przykładach polskiej pomocy opowiadała Anna K. Jedna z Polek z narażeniem własnego życia zabrała jej dziecko do sierocińca (Tamże, s. 207). Katolicki ksiądz podwiózł je na swoim wozie, ratując przed Niemcami. (Por. tamże s. 208). W obozie w Auschwitz miała wyjątkowe szczęście, dzięki temu, że znalazła się w bloku kierowanym przez ogromnie ludzką i pomocną polską więźniarkę, córkę jakiegoś ziemianina. Jak komentował relację Anny K. Donald. L. Niewyk polska blokowa „prawdopodobnie uratowała Annie życie”. (Tamże s. 204). Kiedy Anna zachorowała bardzo ciężko na kamień żółciowy, polska blokowa gotowała jej jedzenie, chroniła przed pójściem do pracy mówiąc, że Anna K. akurat coś wykonuje dla niej. (Por. tamże, s. 210). Z kolei Nechama E. opisuje jak polski policjant ostrzegł ją, że w pobliżu jest getto i mogą natychmiast ją rozstrzelać. Co więcej pokazał jej bezpieczniejszą drogę ucieczki. (Por. tamże s. 96).
 
Jurek K. po ucieczce z transportu do miejsca zagłady został wyleczony z rany postrzałowej dzięki pomocy współczującego mu polskiego chłopa. (Por. tamże, s. 108) Ten sam Jurek K. który w swej relacji uskarżał się na „podły charakter” żydowskiego doktora, chwalił Polaka, który zawsze przynosił mu kawałek chleba, czy coś innego do jedzenia. (Por. tamże, s. 114) Jurek K. opisał również tragicznie zakończoną scenę pomocy Polaka Żydom transportowanym pociągiem do obozu: „(...) Nie mieliśmy ani kropli wody. Błagaliśmy, prosiliśmy przez okna do gojów: „Przynieście nam butelkę wody, damy wam pieniądze”. Mały chłopiec chciał nam podać wodę. Ukrainiec zastrzelił go na miejscu. Chłopiec leżał tam na ziemi z butelką w ręku”. (tamże s. 111). Przypomnijmy, że Gross piętnował w „Złotych Żniwach”, to, że polscy kolejarze wyzyskiwali żydowskich więźniów z pociągów, żądając 100 zł za szklankę wody. Ani słowem nie wspomniał jednak, że za takie podanie wody można było zapłacić życiem.

Lena K. opisywała jak bardzo pomocni dla niej i matki byli ludzie z polskiej wsi – Huta Olejska. (Por. tamże, s. 164). Benjamina P. w obozie koło Auschwitz faktycznie uratował polski dyrygent orkiestry Bronisław Staszak który go wciąż go dożywiał. (Por. tamże, ss. 131-132) Nie przeszkodziło to Benjaminowi P. w czasie pracy na farmie , gdzie był nadzorcą, bezlitośnie ciemiężyć Polaków. Robił to z nienawiści do Polaków która zrodziła się u niego jeszcze w Warszawie. „Prześladowałem strasznie Polaków” – wyznawał. (Por. tamże, s. 133). Inna sprawa, że sam Benjamin P. w czasie wojny przeszedł straszliwą metamorfozę – sam stał się zwyrodniałym okrutnikiem. Opisując w swej relacji jak mścił się na Niemcach tuż po wojnie, Benjamin P. stwierdzał: „Jak pobiłem kilku ludzi, spowodowałem też śmierć kilku, torturowałem. Robiłem te same rzeczy z niemieckimi dziećmi, co SS-mani robili w Majdanku z żydowskimi dziećmi. Na przykład łapałem te małe dzieci za nóżki i tłukłem głową o ścianę, tak, że głowa pękała. (...) Robiłem to, z niemieckimi dziećmi, bo tak silna była przepełniająca mnie nienawiść”.(Tł. JR Nowak; por. tamże, s. 134).
 
I znów nasuwa się pytanie – dlaczego wydawcy w Polsce tak skrupulatnie wzdragają się przed przekładem książki Donalda L. Niewyka, jednej z najcenniejszych pozycji literatury holocaustu i chyba najbardziej wstrząsającego wyboru świadectw martyrologii obozowej. Tym cenniejszego i tym autentyczniejszego, że powstałego bez upiększeń w pierwszym okresie po wojnie. Tym bardziej oburza to uparte przemilczanie książki Niewyka w Polsce iż przynosi ona niejednokrotnie bardzo sympatyczne opisy polskich zachowań wobec Żydów, jakże sprzeczne z kalumniatorskimi uogólnieniami J. T. Grossa. Dla mnie istnieje tylko jedno słowo dla określenia tych wydawców i naukowców w Polsce, którzy znając znakomitą książkę Niewyka, nic nie zrobili dla wydania jej w Polsce – Podłość! Ciekawe, czy książkę tę znali faryzejscy wydawcy „Znaku”, tyle trudu wkładający w wydanie i popularyzację i obronę polakożerczych gniotów J. T. Grossa.

6 komentarzy:

  1. DZiękuję. Proszę o przetłumaczenie całości książki Donalda L. Niewyka i wrzucenie do sieci.Uważam, że wielu Polaków będzie wdzięcznych, a Żydzi naturalnie wściekli.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bym wobec tych wydawców i naukowców uzyl słowa ZDRAJCY. Oni trzymają Polaków z dala od takich książek świadomie wedle ich przeświadczenia, że goje to nie ludzie. Zrzucając na Polaków wszelkie winy za holokaust, żebyśmy przyjmowali jako prawdę takie zwroty jak "polskie obozy zagłady" w zagranicznych mediach. Bo żydzi bardziej nienawidzą Polaków niż nazistów, taka jest prawda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Polacy i inne narody słowiańskie to potomkowie rzeczywistego Narodu Wybranego, pod który współcześni Żydzi się podszywają.

      Usuń
  3. Feliks Koneczny,autor oryginalnego podziału na CYWILIZACJE wyeksponował ŻYDOWSKĄ,nazywając ją CYWILIZACJĄ PODWÓJNEJ MORALNOŚCI.To opis konsekwencji NASTĘPSTWA WYBRAŃSTWA,jako efektu ŻYDOWSKIEJ MONOLATRII,klasyki rasizmu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawi mnie dlaczego w tej książce (chyba, że to jedynie przypadłość Pańskiego wpisu) nazwiska zeznających są ocenzurowane, a nieocenzurowane są nazwiska oprawców lub osób życzliwych.
    Jaki jest powód tej anonimowości zeznań? Bo muszę zauważyć, że jeśli ktoś zeznaje anonimowo to odbiera to wiarygodności jego słowom.

    OdpowiedzUsuń