))Zapraszamy na Oficjalną Stronę internetowa Jerzego Roberta Nowaka((

niedziela, 7 lutego 2016

Ciekawsze uwagi i spory w związku z tekstem: „Dokonania i zaniechania ostatnich paru miesięcy”




  1. Plusy dodatnie” działań nowych władz

Reformy w MON-ie

Uwagi na powyższy temat, zawarte w poprzednim moim tekście na blogu, pragnę uzupełnić o kilka istotnych spraw. Zacznę od spraw działań dla poprawy naszej obronności i stanu wojska, które zostały tak zdewastowane w czasach rządów PO. Nieprzypadkowo w moim tomiku „Jak ratować Polskę” (Warszawa 2014,.ss.5-12) apelowałem na rzecz maksymalnego rozwoju tak zaniedbanej samoobrony terytorialnej. (Por. tamże, ss. 11-12). Z tym większą satysfakcją czytałem zapowiedzi nowego ministra obrony Antoniego Macierewicza z listopada 2015 r. Minister uznał zorganizowanie obrony terytorialnej kraju za jedno z najistotniejszych zadań na najbliższy czas. Stwierdził, że uznaje obronę terytorialną jako immanentną część polskiej armii, zapowiadając, że MON zamierza doprowadzić "do zorganizowania i uruchomienia na granicy wschodniej co najmniej trzech brygad". W ślad za tą zapowiedzią poszło powołanie ( 39 grudnia 2015 r. dr Grzegorza Kwaśniaka, doświadczonego wojskowego i eksperta wojskowości, na funkcję pełnomocnika MON dla tworzenia Obrony Terytorialnej. Uważam, że była to bardzo dobra decyzja personalna z uwagi na liczne poprzednie wystąpienia dr Kwaśniaka, tak alarmujące w sprawie żałosnego stanu polskiej armii. Np. w tekście z 9 sierpnia 2011 r. pt.: „Polska armia nie istnieje” dr Kwaśniak pisał m.in.: „Apeluję do szefa Sztabu Generalnego Mieczysława Cieniucha o podjęcie działań zmierzających do obrony konstytucji i honoru Wojska Polskiego przed szkodliwymi działaniami obecnego rządu”....Dr Kwaśniak wielokrotnie kontynuował swoje alarmy co do katastrofalnego stanu polskiej armii,. m.in. w tekście: Czas się obudzić, „Niedziela” z 10 czerwca 2014 r. Ważnym stwierdzeniem nowego szefa MON była również zapowiedź, że MON będzie przede wszystkim inwestować w rodzimy sektor przemysłu obronnego, a skończy z zakupami przestarzałego sprzętu wojskowego zza granicy. 6 lutego 2016 r. MON poinformowało, że odkryto fakt zniszczenia 400 kart dokumentów dotyczących sprawy smoleńskiej za dzień 10 kwietnia 2010 r.

Reformowanie administracji przez minister Beatę Kempę

Na osobną uwagę zasługują stanowcze działania dla zreformowania administracji ze strony Beaty Kempy, minister bez teki i szefa kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Kempa walczy na pierwszej linii frontu reformatorskiego i jest za to wciąż obrzucana przez lemingów i lewaków podłymi obelgami w stylu: „Wyrzucić Kempę z korzeniami!”. Nawet w tak wrogiej Zjednoczonej Prawicy „Polityce” (nr z 1 lutego 2016) nie próbowano jednak zaprzeczyć faktom o wielkiej sprawności organizacyjnej i pracowitości B. Kempy Dzięki niej w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów powstało w styczniu 2016 r. Centrum Oceny Administracji, które ma przeprowadzić wielki przegląd wszystkich urzędników administracyjnych. Piętnując bezwład organizacyjny w wielu miejscach, Kempa zapowiedziała powołanie na urzędy „osób, które mają nowe spojrzenie, które mogą struktury urzędnicze ożywić”. Zapowiedziała też zlikwidowanie wszystkich gabinetów politycznych, mówiąc:”Utworzyliśmy w Kancelarii Premiera centrum oceny administracji i tam dokonamy w stosunkowo dobrym czasie oceny administracji. Poczynając od rządowej po tę w terenie. I wtedy będzie można przystąpić do całkowitej likwidacji gabinetów politycznych”.
 
Do ważniejszych zmian nadzorowanych przez Kancelarię Premiera należy obowiązująca od 23 stycznia 2016 r. nowelizacja ustawy o służbie cywilnej. Jak pisał na ten temat Wiktor Ferfecki w „Rzeczypospolitej” z 3 lutego w tekście pt. „Urzędnicy w rządzie PiS zarobią mniej”: KPRM chce, by najwyższych ranga urzędników objęło uśrednienie płac”. Według Ferfeckiego nowelizacja ustawy o służbie cywilnej dotyczy głównie 1, 6 tys. urzędników na wyższych stanowiskach.. W ciągu 30 dni mają zostać zwolnieni, chyba, że zostaną im zaoferowane nowe warunki pracy lub płacy. Na ogół czeka ich obniżka pensji, co już zaakcentowała publicznie minister Beata Kempa. Minister Kempa czuwa również nad dokonaniem tak potrzebnego dokładnego Bilansu Otwarcia we wszystkich resortach, którego wyniki mają być wkrótce ogłoszone.

Wielkie brawa dla ministra Jana Szyszki za gruntowny Bilans Otwarcia w jego resorcie
Jak dotąd najbardziej gruntowny Raport Otwarcia zaprezentował minister środowiska Jan Szyszko. Naczelny redaktor portalu w Polityce pl., publicystka „w Sieci” Marzena Nykiel w świetnym faktograficznym omówieniu wspomnianego raportu w dniu 23 stycznia 2016 r. na portalu „w Polityce” określiła go jako wręcz „miażdżący” dla ekip Tuska i Kopacz. Raport , ujawniając ogromne zaniedbania za ośmiu lat rządów PO przytoczył „45 przykładów nieracjonalnych działań w sprawach ochrony środowiska, które negatywie wpłynęły na polską gospodarkę i przyrodę”. Według omówienia raportu przez M. Nykiel za rządów PO zatrudniano osoby na stanowiskach kierowniczych na podwójnych etatach, liczba etatów w centrali od 2007 r. wzrosła o 122, co wcale nie poprawiło pracy resortu. Szokująco brzmi informacja z raportu o tym, że Ministerstwo Środowiska nie wprowadziło aż  585 aktów prawnych i spowodowało  wszczęcie aż 21 postępowań w sprawie naruszeń prawa Unii Europejskiej. M. Nykiel przytoczyła również liczne inne zawarte w Raporcie drastyczne oskarżenia na temat zaniedbań poprzednich ekip z PO. Jak pisała : „W raporcie resort wskazuje m.in. na plagę nielegalnej eksploatacji kruszywa, torfu i kamieni ozdobnych, brak polityki surowcowej, fiskalizm państwa, zmuszający do rabunkowej eksploatacji złóż. Poważnym zarzutem jest także chaos i pole do miliardowych korupcji w działalności geologiczno-górnicze”. Według M. Nykiel:Ministerstwo podkreśla, że doszło też do kompromitacji w zakresie poszukiwań gazu w łupkach. Z Polski wycofało się wielu potencjalnych inwestorów i  nie uruchomiono przemysłowego wydobycia, choć gaz łupkowy to ogromna szansa dla polskiej gospodarki. Audyt ujawnił także, że około 80 proc. powierzchni koncesyjnej na metale znajduje się w rękach obcego kapitału bez kontroli państwa w zakresie zmian właścicielskich, a magazyny gazu są najmniejsze w UE”.
W raporcie ministra J. Szyszki przytoczono liczne przykłady zaniechań również w wielu innych dziedzinach. Ostro napiętnowano m.in. zablokowanie toruńskiej geotermii, poprzez nie przyznanie jej dotacji na rozwój odnawialnych źródeł energii. Jak komentowała Marzena Nykiel: Gdyby ta dotacja była udzielona, geotermia już by funkcjonowała i mielibyśmy ogromne efekty ekologiczne”. Przygotowany przez ministra Szyszkę Bilans Otwarcia spotkał się z gniewną wspólną ripostą aż czterech kolejnych ministrów środowiska za rządów PO:: prof. M. Nowickiego, prof. A. Kraszewskiego, M. Korolca i dr M. Grabowskiego.. Odpowiedź okazała się jednak bardzo słabiutka merytorycznie w zestawieniu z zarzutami ministra J. Szyszki. (Por. szerzej: J. Liziniewicz: Byłi ministrowie odpierają zarzuty ministra Szyszki, „Gazeta Polska codziennie”, 5 lutego 2016 ).
Raport ministra J. Szyszki można uznać za wręcz wzorcowy dla podobnych Bilansów Otwarcia w innych resortach. Przypomnę tu, że na tym blogu opowiadałem się za przygotowaniem takich gruntownych Raportów Otwarcia w odróżnieniu od całkowicie spartolonych pseudo Bilansów Otwarcia za premierostw J.Buzka i K. Marcinkiewicza.(Por. publikowany na blogu w dniu 27 października 2015 r. tekst: „Niezbędny jest gruntowny Bilans Otwarcia”).

Wielkie czystki w agencji rolniczej
Zajadłym prawicowym przeciwnikom PiS-u, tropiącym wyłącznie błędy i nie dokonania w działaniach obecnego rządu polecam lekturę ważnej i bardzo miłej dla oczu informacji w „Fakcie” z 6 lutego 2016 r.: pt. „Duże czystki w agencji rolniczej”. W tekście czytamy o agencji, jakże słynącej z PSL-owskiego nepotyzmu i bizantyjskiego stylu życia niektórych jej funkcjonariuszy: „W Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa po zmianie władzy w Polsce, kierownicze stanowiska traci 314 pracowników. Stołki zachowa tylko 10! (Podkr.- JRN). (…) w miejsce odwołanych pojawią się ich następcy”. Tak trzymać!
Kolejne ważne działania MSWiA i resortu sprawiedliwości
W poprzednim tekście na blogu sporo pisałem już o ważnych reformach w MSWiA. i w ministerstwie Sprawiedliwości i W ostatnich dniach doszło jednak do kilku nowych ważnych działań. MSWiA postanowiło wziąć pod lupę sprawę skandalicznej policyjnej akcji „Widelec” sprzed ośmiu lat w Warszawie, w ramach której zatrzymano 752 kibiców Legii. W „Gazecie Polskiej codziennie” z 28 stycznia 2016 r. pisano: „Zatrzymani byli torturowani. Niedawno w sprawie zapadło ok.100 wyroków uniewinniających”.. Policję nadzorował wówczas szef MSW Grzegorz Schetyna. Wiceminister MSWiA Jarosław Zieliński powiedział w TV Republika: „Całą akcja była ustawką polityczną, podczas której Schetyna demonstrował swoją siłę” (Cyt. za „SuperExpress”z 29 stycznia 2016 ). Sam Schetyna próbując się wybronić, zrzuca winę za całą skandaliczną akcję na ówczesnego komendanta policji. Szczególnie ważna jest zapowiedziana decyzja MSWiA o obcięciu emerytur katom. Resort wziął pod lupę emerytury wypłacane byłym funkcjonariuszom UB i SB. Okazało się, że niektóre emerytury wypłacane byłym funkcjonariuszom SB sięgają nawet 22 tys. zł. podczas gdy ich ofiary dostają częstokroć emerytury 20 razy niższe. Przewiduje się więc cięcia emerytur dla byłych esbeków. (Por. MAR: Rząd obetnie emerytury esbekom, „Fakt’ 4 lutego 2016.) Zapowiada się również znaczące zwiększenie liczby więźniów posyłanych do pracy.

Nowe tendencje w polityce zagranicznej.
Już w poprzednim tekście na blogu wysoko oceniłem odważne zaakcentowanie przez ministra W. Waszczykowskiego (którego za wiele krytykuję) priorytetu polskich stosunków z W. Brytania w Europie oraz podkreślenie wielkiego znaczenia współpracy z krajami grupy wyszehradzkiej.. Widomym przejawem nowego priorytetu była odbyta kilka dni temu tak znacząca wizyta premiera W. Brytanii Davida Camerona w Warszawie. Te nowe akcenty w polskiej polityce zagranicznej spotkały się ze zmasowanym atakiem ze strony platformerskiej opozycji. B. ambasador RP w Niemczech Janusz Reiter, germanofilski szkodnik, który w wielkim stopniu przyczynił się do zablokowania działań dla uzyskania statusu mniejszości narodowej przez 2- milionową rzeszę Polaków Niemczech gromko zaatakował „zamienianie Niemiec na Anglię”. Z podobnym atakiem wystąpił również przywódca PO Grzegorz Schetyna. Z werwą dołączył do tego grona Ludwik Dorn, który ostatnio szuka każdej okazji dołożenia PiS-owi. W „Gazecie Wyborczej” z 4 lutego 2016 (też znalazł dla siebie forum! ) Dorn napisał o W. Brytanii i krajach Grupy Wyszehradzkiej , iż „żaden z tych sojuszników nie jest żywotnie zainteresowany wzrostem znaczenia Polski w UE, a dla krajów Grupy Wyszehradzkiej umocnienie Polski stanowiłoby nie lada kłopot”. Przypomnijmy więc, że V.Orbán już w 2009 r. wyrażał pragnienie, by Polska została liderem krajów Europy Środkowej, a ostatnio parokrotnie zapewniał o poparciu Węgier dla Polski przeciw próbom osądzania jej przez UE. Z kolei 6 lutego 2016 r. czeski minister publicznie poparł starania Polski o stałe bazy NATO w Polsce. Przykłady tego typu można mnożyć. Zapytajmy więc, po co te wszystkie kłamstwa Dorna, dziś tak lizusowskiego wobec przeciwników rządu PiS-u ?

  1. Zaniechania i zahamowania, błędy


Brak oczyszczenia przedpola (w sprawie Trybunału Konstytucyjnego ), czy zmian w telewizji publicznej.

Absolutnie nie rozumiem, dlaczego działania władz PiS-u dla ukrócenia stronniczości i samowoli Trybunału Konstytucyjnego nie poprzedzono szerokim medialnym obstrzałem artyleryjskim dla oczyszczenia przedpola. Myślę tu o wielkim błędzie, jakim było zaniechanie wcześniejszego przypomnienia z trzydziestu najgłupszych czy najbardziej szkodliwych orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. Takich jak zablokowanie lustracji, czy zawetowanie obniżenia emerytur dla esbeckich katów. A były tam jeszcze gorsze rzeczy. Znakomity historyk prof. Tadeusz Marczak pisał niedawno w „Polityce Polskiej” o tym jak decyzje Trybunału konstytucyjnego i Sadu Najwyższego zablokowały uznanie własności polskiej na Ziemiach Odzyskanych za niepodważalną. Prof. Marczak określił to jako zdradę Polski. Dlaczego tych spraw nie przypomniano w walce z samowolą Andrzeja Rzeplińskiego et consortes?

Inna sprawa. Dlaczego przed przystąpieniem do radykalnych zmian w telewizji publicznej nie starano się szeroko nagłośnić ogromnych rozmiarów opanowania programów telewizji publicznej przez jedną opcję platformerską. Zrobiłem to na blogu w tekście: „Przepędzić stada lisów i lisiczek z telewizji!” Czemu nie zrobili tego PiS-owscy eksperci? Dlaczego (poza wystąpieniem J.Lichockiej w Sejmie) nie pokuszono się o bardzo skrupulatne wyliczenie jak wielu autorów prawicowych zostało sczyszczonych w TVP w ostatnich 20 latach?. Kolejne pytanie - dlaczego eksperci PiS-owscy nie spróbowali przedstawić dokładną ilość patriotycznych programów i filmów „zamordowanych” w TVP od 1989 roku?


Szokujące spory wokół podatku od supermarketów

Mam wiele wątpliwości co do działań resortów gospodarczych, które jak dotąd w zbyt małym stopniu skorzystały z gotowych rozwiązań w postaci sprawdzonych reform węgierskich. Przypomnę tu, co mówił obecny prezydent Andrzej Duda w programie telewizyjnym :”Debata. Czas decyzji” z 7 maja 2015 r.: „Chcę pójść drogą Viktora Orbána. W sprawach gospodarczych prowadzi dobra politykę, potwierdza to Fundusz Walutowy. Jego reformy były skuteczne i wyciągnęły kraj z kryzysu”. )Podkr.- JRN). Wiadomo, że reformy węgierskie były wprowadzane na korzyść węgierskich przedsiębiorców, kupców i rolników wbrew zagranicznym koncernom, bankom i supermarketom. Nie rozumiem więc, dlaczego w Polsce po prostu nie naśladuje się tych sprawdzonych węgierskich reform, a toczy się dość żałosne spory wokół dziwnych innowacji podatkowych, wprowadzając rozwiązania, które mogą zaszkodzić akurat polskim kupcom, a nie zagranicznym marketom. Przypomnę choćby tekst „Podatkiem w małe sklepy” („Rzeczpospolita” z 5 lutego 2016 ). Czytamy tam m.in.: „Sklepy z sieci franczyzowych będą główną ofiarą podatku od sprzedaży detalicznej. Powstały, aby skutecznie walczyć z zagraniczną konkurencją, teraz resort finansów chce je tak samo karać jak hipermarkety”. Zarówno w "Rzeczypospolitej” jak i w innych dziennikach ostrzega się przed groźbą, że polskie sklepy będą płaciły najwyższą stawkę podatku, jak Tesko czy Biedronka. Ciekawe, jaki geniusz w resorcie finansów wymyśla tego typu rozwiązania?

Bardzo dziwię się również temu, że w Polsce mówi się tylko o podatkach od supermarketów, a jakoś dziwnie milczy o innych węgierskich rozwiązaniach, służących ograniczeniu dominacji zagranicznych marketów na sklepami krajowymi. Dlaczego nie mówi się o wprowadzeniu - na wzór węgierski – zakazu budowy nowych supermarketów w centrum dużych miast, pozwalając na tworzenie ich tylko na obrzeżach dużych miast. A u nas w ostatnich latach wykorzystano przebudowy dworców w Krakowie i Poznaniu, by je połączyć z wielkimi marketami, tak, że stały się faktycznie ich przybudówkami,. Skandal ! Inna sprawa - wprowadza się większy podatek od sprzedaży w niedzielę zamiast całkowicie zakazać ją dla marketów , jak zrobili Węgry. (Tam mogą być czynne w niedziele tylko mniejsze sklepy)/. Na Węgrzech zakazano również budowy nowych sklepów wielkopowierzchniowych o pojemności ponad 300 metrów kwadratowych. Co najważniejsze zaś wydano rozporządzenie o zamykaniu tych wszystkich zagranicznych marketów, które przez dwa ostatnie lata z rzędu wykazują straty. U nas takie straty wykazuje ogromna większość zagranicznych marketów, a ich oszukańczym właścicielom włos nie spada z głowy.
 
Dlaczego nie uczymy się z węgierskich przykładów? Na próżno główny ekonomista Skoków, a dziś także poseł na Sejm, Janusz Szewczak już 30 lipca 2013 r. mówił w jednym z wywiadów : „Reformy węgierskie są niesłychanie mądre i przemyślane. Uważam, ze polska opozycja powinna zorganizować wyjazd studyjny na Węgry, żeby się przygotować do rządzenia w ciężkich czasach, żeby zobaczyć, jak to się robi. Tam są gotowe projekty ustaw, rozwiązań, rozporządzeń. To trzeba ściągnąć od Węgrów, bo inaczej nikt sobie nie poradzi z tą stajnią Augiasza”. (Podkr.- JRN). Szkoda, że jakoś nie wykorzystano tak znakomitego ekonomistę jak pogromca banksterów J. Szewczak do żadnej ważniejszej funkcji przy reformowaniu polskiej gospodarki. Podobnie jak nie wykorzystano twórcy programu gospodarczego Pis-u w 2005 r., b. wiceministra finansów (naraził się liberałce Z. Gilowskiej) Cezarego Mecha, którego jakże niesłusznie zmarginalizowano ostatnich latach. A przecież PiS ciągle cierpi na zbyt małą ilość poważnych ekspertów gospodarczych.

Ciągle brak dostatecznych działań dla przyciągnięcia poparcia przedsiębiorców, obniżenia dla nich podatków, a przede wszystkim ukrócenia zalewającego ich morza biurokratycznych przepisów.


Potwierdzenia moich ostrych krytyk niektórych ocen ministra W.Waszczykowskiego

W poprzednim tekście na blogu krytykowałem niefortunne stwierdzenie ministra W. Waszczykowskiego: „Nie tracimy nadziei na powodzenie procesu reform w Mołdawii”, pisząc: „Przecież w Mołdawii obecnie widać nie reformy, lecz wszechobecną korupcję z udziałem głównych polityków tzw. proeuropejskiej koalicji”. I oto w tych dniach w dwóch różnych znaczących tygodnikach ukazały się jednoznaczne potwierdzenia mojej oceny w tej sprawie. Zacznijmy od najnowszego numeru tygodnika „Wprost” z 7 lutego 2016 r.,, gdzie ukazał się tekst Jarosława Gizińskiego: „Kiszyniowski anty-Majdan”. Giziński pisze: o sytuacji Mołdawii: „Ku wielkiemu niepokojowi Brukseli słabnie poparcie dla integracji europejskiej. Idea ta została skutecznie skompromitowana przez aferzystów głoszących proeuropejskie hasła, aby tym skuteczniej kraść”. Nader wymowne są również oceny zawarte w najnowszym numerze „Gazety Polskiej” ( z 3 lutego 2016 r.) w tekście Antoniego Rybczyńskiego : „Rosja może odbić Kiszyniów. Mołdawia. Kompromitacja partii proeuropejskich”. Red. Rybczyński pisał tam m.in. : „Historia Mołdawii ostatnich kilku lat pokazuje , jak w postsowieckim kraju skorumpowani politycy głoszący, że chcą wejść do UE, mogą zrujnować kraj, skompromitować prozachodnie hasła i otworzyć drogę do władzy siłom prorosyjskim”. Autor pisał dalej o „szokującym wręcz stopniu kompromitacji większości proeuropejskich polityków”. Mogę zrozumieć, że minister Waszczykowski sam nie śledzi na bieżąco rozwoju sytuacji w Mołdawii. Wydaje się jednak, że powinien natychmiast wyrzucić z pracy „pseudoeksperta”, który go źle poinformował na ten temat.
 
W poprzednim tekście na blogu uznałem za szczególnie niepokojącą bezkrytyczną proamerykańskość ministra W. Waszczykowskiego, wyrażoną w jego poparciu dla negocjowanej w tajemnicy od kilku lat umowy TTIP miedzy USA, a UE. Wielu ekonomistów uważa tę umowę za korzystna tylko dla amerykańskich koncernów, a szkodliwą dla małych i średnich państw typu Polski, m.in. dla polskiego przemysłu chemicznego i rolnictwa,. Kolejne potwierdzenie tych obaw znalazłem świeżo w wywiadzie Tomasza Walczaka z prof. Elżbietą Mączyńską, prezesem Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego – Korporacje idą po władzę, „SuperExpress”,1 lutego 2016 r. Prof. Mączyńska stwierdziła m.in.: „TTIP, to nie tylko umowa o wolnym handlu. Istnieją słuszne obawy, że wzmocni ona pozycje korporacji kosztem państw narodowych., Szczególnie istotna wydaje się kwestia arbitrażu, dzięki czemu inwestorzy mogą oskarżać państwa ponad prawem danego kraju (…) Państwa przerażone siłą arbitrażu mogą rezygnować z niektórych obszarów ochrony obywateli, bojąc się wielomiliardowych odszkodowań”. Nie rozumiem, dlaczego min. Waszczykowski w swej bezkrytycznej proamerykańskości tak się pośpieszył z akceptacją dla tej tak bardzo niebezpiecznej umowy, nie czekając na jej głębsze konsultacje w gronie polskich ekonomistów. Przypomnę, że minister rolnictwa K. Jurgiel wyrażał w listopadzie 2015 obawy w związku z kształtem TTIP. Na Kresach. pl z 25 stycznia 2016 pisano: „Zdaniem większości ekspertów, Polska będzie jednym z tych krajów, które stracą na TTIP.– „ Zagrożenia dla takich krajów jak nasze są znaczne. Polska nie będzie tutaj jednym ze zwycięzców w tej umowie, tylko będzie należała do przegranych (podkr.-JRN)S, bo tak wielka konkurencja osłabi nasze możliwości kształtowania własnej polityki przemysłowej i przyczyni się do tego, że wielu naszych producentów zostanie wyeliminowanych, bo nie będziemy w stanie skutecznie konkurować z tanimi amerykańskimi produktami (…)”-wskazuje prof. Leokadia Oręziak, ekonomista z SGH.”.
 
Dlaczego minister W. Waszczykowski wciąż trzyma R. Schnepfa w Waszyngtonie?

  Szczególnie zdumiewająca i oburzająca zarazem jest niebywała ślamazarność ministra W. Waszczykowskiego w robieniu porządków na placówkach dyplomatycznych. Trzeba byłoby natychmiast odwołać z kilkudziesięciu niekompetentnych lub często – wręcz szkodliwych ambasadorów, a Waszczykowski w ciągu ponad 2 miesięcy odwołał zaledwie trzech – jak pisałem w poprzednim tekście na blogu. Przypomnę tu, że już 25 listopada 2015 r. w tekście „Czas na weryfikację ambasadorów" podałem na blogu sporo charakterystyk najbardziej szkodliwych ambasadorów RP. Prawdziwym prymusem w szkodnictwie wobec Polski jest wśród nich ambasador w najpotężniejszym państwie świata- USA – Ryszard Schnepf. Przypominałem już, że Schnepf został usunięty ze stanowiska głównego doradcy swego kumpla pod K. Marcinkiewicza pod naciskiem Jarosława Kaczyńskiego. Chodziło o publiczne wystąpienie Schnepfa z tezą godzącą w podstawowe interesy Polski – Schnepf pochwalił tak niebezpieczny dla nas gazociąg rosyjsko-niemiecki. 

Przypomnijmy inną szczególnie niebezpieczną dla nas rolę Schnepfa - za artykułem Krzysztofa Góreckiego. To nie jest nasze ministerstwo, nie nasz ambasador w „Warszawskiej Gazecie” z 26 października 2012 r. Górecki pisał tam m.in.:Jako główny doradca premiera Marcinkiewicza ds. zagranicznych Schnepf szczególnie gorliwie zajmował się sprawą odszkodowań dla Żydów za mienie pozostawione w Polsce oraz lobbingiem na rzecz organizacji żydowskich z USA, domagających się od Polski miliardowych odszkodowań. Usunięcie go z funkcji ze szczególnym żalem przyjął Światowy Kongres Żydów. Znalazło to wyraz w oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej tej organizacji, wyrażającym obawy, że odejście Schnepfa może doprowadzić do spowolnienia procesu negocjacji między rządem polskim a środowiskami żydowskimi w sprawie mienia. Z tego zdumiewającego oświadczenia wynika, że Schnepf pracował nie tylko dla polskiego rządu, lecz także na korzyść żydowskich organizacji. Dowiadujemy się z niego, że w trwających negocjacjach pomiędzy polskim rządem a Żydowską Komisją Roszczeniową (Jewish Claims Conference) Schnepf miał być gwarantem doprowadzenia do szybkiej zgody na odszkodowania. Ciekawa jest też zawarta w komunikacie wzmianka demaskująca, dlaczego odszkodowaniami zajmował się, tak gorliwie, właśnie Schnepf. Otóż ojciec Schnepfa był „głową polskiej społeczności żydowskiej w czasach komunizmu”. Krótko mówiąc – wygląda na to, że w negocjacje zaangażowany był z powodów rasowych”.
Powyższa informacja dowodzi, żę Schnepf może być szczególnie niebezpieczny dla Polski w sytuacji, gdyby -nie daj Bóg- do władzy w USA doszła jako nowa prezydent Hillary Clinton, szczególnie mocno zaangażowana w poparciu roszczeń żydowskich przeciw Polsce. Schnepf w Waszyngtonie mógłby odgrywać rolę bardzo niebezpiecznego suflera, podpowiadającego Clintonowej kolejność nacisków na Polskę. Jak w tej sytuacji wytłumaczyć bierność w ministra W. Waszczykowskiego w sprawie Schnepfa? Czy to w ogóle nadaje się do wytłumaczenia?

Skrajne zaniechania ministra W. Waszczykowskiego w podejmowaniu nawet najbardziej niezbędnych decyzji personalnych budzą coraz częściej różne śmichy-chichy w środowiskach prawicowych. Dość przytoczyć, co napisali na ten temat „dwaj panowie G” (P.Gociek i P.Gursztyn) w „do Rzeczy” z 1 lutego 2016 r.: „(…) Zwolennicy tak zwanej dobrej zmiany dziwią się, dlaczego Srebrny Lis Dyplomacji, popularny Waszczu, tak wolno wymienia kadry MSZ. Ukryci w kazamatach przy Szucha nieliczni prawicowcy ( i tacy przetrwali w ministerstwie) sarkają, że obsadą placówek nadal rządzi tzw. notes Geremka, a Waszczykowski nie wymienił nawet sekretarki, która już od czasów MON wiernie podążała za Radkiem Sknerusem Sikorskim. Podobno wiąże się to z życiem wewnętrznym Waszcza,. Marzy on o stanowisku ambasadora w USA i wymyślił sobie, że jak teraz będzie dobry dla tych, którzy za cztery lata odwrócą dobrą zmianę, to oni go litościwie wyślą w nagrodę do Waszyngtonu. Cóż, każdy kraj ma takiego Franka Underwooda,, na jakiego sobie zasłużył”.
 
Przez moje niedopatrzenie z tekstu na poprzednim blogu wyleciał krótki fragment, krytykujący pominięcie Chorwacji przez ministra Waszczykowskiego w jego małym exposé. Pisałem tam: „Warto akcentować rolę Chorwacji tym mocniej, iż jej prezydent Kolinda Grabar–Kitarovic wypowiada się za tym, żeby Polska była liderem krajów naszego regionu. (Por. tekst rozmowy A. Sosnowskiego z K. Grabar-Kitarovic we WPIS z 16 października 2015 r.)”. Warto polecić w tym kontekście świetny faktograficzny tekst M. Hermana: Polak- Chorwat, dwaj wspólnicy , na temat poszerzania się wzajemnych kontaktów, publikowany w "Gazecie Polskiej codziennie” 5 lutego 2016 r..
Mój stary przyjaciel redaktor Zbigniew Lipiński z „Myśli Polskiej” przypomniał mi o potrzebie jak najszybszego usunięcia przez nowy Sejm tak szkodliwej ustawy o „bratniej pomocy” (druk nr 1066 ). Rzeczywiście trzeba jak najszybciej podjąć kroki w tej sprawie,. Zarówno o tej ustawie jak i wielu innych pilnych sprawach pragnę napisać w osobnym tekście na blogu, wyliczającym moje propozycje reform na pierwsze „200 dni” rządu B. Szydło.

Zbyt wątłe zmiany w telewizji publicznej

W poprzednim tekście na blogu pisałem, że zmiany publicznej telewizji „ciągle wydają się zbyt powolne”. Prawdziwym skandalem okazała się zorganizowana w „odnowionej” TVP 1 „Debata” pod kierownictwem Krzysztofa Ziemca. W „Debacie” uczestniczyli m.in. J. Zakowski, B. Wildstein, A. Smolar, A. Dudek i S. Sierakowski. Dwaj z uczestników „Debaty”: J. Żakowski i S. Sierakowski „popisali się” wręcz antypolskim zachowaniem usprawiedliwiając używanie na Zachodzie określeń „polskie obozy śmierci”, lub „polskie obozy koncentracyjne”. Akcentowali, że protestowanie przeciwko tego typu zwrotom jest tylko wyrazem histeryzowania „naburmuszonych Polaków” Piszący o ich wybrykach Mikołaj Mirowski wyraził nadzieję, że obaj autorzy „zreflektują się i przeproszą za swoje nieprzyzwoite słowa, które w ogóle paść nie powinny”.(Por. M. Mirowski: Poza granica przyzwoitości, „Rzeczpospolita” ,.29 stycznia 2016 ). A jeśli nie przeproszą? Moim zdaniem takich antyPolaków nie powinno się zapraszać do polskiej telewizji pub licznej. Niech buszują w TVN-ie i tym podobnych mediach!
 
Najnowszym potwierdzeniem zbyt powolnych zmian w TVP były główne „Wiadomości” telewizyjne z 6 lutego 2016 r. Zabrakło tam jakiekolwiek wzmianki o parotysięcznej manifestacji antyimigracyjnej w Warszawie, choć informowano o niej w TVN 24 i Pol Sat.. W tych samych "Wiadomościach” poinformowano za to o dużo mniejszych manifestacjach Kodu i przeciwko ustawie o podsłuchom. Kto odpowiada za tego typu manipulacje w jak widać nie dość zmienionej TVP? Znakomity publicysta „Gazety Warszawskiej” Mirosław Kokoszkiewicz z wyraźną goryczą komentował zbyt wątłe zmiany w telewizji pod nowym kierownictwem Jacka Kurskiego, stwierdzając m.in.: „Idzie nowe, ale jak widać w mediach publicznych nie ma miejsca dla dziennikarzy związanych z Radiem Maryja, Naszym Dziennikiem i TV Trwam. Nie ma tam miejsca dla takich bezkompromisowych ludzi, jak choćby Stanisław Michalkiewicz, Leszek Żebrowski, Tadeusz Płużański czy Grzegorz Braun”. (Cyt. za: M. Kokoszkiewicz: Czy Jacek Kurski jest nadal bezkompromisowym twardzielem?, „Gazeta Warszawska” z 5 lutego 2016 ). Warto zwrócić uwagę również na umieszczony w Internecie 29 stycznia 2016 r. tekst znanego reżysera filmowego Piotra Zarębskiego, niejednokrotnie blokowanego po 1989 r. przez „nową cenzurę””. Według Zarębskiego: „Zmiany w mediach publicznych są niestety cząstkowe i można by to było skwitować tym że system trzyma się dobrze(…)Mimo pojawiających się nowych twarzy dziennikarskich oraz pozbycia się starych propagandzistów nie odświeżyły umysłów ludzi w TVP pracujących. Wnioskuję to tym, że  w TVP Info z lubością przedstawiano w negatywnym świetle wsparcie budżetowe Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu w tegorocznym budżecie państwa. (…) Panie Rachoń trzeba nie tylko szukać nowych dziennikarzy do TVP Info, ale także tych, co piszą wiadomości na pasku.”

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na koniec kilka smętnych uwag odnośnie fanatyzmu i nieuctwa niektórych z naszych rodaków. 
Spędziłem kilka dni na wyczerpującej pracy nad przygotowaniem mojej analizy o „Dokonaniach i zaniechaniach”. Nie twierdzę, że jest ona najlepszą, wolałbym, żeby towarzyszyły jej inne subiektywne analizy podobnego typu. Z tym większą irytacją przeczytałem więc głupawy atak na moją analizę w komentarzu internauty na portalu alexjones.pl. Autor o ksywie Hansje z furią atakuje mnie jako rzekomego PiS-owca i określa moje sugestie jako „bzdety”. Otóż nie jestem PiS-owcem i mam swoje niezależne stanowisko, widoczne chociażby w ostrości mojej krytyki bezmyślnej proamerykańskości p.Waszczykowskiego. Uważam jednak, że obecny rząd jest rządem jedynej od wielu lat szansy na przełamanie przestępczych układów SLD-owskich i platformerskich, i dlatego należy go wesprzeć. Rząd ten jednak też powinien bezwarunkowo dużo mocniej otworzyć się na wszystkie inne środowiska patriotyczne, o czym chcę napisać w odrębnym tekście. Internaucie radzę, żeby na przyszłość używał mniej śliny i powstrzymywał się od epitetów. A przede wszystkim, żeby nie tylko pisał różne brechty, lecz zaczął sam wreszcie czytać i się douczył. Nie pouczałby mnie wtedy o potrzebie karania J.T. Grossa, o czym pisałem dużo wcześniej i bez porównania bardziej kompetentnie od niego (vide moje trzy książki o J. T. Grossie.). Nie odkrywałby wtedy jako novum tezy o groźbie germanizacji Wrocławia w sytuacji, gdy jest już od kilku lat na rynku wydawniczym moja ponad 300-stronnicowa książka. „Pełzająca germanizacja Wrocławia”. I być może nie zadawałby wtedy tak głupiego pytania: „KOGO Pan reprezentuje, Panie Jerzy Robercie Nowaku? Nazwisko ma Pan dosyć charakterystyczne”. Zawsze reprezentowałem i reprezentuję zatroskanych o Polskę i polskość Polaków, czemu dałem wyraz w wielu książkach i w setkach artykułów, za co atakowały mnie po tylekroć "Wyborcza”, „TVN”, „Polityka” i tym podobne łże –media. O czym nic nie wie ignorant i niedouczek o ksywie Hansje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz